JP II – postać dramatyczna

Najciekawsze pytania wciąż pozostają pytaniami.
Kryją w sobie tajemnicę.
Do każdej odpowiedzi trzeba dodać ‘być może’.
Tylko na nieciekawe pytania można udzielić ostatecznych odpowiedzi.

Éric-Emmanuel Schmitt

Życie Karola Wojtyły  przypadły na dramatyczne czasy. Oprócz śmierci bliskich  we wczesnych latach, to młodość w czasie okrutnej wojny, konspiracja, śmierć znajomych w tym zagłada żydowskich przyjaciół, potem zderzenie z komunistyczną rzeczywistością i walka o prawa wiernych, bohaterska postawa, która zyskała Mu uznanie wiernych, przełożonych, a potem świata.

Sam fakt wyboru na papieża człowieka z komunistycznego kraju miał w sobie coś niezwykłego, można powiedzieć nadprzyrodzonego.  Zapewne niełatwe zakorzenianie się w strukturze państwa watykańskiego, w tamtejszych różnie nastawionych do ‚przybyszów’  koalicjach wewnętrznych. Przyjęcie na siebie wielkiej odpowiedzialności. Trudne decyzje, walka z tymi tendencjami reformatorskimi, które próbują rozmiękczyć  nauczanie Kościoła, odpieranie i przeżywanie krytyki i oporów. Wielka praca twórcza i nauczycielska. Jakże liczne podróże i misje z najróżniejszymi  wyzwaniami. Wielka rola w obaleniu wpływu komunistów w Polsce i uzyskaniu naszej niepodległości – przy ryzyku osobistego zagrożenia. Potem wynikający z tego tragiczny zamach, uniknięcie śmierci, ale kolejne cierpienia i choroby aż do momentu gdy ten posłaniec słowa nie mógł już mówić.
To wszystko znamy.
Jest też ukryty dramatyzm, który po części spotyka wielu papieży, a JP II  doświadczył go szczególnie z faktu pontyfikatu w niezwykłym czasie.
Trudno komuś z zewnątrz dotrzeć do tych tajemnic, więc to co dalej piszę jest po części spekulacją, chociaż ma wiarygodne podstawy ‚ogólne’.

Watykan sprawuje rząd dusz od wielu wieków, ale także miał wielki wpływ na losy świata od strony politycznej, mianował królów i przywódców duchowych, kontrolował przez swoją hierarchię wiele sfer życia. W sposób naturalny dla władzy wiele z tych spraw miało charakter tajny.

Archiwa watykańskie zgromadziły bardzo dużą ilość tych tajemnic, w tym też dotyczących tajnych stowarzyszeń, masonerii, tajnej dyplomacji, niewyjaśnionych zjawisk, prehistorii, dziwnych artefaktów, zatajonych pism świętych, cudów – ale też nie tych, które pasują do hagiografii.

Te źródła zawierają „dzieła zakazane”,  które ujawniają też manipulacje jakie towarzyszyły tworzeniu oficjalnej historii świata i Kościoła, także pism. Przecież nie wszystkie te dzieła są niemądre.
Nowy papież, zwłaszcza taki, który wyidealizował sobie obraz Kościoła (może też przez pewną selekcję wiedzy jaką się chłonie w czasie kapłańskiej drogi) ma prawo być zaszokowany.
Zakładam,  że papież miał do nich dostęp, podobnie jak do raportów służb, przynajmniej po części, tym bardziej że był intelektualistą, a te wglądy dawały do myślenia.
I tu następuje pierwsze rozdarcie.
„Prawda was wyzwoli”, ale jaka jest prawda? Nie całkiem taka, o jakiej się dotąd wiedziało i mówiło. Okazuje się, że pewne sprawy są zbudowane nie na prawdzie ale na mitach, a nawet  … kłamstwie.
Ale sprawuje się odpowiedzialny urząd – tu też obowiązuje poprawność – nie tylko polityczna, ale dogmatyczna i wizerunkowa.

Znane są też fakty ukrywania pewnych wstydliwych spraw w łonie hierarchii – czy dotyczących podwójnej moralności, homoseksualizmu i pedofilii, czy afer finansowych. Mówi się  i o gorszych sprawach np. na styku (czy tylko?) z satanizmem.
Są opinie o uwikłaniu Watykanu w NWO, tajną politykę międzynarodową, tolerowaniu w przeszłości nazistów, a obecnie zbytnie uleganie syjonizmowi.
Dziś także Jana Pawła II krytykuje się tu i ówdzie za tę zbytnią pobłażliwość lub uciekanie przed pewnymi wyzwaniami.
Nie będę rozwijał tych mniej znanych mi i spekulatywnych wątków.
Pytanie w umyśle papieża:  Jak z tym żyć  w zgodzie ze swym sumieniem i oficjalnym nauczaniem?
Trzeba przecież dbać o jedność i wizerunek Kościoła, ale  czy zamiatanie pewnych problemów pod dywan nie obróci się przeciw jego powołaniu?
Jak mnie/Kościół oceni historia?
Trudne, dramatyczne pytania.
Jan Paweł II  poznał pełną tajemnicę fatimską. Są tam jakieś szokujące elementy skoro trzeba było to ocenzurować, podobnie jak dużo innych objawień i przepowiedni.
Pewne tajemnice, nie tylko watykańskie, skrzętnie skrywa się przed społeczeństwem, bo mogłyby zagrozić nie tylko religii ale w ogóle obecnemu „porządkowi społecznemu” a zwłaszcza władzy.

Są tu kontakty z obcymi cywilizacjami (dawne i obecne), tajne technologie i bronie, raporty o UFO, już odkryte tajemnice skrywane w depozytoriach starożytnych zapisów (Halls of Records) jak np. pod Sfinksem, w górach Bucegi w Rumunii, niedaleko Bagdadu, w Tybecie (góry Kailash) i innych miejscach. Badania w tym kierunku zostały albo zablokowane albo ściśle utajnione przez przedstawicieli USA w porozumieniu z Watykanem. (Podobno szybkie przyjecie Rumuni do NATO było ceną jaką USA zapłaciło za milczenie władz rumuńskich w sprawie znaleziska w górach Bucegi? Ale to osobny wątek bez dokładniejszego potwierdzenia). Podobnie mamy ewidentne dowody na istnienie na Ziemi pradawnych cywilizacji o znacznym rozwoju.
O części z tych tajemnic Jan Paweł II wiedział, Benedykt XVI tym bardziej.
W naszej religii używa się często słowa apokalipsa, które ma opisywać sytuację „dni ostatnich”.
Te dnie, w których nieprawość dosięga szczytu, gdy ludzie są uciskani, mordowani, zdaje się już następują.
Ale słowo apokalipsa w swym źródłosłowie oznacza ‚zdjęcie zasłony’, ‚odkrycie tajemnicy’.

Wg ewangelii, właśnie w Apokalipsie św. Jana, Chrystus ma przyjść na sąd  „a  z Jego ust wychodzi ostry miecz, by nim uderzyć narody”.   Miecz słowa.
To może być właśnie ujawnienie PRAWDY, o tym kim jesteśmy, jaka jest nasza prawdziwa historia, kto naprawdę nami rządzi, jak się nami manipulowało, jak powstawały religie i jak je wykorzystywano. Znane są przepowiednie i channelingi o tym, że nadejdzie czas gdy na Ziemi zostaną odkryte i ujawnione zapisane przekazy o tej starodawnej wiedzy.
Zatem nie chodzi o fizyczną zagładę świata, ale o jego pełną zmianę, odrodzenie – przez zrozumienie i przebudzenie.

To wiedza, której Watykan i zarządcy świata boją się ujawnić, bo to całkowicie zmieniło by obecne paradygmaty: kulturowe, społeczne, naukowe.
Rozumem te obawy i dlatego też rozumiem ukryty dramatyzm papieży, w tym JP II.

Prawdopodobnie Benedykt XVI nie wytrzymał tego ciśnienia; mówi się oficjalnie o wieku jako przyczynie abdykacji, ale także o wyroku jaki na niego wydał pewien trybunał  ścigający tych którzy ukrywali a nawet popierali pedofilię w kręgach światowych elit, był też sygnał że Benedykt … po prostu stracił wiarę. Tego kontrowersyjnego tematu też nie podejmę, ale niewątpliwie daje się zauważyć coraz większą trudność sprawowania władzy na piotrowym tronie.
To wewnętrzne koterie wśród watykańskich kardynałów, zjawiska mulikulti, które z jednej strony są  ‚po linii’ miłości każdego bliźniego, ale obecnie rodzą zagrożenie dla Kościoła i kultury chrześcijańskiej, to podważanie podstaw pewnych dogmatów w świetle odkryć historycznych i naukowych, itd.
Papież Franciszek napomyka więc czasem o naszej kosmicznej wspólnocie, daje znać o swej bezradności (~ kim jestem abym sądził), separuje się (chociaż raczej powierzchownie?) od tego, co narzucałaby mu tradycja urzędu, jest bezradny wobec obecnego terroryzmu, jakby bardziej ujmuje się za uchodźcami niż pogromami chrześcijan,  prawdopodobnie widzi jak Watykan sam  uwikłał się w źródła tej sytuacji…

Naszemu papieżowi oszczędzone było przeżywać aż takie wyzwania, ale mógł mieć świadomość, że prędzej czy później takie sprawy wypłyną.
Człowiek wielkiej odwagi w walce o wolną Polskę, o prawa wiernych, o rolę chrześcijaństwa na świecie – nie odważył się wyjść poza schemat narzucony przez swą nominalną funkcję.
I w tym widzę dodatkowy dramatyzm tej skądinąd wielkiej postaci.

Mam nadzieję, że Czytelnik rozumie, że doceniam olbrzymie zasługi i zalety JP II, a powyższe jest refleksją o psychologicznym aspekcie Jego losu, jaki zgotowały nasze czasy oraz o pewnych zjawiskach z jakimi przyjdzie się ludziom  zderzyć.