Masowa histeria i epidemie, których nie było

bialaksiega

Niewątpliwie ważnym krajowym wydarzeniem września 2022 było opublikowanie Białej Księgi Pandemii Koronawirusa.
Opis ogólny tej obszernej i wyjątkowej pracy (442 strony) podałem jeszcze przed publikacją  jako 40. pozycję suplementu w naszym wykazie Kowidowe książki, a obecne jest dostępny na stronie sprzedażowej –  https://ordomedicus.org/produkt/biala-ksiega-pandemii-koronawirusa .

Ta praca zbiorowa z Ordo Medicus i towarzysząca jej szeroka akcja informacyjno-edukacyjna, jest dziełem zbiorowym, które na podstawie licznych opracowań naukowych podsumowuje tytułowe zjawisko. Jej wymowa jest mocno krytyczna.
Oprócz wersji papierowej i cyfrowej w PDF w przygotowaniu jest wersja mobilna książki w formacie epub i mobi oraz audiobook.

Białą księgę wysłano dotąd za potwierdzeniem odbioru do ponad 5700 (!) ważnych podmiotów jak: posłowie i senatorowie. kuratorzy, ministerstwa, NFZ, PAN, prokuratura, Rada medyczna, ZUS, prezydenci i burmistrzowie miast, dziennikarze, sądy, Rzecznik Praw Obywatelskich Rzecznik Praw Dziecka, Sanepid, Starostwa, Urząd Marszałkowski ze szczególnym uwzględnieniem wydziałów zdrowia, Urząd Wojewódzki ze szczególnym uwzględnieniem wydziałów zdrowia, Izby lekarskie, biskupi, związki zawodowe, szpitale, Lasy państwowe, stacje radiowe itd.  a wysyłka nadal trwa.
Ciekawe jaki będzie odzew – czy nadal wyzywanie od szurów czy otrzeźwienie?

Chociaż możesz mieć tę publikację w formie cyfrowej (PDF) za darmo za dobrowolny datek na rzecz redakcji (Ordo Medicus), to przedstawiam jako przykład wybrany podrozdział – fragment z rozdziału 3 . D I A G N O S T Y K A  „C O V I D – 1 9”.

Wybrałem go ze względu na kontrowersyjny dla wielu tytuł oraz ogólniejsze przesłanie, które po raz kolejny pokazuje manipulacje w medycynie za sprawą uzależnienia od BigPharma, oraz o tym jak łatwo jest manipulować społeczeństwem przez media i ich sponsorów.
Wyróżnienia i uwagi  w {  } własne.


1. „Negatywne informacje wielokrotnie powtarzane i rozpowszechniane za pośrednictwem środków masowego przekazu mogą destruktywnie wpłynąć na zdrowie publiczne, wywołując efekt nocebo i prowadząc do masowej histerii.
Masowe i cyfrowe media powiązane z państwem mogły wywierać negatywny wpływ [na ludzi] podczas kryzysu COVID-19. Wynikająca z tego zbiorowa histeria mogła przyczynić się do błędów popełnianych przez polityków i poszczególne rządy, wydające decyzje niezgodne z zaleceniami zdrowotnymi.
Chociaż masowa histeria może wystąpić w społeczeństwach, gdzie ingerencja państwa jest minimalna, istnieją pewne mechanizmy samonaprawcze, których celem jest ograniczenie szkód, takie jak święte prawa własności prywatnej.
Jednakże masowa histeria może się nasilać i wzmacniać, gdy negatywne informacje pochodzą z autorytatywnego źródła, gdy media są upolitycznione, a sieci społecznościowe sprawiają, że negatywne informacje są wszechobecne. { plus cenzura  prewencyjna i samocenzura dziennikarzy/naukowców/lekarzy konformistycznych i osób „poprawnych politycznie }
Tym samym uważamy, że negatywne długoterminowe skutki masowej histerii są potęgowane przez wielkość państwa” [Bagus 2021].

2. W przeszłości już miały miejsce „epidemie, których nie było”, wykreowane przez masową histerię i rutynowe testowanie:

a. Wiosną 2006 roku personel placówki Dartmouth-Hitchcock Medical Center w New Hampshire zaczął wykazywać objawy infekcji dróg oddechowych, czemu towarzyszyła wysoka gorączka i nieustanny kaszel, który sprawiał, że brakowało im tchu. Trwało to wiele tygodni. Korzystając z najnowszych technik PCR, laboratoria Dartmouth-Hitchcock odkryły 142 przypadki krztuśca, który powoduje zapalenie płuc u podatnych dorosłych i może być śmiertelny dla niemowląt. Procedury medyczne (związane z innymi chorobami, np. zabiegi, badania diagnostyczne itp. – przyp. autora) zostały odwołane, a łóżka szpitalne wyłączone z użytku. Prawie 1000 pracowników służby zdrowia otrzymało urlop, 1445 było leczonych antybiotykami, a 4524 zostało zaszczepionych przeciwko krztuścowi.
Osiem miesięcy później, kiedy stanowy departament zdrowia zakończył standardowe testy posiewowe, nie udało się potwierdzić ani jednego przypadku krztuśca. Wygląda na to, że Dartmouth-Hitchcock cierpiał na epidemię zwykłych chorób układu oddechowego, nie groźniejszych niż zwykłe przeziębienie!
W styczniu następnego roku „New York Times” opublikował artykuł pod tytułem:
Wiara w szybki test prowadzi do epidemii, której nie było. „Pseudoepidemie cały czas mają miejsce” – powiedziała dr Trish Perl, była prezes Society of Epidemiologists of America. „To spory problem. […] Domyślam się, że to, co wydarzyło się w Dartmouth, stanie się bardziej powszechne” – dodała. „Testy PCR są szybkie i niezwykle czułe, ale ich czułość sprawia, że prawdopodobnie są to fałszywe alarmy […], kiedy testuje się setki lub tysiące ludzi, jak miało to miejsce w Dartmouth, fałszywe alarmy mogą sprawiać wrażenie, że panuje epidemia”, donosi „New York Times” [Brownstone Institute 2021].
{ jak wiadomo – test PCR, zwłaszcza przy ilości cyklów powielania materiału z próbki ponad ok. 25, staje się zbyt czuły, a im więcej tych cykli, to staje się zupełnie niewiarygodny, zatem nie nadaje się do diagnostyki – jest o tym szeroko np. w
Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy. PCR. Cz.2.  tej samej redakcji. }

b. „Wiosną 2009 roku 5-letni chłopiec mieszkający w pobliżu dużej hodowli świń w Meksyku zachorował na nieznaną chorobę, która wywołała u niego wysoką gorączkę oraz ból gardła i całego ciała. Kilka tygodni później laboratorium w Kanadzie przetestowało wymaz z nosa chłopca i odkryło odmianę wirusa grypy podobnego do wirusa ptasiej grypy H1N1, który oznaczono jako H1N1/09, a który niedługo później stał się znany jako „świńska grypa”. 28 kwietnia 2009 firma  biotechnologiczna w Kolorado ogłosiła, że opracowała MChip, wersję FluChip, który umożliwiał testom PCR odróżnienie wirusa świńskiej grypy H1N1/09 od innych typów grypy. »Ponieważ test FluChip można przeprowadzić w ciągu jednego dnia – powiedziała wiodąca programistka i dyrektor generalny InDevR, prof. Kathy Rowlen – może być stosowany w stanowych laboratoriach zdrowia publicznego, aby znacznie poprawić nadzór nad grypą i naszą zdolność do śledzenia wirusa«. Do tego czasu na górze strony internetowej Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dotyczącej gotowości [do reakcji] na wypadek pandemii widniało oświadczenie: »Pandemia grypy występuje, gdy pojawia się nowy wirus grypy, na który ludzka populacja nie ma odporności, co skutkuje kilkoma równoczesnymi epidemiami na całym świecie z ogromną liczbą zgonów i chorób«. Niecały tydzień po ogłoszeniu [informacji o dostępności] MChipa WHO usunęło stamtąd frazę »ogromna liczba zgonów i chorób«, tak aby do ogłoszenia pandemii wystarczyło jedynie to, że »pojawił się nowy wirus grypy, przeciwko któremu ludzka populacja nie ma odporności«. Gdy tylko laboratoria rozpoczęły przeprowadzanie testów PCR z MChipem, wszędzie znajdowały wirusa H1N1/09. Na początku czerwca 2009 prawie trzy czwarte osób, u których wykryto grypę miało pozytywny wynik testu na świńską grypę.
Media głównego nurtu informowały o codziennym wzroście zachorowań, porównując go z pandemią grypy w 1918 r., która zabiła wtedy ponad 50 milionów ludzi. To, o czym zapomnieli wspomnieć, to fakt, że chociaż mają one podobne nazwy, to jednak ptasia grypa H1N1 ma zupełnie inny przebieg i jest znacznie bardziej zabójcza niż świńska grypa H1N1/09. Mimo że do tego czasu było mniej niż 500 zgonów w porównaniu do ponad 20 000 zgonów podczas ciężkiej epidemii grypy, ludzie gromadzili się w ośrodkach zdrowia, żądając poddania ich testom, co prowadziło do wykrywania jeszcze większej liczby pozytywnych „przypadków”. W połowie maja wyżsi przedstawiciele wszystkich głównych firm farmaceutycznych spotkali się z dyrektor generalną WHO – Margaret Chan, i sekretarzem generalnym ONZ – Banem Ki Moonem, aby omówić kwestie związane z dostawą szczepionek przeciwko świńskiej grypie. Wiele kontraktów zostało już wtedy podpisanych. Niemcy miały kontrakt z GlaxoSmithKline (GSK) na zakup 50 milionów dawek za pół miliarda euro, który wszedł w życie automatycznie wraz z ogłoszeniem pandemii. Wielka Brytania kupiła 132 miliony dawek – po dwie na każdego mieszkańca kraju. 11 czerwca 2009 r. dyrektor generalna WHO ogłosiła: »Na podstawie oceny dowodów przez ekspertów uznaliśmy, że naukowe kryteria pandemii grypy zostały spełnione. Świat stoi teraz na początku pandemii grypy«. 16 lipca „The Guardian” poinformował, że świńska grypa szybko rozprzestrzenia się w Wielkiej Brytanii, przy czym w zeszłym tygodniu w samej tylko Anglii zachorowało na nią 55 000 osób. Naczelny lekarz Wielkiej Brytanii, profesor Sir Liam Donaldson, ostrzegał, że w najgorszym przypadku 30% osób spośród całej populacji może zostać zarażonych, a 65 000 stracić życie. 20 lipca w badaniu opublikowanym na łamach „The Lancet”, którego współautorem było WHO, i doradca rządu Wielkiej Brytanii, Neil Ferguson zalecił zamknięcie szkół i kościołów w celu spowolnienia epidemii oraz obniżenia poziomu stresu i chaosu, jaki wywołało to w strukturach NHS [National Health Service] i „dania więcej czasu na produkcję szczepionek”. Tego samego dnia dyrektor generalna WHO, Margaret Chan, ogłosiła, że »w najlepszym przypadku producenci szczepionek mogą wyprodukować rocznie 4,9 miliarda szczepionek przeciw grypie pandemicznej«. Cztery dni później oficjalny rzecznik administracji Obamy ostrzegł, że »jeżeli kampania szczepień i inne środki nie powiodą się, może umrzeć nawet kilkaset tysięcy osób«. Ostrzeżenia przyniosły pożądany skutek. W tym samym tygodniu wskaźniki konsultacji w Wielkiej Brytanii dotyczące chorób grypopodobnych (ILI) były najwyższe od czasu ostatniej ciężkiej epidemii grypy, która miała miejsce w latach 1999/2000, mimo że od 15 lat utrzymywała się niska śmiertelność. 29 września 2009 r. szczepionka Pandemrix firmy GlaxoSmithKline (GSK) została szybko zatwierdzona przez Europejską Agencję Leków, a już w następnym tygodniu kolejna – Celvapan, firmy Baxter. 19 listopada WHO ogłosiło, że na całym świecie podano 65 milionów dawek szczepionki. Pod koniec 2009 roku stawało się coraz bardziej oczywiste, że świńska grypa nie jest tym, za co ją uważano. Poprzedniej zimy (2008/2009) Biuro Statystyki Narodowej (ONS) odnotowało 36  700 zgonów w Anglii i Walii – najwięcej od ostatniego wybuchu ciężkiej grypy w latach 1999/2000.
Mimo że zima 2009 r. była najchłodniejsza od 30 lat, liczba zgonów była o 30% niższa niż w poprzednim roku. Czymkolwiek była świńska grypa, nie była tak śmiertelna, jak inne jej odmiany. 26 stycznia następnego roku Wolfgang Wodarg, niemiecki lekarz i poseł Bundestagu, powiedział Radzie Europejskiej w Strasburgu, że największe światowe korporacje farmaceutyczne zorganizowały „kampanię paniki” w celu sprzedaży szczepionek, wywierając presję na WHO, aby ogłosiło, jak ją nazwał, „fałszywą pandemię” będącą w rzeczywistości »jednym z największych skandali medycznych stulecia«. »Miliony ludzi na całym świecie zostało zaszczepionych bez powodu – powiedział Wodarg, zwiększając zyski firm farmaceutycznych o ponad 18 miliardów dolarów. Roczna sprzedaż samego Tamiflu wzrosła o 435 procent – do wysokości 2,2 miliarda euro.
W kwietniu 2010 roku stało się jasne, że większość szczepionek była niepotrzebna. Rząd USA kupił 229 milionów dawek, z których wykorzystano tylko 91 milionów. Część nadwyżek składowano luzem, część wysyłano do krajów rozwijających się, a 71 milionów dawek zniszczono. 12 marca 2010 roku SPIEGEL International opublikował artykuł, który zatytułował:
Rekonstrukcja masowej histerii kończący się pytaniem: »Te organizacje utraciły cenne zaufanie. Kiedy nadejdzie następna pandemia, kto uwierzy w ich diagnozy?«.
Jednak okazało się, że nie trzeba było zbyt długo czekać na odpowiedź. W grudniu „The Independent” opublikował artykuł zatytułowany:
Świńska grypa. Zabójczy wirus, który w rzeczywistości ratował życie. Najnowszy raport ONS dotyczący nadmiernej liczby zgonów w zimie wykazał, że zamiast dodatkowych 65 000 zgonów spowodowanych świńską grypą przewidywanych przez brytyjskiego naczelnego lekarza, profesora Sir Liama Donaldsona, śmiertelność w zimie 2009 roku była o 30% niższa niż w poprzednim roku. Zamiast uznania niskiego wskaźnika śmiertelności dowodzącego, że świńska grypa była fałszywą pandemią, zaufanie do organizacji, które „przegrały cenne zaufanie”, zostało szybko odbudowane, gdy przedstawiono świńską grypę jako coś, co „w rzeczywistości ratowało życie”, gdyż wyparło zwykłą grypę«” [Brownstone Institute 2021].

c. „Empiryczne dowody na masową histerię, czyli zbiorowy niepokój wywołany postrzeganiem czegoś jako zagrożenia, sięgają co najmniej średniowiecza. Również w czasach nowożytnych miały miejsce liczne takie przypadki. Jednym z najsłynniejszych była zbiorowa histeria, która rozwinęła się po wyemitowaniu w 1938 roku słuchowiska radiowego Orsona Wellesa pt. Wojna światów, w którym doszło do rzekomego ataku Marsjan na Ziemię. Niektórzy słuchacze, prawdopodobnie doświadczający wciąż dużego napięcia z powodu niedawnego porozumienia monachijskiego, które miało miejsce w tym samym roku, wpadli w panikę, myśląc, że naprawdę zostali zaatakowani przez Marsjan. Innym, równie ciekawym, a zarazem nowszym przypadkiem zbiorowej histerii, jest historia emisji w 2006 r. portugalskiego programu telewizyjnego pt. Strawberries with Sugar. W jednym z jego odcinków bohaterowie serialu zostali zarażeni wirusem zagrażającym ich życiu. Po wyemitowaniu odcinka zachorowało ponad trzystu portugalskich uczniów. Zgłaszali objawy podobne do tych, których doświadczyli bohaterowie tego programu, takie jak wysypka czy trudności w oddychaniu. W wyniku tego kilka szkół w Portugalii zostało zamkniętych. Jednak dochodzenie przeprowadzone przez portugalski Narodowy Instytut Ratownictwa Medycznego wykazało, że w rzeczywistości wirus nie istniał i że objawy były spowodowane niepokojem oglądających program, tj. były efektem masowej histerii. Inny, bliski nam czasowo (wydarzenie miało miejsce we wrześniu 2018 r.) przypadek masowej histerii związanej z wirusem dotyczył lotu 203 liniami Emirates.
Niektórzy jego pasażerowie mieli objawy grypopodobne. Kiedy inni podróżni je dostrzegli, również zaczęli źle się czuć, w efekcie czego wybuchła panika, która osiągnęła taki poziom, że po dotarciu do Nowego Jorku wszyscy pasażerowie zostali poddani kwarantannie. Dochodzenie przeprowadzone po incydencie wykazało, że tylko kilku pasażerów faktycznie miało sezonową grypę lub przeziębienie. Rzeczywiście, choroby są idealnym podłożem do rozwoju masowej histerii” [Bagus 2021].

Cytowane źródła

Bagus P., Peña-Ramos JA and Sánchez-Bayón A. COVID-19 and the political economy of mass hysteria. International Journal of Environmental Research and Public Health. 2021;18(4):1376

Brownstone Institute 2021: https://brownstone.org/articles/pcr-tests-and-the-rise-of-disease-panic/

Reklama

„Fałszywa pandemia” cz. 5 – recenzja książki 

Prawda nie ma nic wspólnego z liczbą ludzi,
którzy są o niej przekonani.
Paul Claudel
Mocniej:
Na ogół należy do mniejszości odważnych.
L. K.

Niniejsze omówienie* dotyczy pracy zbiorowej (pełny tytuł „Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy 5”) pod redakcją dra Marusza Błochowiaka, który opracował i opatrzył wstępem tę i poprzednie 4 części tytułowej serii. Ta część (282 strony) wydana była pod koniec maja 2022 przez Ordo Medicus razem z wydawnictwem 3DOM.

Na stronie sprzedażowej współwydawcy https://3dom.pro/19053-falszywa-pandemia-krytyka-naukowcow-i-lekarzy-5.html … znajdziemy opis książki, charakterystykę autorów i dokładny spis treści. Pełny wstęp redaktora (dość długi) dostępny jest w pliku PDF np. tutaj.
Ten spis oraz wstęp dają potencjalnemu czytelnikowi dobry obraz zawartości i mogłyby już być namiastką recenzji.

Jednak można słusznie powiedzieć, że recenzję powinien pisać ktoś bezstronny. Podejmując się jej mam z tym kłopot, ponieważ, chociaż jestem formalnie całkowicie niezależny (freelacer, bloger bez powiązań i niezależny finansowo), to śledząc tematy poruszane w serii „Fałszywa pandemia” już od wielu lat i to w szerszym kontekście, trudno mi być zupełnie bezstronnym.
Zgadzam się bowiem z większością tez tych książek. Podobnie jak z tymi przedstawionymi w prawie 60 (polskich i zagranicznych) – Kowidowe książki (gdzie i o serii „Fałszywa pandemia” też było).

Wniosek z tych lektur jest jednoznaczny – faktycznie mamy do czynienia z fałszywą pandemią, szeregiem oszustw a także bardzo poważnymi naruszeniami prawa, zasad demokratycznych, etyki naukowej i lekarskiej oraz innymi zjawiskami, których konsekwencje wykroczą poza przeciętną świadomość w społeczeństwach.

Używając powiedzenia Grzegorza Płaczka – to się samo komentuje. Zatem to omówienie zawiera osobisty stosunek do sprawy, zresztą jak zwyczajowo wiele innych recenzji.

W takim układzie mógłbym skupić się na takich zagadnieniach, jak wiarygodność przedstawionych faktów, kompletność informacji, styl wypowiedzi…
Trudno jednak do tych aspektów się przyczepić. Wszystkie rozdziały obfitują w odnośniki do źródeł (oficjalne dokumenty, prace naukowe i wypowiedzi specjalistów), wyjaśnienia pojęć (przypisy pod tekstem), notki redakcyjne. Co do stylu, to także nie mam uwag, przy czym transkrypcje i tłumaczenie wywiadów oddają to, co było w oryginale, a wywiady w postaci ustnych wypowiedzi mają swój swobodny styl.
Część piąta serii – nie wiem czy będzie ostatnia, może być traktowana jako podsumowanie tematów poruszanych w częściach poprzednich.

W szczególności dotyczy to obszernego wywiadu z doktorem Wolfgangiem Wodargiem, którego artykuły i wypowiedzi były cytowane także w tych poprzednich częściach. Tutaj poświęcony jest świńskiej grypie, kulisom ogłoszenia „pandemii” H1N1 (tj. właśnie świńska grypa) oraz zmianie definicji kluczowego w tym kontekście terminu, tj. pandemii. Z tamtej „pandemii” możemy czerpać lekcję jak reagować na takie oszustwa i na czym one polegają. Wygląda na to, że politycy i władze sanitarne takiej merytorycznej, tj. medycznej i epidemicznej, lekcji nie przerobiły, a raczej przeciwnie  – wykorzystały i udoskonaliły ówczesne metody oszukiwania społeczeństw.
Warto przypomnieć, że W. Wodarg – internista i pulmonolog, specjalista w zakresie higieny i medycyny środowiskowej, a także zdrowia publicznego i medycyny społecznej, był  i jest też wykładowcą uniwersyteckim. Był przewodniczącym Komitetu Ekspertów ds. powiązanych z medycyną Ochrony Środowiska przy Izbie Lekarskiej Szlezwiku-Holsztynu, członkiem Bundestagu (1994-2009), inicjatorem i rzecznikiem Komisji „Etyka i prawo współczesnej medycyny”, członkiem Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, gdzie przewodniczył Podkomisji ds. zdrowia i wiceprzewodniczącym Komisji Kultury, Edukacji i Nauki. W 2009 zainicjował powstanie komisji śledczej w Strasburgu do zbadania roli WHO w fałszywej pandemii H1N1 gdzie był ekspertem ds. naukowych. a w 2020 powołał z prawnikami oddolną Komisję śledczą ds. koronawirusa. Zatem jest kompetentny w ocenie „pandemii” i świata polityki medycznej jak mało kto. Był w środku wydarzeń – jako działacz na różnych szczeblach i bezpośredni świadek.
Ordo Medicus wydało książkę dra Wodarga pt. „Fałszywe pandemie. Argumenty przeciwko rządom strachu” oraz zorganizowało szereg konferencji z doktorem Wodargiem w Polsce. Był też gościem XI Posiedzenia Komisji śledczej ds pandemii  z 29 stycznia 2022.

Przytoczyłem te dane o doktorze jako przykład, że osoby prezentowane w książkach omawianej serii zasługują na wysłuchanie – każda z nich ma odpowiedni dorobek kierunkowy.
Nie da się krótko przedstawić bogactwa faktów pokazanych przez dra Wodarga – są to liczne i miejscami drastyczne dowody braku przejrzystości i logiki w działaniu, korupcji, konfliktów interesu, utajniania badań, umów i dotacji, sprzeniewierzeń służbie publicznej, przemilczeń i przekłamań w oficjalnej narracji, niekompetencji, nacisków politycznych, marnotrawstwa… Sprawy, którymi powinny zająć się prokuratury.

Ogólnie podczas lektury zaznaczyłem w całej książce bardzo dużo ciekawych fragmentów, godnych zacytowania. Ich przestawienie wydłużyłoby to omówienie niepomiernie (może kiedy indziej, osobno?). W tej sytuacji wskażę tylko problemy i względnie nowe pojęcia, jakie pojawiły się w pracach naukowców, w tym szczególnie socjologów, w związku ze zjawiskami ostatnich lat.
Tutaj nawiązuję do rozdziałów 5. i 6. napisanych przez dr Urszulę i dr Andrzej Domańskich: „Społeczno-kulturowy wymiar współczesnych pandemii” oraz „Biopolityka i biowładza w czasie ‚pandemii’, czyli jak medycyna staje się narzędziem kontroli społecznej”.

Te sprawy znałem mniej i tym bardziej doceniam dużą ilość zacytowanych prac oraz autorów, którzy dostrzegają te nowe problemy.

Przytoczę sporo mówiące tytuły podrozdziałów:

– Społeczno-kulturowy wymiar współczesnych pandemii
– Pandemie: społeczny konstrukt
– Socjologia medycyny, farmacji i przemysłu biotechnologicznego
– Biopolityka i biowładza w czasie „pandemii”, czyli jak medycyna staje się narzędziem kontroli społecznej
– Problem autorytetów
– Język biowładzy i rodzaje dyskursów
– Konstruowanie „prawdy” o ludzkiej cielesności, zdrowiu i chorobie. Media narzędziem biowładzy
– Strategie biopolityki w czasie „pandemii”
– Odbiór społeczny strategii biopolityki
– Selekcja. Komu i jakim obszarom życia społecznego nie poświęca uwagi biowładza w czasie „pandemii”?
– Wykluczenie. Homines sacri – społeczność nowych wykluczonych
– Urządzanie życia (regulacja) przez strategie biopolityki.
– Zyski i straty
– Hierarchie wartości. Akcenty strategii biowładzy?

W tych paragrafach oprócz „biowładza”, „biopolityka”  znajdujemy takie nowsze pojęcia jak:
medyczny imperlializm, biotyrania, anatomopolityka, rządomyślność, farmokracja, medykalizacja, podżeganie chorobowe (disease mongering), społeczeństwo terapeutyczne, choroby medialne, niewidzialne getto, anomia pandemiczna, kultura lęku, hipochondryzacja społeczeństwa, farmaceutykalizacja społeczeństwa, Homines sacri, genetyzacja,…

Jeśli chcesz poznać znaczenie i omówienie tych terminów – zajrzyj do rozdziałów 5. i 6. Można się spierać o nazewnictwo, pewnego rodzaju nowomowę środowisk naukowych, ale póki nie ma lepszych określeń, opisują one realne zjawiska.
Ten interesujący materiał obnaża różnorodne socjotechniki władzy i propagandy oraz już widoczne i długofalowe, różnorodne niszczące skutki ich stosowania.

Osobiście najbardziej zainteresował mnie rozdział „Iluzja medycyny opartej na dowodach”, w którym dr Leemon McHenry – bioetyk i emerytowany profesor filozofii na California State University w Stanach Zjednoczonych, przedstawia na bazie swojej książki o takimż tytule, całą tę iluzję przytaczając szereg dowodów ze śledztw. Ujawnia różne mechanizmy fałszowania prac naukowych i wpływania na piśmiennictwo medyczne oraz prace instytutów.
Temat „Evidence Based Medicine” (EBM) podejmowałem wielokrotnie* świadom wielu nadużyć jakie z tym terminem są związane – patrz np. 
Wiarygodność prac naukowych, EBM, Jeszcze o EBM, Iluzja medycyny opartej na dowodach, Kult medycznej dezinformacji, Naukowe kłamstwa, Skorumpowane nauki medyczne, … 
To pojęcie – wytrych, nadużywane hasło, które ma przykryć wszelkie błędy jakie popełniają naukowcy i medycy, a za nimi politycy i dziennikarze, na podobieństwo używanego sloganu „Zaufaj nauce”.
Konstatacje profesora McHenry’go w pełni potwierdzają te zastrzeżenia. Szkoda, że powołując redaktora wydawnictwa Lancet Richarda Hortona, nie znajdujemy jego głośnego oświadczenia (np. w Jeszcze o EBM), że około połowa prac naukowych tam umieszczanych była niewiarygodna, napisana pod tezy i sponsorowana przez przemysł farmaceutyczny. Podobnie wypowiedziała się
Arnold Seymour Relman, profesor medycyny Uniwersytetu Harvard i były redaktor naczelny równie poważanego The New England Journal of Medicine”: „Zawody medyczne są kupowane przez przemysł medyczny, nie tylko w kwestiach praktyki medycznej, ale także nauczania i badań. Instytucje akademickie tego kraju godzą się na to, by stawać się płatnymi agentami przemysłu farmaceutycznego. Uważam to za niegodne.” 
Ale mamy na to i inne ważkie świadectwa – zarówno w podanej wypowiedzi dra Leemona McHenry, jak i z innych źródeł (np. od Roberta Malone, American Frontline Doctors, itd.).

Książki serii „Fałszywa pandemia” czyta się niemal jak powieści sensacyjne, z tym, że nie są to powieści, a dobrze udokumentowane relacje. To, że są w nich fakty dla wielu będące sensacjami, to cenny przyczynek do poruszenia opinii publicznej przez emocje, jako że jest ona czuła na takie podejście, co zresztą było szeroko wykorzystywane przez propagandę szczepień czy inne rządowe metody w duchu zastraszania społeczeństwa i jego dzielenia na prawomyślnych i odSZCZEPIEŃCÓW.
Zatem, kto lubi element sensacji, ten chętnie zobaczy film dokumentalny Trust WHO (Czy wierzyć WHO?), przez redakcję włączony jako część publikacji (dostępny za darmo pod wskazanym w książce adresem). Jego tytuł dobrze oddaje istotę źródła powstałego zagrożenia, które zostało rozwinięte w ostatnim rozdziale książki  – „Charakterystyka i ocena prawna Międzynarodowego traktatu antypandemicznego negocjowanego w ramach WHO”, pióra mec. Katarzyny Tarnawy-Gwóźdź.

Przytacza kilkanaście poważnych uzurpacji WHO i płynących z tego zagrożeń dla suwerenności krajów, ich praw, w tym wywyższając się ponad ich konstytucje, wolności osobistych, ograniczanie wolności słowa i badań naukowych, drenowanie budżetów na wyimaginowane cele, zabranianie leczenia innego niż wynikające z interesów farmacji – a zatem jest to prawo pisane pod dyktando korporacji i totalitarnej władzy.
Czytamy: „Decyzją Zgromadzenia Ogólnego WHO spółki handlowe mogą od maja 2016 r. wpływać na decyzje strategiczne tych organów, co pozostaje w oczywistym i rzeczywistym konflikcie interesów, a przekazanie na podstawie art. 89 lub art. 90 Konstytucji RP jakichkolwiek uprawnień Organów naszego Państwa na rzecz WHO będzie nosiło znamiona wyczerpujące czyn stypizowany, przedstawiony w art. 127 Kodeksu Karnego (zamach stanu).”

Pisałem o tym 22 maja we wpisie No pasaran!. A to, co wiemy o WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) to nie tylko przedstawione zarzuty z projektu „Traktatu antypandemicznego”, ale także mało chwalebne zaszłości z polityki kowidowej i dawniejsze nieodpowiedzialne i wręcz szkodliwe działania, które czynią tę organizację niebezpieczną. Od dawna podnoszone są różne zarzuty, a na naszej stronie pokazałem niektóre we wpisie WHO, jej szef i epidemia Covid-19  z kwietnia 2020 r.

Jeśli miałbym uwagi krytyczne do książki jako całości, to dotyczyłyby one – przy całej zasłudze autorów, braku wyraźnego wskazania odgórnego planu, który stał za ostatnimi „pandemiami”. Nie uważam osobiście, że wkracza to w „teorie spiskowe” – to spisek w praktyce – jeśli spojrzy się na to z wyższej perspektywy i z rozeznaniem, zresztą jak wiele z tego, co dzieje się obecnie na świecie za sprawą ukrytej władzy.
Z drugiej strony rozumiem, że redaktor i autorzy nie chcieli posunąć się dalej, bo naraziliby się na atak i oskarżenia, które mogłyby utrudnić ich misję dalszego przedstawiania tej ciemnej strony medycyny, nauki i polityki.  Inteligentny czytelnik sam wyciągnie wnioski a przynajmniej poszerzy swój „horyzont poznawczy”.

Książkę polecam wszystkim poszukującym prawdy o pandemii koronawirusa – jest napisana przystępne i starannie. Na stronach wydawców można znaleźć więcej podobnych informacji.

Życzę fundacji Ordo Medicus dalszego badania tych niepokojących zjawisk i zgromadzenia takiego dossier, które będzie podstawą do sformułowania formalnych oskarżeń i otwarcia drogi do oczyszczenia życia społecznego z przedstawionych patologii.
Niektórzy komentują, że co to za komisja w której nie ma ani jednego lekarza. I dobrze, że nie ma. W Ordo Medicus nie mieli by życia za sprawą izb lekarskich i mediów, co byłoby i ze szkodą dla wspomnianej misji jaką komisja podjęła. Zwróćmy uwagę, że np. nie trzeba być wojskowym by być ministrem obrony, pisarzem by być krytykiem literackim itd. A komisja przesłuchuje i lekarzy, tych, którzy wykazali się odwagą i i uczciwością zawodową. Część z nich pojawiła się w omawianych książkach.

Na szczęście nie są sami, świadomość i opór społeczny rośnie, tworzą się podobne inicjatywy – oddolne i z ramienia organizacji lekarzy, naukowców i prawników.


* To jest wersja recenzji wzięta z mojej strony LepszeZdrowie –  nieco szersza  niż ta, którą upubliczniłem na paru portalach, gdzie nie chciałem dodawać prywatnych przyczynków (np. tutaj).