Niewątpliwie ważnym krajowym wydarzeniem września 2022 było opublikowanie Białej Księgi Pandemii Koronawirusa.
Opis ogólny tej obszernej i wyjątkowej pracy (442 strony) podałem jeszcze przed publikacją jako 40. pozycję suplementu w naszym wykazie Kowidowe książki, a obecne jest dostępny na stronie sprzedażowej – https://ordomedicus.org/produkt/biala-ksiega-pandemii-koronawirusa .
Ta praca zbiorowa z Ordo Medicus i towarzysząca jej szeroka akcja informacyjno-edukacyjna, jest dziełem zbiorowym, które na podstawie licznych opracowań naukowych podsumowuje tytułowe zjawisko. Jej wymowa jest mocno krytyczna.
Oprócz wersji papierowej i cyfrowej w PDF w przygotowaniu jest wersja mobilna książki w formacie epub i mobi oraz audiobook.
Białą księgę wysłano dotąd za potwierdzeniem odbioru do ponad 5700 (!) ważnych podmiotów jak: posłowie i senatorowie. kuratorzy, ministerstwa, NFZ, PAN, prokuratura, Rada medyczna, ZUS, prezydenci i burmistrzowie miast, dziennikarze, sądy, Rzecznik Praw Obywatelskich Rzecznik Praw Dziecka, Sanepid, Starostwa, Urząd Marszałkowski ze szczególnym uwzględnieniem wydziałów zdrowia, Urząd Wojewódzki ze szczególnym uwzględnieniem wydziałów zdrowia, Izby lekarskie, biskupi, związki zawodowe, szpitale, Lasy państwowe, stacje radiowe itd. a wysyłka nadal trwa.
Ciekawe jaki będzie odzew – czy nadal wyzywanie od szurów czy otrzeźwienie?
Chociaż możesz mieć tę publikację w formie cyfrowej (PDF) za darmo za dobrowolny datek na rzecz redakcji (Ordo Medicus), to przedstawiam jako przykład wybrany podrozdział – fragment z rozdziału 3 . D I A G N O S T Y K A „C O V I D – 1 9”.
Wybrałem go ze względu na kontrowersyjny dla wielu tytuł oraz ogólniejsze przesłanie, które po raz kolejny pokazuje manipulacje w medycynie za sprawą uzależnienia od BigPharma, oraz o tym jak łatwo jest manipulować społeczeństwem przez media i ich sponsorów.
Wyróżnienia i uwagi w { } własne.
1. „Negatywne informacje wielokrotnie powtarzane i rozpowszechniane za pośrednictwem środków masowego przekazu mogą destruktywnie wpłynąć na zdrowie publiczne, wywołując efekt nocebo i prowadząc do masowej histerii.
Masowe i cyfrowe media powiązane z państwem mogły wywierać negatywny wpływ [na ludzi] podczas kryzysu COVID-19. Wynikająca z tego zbiorowa histeria mogła przyczynić się do błędów popełnianych przez polityków i poszczególne rządy, wydające decyzje niezgodne z zaleceniami zdrowotnymi.
Chociaż masowa histeria może wystąpić w społeczeństwach, gdzie ingerencja państwa jest minimalna, istnieją pewne mechanizmy samonaprawcze, których celem jest ograniczenie szkód, takie jak święte prawa własności prywatnej.
Jednakże masowa histeria może się nasilać i wzmacniać, gdy negatywne informacje pochodzą z autorytatywnego źródła, gdy media są upolitycznione, a sieci społecznościowe sprawiają, że negatywne informacje są wszechobecne. { plus cenzura prewencyjna i samocenzura dziennikarzy/naukowców/lekarzy konformistycznych i osób „poprawnych politycznie }
Tym samym uważamy, że negatywne długoterminowe skutki masowej histerii są potęgowane przez wielkość państwa” [Bagus 2021].
2. W przeszłości już miały miejsce „epidemie, których nie było”, wykreowane przez masową histerię i rutynowe testowanie:
a. Wiosną 2006 roku personel placówki Dartmouth-Hitchcock Medical Center w New Hampshire zaczął wykazywać objawy infekcji dróg oddechowych, czemu towarzyszyła wysoka gorączka i nieustanny kaszel, który sprawiał, że brakowało im tchu. Trwało to wiele tygodni. Korzystając z najnowszych technik PCR, laboratoria Dartmouth-Hitchcock odkryły 142 przypadki krztuśca, który powoduje zapalenie płuc u podatnych dorosłych i może być śmiertelny dla niemowląt. Procedury medyczne (związane z innymi chorobami, np. zabiegi, badania diagnostyczne itp. – przyp. autora) zostały odwołane, a łóżka szpitalne wyłączone z użytku. Prawie 1000 pracowników służby zdrowia otrzymało urlop, 1445 było leczonych antybiotykami, a 4524 zostało zaszczepionych przeciwko krztuścowi.
Osiem miesięcy później, kiedy stanowy departament zdrowia zakończył standardowe testy posiewowe, nie udało się potwierdzić ani jednego przypadku krztuśca. Wygląda na to, że Dartmouth-Hitchcock cierpiał na epidemię zwykłych chorób układu oddechowego, nie groźniejszych niż zwykłe przeziębienie!
W styczniu następnego roku „New York Times” opublikował artykuł pod tytułem: Wiara w szybki test prowadzi do epidemii, której nie było. „Pseudoepidemie cały czas mają miejsce” – powiedziała dr Trish Perl, była prezes Society of Epidemiologists of America. „To spory problem. […] Domyślam się, że to, co wydarzyło się w Dartmouth, stanie się bardziej powszechne” – dodała. „Testy PCR są szybkie i niezwykle czułe, ale ich czułość sprawia, że prawdopodobnie są to fałszywe alarmy […], kiedy testuje się setki lub tysiące ludzi, jak miało to miejsce w Dartmouth, fałszywe alarmy mogą sprawiać wrażenie, że panuje epidemia”, donosi „New York Times” [Brownstone Institute 2021].
{ jak wiadomo – test PCR, zwłaszcza przy ilości cyklów powielania materiału z próbki ponad ok. 25, staje się zbyt czuły, a im więcej tych cykli, to staje się zupełnie niewiarygodny, zatem nie nadaje się do diagnostyki – jest o tym szeroko np. w Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy. PCR. Cz.2. tej samej redakcji. }
b. „Wiosną 2009 roku 5-letni chłopiec mieszkający w pobliżu dużej hodowli świń w Meksyku zachorował na nieznaną chorobę, która wywołała u niego wysoką gorączkę oraz ból gardła i całego ciała. Kilka tygodni później laboratorium w Kanadzie przetestowało wymaz z nosa chłopca i odkryło odmianę wirusa grypy podobnego do wirusa ptasiej grypy H1N1, który oznaczono jako H1N1/09, a który niedługo później stał się znany jako „świńska grypa”. 28 kwietnia 2009 firma biotechnologiczna w Kolorado ogłosiła, że opracowała MChip, wersję FluChip, który umożliwiał testom PCR odróżnienie wirusa świńskiej grypy H1N1/09 od innych typów grypy. »Ponieważ test FluChip można przeprowadzić w ciągu jednego dnia – powiedziała wiodąca programistka i dyrektor generalny InDevR, prof. Kathy Rowlen – może być stosowany w stanowych laboratoriach zdrowia publicznego, aby znacznie poprawić nadzór nad grypą i naszą zdolność do śledzenia wirusa«. Do tego czasu na górze strony internetowej Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dotyczącej gotowości [do reakcji] na wypadek pandemii widniało oświadczenie: »Pandemia grypy występuje, gdy pojawia się nowy wirus grypy, na który ludzka populacja nie ma odporności, co skutkuje kilkoma równoczesnymi epidemiami na całym świecie z ogromną liczbą zgonów i chorób«. Niecały tydzień po ogłoszeniu [informacji o dostępności] MChipa WHO usunęło stamtąd frazę »ogromna liczba zgonów i chorób«, tak aby do ogłoszenia pandemii wystarczyło jedynie to, że »pojawił się nowy wirus grypy, przeciwko któremu ludzka populacja nie ma odporności«. Gdy tylko laboratoria rozpoczęły przeprowadzanie testów PCR z MChipem, wszędzie znajdowały wirusa H1N1/09. Na początku czerwca 2009 prawie trzy czwarte osób, u których wykryto grypę miało pozytywny wynik testu na świńską grypę.
Media głównego nurtu informowały o codziennym wzroście zachorowań, porównując go z pandemią grypy w 1918 r., która zabiła wtedy ponad 50 milionów ludzi. To, o czym zapomnieli wspomnieć, to fakt, że chociaż mają one podobne nazwy, to jednak ptasia grypa H1N1 ma zupełnie inny przebieg i jest znacznie bardziej zabójcza niż świńska grypa H1N1/09. Mimo że do tego czasu było mniej niż 500 zgonów w porównaniu do ponad 20 000 zgonów podczas ciężkiej epidemii grypy, ludzie gromadzili się w ośrodkach zdrowia, żądając poddania ich testom, co prowadziło do wykrywania jeszcze większej liczby pozytywnych „przypadków”. W połowie maja wyżsi przedstawiciele wszystkich głównych firm farmaceutycznych spotkali się z dyrektor generalną WHO – Margaret Chan, i sekretarzem generalnym ONZ – Banem Ki Moonem, aby omówić kwestie związane z dostawą szczepionek przeciwko świńskiej grypie. Wiele kontraktów zostało już wtedy podpisanych. Niemcy miały kontrakt z GlaxoSmithKline (GSK) na zakup 50 milionów dawek za pół miliarda euro, który wszedł w życie automatycznie wraz z ogłoszeniem pandemii. Wielka Brytania kupiła 132 miliony dawek – po dwie na każdego mieszkańca kraju. 11 czerwca 2009 r. dyrektor generalna WHO ogłosiła: »Na podstawie oceny dowodów przez ekspertów uznaliśmy, że naukowe kryteria pandemii grypy zostały spełnione. Świat stoi teraz na początku pandemii grypy«. 16 lipca „The Guardian” poinformował, że świńska grypa szybko rozprzestrzenia się w Wielkiej Brytanii, przy czym w zeszłym tygodniu w samej tylko Anglii zachorowało na nią 55 000 osób. Naczelny lekarz Wielkiej Brytanii, profesor Sir Liam Donaldson, ostrzegał, że w najgorszym przypadku 30% osób spośród całej populacji może zostać zarażonych, a 65 000 stracić życie. 20 lipca w badaniu opublikowanym na łamach „The Lancet”, którego współautorem było WHO, i doradca rządu Wielkiej Brytanii, Neil Ferguson zalecił zamknięcie szkół i kościołów w celu spowolnienia epidemii oraz obniżenia poziomu stresu i chaosu, jaki wywołało to w strukturach NHS [National Health Service] i „dania więcej czasu na produkcję szczepionek”. Tego samego dnia dyrektor generalna WHO, Margaret Chan, ogłosiła, że »w najlepszym przypadku producenci szczepionek mogą wyprodukować rocznie 4,9 miliarda szczepionek przeciw grypie pandemicznej«. Cztery dni później oficjalny rzecznik administracji Obamy ostrzegł, że »jeżeli kampania szczepień i inne środki nie powiodą się, może umrzeć nawet kilkaset tysięcy osób«. Ostrzeżenia przyniosły pożądany skutek. W tym samym tygodniu wskaźniki konsultacji w Wielkiej Brytanii dotyczące chorób grypopodobnych (ILI) były najwyższe od czasu ostatniej ciężkiej epidemii grypy, która miała miejsce w latach 1999/2000, mimo że od 15 lat utrzymywała się niska śmiertelność. 29 września 2009 r. szczepionka Pandemrix firmy GlaxoSmithKline (GSK) została szybko zatwierdzona przez Europejską Agencję Leków, a już w następnym tygodniu kolejna – Celvapan, firmy Baxter. 19 listopada WHO ogłosiło, że na całym świecie podano 65 milionów dawek szczepionki. Pod koniec 2009 roku stawało się coraz bardziej oczywiste, że świńska grypa nie jest tym, za co ją uważano. Poprzedniej zimy (2008/2009) Biuro Statystyki Narodowej (ONS) odnotowało 36 700 zgonów w Anglii i Walii – najwięcej od ostatniego wybuchu ciężkiej grypy w latach 1999/2000.
Mimo że zima 2009 r. była najchłodniejsza od 30 lat, liczba zgonów była o 30% niższa niż w poprzednim roku. Czymkolwiek była świńska grypa, nie była tak śmiertelna, jak inne jej odmiany. 26 stycznia następnego roku Wolfgang Wodarg, niemiecki lekarz i poseł Bundestagu, powiedział Radzie Europejskiej w Strasburgu, że największe światowe korporacje farmaceutyczne zorganizowały „kampanię paniki” w celu sprzedaży szczepionek, wywierając presję na WHO, aby ogłosiło, jak ją nazwał, „fałszywą pandemię” będącą w rzeczywistości »jednym z największych skandali medycznych stulecia«. »Miliony ludzi na całym świecie zostało zaszczepionych bez powodu – powiedział Wodarg, zwiększając zyski firm farmaceutycznych o ponad 18 miliardów dolarów. Roczna sprzedaż samego Tamiflu wzrosła o 435 procent – do wysokości 2,2 miliarda euro.
W kwietniu 2010 roku stało się jasne, że większość szczepionek była niepotrzebna. Rząd USA kupił 229 milionów dawek, z których wykorzystano tylko 91 milionów. Część nadwyżek składowano luzem, część wysyłano do krajów rozwijających się, a 71 milionów dawek zniszczono. 12 marca 2010 roku SPIEGEL International opublikował artykuł, który zatytułował: Rekonstrukcja masowej histerii kończący się pytaniem: »Te organizacje utraciły cenne zaufanie. Kiedy nadejdzie następna pandemia, kto uwierzy w ich diagnozy?«.
Jednak okazało się, że nie trzeba było zbyt długo czekać na odpowiedź. W grudniu „The Independent” opublikował artykuł zatytułowany: Świńska grypa. Zabójczy wirus, który w rzeczywistości ratował życie. Najnowszy raport ONS dotyczący nadmiernej liczby zgonów w zimie wykazał, że zamiast dodatkowych 65 000 zgonów spowodowanych świńską grypą przewidywanych przez brytyjskiego naczelnego lekarza, profesora Sir Liama Donaldsona, śmiertelność w zimie 2009 roku była o 30% niższa niż w poprzednim roku. Zamiast uznania niskiego wskaźnika śmiertelności dowodzącego, że świńska grypa była fałszywą pandemią, zaufanie do organizacji, które „przegrały cenne zaufanie”, zostało szybko odbudowane, gdy przedstawiono świńską grypę jako coś, co „w rzeczywistości ratowało życie”, gdyż wyparło zwykłą grypę«” [Brownstone Institute 2021].
c. „Empiryczne dowody na masową histerię, czyli zbiorowy niepokój wywołany postrzeganiem czegoś jako zagrożenia, sięgają co najmniej średniowiecza. Również w czasach nowożytnych miały miejsce liczne takie przypadki. Jednym z najsłynniejszych była zbiorowa histeria, która rozwinęła się po wyemitowaniu w 1938 roku słuchowiska radiowego Orsona Wellesa pt. Wojna światów, w którym doszło do rzekomego ataku Marsjan na Ziemię. Niektórzy słuchacze, prawdopodobnie doświadczający wciąż dużego napięcia z powodu niedawnego porozumienia monachijskiego, które miało miejsce w tym samym roku, wpadli w panikę, myśląc, że naprawdę zostali zaatakowani przez Marsjan. Innym, równie ciekawym, a zarazem nowszym przypadkiem zbiorowej histerii, jest historia emisji w 2006 r. portugalskiego programu telewizyjnego pt. Strawberries with Sugar. W jednym z jego odcinków bohaterowie serialu zostali zarażeni wirusem zagrażającym ich życiu. Po wyemitowaniu odcinka zachorowało ponad trzystu portugalskich uczniów. Zgłaszali objawy podobne do tych, których doświadczyli bohaterowie tego programu, takie jak wysypka czy trudności w oddychaniu. W wyniku tego kilka szkół w Portugalii zostało zamkniętych. Jednak dochodzenie przeprowadzone przez portugalski Narodowy Instytut Ratownictwa Medycznego wykazało, że w rzeczywistości wirus nie istniał i że objawy były spowodowane niepokojem oglądających program, tj. były efektem masowej histerii. Inny, bliski nam czasowo (wydarzenie miało miejsce we wrześniu 2018 r.) przypadek masowej histerii związanej z wirusem dotyczył lotu 203 liniami Emirates.
Niektórzy jego pasażerowie mieli objawy grypopodobne. Kiedy inni podróżni je dostrzegli, również zaczęli źle się czuć, w efekcie czego wybuchła panika, która osiągnęła taki poziom, że po dotarciu do Nowego Jorku wszyscy pasażerowie zostali poddani kwarantannie. Dochodzenie przeprowadzone po incydencie wykazało, że tylko kilku pasażerów faktycznie miało sezonową grypę lub przeziębienie. Rzeczywiście, choroby są idealnym podłożem do rozwoju masowej histerii” [Bagus 2021].
Cytowane źródła
Bagus P., Peña-Ramos JA and Sánchez-Bayón A. COVID-19 and the political economy of mass hysteria. International Journal of Environmental Research and Public Health. 2021;18(4):1376
Wojna potrzebuje odwagi i roztropności. Tym bardziej nie zakazuje myślenia, choć w tym czasie odwagą jest myśleć niezależnie. (parafraza z W. Gadowskiego)
Teatr wojenny lub teatr działań wojennych to pojęcia zdefiniowane w naukach wojskowości, ale można także zastosować to wyrażenie w przenośni, o czym chciałbym także powiedzieć w dalszej części wpisu.
Będzie o wojnie na Ukrainie – z szerszym kontekstem, ale zanim przejdę dalej – krótki wstęp.
Dla jasności: przyświeca mi dobro Polski, to realne – odnoszące się do pomyślności i wolności jej obywateli oraz siły państwa. To nie to samo co fasadowe „dla waszego dobra” dla pozyskania przez rządy poparcia na daną kadencję i by wygrać kolejną – niezależnie od owoców takiej koniunkturalnej polityki. Nie oznacza to jednak że wszystkie posunięcia polityczne są złe, trzeba je rozpatrywać indywidualnie i oceniać czy są spójne. Doświadczenie uczy, że tak na ogół nie było. Poniższy wpis blogowy (zatem subiektywny) opiera się na materiałach uwzględniających dane i opinie z kilku stron dyskursu publicznego. Żyjemy jednak w czasach wyrafinowanej dezinformacji i siły mediów. Zatem nie wiem, czy wszystkie informacje są rzetelne. To, co poniżej, to osobisty komentarz na podstawie stanu z 5 marca, z małym uaktualnieniem „z ostatniej chwili”. Wykorzystuję częściowo posty z twittera (jest tam ich wielki zalew – w większości bardzo krytyczne w kwestii polskiego nadmiernego zaangażowania) – swoje i niektóre zapożyczone. Nie jestem specjalistą od polityki, ale skoro tysiące ludzi-niespecjalistów wypowiada się o obecnej sytuacji, ja też mam coś do ew. dodania. Tak jak wielu ekspertów myliło się w interpretacji „pandemii’ lub twierdząc stanowczo, że wojny nie będzie, tak nadal nie mamy pewności jak dalej rozwinie się sytuacja wojenna. Będzie więc to wszystko nieco chaotyczne, oraz dlatego że to pospieszna, ze względów na rozwój wypadków, próba włożenia kilku wątków w jeden wpis. Ponieważ w przekazach znacząco dominuje mainstream, to dla pewnej przeciwwagi włączę nieco krytyk i innych ocen sytuacji.
Jestem przeciwnikiem wojny, ale nie programowym pacyfistą.
Wojna zawsze jest straszna – śmierć i kalectwa, zabijani i rozdzielani są bliscy nam ludzie, niszczony jest dorobek pokoleń, odbiera się dzieciństwo dzieciom lub pozbawia się ich przyszłości przez okaleczenia fizyczne i mentalne, wyzwala się w ludziach niskie instynkty, depcze się wartości, stosuje wieloraką przemoc, odbiera prawa itd.
Ale wojny nawet nie muszą być krwawe by czynić podobne szkody. Niezakończona jeszcze wojna z ludźmi w postaci bezprawnych lub prawnie wymuszonych restrykcji sanitarnych w imię „wojny z wirusami” też niszczyła dorobek, życie i zdrowie i to milionów ludzi, ich plany, marzenia. O wielu takich szkodach już pisałem na tym blogu i nie będę tego powtarzał – chodzi o to, że współczesne wojny mogą być inne od klasycznych – wykorzystują kłamstwa, naciski ekonomiczne, wpływy polityczne, szantaże oraz szereg nowych technik. Te wojny odsłaniają oblicza wielu ludzi, w tym ich ogólne postawy. Używając języka biblijnego – odsiewa się ziarno od plew. Na szczęście pokazały też ludzi prawych, stojących po stronie innych ludzi, a nie po stronie interesów oligarchów i politycznych lawirantów, którzy wszystko próbują wygrać dla własnych korzyści. Obserwujemy budujący front solidarności – w Polsce i na świecie.
Z odruchu serca, licznie i ponad podziałami, ludzie starają się jak mogą pomóc poszkodowanym – organizują zbiórki pieniędzy, żywności i potrzebnych przedmiotów, udostępniają miejsca zakwaterowania. Wielki szacunek! Przy okazji przypomnę o odnośnych możliwościach. Jest wiele akcji – rządowe, instytucji, społeczne, indywidualne…
Na stronie https://pomagamukrainie.gov.pl/ mamy dość obszerny skorowidz opcji: Pomoc finansowa, humanitarna, psychologiczna, prawna, inna. Są też wskazówki organizacyjne, kontakty, linki.
Warto mieć szerszy obraz tego, co się dzieje, zadać sobie pytania: dlaczego, kto i jak spowodował tę wojnę, co będzie potem?
Tu w moje rozważania wplotę kategorię perspektywy, tak często powoływaną na tym blogu.
Wojny były elementem historii przez cały jej czas. Nawet przez ostatnie 75 lat, gdy nie doświadczyliśmy wojny w naszym otoczeniu, wciąż trwały na świecie. Z wyższej perspektywy widzimy że wojny współczesne wywoływane są przez politycznych przedstawicieli oligarchii finansowej, a ta działa w ukryciu i ponadnarodowo, często finansując obie strony konfliktów, zadłużając przy okazji a przez to podporządkowując sobie rywali – w długofalowym planie. Te bezwzględne siły zarabiały i uzyskiwały różne korzyści, a narody, zwykli ludzie – tracili.
Szereg wojen, zamachów, prowokacji, bywało tematem zastępczym by osiągnąć inny ukryty cel. Nie negując wagi konkretnych negatywnych skutków, uważajmy na te długofalowe i potencjalnie dotkliwsze. Niektórzy przywołują, i to zbyt łatwo, pojęcie wojen sprawiedliwych. Do nich można zaliczyć te obronne, są też takie, które mają zapobiec większemu złu, zdusić je w zarodku. W tym przypadku jednak zdefiniowanie zła jest często arbitralne i obarczone politycznymi oraz ekonomicznymi celami, które same w sobie mogą mieć piętno zła. Można położyć na szali wartość życia ludzi i ich wolność. Tu trzeba przyznać, że dla wielu wolność jest ważniejsza – za nią oddawali życie, tak jak np. polscy powstańcy i obrońcy ojczyzny. Zgoda, gdy jest to wybór osobisty, płynący z własnej woli i rozumienia sytuacji, natomiast co najmniej wątpliwy, gdy wymuszony przez władze, które traktują ludzi jak mięso armatnie. Mam nieodparte wrażenie, że do takiej roli przygotowuje się polską młodzież od paru lat. Ale to nieco inny temat…
Zatem można mówić nie tylko o dosłownym teatrze wojennym, ale o teatrze marionetek sterowanych mało widzialnymi nićmi lub o teatrze dla mas, które nie wiedzą co się naprawdę dzieje. Operacje fałszywej flagi bywają na tyle zręczne i wielopoziomowe, że faktycznie trudno rozeznać „kto i co” – nawet ekspertom.
Teraz też, w zalewie różnych doniesień, fragmentarycznych i manipulowanych, nie wiemy dokładnie co na Ukrainie się dzieje. Co innego słyszą Rosjanie (to akurat zrozumiałe), co innego my przez media, co innego jeszcze mówią niezależni świadkowie. Wg ukraińskich danych do tej pory zginęło ok. 360 cywili. Tragedia, ale tyle samo zginęło w Biesłanie podczas ataku terrorystycznego, prawie 10 razy więcej przy przy ataku na WTC11, 200 tysięcy w Polsce po działaniach MZ w zakresie „pandemii”*. Nie szydzę, ale współczuję, tym bardziej że chodzi jeszcze o rannych, pozbawionych domów itp., ale znajdźmy proporcję. Na paskach informacyjnych same straty Rosjan, a po stronie wojska ukraińskiej zero? Może źlę patrzę (nie śledzę mediów rosyjskich), że wydaje mi się to nieprawdopodobne. W pierwszych dniach wojny odnosiło się wrażenie, że regularna armia Ukrainy w ogóle nie walczy, że ciężar spada na pospolite ruszenie, społeczeństwo. Także wyposażenie i postępy wojsk rosyjskich wyglądały na słabe. Argumentowano, że to tylko „rozpoznanie przez walkę”, a jednostki „gwardyjskie” wkroczą później a nawet są trzymane w głębokim odwodzie do konfrontacji z NATO. Wydaje mi się naiwne stwierdzenie że Putin nie docenił siły ukraińskiej armii, ma przecież na Ukrainie rozbudowaną sieć agentów i sympatyków, co najwyżej nie docenił ducha pozostałych Ukraińców. Istnieje obawa, że Rosja widząc pat w swoich działaniach, włączy bronie niekonwencjonalne – pogodowe, elektromagnetyczne, cybernetyczne, laserowe z przestrzeni, a nawet może mikrobiologiczne. Ale i bez tego systematycznie jednak wkracza dalej i dalej. Próbuje okrążyć główne miasta, tworzy „kotły”. Może zabraknąć miejscami żywności, energii. Sytuacja jest poważna. Z drugiej strony – morale wojska rosyjskiego jest słabe i może się załamać jeszcze bardziej, chyba że właśnie wkroczą jednostki elitarne. Ale te kwestie militarne zostawiam specjalistom i częściowo poruszę w dalszej części dotyczącej aspektów geopolitycznych. Natomiast mało ludzi zdaje sobie sprawę, że wśród autentycznych zdjęć i filmów pokazywanych w telewizji, szereg to udowodnione fejki – materiały sprzed lat i z innych miejsc niż Ukraina, a niektóre są nawet fragmentami gier komputerowych. Mimo tych ujawnionych oszustw nadal są ciągle pokazywane. Epatowanie na potrzeby propagandy. Z jednej strony można to zrozumieć jako zagrzewanie do walki i obrony, z drugiej niszczy zaufanie do mediów w ogóle.
Podziwiam odwagę i determinację Ukraińców, w tym także wielu kobiet, które chwytają za broń. Postawę wracania do Ukrainy mężczyzn, którzy pracują i mieszkają w Polsce, w celu obrony swojej ojczyzny. Wyrażam też uznanie dla polskich władz pod kątem dość sprawnego zorganizowania pomocy Ukrainie – punkty graniczne, relokacja ludzi, włączenie różnych instytucji, zainspirowanie pomocy zagranicznej itp. – operacja na skalę dotąd niespotykaną, w ciągu mniej niż 10 dni i dalej rozwijana. Ale oprócz pochwał, są i uwagi krytyczne i to niekoniecznie antyrządowe, lecz wskazujące na lepsze rozwiązania lub oczywiste błędy.
Jak się okazało, są schematy poza które większość recenzentów boi się wyjść, bo od razu będą „ruskimi onucami”, trollami, faszystami i agentami, spotkają się z hejtem i ostracyzmem. Wątpliwości to myślozbrodnia. Podobnie jak w przypadku C-19 ludzie wyłączają myślenie i własne dociekanie. Gotowi są nawet palić książki rosyjskich klasyków, sale koncertowe zdejmują z afisza rosyjską muzykę klasyczną. To nie żart, ale autentyczne przypadki ogłupienia.
Przykładowo nie wolno więc wspominać o oprawcach z Wołynia, bo obecne pokolenie nie jest temu winne, ale już można się wyżywać na klasykach kultury sprzed 150 lat. Na Pradze jest mała rosyjska restauracja – Skamiejka. Prowadzi ją mieszkająca w Polsce od 40 lat Rosjanka. Zatrudnia Ukraińców i wspiera ich od zawsze. Jest przeciw polityce Putina. Teraz do Skamiejki dzwonią ludzie i każą wypier… Często telefony odbierają Ukraińcy. Oto oblicza wojny w swoich patologiach wygenerowanych przez bezmyślność.
Już nasze władze nie płaczą jak wcześniej nad brakiem lekarzy i karetek. Wysyłają personel medyczny na Ukrainę, chcą podarować tam bodajże 26 karetek. Jednocześnie padła deklaracja naszego rządu „damy pracę każdej ilości lekarzy z Ukrainy”. Czy ci lekarze nie są czasem potrzebni na Ukrainie? Nasza służba zdrowia nie radzi sobie z tzw. długiem kowidowym w postaci wielkiego wzrostu chorób i ilości pacjentów, który muszą długo czekać na wizyty i zabiegi, ale migrantów przyjmuje się bez kolejki i bezpłatnie, chociaż nie są w UE i nie podlegają takim zasadom. Zapewnia się im wszystkie świadczenia: 500+, zapomogi (obecnie 40 zł na osobę dziennie, podobno przez dwa miesiące, ale czy to pewne?), darmowe ubezpieczenie, szkoły, przedszkola – bez wymogów formalnych („do załatwienia później”), bez kontroli sanitarnej i innych wymogów obowiązujących Polaków. M. Morawiecki rozporządzeniem postanowił, że są zdrowi, szkoda że dla wielu Polaków ma przymusowe testy, szczepienia i brak leczenia*. Zaczną wyrzucać z pracy niezaszczepionych pracowników służby zdrowia przy jednoczesnym przyjmowaniu do szpitali niezaszczepionych uchodźców z Ukrainy? Nagle szpitale mają miejsca? Rugowani są uczniowie z internatów na rzecz przybyszy, są przypadki urzędowego lokowania Ukraińców w mieszkaniach. Drastyczny przykład raportowano z Krakowa (Kliny), gdzie przydzielone krakowiakom 500 mieszkań gotowych pod klucz z programu „mieszkanie plus” w ostatniej chwili oddano Ukraińcom. Przy umieszczaniu uchodźców dochodzi do wybrzydzania dotyczącego lokalizacji lub standardu mieszkań, większość chce do Warszawy i dużych miast, prowincjonalne, całkiem dobre kwatery, nie cieszą się powodzeniem. Mając szacunek do osób, które udostępniają swoje pomieszczenia kosztem własnej wygody, uczulam wynajmujących mieszkania dla uchodźców – póki trwa „pandemia” (a może być głoszona jeszcze długo), nie można lokatorów eksmitować. Nie chodzi o to by nie pomagać, ale warto mieć oko kogo się przyjmuje.
Mamy już zalew uchodźców w Polsce. Minister Zbigniew Rau mówił: „Polska przyjęła 800 tysięcy uchodźców i przyjmie tyle, ile będzie trzeba, bez względu na obywatelstwo, pochodzenie, religię”. To więc nie dotyczy tylko Ukraińców. Jak się to ma do jeszcze niedawnych deklaracji, że Polska nie ulegnie polityce UE przyjmowania wszystkich. A czy pamiętacie wypowiedź P. Chorążego, podsekretarza stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju (PiS): ” Polskich repatriantów nie opłaca się sprowadzać do Polski, bo są za drodzy w utrzymaniu i nie znają języka”? (sic!). Akurat ta garstka Polaków – droga? Mamy olbrzymią inflację, koszty finansowanie naszej pomocy ją powiekszają. Pół biedy, jeśli to odrobimy pracą i gospodarnością, ale zadłużamy się za granicą, a banki nie mają litości. Oby tylko UE złożyła się na te wydatki, chociaż i tamtejsze pieniądze pochodzą od ludzi, w tym Polaków. Zachowujemy się tak jakbyśmy byli w Europie najbogatszym państwem. „Zastaw się a postaw się”? A czy pamiętacie jeszcze o polskich rodzinach, o polskich dzieciach? O polskich domach w ruinie? O starszych osobach? Ci wszyscy nadal istnieją i dalej potrzebują pomocy, bo wydaje się, że poszli w zapomnienie. Ilu ludzi w fatalnych warunkach bytowych walczy od lat o jakieś mieszkanie komunalne, ile polskich dzieci musi żebrać przez akcje charytatywne o pomoc medyczną, leki, opiekę paliatywną? Czy ta hipokryzja dobroczynności nie jest powodem do zastanowienia a nawet wstydu? Entuzjazm w narodzie i chęć pomagania mają szlachetne pobudki.. Ale czy mamy jakiś plan co dalej? Co chcemy zrobić z uchodźcami w ciągu pół roku, roku, trzech lat? Ilu z nich wróci do siebie? Mało słyszę aby uciekinierzy byli dalej relokowani na Zachód. Raczej dąży się do pozostawienia ich w Polsce? Przesadna pomoc Ukraińcom może zaszkodzić sympatii do nich i do lokalnych władz jeśli będą dyskryminować Polaków. Rządzącym trzeba zaproponować więcej umiaru, pomaganie z głową. Chyba że plan rządowy jest taki by podmienić naród lub go rozbić, utworzyć wrogie sobie frakcje, a Ukraińców pozyskać w przyszłości jako swoich wyborców, bo przecież dostali tyle dobrodziejstw w prezencie… Pamiętam też wypowiedź Jarosława Gowina, że Ukraińcy będą kiedyś w Polsce elitą! O co tu chodzi?
Przy okazji okazało się, że profil przybyszów nie jest taki ukraiński jaki miał być – pojawiło się wielu uciekinierów, których widziano na granicy białoruskiej, i kolorowych „studentów”, a na dworcach przyjazdowych zadawano pytania – dlaczego tam są tylko studenci ? A studentek nie ma? Dlaczego silni mężczyźni zamiast bronić ojczyzny uciekają z niej? Wygląda na to, że Ukraina pozbywa się tych, których oficjalnie i nasz rząd przedtem nie chciał, ale bezpośrednie relacje z punktów granicznych pokazują jak to wygląda, przynajmniej tam… Białoruś pozbyła się problemu. Oczywiście płot na granicy polsko-białoruskiej jest budowany za grube pieniądze. Czy będzie potrzebny kiedy tak łatwo można nas ograć? Co do samych Ukraińców, kolejne zagrożenie polega na tym, że mają wpojoną od małego przez edukację ideologię antypolską, wierzą w to, że byli prześladowani przez Polaków, że zbrodnie wołyńskie nie istniały lub były winą Polski itp. Takie postawy mogą skutkować stworzeniem w Polsce swoistej „piątej kolumny” i ukrainizacją Polski. Ale mam nadzieję, że to dotyczy tylko niewielkiej części przybyszów. Osobiście mam sympatię do rodowitych Ukraińców – jak dotąd nigdy nie powiedziałem złego słowa o żadnym z nich. Marzy mi się nawet w przyszłości unia Słowian, ale nie mam na myśli jakiegoś formalnego tworu. Jedność w różnorodności. Z drugiej strony, to nawet garstka zapaleńców, nomen omen, może zapalić lont jakiegoś zamachu. Ale z punktu widzenia zagrożeń sprawa może wyglądać jeszcze poważniej – wiadomo, że niektórzy Ukraińcy mają roszczenia do południowo-wschodniej Polski. Tymczasem do 60-tysięcznego Przemyśla przybyło już ok. 150 000 uchodźców. Wielu może tam zostać. A jeśli siłowo lub korzystając z nadawanych im praw, metodą faktów dokonanych faktycznie przejmą ten rejon?
To jednak to nie tylko historia, ale i obecna polityka. Mamy teraz na Ukrainie „Rok UPA”, rząd który jest antypolski, rewizjonizm terytorialny i kulturowy. Na Ukrainie likwidowano polskie szkoły – my dzieci ukraińskie do szkół przyjmujemy, mamy dla nich szereg darmowych świadczeń. Polska i Polacy pomagają Ukrainie jak tylko mogą. Czy wobec tego zdjęcie kilku desek z polskich lwów na Cmentarzu Orląt byłoby tak wielkim wyrzeczeniem ze strony Ukraińców? Czy to dla nich groźniejsze od ruskich bomb? Ten gest naprawdę bardzo by pomógł… A tymczasem przedstawiciele prezydenta Dudy obiecali, że Polska odbuduje pomniki UPA. (art. w Do Rzeczy wg wypowiedzi ukraińskiego ambasadora).
O tych sprawach mówi np. Katarzyna Sokołowska, za co została poddana niesamowitemu hejtowi ponieważ przypomina o Wołyniu i zbrodniach banderowskich. Rozszerzając temat – Ukraina ma swoją współczesną historię polityczną, która nie jest różowa – było tam całe pasmo przestępstw jeszcze za poprzedniej władzy.
Tylko na prawdzie można budować przyszłość Ukrainy, obecnie zdominowanej przez brudne interesy globalistów, wspieranie banderyzmu. Umiejmy stanąć w tej prawdzie, o której mówi nie tylko p. Sokołowska, ale liczne rodziny pomordowanych i historycy. Umiejmy rozdzielić pomoc humanitarną od zaślepienia politycznego. Także sam prezydent Zełenski nie jest tak nieskazitelny, jak się go teraz pokazuje. Z pozycji aktora i komedianta w niesmacznych spektaklach był wyniesiony na swoje stanowisko przez oligarchów, ma niejasne powiązania, zgromadził wielki majątek osobisty także w niejasny sposób, toleruje a może i popiera gloryfikację UPA, Bandery… Niektórzy zastanawiają się czy Zełenski jako dobry aktor może kontynuuje swój zawód i odgrywa jakąś rolę? Zobaczymy – chciałoby się by był dobrym przykładem dla świata. Jednak dziś nie wolno krytykować Zełenskiego, bo to bohater na skalę światową… W ogóle – dlaczego tylko jedną stronę można krytykować – to treść tego nagrania, które warto wziąć pod uwagę. Zastanawia mnie jeszcze to, że jeśli jednym z celów Putina (wg jego deklaracji) jest obalenie tamtejszego „nazistowskiego” rządu i Zełenskiego, to dlaczego właśnie nie „zdjęto” samego rządu – Putin ma przecież wprawę w likwidacji przeciwników, swoich agentów i komandosów, może wykorzystać też materiały kompromitujące Zełenskiego, itp., a poświęca znaczne połacie Ukrainy i to wcale nie tylko na wschodzie…
Już wielu obcokrajowców pracuje w Polsce. OK, potrzeba nam tego, potrzebują oni. Ale… czy wiesz że po cichu i bardzo szybko przepchnięto w Sejmie 17 grudnia ustawę, już podpisaną przez prezydenta i popartą przez większość posłów, w której napisano że obcokrajowiec musi zarabiać co najmniej 3000 zł – niezależnie od rodzaju i czasu pracy. To w szeregu przypadkach dużo więcej niż zarobi Polak na pełnym etacie. I co na to pracodawcy? W tej relacji autor bez ogródek ubolewa: Źle się dzieje w Polsce!
Oznacza to spychanie Polaków na pozycję gorszych od przybyszy, mimo że ci nawet nie są polskimi obywatelami. Nie to żebym żałował pomocy pokrzywdzonym przez wojnę, ale czy my sami nie jesteśmy przez to pokrzywdzeni? To nie solidarność ale niesprawiedliwość zbliżająca się do gwałtu. To pogwałcenie zasady ordo caritatis (tj. porządek miłosierdzia, umiłowania. W ramach tej zasady: najpierw są najbliżsi, rodzina, później naród, później inni). Także w ratownictwie jest zasada – chroń siebie żebyś mógł pomagać innym. Mądre pomaganie nie polega na wykończeniu siebie samego. A w odniesieniu do uchodźców problem będzie trwał kilka lat a może dłużej – trzeba liczyć swe siły na zamiary.
Mało tego, na fali tej pomocy wylęgły się pomysły by wysyłać na pole walki polskich żołnierzy. Bili się już w wielu misjach na świecie, ale Polska nic nigdy z tego nie miała, oprócz straconych i okaleczonych ludzi, a czasem i łatkę tych, którzy wtrącają się w nieswoje sprawy. Był i pomysł wysyłania polskich samolotów bojowych, co w ostatniej chwili zostało trzeźwo wstrzymane przez przedstawicieli NATO, bo oznaczałoby włączenie się Polski i NATO w wojnę z Rosją i prowokowanie konfliktu światowego. Zauważmy, że wtedy artykuł 5 NATO nie obowiązuje gdyż sami włączamy się do wojny. Niestety widzę podniecenie władz wojną, jakby jej chcieli. To groźne. Owszem, powinniśmy się dobrze uzbroić, ale na rozsądnych warunkach handlowych oraz wykorzystując i rozwijając nasz rodzimy potencjał przemysłowy, zwłaszcza w zakresie nowoczesnych broni, a nie zamawiając takie, które jeszcze bardziej się zestarzeją zanim będa dostarczone. W ogóle NATO jest za słabe by walczyć, bo USA, wbrew pozorom, jest bankrutem finansowym. Mimo że kraje zachodnie lawirują z restrykcjami i zostawiają sobie różne furtki biznesowe, to jednak sankcje uderzają mocno w Rosję. Także zasoby własne Rosji są ograniczone i nie sądzę by Putin mógł ciągnąć wojnę długo, skoro blitzkrieg się nie udał.
W tych okolicznościach pojawiają się uzasadnione pytania – czyj to to był interes, jaki stoi za tym plan.
Co do przyczyn wojny możliwe są różne, także splatające się. Że Rosja jest okrążona, że Ukraina chce do NATO, że to było ZSRR, że są tam rosyjskie mniejszości, że to i owo, ale czy o to tylko chodzi? A może o to, co na poniższym zestawieniu (zapożyczone bez dokładnej weryfikacji). Ale … czy tylko Rosji podoba się taki kraj i takie bogactwa? To byłoby naiwnością.
Trzeba tu wkroczyć w dodatkowe rozważania geopolityczne i historyczne, aby mieć odpowiednią perspektywę.
Stosunkowo najlepiej rozpracowano temat roli żydów i masonerii w dziejach współczesnych. Pojawia się coraz więcej informacji o wpływie tajnych smoczych bractw i zakonów. Chociaż to temat tabu, „niepoprawny” (nie bez przyczyny), to pozwolę sobie go poruszyć. Delikatnie. Cenzorom przypomnę:
Konstytucja RP Art. 54 1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów** oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. 2. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane.
(Chyba że Konstytucja jest zakazana?!)
** Dopiszę – z zachowaniem dobrych obyczajów, rozsądnie, z argumentami i możliwie starannym sprawdzeniem źródeł i celu.
Zacznijmy od pytania: Jak to się stało że podarowano Krym Ukrainie? Dłuższa historia więc odsyłam do filmu https://www.cda.pl/video/3190079e6?a=1. Wg dość uzasadnionej koncepcji obecnie realizowany jest bodajże ostatni etap planu – opróżnienie wschodniej Ukrainy dla przyjęcia rzeszy osadników z Izraela – stworzenie tzw. Niebiańskiej Jerozolimy (znajdziesz o tym sporo materiałów w sieci, np. https://youtu.be/J0AdHou4h-8 ). Miejscowi są wypychani na zachód, w tym do Polski. I tak mamy ważny lokalny wątek. Ogólniejszy to znany wpływ Rothschildów, Rockefellerów i podobnych rodzin na finanse, gospodarkę i politykę.
Rząd Ukrainy to głównie żydzi na usługach swoich i zagranicznych żydów-oligarchów. Zauważmy, że rząd prezydenta Bidena to też prawie wyłącznie żydzi. Polski rząd i parlament także ma ich dużą reprezentację, chociaż zakamuflowaną zmienionymi nazwiskami. To może, chociaż nie musi, sugerować jakiś spisek na większą skalę. Są skrajne opinie na ten temat i o tworzeniu z Polski państwa Polin, ale nie będę w to tutaj wchodził, bo i wśród żydów jest wiele frakcji politycznych, religijnych i etnicznych i ich wzajemna walka. Benjamin Fulford w swoich ostrych poniedziałkowych komentarzach tygodnia pisze, że są na świecie ukryte siły („Białe kapelusze” oraz inne „starszyzny”), które już stopniowo likwidują zapędy Chazarów do panowania nad światem oraz fizycznie usuwają ich przywódców. Trudno to na dziś definitywnie potwierdzić. Podobnie jak jego zdanie że i Pekin jest w koalicji antychazarskiej i przeciw banderowcom/nazistom skupionym w rządzie ukraińskim i wokół niego. Zatem rola Chin może być pozytywna w szerszym horyzoncie, bo są też dogadane w koalicji przeciw NWO. To z kolei stoi w sprzeczności z tym, że macherzy NWO właśnie w Chinach i przy aprobacie tamtejszej władzy testują tam ustrój i metody państwa totalitarnego. Jak widać jest to złożona łamigłówka, jej rozwiązanie jest jeszcze przed nami, aby nie w III wojnie światowej. Natomiast teza, że globaliści są na skraju bankructwa, że blokowane są przepływy ich pieniędzy, fundusze, które służą wojnom, zgadza się z przekazami z GIA i ogólnie z Life Force działającej dla dobra ludzkości (aktualnie szereg serwisów ruchu Life Force jest czasowo ukrytych w przygotowaniu nowszych wersji). Z kolei nie można wybaczyć W. Putinowi brutalności wobec ludzi, zarówno widocznej przez ofiary wojny, w tym zwłaszcza wśród cywilów, jak i w rosyjskich rozgrywkach wewnętrznych. Uważam go za szaleńca, egotyka i satrapę. Cóż, to cecha wspólna wielu dyktatorów, na ogół przez to źle kończyli. To dotyczy także wielu jego popleczników, którzy realizują diabelski plan. Dobrze, że dokumentuje się te zbrodnie i że już trwają przygotowania do procesu winnych przed europejskim trybunałem w Hadze. Putin 24 lutego butnie mówił, że jest „gotowy na wszystkie okoliczności”. Czy wziął pod uwagę że może stracić władzę a nawet że będzie osądzony? Są jednak głosy (propagandowe w skutkach), że Rosjanie względnie łagodnie obchodzą się z cywilami w porównaniu do tego, co mogliby robić w ofensywie na którą ich militarnie stać. Mówi o tym np. wideo amerykańskiego pisarza, reżysera i producenta filmowego. Gonzalo Lira Lopez trafił do Kijowa w przededniu rosyjskiej operacji specjalnej nieprzypadkowo. Przygotowuje swój nowy film dokumentalny. Jego opinia okazała się nieoczekiwanie odmienna od tych, które obecnie rozpowszechniają się na Zachodzie. Ale jest naocznym świadkiem wydarzeń, które mają miejsce w Kijowie.
A może Rosjanie po prostu nie panują nad sytuacją? Tam też są wewnętrzne frakcje i walka o wpływy.
Dalej pokażę parę opinii niezależnych specjalistów na temat tła obecnej sytuacji.
Np. wg Stanisława Krajskiego (autora dużej ilości książek) przyczyną wojny jest plan masonerii rytu francuskiego, dobrze ulokowanej w GRU, by zlikwidować Putina. Został do wojny „podpuszczony”. To jest dość dobrze realizowane przez kompromitację akcji wojsk rosyjskich przez ich nieudolność, a pośrednio ma uderzyć w samego Putina i doprowadzić do jego usunięcia. W następnym etapie masoneria planuje zagospodarować powstałą lukę dla wprowadzenia swojej władzy.
Obszerny wykład – analiza historyczna zdarzeń powiązanych z sytuacją Rosja-Ukraina i obecnej sytuacji po 9 dniach wojny wg Stanisława Michalkiewicza.
Należy rozważać różne scenariusze, zwłaszcza te strategiczne, a nie poddawać się presji i emocjom etapu. Przykład: „Ukraiński proces dialektyczny” wg Sebastiana Świtonia, gdzie analizuje on jak to wszystko mogło teoretycznie być zaplanowane. Są i inne hipotezy, np. że chodzi o destabilizację Polski z wykorzystaniem Ukrainy, Białorusi i Niemiec, gdzie głównym intrygantem są Niemcy. Albo, że skoro Zachód tyle mówi o demokracji, a Ukraina dąży do tego by spełnić standardy demokracji pozwalające jej wejść do UE, to dlaczego nie posłucha woli mieszkańców tych rejonów, którzy nawet w 80% optują za przyłączeniem się do Rosji? To byłoby realizacją demokracji, a może i wystarczającym warunkiem by Rosja poczuła się usatysfakcjonowana i zakończyła wojnę.
Odnośnie tych opinii (które wydają się mieć logiczne elementy) i innych – jeszcze raz: Doświadczenie z kowidem (przykładowo) pokazało, że trudno nazwać kogoś ekspertem, gdy widzi daną sprawę tylko z jednej strony. Czy nie mamy teraz podobnej sytuacji z „ekspertami” politycznymi?
Powracając do geopolityki. W tym kontekście Rosja i Putin nie wyglądają na najgorszych. Rosyjskich interwencji zbrojnych było dużo mniej niż np. amerykańskich. Świat jakby nie widzi brutalnych stałych działań Izraela wobec Palestyńczyków, Syryjczyków, w Libanie itd. O USA mówi się nie bez racji jak o prawdziwym agresorze biorąc pod uwagę liczne zamachy, akcje terrorystyczne i fałszywej flagi i że 81% wojen w latach 1945-2001 zostało rozpoczętych przez Stany Zjednoczone. Poniższe zestawienie nie jest zmyślone (bombardowania i wojny):
W kontekście Ukrainy znane są tamtejsze ciemne interesy Bidena i jego syna, Obamy i innych znaczących polityków. Także od dawna skrycie współpracowali z Ukrainą, a nawet z Rosją, w zakresie dostaw broni do różnych zapalnych miejsc konfliktów na świecie (szereg materiałów na https://www.veteranstoday.com). Wg niepotwierdzonych doniesień Amerykanie mają też na Ukrainie 11 wojskowych laboratoriów zaangażowanych w broń biologiczną. W USA formalnie nie wolno przeprowadzać takich badań, ale za granicą i tajnie , to już „ręce czyste”. Zgodnie z umową z 2005 roku ukraiński rząd nie ma nad nimi kontroli i nie może ujawniać informacji o amerykańskim programie. Podobno jednym z celów Putina była neutralizacja tych ośrodków.
Jeśli wszystko, co napisałem krytycznie o fałszowaniu rzeczywistości, o ciemnym tle działań oraz o hipokryzji lub ignorancji naszych „władz”, ciebie zaszokowało , to wiedz że to i tak wstrzemięźliwy przekaz na tle wielu tych, którzy jeszcze dobitniej to obnażają.
Na koniec: Widać wyraźnie wysiłki mediów, by ciągle (od ponad 2 lat) straszyć, aby odwrócić Twoją uwagę od tego, co przynosi spokój i pokój tobie, twoim bliskim, sąsiadom i ostatecznie całemu światu. To powoduje nieracjonalne decyzje, odbiera czas na chłodną refleksję. Jedną z form refleksji jest medytacja i modlitwa – za wszystkie strony, zwłaszcza, gdy nie do końca wiemy jakie są proporcje dobra i zła po tych dwóch stronach. Może wtedy Bóg nas oświeci i pomoże poszkodowanym. Na swoją refleksję poświęciłem trochę czasu, mógłbym więcej, ale i tak było dość dużo informacji i na tym teraz poprzestanę. Tym bardziej, że sytuacja jest dynamiczna, obfituje w zagadki i medialne interpretacje, także fake newsy – „Pierwszą ofiarą wojny jest prawda”, zatem bądźmy ostrożni, obserwujmy i nie dajmy się zwariować.
_______
A propos zaniedbania służby zdrowia i innych wątków medycznych patrz lutowe nowości http://lepszezdrowie.info/news02.22.htm . Między innymi: kolejne dobre rady zdrowotne, o bulwesującym i dyletanckim stanowisku PAN w sprawie walki z epidemią, pochwała prof. A. Frydrychowskiego, manipulacje CDC, nadużywanie hasła „zaufaj nauce”, która jest zepsuta jak „służba zdrowia”, informacje ze świata, metody leczenia i detoksykacji po szczepieniach, rolnictwo regeneracyjne, dalsze przesłuchania Komisji Śledczej ds. pandemii, dr Wodarg w Polsce, i wiele więcej…
Mało tu pisałem w styczniu, chociaż (bo) wiele się działo. Oto małe resume z mojego podwórka.
Moje zaangażowanie skupia się głównie na zdrowiu nie tylko dlatego że obecnie jest to temat gorący w kontekście koronawirusa, ale dlatego że zajmuję się tym od 20+ lat.
Od razu więc wspomnę o styczniowych nowościach mojej strony LepszeZdrowie.info. Dużo informacji, chociaż to tylko wybór z tego, co obserwowałem z wielu miejsc. Mówiąc ogólnie – od dalszych przykładów błędów działań pandemicznych (medycznych i sanitaryzmu), do pakietu dobrych wiadomości, które zapowiadają przełom dla wolności i zdrowia. Zaczyna się od kolejnej (5) porcji rad prozdrowotnych, potem w artykule Cynk dałem zbiorek informacji o cynku w zastosowaniach medycznych: rola, mechanizm działania, występowanie w żywności, suplementy, zapotrzebowanie, wskazania, synergie z innymi minerałami. Nie będę dalej omawiał zawartości tych nowości – zapraszam na stronę. Przypomnę tylko i stanę w obronie doktora Zbigniewa Hałata, któremu należy się szacunek – wbrew ostracyzmowi i fałszywym oskarżeniom. W artykule Dr Zbigniew Hałat podaję charakterystykę obecnej sytuacji i postaw władz lekarskich. Z wydarzeń które zasługują na uwagę wymienię sympozjum z 29 stycznia „Oblicza Pandemii” zorganizowane w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Można powiedzieć, że to wydarzenie przełomowe bo w kontrze do przeważającej narracji, pierwsze w mediach publicznych i to z największym zasięgiem w Polsce (TV Trwam i radio Maryja). Nagranie transmisji tutaj, ew. na YT. Wymowa sympozjum jest druzgocąca dla obecnej polityki sanitarnej. Czy to będzie przyczynkiem do zwrotu w postępowaniu władz i medyków? Warto tu wspomnieć Jerzego Ziębę, który chociaż był biernym gościem na sali, to parokrotnie relacjonował to wydarzenie. Zaproponował drugą rundę z udziałem proszczepionkowców, którzy tym razem stchórzyli i mimo zaproszenia nikt z nich nie przybył (bali się konfrontacji z prelegentami, którzy w większości wskazywali obecne ewidentne błędy polityki sanitarnej i nawet ściśle medyczne?). Dopiero akademickie starcie dwóch stron może dać mocny wydźwięk i odpowiadać standardom naukowym. Wierzę że proszczepionkowcy przegrają – przynajmniej w aspekcie obecnych swych błędów. Ale o tym dalej. Przy okazji po raz kolejny wychodzi na światło pewna sporej ilości Polaków. Jak to żartobliwie komentuje J. Zięba, wielu nie patrzy na problem lub jego rozwiązanie wskazywane palcem, ale na sam palec, a jeszcze bardziej skupiają się na tym, do kogo ten palec należy. W danym przypadku trzeba zrozumieć i docenić postawę o. Rydzyka, niezależnie od osobistych uprzedzeń i poglądów na tę osobę – w tym przypadku jako jedyny dokonał wyłomu i tu trzeba uznać sam ten fakt. Inną przywarą jest zapatrzenie w autorytety, w posiadane tytuły i dyplomy. To wcale nie gwarantuje mądrości ani nawet wiedzy. Takie podejście po raz kolejny wyprowadziło nas na manowce – widzimy to po skutkach polityki sanitarnej opartej na rzekomych kompetencjach medycznych i epidemiologicznych. Tu znów, dobry przykład z Jerzego Zięby (nie, nie mam obsesji nt. tej osoby, ale cenię go za to co robi), popatrzmy jak lekarze (z wyjątkami) i „naukowcy” czepiają się , że wypowiada się o zdrowiu i medycynie a nie jest lekarzem. Przypomnijmy więc, że studiował na swoją rękę te zagadnienia od 19. roku życia aż do dziś (65 lat), dokładnie i z pasją – mimo że poza uczelnią medyczną, jeździł na różne konferencje medyczne i spotykał się osobiście z liderami pewnych metod – na całym świecie, pozyskiwał informacje o leczeniu od praktyków. A standardowy lekarz? Co wykuł na egzamin, to później w większości zapomniał, musi trzymać się sztywnych procedur, ma mało czasu na dokształcanie, a jeśli się szkoli, to wg szablonów programowych. Zięba omawiał to parokrotne, ostatnio w ramach codziennych spotkań online z sympatykami – zobacz https://vk.com/video-201956532_456240947?t=40m17s (tj. od 40 minuty 17 s) do ok. https://vk.com/video-201956532_456240947?t=46m. Przy okazji – dlaczego na vk.com? Bo tam chyba jeszcze nie ma cenzury.
Powracając do ogólnej sytuacji – tak jak pokazałem w drugiej części wspomnianych nowości, wbrew różnym defetystycznym nastrojom – jestem dobrej myśli co do przyszłości. Także na tym blogu dawałem wyraz tej nadziei. Wypadki na świecie, gdzie narracja kowidowa się sypie a społeczeństwa się buntują, są pierwszym znakiem zmian.
Gdy to piszę, to wg informacji z sieci następujące kraje ogłosiły anulowanie lub ograniczenie wszystkich lub części procedur kwarantanny, testów Corona i obowiązkowych szczepień oraz uznały Coronę za grypę sezonową lub podobne schorzenie: Turcja, Brazylia, Wielka Brytania, Szwecja, Hiszpania, Czechy, Meksyk, Salwador, Japonia, Singapur, Dania… Upadają bezsensowne projekty ustaw i zarządzeń. Ministrowie podają się do dymisji lub są usuwani. Widzimy to wszystko, o ile śledzimy niezależne media. Natomiast jeszcze mało kto widzi co dzieje się „za kurtyną”. Uważam, że ważną, a może najważniejszą, pozytywną informacją jest że istnieje projekt radykalnej naprawy ochrony zdrowia w skali globalnej, który jest już wdrażany przez następcę skompromitowanego WHO. Ma uruchomić nowe i ukrywane metody uzdrawiania oraz pokryć koszty profilaktyki oraz leczenia dla wszystkich. Szczegóły w artykule Przyszłość ochrony zdrowia oraz na Global Health and Wellness Consortium(rozwiązanie „rozwojowe”). Jest składową Global Peace and Restoration Consortium of Memeber States. To temat, który śledzę od dłuższego czasu. Proces nie jest łatwy, ale postepuje. Jestem nim podekscytowany, ale nie chcę przekształcać tego bloga w miejsce monotematyczne. Zatem napocząłem osobnego bloga w zupełnie innym miejscu. Jeszcze nie jestem pewien czy w dobrym, zatem na razie bardzo szkicowo i wstępnie – tylko parę wpisów. To strona Our Life Force. Tam będę lokował kolejne wiadomości. Nie mam teraz czasu by sięgać do ciekawej historii ruchu. Tym bardziej, że ktoś z otoczenia Kimberly Goguen – lidera ruchu (by mieć dokładne informacje) zapewne rejestruje (lub powinien to robić) wszystkie ważne wydarzenia, z czego powstanie kronika – dzień po dniu, co się wydarzyło. Dla nas, dla tworzenia nowej historii, dla potomności. Brzmi to nieco górnolotnie, ale odpowiednio do tego szczególnego i przełomowego dla świata czasu. Walki o wolność przeciw zniewoleniu i planowi NWO. Na tym nowym blogu udostępniam kolejne ważne wystąpienie Kimberly z 25.01 – dla uproszczenia podaję link do opracowanego transkryptu. Było kolejne z 1 lutego, ale dużo dłuższe – jeszcze do ew. opracowania i na tyle złożone, że trzeba znać przedtem odnośną nomenklaturę i zaszłości. Wśród ważniejszych informacji w skrócie chodzi o zasadnicze zmiany w światowym systemie finansowym, w którym główne korporacje związane z Deep State straciły dostęp do swoich kont bankowych, a jak wiadomo to ich pieniądze rządzą światem. Krótkie omówienie tego fragmentu wypowiedzi znajdziesz tutaj. Rewelacje, prawda? A są też informacje o nowych możliwościach dla perfekcyjnego zdrowia, czystego środowiska i dostępu do nowych źródeł energii. Równo 15 lat temu umieściłem tutaj króciutki wpis Przyjdzie czas… widząc i dziwiąc się jak wielu „ekspertów”, zwłaszcza politycznych, a nawet „myślicieli” ma małą wyobraźnię. I oto nadchodzi ten czas, gdy to się ujawnia, i to w jeszcze większym stopniu niż wtedy sam przewidywałem Na ten temat teraz tyle. Mówiąc krótko – stawiam na tę kartę, a czy wygraną, to się wkrótce okaże. Wspominałem także o innych relacjach z zaplecza wydarzeń. To, że się różnią, z jednej strony jest dopuszczalne, z drugiej niepokoi: kto ma rację, kto mówi prawdę a kto manipuluje. Pod koniec 2021 napisałem notatkę o kryteriach prawdy – staram się nimi kierować. Takim „ujawniaczem” jest Benjamin Fulford. Jego mocne cotygodniowe poniedziałkowe raporty są dyskusyjne, miejscami kontrowersyjne, zwłaszcza w odniesieniu do planów Rosji. Nominalnie jest orędownikiem i działaczem walki o wolność. Chociaż nie we wszystko wierzę z tego co on podaje (miesza prawdę z wątpliwymi treściami, a może nawet robi to celowo), ale staram się łączyć niektóre kropki. Oto ostatni meldunek z 31 stycznia (ew. zobacz poprzednie, dostępne są tłumaczenia automatyczne – trzeba zwrócić uwagę na niuanse by dobrze zrozumieć).
To polityka. Ona jest na ogół brudna. A jeśli przyjąć – zgodnie z pewną definicją, to działanie dla dobra wspólnego pewnej grupy ale przede wszystkim całego społeczeństwa, to może była brudna? Są realizowane takie próby by działać na rzecz wszystkich – czysto. Mówi się: jeśli nie interesujesz się polityką, to ona zainteresuje się tobą. Na naszym polskim podwórku widać to wyraźnie. Ruch społeczny Wolni Ludzie dąży do stworzenia demokracji bezpośredniej. Chociaż demokracja nie jest najlepszym rozwiązaniem [2011 r.], zwłaszcza gdy połowa społeczeństwa nie wykazuje tym zainteresowania ani odpowiedniej dojrzałości (oceniam zgrubnie i sarkastycznie patrząc na obecne otumanienie i skłócenie), to ludzie tego ruchu wykazują właśnie duże zaangażowanie, morale i dojrzałość. Zatem – przy odpowiednim poparciu mogą wyłonić takich właśnie posłów i władze lokalne. Gdy Szwajcarzy tworzyli swoją demokrację, która spisuje się względnie dobrze, byli w dużo bardziej trudnej sytuacji i mimo to udało im się. I znów Jerzy Zięba, który to wyjaśnia na podstronie Polityka oraz dość często i cierpliwie na swoich codziennych pogadankach tutaj. Było o tym i u nas. Zainteresujesz się?
Rok 2022 będzie ważny, przełomowy. Wobec tego codzienne, bardziej błahe sprawy – chociaż też ważne w życiu, w tym kalendarium pomijam. Drobne wrzutki umieszczam na twitterze, głównie właśnie o bieżących sprawach, w tym politycznych.
Przypomniałem sobie „Seksmisję” Janusza Machulskiego z 1984 r. dzięki powtórce w TVP1 (19.11.21). Spojrzałem na ten film nieco innym okiem, bo to nie tylko zabawna komedia fantastyczno-naukowa, ale i satyra na parę zjawisk – jak najbardziej aktualnych. W tym sensie to dzieło przenikliwe, chociaż reżyser (i autor scenariusza w jednej osobie) mógł sobie nie do końca zdawać z tego sprawy jak stanie się to aktualne kilkadziesiąt lat później. Damsko-męskie rozgrywki i rozterki ubrane w świetne dialogi i humor sytuacyjny stanowią jedynie przykrywkę dla głębszej treści. W konwencji komedii satyra na totalitaryzm i feminizm nie mogła być pogłębiona, chociaż widzowie wyczuli, że chodzi o totalitarne zapędy PRLu, tak mocno odczute zwłasza w stanie wojennym. Olgierd Łukaszewicz, odtwórca jednej z dwóch głównych postaci filmu (Maks) stwierdził: „… z pewnością jest to taka satyra. Taki typowy słowiański, trochę przaśny żart. W całym demoludzie poznano się na nim i natychmiast rozpoznawano, że to jest kpina z totalitaryzmu”.
Podziemne miasto kobiet to specyficzny komunizm, z mechanizmami zniewolenia, autorytarnej władzy, zakłamania i manipulacji świadomością, fałszowania nauki. I tutaj mocno włącza się refleksja jak było to profetyczne w odniesieniu do naszych czasów – cenzury, jedynej „politycznej poprawności”, omnipotencji władzy ze stosowaniem środków bezpośredniego przymusu, ideologii eugenicznych, negacji roli rodziny itp.
Z kolei feminizm w ogóle nie był u nas wtedy „na fali”. Inaczej odebrano to w USA, gdzie film także pokazywano, a środowiska feministyczne zarzuciły mu antykobiecą wymowę i żądały zakazania wyświetlania.
Krytycy doszukiwali się w „Seksmisji” wpływów zarówno „Ambasadora” Sławomira Mrożka, „Miasta kobiet” Felliniego, jak i sztuki „Pralnia” Stanisława Tyma. A ja doszukuję się (i z tą myślą jeszcze się nie spotkałem) wpływu „Seksmisji ” na film „Matrix”. Twórcy – siostry* Lilly i Lana Wachowskie przyznali, że Matrix czerpał inspiracje z filmu animowanego „Ghost in the Shell” z 1995 roku i widoczne są również wpływy dzieł Philipa K. Dicka oraz Williama Gibsona, który użył określenia „matrix” w stosunku do wirtualnej rzeczywistości, ale ponieważ „Matrix” powstał w 1999 r., to i jakieś inspiracje z „Seksmisii” mogły trafić do Wachowskich. Poszlaką jest (?) półpolskie pochodzenie sióstr – po ojcu Ronie Wachowskim. Może interesowały się trochę polskim filmem s-f? Bardziej przemawiające są pewne podobieństwa np. podziemne miasto, grupy rebelianów – analogia do Syjonu w matrisie – jedynego miasta wolności ludzi, do którego maszyny nie mają dostępu; sztuczna rzeczywistość, poleganie na maszynach… Niezależnie od tego dostrzegam coś, czego może bardzo wiele osób nie wie. Otóż istnieją takie podziemne miasta-schrony zbudowane przez elity, które pragnęły się zabezpieczyć przed katastrofami i wojnami, ale także przed represjami ze strony zbuntowanych społeczeństw i ściganiem za przestępstwa. Część z nich ma tajne zastosowania wojskowe, część jest prywatna. Tak jak w „Marixie” maszyny nie potrzebują światła, tak i te współczesne odłamy psychopatycznych technokratów kradną nam niebo w imię zmniejszenia wpływu słońca na klimat, jak i upośledzenia zdrowia ludzi w imię depopulacji. Ziemia widziana przez peryskop miasta kobiet ukazana jest jako straszna i nieprzyjazna, ale to mistyfikacja. Przyroda i jej piękno nie są ważne – króluje technika. Przyrządy pomiarowe pokazują wyniki spreparowane pod tezę śmiertelnego niebezpieczeństwa. W podziemnym świecie nie ma miłości. Epilog filmu obala to kłamstwo. Nietrudno dostrzec, iż obraz świata przedstawiany nam i dziś w mediach niekiedy diametralnie różni się od tego, co faktycznie ma miejsce.
Powracając do feminizmu – postacie nieudaczników Maksa i Alberta jakby wspierały tezę o słabości męskiej części populacji, czyniąc z kobiet te silniejsze i lepiej zorganizowane przedstawicielki ludzkości. Dziś widzimy to jeszcze jaskrawiej – zniewieścienie wielu mężczyzn – w zachowaniu, strojach, w defetyzmie, w braku autentycznych przywódców i przy jednoczesnej ekspansji kobiet w kierunku ról męskich. Nie mam nic do kobiet – przeciwnie, składam im hołd i wspieram, ale z niepokojem patrzę na rosnący trend już nie szowinizmu męskiego a kobiecego, jakby nie były już wyzwolone jak nigdy w historii. Zajmują wysokie stanowiska polityczne, administracyjne, zawodowe, ale niech nie tracą swej kobiecości! Niech nie wspierają w ten sposób nieświadomie psychopatycznej koncepcji transhumanizmu – świata bez płci. Ruch gender już świadomie i skwapliwie to zagospodarowuje. Z kolei „Matrix” był też alegorią transpłciowości. *Zarówno Lilly jak i Lana Wachowskie już po premierze całej trylogii filmów ujawniły, że są osobami transpłciowymi, zatem Andrew (Andy) Wachowski stał się Lilly Wachowski podobnie jak Lana Wachowski.
O samym filmie Machulskiego można powiedzieć, że chociaż „Seksmisji” daleko do matrixowych efektów specjalnych, to jak na możliwości naszej kinematografii w latach 80., była to produkcja imponująca technicznie. Wreszcie wiele bon-motów z filmu zakorzeniło się i funkcjonuje prześmiewczo w przestrzeni publicznej, jak choćby – „Kopernik była kobietą”, „chodźmy na wschód – tam musi być jakaś cywilizacja”, „Ciemność, widzę ciemność”…
Boję się jednak tej nasuwające się ciemności, jaką mogą nam spreparować ideolodzy sztucznej, nieludzkiej rzeczywistości i wirtualnych relacji, „nowej normalności”, niewoli wg wizji NWO, gdzie ludzi traktuje się jak więźniów, nawet jak króliki doświadczalne.
Trochę polityki i głębszego wglądu w to, co się dzieje.
Reblogowane.
Były prezydent Czech o sytuacji politycznej i społecznej z „pandemią” w tle.
Uwaga: pierwsza robocza redakcja – abonentów bloga zachęcam o spojrzenie za jakiś czas na postać docelową.
V. Klaus zastrzega się, że nie jest specjalistą od geopolityki. Niemniej ma szersze spojrzenie na świat niż wielu innych prezydentów, jest też autorem książek i honorowany tytułami doktora honoris causa. Jest w europejskim środowisku głosem ostrzegającym i uświadamiającym sprawy, o których politycy mówią relatywnie rzadko i lękliwie.
Kulisy geopolityki są na ogół niejawne, zwłaszcza im bardziej chce się sięgnąć do źródeł ukrytej władzy i jej demiurgów.
Mam sporo materiału na ten temat, ale umieszczę go sukcesywnie osobno – w komentarzu.
Przyczynki były już tu publikowane.
Vaclav Klaus w Collegium Intermarium, Warszawa, 28 maj 2021: Václav Klaus: Progressively Growing Self-Destruction of the West and Its Acceleration by Covid /
Zawsze ze smutkiem żegnam, lato, które daje mi dużo radości i swobody – zwłaszcza gdy jestem z dala od miejskiego gwaru i smogu, wśród lasów lub na wakacyjnych wycieczkach. Zacznę więc od tego. Urzekła nas pogoda i Bałtyk w czasie czerwcowego pobytu w Łebie, potem wycieczki po kraju i pod Warszawę. Minęło szybko i już zamknięcie sezonu wakacyjnego na działce. Mówię ‚już’, ponieważ z biegiem lat czas subiektywnie jakoś dużo szybciej mija. Może to i przez natłok różnych prac i planów jakie sobie zadaję? Już nie pora odkładać wszystkiego „na emeryturę” – ona już dawno jest. Zatem ostatnie prace i ostatnie tamtejsze radości. Pozostawiamy paru sąsiadów wciąż zapracowanych na skalę godną lepszej sprawy – np. po raz n-ty dopieszczają trawniki, chociaż wkrótce też wyjadą, bo robi się zimno i mało atrakcyjnie. Kosimy rzadko, dzięki czemu mamy na trawniku sporo polnych kwiatów, utrzymujemy wilgoć i nie musimy często go podlewać. Na jesieni także nie grabimy co chwila liści – niech zasilą glebę. Warto też wiedzieć, że częste koszenie spowalnia wzrost korzeni, bo wtedy rośliny przeznaczają siły na odbudowę części naziemnej. To powoduje mniejsze możliwości wiązania wody w glebie a nawet jej wysuszenia wraz z roślinami.
Organizatorzy wydarzenia na FB „Ogólnopolskie wstrzymanie kosiarek” podawali argumenty za racjonalnym postępowaniem z trawnikami, przytaczając też to, co im szkodzi.
… Dziś wiemy, że taka intensywna „pielęgnacja” przynosi więcej szkody niż pożytku.
Dopiero koszenie przemyślane, podyktowane rytmem natury ma sens. …
Chodzi o to by to, co nazywamy trawnikami kosić później i rzadziej. Tak późno i rzadko jak to jest potrzebne by mogły rozkwitnąć na nich naturalnie pojawiające się rodzime kwiaty.
Dopiero taka zieleń jest remedium na susze i na ulewy, pozwala zachować bioróżnorodność, żywić i chronić wiele gatunków zwierząt. Lista korzyści, które uzyskujemy ograniczając zakres lub częstotliwość koszenia jest o wiele dłuższa:
trawnik zaniechany {rzadziej koszony] obniża poziom zanieczyszczeń, spełnia w mieście rolę łąki antysmogowej, przyczynia się do lokalnego obniżenia temperatury i ograniczenia miejskich wysp ciepła, daje szansę na większą różnorodność biologiczną i powrót zapomnianych gatunków roślin zielnych, jest schronieniem i żerowiskiem dla drobnych kręgowców tj. ptaki, jeże, ryjówki, pozostawiony w spokoju nie wzbudza tumanów pyłu i pyłków, obniża poziom hałasu, wspiera ochronę gleby przed wyjałowieniem, ma zdolność do ponadprzeciętnej chłonności wody, dzięki temu m.in. zmniejsza ryzyko podtopień w następstwie nawałnic, zwiększa wilgotność powietrza w swoim pobliżu, co działa zbawiennie na zdrowie wszystkich, staje się pożytkiem dla dziko żyjących zapylaczy: pszczolinek, miesierek, murarek, trzmieli…
Chyba ta argumentacja trafiła do zarządców w Warszawie – widzę pewne ograniczenia w koszeniu, ale też… w pewnych miejscach reprezentacyjnych przesadzone – nie wygląda to estetycznie.
Jesień ma też dużo uroków – trochę to dokumentuję w albumie Jesień– zapraszam!
Powracam do swych emeryckich zajęć, tj. głównie pisania i udzielania się w mediach społecznościowych. Muszę nadrobić zaległości w swym planie przywracania pamięci Stefana Garczyńskiego. Obecnie mam „na warsztacie” książkę „Sztuka myśli i słowa” – darmowy ebook powinien ukazać się w pod koniec października. Wsparcie mojej pracy (już 11 ebooków) będzie mile widziane – https://zrzutka.pl/mc3tzm.
W sieci zajmuje mnie też tropienie i demaskowanie agendy medycyny rockefellerowskiej, która została wprzęgnięta w globalną mistyfikację Covid-19. Chociaż na przestrzeni ponad 1.5 roku zebrałem na ten temat tak dużo informacji, że trudno to ogarnąć, to syntetycznie dobrze zrobił to Józef Białek w swojej kolejnej książce – właśnie pod tytułem Covid-19. Globalna mistyfikacja. Kto jeszcze nie czytał – na szybko może zapoznać się z treścią z mojego opisu w ramach zestawienia Kowidowe książki (obejmuje 32 pozycje, dochodzą dalsze). W sumie – nie mam(y) żadnych wątpliwości że covid to wielka operacja fałszywej flagi – w sensie relatywnie małej skali szkodliwości zdrowotnej, natomiast jest bolesna prawda skali spustoszenia jakiego ta operacja dokonała zarówno materialnie jak i psychologicznie. To narzędzie Wielkiego Resetu wg wizji Klausa Schwaba i akolitów. Jest wiele przyczynków wyjaśniających co się dzieje, oto jedna z analiz tła kryzysu i zarysowane nadzieje na jego przełamanie – https://youtu.be/hNapcB0tSl0.
Jeszcze przypomnę ważny artykuł z czerwca 21 r. – Czy powinieneś się zaszczepić? Teraz przybyło DUŻO dalszych informacji wspierających przekaz, zwłaszcza wg dalszego „plonu” powikłań , właśnie wypowiedzi dra Bhakdi, dra Malone, itp., 4. tomu „Fałszywej pandemii” itd. Obszerny materiał do czerpania argumentów.
Te tematy stanowią wciąż trzon miesięcznych podsumowań nowości na stronie www.LepszeZdrowie.info. W nowościach wrześniowych można je ująć skrótowo tak: Pandemiczne nonsensy i decyzje są pochodną regresu medycyny a nawet nauki. Przykłady z książek i artykułów. O działaniach naukowych, politycznych i społecznych przeciwko tej patologii. Promyki nadziei.
Co do tych nadziei, to chodzi o owe ruchy społeczne – lokalne i globalne (dałem tam krótki przegląd). Rozwija się ruch Life Force (już tutaj i na LepszeZdrowie parokrotnie wzmiankowany). Wymaga małego wyjaśnienia, że Life Force, czyli Siła życia, to nasza immanentna właściwość, która powinna być wydobyta z ukrycia i użyta zarówno w sprawach zdrowia jak i w szeroko pojętej kreatywności i sprawstwie. Life Force nie jest instytucją, jest ideą, która przewodzi działaniom ruchu ludzi, który przybrał hasłowo taką nazwę. Natomiast są tworzone różne ciała wykonawcze, które pomogą ludzkości w planie Odnowy Ziemi (Restoration). Przykładowo: GHWC (Global Health & Wellness Consortium), PGSD (People’s Government Services Department), GIA (Global Intelligence Agency), GPRC (Global Peace and Restoration Consortium), KIMS (Key Integrated Monetary System), … Bieżące wydarzenia są komunikowane w ramach Live at 5 (wg czasu polskiego późnym wieczorem, dostępne dla osób bez abonamentu na ogół przez 24 godziny), a podsumowania tygodniowe obecnie w piątki ok. 23.05 czasu polskiego). Mają własny serwis społecznościowy (w rozwoju) Gforce.network.
Tytułowy początek zmian ma wiele oblicz. Sprawy duże – globalne i te mniejsze lokalne. Pojawiła się parafraza Czerwony Październik, ponieważ już jest gorąco i może być jeszcze bardziej. Jeśli opresje staną się nie do wytrzymania – możliwy jest jakiś wybuch społeczny. Te zmiany to z jednej strony wychodzenie na jaw przekrętów i kłamstw już nie do ukrycia i zanegowania, jak i walka z opresją i siłą organów państwowych, które bazują na tych kłamstwach. Możliwe jest też zastosowanie biernego oporu, nie poddawanie się ślepo zarządzeniom i propagandzie. Działają wspomniane na początku wolnościowe ruchy społeczne. Elementem tej postawy jest edukacja – aż osiągnie się „masę krytyczną” świadomości. Jak wielokrotnie wspomina o tym Jerzy Zięba, należy przede wszystkim skupić się na rozwiązaniach a nie ciągłym utyskiwaniu jak jest źle. Rozwiązania są, proste, skuteczne, sprawdzające się w podziemiu medycznym (do czego to doszło na skutek omnipotencji władz medycznych i „jedynej słusznej” medycyny!), ale uparcie się o nich nie mówi – ludzie wolą sensacje i politykowanie. Jest to rodzaj błędu w myśleniu, w logice. W tej krótkiej prelekcji autor mówi też o paradoksie niezamierzonej reklamy, jaką mu robią hejterzy i cenzura. Warto zobaczyć.
Natomiast w większej skali, nawet globalnej, dzieją się przełomowe jak na historię współczesną walki polityczne, służb, tajnych stowarzyszeń, co prawdopodobnie przyspieszy zmiany. Stąd wiele nadziei na lepsze.
To wszystko jest stosunkowo mało widoczne dla przeciętnego obywatela ze względu na sterowaną narrację głównych mediów oraz cenzurę. Cenzurę omijają jako tako kolejne niezależne (?) platformy społecznościowe, niektóre dopiero w fazie tworzenia i z różną wagą, jak Gab.com, Locusmind.com, Klub Wolnych Mediów z własnym streamingiem filmów, podobnie NTV, … nowy Firstplat.com… Oczywiście istnieją już dobrze usadowione w sieci platformy jak Bitchute.com, Rumble.com, VK.com, Telegram.org, … – wszystkie mają pokaźny ładunek niezależnych materiałów demaskujących kłamstwa i manipulacje oraz proponujących rozwiązania. Także liczne strony/blogi autorskie na własnych/dzierżawionych serwerach.
Nie jest możliwe przedstawienie tutaj tego nawet po części. Zatem – tylko sygnalizuję – sami sięgajcie i szukajcie by mieć własną opinię, ew. własny wkład.
Pozostawiam ten wątek, bo przecież nie tylko tym się zajmuję.
Ponad 4300 osób wnosi ciekawy wkład w tę grupę – chyba każdy znajdzie coś dla siebie. Jest ona związana z moją stroniczką Future books, gdzie czasem daję omówienia lub polecenia książek.
A propos książek – parę lat temu zacząłem pisać książkę na temat dotyku, gdzie nie chodzi tylko o samo zjawisko zmysłowe, ale także o całą otoczkę kulturową, uczuciową, techniki terapeutyczne itd. Bardzo ciekawy temat. Wstrzymałem się gdzieś w połowie, bo czułem, że jeszcze za mało wiem, i faktycznie potem jeszcze zebrałem sporo ciekawych dalszych przyczynków, a ostatnio dowiedzieliśmy się że odkrycia Davida Juliusa i Ardema Patapoutiana na temat w jaki sposób ciepło, zimno i dotyk mogą inicjować sygnały w naszym układzie nerwowym, zasłużyły na nagrodę Nobla w dziedzinie fizjologii. W sezonie zimowym wrócę do tego, a tymczasem uprzejmie proszę o ew. ciekawostki i materiały od tutejszych czytelników. Także z osobistych doświadczeń, lektur, refleksji o szeroko pojętym temacie dotyku.
Reblogowane.
Wersja polska i oryginalna listu otwartego.
Czego boją się zaszczepieni skoro szczepionki dają „skuteczne zabezpieczenie”?
Mamy szereg relacji, że sytuacja może być odwrotna, np.:
Jesteś niesłusznie oskarżony o bycie fabryką nowych wariantów SARS-CoV-2, podczas gdy w rzeczywistości, według czołowych naukowców, twój naturalny układ odpornościowy wytwarza odporność na wiele składników wirusa. Zwiększy to ochronę przed szeroką gamą wariantów wirusów i zniesie dalsze rozprzestrzenianie się na innych.
Łukasz Warzecha w doRzeczy nr 424 /2021 obnaża 5 mitów stronniczych klimatystów:
1. Powodowane przez człowieka globalne ocieplenie jest faktem, a z faktami nie ma co dyskutować.
2. Istnieje 97-procentowy „naukowy konsensus” co do tego że człowiek powoduje globalne ocieplenie, oraz co do jego skutków i czas, jaki nam pozostał na zmianę kierunku
3. Na zmiany mamy czas tylko do 2030 r. , w przeciwnym razie nastąpi klimatyczna apokalipsa
4. Z przeciwdziałaniem zmianom klimatu walczą cynicy na garnuszku firm naftowych, a o klimat biją się szlachetni idealiści.
5. Każdy z nas może ratować planetę, jeśli podejmie „ekologiczny tryb życia”.
—–
Szczegóły i argumenty w artykule. Tych mitów jest więcej, o czym też wspomina.
—–
Kiedyś już wspominałem o poglądach Ł. Warzechy na te tematy, np. w 2. części mojego cyklu na Facebooku bodajże z 2019 r. (?)
Niestety powołana tam część 1. została przez FB zablokowana, podobnie jak 3. Ogólnie notatki na FB zostały ukryte (nie można ich odnaleźć bez znajomości adresu) i zdezaktywowane dla edycji.
Uzupełniająco pisałem o tym w „Uciekinierzy z systemu”
Szkoda, bo trochę się napracowałem nad tymi tekstami (dużo materiałów źródłowych), ponadto był tam istotny dla tematu aspekt kosztów ekonomicznych i społecznych ideologii zielonego ładu.
Zachował się jeszcze artykuł „Wojna o klimat z kasą w tle” który częściowo nawiązuje do tych innych aspektów.
Było jeszcze szereg postów na twitterze… Nie wiem czy uda mi się to odtworzyć (mam szczątkowe notatki) – może nawet nie warto, bo są nowsze źródła. Mimo że mam szereg wątpliwości co do szczegółów i wymowy pojedynczych przypadków, to widzę ogólniejszy obraz tego, jak psuje się naukę, lokalnych polityków i gospodarkę dla korzyści oligarchów z wysokiego szczebla wpływów – demiurgów ideologii i matriksu władzy.
W sumie – podzielam wątpliwości p. Łukasza, zwłaszcza pod koniec maja 2021, kiedy „ocieplenie klimatu” po raz kolejny trzęsie nami z zimna rankami i wieczorami na działce… A niebo w większości i nader często zasnute chmurami. Tu też możemy zastosować metaforę podobną do tytułowej, bo nad światem wisi ciężka, przytłaczająca chmura w wielu wymiarach naszej obecnej egzystencji.
Żona, która śledzi tematykę klimatyczną i politykę dużo bardziej niż ja, jest przekonana, że mamy do czynienia z manipulacjami pogodowymi lub sabotażami z tłem politycznym, przytacza różne fakty jak zima w Teksasie, powodzie w Chinach, Francji itp. itp.
Ja też i tutaj wspominałem parokrotnie o co najmniej dwuznacznych zjawiskach tego typu, np.:
… (a w kategorii Klimat mam dziś pośrednio nawiązania w 36 wpisach, są też powiązania z kategoria Ekologia)
—-
Okazało się że i ten wpis od razu został odrzucony na FB, ponieważ jakiś algorytm wyłapał powołanie źródła w którymś z artykułów, musiałem więc tam wpis skrócić.
Żyjemy w czasach dyktatury – cenzury słowa a nawet wielu prac naukowych… Jak w motto: to czas i cierpliwość oceni prawdziwy stan rzeczy – tymczasem wszystkie głosy powinny być sprawiedliwie wysłuchane i dyskutowane.
Smutno cieszyć się w samotności.
Gottbold B. Lessing
Nie będę tu dywagował filozoficznie o tym, że podobno każdy jest samotny – nawet w związkach, ani o psychologicznych typach osobowości itp. Niektórzy ludzie lubią samotność, okresy samotności bywają korzystne, czasem konieczne.
Niewątpliwie jednak jesteśmy gatunkiem społecznym i cierpimy gdy nie możemy dzielić z innymi swych radości i innych uczuć, myśli lub znaleźć w innych oparcia. Napędza nas miłość – ta potrzebuje innego człowieka.
Będzie o tym, że mamy niemal na co dzień do czynienia z bardziej namacalnymi i dolegliwymi aspektami samotności.
W czasach udoskonalonej technologicznie komunikacji, gdy możemy natychmiast porozumieć się nawet face-to-face z kimś z drugiej strony globu, wiele osób czuje się bardzo samotnie.
To już truizm, że zanikły dawne bliskie relacje na rzecz wirtualnych. Zanika przy tym sztuka rozmowy i dyskusji. To nie tylko sprawa technologii komunikacyjnych, które zafascynowały młode pokolenie, ale także przejęcie w naszej (i nie tylko) strefie kulturowej wzorców umownego Zachodu – pęd ku materializmowi, brak czasu, egoizm…
Dawniej, np. w blokach mieszkalnych, prawie każdy się znał, a teraz mieszkańcy są anonimowi – nawet prawie nie praktykuje się już tabliczek na drzwiach. Czasem się co najwyżej ukłonią w windzie, lub nie. Właściciele psów mają jeszcze trochę wspólnego języka, ale bywa że na tym kończą się kontakty. Także RODO doprowadziło do wielu absurdów.
Młodzi emigrują do miast pozostawiając swe gniazda i odcinając się od wzorców rodzinnych. Nie chodzi o to, że zawsze były dobre, ale troska o rodziców powinna być imperatywem. Osamotnieni rodzice borykają się zarówno ze starością jak i z brakiem wsparcia i nadziej na realną, ludzką, bliską pomoc w ostatnich latach życia.
Małe mieszkania, zwłaszcza w miastach, dołożyły się do zaniku rodzin wielopokoleniowych, chociaż – dla odmiany – bogaci ludzie, posiadający duże domy, hołdują raczej zachodniemu stylowi – starsi sobie, my sobie.
Widać też lewacki trend niszczenia roli rodziny, wypaczania jej istoty przez różne genderyzmy i modę na singli i dziwactwa w zakresie związków.
Czas koronawirusa spowodował dalsze pogłębienie zjawiska. To, co nas teraz boli, to właśnie wymuszana izolacja, z zakazami spotkań wszelkich rodzajów, gromadzenia się, a nawet okresowo przemieszczania się. Maski czynią nas jeszcze bardziej osobami anonimowymi (kto nosi). Podejrzewam, że jest w tym strategiczny cel globalistów, którzy chcą zatomizować społeczeństwa, zerwać ludzkie odruchy, uczynić z nas robotopodobnymi kółeczkami w mechanizmie produkcji i konsumpcji. Ograniczenie kontaktów ogranicza możliwość szczerej, prawdziwej dyskusji, tym bardziej, że dyskusje w internecie są coraz bardziej inwigilowane a następnie cenzurowane (patrz Cenzura).
Wiadomo, siła jest w jedności, w grupie. natomiast ludźmi podzielonymi łatwiej rządzić i ich nawet napuszczać przeciw sobie.
Widzimy to wyraźnie – chyba nie trzeba komentować. Kolejnym elementem jest tendencja do mieszania ras, a zatem i kultur. Tworzy się Wieża Babel, wychodzą na wierzch różnice wierzeń, wzorców zachowań, animozje i uprzedzenia rasowe, nawet agresja. Naturalnie, ze zwykłego strachu, ludzie odseparowują się od „obcych”.
Koronawirus w obecnym wydaniu, cokolwiek o tym myślimy. dodał do alienacji i osamotnienia dodatkowy aspekt – na niespotykaną od bardzo dawna skalę. Zamykanie dużej ilości ludzi w izolatoriach, kwarantannach i szpitalach.
Cierpią dzieci pozbawione naturalnych relacji z rówieśnikami, ale przede wszystkim ludzie starsi – odcięci od kontaktu z rodziną. Zastraszeni, że inni mogą ich zabić zarazą, omotani propagandą strachu. Stres dobija ich psychicznie i dosłownie zdrowotnie. Najbardziej bulwersujące są historie szpitalne, gdzie często kończą życie nie tylko w bólu fizycznym, ale w bólu osamotnienia, wręcz opuszczenia. Zabronione podstawowe prawa widzenia się z bliskimi, pożegnania się przed śmiercią. Bez względu na wiek, każdy kto otrzymuje tam wyrok śmierci, ma jakieś nie pozałatwiane sprawy, miał aspiracje i plany. Rozpaczliwa bezsilność i osamotnienie. Co do owej bezsilności, to mam na myśli nie tyle niemożliwość wyjścia z choroby (osobny temat, uważam, że w większości wypadków to możliwe, tylko pacjentów należny właściwie leczyć), ale bezsilność wobec opresji procedur i często głupoty tych, którzy tym procedurom ślepo się podporządkowują administracyjnie, wobec bezduszności.
Podobne scenariusze odgrywają się w DPSach, hospicjach i temu podobnych placówkach.
Osamotnione są też osoby walczące z tymi patologiami, są uciszane a nawet zastraszane. Walka o wolność i prawdę staje się szczególnie trudna wobec powszechnej „jedynie słusznej” narracji pandemicznej, za którą stają władze, duże pieniądze oraz media głównego nurtu – zarówno kupowane dotacjami za promowanie wspomnianej narracji, jak i sterowane odgórnie przez skoncentrowanych wokół światowej polityki mocodawców.
Osamotnieni są też przedsiębiorcy, zwłaszcza właściciele małych firm, skazani na zamykanie swych biznesów, tracących dorobek życia, możliwość dalszego utrzymania. Tak jak dotąd borykali się z opresyjnością fiskusa, zagmatwaniem prawa i konkurencją molochów (gł. zagranicznych), tak teraz są wyrzucani na margines społeczeństwa przez kowidowe sankcje odbierające klientów, rwące łańcuchy dostaw, narastające długi. Wielu bankrutuje, wielu popełnia samobójstwa. Rozpadają się więc i rodziny, osamotnienie dotyka coraz szerszy krąg osób.
Generalnie społeczeństwo starzeje się. Należę do starszego pokolenia i odczuwam wiele dolegliwości swego wieku.
To, że zdrowie jest gorsze, to prawie norma. Ale teraz dołożyły się duże utrudnienia w korzystaniu z opieki zdrowotnej. Emerytów nie stać na szersze korzystanie z usług prywatnych, a państwowa jest praktycznie w zapaści. Zatem ludzie starsi są osamotnieni w swych dolegliwościach, a nawet cierpieniach. Mimo kilkudziesięciu lat płacenia na ZUS, nie mają tego, co im się konstytucyjnie należy i na co zapracowali.
Na podstawie własnego doświadczenia – wielu moich bliskich przyjaciół już odeszło z tego świata, paru ostatnio właśnie przez wymienione zaniedbania i brak leczenia. Podobnie rodzinnie. Wśród pozostałych, wielu już jest na tyle schorowanych, „niewyględnych”, że ucinają kontakty, zamknęli się w sobie. Niektórzy zdziwaczeli. Być może i mnie uważają za dziwaka i z tego powodu też zamilkli? Polityka, różne jej obozy, dodatkowo podzieliły ludzi.
Faktycznie, niektórzy żyją w innej od mojej rzeczywistości, „bajce”. Jedni się dorobili i patrzą na innych z góry, inni uwikłali się w jakiś oportunistyczny matriks związany z władzą, jeszcze u innych powychodziły podejrzane rodowody – nie jest nam po drodze. Czasem Covid stanowi u nich dobrą wymówkę by unikać kontaktów.
Z kolei najmłodsze pokolenie zagonione jest przez swoje sprawy, materialne kłopoty na dorobku, próby urządzenia się, pracę, którą łatwo stracić.
Nawet wewnątrz rodzin, w ramach jednego gospodarstwa, zauważa się coraz większe podziały, co pogłębia osamotnienie domowników. Ponure czasy w tej perspektywie…
Mam, co prawda, wielu wirtualnych znajomych na platformach społecznościowych, ale ilu z nich to autentyczni przyjaciele?
Obserwuję jednak i pozytywne zjawiska. Coraz więcej ludzi ma po prostu dosyć tych wszystkich obostrzeń, zakłamania, manipulowania sobą. Właśnie dzięki mediom społecznościowym, zwłaszcza tym które są bardziej niezależne, zaczynają się skupiać w swym oporze lub przynajmniej w uświadomieniu ludziom, że tak dalej być nie może – jeśli chcemy przetrwać. Tutaj jesteśmy coraz mniej osamotnieni, a osobiście wiążę z tym sporo nadziei i chciałbym bardziej uczestniczyć w społecznym przebudzeniu. Poszerzę temat innym razem. Ogólnie – wspólny ważny cel, wspólne zainteresowania i współdziałanie, to sposób na wyjście nie tylko z indywidualnej samotności, ale i na wykluczanie jej źródeł ze świata.
Największa wina jest w tym, Kto nie chce wysłuchać prawdy.
Cyceron
Chociaż temat jest bardzo obszerny, to dziś o blamażu związanym z wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych Ameryki.
Krótko:
Oszukiwanie Sprawa przegrania D. Trumpa wcale nie jest przesądzona – jak ogłasza większość mediów * .
Mam na myśli przede wszystkim media głównego nurtu oraz te duże społecznościowe sterowane przez ich globalnych właścicieli.
Otóż jeszcze nie otwarto kopert z głsami elektorów, co nastapi 6 stycznia, a potem wiceprezydent M. Pense może pokierować sprawą tak, że Trump pozostanie na urzędzie – zgodnie z uprawnieniami jakie daje konstytucja USA oraz z precedensami prawnymi. I tak się prawdopodobnie stanie. Zatem dezinformacją jest że Joe Biden już jest prezydentem; nie jest jeszcze nawet prezydentem-elektem wg przepisów.
Niekompetencja Skoro jest tak jak w punkcie 1., to media i politycy wykazują nie tylko nadgorliwość i tendencyjność, ale i niekompetencję w rozpoznaniu sytuacji. Dotyczy to też wielu ekspertów, którzy albo tylko takimi się mienią (nie znają procedur wyborczych w USA?) albo ukrywają fakty przed opinią publiczną. To może jeszcze mocniej uderzyć w ich reputację oraz wiarygodność mediów, gdy ostateczny wynik wyborów okaże się inny niż one ogłosiły. Przecież nie media decydują o wyniku abyśmy im ślepo wierzyli.
Brak profesjonalizmu Obok wspomnianej niekompetencji widzi się w serwisach informacyjnych uprawianie bardziej propagandy i małpowania między sobą opinii, niż przekazywanie obiektywnej informacji, która powinna być pozbawiona uprzedzeń i właśnie opinii. Media plamią się cenzurą redakcji i autocenzurą autorów. Poprawność polityczna o wątpliwym ideologicznym zabarwieniu zabija profesjonalizm dziennikarski.
W szczególności pomijano olbrzymią skalę nadużyć, w tym fałszerstw i lekceważenia prawa w trakcie wyborów.
Zamieszanie w to obcych służb, np. chińskich, jest nośnym tematem dziennikarskim, ale ten aspekt cenzurowano.
Tendencyjność Została pokazana w p. 3, ale świadczy też o tym, że media stały się narzędziem oszukiwania w rękach polityków i w sposób jawny bądź zakamuflowany tworzą politykę. Nie jest to odkrywcze, ale w oczach świadomych odbiorców jest blamażem branży. * Mniej świadomi nie wiedzą, że większość mediów jest bardzo zmonopolizowana przez parę globalnych podmiotów. Około dwie trzecie światowego rynku medialnego należy do czterech koncernów: WPP PLC, Omnicom Group Inc. (OMC) , Publicis Groupe (PUB), Interpublic Group of Companies (IPG) i odpowiednio w hierarchii zależności do kolejnych podporządkowanych dużych koncernów medialnych. Te są z kolei uzależnione od czterech mega monopolistów finansowych (funduszy pasywnych i międzynarodowego bankierstwa): Black Rock, Vanguard, State Street i Fidelity – wszystkie one mają przedstawicielstwa także w Polsce.
Zatem, oprócz mniejszościowych wyjątków, nie mamy polskich mediów. Niestety dotyczy to i tzw. „mediów narodowych” skoro zachowują się podobnie. Stąd wniosek, że dziennikarze wymienionych mediów zasługują na ograniczone zaufanie, by nie powiedzieć dosadniej…
Skutkuje to tym, że nawet D. Trump jest cenzurowany na twitterze czy Facebooku, a niemal cokolwiek opublikuje (także bez związku z wyborami) jest opatrywane komentarzem o „niewiarygodności”. Media grają tylko do jednej bramki jakby miały monopol na wiedzę i prawdę. Uczciwe?
W sumie składanie gratulacji J. Bidenowi przez polityków i media oraz snucie z przekonaniem dalszych scenariuszy jest przedwczesne i może okazać się kolejnym blamażem. Są podstawy sądzić że jednak ostatecznie to D. Trump obejmie prezydenturę. Wtedy takie podlizywanie się Bidenowi rzuci cień na dalsze stosunki dyplomatyczne i personalne relacje między politykami, a także na pozycję rynkową wielu mediów. Republikanie deklarują oczyszczenie tego rynku z kłamców i tych, którzy kolaborują z propagandą chińską. Fake media to wcale nie to, czemu się przypina taką łatkę.
Blamaż pogłębi się zwłaszcza gdy dokładnie zostanie ujawniona kryminalna przeszłość rodziny Bidenów i jego politycznego zaplecza.
Wspomniałem na wstępie o pojemności tematu, bo oczywiście omawiane zjawisko dotyczy także wielu innych dziedzin. Przykładowo w artykule Uwikłanie mediów w dezinformację pokazałem jak media oszukują w zakresie narracji o obecnej „pandemii”. Także tutaj traktuje się „ekspertów” i doradców wybiórczo tendencyjnie i niemal tylko takich zaprasza się do mediów. Patrz tutejszy niedawny wpis Eksperci.
Nie dajmy się propagandzie, zwłaszcza lewackiej, która od dawna służy bardziej zniewoleniu niż deklarowanej walce o wolność!
PS.
To jest 301. wpis. Zatem masz jeszcze ew. 300 do zobaczenia – jeśli zechcesz.
Ponieważ piszę na różne tematy – pewnie coś dla siebie znajdziesz. Uwaga – to jest blog osobisty, zatem subiektywny – chociaż staram się by tezy były podbudowane. Dziękuję za dotychczasowe odwiedzanie.