Dom

Najważniejsze jest, by gdzieś istniało to, czym się żyło:
i zwyczaje, i święta rodzinne.
I dom pełen wspomnień. Najważniejsze jest, by żyć dla powrotu.

Antoine de Saint-Exupéry

such a lovely little cottage

 

Zapewne nie każdy podziela myśl z motta, ale dla mnie DOM to słowo magiczne.

Witaj w domu! Ja chcę do domu! Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. Ciepło domowego ogniska. No to jesteśmy w domu
I dziesiątki innych powiedzeń o różnym wydźwięku.

W języku angielskim wyraźnie odróżnia się home od house.
Jeśli mówimy o miejscu schronienia, budowli, to jakże rozmaite mogą być te miejsca ze względu na wygląd i charakter. Od szałasu czy groty, gdy niczego innego nie ma w zasięgu, przez chatę, mieszkanie, willę aż do pałaców i zamków.
Każde z takich miejsc daje poczucie bezpieczeństwa – wewnątrz powstaje jakaś forma domu.
Delikatna i cienka materia namiotu stwarza względnie bezpieczne wnętrze nawet na stoku himalajskiej góry gdy wokół wichry i mróz.
Gdy marzymy o domu, to może napędzać nas zarówno wizja jego wyglądu – estetyka zewnętrzna i wystrój wnętrza jak i poczucie czegoś własnego, gdzie budujemy dobre relacje, mamy swój kąt i tworzymy coś dla siebie i rodziny – domu w sensie bardziej metaforycznym. Cos przytulnego, ulepionego wg własnego gustu, dla wygody i dla radości.

Oprócz tych dwóch podstawowych znaczeń przeżywałem wielokrotnie jakby trzecie znaczenie. Oto na przykład docieram po samotnej wędrówce górskiej, przemoczony i zmarznięty do małego schroniska. Tuż za drzwiami owiewa mnie przyjemne ciepło, słysze gwar ludzi, witają mnie i robią miejsce przy stole, zamawiam coś do zjedzenia i popadam w błogość odpoczynku, poczucia bezpieczeństwa i zasłużonej nagrody.

Nieważny jest sam budynek, nie jest to także przecież mój dom – to chwilowa przystań, oaza.
Jest i wiele innych znaczeń i indywidualnych odczuć, z których dość uniwersalne jest pojęcie ojczyzny, swego miasta oraz domu rodzinnego.
W tym ostatnim ujęciu przypomina mi się sentymentalny wiersz jaki napisałem w latach 80.

Dom
Tak wyraźnie widzę
to, czego już nie ma,
dom nasz stary,
a przed domem drzewa.

W kąty wszystkie zaglądam,
gdzie byłem tyle razy,
rzeczy znajome dotykam
– serdeczne budzę obrazy.

 

Każdy przedmiot pamiętam
i tyle wspomnień pieszczę,
lata młodości, dzieciństwo,
co jakby trwały jeszcze.

Schodami to do ogrodu biegnę,
to na strych – w królestwo staroci,
do kuchni zaglądam
– głosy, smaki, zapachy łakoci.

 

Wieczór. Lampy i muzyka
tworzą nastrój jedyny,
z nad książki zamyślony patrzę,
zegar wybija godziny.

Dom i my, bibeloty, stroje
– jak to się zmieniało! Pamiętasz?
Jak na znanej ci ścianie powoje
w cztery pory roku.

Poranki szczebiotliwe z kawą
i domowe roboty,
goście, święta, wyjazdy,
do domu szczęśliwe powroty.

 

Tyle tam lat minęło,
szmat historii cały,
jedni na świat przychodzili,
inni umierali.


Nie ma dziś tego domu
i nie ma ogrodu,
jedno drzewo złamane zostało
– jakby krzyż znad grobu.

Lecz jesteś – na swój sposób,
choć wszystko wokół się zmienia;
nowy dom już widzę
– tyś wzór – zrąb ze wspomnienia.

—- 

Niestety, oprócz stworzenia gniazda domowego w warszawskim mieszkaniu oraz domku w lesie, wybudowanego wg własnej koncepcji i w sporej mierze własnymi rękoma, nie udało mi się dotąd zbudować tego wymarzonego domu.
I chyba nadzieje na to są nikłe. Rodzina skurczyła się, syn zbudował swój własny dom dość daleko, a sił i zasobów znacznie mniej…
Ale marzenia o domu i domu pozostają – jak prawie u każdego.

PS. a gdy marzysz o czymś niezwykłym – zajrzyj dla inspiracji tutaj – https://pl.pinterest.com/oromind/villas