Cenzura +

cenzura - stempel

Społeczeństwo, które wprowadza cenzurę,
jest społeczeństwem, które samo siebie okłamuje.
Wark McKenzie

Przy okazji ogłoszenia rządowego projektu ustawy o podatku od reklam w mediach odżyła dyskusja o mediach w ogóle, a także o cenzurze. Niektórzy podnieśli od razu podobieństwo do dawnej afery dotyczącej cenzurowania Internetu (Acta 2), i że to zamach na wolność słowa. Część prywatnych stacji telewizyjnych i radiowych ostentacyjnie zawiesiła na jeden dzień nadawanie audycji wg swojej ramówki, ukazały się artykuły pełne oburzenia w prasie pod zarządem zagranicznych właścicieli. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki wygłosił gromkie orędzie w TVP (co w tym przypadku pokazało, że z wolnością słowa w mediach rządowych nie do końca jest tak źle).
To, że ta wolność wypowiedzi jest duża czy nie, to sprawa względna, o czym za chwilę, natomiast większość komentatorów zgodna jest, że chodzi tu głównie o pieniądze. Wiadomo, że nikt nie lubi płacić podatków, ale również wiadomo jest że potentaci medialni, zwłaszcza ci zagraniczni (Polska nie ma w tej branży potentatów), płacą nieproporcjonalnie do swych dochodów małe podatki. Można mówić też o znacznym monopolu informacyjnym tych podmiotów. Zatem zgodzę się z kierunkiem działań rządowych by tę niewspółmierność zmniejszyć oraz iść w kierunku repolonizacji mediów. Tu jednak ważna uwaga – źle by było gdyby miało to oznaczać państwowy monopol – trzeba się równie silnie bić o lokalne, także prywatne, polskie co do kapitału i narracji podmioty, nawet te małe.

Tak więc hipokryzją jest akcentowanie tylko sprawy pieniędzy i tylko wolności słowa. Z drugiej strony – ograniczanie wolności ma często podłoże czyichś interesów, w tym finansowych …

Ta wolność jest ważnym zagadnieniem, ponieważ media stanowią de facto „4. władzę” o wielkiej sile wpływu.

Wolności słowa w Polce – wbrew deklaracjom rządowym i prezydenta, jeszcze dużo brakuje. Można to pokazać na licznych przykładach. We wpisie Oblicza blamażu mediów i polityków wskazałem na wycinek zagadnienia na przykładzie relacjonowania przebiegu wyborów w USA w 2020 r. Było o typowych zjawiskach występujących nie tylko w Ameryce ale i u nas: oszukiwanie, niekompetencja, brak profesjonalizmu i tendencyjność.  Wszystko to służy brudnej walce politycznej, w tym ideologicznej, i ma niewiele wspólnego z rzetelnym (obiektywnym) dziennikarstwem. Widać podwójne standardy etyczne i w percepcji zjawisk.

Znana jest sprawa usuwania kont Donald Trumpa, Roberta F. Kennediego Jr z twittera, Instagrama itd. oraz innych polityków prawicy wg widzimisię lewackich właścicieli platform społecznościowych. Nawet oficjalne strony rządowe jak Instytutu Pamięci Narodowej są usuwane z sieci – i to przez tych, którzy nominalnie deklarują się po stronie wolności.

Mamy do czynienia z wyraźną cenzurą prewencyjną polegającą m.in. na niedopuszczaniu przez główny nurt mediów pewnych osób do głosu. Znany jest przypadek byłego posła Roberta Majki, ale także prezydenta II RP Jana Z. hr  Potockiego, szeregu nonkonformistów politycznych a zwłaszcza oponentów władz.

Udzielanie koncesji medialnych, kolaudacje, dopuszczanie dziennikarzy do komentowania pewnych źródeł i do dziennikarskiej kontroli bywa podobnie ograniczane.

Również przedstawicielstwo partyjne np. w TVP jest limitowane – bardzo rzadko zaprasza się tam posłów Konfederacji i innych ruchów patriotycznych po prawej stronie, a ich poglądy i wypowiedzi manipuluje. Grzegorz Braun, gdyby nie to że jako poseł występuje w Sejmie, byłby prawie nieznany, bo do głównego nurtu mediów nie jest dopuszczany.  Jeśli już,  to przez manipulowanie jego wypowiedziami i oczernianie. Nomen omen – oczerniany jest Hubert Czerniak – niezależny od medycyny rockefellerowskiej lekarz piętnujący jej grzechy. W jego przypadku, chociaż nie odosobnionym, doszło do powołania przed sąd korporacyjny, którego skład wykazał małe kompetencje by dyskutować z obwinionym za mówienie przez niego prawdy. A nie mówienie prawdy też jest formą cenzury,
W ogóle ostro cenzuruje się niezależnych lekarzy i naukowców, którzy wytykają błędy i kłamstwa mediów oraz rządu dotyczące „pandemii” i szczepień. Propagandy na ten temat nie powstydziłby się Goebbels – powtarzanie w kółko nierzetelnych informacji zaczyna słusznie podburzać społeczeństwo.
Pociągnę ten wątek medyczny, ponieważ zwłaszcza tymi sprawami się interesuję.

Duże zasługi w odkłamywaniu fałszów medycznych ma np. Jerzy Zięba, człowiek o dużej wiedzy gromadzonej od naukowców z całego świata, ale także postulator ciekawych i efektywnych rozwiązań dla naszego życia społecznego, jak koncepcja WIR (Weto obywatelskie, Inicjatywa ustawodawcza i Referendum obligujące parlament) lub prosta nowelizacja ustawy o wykonywaniu zawodu lekarza i dentysty.
Znamienny jest zakaz w mediach dopuszczania go tam do głosu. Wielokrotnie się do nich dobijał, nawet do Telewizji Trwam i Radia Maryja – w ufności, że tam mówi się (a powinno się mówić) prawdę – bez skutku. Podobnie jego listy do posłów i polityków w ogóle.
Szalejąca cenzura dotknęła go na YT, gdzie skasowano kanał z kilkuset nagraniami, podobnie na twitterze.
Jego wypowiedzi są krytykowane bez sprawdzenia u źródła i zaocznie – wbrew regułom uczciwego dziennikarstwa.
Ten proceder spotkał bardzo wielu ludzi, którzy potracili swoje kanały w mediach społecznościowych lub ich wypowiedzi zostały wyrzucone pod fałszywymi pretekstami. Na twitterze i Facebooku limituje się dostęp do całych niezależnych platform (że jakoby są niebezpieczne, zawierają fałszywe informacje, podobne komunikaty pojawiają się też przy pojedynczych wpisów).
Nie będę przytaczał wielu przykładów, ale jako emblematyczny podam ten właśnie dotyczący Jerzego Zięby.
Facebooka cenzurują w Polsce m.in. dwie panie – etatowo zatrudnione tam jako fact-checkers.
Jak to wygląda, J. Zięba omówił w materiale Kto cenzuruje polski Facebook – pokazał zdanie po zdaniu przeinaczenia, niekompetencję i złą wolę. Ale wiele spraw staje się jasnych gdy uwzględni się wymagania sponsora – pecunia non olet….
Pan Jerzy dokonuje dalszej miażdżącej weryfikacji … cenzorów FB w kolejnym omówieniu:
https://vk.com/video-201956532_456239053  – okazuje się, że  pecunia non olet….
Sprawy idą nawet dalej niż sama cenzura – powstają całe strony i profile poświęcone hejtowaniu autora i jemu podobnych, zatrudniane są też  „farmy trolli” do tego celu – wyszydzania, obrażanie, manipulowania informacją.
Ciekawe jest, że kontrolerzy dbający (a także zainstalowane algorytmy) o poprawność na mediach społecznościowych, akurat tych profili i stron … nie usuwają ani nie ograniczają. Podobnie jak nikt nie usuwa zalewu reklam medykamentów w mediach, pomimo że w większości są kłamstwami (na przywołanej stronie mam bardzo dużo wpisów o kłamstwach medycznych i farmaceutycznych).
Cenzurą jest też ograniczanie zasięgów wybranych stron i osób, zmniejszanie ilości polubień ich materiałów, liczby śledzących i subskrypcji, oficjalnych liczników odsłon itp. Sam odczułem te działania. Usuwa się też „za karę” monetyzację materiałów autorów,  jaka powinna im przypadać zgodnie z umowami i zwyczajem przy dużej oglądalności.
Zatem słuszny jest argument, że – aczkolwiek podatek od reklam dotknie zwłaszcza duże firmy, to te małe pozbawione monetyzacji faktycznie mogą nie przetrwać.

Działają tu też organizacje jak demagog.org.pl, które stronniczo oceniają wiadomości w sieci – mieszając trochę prawdy i trochę fałszu w swych analizach, a nawet tworząc własne fake-newsy. Szerzej o tym w artykule
Demagog – samozwańczy cenzorzy Internetu.

Gorzej, gdy w rolę nieudolnych kontrolerów wchodzą gremia profesorskie, takie jak te, które w imieniu PAN wydały oświadczenie w sprawie wywiadu prof. dr hab. Romana Zielińskiego jaki był zamieszczony na stronie Stolik Wolności. 

Profesor nie po raz pierwszy zabrał głos na temat nadużyć merytorycznych, mówiąc dosadniej – kłamstw, w wielu aspektach oficjalnego stanowiska Ministerstwa Zdrowia i jego agend w kwestii covid-19 i szczepionek. Było o tym np, na prawie 100 stronach książki „Fałszywa pandemia”.

Profesor R. Zieliński odpowiada 34 naukowcom z PAN tym artykułem
https://stolikwolnosci.pl/profesor-roman-zielinski-odpowiada-34-naukowcom-z-pan/

By krótko to streścić (materiał jest obszerny i fachowy), słowami R. Zielińskiego:
„Autorzy Stanowiska popełnili wszelkie możliwe błędy logiczne jakie zazwyczaj spotyka się w sposobie argumentowania osób, które chcą zdezawuować dany pogląd wbrew istniejącym faktom”.
Dodam, że jest tam wykazanych też wiele naukowych błędów merytorycznych.

Siła tych demaskacji R. Zielińskiego wynika z szerszego spojrzenia, „łączącego kropki” wiedzy z różnych dziedzin oraz dostrzegania ogólnych mechanizmów manipulacji.
Widać z riposty, że kompetencje profesora wielokrotnie przewyższają te jego krytykantów.
Przedstawiono jakże charakterystyczny rys wielu współczesnych naukowców i „ekspertów”, którzy stali się bardziej celebrytami, pieszczą swoje synekury przez przytakiwanie sponsorom i władzy, dali się uwieść propagandzie farmacji i jej kurateli.
Uwagi profesora odnoszą się jeszcze bardziej do postawy wielu dziennikarzy i mediów w ogóle – łatwo krytykują, wyśmiewają, szukają sensacji a jednocześnie nie mają potrzebnej wiedzy w omawianym temacie. Przy całej merytorycznej sile jest to jednocześnie eleganckie – bez ataku ad personam,  „zaoranie”  takich postaw…

Ale smutne jest jak dewaluuje się nauka, która uprawia cenzurę i krytykanctwo na zamówienie. Poprawność polityczna nie pomaga nauce, nawet ją niszczy.

Nie tylko w mediach społecznościowych, ale także na rynku prasy, filmów i książek mamy cenzurę lub autocenzurę. Głośna była sprawa usunięcia z kiosków i półek Biedronki miesięcznika „Zdrowie bez leków”, gdzie piszą niezależni lekarze, naturoterapeuci i naukowcy o tym jak leczyć ludzi komplementarnie – łącząc medycynę z metodami naturalnymi.
Zadziałała sprężyna farmacji lub kogoś wpływowego z kręgów rządowych (?).
Podobnie – nie każde wydawnictwo zgodzi się wydać każdą książkę, i nie tylko ze względu na swój profil czy kalkulację zysku, ale ze względu na stosowanie cenzury  – własnej lub narzuconej.

Wreszcie  – na cenzurze cierpi kultura. O ile np. TVP ma ciekawe programy dedykowane kulturze i historii, to w podstawowym przekazie zauważam znaczne obniżenie poziomu programów kabaretowych – prawie brak aluzji politycznych, inteligentnej krytyki, hołubienie prymitywnego luddyzmu a nawet prostactwa. Podobnie w innych telewizjach. Wygląda na to, że twórcy kabaretowi unikają dawniejszej odwagi – zastraszeni cenzurą?
Zatem, gdzie tu nasza reklamowana polska wolność słowa?

Powracając na chwilę do tego co dzieje się w USA. W tym materiale pokazano tylko urywek (od ok. 8′) z tego, jak tam manipulowano informacją medialną – cięcie i sklejanie filmów dla propagandy ze strony polityków i zwolenników J. Bidena i inne wykroczenia z kryminalnymi włącznie. W trakcie przesłuchań w Kongresie podczas impeachmentu D. Trumpa pokazano szereg fałszerstw medialnych i prawnych. Nie będę tego tu podsumowywał – na to przyjdzie czas po dalszych procesach, jakie są zainicjowane przez Republikanów w sądach.

Przy okazji raportów Eweliny Frihauf wspomnę jeszcze o  manipulacjach i oszustwach dotyczących też gospodarki. Chociaż było to już wielokrotnie komentowane, to poniżej jej podsumowanie afery na Wall Street.
Wszystkie te amerykańskie „wzorce” pokazują jak cenzura i kłamstwa niszczą demokrację.

W tym wpisie tylko wypunktowałem niektóre zjawiska – ale to blog lapidarny  – jak w nazwie, więc tyle na teraz.
Znajdziesz jednak na mym blogu wiele innych wpisów o manipulacjach i kłamstwach.

Skomentuj (ew. polub, podziel się ... )

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.