Witamy rok 2022 z nadzieją

Los spełnia nasze życzenia, ale na swój sposób,
żeby móc nam dać coś ponad życzenie.
Johann Wolfgang Goethe

Po życzeniach świątecznych i zapowiedziach we wpisie Przed dobrą nowiną
czas na powitanie Nowego Roku. 
Oto krótkie życzenia

NewYear2022

Jak widzisz – jestem dobrej myśli, że 2022 będzie lepszy.
Wrzody obecnej sytuacji, ciągnące się wyraźnie już dwa lata, a tak naprawdę narastające dużo dłużej, muszą pęknąć.
I pękają.
Zajmuję się głównie aspektem zdrowotnym, C19 jest tu tylko emanacją większego problemu. W poprzednim wpisie zapowiadałem tę pierwszą część nowości grudniowych w ramach mojej strony Lepsze Zdrowie.
Przypomnę, że oprócz życzeń na Boże Narodzenie te nowości zawierały właśnie pozytywne informacje z kraju i ze świata, było o wyciszeniu i rodzinnej tolerancji, o lekturach i prezentach na Święta oraz o przesileniu – nie tylko zimowym. Na końcu było ważne i pilne ostrzeżenie, które i teraz powtórzyłem.
Pojawiła się druga część nowości z następującym intro

Od dalszych przykładów błędów działań pandemicznych (medycznych i sanitaryzmu), do pakietu dobrych wiadomości, które zapowiadają przełom dla wolności i zdrowia w 2022 roku.

W sumie sporo materiału – więcej niż zamierzałem w zabieganym czasie, ale i tak to ułamek tego, co można powiedzieć. W sieci jest mnóstwo informacji pokazujących jak media głównego nurtu są na usługach „biznesu pandemicznego”, bo i im się płaci z kroci zysków tego biznesu. Ale nie tylko o biznes chodzi. Toczy się walka o przetrwanie, o rządy dusz, o przyszłość.
I pod tym względem – chociaż walka jest trudna, wierzę że wolna ludzkość zwycięży i już zwycięża. Zapraszam do paru przyczynków do tej wizji wymienionych we wspomnianych nowościach na Lepsze Zdrowie. Myślę, że walorem wpisu jest to, że podaje zarys rozwiązań, gdy inne miejsca raczej skupiają się na pokazywaniu samych anomalii i na „darciu szat”.

Tamtejsze życzenia noworoczne zawarłem w poniższym, podobnym do poprzedniego,  obrazku – są to jednocześnie życzenia dla Ciebie, w których zmieść swoje osobiste pragnienia i oczekiwania.
Zdrowia i Wolności!

365.3

PS. Przy okazji życzeń i o nich samych, przypominam tutejszy wpis z 2010 roku 
Sens życzeń i ich składania. Zajrzyj, proszę. To o roli intencji i starań…

 

 

Reklama

Przed dobrą nowiną

Nie porzucaj nadzieje,
jakoć się kolwiek dzieje
.
Jan Kochanowski

Piszę 21.12.21 – w nocy przesilenia zimowego, które jak ufam, wkrótce będzie pozytywnym przesileniem w szerszym znaczeniu.  Z tą wiarą i ….

dziękuję Czytelnikom tego bloga za obecność i życzę Im by się stało jak wyżej.
Jednocześnie awizuję dalsze wiadomości, które rozjaśnią tajemnicę pokładanej przeze mnie nadziei. Jest ona udziałem już wielu.
Na początek, będzie to pierwsza część nowości grudniowych na stronie www.LepszeZdrowie.info (Dział Nowości), która ukaże się 24 grudnia (z komunikatem w paru innych miejscach).
Oto „zajawka”

Jak na powyższej grafice – cz. 2 ukaże się ok. 30 grudnia, przy czym wiadmości pozytywne będą w kontraście do (niestety) wielu informacji negatywnych, które trzeba ujawnić by wiedzieć z jakiego dołka musimy wyjść.

Na razie radujmy się rodzinną atmosferą świąt, pomyślmy o potrzebujących i samotnych i wyglądajmy śniegu i słońca, by i one cieszyły w tym czasie. Nawet tak jeszcze niewidoczna sprawa, że dzień zacznie się wydłużać, niech poprawi humor.

Zdrowia i wolności!

PS.
Jeśli z jakiegoś powodu nie zdążyłeś z prezentami, pomyśl np. o ebookach i audiobookach, dostępnych niemal natychmiast przez Internet.
Polecam te miejsca: Nexto, Złote Myśli.
A gdy zabrakło funduszy – darmowe ebooki znajdziesz tutaj – http://stefangarczynski.pl/utwory/ (linki prowadzą do opisów książek, a potem do pobrania).


Generalia i didaskalia

checklista-fotolia-30956794-xs,2929,res310


Komu czas się dłuży, temu życie skraca
.
Janusz Kapusta

Czasami traktuję to miejsce jak stronę z artykułami (dość powszechna praktyka wykorzystywania wordpressa), kiedy indziej jako osobisty blog, coś bardziej na kształt pamiętnika i luźnych notek (lapidaria) na różne tematy.
Tym razem właśnie to drugie.
Paru znajomych pytało mnie – „co ty właściwie robisz, że ciągle nie masz czasu?”
Ten wpis może mnie częściowo także usprawiedliwi że zalegam z różnymi pogłębionymi odpowiedziami i komentarzami – bez obrazy – to nie są sprawy ważne dla mnie a może i w ogóle na teraz. 
Poświęcam czas „pracom własnym”, które po części jakoś mnie wyrażają, składają się na życiowe cele, oraz potrzebnemu równolegle czynnemu dbaniu o zdrowie i rekreację – fizyczną (spacery, wycieczki, wysiłek) i intelektualną – lektury, kultura.  Bez tego inne działania będą kulały.

Ujawnię tu kronikarsko pewne elementy – na przykładzie niektórych wydarzeń listopada oraz spraw „na warsztacie”.
Można je potraktować jako życiowe didaskalia potrzebne by przynajmniej częściowo zrealizować pewne generalia – o czym na końcu.
Im człowiek starszy, tym bardziej czas przyspiesza, tym mniej go pozostaje na realizację tego, co chciałoby się zrobić. A do tego dokłada się to, jak świat coraz bardziej pędzi i jak rośnie lawinowo ilość informacji.
Przeglądam kalendarz – gąszcz, że ledwie mogę pewne notki odczytać. Odhaczam sprawy załatwione i zalegające. Nie chciałbym na następny rok powiększać bagażu tych zaległości. Cierpliwie robię sobie w excelu tabelę z podziałem na kategorie, ważność,  pilność i jeszcze pare wyróżników. Na dziś 370 pozycji. Mam parę aplikacji typu toodledo, ale nie pasują mi tak dobrze jak własny projekt. Do tego dochodzi zestaw prawie 100 stron w sieci, do których chciałbym/powinienem? zajrzeć oraz narastająca ilość zakładek na twitterze i innych miejscach. Chyba bez tych porządków pogubiłbym się z kretesem. 
Podobnie mam z domową biblioteką – książki już poutykane gdzie się da, także w piwnicy.
Tutaj pomaga mi dość fajna aplikacja w telefonie Moja biblioteka (My Library), która skanuje kod kreskowy i pozostałe dane wprowadza z automatu na bazie zapisu ISBN. Szkopuł polega na tym, że nie wszystkie kody są rozpoznawane, a starsze książki w ogóle go nie mają. Tu czeka mnie niestety duża praca ręczna. Cel tego wszystkiego to porządek, który pozwoli mi zarówno ogarnąć co mam, jak i ew. umieścić wszystko fizycznie w wybranych miejscach wg kategorii. Już nie będę tracił czasu na domyślanie się i szukanie, co gdzie się znajduje. Ale trzeba będzie kupić nowy regał(y) i nieźle się nadźwigać, by wszystko odpowiednio poustawiać.
Starszą namiastką tej inicjatywy jest mój prywatny zbiorek książek o zdrowiu, którego spis umieściłem w  Biblioteczce zdrowia w ramach strony LepszeZdrowie.info.
Kolejnym dużym wyzwaniem jest aktualizacja, a właściwie modernizacja wymienionej  strony. Aż dreszcz mnie przechodzi gdy pomyślę o skali pracy. Zasób strony jest w pewnym sensie sporym dorobkiem, który warto zachować, a jeszcze bardziej udostępnić szerzej. Niestety ze względu na starszą technologię ma ona szereg ułomności funkcjonalnych i estetycznych.
W szczególności artykuły są dostosowane do czytania na komputerze, natomiast na telefonach i innych urządzeniach mobilnych nie ma dopasowania szerokości widoku. W tej sytuacji ułatwia trochę czytanie w układzie poziomym, ale i tak to zniechęca czytelników, którzy wg statystyk docierają do stron głównie via telefon.
Sprawa jest trudna technicznie i czasowo – trzeba „przełożyć” ponad 800 podstron i materiałów, z czym wiąże się długi szereg szczegółowych działań. 
Przymiarkę (wariant koncepcji) nowego wyglądu możesz zobaczyć tutaj (adres roboczy).

Prace będą składały się z dwóch głównych etapów.

A Przegląd obecnej strony i wprowadzenie szeregu poprawek, uzupełnień i aktualizacji.

B Przełożenie serwisu na nową platformę (najprawdopodobniej WordPress).

Czynności etapu A opisałem w notatce Nowa postać serwisu i stopniowo realizuję (jestem jednak na początku), czas zakończenia to … może pół roku, jeśli będę to robił codziennie.
Co do etapu B – na razie jest w szkicach (koncepcja i metoda), więc nie ma co o tym tu mówić.

A propos tej strony – jak co miesiąc, zrobiłem resume listopada (Nowości zdrowotne listopad 2021). Telegraficznie: Dobre rady na sezon grypowy i C19, głosy za opanowaniem opresji i skutków epidemii, niepokojące wieści medyczne które powinny alarmować, komisje śledcze i oddolne akcje dla powrotu do normalności.

Kolejna duża praca to (już tu wspominane) pisanie książki o roboczym, nieco tajemniczym tytule Panorama dotyku. Zaczęta była co najmniej 4 lata temu, ale redakcja była zatrzymana ze względu na kolejne odkrycia i dochodzące przyczynki. Materiału mam na ok. 400 stron – za dużo. Chciałbym zejść do 150 ze względu na czytelnika, ale to trudne wybory i pewnego rodzaju sztuka. 

Oczywiście życie wplata w te czynności szereg powinności dnia codziennego. Sprawy rodzinne, (np. opieka nad 94-letnią teściową), aprowizacja, sprzątanie, rachunki, przeglądy techniczne i reperacje, lekarskie badania diagnostyczne, dentysta, itp. itd – każdy to ma.
I zaległości – o których wspomniałem na wstępie.
Dochodzą przyjemne i kuszące rozpraszacze – związane z zainteresowaniami. 
Myślę, że odcinanie się od szerszych zainteresowań, byłoby psychicznie szkodliwe.

Przykładowo, jako inżyniera zawsze pociągała mnie matematyka.
Nie każdy wie, że Janusz Kapusta, znany głównie jako grafik,  ma unikalne osiągnięcia w zakresie ZŁOTEJ PROPORCJI. Zobacz np.
https://obieg.u-jazdowski.pl/numery/piekno-u-bram/boska-proporcja-trzecie-odkrycie-
Nie powstrzymam się od zacytowania jego twierdzenia (odkrycie, na które nikt nie wpadł od czasów Pitagorasa):

Jeżeli w trójkąt równoramienny o podstawie 1 i wysokości 1 wpisze się koło, to jego średnica będzie w złotym podziale w stosunku do podstawy (i wysokości) tego trójkąta.

To twierdzenie ma wiele implikacji dotyczących tzw. proporcji srebrnych, złotych kwadratów itp. Złota proporcja okazuje się matematyczną esencją wszechświata.
I jeszcze piękne równanie na wyliczenie niewymiernej liczby Fi (złotego podziału):

(1-a)/a = a

Janusza Kapustę podziwiam także za złote myśli towarzyszące jego rysunkom (patrz przykład umieszczony w motto). Zatem podziwiam go potrójnie, bo i za to odkrycie matematyczne i za jego drogę życiową (od małej wioski do sławy światowej) – pełną dokonań (np. k-dron) i uznania różnych ciał naukowych i artystycznych. 

Wracając do moich prac i tego, co jest przedmiotem ww. nowości na LepszeZdrowie, to oczywiście tylko wybór z bardzo dużej ilości przeczytanych i wysłuchanych materiałów. Podziwiam Jerzego Ziębę, że przy jego ilości zajęć, dwa razy dziennie (prawie bez wyjątku) poświęca po ok. 1,5 godziny na spotkania on-line z czytelnikami/słuchaczami/sympatykami. Wieczorem o 21 jest to często prelekcja na wybrany temat zdrowotny, aktualności i odpowiedzi na pytania, a o g. 13  – swobodne spotkanie „przy kawie” na różne tematy. Generalnie zabiera głos nie tylko w sprawach zdrowie, jak każdy obywatel. 
Na razie odbywa się to głównie tutaj  (ze względu na brak cenzury i możliwość czatu), docelowo będzie na stronie autora, przy czym już teraz zawsze te audycje biegną równolegle w obu miejscach. Zaletą strony autorskiej jest, że nie trzeba się tam ani rejestrować ani logować. A jak się tam dostać do tych live? – pod fotografią J. Zięby wystarczy nacisnąć przycisk live – przekierowuje do aktualnej transmisji i archiwum.
Warto zaglądać – Jerzy otwiera oczy na wiele absurdów działań i postaw, także głupotę – czasem nie do uwierzenia jak wielkich i szkodliwych.

Powoli przechodzę do wspomnianych generaliów.
Powyższe sprawy to były osobiste, lokalne rzeczy, narzędzia. Ważniejszy jest społeczny, szeroki obraz tego, co się dzieje.
Otóż jesteśmy na wojnie – wojnie globalnej nowego typu, zwanej czasem hybrydową, ale jej natura jest głębsza – to wojna o ludzkość – ludzkie dusze, wartości, przyszłość.
Z jednej strony – niespotykana w dziejach skala opresji, manipulacji a nawet zdziczenia, z drugiej – prawdopodobnie przełomowy czas i szansa, by ludzkość wyzwoliła się z wielowiekowej dominacji sił zniewolenia i wyzysku. 
Obecna „pandemia” jest jednym z paru narzędzi tego zniewolenia – tworem sztucznym, co nie umniejsza szkodliwości i ważności, a nawet potęguje te aspekty. Nowości na Lepsze Zdrowie pokazują część tych środków i manipulacji. Podobnie i dobitnie wykazuje to J. Zięba i wielu innych demaskatorów na świecie i w Polsce – i o tym też jest na mojej stronie. Chociaż znam osobiście 44 książki o „pandemii” i covid-19, to by poznać kwintesencję operacji, przy czyimś braku czasu na więcej lektur, polecam książkę „Covid-19 Globalna mistyfikacja” Józefa Białka. Nakreśla historycznie cały plan, jego przygotowanie, realizację i działania towarzyszące. 
Wprowadzanie Nowego Porządku Świata (NWO) zmierza do całkowitej kontroli społeczeństw przez wąską grupę władzy psychopatów, którzy od stuleci, jeśli nie tysiącleci, podporządkowują słabszych. Droga biegnie przez eliminację materialnego pieniądza, dominację finansową i polityczną, pełną inwigilację i kontrolę, w której COVID (Certificate Of Vaccination ID) odgrywa znaczącą rolę, eliminację wartości i osobowości, transhumanizm, znaczną depopulację, rząd światowy, likwidację państw narodowych, rolnictwo i przemysł podporządkowane nielicznym globalnym kartelom, sianie dezinformacji, itd.
Ci, którzy dostrzegli ten złowieszczy plan – organizują się i zaczęli działać – mimo pozornie straconej pozycji. W generaliach widzę swoją rolę w tym ruchu oporu i działania.
Wszystko inne schodzi teraz na drugi plan i dalsze poziomy pod względem wagi.
Już jestem w tym ruchu – na ile potrafię i mogę. Część działań jest poufnych. Jestem na osobistej i tej wspólnej wojnie. Zatem bez pardonu będę ukazywał brud i nikczemność działań psychopatów, także czynów ich nieświadomych pomagierów – ku ich uświadomieniu (brzmi to patetycznie, ale to jest i samozagrzewanie się do działań).
Jednocześnie nawet ważniejsze jest pokazywanie rozwiązań, a nie samo obnażanie i utyskiwanie  – jak jest źle. Powtarzam się z tą myślą w wielu miejscach – trzeba – dla realnej zmiany i podtrzymania nadziei na lepsze (właśnie m.in. pokazuje to J. Zięba).
Niestety zewsząd widzę załamanie i twierdzenia, że „już nigdy z tego nie wyjdziemy”, „świat będzie już na zawsze inny”, „musimy przywyknąć” itp. To defetyzm i mała wyobraźnia. 
Tak się nie stanie jeśli ludzie stawią opór i określą odważnie i z wizją jakiego świata chcą.
Swoje nadzieje w dużym stopniu opieram na ruchu Life Force (już o nim było tu parokrotnie), a w szczególności w jego postępie ogarniającym coraz więcej sfer życia i regionów świata. Patrz na stosunkowo nowej stronie www.GPRC.global  (Global Peace and Restoration Consortium) – nowe organizacje i wieści. Także warto spojrzeć na
https://globalintelligence.agency/ – ich rozkazy jak np.
https://globalintelligence.agency/?p=430 będą miały zasięg globalny i w miarę potrzeby egzekwowane przez GIA https://gprc.global/2021/09/26/gia-protecting-peace-instead-of-taking-a-piece/.
Równolegle inni komunikują podobne czystki i zmiany wśród naszych ciemiężycieli. Nawet jeśli nie dowierzać wszystkiemu, co podaje co tydzień Benjamin Fulford, to niewątpliwie dużo dzieje się za kurtyną wielkiej polityki – o czym na razie cicho w głównych mediach, bo te są w rękach publicznego wroga, a pewne sprawy nie są jeszcze znane nawet wielu politykom.
Patrz np. ostatni (gdy to piszę) raport https://prepareforchange.net/2021/12/02/benjamin-fulford-11-29-21-report-babylon-will-babble-on-but-to-no-avail/  (podane jest tam źródło dla poniedziałkowych nowości i czwartkowych aktualizacji).

Gdyby te wieści były pospieszne i nadinterpretowane, to i tak świat nie ma innej drogi niż wyzwolenie się, bo inaczej czeka nas fizyczna zagłada. Ludzie mają moc większą niż przypuszczają, chociaż sporo jeszcze jest do zrobienia ze zniewoloną mentalnością i naszymi nawykami formowanymi przez propagandę, fałszywe idee i rezygnację z ambicji.
I to jest kolejne DUŻE zadanie – zaczynając od siebie – iść z tym w świat. 
Let’s change the world! 

PS. Uwaga techniczna. Ilość spraw i wynikający stąd pośpiech powoduje, że popełniam błędy. Pierwsza wersja idzie z automatu mailem do abonentów, ale późniejsze ew. poprawki  – nie, zatem preferowane jest oglądanie wpisu tutaj na stronie by zobaczyć wersję końcową.

Jak docinać, to z humorem

W smętny poniedziałek, przy południowej kawie* chwila relaksu i rozrywki oraz trochę psotnych myśli…

Nie mam zwyczaju przeklinać, ale czasem trzeba komuś dociąć, tj. ostro scharakteryzować sytuację albo osobnika.
Są tysiące epitetów do tego używanych, w tym i wulgarnych, ale tutaj nie o tym. Pojawiło się ostatnio dużo nowych, całkiem dowcipnych i nawiązujących do obecnej sytuacji. To satyra jest naszą bronią wobec propagandy, a humor pozwala zachować zdrowie psychiczne. Proszę więc tak przyjąć ten wpis – klecę tekścik satyryczny, także sarkastyczny, w którym lokuję właśnie kilkanaście takich słów, jakie mam teraz w pamięci. Można by dodać anegdoty sytuacyjne – te pojawią się często w memach i dowcipach, niektóre są mistrzowsko zrobione.
Moje uszczypliwości są ukierunkowane głównie nt. „pandemii”, przy czym mogę uzasadnić swoje stwierdzenia (nie neguję istnienia ostrych zachorowań i zgonów, ale to nie uzasadnia obecnej psychozy i siłowych rozwiązań**)

Niektórzy obrażają się na takie słowa, zatem z jednej stony trzeba uważać na okoliczności, z drugiej powinni odczuć, że im się należało – jeśli zasługują. Nie powinien być obrażony ten, co kradnie – że nazwano go złodziejem, ktoś, kto sprzedaje się za pieniądze gdy nazwiemy go łapówkarzem czy prostytutką, kogoś kto oszukuje – kłamcą itd. To po prostu stwierdzenie faktów.

Na polityce zna się każdy, nawet ci którzy są jak dzieci we mgle i nie rozumieją co się dzieje i dlaczego. Dwóch dyskutujących pógłówków nie tyle daje całego, ale jeszcze pomnaża głupotę. Nikt nie zabrania być idiotą, ale żeby się z tym obnosić? Cóż – są głupi, ale właśnie dlatego o tym nie wiedzą a jeszcze bardziej – jak są głupi.
Niestety też w naszym nierządzie i łżemediach. Taka infantylnośc na służbie – raczej sobie niż dla ludzi. Dużo tam płaszczaków i lizodupców. Taka jest praktyka Partii Interesów $…, vel Przymus i Segregacja. Po drugiej stronie jak Koalicja Obciachu czy Polska (?)50000 – tudzież. Vateusz Zmorawiecki vel Kłamaniecki i ten co Kosi po Kamykach wraz ze znachorem urodzonym w niedzielę nagłaśniają picdemię** przy chórze presstytutek. Kręcą się w kółko wokół swojego ogona, stąd pewnie zawrót głowy, ale dlaczego zawracają ją nam? Mają pod sobą SSanepid do straszenia świrusem a raczej komunaświrusem. Lękarze a właściwie konowały prostytuują się bo mamon podsypuje, zatem wciskają $zczepioneczki i massoneczki. Kowidioci wierzą we wszystko co głoszą ściemianiaki, bo srowid i kowidoza stały się już religią narodową, bo teraz wszystko musi być narodowe – także kurwizja.
Przykład idzie z góry a de facto z piekła. Jak przekazują Joke Bidet z Kłamała Harris. Nierząd konsultuje się na kolanach z bandytą Fauci vel Fałszi i Billem G-wartym i ślepo wierzy w World Hoax Organisation, która wciska śmiercionki, a zaszczepy są dumne że ją wzięły i już drepczą w podnieceniu żeby załapać się na 4. dawkę – mimo że poprzednie się nie sprawdziły. A szczególnie pcha się na szkło koronalanserstwo – kto czym i ile razy się zaszczepił i jak ciężko przechodził „zakażenie”, które nie przeszkadzało w opowiastkach i piosenkach spod maski… A prawdziwe relacje o zgonach młodych ludzi, w tym sportowców, to już tylko raczej nie w polskojęzycznych mediach niemieckich właścicieli.
Podobnie jest z gretynizmem i GreenPic. Ale to osobny temat…
Czy nikt nie zauważa że szurysure swych racji nie bez powodu, a prawdziwymi foliarzami są ci z obrazka?

Zdjęcie
Zobacz najnowsze memy o koronawirusie i spróbuj się nie...
Zobacz najnowsze memy o koronawirusie i spróbuj się nie...
Zobacz najnowsze memy o koronawirusie i spróbuj się nie...

itd. itd. …

Podobne i inne zwidy zasługują na almanach humoru, a humor sprzyja zdrowiu.
Ok, dość żartów – wzywają inne, poważniejsze sprawy, tym bardziej że dzieje się!
Stay tuned – prawdopodobnie wkrótce i tutaj coś o tym**.

—-
* Z taką ciekawostką na ekranie: Polacy będą oburzeni, jak to zobaczą. Tyle za kawę i obiad płacą politycy (nie ważne, kto mówi, ale co).
Cóż – są biedni, a do baru mlecznego nie pójdą… Czy to też nie jest powód by im dociąć?

** Coraz wyraźniej widać, że to, co ledwie jest powyżej skali grypy i innych chorób płuc i nawet nie kwalifikuje się do miana epidemii, jest zmajstrowaną pLandemią. Dowody są powalające, co zostanie ujawnione.

Seksmisja, refleksje po 37 latach

SEKSMISJA (1983). 37 lat od powstania kultowej komedii Machulskiego
z film.org

Przypomniałem sobie „Seksmisję” Janusza Machulskiego z 1984 r. dzięki powtórce w TVP1 (19.11.21).
Spojrzałem na ten film nieco innym okiem, bo to nie tylko zabawna komedia fantastyczno-naukowa, ale i satyra na parę zjawisk – jak najbardziej aktualnych. W tym sensie to dzieło przenikliwe, chociaż reżyser (i autor scenariusza w jednej osobie) mógł sobie nie do końca zdawać z tego sprawy jak stanie się to aktualne kilkadziesiąt lat później. Damsko-męskie rozgrywki i rozterki ubrane w świetne dialogi i humor sytuacyjny stanowią jedynie przykrywkę dla głębszej treści.
W konwencji komedii satyra na totalitaryzm i feminizm nie mogła być pogłębiona, chociaż widzowie wyczuli, że chodzi o totalitarne zapędy PRLu, tak mocno odczute zwłasza w stanie wojennym. Olgierd Łukaszewicz, odtwórca jednej z dwóch głównych postaci filmu (Maks) stwierdził: „… z pewnością jest to taka satyra. Taki typowy słowiański, trochę przaśny żart. W całym demoludzie poznano się na nim i natychmiast rozpoznawano, że to jest kpina z totalitaryzmu”.

Podziemne miasto kobiet to specyficzny komunizm, z mechanizmami zniewolenia, autorytarnej władzy, zakłamania i manipulacji świadomością, fałszowania nauki.
I tutaj mocno włącza się refleksja jak było to profetyczne w odniesieniu do naszych czasów – cenzury, jedynej „politycznej poprawności”, omnipotencji władzy ze stosowaniem środków bezpośredniego przymusu, ideologii eugenicznych, negacji roli rodziny itp.

Z kolei feminizm w ogóle nie był u nas wtedy „na fali”. Inaczej odebrano to w USA, gdzie film także pokazywano, a środowiska feministyczne zarzuciły mu antykobiecą wymowę i żądały zakazania wyświetlania.

Krytycy doszukiwali się w „Seksmisji” wpływów zarówno „Ambasadora” Sławomira Mrożka, „Miasta kobiet” Felliniego, jak i sztuki „Pralnia” Stanisława Tyma.
A ja doszukuję się (i z tą myślą jeszcze się nie spotkałem) wpływu „Seksmisji ” na film „Matrix”. Twórcy – siostry* Lilly i Lana Wachowskie przyznali, że Matrix czerpał inspiracje z filmu animowanego „Ghost in the Shell” z 1995 roku i widoczne są również wpływy dzieł Philipa K. Dicka oraz Williama Gibsona, który użył określenia „matrix” w stosunku do wirtualnej rzeczywistości, ale ponieważ „Matrix” powstał w 1999 r., to i jakieś inspiracje z „Seksmisii” mogły trafić do Wachowskich. Poszlaką jest (?) półpolskie pochodzenie sióstr – po ojcu Ronie Wachowskim. Może interesowały się trochę polskim filmem s-f? 
Bardziej przemawiające są pewne podobieństwa np.  podziemne miasto, grupy rebelianów – analogia do  Syjonu w matrisie – jedynego miasta wolności ludzi, do którego maszyny nie mają dostępu; sztuczna rzeczywistość, poleganie na maszynach…
Niezależnie od tego dostrzegam coś, czego może bardzo wiele osób nie wie. Otóż  istnieją takie podziemne miasta-schrony zbudowane przez elity, które pragnęły się zabezpieczyć przed katastrofami i wojnami, ale także przed represjami ze strony zbuntowanych społeczeństw i ściganiem za przestępstwa. Część z nich ma tajne zastosowania wojskowe, część jest prywatna.
Tak jak w „Marixie” maszyny nie potrzebują światła, tak i te współczesne odłamy psychopatycznych technokratów kradną nam niebo w imię zmniejszenia wpływu słońca na klimat, jak i upośledzenia zdrowia ludzi w imię depopulacji.
Ziemia widziana przez peryskop miasta kobiet ukazana jest jako straszna i nieprzyjazna, ale to mistyfikacja.  Przyroda i jej piękno nie są ważne – króluje technika. Przyrządy pomiarowe pokazują wyniki spreparowane pod tezę śmiertelnego niebezpieczeństwa. W podziemnym świecie nie ma miłości.  Epilog  filmu obala to kłamstwo.
Nietrudno dostrzec, iż obraz świata przedstawiany nam i dziś w mediach niekiedy diametralnie różni się od tego, co faktycznie ma miejsce.

Powracając do feminizmu – postacie nieudaczników Maksa i Alberta jakby wspierały tezę o słabości męskiej części populacji, czyniąc z kobiet te silniejsze i lepiej zorganizowane przedstawicielki ludzkości.  Dziś widzimy to jeszcze jaskrawiej – zniewieścienie wielu mężczyzn – w zachowaniu, strojach, w defetyzmie, w braku autentycznych przywódców i przy jednoczesnej ekspansji kobiet w kierunku ról męskich. 
Nie mam nic do kobiet – przeciwnie, składam im hołd i wspieram, ale z niepokojem patrzę na rosnący trend już nie szowinizmu męskiego a kobiecego, jakby nie były już wyzwolone jak nigdy w historii.  Zajmują wysokie stanowiska polityczne, administracyjne, zawodowe, ale niech nie tracą swej kobiecości! Niech nie wspierają w ten sposób nieświadomie psychopatycznej koncepcji transhumanizmu – świata bez płci. Ruch gender już świadomie i skwapliwie to zagospodarowuje.
Z kolei „Matrix” był też alegorią transpłciowości. *Zarówno Lilly jak i Lana Wachowskie już po premierze całej trylogii filmów ujawniły, że są osobami transpłciowymi, zatem Andrew (Andy) Wachowski stał się Lilly Wachowski podobnie jak Lana Wachowski.

O samym filmie Machulskiego można powiedzieć, że chociaż „Seksmisji” daleko do matrixowych efektów specjalnych, to jak na możliwości naszej kinematografii w latach 80., była to produkcja imponująca technicznie. Wreszcie wiele bon-motów z filmu zakorzeniło się i funkcjonuje prześmiewczo w przestrzeni publicznej, jak choćby – „Kopernik była kobietą”, „chodźmy na wschód – tam musi być jakaś cywilizacja”, „Ciemność, widzę ciemność”… 

Boję się jednak tej nasuwające się ciemności, jaką mogą nam spreparować ideolodzy sztucznej, nieludzkiej rzeczywistości i wirtualnych relacji, „nowej normalności”, niewoli wg wizji NWO, gdzie ludzi traktuje się jak więźniów, nawet jak króliki doświadczalne.




Abp Viganò: „pandemiczny Sanhedryn” buduje „labirynt” kłamstw w sprawie COVID

Featured Image

Ważne kolejne wystąpienie abp Carlo Maria Viganò: „Pandemiczny Sanhedryn” buduje labirynt kłamstw w sprawie COVID.
Poniżej tłumaczenie tego przemówienia, które wygłosił do zgromadzonych w Rzymie i w całych Włoszech w ubiegłą sobotę.
„Wychodźmy z labiryntu świadomi, że trwa wojna światowa, toczona bronią niekonwencjonalną”

forumdlazycia lifeStyl

(LifeSiteNews) – Poniżej publikacja tłumaczenie przemówienia arcybiskupa Carlo Maria Viganò, które wygłosił do  zgromadzonych w Rzymie i w całych Włoszech w sobotę.

View original post 2 339 słów więcej

Czy wiemy czym jest rozwój?

Może być zdjęciem przedstawiającym przyroda, kolej i tekst „www.igorwitkowski.com”Ilustracja ze strony I. Witkowskiego

W poprzednim wpisie wspomniałem o grupie na FB Rozwój i efektywność, jaką kiedyś założyłem.
Dziś umieściłem tam poniższy krótki wpis, by zwrócić uwagę na ważny powód obecnego kryzysu na świecie.
—-
Rozwój ma wiele oblicz. Można go rozumieć jako opanowywanie i doskonalenie nowych umiejętności i podnoszenie kwalifikacji. Można na to jednak spojrzeć szerzej z punktu widzenia czym w ogóle jest rozwój, w tym lepsze rozumienie siebie i świata. Warto tu zastosować też ujęcie historyczne i kulturowe.
Igor Witkowski poświęcił takiemu podejściu szereg książek z serii „Instrukcje przebudzenia„, gdzie sięgając bardzo głęboko pokazał ewolucję poglądów na rozwój i jego meandry. Dochodzi do wniosku, że obecny głęboki kryzys na świecie bierze się głównie stąd, że ludzie nie rozumieją na czym rozwój polega. Jest to bardzo groźne i może doprowadzić do załamania cywilizacji.
Około trzy lata temu zrobiłem krótki przegląd tych książek – https://nextboox.blogspot.com/2018/11/igor-witkowski-i-jego-ksiazki.html, ale od tamtego czasu pojawiło się sporo dalszych. 
Tamże omówiłem później jeszcze jedną z nich  – Przemiany dla przyszłości.
Warto sięgnąć, szczególnie do ostatnich, by zrozumieć tezę autora, ale także to, co się obecnie dzieje (politycznie, kulturowo, ekonomicznie, w nauce) jako skutek tego niezrozumienia.
Na FB autor ma stronę https://www.facebook.com/profile.php?id=100063614684543, ma też spotkania autorskie np. w księgarni „Nieznanego świata”, udziela wywiadów, które można znaleźć na YT.

(Pan Igor był przywoływany na tym blogu parokrotnie)

 
 

 
 
 
 

0 komentarzy

Konkurs chopinowski – z kulisów jego powstania

Ocalić od zapomnienia…

W związku z rozpoczętym 18. Międzynarodowym Konkursem Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie, cytuję artykuł, który ukazał się w tygodniku „Polityka” (nr 40, 29.09-5.10.2021) pt. „Od zapałek do Chopina”.
(za zgodą rodziny Henryka Rewkiewicza*)

Autorka artykułu (Dorota Szwarcman) korzystała z materiałów do książki „Henryk Rewkiewicz. Opowieść rodzinna” (ukaże się 23 października 2021)  przygotowywanej przez Łukasza Żuka**, wypowiedzi Jerzego Żurawlewa i publikacji na jego temat.


Od zapałek do Chopina

Na zbliżającym się 18. Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie po raz pierwszy zostanie przyznana nagroda im. Henryka Rewkiewicza. Niewiele osób wie, kim jest jej patron. A bez niego konkurs w ogóle mógłby nie powstać.

Na nagrodę w wysokości 10 tyś. euro zrzuciła się rodzina: jedyna pozostała przy życiu córka [Teresa Żuk z domu Rewkiewicz] oraz pokolenie wnuków i prawnuków. Otrzyma ją najwyżej oceniony reprezentant następujących krajów: Polski, Białorusi, Izraela, Litwy, Ukrainy lub Rosji. Dlaczego ten patron i takie kryteria? To długa historia i odnosi się do przyjaźni rodziny Rewkiewiczów z twórcą Konkursów Chopinowskich, Jerzym Żurawlewem.

Henryk Rewkiewicz pochodził z ziemi mińskiej, gdzie wówczas żyły obok siebie różne narody, dziś łączone z wymienionymi krajami. Jak piszą w uzasadnieniu fundatorzy nagrody: „…wyniósł ze swojej Małej Ojczyzny i następnie przekazał nam – swojej rodzinie – silny, otwarty polski patriotyzm. Ale – podkreślamy to – połączony z wielkim szacunkiem dla innych narodów, kultur, języków i religii”.

Także Jerzy Żurawlew urodził się na wielokulturowym Wschodzie, ale dalszym: w Rosji, w Rostowie nad Donem. Tam z kolei żyli obok Rosjan Kozacy, Żydzi, Ormianie, Polacy, Ukraińcy, Niemcy i Grecy. Ojciec był Rosjaninem, zginął w wypadku przed jego urodzeniem się (Jerzy był trzecim synem). Matka, Polka, była dla Jerzego pierwszą nauczycielką gry na fortepianie. Chłopiec wykazywał talent, więc jako 8-latek został pokazany Ignacemu Janowi Paderewskiemu i za jego namową, jak również kolejnego nauczyciela, Władysława Sayer-Waszkiewicza, udał się w 1907 r. do Warszawy na studia u cenionego prof. Aleksandra Michałowskiego. Profesor był bezpośrednim spadkobiercą tradycji chopinowskich, ponieważ jednym z jego pedagogów był Karol Mikuli, uczeń Chopina. Także Żurawlew po ukończeniu studiów działał jako pianista, ale też jako pedagog, co stało się jego wielką pasją.

Henryk R

Henryk Rewkiewicz (1888 – 1955)

zurawlew

Jerzy Żurawlew (1886 – 1980)

W trzy lata po Żurawlewie znalazł się w Warszawie również Rewkiewicz, który rozpoczynał wówczas pracę jako księgowy; a parę lat później związał się z przemysłem zapałczanym, w którym szybko zrobił karierę. Ale nawet gdy jeszcze był na dorobku, najważniejszym sprzętem w jego skromnym wówczas mieszkaniu na Powiślu był fortepian.

Szachy i fortepian

W latach 20., gdy Rewkiewicz stał już na czele Polskiego Monopolu Zapałczanego, przez jego eleganckie mieszkanie przy Alei Róż przewijali się liczni goście. Miał szerokie zainteresowania: literackie, malarskie (to nie przypadek, że trzy z czterech jego córek zostało malarkami lub graficzkami) i muzyczne. Działał w Warszawskim Towarzystwie Muzycznym, szacownej instytucji, współzałożonej jeszcze przez Stanisława Moniuszkę, a dziś noszącej jego imię.

Jerzy Żurawlew odwiedzał w tym czasie Rewkiewiczów niemal codziennie. Grywał z panem domu w szachy lub brydża, ale też często grał na fortepianie. Był traktowany niemal jak członek rodziny; został ojcem chrzestnym najmłodszej córki Henryka, Teresy, na ślubie najstarszej Haliny był świadkiem, a na skromnym przyjęciu weselnym kolejnej Rewkiewiczówny, Barbary, już podczas drugiej wojny światowej, zagrał nowożeńcom Marsz weselny Mendelssohna.

Poza mieszkaniem w Alei Róż Rewkiewiczowie mieli dom w Klarysewie pod Warszawą. Tu także życie towarzyskie kwitło. Przyjeżdżali również muzycy: Adam Wieniawski, bratanek Henryka Wieniawskiego i prezes Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego w dekadzie przedwojennej, czy też znany pianista i kompozytor Bolesław Woytowicz, ale przede wszystkim oczywiście Żurawlew z żoną. W willi również był fortepian, na którym pianista lubił grać w odosobnieniu. Dzieci chętnie go podsłuchiwały i podglądały, a potem naśladowały miny, jakie robił podczas gry.

Muzyka i sport

To właśnie w Alei Róż wykluła się koncepcja stworzenia konkursu dla pianistów, poświęconego muzyce Chopina. Wszystko zaczęło się w 1925 r. od podsłuchanej przez Żurawlewa w pociągu rozmowy studentów. Jeden z nich miał powiedzieć: „Moim zdaniem Chopin jest nudny i przestarzały”, a drugi dodał: „A nawet szkodliwy. Muzyka jego jest zniewieściała i jakaś chorobliwa Niepotrzebnie roztkliwia i osłabia ducha”. Dla pianisty, szczególnie przywiązanego do tradycji chopinowskiej, te słowa były prawdziwym ciosem. Zbulwersowany, zapragnął zaradzić takiemu postrzeganiu kompozytora. Dyskusje na ten temat odbywały się u Rewkiewiczów. Pianista zastanawiał się głośno, co zrobić, by ta młodzież, która interesuje się głównie sportem, zajęła się też muzyką? W pewnym momencie powstał pomysł: a może by tak konkurs? A może poświęcić ten konkurs właśnie Chopinowi? l przy okazji udałoby się odczarować niesłuszne opinie o jego muzyce. A do tego młodzi artyści otrzymaliby możliwość zdobycia nagród i międzynarodowej sławy.

Gdy jednak w 1926 r. Żurawlew zwrócił się ze swoim projektem do prezydenta Stanisława Wojciechowskiego o protektorat, usłyszał odmowę. W Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego spotkał się – jak wspominał po latach – z niezrozumieniem, obojętnością, a nawet niechęcią; uważano, że pomysł jest niewykonalny. Muzycy zaś twierdzili, że Chopin jest tak wielki, że sam się obroni. Organizatorem konkursu miało być Warszawskie Towarzystwo Muzyczne, które jednak nie podejmowało się pokryć ewentualnego deficytu. Wówczas Rewkiewicz – członek zarządu Towarzystwa – zaproponował, że osobiście zagwarantuje pokrycie tych kosztów z własnych, prywatnych funduszy (a nie Monopolu Zapałczanego, jak pisano w niektórych publikacjach), podając sumę 15 tyś. zł – gigantyczną, jak na owe czasy. Stwierdził jednak, że dla pięknej idei może podjąć takie ryzyko.

Zarówo ta ofiarność, jak i zmiana sytuacji po zamachu majowym, gdy prezydenta Wojciechowskiego zastąpił Ignacy Mościcki, spowodowały przychylny stosunek władz do pomysłu. Żurawlew, dzięki protekcji innego ze swych przyjaciół, Juliusza Kadena-Bandrowskiego, został przez Mościckiego przyjęty i doczekał się wsparcia.

Pierwsza edycja Konkursu odbyła się w styczniu 1927r. w Filharmonii Warszawskiej. Była jeszcze skromna, miała tylko dwa etapy (pozostałe konkursy przedwojenne również), ale już wymiar międzynarodowy: wzięło w niej udział 26 pianistów z 8 krajów. Triumfowali muzycy z ZSRR i Polski: wygrał Lew Oborin, II miejsce otrzymał Stanisław Szpinalski, a jedno z wyróżnień przypadło przyszłemu wielkiemu kompozytorowi Dymitrowi Szostakowiczowi. Konkurs okazał się wielkim sukcesem i na kolejny, po pięciu latach, przyjechało już 89 muzyków z 18 krajów. Laureat II nagrody, niewidomy węgierski pianista Imre Ungár, ćwiczył podczas konkursu w mieszkaniu Rewkiewiczów. Przed wojną odbyła się jeszcze jedna edycja; na czwartą trzeba było czekać aż 11 lat.

Wojna i po wojnie

Pod okupacją hitlerowską Chopin był zakazany. Co nie znaczy, że nie rozbrzmiewał w prywatnych mieszkaniach. Także w tym warszawskim na rogu Puławskiej i Willowej, gdzie na kilka lat przed wojną przeprowadzili się Rewkiewiczowie. Przychodził tam Jerzy Żurawlew, by spokojnie poćwiczyć – i znów podsłuchiwała go rodzinna młodzież, tym razem po prostu z tęsknoty za Chopinem. Pianista przyjeżdżał też grać do willi Rewkiewiczów w Klarysewie. Przyjaciel wspierał go również materialnie, m.in. cenną wówczas walutą, jaką były zapałki – podczas wojny pozostał w branży.

W Klarysewie rozkwitała atmosfera patriotyczno-konspiracyjna, w którą zaangażowane było młode pokolenie. Jedna z Rewkiewiczówien, Barbara, przypłaciła działalność w AK, również po wojnie, więzieniem stalinowskim; inna, Halina, zdążyła uniknąć aresztowania i przedostać się na Zachód. Henryk Rewkiewicz pod koniec lat 40. odbudowywał przemysł zapałczany, ale został aresztowany trzy lata po córce – w 1950 r., pod zarzutem handlu walutą. Trafił do obozu pracy w Mielęcinie. Wyrok opiewał na dwa lata, udało się go jednak skrócić dzięki rodzinie, ale także dzięki Jerzemu Żurawlewowi, który wówczas był już cenionym profesorem warszawskiej uczelni muzycznej i miał za sobą pracę nad wznowieniem dzieła swego życia – Konkursów Chopinowskich (pierwsza powojenna edycja odbyła się w 1949 r., na stulecie urodzin kompozytora).

Żurawlew złożył oświadczenie, że Henryk Rewkiewicz podczas drugiej wojny światowej świadczył pomoc materialną zarówno jemu, jak i Adamowi Wieniawskiemu, przewodniczącemu jury II i III Konkursu Chopinowskiego. Rewkiewicz wyszedł więc na wolność, ale żadnej pracy nie udało mu się już załatwić nawet tak wpływowej osobie, jaką by jego przyjaciel.

Henryk Rewkiewicz zmarł w 1955 r. Jego nazwisko w historii Konkursów Chopinowskich bywało pomijane lub przekręcane – za PRL, bo był „burżujem”, a z czasem po prostu zapomniano o tym epizodzie. Teraz  tę historię przypomina jego rodzina, która przyjaźń z prof.  Żurawlewem utrzymywała do samego końca.  Gdy twórca Konkursów Chopinowskich zmarł w 1980 r., jego nagrobek zaprojektowała z córek Henryka, Danuta.

———

Przypisy prywatne dot. wspomnianej rodziny

* Henryk Rewkiewicz – ojciec mojej cioci Teresy, najmłodszej córki Rewkiewicza, a także ożeniony z jej matką – Józefą Korolkiewicz, siostrą mojego dziadka Aleksandra

** Łukasz Żuk – syn Teresy i Henryka Żuka – brata mojej mamy.
Jego książka będzie uzupełnieniem historii rodzinnej, tym razem linii seniora Rewkiewiczów, po tym jak część dotycząca rodziny ojca Łukasza została opisana przez Henryka Żuka w książce „Na szachownicy życia” (zwłaszcza na szerokim tle wydarzeń wojennych i działań AK).
Rodzina  H. Rewkiewicza jest liczna, wielu jej przedstawicieli zjedzie z kraju i ze świata na wręczenie przedstawionej nagrody.

Casus libijski

POLITYKA – racjonalna działalność na rzecz wspólnego dobra.
prof. M. Krąpiec

Przez prawie trzy lata osiemdziesiąte pracowałem na kontrakcie w Libii. Uczyłem w collegu (tak to można określić) technicznym w Trypolisie. Także doszkalałem (osobne lekcje) studentów w języku angielskim, ponieważ średnio sobie z tym radzili.

Był to bardzo ciekawy okres w moim życiu.

Można powiedzieć, że dość dobrze poznałem kraj, tubylców, zwyczaje. Podróżowałem do interioru i wzdłuż wybrzeża. Szczególnie morze mnie uwiodło – długie i urozmaicone plaże, sporo nurkowałem także z harpunem, w ogóle był to czas sportowego udzielania się.

libia-LK

(na libijskiej plaży)

Pouczające zwiedzanie rzymskich pamiątek – niektóre budowle zachowały się dobrze i były imponujące.

Miałem tamtejsze prawo jazdy, okresowo samochód do dyspozycji, przywiozłem sobie z Polski swój ulubiony rower, więc robiłem i takie wycieczki.
Wszędzie czułem się bezpiecznie, także w czasie samotnych wędrówek po mieście, nawet w nocy.
Jako nauczyciele byliśmy traktowani z estymą. Dobrze traktowani pod kątem warunków bytowych, zamieszkania, wyżywienia – łącznie z towarzyszącymi rodzinami. Zarobki były też dobre (chociaż znacznie uszczuplone przez krajowego pośrednika). Mieliśmy też bezpłatne przeloty na urlop w Polsce. Sklepy były dobrze wyposażone, towary z całego świata.
Nie doświadczyliśmy wcale nietolerancji religijnej, w miejscowym kościele katolickim gromadziły się co niedzielę tłumy.

Była tam spora Polonia, spotykaliśmy się sportowo i towarzysko w grupach specjalistów zatrudnionych przy różnych kontraktach – portowych, geodezyjnych i geograficznych, drogowych, budowlanych, w służbie zdrowia, na uczelniach itp. Zatrudnieni byli ludzie z wielu krajów.
Libia się rozwijała i było widać inwestycje na dużą skalę, przeskok do nowoczesności przy jednoczesnym zachowywaniu tradycji.

Nie interesowałem się wtedy zbytnio sprawami politycznymi. Wiedzieliśmy co nieco o przywódcy – Muammarze Kaddafim (Mu’ammar al-Kaddafi), ale nie był on jakoś specjalnie widoczny (oprócz plakatów czy murali), podśmiewaliśmy się trochę z jego ideologicznej „zielonej książeczki”, ale tak naprawdę nie zagłębiając się w jej treść. Można było narzekać na biurokrację – jak to w państwie socjalistycznym, chociaż był to ustrój specyficzny, określony przez Kaddafiego jako ‘trzecia droga” między socjalizmem a kapitalizmem.

Po powrocie do kraju tamtejszy świat zacierał się w pamięci i dopiero po latach dochodziły do mnie różne medialne wieści o „dyktatorze” i „zbrodniarzu”. My wtedy zachłysnęliśmy się „wolnością” i kapitalizmem po 1989 r., zatem wszystko co socjalistyczne stawało się passe i be.

Dziś wyłania się szerszy obraz. Widać faktyczne przewiny tego przywódcy, który nie stronił od podejrzanych kontaktów, międzynarodowego wspierania rewolucjonistów i terrorystów, a z drugiej strony dochodzi do naszej świadomości jak dużo zrobił wtedy dla swego narodu i jak to zostało zaprzepaszczone.

I dlaczego tak się stało.

Kaddafi był postacią kontrowersyjną ale nietuzinkową. Przykład człowieka, który wybił się z nizin społecznych na najwyższą pozycję w państwie, a nawet aspirował do przywództwa panafrykańskiego.

Przytoczę najpierw parę informacji encyklopedycznych.

Po objęciu władzy w wyniku bezkrwawego przewrotu ogłosił, że rewolucja oznacza „wolność, socjalizm i jedność”, a w najbliższych latach zrealizowane zostaną środki, które doprowadzą do tego celu. Można powiedzieć, że dokonał tego.

Kaddaffi znacjonalizował niearabską własność. Zlikwidował też amerykańskie i brytyjskie bazy wojskowe. W 1977 państwo zmieniło nazwę na „Wielka Arabska Libijska Dżamahirijja Ludowo-Socjalistyczna”. Zmiana ta była efektem jego programu ideowego zawartego w tzw. Zielonej książce. W latach 1977–1979 pełnił urząd sekretarza generalnego Powszechnego Kongresu Ludowego. W marcu 1979 roku zrezygnował ze wszystkich funkcji państwowych; w rzeczywistości sprawował dyktatorską władzę jako tzw. Przywódca Rewolucji 1 Września i zwierzchnik sił zbrojnych.

W polityce międzynarodowej entuzjastycznie odnosił się do zjednoczenia świata arabskiego. Głównym celem jego polityki była likwidacja Izraela.

Środki na prowadzenie wojen, ale przede wszystkim dla rozwoju kraju czerpał z eksploatacji złóż naftowych. Dążył do poprawy wydajności sektora naftowego. W październiku 1969 ogłosił, że bieżące warunki handlowe są nieuczciwe, korzystają na nich zagraniczne korporacje zamiast państwo libijskie.

We wrześniu 1973 roku ogłoszono nacjonalizację wszystkich zagranicznych firm naftowych w Libii. Dla Kaddafiego był to ważny krok w kierunku budowy socjalizmu. Reformy okazały się sukcesem gospodarczym, podczas gdy w 1969 roku produkt krajowy brutto wynosił 3,8 miliarda dolarów amerykańskich, to w 1974 roku wzrósł do 8,170 miliardów, a w 1979 do 24,5 miliarda. Normy życia Libijczyków w ciągu pierwszej dekady administracji Kaddafiego znacznie się poprawiły. W 1979 roku średni dochód na mieszkańca wynosił 8170 dolarów (w porównaniu do 40 dolarów w 1951). Dochód ten był powyżej średniej wielu krajów uprzemysłowionych, w tym Wielkiej Brytanii i Włoch.

Od 1969 do 1973 wprowadzono programy socjalne finansowane z pieniędzy z ropy, w ramach których budowano domy i poprawiono systemy opieki zdrowotnej oraz edukacji. W ten sposób znacznie rozszerzono sektor publiczny, dając tym samym zatrudnienie tysiącom ludzi. Wprowadzono obowiązek szkolny i program alfabetyzacji dorosłych, a uniwersytety uczyniono darmowymi. Założono Uniwersytet Beida, a rozszerzeniu uległy Uniwersytet Trypolitański i Uniwersytet Bengazi.

W marcu 1978 roku rząd wydał wytyczne do programu redystrybucji mieszkań, na celu miało to doprowadzenia do sytuacji w której każdy dorosły Libijczyk będzie miał własne mieszkania i dzięki temu będzie zwolniony z płacenia czynszu. Większości rodzin zakazano też posiadania więcej niż jednego mieszkania a dawne mieszkania pod wynajem zostały zajęte i sprzedane lokatorom. Zwolennicy chwalą jego administrację za utworzenie społeczeństwa bezklasowego na drodze reform prawnych. Podkreślają jego osiągnięcia w zwalczaniu bezdomności i zapewnieniu dostępu do żywności i wody pitnej. Podkreślają, że za jego rządów, wszyscy Libijczycy korzystali z bezpłatnej nauki na poziomie uniwersyteckim i wskazują na drastyczny wzrost szybkości alfabetyzacji po rewolucji 1969. Zwolennicy chwalą go również za osiągnięcia w służbie zdrowia i wprowadzenie systemu darmowej opieki zdrowotnej, podkreślając, że za jego czasów z kraju wyeliminowano choroby takie jak cholera i tyfus a długość życia podniosła się.

Dużo pieniędzy pochłonęły projekty nawadniania, w tym Wielka Sztuczna Rzeka, która dostarcza wodę z podziemnych naturalnych zbiorników na Saharze. Składa się na nią 1300 studni, które dostarczają ok. 3 milionów m³ wody dziennie do miast na wybrzeżu kraju. Miało to umożliwić  inwestycje w niezależność rolniczą, nawadnianie pól, co nie do końca się udało po zniszczeniach wojennych.

Na początku XXI w. by poprawić poziom gospodarki próbowano nowych rozwiązań – część gospodarki Libii uległa prywatyzacji, ale – mimo odrzucenia socjalistycznej polityki nacjonalizacji przemysłu, opisanej w „Zielonej książeczce” – rząd dalej twierdził, że ustrojem gospodarczym Libii jest „socjalizm ludowy”, a nie kapitalizm. Zadowolonych z reform al-Kaddafi w przemówieniu w marcu 2003 roku wezwał do prywatyzacji na szeroką skalę. W 2003 roku przemysł naftowy został w dużej mierze sprzedany prywatnym korporacjom. Do 2004 roku bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Libii wyniosły 40 miliardów dolarów, w porównaniu z 2003 rokiem odnotowano więc sześciokrotny wzrost.

Co do działalności wywrotowej, Libia poprzez wspieranie takich ruchów chciała być postrzegana jako lider walki Trzeciego Świata przeciwko kolonializmowi i neokolonializmowi. Choć wiele tych grup było oznaczanych jako „terroryści”, Kaddafi odrzucił taką klasyfikację, traktując je jako grupy rewolucjonistów zaangażowanych w walkę wyzwoleńczą.

Po słynnym zamachu nad Lockerbie, 16 sierpnia 2003 rząd libijski podpisał ugodę i wziął na siebie odpowiedzialność za oraz zobowiązał się wypłacić rodzinie każdej z ofiar po 10 milionów dolarów.

W ramach rewolucji ludowej zapraszał obywateli kraju do tworzenia komitetów ludowych, które miały podnosić świadomość polityczną Libijczyków. Twierdził, że jest to forma bezpośredniego udziału obywateli w życiu politycznym. Taka struktura była według niego bardziej demokratyczna aniżeli tradycyjny system oparty na reprezentatywnej partii, o których wyrażał się że dzielą społeczeństwo.

Pomimo wcześniejszych ostrych środków przeciw wewnętrznej opozycji w 1988 roku. Al-Kaddafi, krytykując Komitety, stwierdził, że „prawdziwy rewolucjonista nie praktykuje represji”, i z jego inicjatywy uwolniono setki więźniów politycznych. Wydano Wielką Zieloną Kartę Praw Człowieka. Zawierająca 27 artykułów księga zawierała prawa i gwarancje zmierzające do poprawy sytuacji praw człowieka w Libii, ograniczenia stosowania kary śmierci (wezwano też do ostatecznego jej zniesienia). Wiele z zaproponowanych artykułów zostało zrealizowanych w następnym roku, potem – wyniku zamachów i buntów przeciw władzy, pewne sankcje były przywrócone.

Pod wpływem amerykańskiej inwazji na Irak, w grudniu 2003 roku, Libia wyrzekła się posiadania broni masowego rażenia, zlikwidował program broni chemicznej i jądrowej.

Kaddafi popierał zatrzymanie afrykańskiej imigracji do Europy.

W 2006 roku Libia została usunięta z amerykańskiej listy państw sponsorujących terroryzm. Komplikacje i niezadowolenie wewnętrzne wywołało w końcu wojnę domową.

I tutaj podejrzewam, że dokonało się ostateczne pozbycie się takiej Libii i jego przywódcy, ponieważ Zachód, a w szczególności tzw. Deep State miał inne plany.

Na podstawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ do walki z wojskami wiernymi al-Kaddafiemu przystąpiła koalicja wielu państw (np. Francja, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Kanada, Włochy, Belgia), między innymi wysyłając samoloty nad tereny objęte konfliktem. 27 czerwca 2011 roku Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakazy aresztowania Mu’ammara al-Kaddafiego, a bojówki przeciwników w końcu go dopadły i zabiły.

Tyle krótkiej rekapitulacji historycznej, która jest potrzebna by zrozumieć lub przynajmniej zastanowić się, co zniszczono i dlaczego.

Nie chcę apoteozować Kaddafiego – był dyktatorem, miał wiele grzechów na sumieniu. Podobnie socjalizmu, a tym bardziej islamu. Jednak – w świetle tego dokąd zmierza świat pod zapędami oligarchii kapitalistycznej, z jej globalistyczną dyktaturą i planami Wielkiego Resetu NWO – można się zamyślić, czy nasza demokracja jest lepsza od tej, jaką Kaddafi próbował wprowadzić. Albo – czy nie zboczyła z kursu? I czy wprowadzanie na siłę zachodniego pojmowania demokracji do krajów z inną cywilizacją się sprawdza? Jego niektóre rozwiązania były utopijne, przynajmniej w realiach dzisiejszego świata, ale jak na człowieka z ludu bez odpowiedniego przygotowania, w warunkach swej kultury, środowiska i czasu – czy można było oczekiwać więcej?
I tak okazał się politykiem elastycznym i z wizją.

Już parokrotnie widziałem zestawienia podobne do tego jak niżej. Koresponduje z wieloma wiadomościami encyklopedycznymi, jakie podałem, oraz własnymi doświadczeniami, zatem nie traktowałbym tego jako propagandę. Zacytuję i miejscami dodam komentarz w [  ].

Tytuł: 16 prawdziwych powodów, dla których Kaddafi został zabity.

[nie jestem pewien czy z tych wszystkich powodów, ani czy nie było ich więcej, np. takiego, że Kaddafi chciał się uniezależnić od rozliczeń dolarowych – może to było przede wszystkim takim powodem?
Podobnie nie mogę potwierdzić niektórych faktów, ponieważ owego czasu nie śledziłem wszystkiego na tyle, by to odnotować – byłem w innym środowisku niż rdzenny Libijczyk]

  1. W Libii nie było rachunku za prąd, elektryczność była darmowa dla swoich obywateli.
  2. Nie było odsetek od kredytów, banki były państwo, a odsetki 0% od pożyczek dla jej obywateli były prawem. [to się nie mieści w głowie światowej finansjerze, która oprócz bodajże Iranu i Korei Płn. opanowała swymi mackami cały świat]
  3. Kaddafi obiecał, że jego rodzice nie dostaną domu, dopóki ostatni mieszkańcy Libii nie będą mieli domu. Ojciec Kadafiego zmarł w namiocie za czasów panowania.
  4. Wszyscy nowożeńcy w Libii otrzymali od rządu 60.000 dinarów na zakup własnego mieszkania i założenie rodziny.
  5. Szkoła i opieka zdrowotna obywateli były bezpłatne. Przed Kaddafim umiejętność czytania i pisania populacji wynosiła zaledwie 25 %, a podczas jego panowania wzrosła do 83 %.
  6. Gdyby obywatele chcieli mieszkać na wsi, dostaliby darmowy dom, maszyny do przetwarzania ziemi, nasiona i bydło.
  7. Ci, którzy nie mogli być leczeni w Libii z powodu specyficznej choroby, państwo zapewniało im bezpłatne leczenie za granicą, plus 2,300 $ za nocleg i podróż.
    [taką opieką byli otoczeni też zagraniczni pracownicy]
  8. Gdyby Libijczyk kupił samochód, rząd sfinansowałby 50 % ceny samochodu.
  9. Cena oleju i benzyny dla pojazdów wynosiła 0,14 USD za litr.
  10. Libia nie miała długu zewnętrznego, a jej rezerwy szacowano na 150 mld za granicą. (globalne banki skonfiskowały te pieniądze i rzekomo są zamrożone)
    [znów – to nie powinno mieć miejsca w pojęciu finansjery i polityków, którzy traktują zadłużenie jako instrument nacisków i uzależnienia]
  11. Część Libijczyków nie mogła zostać zatrudniona od razu po zakończeniu edukacji, więc państwo płaciłoby tym obywatelom średnie wynagrodzenie zgodnie z kwalifikacjami, dopóki nie znajdą pracy w zawodzie.
  12. Część sprzedaży libijskiej ropy została wpłacona bezpośrednio na konta wszystkich obywateli.
  13. Matka, która urodzi dziecko w Libii otrzymała od państwa 5.000 USD [a rodziny były i tak wielodzietne, rodzinę w ogóle traktowano priorytowo, a to że pozwalano nam wziąć rodzinę było wyrazem zrozumienia jej roli w życiu]
  14. 40 bochenków chleba kosztowało 0.15 $.
  15. 25 % Libijczyków miało wykształcenie i dyplom. [dbano o wykształcenie, potwierdzam osobiście]
  16. Kaddafi uruchomił największy na świecie projekt nawadniający, aby umożliwić każdemu zamieszkanie także w rejonach pustynnych i rozwinąć lokalne rolnictwo.
    [a skończyło się tym, że po obaleniu Kaddafiego nie dopuszczono do tego i Libia importuje większość żywności]

Ponieważ szczególnie interesują mnie sprawy zdrowia i opieki medycznej, to zwrócę uwagę na wystąpienie Kaddafiego podczas 64. Zgromadzenia Ogólnego ONZ.  Poniżej odnośny fragment (str. 26 z oficjalnego zapisu –https://www.un.org/ga/search/view_doc.asp?symbol=A%2F64%2FPV.3&Submit=Search&Lang=E#page=26 ):
Today there is swine flu. Perhaps tomorrow there will be fish flu, because sometimes we produce viruses by controlling them. It is a commercial business. Capitalist companies produce viruses so that they can generate and sell vaccinations. That is very shameful and poor ethics. Vaccinations and medicine should not be sold. In The Green Book, I maintain that medicines should not be sold or subject to commercialization. Medicines should be free of charge and vaccinations given free to children, but capitalist companies produce the viruses and vaccinations and want to make a profit. Why are they not free of charge? We should give them free of charge, and not sell them. The entire world should strive to protect our people, create and manufacture vaccinations and give them free to children and women, and not profit by them.”

To, że przewidywał wywoływanie obecnych epidemii można uważać za nadinterpretację, ale czy nie miał racji co schematu i do praktyk Big Pharmy? I co do tego jak powinna wyglądać realna pomoc zdrowotna państwa dla ludzi?

Kończąc – żal mi Libii po tym jak została zniszczona wojną, upokorzona w swoich niepodległościowych aspiracjach, celowo skłócona wewnętrznie politycznie, podporządkowana korporacjom międzynarodowym, popadła w chaos społeczny i gospodarczy. Widzę w tym bezlitosną rękę globalistów dążących już od dziesięcioleci do likwidacji bogatych państw, które chciałyby być niezależne i w ten sposób mogłyby „demoralizować” i buntować swą postawą inne podobnie aspirujące.
Żal moich studentów, którzy mogli mieć lepszą przyszłość i z którymi nie wiadomo co się stało, czy przeżyli wojny…
I żal marzenia, że kiedyś jeszcze raz tam pojadę – dla tamtejszej egzotyki i obudzenia dobrych wspomnień.

Bądź optymistą

  • wonderful

Jeśli myślenie ma przyszłość,
to myślenie negatywne tę przyszłość uczyni piekłem.
LK

21 sierpnia  obchodzono Światowy Dzień Optymisty.*

Przegapiłem go, pewnie dlatego, że hołduję zasadzie bycia optymistą cały czas, a nie w jakiś wytypowany dzień.
Oczywiście rozumiem, że to coroczny akt przypomnienia.
Zatem i ja przypomnę o znaczeniu takiej postawy, chociaż napisano o tym wiele i nie będę powtarzał typowych argumentów.
Natomiast chcę krótko zaakcentować zarówno potrzebę jak i realne podstawy by w zamęcie zastraszania, obostrzeń kowidowych i tego, co jawi się jako zapaść naszej cywilizacji zobaczyć, że mimo wszystko są powody do optymizmu.
To, co złego się stało, to się stało, ale czy musiało się stać? Rozumiem ból poszkodowanych i zdesperowanych oraz ich stan psychiczny, trzeba jednak żyć nadal i dążyć do naprawy. Dotyczy to zdrowia i biznesów. Historia wielu przedsiębiorców i liderów biznesu pokazuje, że odnieśli sukces nie zrażając się kolejnymi klęskami a nawet bankructwami na swojej drodze.
To, że jestem często bardzo krytyczny czy to politycznie, czy wobec współczesnej nauki, bynajmniej nie oznacza, że opanowała mnie tylko złość i narzekanie. Na tym osobistym blogu pozwolę sobie zaprzeczyć niektórym opiniom, że jestem pesymistą i czarnowidzem. Krytycyzm służy do przebudzenia ludzi, zwłaszcza gdy pokaże się im absurdalność i zło pewnych postaw oraz działań i skieruje ich w stronę realnej nadziei i konstruktywnych rozwiązań. Pokazywanie kłamstw i przestępstw toruje drogę prawdzie, a to ona jest podstawą optymizmu.
W aspekcie „pandemii”, a zatem i zdrowia, trzeba dostrzec, że nawet jeśli ktoś poważnie zachoruje na chorobę zakaźną, to skuteczne leki i terapie. To, że się to zamilcza a nawet krytykuje, to wrzód na medycynie i narracji polityków, który za niedługi czas pęknie.
Optymistyczne jest to, że zarówno naukowcy, którzy nie sprzedali się manipulowaniu poprzez pieniądze i kłamstwa, jak i podobnie wielu lekarzy i praktyków leczenia a także prawnicy wyrażają coraz szerzej i ostrzej swój sprzeciw wobec dewastującej propagandzie i organizują się w formalne towarzystwa i organizacje. Także szeregowi obywatele na całym świecie protestują i walczą o wolność i swoje prawa – konstytucyjne i naturalne.
Trzeba podkreślić jak wielkie spustoszenia psychologiczne wywołuje pesymizm i stres generowany przez władze sanitarne niemal na całym świecie. Szczególnie dotyka to dzieci (patrz Krzyk dzieci oskarża). Tym bardziej potrzebny jest optymizm, co nie jest trudne, gdy uświadomimy sobie, że rządzi nami garstka psychopatów realizująca pewien globalistyczny plan, a nas – ludzi wolnych jest miliony razy więcej.
Świadomość tej siły jest budująca. Ale potrzeba też osobistej świadomości naszych wielkich przyrodzonych możliwości w zakresie samouzdrawiania oraz podnoszenie świadomości o fałszywym obrazie świata, jaki tłoczą nam media. One żerują na negatywizmie, aferach, dramatach itp., gdy w rzeczywistości pozytywnych wydarzeń jest znacznie więcej.
Także sam optymizm ma udowodnione działanie lecznicze, podobnie jak stowarzyszona z nim radość. Pisałem o tym wielokrotnie na nieistniejącej już stronie L-earn.net** prawie dwadzieścia lat wcześniej, dla przykładu na końcu zacytuję pewien fragment. Prowadziłem też przez ok. dwa lata biuletyn DobryTYdzień z takimi pozytywnymi inspiracjami.
(Myślę nad odtworzeniem niektórych z tych wiadomości).

Później w archiwalnych artykułach własnych i gościnnych na LepszeZdrowie.info, np.:

Obudź w sobie radość życia
Optymizm daje życie
Śmiechoterapia
Radość jako lekarstwo
Patrz na jasną stronę życia

Także na tym blogu dawałem powody do optymizmu.

Już przed laty widziałem naszą przyszłość jako nieuchronnie pomyślną, np. w 2015 r. snułem Nową Opowieść Wigilijną.

W sumie uważam się za osobę bardzo optymistycznie usposobioną i namawiającą do takiej postawy.

Zapytasz – jak to możliwe w Polsce, gdy jesteśmy gnębieni i uzależnieni od wrogich sąsiadów z zachodu i wschodu, Unię Europejską, międzynarodowe korporacje itd.?

Także w tym politycznym aspekcie jestem optymistą.

Po pierwsze zauważmy, że polska sytuacja jest pochodną sytuacji globalnej i na tym poziomie należy szukać podstawowego rozwiązania.

Pod tym względem, oprócz różnych hiobowych wieści toczą się zakulisowe rozgrywki, w których złe moce same się zjadają, a wykorzystuje to np. ruch Life Force (LF), w którym pokładam spore nadzieje. Na Lapidaria pisałem o tym wielokrotnie, np. w artykule

Zwiastun przełomu i zwycięstwa Ludzkości?

a ostatnio także na Locusmidhttps://locusmind.com/blogs/26335/Some-New-Messages-from-Life-Force (możesz tam przetłumaczyć mechanicznie artykuł na j. polski)
Sprawy toczą się wartko w dobrą stronę.

W szczególności także w zakresie demaskacji „pandemii” i opanowania jej skutków. Specjalna służba Life Force www.lifeforce.solutions/  oraz niedawno powołane Global Health and Wellness Consortium (Zastąpi WHO? Ma naprawdę ogromny budżet z Globalnego Repozytorium finansowego) pracują nad skutecznym leczeniem i neutralizacją szkodliwych działań poszczepionkowych (więcej w niektórych audycjach z Lisą na unitednetwork.news i na Speak Project – https://projectspeak.net/). Pewnym paradoksem jest, że ta neutralizacja, która uratuje wiele żyć, może być uznana przez propagandę za „dowód” skuteczności szczepień. Miejmy nadzieję, że wcześniej jednak będzie pokazane, że nie o to chodzi.

Z inicjatywy LF powstaje też tzw. powszechne Assurance. Zacytuję z oświadczenia:
„Ważne jest  rozróżnienie między Assurance a Insurance (ubezpieczeniem, które zapewnia pokrycie kosztów, gdy już coś się stanie). Assurance gwarantuje profilaktykę i utrzymanie zdrowia. Masz pewność, że możesz uzyskać najlepsze opcje dla swojego zdrowia. Wszystko, co związane ze zdrowiem, będzie całkowicie bezpłatne. Wizyty u lekarza i dentysty. Wszystkie operacje i leki. Alternatywne terapie, takie jak masaż, kręgarz, akupunktura i wiele innych, będą bezpłatne. I możesz wybrać lekarstwo, którym chcesz się wyleczyć, w tym suplementy witaminowe.

Lekarze to pokochają, ponieważ otrzymają natychmiastową zapłatę, za jednym przeciągnięciem karty (z ww. budżetu).
I zdobądź to, jeśli leczenie nie jest dostępne w twoim kraju, assurance pokryje wszystkie twoje wydatki związane z podróżą do i z tego kraju.

Po raz pierwszy w historii priorytetem będzie ludzkie zdrowie.

Ale nie tylko dla ludzi, ale także dla twoich zwierząt. Zabierz je do weterynarza i zapłać (przez Assurance) wszystkie koszty. Dodatkowo, i to jest prawdziwa zmiana w grze, żywność ekologiczna również będzie opłacana. Oczywiście istnieje pewien pułap, ale czy możesz sobie wyobrazić zmianę w przemyśle spożywczym, jeśli nagle żywność ekologiczna stanie się priorytetem dla wszystkich?

Szacuje się, że wdrożenie systemu to jeszcze tylko kilka miesięcy.”
Dodam, że LF ujawni skrywane wynalazki, leki i terapie, które dużo zmienią w grze o zdrowie.

Wydaje się nieprawdopodobne? Cóż – cytuję z LF, sam jestem ciekaw, ale to pozwoli nam odseparować się od monopolu BigPharmy.
Właśnie w tym jest ogólna metoda, by zwyciężyć nie koniecznie walką, ale odcięciem się od wszystkiego, co nam szkodzi, stworzyć własny, niezależny lepszy świat.
Na podobieństwo powiedzenia – zło dobrem zwyciężaj.

Wiążę też nadzieję z koncepcją (z Life Force) oddolnego działania ludzi poprzez tzw. zgromadzenia (assemblies), które po przedstawieniu realnego planu naprawy różnych aspektów życia, mogą być ratyfikowane i otrzymać nawet bardzo duże wsparcie finansowe, organizacyjne i marketingowe z Globalnego Repozytorium środków (wdrożona już przez LF koncepcja, struktura i narzędzia nowej bankowości bez obecnych banków).
Ktoś może powiedzieć, że to naiwne i nierealne. Zapewne w Polsce nastąpi to z pewnym opóźnieniem, ale przypomnijmy sobie powiedzenie o tym, że gdy coś utrwaliło się w powszechnej opinii jako rzecz niemożliwa do zrealizowania, to zjawia się ktoś nieświadomy tej opinii i właśnie to realizuje z powodzeniem.
Znany z ostrego spojrzenia i krytycyzmu wobec współczesnej cywilizacji wizjoner Igor Witkowski w swoich książkach przedstawia przyszły świat jako coś zapierającego dech w piersi, dziś trudnego do pojęcia nawet przez futurystów uwięzionych w starych paradygmatach. I sądzi, że nie jest to sprawa odległa, chociaż ludzkość musi wpierw przejść przez dość bolesne catharsis.

Life Force wprowadza w czyn jedną z form lokalnego organizowania się ludzi w kierunku demokracji bezpośredniej.

W Polsce jest parę takich ruchów. Większość naszych bolączek związanych z nieudolnymi i skorumpowanymi rządami rozwiązałaby idea W.I.R. – patrz https://lapidaria.home.blog/2019/05/20/w-i-r-na-zawirowania-polityczne/  oraz https://lapidaria.home.blog/2020/05/06/polska-jej-rozwoj-stagnacja-czy-upadek/

I tak – zamiast wciąż utyskiwać na zagrożenia należy obecnie skupić się nad rozwiązaniami.
Podkreśla to zwłaszcza od dłuższego czasu Jerzy Zięba. To on ogłosił w Polsce ideę W.I.R.  i  nieustannie przedstawia różne rozwiązania zarówno medyczne jak i polityczne, pisze do władz i autorytetów.
Wielu ludzi wierzy, że i rząd szuka rozwiązań. Nie sądzę, on głównie naśladuje zagranicę i wykonuje jakieś nielogiczne i szkodliwe polecenia z głębin rządu światowego.
Wynajduje „lekarstwa” gorsze od choroby. Ale nie o tym tutaj – „szkoda gadać”.
Tymczasem Dania ogłosiła zniesienie wszystkich kowidowych zarządzeń i ograniczeń od 1 października. Potwierdzi zatem status najszczęśliwszego kraju świata? (2. miejsce). Można? Tak, podobnie jak szereg stanów w USA.

I znów – w aspekcie zdrowia i wolności – mamy osobowości, które torują drogę do pozytywnych rozwiązań. Przypomnę, że w plebiscycie Osobowość Roku 2019 i 2020 pierwsze miejsce w Polsce, w kategorii nauka zdobył prof. Włodzimierz Korab-Karpowicz, przewodniczący ruchu „Wolne Wybory”  (Wolność osobista i wolność Polski),  orędownik suwerenności Polaków, uwolnienia nas od „pandemii” i reformy lecznictwa. (szkoda tylko, że w mediach o tym cisza…).

Także w Polsce powstała Grupa C19 naukowców i lekarzy pod przewodnictwem prof. Mirosława Piotrowskiego – https://grupac19.pl/ , a ostatnio podobna organizacja prawników http://www.prawnicydlawolnosci.pl/

Innym przykładem jest światowy Ruch prawników, lekarzy, naukowców i polityków przygotowujący procesy na kształt Norymbergi.  To rokuje, że macherzy oszustwa pandemii spuszczą z tonu a w rezultacie wielu z nich zostanie zatrzymanych i ukaranych.
Polska powinna nawiązać współpracę z adw. Völmichem i dzielnie walczyć obok Niemiec i Izraela z eugenikami.

Co do Izraela, a szczególnie ugrupowań chazarskich i masonerii światowej (gdzie wielu upatruje zasadniczego źródła zła na świecie), to wg Benjamina Fulforda https://benjaminfulford.net/ w tym zakresie też dokonuje się „czystka”… (o jego kontrowersyjnych, ale prawdopodobnie po części umocowanych w realiach hipotezach i doniesieniach zobacz https://lapidaria.home.blog/2021/05/04/co-sie-dzieje-w-ukryciu/, w cz. 1

i https://lapidaria.home.blog/2021/05/26/w-deep-state-wszystko-sie-sypie-ale/ (cz. 2 z przypisem).

….

Wreszcie – optymizm pozwala lepiej i przyjemniej żyć.

To obszerny temat omawiany i nauczany przez wielu psychologów i trenerów, z których polecam np. Magdalenę Napierałę – więcej na
https://mental-trener.pl/  i  https://www.facebook.com/trenericoachzdrowia/

(gdybym mógł, to zacytowałbym jej świetny obszerny artykuł „Potęga pozytywnego nastawienia” z książki Żyj naturalnie czyli dekalog zdrowego życia).

Kiedyś recenzowałem książkę Dlaczego warto być optymistą?
(José Luis Martín Descalzo, Wydawnictwo: eSPe. 2004). Główna myśl:

Optymista wie, że z każdego, nawet najbardziej bolesnego doświadczenia można wydobyć jakieś dobro. Do nas bowiem należy wybór, jak interpretować to, co nas w życiu spotyka. Człowiek nastawiony optymistycznie wie, że nigdy nie jest za późno, aby zacząć życie od nowa. Świat nie jest ani czarno-biały, ani szary – świat jest kolorowy.

Trzeba jednak zaznaczyć, że samo pozytywne myślenie i podobne idealizacje to za mało. Potrzebne jest działanie. To ono przełamuje bariery i imposybilizm. Prawo Przyciągania potrzebuje akcji, by zadziałało. A jednocześnie – gdy wiąże się z kreatywnością, daje dodatkowe uczucia szczęścia, spełnienia i optymizmu.

A jeśli mimo wszystko nie potrafisz być optymistą – nie daj się zwariować oraz pomyśl: jeśli masz szereg kłopotów, traum, strat – czy pesymizm ci pomoże? Raczej jeszcze bardziej pogrąży i sparaliżuje.
Zatem – głowa do góry!

Na koniec parę „dodatków”:

  • Fragmenty książki Optymizm 
  • Myśli budujące (mój wybór)
  • I wspomniany artykulik (Elżbieta Maszke autorka książki Odwieczne Prawa Życia) :

Zatrzymaj się i doceń to co masz

W tak ogromnym natłoku słów, ciężko jest odnaleźć choć chwilę spokoju dla siebie, chwilę na wyciszenie i zobaczenie drobnych, dobrych stron życia.
Ludzie ciągle zadręczają się tym jaki ten świat jest zły, jaki niesprawiedliwy, a oni jacy nieszczęśliwi, tylko, że takie narzekanie nie polepszy ich życia, co więcej! Spowoduje, iż nieszczęście i bieda nie zniknie z ich życia.
Tak bardzo pożądana i rzadka – radość życia, jest na co dzień coraz mniej spotykana.
Ludzie nie chcą być tak mili i uprzejmi dla siebie, jakimi mogliby być. Niektórym po prostu jest tak wygodniej, niektórzy nie mają od kogo brać wzorców, jeszcze inni wolą patrzeć tylko na siebie, narzekając na wszystko co dzieje się wokół.
Ludzie nie potrafią doceniać tego co mają, tego co im się przydarza. Wydaje im się że jak nie mają willi z basenem, czterech samochodów i nieograniczoną ilość pieniędzy to w życiu nie mają nic.
Tak wiele elementów i chwil, jest które nie są nawet zauważane, a wystarczyłoby docenić to, że np. jest piękny słoneczny dzień, że jest się zdrowym, że ma się osobę o którą można się troszczyć. Ciesz się każdą chwilą, czerp radość nawet z małych rzeczy!
Jak życie byłoby prostsze i piękniejsze gdyby ludzie zamiast doszukiwania się kolejnych niedoskonałości i problemów, zaczęliby szukać rozwiązań dotychczasowych kłopotów i nowych rozwiązań dla podniesienia poziomu życia.
Zacznij doceniać dzień, on tak szybko mija, zacznij doceniać ludzi, oni tak szybko odchodzą.
Wdzięczny człowiek to szczęśliwy człowiek. Nikt za ciebie nie zmieni nic w twoim życiu tylko ty to możesz zrobić, nie pędź więc za czymś nieuchwytnym, tylko zatrzymaj się , zobacz co masz i zastanów się co zrobić jeśli chcesz mieć jeszcze więcej .

————
*
Powstał z polskiej inicjatywy

** Serwis L-earn.net był poświęcony głównie rozwojowi osobistemu. Zaniechałem go, mimo ok. 600 artykułów, ponieważ pojawiło się wiele podobnych inicjatyw prowadzonych „full time” przez profesjonalistów, a ja prowadziłem swoją jako jedno z ubocznych działań i już nie mogłem ani konkurować, ani nie miałem dość na to czasu.