W uzupełnieniu – zarażenia to jedno, a leczenie to drugie. Z ilości przypadków śmiertelnych wygląda na to że lekarze nie bardzo sobie radzą z tym patogenem.
Muszę dodać zastrzeżenie, że sprawa jest otwarta i nie należy bagatelizować zagrożenia, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z wirusem sztucznie wytworzonym, prawdopodobnie jako broń biologiczna – wtedy będzie realnie bardzo groźny.
Najważniejszą sprawą – wg J. Zięby – jest zapytanie jak ofiary zakażeń były leczone skoro zmarły i jak trzeba leczyć chorych, który już trafili do szpitala by było to efektywne. W audycji wieczornej 28.01.20 na Facebooku, w dalszej jej części, J.Z. skierował się do lekarzy i dał im w skrócie metody, które już wielokrotnie pozytywnie się sprawdziły i odwróciły stany agonalne. Bazują na wieloletniej skutecznej praktyce specjalistów zagranicznych, a także coraz szerzej stosowanej przez niektórych polskich lekarzy, którzy nie bacząc na skostniałe procedury, ratują życie ludzkie poza tym procedurami, więc … nielegalnie (sic!)
W zasadzie było to to, co J. Zięba przekazuje od lat, zarówno w swojej książce “Ukryte terapie” jak w licznych prelekcjach. Ponieważ zapalenie płuc, sepsa i inne ciężkie przypadki wiążą się zawsze ze stanem zapalnym, to zadaniem jest jego zlikwidowanie. Tu, w zależności od stanu, przede wszystkim trzeba zastosować jedną z metod likwidacji wolnych rodników przez silne antyoksydanty. Najszybsze (bo tu często chodzi o postępowanie w fazie krytycznej) i najefetywniejsze jest aplikowanie antyoksydantów dożylnie. Chodzi głównie o askorbinian sodu i DMSO. W przypadku zniszczenia tkanki płucnej należy dotlenić organizm komórkowo poprzez wlewy H2O2 (małe stężenie ~0,04% czystego perhydrolu). Wszystkie te procedury powinny przebiegać ściśle wg już opracowanych metod opisanych w książce. Należy też uzupełnić niektóre witaminy i minerały, które w ostrych stanach zapalnych są szybko przez organizm zużyte: witamina D3 (duże dawki doustnie ) lub podobnie D2 domięśniowo, dużo witaminy A, K2, inne uzupełnienia – też wg zalecanych ilości i wg masy ciała chorego. Odstawić cukier.
W poźniejszej audycji https://vimeo.com/388092627 (może być zablokowana, ponieważ przez działanie zorganizowanych hejterów kanały J. Zięby są zamykane) autor zwraca się do lekarzy z podaniem bardziej szczegółowych informacji na temat takiego postępowania. Ja to podsumowałem, na ile potrafię, w notatce Wlewy dożylne ratujące zdrowie i życie.
Podałem tam dodatkowe informacje z literatury dot. stosowania wit. C w ostrych stanach zapalnych.
Jakakolwiek jest prawda co do istoty i przyczyn obecnej sytuacji, ponieważ wirus/patogen rozprzestrzenia się światowo i dotarł do Europy, to trzeba zachować ostrożność i śledzić rozwój sytuacji.
Zimy … nima, więc fontanny na Podzamczu – świetlne 🙂
Oto jedna z ważnych różnic między „nauczeniem kogoś” a „nauczeniem się”. Pierwsze może być wtłoczeniem z góry poglądów i schematów, drugie jest twoim doświadczeniem, odkryciem, dotarciem do prawd – czasem z pomocą nauki, czasem wbrew niej…
Nastawiony na sporty zimowe (np. ukochane biegówki) nie mogę doczekać się śniegu. Pogoda jak na huśtawce – wychodzę gdy jest ładniej, w inne dni, oprócz spraw rodzinnych i bogatej korespondencji, skupiam się na pracy.
Jest to głównie opracowywanie kolejnych ebooków na bazie książek Stefana Garczyńskiego – dość żmudna robota redakcyjna (OCR na starych, pożółkłych, czasem poplamionych książkach to mnóstwo szczegółów do poprawienia…). Pod koniec wpisu pokażę fragment z ostatnio przygotowywanej pozycji.
Na drugim miejscu jest śledzenie pewnych bulwersujących mnie spraw i pokazywanie jak ludzie są „wmanewrowani” w różne narracje, które mają się słabo do rzeczywistości a jednocześnie służą celom całkiem niepochlebnym.
By dać parę przykładów – kolejne lapidarne podsumowanie:
Notatka „Dla otwarcia oczu” (już tutaj próbnie do niej linkowałem w poprzednim wpisie) traktująca o zjawisku koronawirusa. To było moje pierwsze (na miarę dostępnego czasu i informacji) kontrowersyjne podsumowanie sprawy koronawirusa z Chin.
Czy wirus z Wuhan to zalążek pandemii, czy to proces naturalny czy może wywołany? Jeśli tak, to jak, po co i przez kogo? Dalsze wiadomości z różnych stron i komentarze pod notatką pokazują, że może to być false flag (akcja zasłonowa). Jednak nie bagatelizuję wynikowego zagrożenia – zamiast typowego koronowirusa może to być jakiś zjadliwy patogen ze stajni broni biologicznej (?).
Zasadniczym pytaniem jest czy i jak można osobę już zarażoną leczyć i wyleczyć. Ten temat podjął Jerzy Zięba w paru pogadankach jak np. w tej i wcześniejszych na jego profilu. Spotkało się to z kompletnym niezrozumieniem i zalewem hejtu.
J. Zięba daje odpór zarzutom i nieodpowiedzialnym redaktorom – zwłaszcza we wspólnym wystąpieniu z prof. n. med. Andrzejem Frydrychowskim na tym live (lub tutaj – jeśli ten kanał znów nie zostanie zablokowany): https://www.youtube.com/watch?v=VdgmSB3u52w. Utytułowanych lekarzy, którzy to potwierdzą jest więcej.
Skoro jesteśmy przy tematach zdrowotnych – pod koniec stycznia ukazały się kolejne nowości miesięczne na stronie LepszeZdrowie.info. Telegraficznie: może ktoś znajdzie tam dla siebie wskazówki jak nie traktować SM (stwardnienie rozsiane) jako wyroku, jak uchronić się przed przed ostrymi zapaleniami i zagrożeniami od PEM (pola elektromagnetyczne), w tym jak radzić sobie w smogu pól torsyjnych, jak kompleksowo zadbać o zdrowie i odzyskać radość życia, niefarmakologiczne metody wspierające, medycyna stylu życia, szereg nowinek i porad zdrowotnych z Facebooka i nie tylko…
Na Facebooku wskażę jeszcze swoją notatkę o sprawach zdrowia z zakresu tych zjawisk, o których mało się mówi w masmediach – NEXUS łączy wiedzę różnych rodzajów , gdzie Nexus to nazwa dwumiesięcznika, który czytam od dawna i skąd pozyskuję wiele ciekawych informacji. Wpis pokazuje wybór tematów z ostatniego numeru 2019 r. Polecam!
Niestety, te wszystkie tematy zahaczają o politykę – trudno od niej uciec, tym bardziej, że dzieje się dużo i to spraw, które bulwersują. Ciągle jestem zniesmaczony tym, jak różni publicyści, dziennikarze, telewizyjne „gadające głowy” wałkują w kółko sprawy względnie błahe wobec dużo większych, których nie dostrzegają lub nie chcą zobaczyć.
Jedną z nich jest polska gospodarka – nominalnie rosnąca (ale w sporym zakresie na kredycie zagranicznym i długu wobec obywateli). Można zadać pytanie – czy to rozwój Polski? Jaka jest efektywność gospodarcza? Czy uwzględnia się geopolitykę? Czy nie brnie w złym kierunku?
Skandaliczne zaniedbania gospodarcze spowodowały że najbogatszy (tak!) kraj w Europie stał się jednym z biedniejszych. Czas na zmiany! Piszę o tym w notatce Nasze wielkie możliwości – polskie bogactwa. Naprawdę moglibyśmy być potęgą… To kolejny mój powrót do tematyki energetyki, zasobów naturalnych i wizji niezależności. Ważne.
Jest więcej bulwersujących tematów (sądownictwo, klimat, terror medyczny, cenzura prewencyjna i nie tylko, ogłupianie narodu, kłamstwa na każdym kroku…), ale by nie popaść zupełnie w zimową chandrę, mam odskocznię w pogodnych i mądrych lekturach. Na zakończenie i dla rozładowania przytoczę zatem fragmencik z książki S. Garczyńskiego pt. Śmiechu naszego powszedniego (wkrótce będzie udostępniona w całości).
„Posłuchaj jakie to śmieszne”. Czytam lub mówię coś, co mnie śmieszy, a druga strona nie reaguje. Robi mi się głupio. Przenika mnie chłód obcości. Jak wspólny śmiech zbliża, tak brak wesołego odzewu na wesołą uwagę oddala.
Pamiętam, że w jakiejś ankiecie na pytanie „jakie cechy powinien mieć według pana ideał kobiety?”, najczęściej wymieniano pogodne i wesołe usposobienie. To pewne, że jest ono ważniejsze od urody albo — może właśnie jest urodą. Bardziej niż wszystkie makijaże wesołość odmładza, zaróżowią policzki, nadaje oczom miły blask. Bolesław Leśmian w wierszu Wyznanie spóźnione:
Lubię Twoim weselem rozniecony gwar —
I Twoimi oczami upatrzoną drogę —
Iczar w śmiechu zjawiony — ten sam zawsze czar…
Żem Cię dotąd nie kochał — zrozumieć nie mogę!
Ja też zrozumieć nie mogę, dlaczego nie zakochałem się w szelmie, której śmiech stał się inspiracją tej książeczki. W każdym razie należy jej się ta dedykacja, jej i wszystkim, w których towarzystwie dużo się śmiałem.
Znacie tę receptę? By uwieść dziewczynę, wystarczy ją rozśmieszyć. (Pamiętam, że Mefistofeles pomagał Faustowi rozśmieszać Małgorzatę). Recepta — jak recepta! Jeśli dziewczynę rozśmieszę na przykład moim, starszego pana, nadskakiwaniem, to chyba jej nie uwiodę. Ale jest w tym powiedzeniu więcej niż szczypta prawdy. „Pobudzić do śmiechu” — znaczy między innymi „poprawić samopoczucie, ożywić”. Otóż tych, którzy poprawiają nasze samopoczucie, którzy nas ożywiają, obdarzamy szczególnymi względami, nawet zaufaniem, nawet miłością. Tak, bowiem jak czyjaś nadęta powaga, celebra i gniewliwość zaostrza nasz krytycyzm, tak żartobliwość i wesołość — przytępia. W społecznym odczuciu — czy słusznym? — człowiek, który umie się śmiać i umie krzesać humor, nie może być bez reszty podły ani bez reszty głupi. Jeśli nawet nie podoba się nam jego zdanie czy postępowanie, to i tak wybaczymy mu prędzej niż osobnikom „śmiertelnie poważnym”.
Dobry humor — wysoko cenioną wartością towarzyską. Dowcipnych, do śmiechu skorych gorąco zapraszamy. Zależy nam na ich obecności. Wiemy, że zapewnią dobrą atmosferę przyjęciu. Wiemy, że na towarzyskim spotkaniu wesołość jest ważniejsza od szynek i tortów.
Humor ułatwia nie tylko start znajomości i „zdobycie serca”, nie tylko umila i wzbogaca wzajemne stosunki, ale niekiedy też łagodzi przykrość koniecznych kontaktów albo nawet umożliwia kontynuację trudnego współżycia. „Dziwisz się, że z nim wytrzymuję — zwierzała się żona awanturnika — ale gdybyś wiedział, jak my się czasem śmiejemy. Z nikim się tak długo i tak dobrze nie śmieję. To mnie trzyma”.
Dowcipnym i wesołym łatwo przychodzi pozyskiwanie sympatii zarówno płci całkiem przeciwnej, jak i audytoriów płci mieszanej. Żart ożywia senną salę, zjednuje sympatię, pobudza zainteresowanie. To dlatego często startują nim mówcy z tak zwanego prawdziwego zdarzenia:
— Państwo pewnie sądzą, że jestem w kłopocie, ponieważ połowa moich przyjaciół jest za proponowanym wnioskiem, a druga połowa — przeciw. Otóż nie, wcale w kłopocie nie jestem i niech to będzie całkiem jasne: zdecydowanie i zawsze jestem po stronie przyjaciół.
Dobry żart ogrzewa w temperaturach zbyt niskich i chłodzi w wysokich. W cieple wesołości pryska skrępowanie i sztywność, topnieją lody obcości i niechęci, zmniejszają się napięcia, cichną urazy, gniewy i lęki. Stąd rola humoru na ważnych spotkaniach i konferencjach. Podobno w Jałcie Roosevelt pozyskał sobie zaufanie Stalina tym, że go bawił żartami z Churchilla. Niekiedy powiedzenie kilku rzeczy od rzeczy ułatwią przystąpienie do rzeczy.