Aforystyka itp.

Lubię dawać przed wpisami jakiś cytat, „złotą myśl” (czasem wymyślam własną), i nie sprawia mi to specjalnego kłopotu, bo jeszcze w czasach gdy Internet nie był w tym pomocny, zgromadziłem spory zbiorek almanachów mniej lub bardziej poświęconych takim treściom.
Zdjęcie pokazuje próbkę z domowej biblioteczki.


Granice między aforyzmami, cytatami z ładunkiem mądrości lub humoru, anegdotami, maksymami, sentencjami, dykteryjkami itd. są dość płynne. Zatem dodanie do tytułu „itd.” ma uzasadnienie. Ciekawe myśli można wyłowić z najróżniejszych książek (dość często są to też motta do rozdziałów lub do całości dzieła), świętych pism, filmów, memów, nawet z kalendarzy lub w trakcie rozmowy. Mam też setki wycinków i notatek z takimi materiałami. Czyli nie tylko chodzi o sztukę pisania aforyzmów, co skądinąd bardzo doceniam, ale o ich wyławianie i wykorzystywanie stosownie do sytuacji.
Cenię zwłaszcza te ich krótsze formy, powiedziałbym lapidarne, co kiedyś zainspirowało mnie by tego słowa użyć … w tytule bloga.
Z tą lapidarnością wpisów zupełnie się nie udało, bo niemal każdy podjęty temat wymagał rozwinięcia (a szkic planowanego nowego wpisu ma już ok. 30 stron, więc będzie raczej ebookiem…)

Podobnie witryna Złote Myśli skusiła mnie już gdzieś ok. 2013 r. swoją nazwą, bo sądziłem że poświęcona była właśnie gromadzeniem owych klejnotów myśli.
Jest o książkach, czym się nie rozczarowałem, bo znalazłem tam dużo wiedzy i mądrości. Polecam!
Bo mądrości możemy uczyć się z najróżniejszych form literatury, ogólniej – sztuki, także z poezji. Wtrącę parę słów o tym źródle.
Swoim przyczynkom w tej sferze prawie nie poświęcałem tutaj miejsca (wyjątki z nieco dłuższymi wierszami: fragmencik w Poezja przed burzą, ale tu raczej poezją jest przyroda; podobnie Bieszczady; Krasa lasu w śniegu itd. ), więc przemycę dwie własne próbki – właśnie z tych zwięzłych, bo te najbardziej cenię.
(wybaczcie mi zakwalifikowanie tego do poezji)

Życie jak głaz
sprawy idą wspak
patrzysz na mnie
… już nie tak.

(2013)

Wyznaj mi tę miłość,
którą chowasz w sobie
– uruchomię gojący czas,
choć nie odpowiem.

(1985)

Może odnajdziesz w tym swoje ukryte myśli, uczucia?

Mam tych wierszyków sporo, ale to temat na inną okazję…

Wspomniałem, że zbiorów aforyzmów jest dużo – są całe wyspecjalizowane witryny temu poświęcone, ale cenię sobie szczególnie te, które osobiście w pewnym sensie wskrzesiłem – chodzi o opracowania Stefana Garczyńskiego. Zanim do tego przejdę, to przypomnę że nie chodzi o tego Stefana z epoki romantyzmu, a o pisarza rocznik 1920. O tym Stefanie było tutaj parokrotnie – począwszy od 2007 r. we wpisie Pan Stefan, po późniejsze – gdy informowałem o powstaniu dedykowanej Mu strony mojego autorstwa i paru innych poświęconych konkretnym publikacjom ( > lokalna wyszukiwarka z użyciem nazwiska, lub poprzez tagi).

By w ogóle przypomnieć tego niezwykłego człowieka przywołam jeszcze np. wpis http://stefangarczynski.pl/biogram/
(przy okazji uprzedzam i przepraszam – ostatnio ta strona-blog dziwnie wolno działa – sprawa do technicznego sprawdzenia).

O ile Stefan Garczyński niemal we wszystkich swych pracach umieszczał cytaty znanych ludzi, zwłaszcza pisarzy i filozofów, to dziełkami poświęconymi aforystyce były szczególnie „Błyskotki o kulturze” i „Błyskotki o współżyciu”.
Tę drugą książeczkę właśnie opublikowałem w formie ebooka w ramach przywracania pamięci o pisarzu i jego pracach, ponieważ popada niesłusznie w zapomnienie. To mój trybut wdzięczności na 30. rocznicę śmierci Autora.
Miałem ponad roczną przerwę w tych pracach z rożnych powodów (najbardziej prozaiczny to zwątpienie czy utrzymywać stronę przy małym zainteresowaniu czytelników i podtrzymaniu materialnym* …).

Jako wprowadzenie do „Błyskotek o współżyciu” zobacz ten wpis (zawierający aktualne przesłanie**), a on poprowadzi Cię dalej aż do miejsca, gdzie można pobrać tego ebooka w 4 formatach oraz 13 innych wydanych wcześniej własnym sumptem – wszystkie darmowe.
(mimo że wszystkie są mobilne, tj. nadają się na urządzenia przenośne, to polecam format PDF).

Wracając do aforystyki w ogóle, to upodobałem sobie wybory jakie znajduję w każdym dwumiesięczniku Nexus i przewijające się na górnym pasku ich strony http://www.kontestator.eu/
Nadal polecam oba miejsca.

Ok, miało być lapidarnie, więc kończę jednym aforyzmem o aforyzmach, przy czym ciekawostką jest, że ten przykład wygenerowany/znaleziony został przez asystentkę AI GPT 4 Monica (możesz sam spróbować – to nakładka do przeglądarki):

Aforyzmy są jak papierosy – krótkie, ale uzależniające.

PS. Już po napisaniu spostrzegłem, że leży koło mnie poniższa książka, którą można dodać do omawianego gatunku. Na miejscu będzie więc jeszcze ta znana myśl: „Mają oczy, a nie widzą…”


———–
* Przywołam jeszcze wpis Rozwijajmy czytelnictwo, który szerzej pokazuje ten popularyzatorski aspekt mojej pracy. Poproszę o zainteresowanie…

** Wspomnianym przesłaniem jest waga współżycia społecznego i jego odbudowa w czasach gdy oddalamy się od siebie z różnych powodów.

Reklama

Starość w paru odsłonach

Twarz starek kobiety
Tylko starość ma przenikliwe spojrzenie.

Friedrich Dürenmatt 

Ten artykuł będzie miał parę wątków i dygresji, bo zahacza o wiele powiązanych tematów i o osobiste doświadczenia.

Moi Rodzice odeszli już dawno. Bolesne wspomnienia naturalnym biegiem rzeczy bledną z czasem, ale powracają z powodu nowych wydarzeń.

Te dawne odejścia były związane głównie z wiekiem, ale i chorobami, które się pojawiły, chociaż nie musiały. Wtedy stosunkowo mało wiedziałem o sprawach zdrowia ludzi starszych, sam byłem jeszcze stosunkowo młody. Można jednak powiedzieć, że własnie wtedy bardziej się tym zainteresowałem.

Te doświadczenia zaczęły się od śmierci dziadków, których częściowo byłem świadkiem, a także uczestnikiem posług w ostatnim okresie. Nie będę się jednak cofał we wspomnieniach aż tak, natomiast przy okazji, jako dygresję-ilustrację, podam krótkie fragmenty (mocno skrócone) moich wspomnień o Rodzicach  – w kontekście ostatnich lat ich życia.

Tata praktycznie do emerytury nie chorował. Gdzieś w latach 1969-70 zaczął gwałtownie chudnąć. Po dłuższych badaniach w końcu ustalono, że przyczyną jest jakaś nietypowa choroba krwi. Tata został skierowany do Instytutu Hematologii w Warszawie, gdzie dłuższy czas przebywał. To pierwsze moje doświadczenie  asystowania choremu  w szpitalu, chociaż sam już też byłem po paru szpitalnych pobytach.
W końcu wyszedł z tego.

Jakiś czas później, w czasie pobytu na wybrzeżu ojciec nagle  źle się poczuł i znalazł się w gdańskim szpitalu. Nie wchodząc w szczegóły,  po badaniach okazało się że ma poważną chorobę wymagającą pilnej i rozległej operacji. Doskonały specjalista (prof. Mlekodaj), chociaż  szansa powodzenia była mała podjął się operacji, która się udała. Zdolności chirurga oraz wola przeżycia mimo  pozostałość po owej chorobie krwi okazały się zbawienne. Oddaję hołd temu lekarzowi za uratowanie życia. To były dla nas dramatyczny czas.  Przez ponad 4 miesiące asystowaliśmy pobytowi Taty w szpitalu gdańskim, mieszkając u kuzynów i w wynajętym mieszkaniu. Zwłaszcza Mama odwiedzała Go codziennie. Ja ze względu na pracę i uczelnię – dojeżdżałem okresowo z Warszawy. Był to czas pełen troski i uczuć – pisałem do Ojca listy z konsolacjami… bo nie wiadomo było czy przeżyje tę chorobę.
Po powrocie do Warszawy Tata przebywał jeszcze dłuższy czas w sanatorium w Otwocku. Wywiązały się stany ropne i komplikacje. Jednak organizm i wola życia Taty zwalczyły to wszystko. Był z nami po tej operacji jeszcze ok. 20 lat.

Znów, nie wnikając w  szczegóły medyczne, na początku 1991 r. znalazł się po interwencji pogotowia w szpitalu. Jego stan nie był dobry, ale zasadniczo zażegnany. W czasie wizyty u Taty 6 stycznia pamiętam, że żartował, abyśmy po cichu wymknęli się ze szpitala, ponieważ nie chce już tam dłużej być.
Niestety, w nocy na 8 stycznia nagle odszedł od nas. Przeżył więc 84 lata, co jak na przejścia ostatnich lat było godne podziwu.
Jest pozytywnym przekładem dzielnego dotarcia do starości.

Mama przeżyła Ojca wiele lat, ale  borykała się z własnymi chorobami i konsekwencjami kontuzji – dawniejszych (wypadek kolejowy w czasie wojny) i późniejszych (wypadek samochodowy, upadki). Ale  Jej pokolenie było twarde i zdrowsze od  obecnego.
W przypadku Mamy i Ojca pewien wpływ mogły mieć ćwiczenia sportowe w młodości – pływanie Mamy, lekka atletyka Ojca. Dzięki temu Mama wykazała sporo dzielności, do połowy 2004 r. była samodzielna: ruch, drobne sprawunki, dbanie o dom, traktowała to  jako błogosławioną szansę na utrzymywanie kondycji. Niestety w końcu  niedomagania i  kłopoty zdrowotne dramatycznie nasiliły się w 2. półroczu 2004 r. – Mama w parę miesięcy bardzo zgarbiła się, prawie przestała się poruszać i jeść.  Jestem wdzięczny Rodzinie za okazaną serdeczność i troskę o Mamę w tym trudnym okresie. …

Półrocze opiekowania się Mamą uważam za jeden ze wznioślejszych okresów w swym życiu, pełnym uczuć – mimo jego dramatyzmu i naprawdę trudnych chwil.

Mama zmarła w wieku 91 lat w tym samym w szpitalu co Ojciec, 2 kwietnia 2005 r. – w tym dniu, w którym odszedł  nasz Papież.

Te szpitale „ostatniej drogi” tamtych czasów, jakkolwiek robiły przygnębiające wrażenie („umieralnie”), miały jeszcze na względzie elementy empatii względem pacjentów.

Aż nadszedł czas epidemii Covid. Nie umniejszając szczerych prób niesienia pomocy, nader często empatia zamieniała się w niemal sadystyczny system na pograniczu eutanazji.
O koszmarze tego czasu pisałem wielokrotnie i wieloaspektowo na http://www.Lepszezdrowie.info, a słowo eutanazja pojawiło się np. w tytule artykułu „Respiratorowa eutanazja” (obecnie wiele doniesień medycznych potwierdza ten proceder).
By nie roztrząsać szczegółów, wspomnę tylko o losie właśnie osób starszych, które umierały w szpitalach bez widzeń z rodziną, niemal bez kontaktu ze światem, z niezałatwionymi sprawami i bez pożegnania z bliskimi. Dramatyczne, okrutne i bez sensownego uzasadnienia.

Także kładzenie nacisku na szczepienie osób starych, które mają najmniejszą odporność, a jak się okazało szczepionki, a nie tylko choroba, przyczyniała się do zgonów. I znana sprawa zamrożenia służby zdrowia, co uderzało głównie w osoby czekające na operacje i zabiegi – przede wszystkim właśnie osoby starsze.
Ten system zabrał mi wtedy dwie bliskie osoby, które najprawdopodobniej wcale nie musiały umrzeć. W ogóle – niezależnie od epidemii, wielu moich bliskich przyjaciół przedwcześnie odeszło, także przez błędy medyczne lub nie udzielenie pomocy na czas. A to uszczuplenie  otoczenia przyjaciół i znajomych to dość powszechny symptom życia osób starszych, takich jak ja. I pewnego rodzaju memento mori.
Zatem – dbajmy o swoje zdrowie, dla siebie i by nie być ciężarem dla innych.
Biorę to i osobiście, bo – chociaż jeszcze nieźle się trzymam mimo przebytych różnych wypadków, operacji, chorób i traum (no. duża część życia w bólu) – zbliżam się powoli do 80… To jednocześnie stresuje tym, że mam coraz mniej czasu na swoje cele i pragnienia.
Ostatnio doszły liczne doniesienia o nagłych zgonach osób młodych, które zawierzyły „medycynie epidemicznej”, która nie tyle leczyła, co szkodziła, a wysyp powikłań prawdopodobnie jest jeszcze przed nami, ponieważ  preparat genetyczny może mieć działanie nie tylko nieprzewidywalne ale i rozciągnięte w czasie. Tragiczne są doniesienia o wczesnych licznych poronieniach…

Ogólniej – młodzi ludzie często nie szanują swego zdrowia – alkohol, papierosy, narkotyki, tatuaże, śmieciowe lub nieodpowiednie jedzenie, operacje upiększające (często wątpliwe nie tylko medycznie), brawura („motocykliści to potencjalne warzywa”), itd. 
Przez zatrucie środowiska, właśnie złe żywienie, szczepionki itd. mamy coraz więcej przypadków raka, cukrzycy II, zaburzeń neurologicznych i innych chorób, które wcześniej prawie nie występowały wśród młodych. Zostawiam ten bolesny temat na boku… 
W kulce młodości i wyglądu ludzie wypierają ze świadomości proces starzenia się i śmierci. Nie znają starości, natomiast  my – starsi, znamy starość i młodość; może więc warto słuchać rodziców i dziadków? Chociażby dla tej jednej sprawy dziadkowie są cenni – swoim doświadczeniem. Istnieje też pogląd, że to dziadkowie są predysponowania do dużego udziału w wychowaniu dzieci, ponieważ w obecnych czasach rodzice są na tyle zapracowani i nieprzygotowani do roli wychowawców, że to odbija się na dzieciach.
A starość potrafi być piękna, godna – zarówno tym wkładem jak i realizacją wcześniej odkładanych pasji, nawet twórczością.
O ile zgony starszych, jakkolwiek często do wytłumaczenia, tak odchodzenie osób w pełni sprawności i planów, ojców i matek małych dzieci, osób wnoszących wkład w PKB – to zjawisko nie do wybaczenia.
W ogóle służba zdrowia nie zdała egzaminu, a medycyna, uwięziona w skostniałych procedurach i służbie dla biznesu farmacji, to osobny przykład patologicznego układu.

W tym miejscu wracam do głównego tematu starości i śmierci.

Osobiście wyznaję wiarę, że śmierć nie istnieje – w sensie kontynuacji życia duszy.  Kiedyś (2005 r.) dywagowałem o nieśmiertelności, a potem coraz bardziej upewniałem się o naszej duchowej naturze…

Jednak w życiu cielesnym ludzie mają różne plany i zobowiązania, a odejście fizyczne może znacznie skomplikować życie bliskich osób.
Innym aspektem jest, że śmierć często jest poprzedzona wieloma cierpieniami – zarówno osoby chorej i/lub starej oraz otoczenia, zwłaszcza rodziny.  Nakłada na nią różne ciężary, szczególnie w końcowej fazie życia części rodziny. To banalne stwierdzenie ma w sobie jednak aspekt egzystencjalny, który wciąż nie jest dostatecznie brany pod uwagę jeśli mówimy o humanizmie, gdy podchodzimy do tego filozoficznie. Dotyczy to i spraw praktycznych – w szczególności takich jak rezygnacja z uporczywej terapii w przypadku braku szans na efekt leczniczy przy jednoczesnym długim cierpieniu (bólu) i naruszeniu godności pacjenta.  Te sprawy są różnie regulowane na świecie, w Polsce w Kodeksie Etyki Lekarskiej mówi się, że rezygnacja z uporczywej terapii jest autonomiczną decyzją chorego, który został dobrze poinformowany o stanie swojego zdrowia i zbliżającej się śmierci. Przy spełnieniu tego warunku i w kontekście sumienia lekarza nie oznacza to eutanazji – o czym parę słów dalej.
Oceniam, że ważne jest ustalenie co doprowadziło do takiego stanu – czy sam wiek, czy zaniedbania i szkodzenie, nawet umyślne lub z przyjęcia złych metod leczenia.
Warto też przypomnieć afery związane z tzw. śmiercią mózgową. Bywa że błędnie uważa się to za znak definitywnej śmierci i wykorzystuje do pobierania narządów.
To dzieje się oczywiście nie tylko w przypadku osób starszych, ale i młodych. Są kraje (jak np. Chiny) gdzie w ten sposób „eksploatuje” się więźniów i niechciane dzieci. Handel ludźmi, w tym dziećmi, ma i ten aspekt.
Poszanowanie życia  ludzi maleje przy jednoczesnym hołubieniu życia zwierząt.

Żyjemy w czasach alienacji, gdy rodziny, dawniej powszechnie wielopokoleniowe i  wielodzietne, zanikają i często osoby starsze są osamotnione.
Z kolei cywilizacja materialistyczna coraz mniej widzi wartość osób starszych, gdy w rzeczywistości to one budowały podwaliny tego co jest oraz są skarbnicą życiowych mądrości i doświadczeń.
W skrajnych przypadkach, zwłaszcza w większości krajów zachodnich,  młode pokolenie odcina się od rodziców i dziadków, często przestaje się nimi interesować.
Domy opieki bywają dobrze wyposażone i obsługiwane, ale to przywilej bogatych.
Są kraje gdzie stosuje się lub postuluje eutanazję osób starszych . Przypomina to programy eugeniczne typowe dla dyktatur jak w nazistowskich Niemczech, przy czym było to rozszerzone na ludzi niepełnosprawnych lub ze „złym” pochodzeniem.
Te idee odżywają. Wystarczy poczytać to, co głosi np.  Harari w swoich książkach (polecam dobre opracowanie tych lektur w książce prof. Adama Wielomskiego „Yuval Noah Harari – Grabarz człowieczeństwa”).  Innym lansowanym tam pomysłem jest cyborgizacja ludzi, co ma rzekomo uczynić ich prawie nieśmiertelnymi poprzez technikę sztucznych organów – aż do zaniku człowieka, jakiego znamy. To ma być jednak dostępne tylko dla elit ze względu na koszty i doprowadzić do stworzenia klasy podludzi – biednych, schorowanych , niepotrzebnych – do stopniowej likwidacji.
To pokłosie lewackich (ale nie wszystkich lewicowych) i globalistycznych ideologii, w których próbuje się zniweczyć także rolę rodziny. A to przekłada się też na dalsze patologie. Nie będę tego tu rozwijał, ale warto wspomnieć że ma to związek także z ideologią klimatyczną, wg której, w pewnym ekstremizmie,  ludzie swoim istnieniem i aktywnością niszczą planetę, co z kolei uruchomiło programy depopulacyjne.  Są ludzie, którzy w imię tej ideologi wyrzekają się posiadania dzieci – zarówno przez takie postanowienie jak i przez aborcję.
Depopulacja ma rożne aspekty (duży temat), np. aborcja jest głównym czynnikiem nienaturalnych śmierci – wielokrotnie przewyższającym ofiary raka, chorób serca i innych znanych czynników. Wiedziałeś o tym?

O ile trzeba przyznać, że emeryci są obecnie trochę lepiej zadbani przez parę programów rządowych (dodatkowe emerytury, zasiłki itp.), to jeszcze daleko do spełnienia postulatu, że po długim życiu i pracy, zasługują na godne życie.
Szeroki znany temat, który także osobiście mnie dotyka, ale tu nie będę się skarżył.
Chodzi mi o opiekę państwa nad ludźmi u schyłku życia.
O ile wiedziałem, że jest źle, to gdy zagadnienie dotknie cię osobiście – odzywają  bolesne wspomnienia z czasów gdy odchodzili bliscy.
Osoba z rodziny, kochana bo dobra i zasłużona, którą darzę wielkim szacunkiem (z odwzajemnioną wręcz miłością), do swego 95 roku życia była jeszcze dość aktywną głową-seniorem części rodziny, chociaż już z ograniczoną sprawnością ruchową i początkami demencji. Radząc sobie mieszkała od lat sama po śmierci męża. Aż zdarzył wypadek. Pobyt w szpitalu, operacja. Całkowita niesprawność wymagająca całodobowej fachowej opieki. Nie dawaliśmy rady – potrzebne specjalne łóżko, system karmienia i „odwrotny”, leki, opatrywanie… Co robić?
Specjalistyczne domy opieki, te z NFZ (ZOL itp.) – długie terminy, co nie wchodziło w grę. Zakłady prywatne – w Warszawie brak miejsc, a nawet poza Warszawą ceny sięgające 8 000 zł /m. Opieka domowa – nie mniej skomplikowane i drogie rozwiązanie. W końcu udało się znaleźć – właśnie poza Warszawą, względnie odpowiednie miejsce, na które możemy sobie pozwolić dzięki oszczędnościom.  „Względnie odpowiednie” to eufemizm – małe pokoiki 3-osobowe, pacjenci w stanie niemal wegetatywnym, widok i nastrój przygnębiający, wręcz wymagający odporności psychicznej. Mimo odległości – odwiedzamy i widzimy bezsilną przerażoną kobietę, tak jak i my czujemy swoją bezsilność. Tam zapewne dokończy swego żywota.
Cóż, to i tak pewne rozwiązanie, ale co począć z tysiącami starców, kalek, niepełnosprawnych, którzy nie mają rodziny i oszczędności lub ich rodzin nie stać na zapewnienie opieki? Chce się krzyczeć – jakie to państwo, które mimo buńczucznych haseł nie potrafi zadbać o swoich seniorów?
To powinno być zorganizowane ustawowo i systemowo – zapewnienie godnej opieki dla takich osób w razie potrzeby. Prywatne zakłady to kropla w morzu, a ponadto widzę, że to bardziej biznes niż misja pomocy.
To samo widać na przykładzie chorych dzieci, osób z rzadkimi chorobami, które żebrzą o datki na ratowanie życia czy jakieś protezy lub drogie leki,  bo państwo nie poczuwa się do takiej pomocy. Także szpitale i inne placówki państwowe borykają się z niedofinansowaniem, niezrozumieniem potrzeb i biurokracją.
A jednocześnie wydaje się miliardy na wydumane potrzeby, sprzyjanie uchodźcom lub polityczne przekupywanie ludzi oraz trwoni się tyleż przez niegospodarność.

Reasumując – wpis pełen rozgoryczenia i oburzenia.
Czy jednak jest jakieś światełko w tunelu?
O ile łatwo pokazywać niedociągnięcia i oskarżać, co przeważa w większości publicystyki i rozmów, to wartość ma pokazywanie rozwiązań.
Staram się to robić. Nawet od wielu lat jeden z moich adresów mailowych ma  postać rozwiazanianakryzys@…
Jeśli chodzi o sferę zdrowia, to na wspomnianej wyżej stronie wielokrotnie były podawane dobre, w tym alternatywne, skuteczne metody postępowania zarówno w kontekście C-19 jak i w wielu jednostkach chorobowych. 
Nauka robi postępy w zakresie długowieczności, pewne aspekty starości można uważać za chorobę, a na pewno starość przyspieszana jest przez choroby, które można leczyć. 

Cóż, wszyscy kiedyś umrzemy, ale nadzieja umiera ostatnia.
Ogólniej biorąc przywołam jeszcze raz swoje nadzieje związane z globalnym projektem Global Health & Wellness Consortium  (GHWC.global) w ramach ruchu CARE (Center of Amity and Resatoration of Earth). Pod tym adresem znajdziemy więcej szczegółów, a krótki zarys GHWC tutaj.
Skrótowa charakterystyka CARE podana jest tutaj, a dokładniejszy opis autorki i liderki projektu w tym wpisie (do aktualizacji, bo dochodzą nowe funkcje).
Przekazuję tę nadzieję by ludzie nie poddawali się defetyzmowi i propagandzie strachu. Z namiarami, bo rozwiązanie  jest dość złożone i dla większości ludzi zaskakujące – wymaga zagłębienia się w temat. Wskazuje i realizuje szereg dróg dla lepszego zdrowia, długowieczności oraz nowej, sprawnej i bezpłatnej opieki zdrowotnej dla wszystkich.
Szkoda tylko, że wielu nie doczekało tej nowej rzeczywistości, która dopiero jest stopniowo wdrażana, a w polskich warunkach napotka prawdopodobnie na duży inercyjny opór istniejącego systemu. A może nie? 

 – – – – 
źr. ilustracji – https://photocontest.smithsonianmag.com/

Kawowe curriculum vitae

dear coffee

Kawa ożywia umysł. Miłość duszę.
A miłość do kawy?

Zanim przejdę do głównego tematu czyli samej kawy – jak ją widzę i co chciałbym o niej powiedzieć, pozwolę sobie na parę wspomnień związanych z kawą.
Gdy to piszę, na dworze jest mroczno i zimno, a to nastraja do słonecznych wspomnień. Tak, jak lubię kawę, tak i te pozytywne uczucia rozgrzewają.

W naszym rodzinnym domu, a dla mnie to czasy PRLu, kawę pijało się od święta i przy mniej typowych okazjach. Rodzice byli brydżystami i bywały długie wieczory sięgające głębokiej nocy, gdy grający podtrzymywali się kawą, którą przynosili goście, bo u nas raczej się jej nie trzymało i nie piło. Ja wtedy już spałem a wcześniej nawet nie przyglądałem się rozgrywkom – jakoś w ogóle gry karciane mnie nie przyciągały. Ale podarunek kawowy zostawał i jeszcze starczał na jakiś czas.
Inny kawowy zwyczaj wiązał się z przyjazdami ciotki Meli z USA latach sześćdziesiątych. Mieliśmy rodzinę rozproszoną po świecie – część z dawnej emigracji, część jako skutek drugiej wojny światowej, której żołnierze potem trafiali do Anglii, USA, Australii itd.
Ciotka zawsze przywoziła ze sobą swoje ulubione kawy, nie mogła się bez nich obyć, a także na prezent. To było jednak z natury sporadyczne, wtedy jeszcze kawa nie wzbudzała we mnie większego zainteresowania. W okolicach czasu matury chorowałem na wątrobę (szpital) i kawy mi nie polecano, zresztą jak wielu innych rzeczy.
W czasach studenckich i jeszcze potem parę razy jeździłem na saksy, głównie do Francji i Szwecji. Francja kojarzy mi się dużo bardziej z winem niż z kawą, tym bardziej, że pracowałem na winnicach. Ale zawsze zatrzymywałem się na trochę w Paryżu, a tam wypić kawkę to był element tamtejszego nastroju.
Natomiast w Szwecji pracowałem z kolegą, między innymi, przy zakładaniu szkółek leśnych. Było gorące lato i ta ciężka praca (robienie ogrodzeń z ich głębokim wkopywaniem w kamienisty grunt) powodowała, że przekładaliśmy ją w dużej części na białe noce. A w dzień odsypialiśmy i dorabialiśmy w dużej restauracji w miasteczku kilkanaście kilometrów od lasu. Dojeżdżaliśmy dzięki temu że mieliśmy skuter.  Praca na zmywaku miała dla nas, studentów, pewien dodatkowy plus, oprócz zarobku. W tym bogatym kraju i w tej dobrej restauracji mieliśmy wikt oraz … dostęp do dużej ilości kawy. Podawano ją w dzbankach – często te dzbanki były opróżniane np. tylko do połowy – reszta dla nas. W sam raz na podtrzymanie w czasie nocnej pracy.
Także w Szwecji doświadczyłem tych kawowych nastrojów, można powiedzieć tamtejszego Hygge, podczas wizyty u kuzynki.

W 1973 ciotka odwzajemniła naszą gościnność – wyjechałem z kuzynem do Ameryki na wakacje. To dłuższa przygoda do opowiedzenia osobno, ale tutaj wspomnę o dwóch zwyczajach jakie wtedy były naszym udziałem. Pierwszy to aperitif z wytrawnego wina na ok. 15 minut przed obiadem, celebrowany na tarasie domu.
Drugi to deser z udziałem kawy. I tak prawie codziennie, więc wtedy poznałem kawę lepiej. Nie pamiętam jak była parzona, bo podawano ją gotową do stołu.
W czasie samochodowych peregrynacji po stanach nocowaliśmy na ogół w motelach, gdzie także  była kawa – zarówno rano jak i do kupienia. To, co obecnie mamy w Polsce na prawie każdej stacji benzynowej (też czasem korzystam, zwłaszcza przy dłuższej trasie), tam było wtedy normalne.
Po powrocie zafundowałem sobie pierwszy ekspres – przelewowy. Był to jakiś polski produkt słabej jakości (dziś już nie pamiętam marki), dość szybko się popsuł.

W tamtych czasach sporo podróżowałem autostopem po Polsce i Europie, ale też biedowałem, tj. wolałem skromne środki przeznaczyć na jedzenie niż kawę.
Potem, w czasie prawie trzyletniego pobytu na kontrakcie w Libii, byliśmy zakwaterowywani w hotelach,  gdzie kawa też była obficie serwowana, ale także na naszych towarzyskich spotkaniach w  zaprzyjaźnionych domach.
Kolejne spotkania z kawą pokazujące koloryt związanych z tym zwyczajów i sposobów parzenia,  to były nasze małżeńskie wyjazdy do Włoch, Bułgarii, Grecji. O jednym z nich tutaj wspomniałem, chociaż bez wątków kawowych (dziwne, może dlatego, że to było w ramach stołu śniadaniowego – jak zazwyczaj w hotelach). Także kawa w autokarach dalekobieżnych była wybawieniem z senności dopadającej przy długiej podróży.
Na tym zakończę wątki podróżnicze, chociaż w licznych wyjazdach służbowych kawa to był stały element „podtrzymania” i ugoszczenia.
W tych dalszych i dłuższych eskapadach  miałem większą przerwę, ze względu na pracę. Byłem w tym czasie w paru firmach – nie wszędzie kawa była zwyczajem biurowym, ale w formalnie ostatniej pracy przed emeryturą – zawsze była i to wg życzenia.
O dziwo, był też okres kiedy kawa jakby przestała mi smakować, miałem wrażenie, że źle na mnie wpływa. Może to była sugestia związana z tym , że chorowałem i uległem opinii, że lepiej zatem kawy nie pić i że zakwasza organizm.  Było to swoiste nocebo. Nawet krótko kiedyś to opisałem w Moja historia z kawą – w czasie gdy poznałem firmę DXN (dość stare dzieje).
Jako gorący zwolennik naturalnych metod i preparatów, wiedziałem, że leczy nas przede wszystkim nasz system immunologiczny. Trzeba mu tylko pomóc.
A właśnie kawa z ganodermą z DXN wzmacnia system immunologiczny, a przy okazji także kondycję.  Pomyślałem – genialne, jak to się wszystko dobrze składa – lek aplikowany z napojem, który tak wiele osób kocha!
Wróciłem do kawy w tej postaci, tj. w saszetkach z dodatkiem proszku z tego leczniczego grzyba (ganoderma, reishi). Poprawiłem zdrowie.
Przez pewien czas działem w DXN jako partner handlowy. Miałem dedykowaną stronę w Internecie (sporo artykułów „branżowych”) oraz wtedy i z tego powodu założyłem na Facebooku stronę Spotkania Przy Kawie (vel Kawa Na Zdrowie).
Jednak w tej firmie nie szło mi za dobrze, miałem też inną pracę, więc projekt zarzuciłem. I przyznam, ta ich kawa nie smakowała mi w porównaniu do tego, co znałem w przeszłości.  Zatem i ów fanpage stracił na znaczeniu i obecnie jest ledwie podtrzymywany. Wrzucam tam czasem artykuły o kawie oraz takie … które wiążą się z materiałami do poczytania przy kawie.
Te spotkania przy kawie odbywam oczywiście i w realu, rodzinnie i ze znajomymi.
żona w kawiarni

Z żoną nie żałujemy sobie odwiedzania, a nawet zwiedzania kawiarni z dobrą kawą. Szczególnie zimą. A jeśli w drodze, to może być i Mac Cafe…

Właściwie nie musielibyśmy, bo w domu mamy wszystko co potrzebne, by dobrą kawę sobie zrobić. Oto moje instrumentarium (pominąłem prosty dripper, bo w czasie zdjęcia właśnie był w użyciu).

kawowe instrumentarium

Chociaż – nie wszystko – za późno dowiedziałem się o zaletach  aeropressu

Może dojdzie do kompletu na czas gdy przebywamy w lecie na działce, gdzie nie zamierzmy zabierać ekspresu.

A na działce w 2022 mieliśmy ciąg upalnych dni, które skłoniły mnie do małego wynalazku – orzeźwiającego napoju kawowego na zimno. Bariści się skrzywią, ale mnie to pasowało, tym bardziej że to procedura na 15 sekund.  Dobra kawa rozpuszczalna zalana zimną gazowaną wodą mineralną  – po wymieszaniu jest smacznie, z bąbelkami i pianką.
Kiedy i ile kawy piję? Przeciwnie niż żona (Ona zaczyna rano), ja pijam ją najczęściej w południe (+/-), bo to okienko pierwszego znużenia. To także zgodne z opinią fizjologów – rano organizm ma dość wysoki poziom kortyzolu, jest dostatecznie pobudzony, przynajmniej u mnie właśnie tak jest. Ponadto rano trzeba się dobrze nawodnić, a sama kawa to za mało.
I rzadko piję więcej niż jedną czy dwie kawy – zaskoczenie? Bo jestem aktywny, pobudzony przez większość czasu – nie muszę się dodatkowo dopingować. Ponadto – zasadą przyjemności jest umiar. I nie jestem kofeinistą i unikam wszelkich nałogów.
Nie przepadam za kawami mlecznymi – też wbrew obecnej modzie – a jeśli już, to z niedużą ilością mleka lub śmietanki. Kawy lekko palone Arabika ew. jakiś dobrze dobrany blend.  Mamy niedaleko palarnię kawy – można tam coś dobrać. Staram się docierać do kaw ekologicznych i pochodzących z Fair Trade. Także z festiwali kawowych, na których okazjonalnie bywam.
Dodam jeszcze, że przekonałem się do saszetek (pods) Mellity – zaparzanych w ekspresie. Czasem eksperymentuję z przyprawami do kawy, pijam ją także z olejem kokosowym, tzw. kawę kuloodporną.
I przede wszystkim – używamy tylko wody oligoceńskiej lub dobrze przefiltrowanej i staram się o dobre kawy
Tyle o gustach, bo to rzecz indywidualna.
Po owym okresie przerwy zainteresowałem się zdrowotnością kawy.  Podkręcanie tych zalet za pomocą ganodermy to jednak zabieg sztuczny.
Wkrótce dowiedziałem się, że kawa jest ZDROWA i to na wielu „polach”. Na swojej stronie poświęconej zdrowiu (LepszeZdrowie.info) publikowałem artykuł za artykułem, które pokazywały te rożne aspekty. Nie będę wszystkich wymieniał, a przykładowo: Kawa – dobra czy zła?, Kawa a wątroba i inne mity itd., by w końcu to ująć syntetycznie w Kawa – podsumowanie, gdzie są odwołania do innych wpisów i źródeł.
W tym miejscu wypada mi podziękować Katarzynie Świątkowskiej, lekarce, która z oddaniem obala różne mity oraz broni kawy na podstawie prac naukowych. Dużą część (107 stron, 362 odnośników do literatury) książki  MITY MEDYCZNE, KTÓRE MOGĄ ZABIĆ,  KONTRA FAKTY RATUJĄCE ŻYCIE (tom 1) poświęciła własnie temu, a całą książkę omówiłem tutaj. Dużo wcześniej pokazałem właściwości kofeiny w artykule Jak wspomaga nas kofeina, co miejscami zostało skorygowane w pracach pani Katarzyny.
Potem trafiłem na parę kontrargumentów, które spróbowałem wyjaśnić w artykule Jeszcze o kawie.  Myślę, że z powodzeniem,  tym bardziej, że niemal codziennie otrzymuję, w trybie prenumeraty wiadomości tematycznych, dalsze analizy i pochwały kawy.  W powyższym artykule podaję jeszcze inne opracowania oraz opinię dra Marka Skoczylasa. Oprócz pani doktor, to jeden z lekarzy których poważam; pokażę jeszcze jego wykład 16 efektów picia kawy regularnie (z napisami, które może pobrać).

Gdy to piszę właśnie jestem po lekturze artykułu Polska badaczka udowodniła prozdrowotne własności kawy.
Jednak, jak przy każdej używce należy wspomnieć o zastrzeżeniach, co kiedyś (znów dzięki pani Świątkowskiej) wyjaśniłem częściowo w artykule Uwaga interakcje.
Nawet jeśli kawa nie każdemu służy (co odnosi się niemal do wszystkiego – jako ludzie różnimy się nieco genetycznie, stanem zdrowia, wiekiem, sposobem odżywiania i leczenia, itd.), to saldo jest pozytywne.  A przyjemność picia (i nawet samego zapachu) kawy to wartość, którą wielu ceni nawet wyżej niż jakieś związane z tym kłopoty.  W skali indywidualnej to celebracja – przyrządzania i konsumpcji, co stanowi swoisty element  kultury. Celebruję życie miedzy innymi dobrą kawą – życie jest za krótkie na picie tych marnych… Jestem na etapie jakości czyli tzw. trzeciej fali kawy. Fal czwarta zadba o plantacje – by były ekologiczne w szerokim zrozumieniu. W szczególności już teraz wyszukujmy kaw bez mykotoksyn (OTA free).
Kawa ma pokrewieństwo z czekoladą – też lubię i doceniam właściwości zdrowotne.

Można by długo o tym pisać i napisano bardzo dużo. Jako przykład – oto moja domowa „biblioteczka kawowa” jak na dziś (oprócz książek kucharskich i innych, w których kawa też się pojawia)

książki o kawie

Każda książka jest trochę inna, co pokazuje rozległość wiedzy o kawie, jej historię i podejście autora. Często zakochanie w tematyce. Widać to np. w „Kawa – instrukcja obsługi najpopularniejszego napoju na świecie” (autorka – Ika Graboń).
Mini-recenzję tej książki umieściłem ostatnio na portalu Lubimy czytać.
Wśród pasjonatów kawy wymienię Witolda Gadowskiego, który chociaż niewiele o tym mówi, ale stworzył trzy własne marki nawiązujące właśnie do kultury w powiązaniu z Polską. Tu wyjątkowo zrobię reklamę (bez powiązania z dostawcą), ponieważ uważam, że trzeba promować małe firmy (w tym rzemieślnicze) zajmujące się kawą na tle potentatów i sieciówek, które oferują kawę głównie z tzw. pierwszej fali – „aby była”, nie koniecznie dobrą.
To kawy: Wolność, Z polskiego dworku, Dom polski, Sobieski.
Natomiast wśród tych książek sprawy związane ze zdrowiem bodajże najobszerniej (ale i tam dalece nie w pełni) opisuje monografia Boba Arnota „Kawa dla zdrowia. Energia, smak i sposób na długowieczność„.
Co do celebracji, oprócz delektowania się w duchu slow coffee, to mam też słabość do filiżanek i kubków, bo sposób serwowania i estetyka też ma znaczenie.
Kiedyś dałem temu wyraz tablicą na Pinterest – Cups and Mugs (ostatnio już tam raczej nic nie dodaję).
dajesz radeI  love you

Natomiast w kulturze kawy jest mnóstwo powiedzeń, memów, instrukcji, dowcipnych zachęt – patrz moja inna tablica na Pinterest.
Przykładowy obrazek z przesłaniem edukacyjnym, ale to i tak nie wszystkie opcje, nie mówiąc o własnym eksperymentowaniu. rodzaje kawowych poczęstunków
Bo zajęcia z kawą to kreatywność – sukcesy i … błędy.

Wreszcie anegdoty, cytaty z literatury, powiedzenia. Kawa ma w tym spory udział. Jest ich setki. Zakończę paroma z nich.

„Jeśli masz zmartwienie – napij się kawy, jeśli się cieszysz – napij się kawy, jeśli jesteś zmęczony – napij się kawy.”
Martyna Wojciechowska

„Śmiech kobiety, zapach dziecka, przyrządzanie kawy – oto różne smaki i zapachy miłości.” Anthony Capella

„Mów prędko, co ci leży na sercu , bo kawa stygnie.” Nadżib Mahfuz

Smacznego i na zdrowie!
A ja wracam do pracy…

warsztat

Postawisz mi kawę?

Chińszczyzna

Mówią „Nie dowierzaj kobiecie”
I Chińczykom.
L.K.

Był czas gdy sporo podróżowałem po świecie – służbowo i prywatnie.

W 2005 przemierzyłem różne miejsca w Chinach. Piękny kraj.

xiyan

xiyan

Już wtedy zrobiło to na mnie wrażenie, nie tyko przyrodniczo i zabytkami, ale rozmachem budów i przedsięwzięć na różnych polach. My, w Polsce, w rok po przystąpieniu do UE, byliśmy w powijakach, a dla Chińczyków – „ubogim krewnym”, chociaż o żadnym pokrewieństwie nie może być mowy.
Traktowano nas uprzejmie, w ogóle to rys tamtejszej kultury, ale z nutką wyższości.
Dało się zauważyć, przy wnikliwszej obserwacji, poważanie siły, a lekceważenie spraw czy pomysłów mniejszego kalibru. Rozmowy handlowe odbywały się na stosunkowo niskim szczeblu, więc trudno mi powiedzieć więcej o ówczesnej „wielkiej polityce”.
Poznałem raczej charaktery ludzi, z odkryciem przebiegłości i zaciętości.

Trudno generalizować, bo kontakty z „prostymi” obywatelami były bardzo ograniczone. Na peweno można docenić pracowitość i różne zdolności.

Po latach zainteresowałem się znów Chinami, szczególnie w czasach prezydentury D. Trumpa, który ostrzegał przed potęgą Chin, był za ograniczeniem ich wpływów w Ameryce. Sprawy znane – nie będę ich tu drążył. Ale warto powiedzieć o tym, że rzeczy mają się gorzej niż wielu ludziom się wydaje – szereg państw Zachodu niemal sprzedało się Chinom. Zarówno w sensie polegania na ich towarach (byli bodajże pierwszymi których zalała chińszczyzna, w tym dużo produktów-śmieci, marnej jakości i estetyki, nawet sztuczne jedzenie…), „wyeksportowania” swego przemysłu na Daleki Wschód w imię obniżenia kosztów, jak i politycznie.
Co do przemysłu, to okazało się to zgubne przez utratę własnych rodzimych zakładów i kompetencji wytwórczych. Ale także okazało się złudzeniem, że koszty będą zawsze niższe. Także kosztowna jest korupcja polityczna i gospodarcza.
Jeśli chodzi o wpływy polityczne, to USA oraz szereg innych krajów siedzi w kieszeni Chińczyków, a to przekłada się także na owe wpływy. Mają ukryty głos w wyborze polityków, tworzą grupy influencerów i lobbystów, szpiegują, przejmują firmy. Nie tylko stają się piątą kolumną, ale globalnie i wewnętrznie rośli w siłę, która wkrótce przewyższy amerykańską, a może już to osiągnęli? Nie koniecznie przez swój rozwój bo może raczej przez upadek/osłabienie USA, do czego od dawna dążą.
Kraj z historią paru mileniów działa powoli, planowo z dłuższą perspektywą czasową, systematycznie.
„Przyczajony tygrys, ukryty smok”.

terakotowa1

Terrakotowa armia. Mój przewodnik stale się uśmiechał, a ja nie zauważyłem jego gestu „zwyciężymy”

Co do smoków i tego jak sytuacja niespodziewanie się zmienia – o tym na końcu, a teraz chcę nawiązać do pewnej ważnej książki, która rozpatruje powyższe zagadnienia z polskiej perspektywy.

To obszerne opracowanie Sylwii Czubkowskiej (w czytaniu) –

Chińczycy trzymają nas mocno. Pierwsze śledztwo o tym, jak Chiny kolonizują Europę, w tym Polskę„.

Na początek opisy z wydawnictwa.

Wabią pieniędzmi, perspektywą ogromnego rynku zbytu i tanimi rozwiązaniami technologicznymi.
Wykorzystują niezależność samorządów i uczelni, a także szkół wojskowych do nawiązywania niekontrolowanej przez nikogo współpracy i zdobywania technologicznego know-how.
Przejmują fabryki, legendarne marki motoryzacyjne, media.
Pozyskują informacje o naszym życiu z mediów społecznościowych, telefonów, komputerów, a nawet odkurzaczy i oczyszczaczy powietrza.
Korumpują władze na wszystkich szczeblach, a do wyciszania skandali zatrudniają najlepsze agencje PR.
Zjednują sobie polityków, naukowców, celebrytów i miliony zwykłych ludzi.
Chińczycy w Europie działają niepostrzeżenie, ale na masową skalę.

Chińczycy trzymają nas mocno. Śledztwo o chińskich wpływach, które wprawi cię w osłupienie.

„To nie tylko wnikliwe dziennikarskie śledztwo, lecz także wciągająca opowieść, dzięki której rozsypane puzzle zaczynają układać się w wyraźny i niepokojący obraz: chińskiego smoka moszczącego się w byłych europejskich demoludach”.
– Dariusz Ćwiklak, „Newsweek Polska”

„Obserwowałem, jak Chiny przejmują kontrolę nad Afryką, jak wchodzą do Ameryki Łacińskiej, jak broni się przed nimi Australia. Ale najciemniej jest pod latarnią. Sylwia Czubkowska kreśli świetnie udokumentowany i atrakcyjnie podany obraz dyskretnej i planowanej na dziesięciolecia inwazji na nasz świat, na Europę Środkową, w tym na Polskę. Czyta się jak powieść sensacyjną ze świadomością, że to wszystko prawda. Tak rodzi się przyszłość”.
– Marcin Meller

„Książka Sylwii Czubkowskiej to pasjonujące, napisane z godnym podziwu rozmachem śledztwo o zionącym ogniem smoku kryjącym się pod niewinną maską pociesznej pandy”.
– Michał Potocki, „Dziennik Gazeta Prawna”.

Chyba jeszcze lepiej te zagadnienia pokazuje spis treści (cytuję cały).

Wstęp

ROZDZIAŁ 1: Telefony od fałszywego przyjaciela,
czyli Huawei, 5G i wielka afera szpiegowska
Długi marsz z Shenzhen w świat
Zimno, zimniej, 5G
Suma wszystkich gier i gierek
Wycieczki, restauracje, pochlebstwa
Przedmiot sporu

ROZDZIAŁ 2: Wszyscy ludzie Państwa Środka,
czyli jak działają tylne drzwi między polityką a biznesem
Biznes, który koroduje
Obrotowe drzwi do polityki i mediów
Oligarchia budowana na chińskich zyskach
Eksperci od silnych Chin
Czechy a sprawa chińska

ROZDZIAŁ 3: Dyplomacja z pandami
Chiny +16
Gwiazda C-popu śpiewa o Pradze
Wilcze oczy
Litewski Dawid kontra Goliat

ROZDZIAŁ 4: Już my cię wychowamy,
czyli chiński plan edukacyjny na najbliższe sto lat
Cena Czyni Cuda
Siedmiu synów nauki
Chiny w miejsce Europy
Instytuty nowej sinologii
Dobre maniery na nowe czasy

ROZDZIAŁ 5: Crazy rich Asians na polskich uczelniach, czyli wielka
draka o chińskich studentów
Chińska fala studentów
Cesarski pałac
Nie tacy crazy rich Asians
Kto zarabia na studentach z Chin?
Uczą się, płacą i wymagają

ROZDZIAŁ 6: Chińczycy trzymają nas za portfele,
czyli Alibaba i miliony rozbójników
Jarmark AliExpress
Ile problemów ma Jack Ma?
Procedura 42
Flanki wschodnia i południowa

ROZDZIAŁ 7: Będę jak iPhone, tylko nie pytaj mnie
o Tybet, czyli jak Xiaomi podbija serca milionów
iPhone‘y Europy Wschodniej
Xiaomi Way
Litewski cios
Czas na samochody

ROZDZIAŁ 8: Na chińskim procencie, czyli od wielkich inwestycji do
wielkich kłopotów
Dyplomacja chwilówkowa
Syndrom COVEC
Most do Europy
Wściekłe ptaki nad Bałtykiem

ROZDZIAŁ 9: TikTok, Krecik i panda, czyli jak się tworzy Chmese dream
Live streamy, tiktoki i gierki
Bracia w dezinformacji
Chiński kret

ROZDZIAŁ 10: Nie myśl, że uciekniesz,
czyli Chiński Brat patrzy coraz uważniej
Sprawa countrymana
Kraj 200 min kamer
Kamery, skanery, drony

ROZDZIAŁ 11: Przyjaźń z węgla, stali
i nagiętych norm ekologicznych
Nasze zdrowie albo twój zysk
Nowe, zielone Chiny
Miedziana twierdza
Ekologiczne nimby
Dlaczego miałabym się tym martwić?
Ataki i groźby

ROZDZIAŁ 12: Okrążeni ze wszystkich stron, czyli jak Chińczycy
przejmują nasze drogi, koleje i porty
Marzenia o Nowym Jedwabnym Szlaku
Bóg, szczęście, Orban i Chiny
Gdyńkong, czyli po co Chinom Bałtyk
Sokołem na wschód

Zamiast epilogu. Rozmowa z profesorem
Clive‘em Hamiltonem

Przypisy

Pokazują się pochlebne recenzje tej książki, nie wiem czy warto dokładać swoją, chociaż kusi mnie pokazania dodatkowych aspektów jak „zaraza z Wuhan” i cała afera kowidowa oraz szereg innych tajemnic. Bo Chiny to nie tylko kraj piękny, ale właśnie pełen tajemnic, np. tych historycznych.
Po lekturze książki i jak czas pozwoli – wrócę do tematu.
A na zakończenie wspomnę rzecz zaskakującą w paru punktach, też do przyszłego rozwinięcia:

1. Wbrew powszechnym ocenom – Chiny są na skraju … bankructwa.

2. Nie będzie wojny amerykańsko-chińskiej – przynajmniej nie w najbliższych latach

3. W Chinach (Ludowych) nie rządzą ci, o których myślimy

4. Afera balonowa nad Ameryką – to nie były chińskie balony

5. Smoki chińskie to nie tylko folklor – to element nazw tajnych stowarzyszeń o wielkich globalnych wpływach

Będzie i więcej…

pekin1

Pekin ma wiele zabytków

PS. O przykładowej innej mojej przygodzie zagranicznej zobacz Casus libijski.

Postawisz mi kawę?

Cięższe czasy dla emeryta

sercowa_kawa

Zrodziliśmy się dla pomocy wzajemnej.
Marek Aureliusz

Nie będę pisał o banałach – wiemy jak jest. Więc krótko – do rzeczy…
Na tutejszym blogu mam bodajże ponad 500 wpisów, często artykułów (może więcej – już nie liczę).
Ale publikuję też od ponad 20 lat w wielu innych miejscach i w mediach społecznościowych. Piszę recenzje książek na dedykowanych portalach.
Wszystko to dotąd niekomercyjnie – „pro publico bono”.
I myślę, że to komuś i czemuś służy.
Może czas jednak mieć także chociaż drobne wsparcie na domeny, hosting, za czas i pracę?
Oferuję głównie wiedzę praktyczną, w tym informacje, które niełatwo znaleźć gdzie indziej. Czasem jednak też po prostu tak blogowo, osobiście z refleksjami, nawet poetycko…
Na początek ZAPRASZAM też na:
https://www.StefanGarczynski.pl  – kilkanaście opracowanych książek, opublikowałem jako darmowe ebooki, kilkadziesiąt artykułów, wspomnień i innych materiałów o Autorze
https://www.LepszeZdrowie.info – około tysiąca wpisów, często artykułów o zdrowiu i zagadnieniach z nim związanych.

Na stosunkowo nowej stronie https://locusmind.com//pages/korcz o zmianach na Ziemi i układzie sił społeczno-politycznych dałem na dziś 230 wpisów – wiele z nich ma załącznik w postaci obszernego raportu w PDF.
Było przy tym „trochę” pracy…

Postawisz mi symboliczną kawę?
(ale jestem jej amatorem także niesymbolicznym –
https://www.facebook.com/KawaNaZdrowie)

>> https://buycoffee.to/czytaj
Dziękuję.

PS. Oczywiście, to rodzaj prywaty, ale nie zapominajmy o wspieraniu bardziej potrzebujących.
Zerknij zatem czasem też na stronę https://www.facebook.com/naszeSERCA  i podobne.

Wielki wywiad i przesłanie dla świata

Po prostu zobacz, podziel się z innymi

Nadmiar

Stres (il. z Neuroimmun)

Od przybytku głowa nie boli?

Tytuł miał dotyczyć jednej sprawy – przytłoczenia ilością informacji. Bo jak każdy widzi i doświadcza – rośnie ona wykładniczo i coraz trudniej jest przeciętnemu człowiekowi połapać się co jest istotne, co jest prawdą, a co nie, i czego warto słuchać lub jakkolwiek odbierać. Stresujące. Jestem i ja tym przywalony, tym bardziej że interesuje mnie wiele dziedzin i nie starcza czasu aby to ogarnąć, a jeszcze bardziej jakoś relacjonować w wielu miejscach sieci, co od dawna weszło w moje codzienne życie, takiego niszowego reportera, edukatora…?

Jednak natychmiast słowo nadmiar zainspirowało mnie do poruszenia wielu innych przykładów.
Nadmiar przykładów.
Wybieram parę w dość arbitralnej kolejności, jak przychodzi mi to do głowy i staram się by było krótko, by nie tworzyć jeszcze więcej nadmiarowej informacji.

Czego mamy nadmiar?
Zapewne urzędników-darmozjadów, powiem mocniej – często pasożytów i obiboków, którym płacimy z podatków (tych też jest nadmiar). Na przykład 460 posłów i 100 senatorów – też nadmiar i jeszcze bardziej kosztownych.
Nadmiar przepisów prawnych, które ci ludzie tworzą, a ludzie się w nich gubią.

Wiele z nich głupich, w ogóle to głupie by wciąż wszystko komplikować – mamy nadmiar głupoty – wszelakiej.
Ogólnie nadmiar polityków i medialnych komentatorów – nadmiar gadulstwa zamiast realnego działania.
A przy okazji stanowczo nadmiar społecznego zaufania do nich.
Jeśli chodzi o różne patologie, to słowo nadmiar nie bardzo pasuje, bo chodzi o to by ich nie było, ale opieramy się o stan groźnego „nadmiaru”. Patologie prawa, sądownictwa, gospodarki, w życiu społecznym, w wychowaniu i stanie młodzieży itd.
Zajmuję się od dawna sprawami zdrowia – piszę o patologii w metodach leczenia, nadmiarze procedur, leków które szkodzą, a potem mamy indukowany nadmiar pacjentów, z którymi „służba zdrowia” nie daje sobie rady.

A lekarze (chociaż nie wszyscy) mają nadmiar pracy papierkowej, która nie pozwala na lepsze zajęcie się pacjentem.
W ogóle wielu ludzi jest obciążonych nadmiarem pracy, np. dwoma etatami, by poradzić sobie z kredytami, a nawet po prostu z utrzymaniem rodziny.

Przeciwieństwem nadmiaru jest niedobór, braki.

Obecnie straszy się nas kryzysem żywnościowym, nawet głodem. W Polsce nie ma takiego zagrożenia – mamy nadprodukcję żywności, zatem i jej nadmiar – do tego stopnia, że olbrzymie ilości produktów jest wyrzucanych na śmietnik. Podobnie jest na świecie – braki mogą wynikać ze złej dystrybucji i cen.
Na świecie jest nadmiar, że tak się wyrażę, miejsc do upraw.

Jeśli chodzi o śmieci, to ich nadmiar jest zagrożeniem ekologicznym i zdrowotnym. Zatruwają glebę, wodę, powietrze a pośrednio ludzi. Szczególnie wpływa na to nadmiar jednorazowych opakowań z plastiku. Chociaż sporo przetwarza się do wtórnego użytku i na paliwo, to nie byłoby tyle zanieczyszczenia mórz i rzek (zwłaszcza mikroplastikiem) gdyby ten nadmiar ograniczyć.

Wspomnę jeszcze … przemysł modowy – produkuje się monstrualny nadmiar odzieży słabej jakości. Częsta jej wymiana wymuszona jest właśnie niszczeniem się z powodu marnych materiałów oraz szybko zmieniającą się modą, co napędza sprzedaż. Uogólniając – nadmiar szmiry – jakościowej i estetycznej.
Oczywiście także w kulturze – za dużo złych dzieł, np. filmów – szczególnie tych z nadmiarem przemocy i taniej sensacji.
Nadmiar czasopism (obecnie w Polsce kilkaset tytułów, ktoś to czyta?) to uszczuplenie zieleni – lasów, nadmiarowe użycie chemikaliów, wody, energii. A potem dodatkowe śmieci, bo recykling nigdy nie jest całkowity.

Wracając do kryzysów – podobnie jest z kryzysem energetycznym – nie brakuje węgla (tego mamy w Polsce „nadmiar”), ropy, gazu itd. Znów chodzi tutaj o dystrybucję i politykę, w tym nadmiar ideologii klimatycznego zagrożenia podszytej (nadmiarem?) chciwości tych, którzy bogacą się na certyfikatach „śladu węglowego” i podobnych opłatach środowiskowych. Spodziewam się, że nie będziemy długo czekać, gdy za sprawą uwolnienia wynalazków dot. wolnej/taniej energii będziemy mieli jej jeszcze duży nadmiar.
Ideologiczna jest też nagonka na tych, którzy chcą zrównoważyć do naturalnego stanu nadmiar dzików w lasach, które powodują wiele szkód na terenach rolniczych i wdzierają się do osiedli.
Itd. Itd.

Hej, czy nie wpuszczam tu znów nadmiaru słów? Można tak jeszcze długo o tym, ale chyba już czujesz o co mi chodzi…
Zatem tylko na krótko wrócę do wspomnianego na wstępie nadmiaru informacji.
I pierwotnie zamierzone pod koniec miesiąca jego resume ograniczę do komunikatu, że są już Nowości zdrowotne listopada na LepszeZdrowie.info, a w nich – w skrócie: o losie dzieci w czasach epidemii C-19, także w epidemii autyzmu w powiązaniu ze szczepionkami – recenzja monografii o tym i fragment książki. Zjawiska: shedding i died suddenly; iluzja medycyny opartej na dowodach, nagonki na lekarzy i sądy kapturowe, codzienne pasmo dalszych ujawnień – czy komisje i śledztwa pogrążą winowajców? O co chodzi z tym jodkiem? Dobrych rad zdrowotnych cd. O tym, że potrzebujemy optymizmu i zjednoczenia…
Wspomniana jest recenzja kolejnej książkiJak zakończyć pandemię autyzmu? Związek autyzmu ze szczepionkami.
By najkrócej to powiedzieć o recenzji książki mającej 550 stron i kilkaset przypisów naukowych:
To rozwinięcie własnej „oficjalnej” recenzji (w innym miejscu) zawierające odniesienia do wcześniejszych przyczynków nt. tytułowej choroby (w skrócie ASD) i jej otoczki medialnej. Skrót zasadniczych wątków, polecenie tej wartościowej i potrzebnej pracy, w szczególności o losie dzieci i możliwości opanowania tej realnej epidemii.
Zapraszam też na twittera, gdzie mogłem nie używać nadmiaru słów, aby pokazać przynajmniej cząstkę tego, co działo się w listopadzie.
Niestety, gdzie nie spojrzeć, w tych informacjach mamy nadmiar negatywnych wiadomości.
„Siła (nadmiar) złego na jednego”…
Chciałbym by było to przynajmniej zrównoważone dobrymi informacjami, a później nawet z rozsądnym ich „nadmiarem”.
Myślę że w tym kierunku stopniowo zbliżamy się w ramach CARE (Center for Amity and Restoration of Earth), co relacjonuję na https://locusmind.com//pages/korcz .
A na tym blogu zrobiłem sobie prawie miesięczną przerwę – w imię ograniczania nadmiaru, a także przez nadmiar innych zajęć…



Jaka będzie przyszłość naszych dzieci?

Największym prezentem, jaki możesz dać dzieciom,
jest nauczenie ich, że znaczą.
(autor nieznany)

Do powyższego motta dodałbym, że i społeczeństwo bardziej powinno to brać pod uwagę – dzieci znaczą, bo są naszą przyszłością. Hasło niezaprzeczalne, które czasem uzupełnia się frazą „przyszłością narodu”. Czy jednak wszyscy, mimo deklaracji, w pełni zdają sobie z tego sprawę?

Nachodzi mnie też smutna refleksja. Jaką przyszłością? Jakie to są i będą dzieci?
A jeśli chore, egoistyczne i hedonistyczne, ogłupione, bez poszanowania wartości, może brutalne, może zindoktrynowane w niekreśloność płciową i nie planujące prokreacji – także z wygodnictwa, słabo wykształcone i przez to podatne na manipulacje i naiwne, zniewolone kredytami i planowaną inwigilacją związaną z tzw. kredytem społecznym, żyjące w wirtualnym świecie oderwanym od rzeczywistości?

Można by wymieniać wiele potencjalnych zagrożeń, w jakie wpycha nas współczesny świat.

Nie twierdzę, że to wszystko się stanie i że taka jest przyszłość (nawet wielokrotnie pisałem tutaj o swoim optymizmie związanym z ruchem Life Force), wierzę też we wrodzoną inteligencję i wrażliwość dzieci na zło – póki nie są jeszcze zepsute. Jednak w imię ostrożności  trzeba widzieć te zagrożenia zawczasu, by przypadkiem nie przekroczyć pewnej czerwonej linii i gdy będzie trudno naprawić błędy i szkody.

Także osobiście bardzo leży mi na sercu los dzieci i młodzieży. Nie tylko dlatego, że jestem ojcem i dziadkiem.
Dlatego podejmowałem ten temat parokrotnie, tutaj np. we wpisie Krzyk dzieci oskarża, a w różnych aspektach – głównie zdrowotnych, na swojej stronie w artykułach Nasz skarb, którymi są dzieci lub Zamach na dzieci (ukaże się niedługo po tym wpisie). Tam np. o tym, że oficjalny dokument rządu Wielkiej Brytanii przyznał, że dzieci zaszczepione przeciw COVID są o 4423% bardziej narażone na śmierć z jakiejkolwiek przyczyny i 13,633% bardziej narażone na śmierć na COVID-19 niż dzieci nieszczepione!
Jest więcej takich alarmów…

Może się powtarzam, ale to bolesne sprawy, o których trzeba mówić.

Nie będę teraz rozwijał tych aspektów zdrowotnych, ale zapraszam do wymienionych artykułów.
Jednak, ponieważ są one powiązane także z demografią, kondycją rodziny, a nawet z ekonomią, to zwrócę uwagę na dodatkowy element z tej sfery.  Szereg artykułów medycznych podkreśla, że długofalowe działanie nie przebadanej szczepionki może powodować  zanik płodności w drugim lub trzecim pokoleniu, a już na bieżąco obserwuje się wiele poronień lub trudności z zapłodnieniem.
Zatem – wobec dużej ilości ludzi zaszczepionych preparatem genetycznym – czy w ogóle posiadanie dzieci w wielu rodzinach będzie realne? I nie mówię o jeszcze innej tezie, wg której posiadanie dzieci trzeba ograniczyć ze względu na ideologiczne teorie, że to szkodzi planecie. Takie podejście było i jest przecież realizowane – zarówno administracyjnie (np.  w Chinach) jak i ideologiczną presją.

Czy to nie jest element depopulacji?
Ma ona różne oblicza – wiele jest planowych, niektóre bardzo ciemne, więc nie będę tym tutaj epatował wchodząc w drastyczne szczególny, ale zarys jest potrzebny.
Chyba każdy widział statystyki nadmiarowych zgonów związanych z wypaczoną rolą „służb zdrowia” w czasie pandemii, a także ofiar jej samej. Dojdą statystyki powikłań, które już są alarmujące i będą się zwiększać długofalowo. Widzimy przerwanie łańcuchów dostaw i braki żywnościowe. Widzimy klęski żywiołowe i coraz większe zatrucia środowiska. Widzimy wzrost kosztów utrzymania i bankructwa. Są wojny i konflikty zbrojne – oprócz „najmodniejszej” wojny niewiele się mówi o innych, gdzie ofiar jest jeszcze więcej.
To wszystko nie służy demografii i mam mocne poszlaki, że nie dzieje się tak przez przypadek.
Najpierw o owej demografii i depopulacji ogólnie – zacytuję fragmenty tekstów, które już kiedyś publikowałem.

Jest to ważne w szerokim kontekście społecznym. Depopulacja postępuje głównie w krajach „rozwiniętych”, jakby na przekór temu, że tam jest nominalnie najlepiej rozwinięta służba zdrowia. Natomiast, przykładowo, w Nigerii w minionym okresie 80 lat liczba mieszkańców z 48 milionów wzrosła do 160 milionów (a i to nie są dane najnowsze).
Już sam ten fakt daje do myślenia…  Z jednej strony – wzrost ludności świata, z drugiej dlaczego zanikają narody w owych krajach rozwiniętych.
Globaliści w stylu Klausa Schwaba i radykalni kontynuatorzy tez Raportu Rzymskiego chcieliby zredukować ludzkość do ok. 500 milionów ludzi. Taki postulat był wyryty w tezach słynnego masońskiego pomnika w Arizonie, który niedawno został zburzony.
Nie będę jednak wypływał na tak dalekie i niebezpieczne wody – jest o tym wiele dyskusji w sieci.

Przypatrzmy się raczej sprawom nam bliższym, tj. sytuacji w Polsce, która jest jednak pochodną pewnych zjawisk globalnych.
Poniższe rozważania są oparte na paru poprzednich artykułach z naszego serwisu  LepszezZdrowie.info oraz na kilku źródłach z Internetu, zwłaszcza za doktorem n.m. Jerzym Jaśkowskim (w przypadku starszych artykułów dane mogą się trochę różnić od dzisiejszych).

Po wojnie było nas 24 miliony. Zawierucha wojenna i mordy komunistyczne pozbawiły nas prawie 13 milionów współobywateli. Wg prognoz demograficznych, koło roku 2000 mieliśmy osiągnąć liczbę 55 – 60 milionów obywateli. Jak natomiast donosi GUS, mamy zaledwie niewiele więcej aniżeli 37 milionów (z nowszą emigracją), chociaż w 1974 roku osiągnęliśmy już 40 milionów. Za E. Gierka, wprowadzono przymus kolejnej szczepionki, tym razem przeciwko odrze, w 1975 roku, pomimo oporu większości pediatrów. Podobnie prof. Kostrzewski z PZH, działając jako ekspert WHO (Światowa Organizacja Zdrowia), przywiózł przymus szczepień dzieci na różyczkę i świnkę. O tym, co mają szczepienia do depopulacji piszemy dalej. To była ta pomoc „brana” z Zachodu, te pożyczki, a naprawdę początek realizacji wniosków z Raportu Klubu Rzymskiego z 1970 roku (wg instrukcji CIA). W raporcie tym założono, że Polska będzie zapleczem siły roboczej dla Zachodu, o liczebności 15 300 000 ludzi. Tymczasem w okresie 80 lat liczebność populacji Niemiec wzrosła z ok. 40 milionów po wojnie do 90 milionów. Nie leżymy daleko od siebie – to może wskazywać, że Polska stała się „terenem specjalnym”.

Dzietność kobiet w Polsce spadła do katastrofalnego poziomu, nie zapewniającego prostej reprodukcji. Wg oficjalnych danych, zajmujemy 33 miejsce w dzietności kobiet w Europie. Statystycznie, 3-4 pokolenia i nikogo nie będzie na obecnym terenie, kto mógłby powiedzieć, że to ziemie jego przodków.

Pomimo upływu prawie 40 lat nie zrobiono praktycznie nic w celu zapobieżenia dalszemu spadkowi.
Wyraźnie widać, że
mniejsze miasta się wyludniają.
Z kolei wyjazdy za granicę, głównie o podłożu ekonomicznym, z punktu widzenia dzietności mają tylko to znaczenie, że zmalała ilość kobiet w kraju, a zatem i skumulowany potencjał reprodukcyjny w liczbach bezwzględnych.
Ilość ludności, nie licząc napływowej,  zawsze spada gdy małżeństwa lub partnerzy mają mniej niż dwoje dzieci, co i tak może nie wystarczać, jeśli przyjmie się dokładniejsze definicje. Otóż wskaźnik netto
reprodukcji definiowany jako liczba córek przypadających na kobietę, z wyeliminowaniem córek, które — jak wynika z aktualnych tablic trwania życia — nie dożyją do wieku swoich matek. Współczynnik ten wyraża stopień zastępowania pokoleń matek przez córki.
Wskaźnik brutto to średnia liczba córek urodzonych przeciętnie przez kobietę przy założeniu, że kobieta będąc w wieku rozrodczym (15-49) rodzić będzie z częstotliwością jaką charakteryzują się wszystkie kobiety rodzące w roku, dla którego oblicza się współczynnik. Jak widzimy, te warunki nie zawsze są spełnione, a jeśli w parze rodziców urodzą się np. dwaj synowie, to wzrost populacji w dalszej perspektywie może
być jeszcze mniejszy. Trzeba też  wziąć pod uwagę starzenie się społeczeństwa (mniejszy udział ludności w puli reprodukcyjnej) a w tej grupie zwiększenie się zgonów. Dwa ostatnie lata dodatkowo pogorszyły ten stan.

Przy obecnych wskaźnikach nawet program 500+ i inne podobne prorodzinne zabiegi nie prędko, jeśli w ogóle, ten wskaźnik podniosą do poziomu gwarantującego zastępowalność pokoleń a potem wzrost ludności.
Mam wrażenie, że ten
rządowy kroczek w przód (jeśli uważać go za demograficzny) idzie w parze z dużym krokiem wstecz, co jeszcze bardziej pogarsza sytuację.
Zjawisko wyludnienia ma znaczące konsekwencje społeczne i polityczne. To osobny temat, ale w dłuższej perspektywie w skrócie można wymienić zagrożenie dla naszej gospodarki (już w pewnych branżach nie ma ludzi do pracy), napływ emigrantów, co do których wiadomo, że mają wysoki współczynnik reprodukcji, co spowoduje zmianę naszej struktury demograficznej i możliwe stopniowe wynaradawianie. Imigranci po pewnym czasie, a zwłaszcza w drugim pokoleniu, uzyskują pełnię praw obywatelskich
, aspirują do władz i wpływu na kształt państwa, co będzie powodowało takie zjawiska, jakie obserwujemy na zachodzie Europy. Oznacza to potencjalnie zmianę naszej kultury. Oraz potencjalnie wpływ polityczny ze strony ich rodzimych krajów, religii i powiązań z różnymi siłami, których możemy dziś nie identyfikować.

Dochodzi więc jeszcze wątek dotyczący wspomnianego na wstępie narodu. Jakiego narodu? Czy jeszcze polskiego?
Wygląda na to że Polska na trwałe pozostanie już krajem imigracyjnym, może nawet w dużym stopniu z osłabioną tożsamością przez wpływy przesiedleńców. Czy gdy myślimy o Polsce, to myślimy o naszych dzieciach czy dzieciach, z którymi nie mamy żadnej wspólnoty rodowej, kulturalnej, historycznej? Powiem niepopularnie – dzieci i młodzież ukraińska często była wychowywana w duchu niechęci do Polski (mówiąc oględnie).
Powiedzenie „wszystkie dzieci są nasze” jest szlachetne i nie odmawiam roli serca, ale trzeba na to też popatrzeć trzeźwo – to kolejny przykład ordo caritatis.

Zamach na dzieci (znów kieruję do podanego wpisu) jest też związany z „zamachem” na kobiety, na które w głównej mierze spadają obciążenia związane z chorobami i indukowaną niesprawnością dzieci. To także traumy rodzicielskie, wzrost kosztów w gospodarstwie domowym związany z leczeniem i opieką.  I w drugą stronę – chore kobiety, to gorsza opieka nad dziećmi i czynnik ograniczający przyrost naturalny. Pisałem o tym kiedyś w Zamach na kobiety.
Także zadekretowane przyjmowanie do szkół, przedszkoli i żłobków dzieci napływowych ogranicza możliwości polskich rodzin generując kolejne stresy, koszty i niższy poziom edukacji.

Polityka obecnie rządzących usiłuje podbudować młodzież patriotycznie, co jest słuszne w takiej sytuacji, ale wygląda na to, że bardziej (?) chodzi o przygotowanie jej do bitki w wojnie nie koniecznie w polskim imieniu i naszym prawdziwym interesie. Łatwo szafować czyimś życiem, dużo trudniej odbudować narodowy potencjał ludzki. Nadto państwo zbyt wkracza w prawa rodziców, narzuca swoją władzę, co np. widzieliśmy w zarządzeniach kowidowych.
Z drugiej strony lewica i gorliwi internacjonaliści mówią z podnieceniem o idei bezpaństwowca, „obywatela Europy”, a nawet „obywatela świata”, co podoba się rzeszom młodzieży, której sprawy Polski, jej problemów czy demografii są coraz dalsze. Panuje bezrefleksyjne hasło „tu i teraz”. O ile są to trendy nie tylko polskie, to nasza młodzież, a nawet jej rodzice, nie są skorzy widzieć lekcję, jaką możemy mieć widząc złe skutki takich postaw w innych krajach.

Do depopulacji doprowadza tez duża ilości aborcji, która znacznie wyprzedza inne przyczyny śmierci ludzi (co jest ukrywane w przedstawianych powszechnie statystykach). Ta praktyka, podobnie jak eutanazja, jest pochodną wspomnianego wygodnictwa, ale i wspierana przez propagatorów depopulacji.
Mamy też globalny problem pedofilii, porywania dzieci i handlu dziećmi – skala tych praktyk jest dożo większa i bardziej drastyczna niż się powszechnie sądzi. Może kiedyś o tym napiszę, to trudny i niebezpieczny temat.
Prowadzi to wszystko do coraz większej dehumanizacji naszego życia (coraz mniej uczuć i kultury), w tym także dosłownie przez wdzieranie się idei transhumanizmu, implantowanie chipów, wprowadzanie sztucznej inteligencji (AI) do sfer, gdzie wcale nie jest to konieczne, a nawet mocno przeciwwskazane. (np. czipy do kontroli ludzi i sterowania nimi). To już się dzieje.
O AI pisałem kiedyś w  artykule AI -Rubikon przekroczony,  tamże trochę i o
transhumanizmie.  Od tamtego czasu sprawy poszły dużo dalej.

Wreszcie, mamy poważne zagrożenia dla polskiej niepodległości, zatem i osobistej wolności. Jesteśmy w niebezpiecznym uścisku potężnych sił wrogich Polsce – Niemiec, Rosji,  Izraela i diaspory żydowskich rewizjonistów. Nie dowierzam też Amerykanom, którzy przede wszystkim zawsze coś ugrywają dla siebie.
W takiej sytuacji to postawa rodziców w wymiarze obecnej polityki może mieć ważny wpływ na przyszłość dzieci. Jaką Polskę im zostawimy? Z olbrzymim długiem do spłacenia przez przyszłe pokolenia. Także z długiem zdrowotnym i edukacyjnym.  Obecną rolą naszego pokolenia jest zahamować różne destrukcje. By nasze dzieci i wnuki kiedyś nie zapytały: Gdzie byliście, co zrobiliście, dlaczego skazaliście nas na taki los?

Czy organizujemy się dostatecznie przeciw złym praktykom, czy podnosimy świadomość by widzieć te skryte, czy protestujemy, czy działamy praktycznie?

Na koniec wracam (bo o tym już pisałem) do szczególnej roli jaką odegrają współczesne dzieci dla przyszłości świata.
To obszerny temat poruszany m.in. w książkach Igora Witkowskiego w serii Instrukcje przebudzenia. O ciemnych stronach dawniejszych ale i obecnych praktyk dorosłych względem dzieci były przykłady we wspomnianym na początku artykule Krzyk dzieci oskarża. Tutaj zaś – patrząc w przód,  podsumuję tę wręcz pionierską rolę dzieci paroma cytatami z suplementu do tomu 1.,  który to suplement możesz bezpłatnie pobrać tutaj.
Chociaż te książki są kontrowersyjne, to otwierają nowe horyzonty – co w tej witrynie jest jednym z celów.
Autor nawiązuje do roli zabawy i kreatywności dzieci, ale poniżej podaję myśli ogólniejsze, które prowokują do zawołania:

Pozwólmy dzieciom swobodnie się rozwijać, bo to one i tylko dzięki temu uratują nasz świat!

W nauce, jak w religii, największe objawienia dotyczą przyszłości. To nadchodzące pokolenia są największymi autorytetami, a uczeń jest większy od mistrza – jeśli ma on dar widzenia rzeczy w nowy sposób. Wszystkie owocne idee pojawiły się w umysłach nonkonformistów, dla których to, co znane, było wciąż nieznane, i którzy często wracali do początku, nad którym inni przechodzili do porządku dziennego, pewni swej drogi. Prawdy dnia dzisiejszego są herezjami dnia wczorajszego.
Immanuel Velikovsky

… rodzice rzadko mają pojęcie jak duży przeskok można uzyskać na polu obdarzania dziecka zdolnością do rozwoju, co wynika wprost z faktu, że szkoła nie jest ukierunkowana na uczenie samodzielnego myślenia, a sami rodzice też są obarczeni jej ograniczeniami.

Polecam w tym względzie myśl wyrażoną kiedyś przez Maxa Plancka, przez jeden z najwybitniejszych umysłów XX wieku:
Nowe idee zostają w końcu zaakceptowane nie dlatego, że ludzie się do nich przekonują, ale dlatego, że wymierają, a nowe pokolenie dojrzewa już z nimi oswojone.
Ogromna większość ludzi nie będzie w stanie przestawić się na nowy sposób myślenia, bo nawet nie rozumie, że sposób myślenia może być inny.

Powszechny w cywilizowanym świecie system edukacyjny został tak zorganizowany, że nauka nie jest ani przyjemna, ani efektywna. Jeśli w najbliższych latach nie zmienimy systemu edukacji, to za kilkanaście lat my Europejczycy będziemy szyć T-shirty dla Chin – twierdzi niemiecki badacz mózgu.  Manfred Spitzer

… konformistyczny konserwatyzm uniemożliwia dostrzeżenie i zrozumienie najważniejszej dla współczesnej pedagogiki prawdy, iż wychowanie młodego pokolenia dla przyszłości nie może mieć charakteru przystosowania go do współczesnego stanu cywilizacji, lecz musi być przygotowaniem do uczestnictwa w działaniach zmierzających do odnowienia i reorientacji tej cywilizacji.
Wychowanie młodzieży dla przyszłości świata nie może być przysposobieniem dla jutra, które miałoby być prostą kontynuacją dnia dzisiejszego. Musi być przygotowaniem dla innego, nowego jutra świata. (…) Jeśli mamy kształtować postawę opartą na przekonaniu, iż przyszłość od nas zależy i nasz udział może naprawić bieg rzeczy zmierzający ku katastrofie, potrzebna nam jest i będzie pedagogika inna niż tradycyjna.
Aurelio Peccei (przewodniczący Klubu Rzymskiego)

… trudno przypuścić, by ta część dzieci i młodzieży, która zaznała radości płynącej z samodzielnego myślenia i która doświadczając różnych dróg i możliwości myślenia nauczyła się otwartego traktowania problemów, łatwo mogła paść ofiarą światopoglądowej indoktrynacji lub w przyszłości popadła w dogmatyzm i nietolerancję.
Hans-Ludwig Freese

Kreatywny dorosły, to dziecko, któremu udało się przetrwać.
Ursula LeGuin  

Jak pies z kotem

Psy patrzą na nas z szacunkiem,
koty z pogardą,
a świnie jak na równych sobie.

Winston Churchill

Churchill miał ostry dowcip, ale czasami ludzie zasługują na mocne porównanie. Nie wkraczając na teren znanych przypadków, przechodzę do tematu jak w tytule – to także alegorycznie dotyczy ludzkich zachowań.

Jest wiele domów gdzie psy i koty żyją w zgodzie. Zwłaszcza gdy są razem od małego. – jak na załączonym obrazku, i zapewne widziałeś ich więcej lub masz takie doświadczenie.

Gorzej bywa ze zgodą wielu zacietrzewionych amatorów psów versus amatorzy kotów.

Ostatnio sprawa odżyła medialnie za sprawą stanowiska ogłoszonego przez Instytut Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauki, że jakoby koty domowe są gatunkiem obcym i inwazyjnym w Polsce. Faktycznie – chociaż koty w Polsce były udomowione dawno, to nie były tu od zawsze. Ale tak jest przecież z wieloma innymi zwierzętami udomowionymi. Niestety – polują i zabijają wiele drobnych zwierząt. Jednak wg stanowiska Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska kot nie występuje na krajowej ani unijnej liście inwazyjnych gatunków obcych. Zatem opinia z PAN nie powinna prowokować przeciwników kotów do ich prześladowania (znaleźliby się amatorzy strzelania do nich) – są legalne. Kot jest przyjacielem człowieka i ma wielką rzeszę fanów. Są sprytne, w dużym stopniu samodzielne, zabawne. Znacie za pewno tę masę filmików i zdjęć z kotami…

Tutaj włączę swoją opinię.
Są koty udomowione dosłownie, czyli domowe, i dzikie. Te drugie mnożą się poza ludzką kontrolą, ale także same są ofiarami np. właśnie psów czy samochodów oraz ich populacja reguluje się częściowo sama ze względu na możliwości wyżywienia i naturalne warunki przetrwania.

Jest też grupa pośrednia, z jaką mam do czynienia od lat na swej leśnej działce. Koty „dochodzące”. Pojawią się jak tylko przyjedziemy. Znamy się – niektóre są spoufalone na tyle że wchodzą do domu, czasem skaczą na kanapę, a wylegiwanie się na fotelach lub ławkach werandy to ich ulubione zajęcie. Generalnie wiadomo – lubią „cieszyć się życiem”, leniuchować.

Mamy „kontrakt” – my je dokarmiamy a one dbają by nie było myszy (a przed ich bytnością w okolicy mieliśmy z tym problem), odstraszają też w pewnym stopniu krety. Natomiast przez tyle lat wspólnego bytowania nie zauważyłem aby polowały na ptaki. To trudne i może są zbyt leniwe? Prawdę powiedziawszy byłbym rad, gdyby swoją obecnością częściowo ptaki odstraszały – mamy ich tak dużo, że z plonów aronii i czereśni niewiele nam zostaje.

Ostatnio pojawiły się informacje o plagach szczurów, które buszują po miejskich podwórkach i parkach nawet w ciągu dnia. Mieszkańcy stolicy obawiają się ich, ponieważ gryzonie roznoszą choroby. Dawniej specjalnie dbano o dzikie koty miejskie właśnie jako przeciwnika szczurów – zarówno jako faktycznych drapieżników jak i zwierzę szczury odstraszające. Mimo regularnie przeprowadzanych deratyzacji w stolicy nie udało pozbyć się szczurów, a okresowe wykładanie trutek nie rozwiązuje problemu.

Niestety mieszkańcy stwarzają tym gryzoniom dogodne warunki do życia wyrzucając resztki jedzenia np. na trawnik jako karmę dla ptaków (karmienie ptaków miejskich to osobny kontrowersyjny problem).
Wielu ekologów zwraca uwagę na wkład kotów wolno żyjących w ograniczanie populacji szczurów i innych szkodników. Istnieją co prawda badania, które mają wykazać, że koty nie polują i nie zabijają szczurów, ponieważ te są zbyt agresywne, więc koty ich unikają. Większość jednak doświadczeń wskazuje na coś zupełnie innego.
Nawet jeśli koty nie atakują dorosłych i silnych szczurów, to bez trudu poradzą sobie z młodymi i niedoświadczonymi osobnikami. A to wystarczy, by ograniczać populację tych gryzoni. Tak więc utrzymywanie zdrowej populacji kotów wolno żyjących jest ważnym elementem walki ze szkodnikami.
Przy okazji – nie chodzi tylko o szczury – w mieście żyje wiele gatunków dzikich zwierząt.
Jednym z nich są karczowniki. Zwierzęta te z wyglądu rzeczywiście bardzo przypominają
szczury, dlatego często są z nimi mylone. Szczury najchętniej przebywają wśród zabudowań, w piwnicach, kanałach itp. Karczowniki natomiast preferują łąki, parki i zarośla, chętnie przebywając w pobliżu wody (stąd nazwa „szczur wodny”). Mają również inne upodobania żywieniowe. Ich pokarm stanowią głównie trawy i rośliny rosnące w wodzie. Karczowniki nie stanowią takiego zagrożenia dla człowieka jak szczury. Oczywiście w ogrodzie mogą wyrządzić wiele szkód, ale w mieście są raczej nieszkodliwe.

Podsumowując ten wątek – w tym przypadku kot-drapieżnik spełnia pożyteczną rolę.

Wracam do osobistego doświadczenia.
O naszych kotach działkowych pisałem np. w tych impresjach przyrodniczych – O zieleni i przyrodzie można nieskończenie.
Mieliśmy też kiedyś kota w domu w Warszawie – chowanego od maleństwa. O tamtego czasu koty budzą we mnie dużą sympatię – Szafek (zaraz wyjaśnię to imię) był nie tylko ładny, ale i uroczy, był z nami długi czas. Szafek, bo jego ulubionym miejscem był szczyt szafy, z której przez okno obserwował okolicę. Szczególnie, po powrocie z działki, gdzie go zabieraliśmy i gdzie wyraźnie był szczęśliwy mając swobodę. Te powroty do miasta, a szczególnie już tylko miejski sezon późnojesienny i zimowy wprawiał go w melancholię gaszoną trochę ową obserwacją przyrody przez okno.
Podpisuję się też pod tym, co stwierdza i stosuje felinoterapia – kontakt z kotem działa uspokajająco, zmniejsza stres. Koty mogą pomóc w uśmierzaniu bólu, gdyż wyczuwają bolesne miejsca na ciele i układają się na nich. Także przyjemnie grzeją, co w zimowe wieczory było jak znalazł. To ciekawe osobne tematy z medycyny komplementarnej.

Ujemną stroną posiadania kota w domu jest niszczenie mebli, zwłaszcza tapicerskich. Natomiast koty są czyste i mało wymagające – nie trzeba np. ich wyprowadzać parę razy dziennie na spacer. A te dzikie radzą sobie całkiem dobrze – podziwiam np. jak potrafią przetrwać nawet dość ostrą zimę, a w kwestii czystości – można je dać za przykład wśród zwierząt, czego nie można powiedzieć o psach.
Jest też aspekt specjalny tej psiej „czystości” – spotykane całowanie się z psami, pozwalanie na lizanie twarzy… Hm, a przed chwilą czego ten pyszczek dotykał?

Jednak nie chcę się skupiać tylko na kotach, bo to temat na sporą książkę i … niejedną już napisano.

O ile wiele kotów lubi domowe wygody, to generalnie jestem przeciw trzymaniu w domu większych zwierząt (koty raczej do nich nie należą), zwłaszcza psów. To mo że być nawet w moim rozumieniu okrutne (?). Zatem przechodzę do psów i ich właścicieli.

Zacznę od owej czystości, bo przypomniał mi się tutejszy starszy (ponad 10 lat temu) wpis Śmierdząca sprawa , w którym pisałem:

„… Śnieg stopniał i odsłonił całe masy wszelkiego śmiecia ale zwłaszcza – co krok – psie odchody. To one, po odmrożeniu, tak śmierdzą.

Odsłania się więc i kultura naszego społeczeństwa.
Owszem – są na ulicy specjalne kosze na psie ekskrementy, ale nie widziałem aby ktoś z nich korzystał. Raczej widuję, że są zapchane czymkolwiek. Spróbuj zwrócić uwagę na nieodpowiednie zachowanie – spotkasz się często z pretensją lub przynajmniej zimnym nienawistnym okiem.

Od razu przypomina mi się prawie codzienne doświadczenie. Wchodzę do windy i czuję smród. Psi. Utrzymuje się dość długo. Czasem widzę sąsiadów w windzie ze swymi pupilami. Te, utytłane „po pachy” po chwili wprowadzane są na pańskie salony.

Nawet nie próbuję sobie wyobrazić czystości takiego domu, zapachów w nim – oszczędzam sobie takich „przyjemności”.
Także ściany domu wokół – obsikane.
Inne niedogodności to na przykład ranne lub nocne pobudki za sprawą psów. Prawie codziennie już między piątą a szóstą rano szczekanie dwóch psów na różnych piętrach stawiające dom na nogi – domagają się wyjścia za potrzebą. Podobnie czasem po północy. Z okna słychać nawoływania właścicieli oraz dalsze szczekania…”

Niestety sytuacja się pogorszyła, niektórzy zafundowali sobie drugiego psa…

Dodam, że klan miejskich psiarzy ma wiele ciekawych cech. Doceniając ich serce dla zwierząt, obserwuje się upodobnianie psów do właścicieli, czasem podobne choroby, specyficzny język, infantylność, dziwne imiona pupili… – różne kulturowe zjawiska w tej specyficznej grupie społecznej.
Do kultury osobistej i społecznej należy przestrzeganie pewnych przyjętych zasad – pies na smyczy w miejscach publicznych, nie wypuszczany wolno bez kontroli, poskramiany gdy atakuje ludzi i inne psy itd.
Patrząc od strony kulturowej i językowej, skądś wzięły się takie określenia jak (przepraszam za cytowanie mało miłych):
psia mać!; ty psie!; pies ci mordę lizał; psiakość!; skundlenie…

Psy bywają używane do szczucia (bierz go!), stąd też potoczne wyrażenie szczuć na kogoś/na coś i podobnie – wycie z powodu X, pogonić kota…
Niestety, psy wyzwalają także negatywne uczucia.

Pisałem też kiedyś o samotności, a tam o tym, że uciekając od niej, właściciele psów mają jeszcze trochę wspólnego języka – na temat psów i wszelkich spraw w rozmowach podczas spacerów z pupilami, ale bywa, że na tym kończą się bezpośrednie kontakty. Rozumiem wiec dzisiejszą potrzebę coraz większej ilości osób samotnych i singli posiadania choćby namiastki przyjaciela, a pies często bywa lepszym (wierniejszym i kochającym) przyjacielem niż człowiek…
Dawano, dawno temu popełniłem taki mały wierszyk:


Pies,
Serce na czterech łapach
Przybiegł do mnie.

W locie radości, w oczu błysku
Zapomnienie wszelkich krzywd.
Poczułem się mały,
Lecz pokrzepiony przyjaźnią.

Tak, miałem takie relacje z psem. Miłość tak wiele znaczy i wynagradza.
Niestety, wierna psia miłość bywa nie odwzajemniona z taką wiernością. Pies – zabawka dziecka porzucona, bo się znudził, albo sprawia kłopot. Pies zostawiony w lesie i przywiązany do drzewa – na śmierć.

Wkraczam na rubież, która może mi nie przysporzyć sympatii (o co specjalnie nie dbam) i wywołać oburzenie. Cóż – mówię o faktach.
Psy bywają też traktowane okrutnie. W tradycji wiejskiej pies postrzegany jest jako stróż domostwa i trzymane go na łańcuchu jeszcze do dziś nie budzi wśród wielu gospodarzy współczucia.

Widzieliśmy w wielu reportażach jak fatalne mogą być warunki w psich schroniskach, a prowadzenie ich stało się dla niektórych li tylko biznesem.

Gdybym miał za miastem dom z ogrodem – trzymałbym psa. Podobnie jak syn i jego teściowie – mają odpowiednie warunki i wiedzą jak psa dobrze ułożyć.

Zjawiska na styku człowiek-zwierzę przybierają w ostatnich czasach niepojącą wymowę – zwierzętom przydaje się nawet większe prawa niż ludziom. Fanatyczni ekolodzy („animalsi”) rozczulają się nad drobnymi przedstawicielami fauny i potrafią w tym kontekście zablokować inwestycje ważne dla człowieka, mimo że zadbano o zachowanie gatunku.
Słyszeliśmy wyrok w sprawie zabijania karpi tasakiem na targu (o ile dobrze pamiętam), który opiewał na karę podobną jak za „przypadkowe” zabicie na drodze człowieka…
Człowiek niemal zabity przez niedźwiedzia jest piętnowany za „wejście mu w drogę”.
Dziki wdzierają się do miast, plądrują, ryją, mogą być niebezpieczne. Sporym wysiłkiem i kosztem łowi się je i wywozi do lasu aby … za parę dni znów wróciły. Itd., itd.
Ale odbiegam od głównego tematu, więc powracam do psów.

Często w reportażach (np. ALARM w tvp1) pokazywane są ofiary groźnych pogryzień przez psy, były też przypadki śmiertelne. Pies potrafi być niebezpieczny i nieprzewidywalny, ale takie przypadki nie skutkują ani otrzeźwieniem ani surowszymi karami – psy to nasi przyjaciele i „niedobra o tym mówić”.
Dawniej zawód hycla był sposobem na watahy bezpańskich psów, dzisiaj to słowo/zawód jest niepoprawne politycznie.
Podobna sprawa z wilkami. Jest ich coraz więcej, podchodzą pod domostwa, atakują zwierzęta gospodarskie, zagrażają potencjalnie ludziom. Ale wilki są chronione i mają się mnożyć. Sytuacja podobna do tej z dzikami lub żubrami, które też się bardzo rozmnożyły i czynią szkody w rolnictwie.
Duży dyskusyjny temat – zostawiam.

Podejście do psów i kotów bywa różne w różnych kulturach. Np. w świecie wyznawców Mahometa koty to zwierzęta błogosławione, a psy – przeklęte … (ogólniej: w wielu miejscach na świecie tradycje i religie definiują zwierzęta czyste i nieczyste).
Ale w Europie to koty były kiedyś ofiarą okrutnych praktyk torturowania i palenia na stosie, bo jakoby były opanowane przez złe duchy.

Okazuje się, że i u nas są w pewnym sensie dwa klany, ale nie słyszałem aby klan sympatyków kotów był agresywny.

Komunikaty i skorowidze

Porządek trzeba robić, nieporządek robi się sam.
Tadeusz Kotarbiński

Jestem „na walizkach” przemieszczania się między Warszawą a leśną daczą w czasie urządzania się tam na lato. Nie ma czasu na dłuższe pisanie (chociaż nie będzie krótko, ale tym razem przez „kopiuj-wklej”).
Dziś sprawozdawczo i porządkowo – zatem tylko parę komunikatów i tytułowych skorowidzów.
Co do tutejszych wpisów taki skorowidz stanowi to, co widzisz na prawym marginesie.

Przed końcem maja sporządziłem miesięczne podsumowanie nowości okołozdrowotnych na LepszeZdrowie.info.
Treść w skrócie: 9. część rad zdrowotnych, artykuły o profilaktyce cukrzycy, wykłady o wit. C, jak zdrowo grillować, jak szkodziły szczepionki i co z tym zrobić, elementy medycznego survivalu, podsumowania pandemii i ostrzeżenie przed powtarzaniem błędów, fronty walki o prawdę i suwerenność wobec zakusów WHO, kogo słuchać i wiele więcej…


Jeśli ktoś nie był jeszcze na ww. stronie (w skrócie LZ), to podaję skorowidz tamtejszych artykułów na koniec maja (od 2007 r., pomijam obszerny zestaw Nowości z omówieniami). Czyż nie znajdziesz tam czegoś dla siebie/rodziny?

W dziale PRO – czyli artykuły i komunikaty o produktach, postawach, zjawiskach, technikach, akcjach itp.  wspierających zdrowie w rozumieniu tego serwisu:


Możesz uzdrowić swoje życie
                                           

Naturalna medycyna

Co to jest medycyna holistyczna?

Zdrowie w twoich rękach

Szybko-wolno

Leczyć czy uzdrawiać?

Życie bez ograniczeń

Profilaktyka ChiKung

Biofeedback

E-booki o zdrowiu

DHEA- superhormon

Melatonina

Kinezjologia edukacyjna

Po co ci ta cała Integracja Oddechem?

Co mi dała Integracja Oddechem

Świadome oddychanie

Potęga energii wewnętrznej

O relaksie

Ćwiczenia relaksacyjne

Wspomaganie mózgu I

Wspomaganie mózgu II

Drzemka

Metoda Feldenkraisa

NLP a zdrowie

Wegetarianizm w praktyce

Nie truj się!

Produkty gryczane

Nieżywi lekarze nie kłamią
Przyczyny raka wg dra Otto Warburga

Wellness – nowy, zdrowy styl życia !

Branża wellness

Przyszłość biznesu medycznego

Jak stosując odpowiednie witaminy suplementy odżywki poprawić swoje zdrowie i jakość życia

Witaminy a zdrowie

Jak można sobie pomóc w nieuleczalnych chorobach?

Czy integracja medycyny akademickiej i medycyny chińskiej jest potrzebna i możliwa?

Prawa pacjenta

Nowa wizja uzdrawiania cz.1

Dla serca

Antidotum

Obudź w sobie radość życia

Rosnąca popularność homeopatii
GABA

Sekrety zwalczania stresu

Nie żyj w stresie
Ratuj życie (serce)

Pogromcy stresów

Sztuka radzenia sobie ze stresem

Relaksacja

12 sposobów na chandrę

Śmiech to zdrowie

Biblioterapia, czyli kilka zdań o uzdrawiającej roli książki

Uzdrawianie przez kreatywność

Pasja i zdrowie

Pożywienie – lekarstwem

Jak  się czujesz

Jak niechcący straciłem z lenistwa 1/6 swojej wagi i co z tego wynikło?

Cudowne zboże – orkisz

Nordic Walking

Cudowny ocet jabłkowy

Ocet jabłkowy dla zdrowia i linii

Estragon zamiast soli

Medycyna tybetańska

Refleksologia
Jak szybciej osiągać cele

Ekologia a zdrowie

Ekologia dla zdrowia – twój wkład

Płukanie nosa

Uzdrawiające dźwięki

Leczenie naturalne, cz.1

Leczenie naturalne, cz.2

Błonnik

Błonnik – na zdrowie!

Czy istnieje eliksir młodości?

Odżywianie komórkowe

Gorączka, wróg czy przyjaciel

Zasady żywienia

Moje 11 błędów z których wiele się nauczysz

Jak proste zmiany mogą okazać się zbawienne dla zdrowia Twojego organizmu

Ruch + dieta = zdrowie

Sześć sposobów na bystry umysł

Jak w łatwy i przyjemny sposób odzwyczaić się od picia hektolitrów kawy dziennie.

Amarantus – wielka nadzieja

Radość jako lekarstwo

Mantra zdrowotna

Joga dla oczu

OczyM marzą oczy?

15 sposobów na zdrowy i głęboki sen

Kasza jaglana – królowa wszystkich kasz

Dożyj 100 lat w chińskim stylu

Profilaktyka

Profilaktyka – konkretnie
Dylematy zdrowia i … administratora  

Przeziębienie, czy grypa?

Lżej na sercu

Chroń swoje oczy

Uniwersalny lek

Pożytki z jajka

Co jest najważniejsze w życiu

Skuteczne odchudzanie i fitness dla każdego

Przełam się

Odchudzanie – nieoczekiwani pomocnicy

Sylwetka a święta

Skuteczność metody 7 minut

Koszyk możliwości (w odchudzaniu)

Dieta kontra (?) ćwiczenia

Ćwiczę w domu – możesz i ty

Czy rynek fitness jest obiecujący?

Częste pytania nt. 7-minutowego treningu

Dieta podczas treningu

Co jest najważniejsze w fitnessie

Nasz unikalny i sprawdzony sposób

Prosto a łatwo

Pomnik dla … jaja i kury

Panaceum?

Spirulina – cud natury

Co jest ważne i co z tego wynika

Zdrowie przez transformację

Petycja w sprawie strategii walki z rakiem

Ukryte terapie – minirecenzja książki

Słońce – zdrowe czy nie?

Kawa a serce

Kawa – dobra czy zła?

O soli

Proste metody na powszechne dolegliwości

Zalety czekolady i kakao

Dlaczego warto być zdrowym i jak?

Metody psychologiczne

Czekolada i kakao (cz.2)

Ksylitol

Dlaczego pakiety prywatnej opieki medycznej?

Dwie historie

Olej z konopi a marihuana

Niespodziewany obrót spraw

Jak oddychać

Powrót do rozsądku czyli konopie lecznicze

Oddychanie a zdrowie

Propozycja zmiany systemu leczenia Polaków

Koniec ery szpitali?

Kawa a wątroba i inne mity

Przywracanie zdrowia

Witamina C – praktycznie

Wakacyjna transcendencja

Picie kawy jako inwestycja w mózg

Jeszcze o czekoladzie

Panaceum w zasięgu ręki i … nóg

Ruch dla zdrowia

Kawa – podsumowanie

Apel do Polaków – zmieńmy system lecznictwa

10 powodów aby pić herbatkę z czystka

O reformę służby zdrowia w Polsce

Abonament medyczny?

Jak lepiej?

Telemedycyna

Korzystne zmiany żywieniowe

Co może zabić a co uratować życie

Nowości zza granicy (kwiecień 2016)

Jak zwiększyć szanse na uniknięcie raka?

Magnez

Tajemnice wody – recenzja+ książki

4-godzinne ciało. Recenzja książki T.Ferrissa

Higieniczny tryb życia

Lek homeopatyczny to nie placebo

Dieta dobrych produktów

Slow food

Praktyka Totalnej Biologii

SCFA – ważne kwasy tłuszczowe

Abonament medyczny

S7health nowa odsłona

Ukryte terapie cz. 2 – omówienie

Uniwersalny lek

Jerzy Zięba

Długie życie w zdrowiu

Eliksir życia dla twojego ciała

Skarb ludzi

Kiełki

Stwardnienie rozsiane – przełom?

Cynamon

O tarczycy – wstęp

Sól – dobra czy zła?

Cholesterol HDL przeciw miażdżycy

Awokado

77 korzyści z ćwiczeń

19 korzyści dwuskładnikowego harmonizującego porannego napoju

Ogórek

Anty-aging – subrecenzja*

Jeszcze o jajkach

Boso po zdrowie

Ogórek kiszony

Dr David R. Hawkins i jego dzieło

Test mięśniowy (kinezjologiczny)

Wstęp do uzdrawiania mocą świadomości

MMS – Master Mineral Solution

Masaż Dotyk Motyla

Myśli o długowieczności (wg D. Chopry)

Przeciw starości (1) – Zwalczyć zmarszczki sportem

Proces starzenia się wg D.R. Hawkinsa

Nie jesteś bezsilny – jesteś na prawie

Podsumowanie konferencji Rewolucja Zdrowia

Zmotywuj się do ruchu

Holopatia i podobne podejścia do holistycznego leczenia

Nanowoda

Nie tylko na święta

Tajemnica… w powietrzu

Odtruwanie z metali ciężkich – medyczne i naturalne

Medytacja a zdrowie (cz.1)

Medytacja a zdrowie (cz.2)

Nie choruj zimą- 12 rad

Sól Epsom czyli…

Prosto i skutecznie

Na grypę i nie tylko

Imbir

Świadome jedzenie

Jeszcze o Jerzym Ziębie (2)

Pochwała herbaty

Wydarzenia – omówienia

Jedna z przyczyn słabej pamięci

Uzdrawianie duchowe – Antoni Przechrzta

Pokrzywa

Endoekologia

Soda dla zdrowia

Zalety pyłku pszczelego

Jeszcze o soli

Historie optymistyczne

Odchudzajace tłuszcze

Uzdrowienie przez wizualizację

Kokosy i ich zalety

Ryby – jakie i jak, by było zdrowo

Prostota bogactwa jakie oferuje ciało

Janusz Kołodziejczyk, Ferdynand Barbasiewicz, Bruno Gröning

Witamina D – jej jasne (i ciemniejsze?) strony

Mity medyczne – cz. II książki

Mity medyczne – cz. III książki

Dr Krzysztof Krupka – szerokie spojrzenie na zdrowie

O jajkach naukowo (cd.)

Metoda klawiterapii

Rozwój XCII

Jeszcze o witaminie C

Skuteczne odchudzanie

Teresa Maria Zalewska

MCT

O medytacji

Skuteczne ćwiczenia fizyczne

Śmiechoterapia

Shinrin-Yoku po polsku

Higiena w czasie epidemii wirusowej

Koronawirus i nie tylko…

Odporność naturalna

Tajemnica grasicy

Światłoterapia

Zasady bezpieczeństwa na czas epidemii …

Parę zdrowotnych uwag kulinarnych na święta i nie tylko

Podręcznik medycznego survivalu

Zaburzenia nastroju i depresja cz. 1 (jak sobie z tym radzić)

Lekarka – demaskator

Czysta woda [odtworzenie artykułu z Facebooka] *

Długowieczność. Tajemnice Bernarda LaPallo.[odtworzenie artykułu z Facebooka]

Zdrowy sen dzięki… [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Doktor Ferdynand Barbasiewicz[odtworzenie artykułu z Facebooka]

Głos, który leczy [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Wlewy dożylne ratujące zdrowie i życie  [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Jeszcze o wlewach “z perhydrolu” [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Moc cebuli  [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Nexus  [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Jedzenie na lepsze myślenie

Act for Food [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Unikaj ‚białasów’ [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Nowe uspokajające badanie na temat kawy [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Odkrycia o zdrowiu, których Twój sąsiad nie pozna (a Ty tak)  [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Broń się przed grypą … rękami [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Jerzy Zięba o szczepionkach [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Techniki oddechowe [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Wciąż odkrywanie nieznanego [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Minimalny wysiłek fizyczny dla zdrowia [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Coraz szersza świadomość zagrożeń  [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Wzmacnianie organizmu (odporności) i wstępne leczenie

Nieoczekiwany obrót spraw [odtworzenie artykułu z Facebooka]

S7Consierge – co to jest i jak działa? [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Stres zabija na wiele sposobów. Jeszcze jeden sposób by go skasować [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Zmiana narracji?
Światowy dzień żywności  [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Ukryte terapie – część 3

Samoleczenie

Skandynawski sekret. 10 prostych rad, jak żyć szczęśliwie i zdrowo.

Ukryte terapie – cz. 3 – dwa tomy. Omówienie.

Nowe książki dr Katarzyny Świątkowskiej

Dobre rady cz.1
Dobre rady cz.2

Dobre rady cz.3

Zupowy detoks

Jak sobie radzić w sezonie grypowym

Vademecum Covidowe

C-19 – Jeszcze inne zalecenia i szanse opanowania

Na świąteczny stół
Dobre rady cz. 4

Dr Zbigniew Hałat
Przyszłość ochrony zdrowia

Dobre rady cz. 5

Cynk

Dobre rady cz. 6

Dobre rady cz.7

Profesor Andrzej Frydrychowski

Nauka i zdrowie publiczne są zepsute
Herbata raz jeszcze
Muzyka i krew

Geniusz w genach – recenzja książki

Dobre rady cz.8

Elementy medycznego survivalu

Dobre rady cz. 9

U źródeł– artykuły o filozoficznych, duchowych  i psychologicznych podstawach zdrowia i  dobrego samopoczucia, spełnienia.   W tej  sferze także (a może przede wszystkim?)  leżą klucze do zdrowia:
 

Najpierw zdrowie

Świadomość człowieka?! 

Życie-definicje

Życzliwość dla siebie

Transformacja                                                            Transformation

Zmienić świat

Twórczość i zdrowie

Kontakt ze sobą

Błękitny szlak                                                             Blue-sky route

Ostatni dzień twego życia

Droga                                                                          Way

Patrz na jasną stronę życia    
Bogactwo prostoty

Wzorce zachowań, które nas niszczą   

Przez żołądek do głowy

Wewnętrzny uzdrowiciel

Optymizm daje życie    <

Zdrowie (sposób na)

Zdrowie, cywilizacja, charakter (Edytorial 4)

Złote zasady mądrego życia…

Dylemat: człowiek – ekologia – klimat

Co jest ważne i co z tego wynika   

Manifest rozumu i serca

Przywracanie  zdrowia   

Hipokrates przypomina

Krytyka i aprobata (na dziesięciolecie witryny)

Wyższa perspektywa

Wstęp do uzdrawiania mocą świadomości

Dlaczego i po co?

Arogancja a ignorancja

Zaangażowanie

Medycyna humanistyczna

Nowa wizja uzdrawiania I 

O współczesnej medycynie (krytycznie)
Geniusz w genach – recenzja książki

W dziale ANTY – czyli publikacje o zjawiskach, produktach, postawach, akcjach, polityce i wszystkim, co szkodzi zdrowiu w pojęciu tego serwisu. Artykuły krytyczne i demaskujące, które mogą zawierać także pozytywne kontr-tezy, czyli to co podajemy w dziale PRO:

Na zdrowie?

Rafinowany cukier

Aspartam

Gorzka prawda

Podstępna adaptacja

8. przykazanie

Metale toksyczne

Cel kartelu farmaceutycznego

Apel do tych, którzy dążą do zdrowia

Palenie tytoniu

Mikrofalówki (cykl artykułów)

Kulisy leczenia nowotworów

Nasze leki nie działają

Żywność genetycznie modyfikowana

Przyjmowanie leków – zbrodnia na wątrobie?

Z każdej mąki będzie chleb

Normalny styl życia – obżarstwo

Niedorzeczności współczesnego rolnictwa

Tania żywność drogo kosztuje

Farmacja na cenzurowanym

Uwaga na napoje energetyzujące

Anty Judym

Stresy
Urywki artykułów amerykańskich o fitnessie

Pracoholizm – nowa choroba cywilizacyjna?

Czy lekarz korzysta z wolności słowa?

Czy ty też pozwalasz swojemu dziecku powoli rujnować sobie zdrowie?

Koniec tanich leków

Szkodliwość promieniowania radioaktywnego i fal elektromagnetycznych dla człowieka

Cholesterol i śmiercionośny syndrom X

Hipokineza a zdrowie

Dlaczego nienawidzimy własnych ciał

Koncerny farmaceutyczne utrudniają konkurencję

Tęsknota za żarówką

Uboczne skutki prawdy

Pij mleko, będziesz kaleką

Ostrzeżenie przed antybiotykami
Żółte światło dla antybiotyków

Akrylamid

Zdrowa woda – czy na ziemi jest jeszcze taka?

Zdrowa tylko z nazwy

Jesteśmy nabijani w butelkę

Nieuleczalne: choroby, ludzie czy system?

Nie krzywdź swego dziecka

Mity sercowe

Z dymem
Zakwaszenie

Leki na zaziębienie i grypę

Wędliny i przetworzone mięso
Fałszerze jedzenia

Niebezpieczna fruktoza

Walka z rakiem?

Gorzka prawda o cukrze

BPA – wiesz o tym?

Liczy się zysk i władza, nie zdrowie

Fluor – dobry czy zły?

Polityka głodu i cierpień

Margaryny w szkole?

Chemtrails

O szczepieniach – cd.
Nagonka na sprawiedliwych

Ministerstwo to służba

Zakwaszony czy skwaszony
Chemioterapia – złota żyła medycyny i farmacji
Mammografia – pseudo profilaktyka

Szczepienia – dossier #3

Szczepienia – dossier #4

Kłamliwe reklamy leków

Minister znaczy sługa, ale czyj?

Smog

Krytykanci

GMO i Monsanto

Cola, pepsi i inne płynne pokusy

Najbardziej niebezpieczne składniki jedzenia

13 tajemnic korporacji farmaceutycznych …

Metody Big Pharma

Na barykadzie walki o wolność

Naukowcy

25 Kompromitujących medycynę faktów

Niebezpieczne pupile

Wiarygodność prac naukowych

Kompromitacja

List do redakcji (sprawa szczepień)

Zamach na kobiety

Alert 5G

Kompromitacja za kompromitacją

Czy niektóre choroby są sztucznie wywoływane? – cz. 1

O soli cd.

5G – Pięć Głównych uwag

5G – Pięć Głównych Uwag – cz. 2

Naukowe kłamstwa

Margaryny o smaku masła 🙂

Leki „na przeziębienie i grypę”…

Orka

WHO, jej szef i epidemia Covid-19

Gates – filantrop?

Kult medycznej dezinformacji w Dolinie Krzemowej

Medyczne szkody

Maskarada

Uwikłanie mediów w dezinformację
Oskarżamy!

7 najgroźniejszych kłamstw, które możesz usłyszeć od lekarza… [artykuł odtworzony z Facebooka] *

Zabójcze ubrania – nosisz takie? [artykuł odtworzony z Facebooka]

Puszka Pandory  [artykuł odtworzony z Facebooka]

5G – niebezpieczna technologia [artykuł odtworzony z Facebooka]

Paszporty szczepionkowe – dlaczego uważam, że nie!

Pandemiczni redaktorzy

Czy powinieneś się zaszczepić?

Maskowanie ust powoduje chorobę dziąseł, co zwiększa ryzyko śmierci koronawirusa o 900%

Skorumpowane nauki medyczne

Skutki szczepionki – raport

Pasożyty w szczepionkach? 

PANiska w PANie, czyli jak zaorać autorytet akademii


W dziale INNEartykuły, komunikaty, produkty itd., inne niż te ujęte w działach PRO i ANTY lub łączące oba aspekty (pokazanie ANTY, stosowanie PRO, itp.)

Apel do przywódców państw i do narodów świata                   

Pojęcie zdrowia w ujęciu historycznym

Edytorial 1

Dokąd zmierzamy?

Sprawdź czy i ty popełniasz te błędy

Obudź w sobie zwierzę

Ile cierpienia trzeba?

Co jest powodem przedwczesnego starzenia się?

Oszukać czas

Nieśmiertelność

W poszukiwaniu nieśmiertelności

Aforyzmy o zdrowiu i dobrym samopoczuciu

O marzeniach i kreatywności

Hipnoza – czym jest i na czym polega

Świńska/grypa – przeciwdziałanie

Jak wspomaga nas kofeina
Moja historia z kawą

Indeks glikemiczny

Witaminy a producenci leków

Pulsujący świat

A gdyby reforma szpitalnictwa?

Dysbioza – matka chorób

Tradycja – druga strona medalu

Dieta przyszłości

Przyszłość biznesu medycznego
Uwaga na słońce!

Pierwiastki życia i witaminy

Dla kogo laserowa korekcja wzroku?

Konserwanty i ulepszacze

Woda to życie
Woda- zdrowia doda?
Jeszcze o bieganiu

O nosie

Błekit oceanu kontra morze krwi

Czas na B.S.M.

Otyłość

Zakwaszenie organizmu – ciche niebezpieczeństwo!

Gniew a nasze potrzeby i oczekiwania

Edytorial 2 – Aspekty zdrowia

List otwarty w sprawie ochrony Polski przed GMO

Brońmy Polski przed mutantami! (list otwarty)

Poradnik grubaski

Blokady bioenergetyczne człowieka

O stresie

Tańsze leki nie są gorsze

Milionerzy nie palą

Tylko dla palaczy – jak zostać milionerem

Uwaga woda!

Jaki wpływ na rozwój chorób ma tlen

Wapń

Fobia gorączkowa

Bardziej chora od pacjentów

Czy mycie jest zdrowe?

Cholesterol, jajka, tłuszcze, kolagen…

O tłuszczach raz jeszcze (cz.1)

Elektrosmog

O tłuszczach omega
Bomba zegarowa czy witaminowa?

O rybach praktycznie

Ból i cierpienie

Znak naszych czasów

Olej czy smalec

Uwaga – interakcje!

Zęby, usta i …

Pytania do kandydatów w wyborach parlamentarnych 2015

Jelita

Cieknące jelito

O bieganiu

Jelita i ich lokatorzy

11 Największych Kłamstw Żywienia wg Oficjalnego Stanowiska
Mit cukrów wolnych

Gluten

Nie dla brzuszków

O mało znanym limicie ćwiczeń

Chleb i zboża

Uwaga żywność

O reklamowanych medykamentach na przeziębienie. Mały przewodnik.

Witaminy i EBM

Medycyna Oparta na Faktach (EBM)?

O kapielach

Serce

Z głowy na nogi

O dietach

Czy zdrowie to miraż?

Cukrzyca + tabletki na nadciśnienie = niebezpieczeństwo

Mity kawowe

Galimatias w metodach uzdrawiania

Czy jesz płatki na śniadanie?

Soki

Ideologia zieleni

Nie jestem wegetarianinem

Mikrobiota

Wino i sauna

A gdyby nie jeść?

Jeszcze o EBM

Nie tylko krew

Oczywistość

Osłona?

Detox

Społeczne akcje mailowe

O piciu – ciąg dalszy

Woda z kranu

Umysł i medycyna

Nieśmiertelność na zamówienie?

Biblioteczka zdrowia

Woda i jej … lanie

Prawidłowe odżywianie przy odchudzaniu

Lody – za i przeciw

Tiomersal

Szczepienia – dossier #5

Seria filmów o niebezpieczeństwach szczepień

Mleko dobre czy złe?

Refluksy

Z Blox (cząstkowe archiwum techniczne z bloga)

Laktoza, gluten itp.

Nietolerancje pokarmowe

O ignorancji i jej skutkach

Podstawy niewidzialnej transfuzji.Teoria.

Jakie mamy zamienniki mleka krowiego?

Homocysteina

Mycoplasma

Borelioza – krótki przegląd zagadnień

Tłuszcze nasycone

Na czym smażyć

Czego oczekuję od polityków?

Pochopna ocena

Amalgamaty

Jak radzić sobie w smogu pól torsyjnych i nie chorować

Dla otwarcia oczu (na przykładzie koronawirusa z Wuhan)

Zimowe przypadłości zdrowotne

O koranawirusie

Plandemia – plandemic

Zbawca ludzkości?

Po dwóch stronach o 5G

Spis notatek o zdrowiu z fanpage Zdrowie i Fitness dla Ciebie plik xls

Bezcelowość masek na twarz

Co jest dobre DLA CIEBIE?  [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Najlepsze i najgorsze warzywa [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Ruch dla zdrowia  [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Kowidowe książki [już ok. 60]

Jeszcze o PCR

Serce a rozum [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Aktywny senior – ale jak?

Piramida żywieniowa czyli mitów medycznych cd. [odtworzenie artykułu z Facebooka]

Telefony komórkowe a zdrowie  [odtworzenie artykułu z Facebooka] 

Niezdrowe odżywianie się jest przyczyną śmierci setek tysięcy [odtworzenie artykułu z Facebooka]

List do znajomych

Istotne pytania dotyczące narodowego programu szczepień

Wirus SARS-CoV2 – inne spojrzenie

Moje zdrowotne perypetie

Ukrywane fakty o szczepieniach

Transmisja bezobjawowa C-19 praktycznie się nie zdarza

Substancje chemiczne chroniące przed słońcem wchłaniane przez skórę na poziomie przekraczającym progi FDA

Przeciw „pandemii”

Absurdy covidiańskiego cyrku

Jeszcze o lekach na przeziębienie i grypę

Nowa postać serwisu (notatka techniczna)
Informacje o fałszywej pandemii (plik obcy w OpenOffice)

Respiratorowa eutanazja

O kryteriach prawdy

Manipulacje CDC i ich konsekwencje

Nowa Rada Medyczna przy premierze 

Wiara czy nauka
Iluzja medycyny opartej na dowodach

Wynalazca szczepionki mRNA wymazany z historii

Dr Robert Malone o Medycynie Opartej na Dowodach (EBM)

Insulinoodporność i cukrzyca

Cukrzyca

„Pandemia c19” dla opornych

Zapobieganie i leczenie cukrzycy

Dalsze artykuły w przygotowaniu.

A propos naukowców i lekarzy (branża medyczna i terapeutyczna) – kolejny skorowidz nazwisk osób spoza Polski, które wyróżniają się niezależną i odważną postawą – próbują pokazywać prawdę – często wielkim kosztem dla siebie samych. Są banowani, prześladowani i cenzurowani, zatem szukaj ich raczej w takich miejscach jak: Duck Duck Go, Telegram, Bitchute, Rumble , Odysee itp. , gdzie jeszcze cenzura jest ograniczona.
Warto śledzić (oczywiście to wybór, trudno sobie wszytko przypomnieć, ogarnąć i sklasyfikować wg wagi/znaczenia pod różnymi względami).
Są to:

Dr Michael Yeadon (Former Pfizer VP)
Dr Robert Malone (mRNA inventor)
Dr Peter McCullough
Dr Vladimir Zelenko (Nobel PP Nominee)
Dr Kary Mullis (PCR inventor/Nobel PP winner)
Dr Rima Laibow
Dr Naomi Wolf
Dr David Martin
Dr Wolfgang Wodarg
Dr Luc Montainger
Dr Roger Hodkinson
Dr Geert Vanden Bossche
Dr Sherri Tenpenny
Dr Judy Mikovitz
Dr Carrie Madej
Dr Klaus Püschel
Dr m Sucharit Bhakdi
Dr Geert Vanden Bossche
Dr Vernon Coleman
Dr Ben Tapper
Dr Michael Lake
Dr Christiane Northrop
Dr Simone Gold
Dr Sean Brooks
Dr Shiva Ayyadurai
Dr Jane Ruby
Dr Ryan Cole
Dr Kevin Stillwagon
Dr Afzal Niaz
Dr Rashid A. Buttar
Dr Paul Thomas
Dr Vanessa Passov
Dr Jessica Rose
Dr Christopher Rake
Dr Charles Hoffe
Dr Mark McDonald
Dr Jeff Barke
Dr Andrew Kaufman
Dr Manuel Alonso
Dr Amir Shahar
Dr Patrick Phillips
Dr Bryan Ardis
Dr Daniel Griffin
Dr Zandra Botha
Dr Rochagné Kilian
Dr Joseph Mercola
Dr James Lyons-Weiler
Dr Henry Ealy
Dr Jay Bhattacharya
Dr Michael Palmer
Dr Eddy Bettermann MD
Dr Harvey Risch
Dr Steven Hotze
Dr Dan Stock
Dr Sam Duby
Dr Francis Christian
Dr Chris Milburn
Dr John Carpay
Dr Richard Fleming
Dr Gina Gold
Dr Kevin Corbett
Dr Michael Mcdowell
Dr John Witcher
Dr Jim Meehan
Dr Chris Shaw
Dr Anne McCloskey
Dr Reiner Fuellmich
Dr Christiana Parcs
Dr Robert Young
Dr Amandha Vollmer
Dr Judy Wilyman
Dr Michael McConville
Dr Stella Emmanuel
Dr James Nellenschwander
Dr Julie Ponesse
Dr Sucharit Bhakdi
Dr Paul Cottrell
Dr Lee Merritt
Dr Rochagne Killian
Dr Larry Palevsky
Dr Natalia Prego Cancelo
Dr Hilde de Smet
Dr Elizabeth Evans
Dr Brian Hooker
Dr Joël Hirschhorn
Dr R. Zac Cox
Dr Mohamed Adil
Dr Ralph ER Sundberg
Dr Johan Denis
Dr Daniel Cullum
Dr Anne Fierlafijin
Dr Kevin Corbett
Dr Pior Rubis
Dr Pascal Sacré
Dr Nicole Delépine
Dr Yoav Yehezkelli
Dr Nour De San
Dr Kelly Brogan
Dr Hervé Seligmann
Dr Annie Bukacek
Dr Mark Brody
Dr Steven LaTulippe
Dr Mark Trozzi
Dr Scott Jensen
Dr Byram W. Bridle
Dr Andrew Wakefield
Dr Larry Palevsky
Dr Tom Cowan
Dr Dan Erickson
Dr James Todaro
Dr Joe Lapado
Dr Richard Bartlett
Dr Ben Edwards
Dr Pierre Kory
Dr Heather Gessling
Dr Bryan Tyson
Dr Richard Urso
Dr John Littell
Dr Scott Jensen
Dr Ben Carson
Dr Peter Schirmacher
Dr Zandra Botha
Dr Pamela Popper
Dr Tom Barnett
Dr Theresa Long
Dr Nancy Burks
Dr Russel Blaylock
Dr Shiv Chopra
Dr Suzanne Humphries
Dr Tori Bark
Dr Meryl Nass
Dr Raymond Obamsawin
Dr Ghislaine Lanctot
Dr Robert Rowen
Dr David Ayoub
Dr Boyd Hailey
Dr Roby Mitchell
Dr Ken Stoller
Dr Mayer Eiesenstien
Dr Frank Engley
Dr David Davis
Dr Tetyana Obukhanych
Dr Harold Butram
Dr Kelly Brogan
Dr Rebecca Carley
Dr Andrew Molden
Dr Jack Wolfson
Dr Michael Elice
Dr Terry Wahls
Dr Paul Thomas
Dr Stéphanie Seneff
Dr Richard Moskowitz
Dr Jane Orient
Dr Richard Deth
Dr Lucija Tomljenovic
Dr Chris Shaw
Dr Susan McCreadie
Dr May Ann Block
Dr David Brownstein
Dr Jayne Donegan
Dr Troy Ross
Dr Phillip Incao
Dr Robert Mendelson
Dr Theressa Deisher
Dr Sam Eggertsen
Dr Peter Doshi
Dr Shankara Chetty
Dr Elizabeth Eads
Dr Kurt Malhom
Dr Carolyn Bosack
Dr Heiko Shoning
Dr Aseem Malhotra
Dr Patricia Lee
Dr Daniel Nagase
Dr Mobeen Syed
Dr Bruce Patterson
Dr Randi Juanta
Dr Phillip McMillan
Dr Peter Gotzche
Dr Kurt Malholm
Dr Sam Sigoloff
Dr Suzanne Humphries
Dr Ariyana Love
Dr Pierre Gilbert
Dr Nathan Thompson
Dr Scott Youngblood
Dr Peterson Pierre
Dr Darell Wolfe
Dr Stefan Hockertz
Dr Christian Perronne
Dr Karina Reiss
Dr Pierre Capel

Jeśli chodzi o polskich żyjących odpowiedników, to tylko mała przymiarka poniżej (pomijam rozwijanie tytułów naukowych):
dr Andrzej Frydrychowski
dr Norman Pieniążek
dr Roman Zieliński
dr Kornelia Polok
dr hab. Wiesław L. Nowiński 
dr Jerzy Jaśkowski
dr Krzysztof Krupka
dr Ferdynand Barbasiewicz
dr Janusz Kołodziejczyk
dr Hubert Czerniak
dr Andrzej Więckowski
dr Różański
dr Katarzyna Świątkowska
dr Andrzej Marcin Bugaj
dr Franc Zalewski

Janusz Nawolski
Grzegorz Jabłoński
Romuald Kosznik

Dochodzą inne postacie ze sfery publicystyki, jak:

Jerzy Zięba, Janusz Zagórski, Paweł Klimczewski, Mariusz Błochowiak, Grzegorz Płaczek, Paweł Skutecki, Marek A. Zamorski, Chris Klinsky, Tomasz Sommer, Piotr Witt, Piotr Szponarski, …

Także wypowiadający się goście na przesłuchaniach Komisji śledczej ds. pandemii z ramienia Ordo Medicus.

W tym wpisie ograniczam się do materiałów zdrowotnych, a w przyszłych odniosę się do szeregu innych na moich blogach i serwisach. Jednak ta tematyka zazębia się ze sprawami politycznymi, wiec jeszcze – co pojawiało się ostatnio w moich artykułach na VK.com
Skorowidz wybranych:

Rolnictwo regeneracyjne

Wywiad z teoretykiem i praktykiem rolnictwa regeneracyjnego
Niebezpieczeństwa odrespiratowe (reblogowane)
Jerzy Zięba o szczepionkach

Niektóre materiały zdrowotne z różnych miejsc częściowo się powielają lub krzyżują. Cóż – także ten wpis ma po trosze charakter marketingowy, przy czym niczego nie sprzedaję, chyba że bezinteresownie wiedzę i siebie w sensie realizowania się. Przy tej okazji przypomnę poprzedni wpis Czy warto?

Odprężmy się.

W czasie pobytu w Warszawie zaliczam wydarzenia kulturalne. Wspomnę o dwóch.

Byłem na na https://targiksiazkiwarszawa.pl.

Ponad 400 wystawców, tysiące książek (abstrahując od jakości), duże zainteresowanie, sporo młodzieży. Długie kolejki do stoisk z autorami podpisującymi swoje książki. Może nie jest tak źle z książką drukowaną i czytelnictwem jak się mówi?

Pomimo tak wielkiej ilości wystawców nie znalazłem wielu wydawnictw od których na ogół kupuję – zbyt niszowi, nie popularni politycznie? Dużo czasu spędziłem na stoiskach antykwarycznych. Większość stoisk przed PKiN – skromniej niż było na Stadionie Narodowym.


Obejrzałem film „Infinite storm” Małgorzaty Szumowskiej (zdjęcia Michał Englert, obsada międzynarodowa). O ile na ogół zawodzę się na polskich filmach, to ten polecam. Oparty na autentycznych zdarzeniach z Gór Białych w New Hampshire, mocny, na pozór thriller survivalowy, ale z filozoficznym przesłaniem. Górskie widoki, dzika przyroda i siła żywiołów, zmagania, walka o życie… lubię.
Podobnie jak podoba mi się motto tego stanu USA: „Live free or die”.
Ten film przypomniał mi podobny – „Siła przetrwania” – też o autentycznej historii snowbordzisty, który przetrwał zagubiony w mroźnych górach przez 8 dni.

Na końcu komunikat o tym, co ostatnio coraz bardziej mnie kręci.
Chociaż ruch Life Force śledzę od ponad dwóch lat i o którym na tym blogu wspominałem parokrotnie, to nie stoi on w miejscu i zapowiada różne rewelacje dla świata. Na ile to się ziści, to zobaczymy, ale powodzenie odnowy świata zależy w znacznym stopniu od nas samych, od wiedzy że coś można i jak, i od idącego za tym zaangażowania.
Dlatego napocząłem dedykowaną stroniczkę Our Life Force gdzie sukcesywnie będę dawał ciekawsze informacje z postępujących dokonań i ujawnień. Zachęcam do zapoznania się przynajmniej z ostatnimi wpisami, a szczególnie z tym o strukturze władzy na świecie – nie takiej jaką ludzie znają. Władza to przede wszystkim kontrola na różnych poziomach. Podaję tam w pliku PDF (załącznik) diagram hierarchii tej władzy,
Prawie zgadza się z tą, którą już dawno ujawniła Kimberly Goguen – obecna szefowa GIA (Global Intelligence Agency) – zwróć uwagę na stare miejsce w diagramie. Ta struktura w górnej strefie w większości jest już historyczna – Kimberly po uzyskaniu władzy i dostępu do informacji systematycznie czyści te górne piętra, wielu ich przedstawicieli już nie istnieje. Powiększ obraz by przeczytać adnotacje o tym. Rodzina Abraxas też wygląda na odciętą od hierarchii. Nie są uwzględnione wyższe poziomy kosmiczne, np. Universal Council itp.
Zwróć uwagę jak niską pozycję mają rządy i tacy „przywódcy” jak Bideny, Morawieckie, Zełenskie … – w istocie marionetki niższego poziomu. Także na względnie niską pozycję fetyszyzowanych rodów Rothschild, Rockefeller itp.
Tamże mało znana publicznie lista Komitetu 300 (niepełna) pod egidą monarchii brytyjskiej (z roku 2016, teraz zaszły zmiany) – lidera globalistycznego Nowego Porządku Świata.
Najwyższa władza trafi kiedyś do … ludzi po pozbyciu się tej piramidy zniewolenia.
Na diagram można nałożyć struktury własności oraz takie korporacje funduszowe jak BlackRock – zobacz ilustracje w komentarzu.
Wiele szczegółów o tych korporacjach znajdziemy w książkach Józefa Białka.

To ujawnienie jest dla mnie akcentem optymistycznym i na tym kończę tę notatkę.