Wyłączenie

na linie

Życie nie jest łatwe,
ale wciąż pozostaję optymistą…

Luty 2023 nie był dla mnie łaskawy. Pogoda była kapryśna i niezbyt przyjemna, czasem depresyjna. Tym bardziej złakniony prawdziwej zimy ze śniegiem wykorzystywałem każdą okazję by być w lesie na biegówkach. Mam swoje ulubione miejsca o urozmaiconym terenie. Zdarzyło się, że zjeżdżając w dość ostrej górki z zakrętem nie zauważyłem kamienia wystającego spod śniegu.
Wywrotka z podparciem ręką. Zwichnięty nadgarstek i dwa palce, w tym jeden złamany z odpryskami przy stawie. Prawie 5 godzin na SOR, złożenie, usztywnienie. Ponad miesiąc w ortezie, która była bardzo niewygodna i utrudniała wiele czynności, w tym pisanie. Po tym okresie okazało się, że palce są sztywne (nie zginają się) i nadal spuchnięte – wymaga to rehabilitacji.
O ile od dawna psioczę na lekarzy, że nie umieją sobie radzić z chorobami przewlekłymi, tak ogólnie chwaliłem chirurgów i pomoc ratunkową.
Niestety to już drugie moje negatywne doświadczenie i w tej dziedzinie po nieudanej operacji sprzed paru lat.

Uderzenie w czasie wypadku znów nadwerężyło bark – jego grudniowa rehabilitacja związana z wieloletnim bólem została zniweczona. Czekają mnie więc dwie nowe rehabilitacje (znów wyłączenie na wiele godzin).
Plany na wiosenne odświeżenie mieszkania a potem odwlekane przycinki drzew na działce stoją pod znakiem zapytania.

Skoro jestem przy sprawach zdrowotnych, to krótko o tym co działo się w lutym na LepszeZdrowie.info. Jak zwykle podsumowałem to w raporcie miesięcznym.
Ujmując krótko:

Kolejne rady zdrowotne, uwagi o sporze między mięsożercami a wegetarianami i walce z mięsem, dlaczego powinniśmy się bić o jajka, o dietach keto i carnivore, propagandzie jedzenia robaków i związanych z tym zagrożeniach – z szerszym tłem tych akcji. Rozliczanie epidemii i antidota na powikłania. Nowe książki i więcej…

Były to więc tematy aktualne i z mojej perspektywy ważne.
Niestety w czasie publikacji tych nowości popełniłem duży błąd techniczny, który zniszczył mi funkcjonalność linkowania wewnętrznego i do lewego menu strony (które zniknęło).
To co jest w sieci – działa, ale cokolwiek zmienię lub napiszę nowego, nie będzie miało już owego lewego menu. To jeszcze bardziej uszczupliło możliwości mojego back-endu, który w ogóle od lat szwankuje i tworzy wpisy nie pasujące do obecnego odbiorcy, zwłaszcza używającego urządzeń mobilnych. Wróciła więc sprawa przełożenia serwisu na nową platformę. Zacząłem tę akcję na początku 2020 r. , ale jej zakres opisany w zarysie w notatce technicznej jest tak duży, że wystraszył mnie ilością pracy. I nadal straszy – obecnie do przełożenia jest ponad 1000 wpisów nie mówiąc o różnych sprawach technicznych.
Teraz będę raczej do tego zmuszony. Zatem dalsze aktualizacje będą na tymczasowej stronie wp.lepszezdrowie.info, która kiedyś będzie przełożona na domenę podstawową (na razie jest to tylko szkic, z paroma próbami, nie koniecznie wg ostatecznego wyglądu i funkcjonalności –  już widzę konieczność zmian…).  Zacznę od najnowszych wpisów, ale jeśli są tam linkowania wstecz, to trzeba będzie i przełożyć te odnośne strony. Robota na miesiące, rok?
Jak wspomniałem, stara strona tymczasem będzie działać, ale raczej nie będę tam nic dokładał, a ew. poprawki będą wprowadzane dość uciążliwą drogą podmian kodu html.
To mnie wyłączy z innych spraw, których mam i tak sporo. (nie mówię o obowiązkach domowych i rodzinnych, tylko o moich „zajęciach publicystycznych”).
Przykładowo, zacząłem duży esej o demokracji (znacznie wykraczający poza tutejszy stary wpis Demokracja?), a właściwie o ustrojach społeczno-politycznych przyszłości, ale temat wymaga jeszcze przeczytania sporej ilości przyczynków innych osób, by móc to dobrze poukładać i wyciągnąć wnioski.
Generalnie uderza brak wyobraźni zainteresowanych  środowisk, które uparcie trzymają się starych schematów partyjnych i koncepcji. Obecnie w polityce przeważa kadencyjna krótkowzroczność i zepsucie.
Podobnie jak brak wyobraźni i wiedzy o tym jak będzie wyglądał przyszły świat, ale nie taki, który zniewoli i wyalienuje ludzi (widzimy zakusy w tym kierunku), lecz podniesie ich w rozwoju, zapewni suwerenność.
I to wcale nie w jakimś dalekim horyzoncie czasowym, bo jeszcze za życia wielu obecnych polityków i komentatorów. W tym świetle szereg obecnych rozwiązań gospodarczych oraz planów politycznych prawdopodobnie okaże się stratą energii i środków.
Chociaż sprawę braku odpowiedniej perspektywy poruszałem tutaj parokrotnie i od dawna (np. Na kłopoty – perspektywa), to obecnie raczej odnoszę się do tego w niektórych wpisach na stronie Our Life Force. (uwaga  – wkrótce końcówka domeny będzie zmieniona na .one). Przykładowo w jednym z ostatnich https://locusmind.com//posts/33302  pokazano rozmach nowych projektów związanych z ruchem CARE, w tym z nowymi źródłami energii i nowymi technologiami. Istnieją takie, które wyprzedzają te „oficjalne” o wiele dziesięcioleci, powstają też nowe. A liczne te, na  które wydaje się olbrzymie środki, nazywam czasem… ostrzeniem dzidy.
To może zdezaktualizować nawet projekty energii atomowej, co do których już od dawna też miałem duże wątpliwości.  Pisałem prawie 10 lat temu Co z tą energetyką? Nie wszystko obecnie jest dokładnie jak przewidywałem, ale potwierdza się, że ostatecznie wygra koncepcja energetyki rozproszonej.
Opracowywanie tamtejszych (na locusmind) wpisów zabierało mi dużo czasu, więc i z tego będę musiał się wyłączyć, przynajmniej w znaczącym zakresie. Będę raczej odsyłał do materiałów źródłowych. Będzie to jednak utrudnieniem dla Czytelnika, ponieważ są to na ogół mało dokładne tłumaczenia.
Wlecze się jeszcze bardziej mój dawny plan pisania książki, dużej monografii tematycznej – podobna sytuacja – brak czasu oraz coraz to nowe materiały ze świata, które dezaktualizują pewne starsze przyczynki…
Reasumując „siła złego na jednego”, przy czym słowo „złego” biorę tylko za sprawą przysłowia, bo nie są to rzeczy złe, tylko absorbujące – zwłaszcza w kontekście mniejszych sił po niedawnym skończeniu 76 lat. Dolegliwości przybywa i nimi też trzeba się zająć. Nie to, że się użalam (Dzień Mężczyzny nieco mnie rozpieścił), ale trzeba spojrzeć prawdzie wieku w oczy… (a oczy też zaczynają dokuczać).
Zatem tutaj wpisy będą zapewne krótsze i rzadsze, a tytułową lapidarność tego bloga będę realizował na twitterze.

Reklama

Projekty mieszkań

Nikt nie jest niepotrzebny na tym świecie, kto zmniejsza brzemię innemu.
Charles Dickens

zły projekt mieszkania

W życiu zwykle nadchodzą zmiany: starsze pokolenie odchodzi, młodzi się wyprowadzają, potem powiększają rodzinę, niektórzy zmieniają miejsce pracy – czy  w danym mieście czy już w innym, coś komuś zaczyna przeszkadzać i musi zmienić lokum, albo warunki finansowe się pogorszyły lub polepszyły i już mamy inną sytuację, itp., itd.

I w mojej rodzinie zachodziły takie zmiany, wobec czego od paru lat śledziliśmy budownictwo mieszkaniowe.
Poznaliśmy setki propozycji.

Obecnie standard budownictwa – w porównaniu do tego sprzed 20 i więcej lat, znacznie się poprawił, lepsze materiały o dużej różnorodności, lepsze wykończenia, elewacje, więcej fantazji, dbałość o estetykę wykończenia.
Tak to wygląda z zewnątrz. Jeśli jednak chodzi o mieszkania dwu- trzypokojowe dla Kowalskiego, to zadziwia brak wyobraźni  architektów w zakresie jak w tych mieszkaniach miałaby  funkcjonować rodzina. Może to nie sprawa architektów, a deweloperów – o czym za chwilę.
Zawężę perspektywę wg własnych preferencji – rodziny aktywnej, ale myślę że takich jest coraz więcej. Zatem, gdzie tak rodzina miałby trzymać  2-3 pary nart, kije i kaski,  może sanki dla dzieci, inny sprzęt sportowy jak namiot, czasem deskę surfingową, odkurzacz, deskę do prasowania, ubrania zimowe/letnie i buty na zmianę, kilkaset książek, ew. przetwory, itp., gdy w mieszkaniu nie ma garderoby/pakamery, ani komórki lokatorskiej ani piwnicy?

Nie mówię o apartamentach, gdzie takie udogodnienia bywają, ale przecież to nie oferta dla przeciętnego obywatela.

Może to i nie wina architektów, ale raczej zachłannych deweloperów, którzy narzucają projektantom ramy w myśl hasła: wtłoczyć w daną kubaturę jak najwięcej mieszkań, wcisnąć loggię kosztem części pokoju, dać cienkie ściany działowe, zamiast kuchni aneks, budować jak najtaniej.
Mam „na pieńku” z deweloperami, bo to państwo w państwie, które żeruje na nienasyconym popycie i dodatkowo narzuca ceny znacznie powyżej swoich kosztów.
Zniesmacza to, że właściciele takich firm sami mieszkają w kilkusetmetrowych willach, a resztę traktują jak masę kliencką.
Poza tym buduje się coraz więcej na zasadzie wepchnięcia „plomby” pomiędzy istniejące budynki – bez pozostawienia jakieś powierzchni dla rekreacji i przewietrzania lub lokalizuje nowe osiedla (często molochy – kołchozy) na terenach bez dróg i usług lub w miejscach podmokłych oraz zalewowych, gdzie dawniej nikomu nie przyszłoby do głowy, by tam budować.
Jako człowiek już starszej daty pamiętam starsze budownictwo, w którym były garderoby, różne zakamarki do ew. zabudowy, schowki, spiżarki, piwnice, osobne WC, widne kuchnie, a nawet czasem osobne wejście „kuchenne”.
Ale nie chodzi mi o ekstrawagancje.
Czy osobne WC lub widna kuchnia to luksus?  W większości obecnych mieszkań, jakie widziałem, tego nie ma.

Rozumiem, że system rynkowy, kapitalistyczny z zasady różnicuje społeczeństwo, ale czy w ramach rozwoju, w państwie, które awansowało do pozycji rozwiniętego, nie powinny już obowiązywać jakieś przyzwoite minimalne standardy w zakresie wygody mieszkań?
Obecnie mówi się o programie Mieszkanie+, i chociaż to nie prywatna inicjatywa, a państwowa  – obawiam się, że skłonności oszczędnościowe będą jeszcze większe.

Najwyższy czas na refleksję – mielibyśmy kiedyś wyburzać takie nieciekawe blokowiska, jak to robiło się w Szwecji lub w Niemczech? Czy nas NA TO stać?