Niebezpieczny schematyzm

Tylko poszukiwanie prawdy czyni nasze życie ciekawym i pożytecznym.
Jerzy Jaśkowski

Tym razem nie będzie lapidarnie* – poruszę obszerny i ważny temat.

By jednak nie przeładować wpisu zarówno objętościowo jak i ilością wątków, niech ten wpis będzie wstępem do tytułowego zagadnienia, które sukcesywnie będę rozwijał w osobnych powiązanych artykułach.
Sukcesywnie, bo na dziś (15.10.19) tych powiązań będzie jeszcze niewiele i proszę Czytelnika o zaglądanie tu od czasu do czasu by sprawdził jaki jeszcze temat doszedł. Jeśli coś nowego się pojawi, to będzie o tym komunikat w poniższej ramce.

Aktualizacje (po 16.10.19)
Zmiany klimatu – co o tym sądzić (cz. 2 cyklu)
Naukowe kłamstwa

Natomiast co już teraz przygotowałem zobaczysz dalej  tutaj  (link do „spisu treści”).

O co chodzi z tym „schematyzmem”?

Człowiek (zwłaszcza myślący) nie jest maszyną, ale niestety – czy to przez natłok informacji, czy przez lenistwo i większe wygodnictwo jakie stwarza nasza cywilizacja, a może przez celowe programowanie – coraz częściej ją przypomina.

Przybiera to często formę prymitywnej, schematycznej reaktywności z eliminacją twórczej proaktywności (Covey) i osobistej refleksji.

W szkolnictwie stosuje się gotowce (narzucone programy nauczania), sprawdzanie wiedzy przez testy z góry ustalonymi możliwościami odpowiedzi (tylko jedna jest „poprawna”), ruguje się samodzielne myślenie. Niezależnie od tego człowiek reaguje na różne zjawiska pod wpływem swego światopoglądu wyniesionego nie tylko w wyniku edukacji, ale z domu i środowiska społecznego. Tworzy się tzw. druga natura człowieka – nawyki.

Popularna prasa bazuje na gotowcach agencyjnych.

Media publiczne i komercyjne w dużym stopniu są uzależnione od mocodawców i reklamodawców. Upolitycznienie powoduje jawną lub ukrytą cenzurę i narrację wg schematów partyjnych lub wspierających ich ideologii.

Niestety, nawet nauka została w dużym stopniu opanowana przez biznes i politykę, bo badania oraz utrzymanie uczelni i instytutów  jak i prowadzenie polityki kosztują. Dominują więc i tu schematy szybkiego zysku, krótkowzroczności i korupcji.

By utrzymać monopol na władzę, wpływy i zyski, wygodnie jest powołać jakąś doktrynę lub dogmat i utrzymywać ją tak długo jak się da.
Oczywiście doktrynerstwo nie sprzyja autentycznej nauce i postępowi. Krępuje, powoduje skostnienie, ale jest wygodne dla wykonawców, bo pozwala „jechać” na schematach-gotowcach  i nie wymaga własnego wysiłku.

Taki uniformizm, a od strony środowiskowej – konformizm.

W religiach i polityce stwarza fundamentalizm, kulty jednostek, jedynie słuszną linię, poprawność polityczną itp.

Gdy ktoś zaczyna podważać taki monolit następuje reakcja środowiska w postaci cenzury, ostracyzmu a nawet działań siłowych.
Gdy jednak to nie pomaga, stwarza się kłamstwa na poparcie swego stanowiska (czasem jest ono już u podstaw danej teorii lub tezy programu) lub co do intencji i racji oponentów.

Kłamstwo jest plagą  – nie tylko naszych czasów, ale obecnie ma najpotężniejsze w historii narzędzia i skalę oddziaływania przez media i inżynierię społeczną.

Schematyzm ma szereg form w przypadku indywidualnym jak np. działanie wg stereotypów myślowych. Jak wspomniałem, są one narzucone wychowaniem i swoim środowiskiem, kulturą, postacią edukacji, potem przyzwyczajeniem, wykorzystują uleganie łatwiźnie – jakby wg zasady minimalizacji energii – myśli, działań fizycznych, w tym bezkrytycznie przyjmowanie reklam i propagandy.
Zbyt polegamy na własnym niedoskonałym postrzeganiu lub zdawaniu się na opinie innych.
Człowiek często wypiera z umysłu prawdy dla siebie niewygodne lub hołduje jakimś wyobrażeniom, nieprawdziwym przekonaniom lub uprzedzeniom.

Powyższe wiążą się na ogół z małą wiedzą na jakiś temat,  co bywa zrozumiałe przy współczesnym natłoku informacji.
Jednak gorsza jest postawa – „nie wiem i nie chcę wiedzieć” albo – polegam tylko na wiedzy innych i to jest jedyna prawda. Gdy tak twierdzi naukowiec lub publicysta, to tutaj ignorancja żeni się z arogancją.

Niestety, współcześnie narasta jeszcze syndrom zamknięcia umysłu a nawet  percepcji na pewne zjawiska, które nie pasują do utrwalonego uprzedzenia, postawy, dotychczasowej prywatnej wiedzy. Jest to często podświadome uwarunkowanie, o czym obszernie pisze Igor Witkowski w paru tomach swego cyklu „Instrukcje przebudzenia”.

Uproszczone widzenie świata lub konkretnego zagadnienia jest schematem często sterowanym odgórnie.
Bywają naukowcy, którzy chlubią się powiedzeniem „nie wierzę w teorie spiskowe”, a sami je tworzą lub wierzą w te tworzone przez swoje środowisko.
Naukowość polega i na tym, że powinno się rozpatrywać wszystkie możliwości, nawet te, które wydają się dziwne.

To, że ktoś o czymś nie wie lub nie słyszał, nie oznacza, że to coś nie istnieje.

Jak w znanych złotych myślach Einsteina, że powtarzanie wciąż tego samego by uzyskać nowy rezultat jest głupotą, oraz że szereg problemów powinno być rozwiązywanych na poziomie wyższym niż ten na którym problem został stworzony.

Dlaczego schematyzm uważam za niebezpieczny?

Wspomniałem już o tym, ale powtórzę, że jednostronne patrzenie bywa powiązane z kłamstwem, a kłamstwo określiłem jako jedno z podstawowych zagrożeń jakie prześladuje nas od wieków, jest źródłem najróżniejszych patologii i zniewolenia.

Wspomniałem o nauce, która nie jest już nauką, gdy działa wg schematu dogmatycznego, de facto wprowadza przez to cenzurę oraz blokuje badania (skoro już coś „ostatecznie udowodniono”, to po co badać?). Tak jak powiedział Charles H. Duell w  XIX w.: Wszystko, co można było wynaleźć, już zostało wynalezione lub jak profesor fizyki Philipp von Jolly w 1874 r. odradzał młodemu Maxowi Planckowi studiowanie fizyki, ponieważ w tej dziedzinie już prawie wszystko zostało zbadane… Albo jak głosi się ex cathedra, że np. dana choroba jest „nieuleczalna”, co powoduje że studentom czy nowemu pokoleniu tak wyedukowanych naukowców nie przychodzi do głowy, żeby jednak spróbować ją wyleczyć. A już tym bardziej nie są już zdolni zaakceptować informacji że jednak ktoś tę chorobę wylecza.
W tym medycznym (ale nie tylko) przykładzie można znaleźć niebezpieczeństwa dosłowne – fizyczne, np. gdy promuje się lek, który raczej szkodzi niż pomaga.

Przy okazji warto przypomnieć jak wiele wynalazków i odkryć zawdzięczamy nonkonformistom, nawet pojedynczym ludziom, którzy szli pod prąd dominujących schematów, czy to w nauce, czy wobec władzy.
Zatem takie podejście degraduje naukę a przy okazji robi krzywdę ludziom pozbawiając ich zdobyczy rozwoju.
Ogólniej, to zatrzymuje rozwój cywilizacji w ogóle.

Świat potrzebuje teraz takich indywidualności i sygnalistów (whistleblowers) by wyrwać ludzi z uśpienia.

Schematyzm często ideologizuje to, co nie powinno być ideologiczne.
Stąd biorą się groźne społecznie podziały między ludźmi.
Jest to groźne zwłaszcza gdy ludzi krzywdzi, co i współcześnie nader często obserwujemy w postaci wykluczenia, szykan, hejtu, do zagrożenia życia włącznie.

Schematyzm ogranicza umysłowo, krępuje myślenie, jest ograniczeniem wolności. To brak szerszej perspektywy, otwartej głowy.

Obserwuję często opinie i wypowiedzi, z których wynika wyraźnie że „lemingi” (z różnych opcji politycznych i światopoglądowych) czytają/słuchają  chyba tylko swoje media i to raczej jakieś tendencyjne briefy, a może i nagłówki tabloidów – goniące za tanią sensacją, pełne kłamstw i w ogóle nie będące rzetelnym dziennikarstwem.
Powstaje z tego coś, co nazywam wiedzą ujemną. Najpierw trzeba odkłamać te fałsze by mieć poziom zerowy i dopiero budować wiedzę prawdziwą.

Jeśli już stosować jakiś schematyzm, to taki w którym stale: wątpimy i sprawdzamy u niezależnego źródła, kierujemy się rezultatami praktyki, dbamy o wolność i bezpieczeństwo jednostek, zadajemy pytania.
Jest dobre powiedzenie: Kto pyta, jest głupcem przez pięć minut; kto nie pyta, pozostaje nim do końca.

Są jeszcze inne aspekty potencjalnych niebezpieczeństw, co pokażę już w szczegółach  w ramach artykułów.

Wiedza stale się dezaktualizuje, pojawiają się nowe dowody za i przeciw, nowe odkrycia…

Zatem, i może tym bardziej nie wierz i mnie. Część moich dywagacji wzięła się z dyskusji z Czytelnikami. Jak zobaczysz staram się być wyważonym – biorę informacje z różnych stron, także od swych adwersarzy. Biorę od nich (gdy jest to możliwe)  to, co logiczne i uczciwe oraz poparte jeszcze innymi źródłami. Zachęcam do takiej postawy. Te dyskusje prowadzę z paroma osobami już od dość dawna na parę tematów. Zauważam u niektórych stałą tendencję, do zawierzaniu temu, co lansują środowiska naukowe, ich media i wtórniki prasowe. Teoretycznie słusznie, ale … te środowiska zbyt wpadają w optymizm i usypiają czujność.
Chciałbym być optymistą i jestem, ale na inny sposób – wierząc, że kłamstwo ustąpi miejsca prawdzie.

Jak powiedział Ryszard Kapuściński „Miło jest słuchać optymistów, ale to pesymiści są wiarygodni„.

Zgoda – nie jest to proste odróżnić co jest prawdą.
W tej sytuacji, wolę się mylić w imię ostrożności niż przyklaskiwać w imię naiwności.

Na tym blogu poruszam najróżniejsze tematy, ale pewne z nich bardziej pasują do innych miejsc.  Zatem znajdą się np. na blogu o książkach, na Facebooku (np. tutaj: https://www.facebook.com/MocWiedzy ) lub na stronie LepszeZdrowie.info.
To ostatnie miejsce wskażę przede wszystkim, ponieważ głównie właśnie zdrowiem się interesuję. Chociaż wydaje się że to dość wąska dziedzina, ale zahacza ona o sprawy nauki, polityki, spraw społecznych, stylu życia  – współcześnie wielu stref naszego świata.

Tropię zwłaszcza schematyzm medyczny – bezmyślne i bezduszne procedury sformułowane i egzekwowane przez urzędników na ogół bez rozpatrywania indywidualnych cech pacjenta, jego historii, wieku, wagi i stanu (wywiad).
Odbywa się to już powszechnie wg wzorca: „jednostka chorobowa” > lek > dawka. Prymat rutyny nad myśleniem.
A przy okazji niezrozumienie, że schemat „jednostka chorobowa” > lek na ogół nie działa, w tym sensie, że rzadko pojedynczy lek jest „na coś”. Trzeba zająć się nie tym „czymś” objawowym, lecz przyczynami choroby oraz ogólną odpornością organizmu. To ona przede wszystkim leczy poprzez sprawny system odpornościowy. W tym zakresie trzeba mu dostarczyć odpowiednich składników naturalnych i usunąć toksyny.

Nawiązując do wiedzy medycznej, to jestem zdania, że człowiek jest z jednej strony tak skomplikowaną holistyczną strukturą, a z drugiej tak doskonałą, że proste schematy nie pozwoliły nauce jeszcze odpowiedzieć na wiele pytań.
Zauważam, że szereg popularnych czasopism, które nominalnie, wg tytułów, deklarują to szersze spojrzenie, też nie ułatwią  rozeznania prawdy.
Przykładowo, „Holistic Heath”, „O Czym Lekarze Ci Nie Powiedzą”, „Lecz się Dietą” – chociaż pochodzą od jednego wydawcy i mają wspólnych redaktorów, to publikują często materiały wzajemnie sprzeczne. Z jednej strony korzystam, z drugiej obawiam się że czasem przemycany jest „koń trojański”, co jest jedną z form powszechnej manipulacji – trochę prawdy uwiarygodniającej nowe podejście, trochę informacji podtrzymującej status quo.
Albo jest to świadectwo, że redaktorzy sami nie są przekonani co prawdy. Pewną pomocą w takich przypadkach jest ustalenie kto jest właścicielem pisma lub przez kogo jest sponsorowane.

Tu przechodzę do konkretnych tematów. W nawiasach [   ] wskazuję przyczynki, które chciałbym jeszcze rozwijać. Najczęściej są to materiały napisane sporo wcześniej. Niektóre tematy jeszcze czekają, dojdą też nowe.

Wstępnie przewiduję pokazanie schematyzmu i jego aspektów w zakresie:

Technologia 5G – 5 Głównych uwag (uwaga – długie, mimo opuszczenia nowszych materiałów)

Bezwzględne dowierzanie oficjalnej medycynie, szczególnie w ujęciu czasopism medycznych i tzw. Evidence Based Medicine (EBM). [przyczynki]

Które książki mówią prawdę [przyczynek, głównie w zakresie medycyny]

Traktowanie konopi indyjskich na podstawie hasła marihuana [przyczynek z 2015 r.]

Zmiany klimatyczne [przyczynek, cdn., ale jest to na tyle duży temat, że przewiduję jeszcze co najmniej 2-3 odcinki +  zebrałem wiele materiałów do dalszego opracowania]

Pochopna ocena (długie, pokłosie dyskusji pokazujących schematyzm poprzez pochopne/powierzchowne oceny)

Uproszczenie Prawica-Lewica

Podsumowując – w tych omówionych obszarach przebija się napór ideologów postępu, przy czym o zabarwieniu lewicowym. Postęp, wg mnie, powinien służyć rozwojowi, dobru ludzi. Nieograniczony rozwój produkcji,  konsumpcji i eksploatacji planety niesie wiele zagrożeń.
Czy jestem więc ślepym przeciwnikiem postępu? Nie. Jestem przeciwnikiem ślepego postępu, który tych zagrożeń nie widzi lub bagatelizuje w imię doraźnych korzyści.

———-

*Lapidarnie, czyli krótko, to określenie względne. Temat, którego omówienie zasługuje na 100 stron, opisany na 20 stronach można potraktować jako ujęty lapidarnie, chociaż dla kogoś to już elaborat…

Lemingi

Kłam­stwo nie sta­je się prawdą tyl­ko dla­tego,
że wie­rzy w nie więcej osób.
Oscar Wilde

3 małpy

Określenie lemingi przyjęło się w przenośnym znaczeniu do tej grupy ludzi, którzy ślepo ufają władzy i jej mediom, a zwłaszcza przylgnęło to do osób identyfikujących się z poglądami centrowymi reprezentowanymi przez partię PO oraz telewizji TVN, Gazety Wyborczej, portalu Onet.pl. [potem i z innymi].
W szerszym ujęciu – osoby, którym wygodniej jest żyć bezkrytycznie.

Nazwa lemingi pochodzi od gryzoni, które według „miejskiej legendy” masowo popełniały samobójstwo podczas migracji przez rzucanie się tysiącami ze skały lub próby przepłynięcia morza. Nie jest dziś istotne na ile to prawda, chociaż odnotowywano, że podczas migracji przebywają rzeki lub skaczą do morza, płyną przed siebie, ale nie potrafią ocenić odległości od lądu i po dystansie większym niż 200 m – masowo toną.

W języku polskim funkcjonuje podobne określenie owczego pędu lub zachowania stadnego. Na ogół ma to pejoratywne znaczenie, podobnie jak konformizm, który – chociaż nie przybiera formy pędu, to służy jakiejś grupie osób dla wygody lub ochrony partykularnych interesów. Zjawisko to występuje w wielu dziedzinach życia, nawet w nauce.

Podnoszę ten wątek, ponieważ to, co obserwujemy w związku z postawami i decyzjami Komisji Europejskiej a także niektórych liberalnych rządów w stosunku do masowego napływu emigrantów, pasuje do wspomnianego określenia. Podobne postawy uległości występują też i w innych obszarach naszego obecnego życia.
Przez rodzaj zaślepienia i wiarę w nieżyciowe tezy równości – bez poszanowania interesów własnych narodów, Europę może czekać trudne do zrozumienia lecz już realizujące się samobójstwo.
Przynajmniej kulturowo-tożsamościowe, ale także nabrzmiewają problemy ekonomiczne i społeczne, dla których władze nie potrafią znaleźć rozwiązania. Tak jakby na podobieństwo lemingów nie potrafiły ocenić gdzie jest brzeg i że w ogóle jest niebezpiecznie.

Brak instynktu narodowego to jeszcze pół biedy, ale pozbycie się instynktu samozachowawczego to już niebezpieczne. „Kultura śmierci” wdarła się do Europy, co prawda, już wcześniej (wojny, eutanazja, degradacja rodziny a zatem pogłębiający się kryzys demograficzny, nihilistyczne prądy w kulturze, itp.) ale teraz jakby podążamy za wzorcem tych odłamów islamu, w których życie nie ma wartości.
Może to być cena wieloletniej propagandy postaw ‚lemingowych’, a ta może nie jest tylko wewnętrzna. Może przewodnik stada manipuluje nim z dala i skrycie?

Ale to już inna historia…

Manipulacja

Wolność i zdrowie są do siebie podobne;
zna się dobrze ich cenę, kiedy nam ich brak.
Henry François Becque


aha!

O manipulacji, zwłaszcza w mediach, pisałem tutaj wielokrotnie.

Zobacz np. Od klasycznej manipulacji do mind control

Przez ciekawość zapuściłem w lokalnej wyszukiwarce hasło jak w tytule
i wyskoczyło mi 13 wpisów, chociaż temat pojawiał się i pośrednio, co nie było wyłapane, oraz także poza tym blogiem.

Jakaś obsesja? Raczej nie, lepiej powiedzieć „wciąż potykam się o to”,  bo temat sam się pojawia jak tylko docieka się prawdy i otwiera umysł.

Manipulacja pojawiała się tych wpisach w wielu kontekstach, jak np. manipulacja ceną złota, wartością dolara, w ekonomii w ogóle, jako rodzaj kłamstwa, element spisków i mind control,przy omawianiu demokracji, w wychowaniu i edukacji, w nauce, w medycynie, w publicystyce, zwłaszcza tabloidalnej i telewizyjnej, w sposobie dyskusji, w historii, w religiach i kulturze,  w polityce, itd.

Przy tak szerokim spektrum jest to zjawisko naprawdę niepokojące.
Niepokoi i boli także fakt, że skądinąd wykształceni ludzie, często odpowiedzialni za różne sfery naszego życia publicznego idą na lep różnych manipulacji. Pewnym wyjaśnieniem jest wymuszony konformizm w środowiskach którym sprzyjają manipulanci, a często po prostu własny partykularny interes, nawet wbrew sumieniu. Przy często niskiej klasie klasy politycznej występuje też ograniczenie horyzontu do własnych doktryn.
Jak podobno kiedyś powiedział Lenin, to „pożyteczni idioci” – mając na myśli zwłaszcza zmanipulowanych do granicy zaprogramowanego własnego światopoglądu europejskich sojuszników ideologii i polityki ZSRR.

To klasyka, podobnie jak wspomniany kiedyś tutaj ‚dekalog’ manipulacji wg Chomskiego. 

Temat został obecnie wywołany walką polityczną w Polsce.
Od razu zastrzegę się, że skłonność do manipulacji występuje we wszystkich ugrupowaniach tej gry. Tylko że poprzednia władza ma w ręku lub w kieszeni (przez trwające kontrakty) jeszcze większość mediów i dlatego jej manipulacje mają najbogatszy ‚dorobek’ i są najbardziej powszechne.
Dawne hasło „telewizja kłamie” jest wciąż aktualne. Podobnie ekipa D. Tuska była znana (i podziwiana za sprawność) bardziej z powodu PR niż realnych działań.
Właśnie trafiła mi się dość szczegółowa analiza jednego kazusu telewizyjnego, który dobrze ilustruje szkołę manipulacji. Bohaterką jest znów Karolina Lewicka. Piszę ‚znów’, bo już jeden taki przypadek częściowo omawiałem we wpisie „Dziewczyna i uśmiercanie kultury?”.

Nie będę cytował – odeślę do oryginału i zachęcam do prześledzenia.
Zobacz jak manipulują
To jest rdzeń mego wpisu.

A przy okazji  – pośrednio bohaterami są uczestnicy i organizatorzy marszu – nagle obudzeni obrońcy demokracji „Zlewu”, niby nowy powiew 🙂 polityki R. Petru oraz windujący się politycznie w KODdzie nowi-starzy krzykacze.
Jedną z tych ‚gwiazd’ poznałem wcześniej jak organizowała bezczelną nagonkę na mądrego, uczciwego i poważanego człowieka, przy czym: ta gwiazda-facet, który od dawna trolluje na różnych forach, nie miał pojęcia o temacie, który krytykował (mimo dużego zadufania i wywyższania się wykazał się też zwykłą głupotą), używał pozamerytorycznych ‚argumentów’ z obraźliwymi osobistymi epitetami, kłamał i wkładał w usta krytykowanego słowa i tezy które nie padły i cieszył się rozkręceniem swej akcji na wielką skalę.  Teraz sam zyskuje poklask osób, które nie poznały go od tej strony.

Uważajmy na nowych manipulatorów!
Ludzie wolni, z przebudzoną świadomością, wolnomyśliciele, są o wiele trudniejszym obiektem manipulacji. Słowo wolnomyśliciel ma czasem złe konotacje, ale chodzi mi o niezależność myślenia, badanie spraw, a w tej chwili właśnie pojawiła się myśl, że owo wolno- zawiera w sobie podpowiedź – myślmy nie za szybko, nie sądźmy tylko emocjonalnie.

PS. tak, tak, widzę i manipulacje ze strony PiSu – zwłaszcza te związane z ogólnikowymi obietnicami, które później są zawężane szczegółami. Są też nieładne uogólnienia dotyczące ludzi, epitety, … Nie zawsze to manipulacja, ale równie niedobry brak kultury w polityce.

Od klasycznej manipulacji do mind control

Marne jest życie ludzi, którzy kłamstwo stawiają wyżej od prawdy.
Ezop z Frygii

uwaga manipulacja

Parę razy pisałem tu o manipulacjach, kłamstwach i spiskach (np. Przed wyborami…)

Prywatnie i na Facebooku, gdzie te wpisy są z automatu (po jakimś czasie) powielane, wytykano mi że mam jakąś nieuprawnioną obsesję.
Hm, zazdroszczę czasami ślepym – mają spokój – do czasu.

Zbliżają się wybory prezydenckie, potem te parlamentarne (październik) i manipulacje z tym związane już są i będą.

Zwłaszcza że B. Komorowski już traci przewagę wg sondaży, więc obóz rządzący będzie nawet siłowo wpływał na jego poparcie.
Mówi się o możliwości fałszowania wyborów – patrz co sądzą o tym nie tyle publicyści różnej maści, co naukowcy (np.

oraz artykuły prof. J. Czaputowicza).

Ale wrócimy do szerszego zagadnienia, bo manipulacje niszczą prawdę, sprawiedliwość, relacje.

Chcę przypomnieć dość starą już książkę, która na zasadzie monografii analizuje właśnie zagadnienie szerzej.

To „Manipulacja” autorstwa  Fabrice d’Almeida (Gdańskie Wydawnictwo Pedagogiczne, 2003).

W notce wydawcy czytamy:

„Przebiegłość to cecha tak stara, jak gatunek ludzi, była potrzebna myśliwym, wojownikom, władcom i kupcom. Z manipulacjami stykamy się dziś w bardzo wielu sytuacjach życia codziennego: przeżywając zawód miłosny, tracąc pieniądze, będąc ofiarami przemocy psychicznej, a także kiedy widzimy reklam, która budzi wątpliwości. W niniejszej książce znajdziemy przegląd różnych sposobów manipulacji oraz liczne przykłady jej stosowania w przeszłości i dziś.

Autor omawia również pojęcia pokrewne takie jak: propaganda, podstęp, indoktrynacja”.

Po lekturze tej prawie naukowej książki, która daje rys historyczny zjawiska od czasów najdawniejszych, trudno mieć wątpliwości co do powszechności manipulacji.

Ale interesują mnie bardziej współczesne jej formy.

Wynotowałem parę zdań: ”  ”

Manipulacja rozumiana jako negatywna odmiana podstępu jest pochodną obecnych stosunków politycznych, a jednocześnie charakteryzuje ona te stosunki.

Stanowi pochodną systemu. Respektując formy oficjalnego przyzwolenia, człowiek może legalnie działać wbrew interesom czy odczuciom innej jednostki.

Zadbano jednak o całkowitą eliminację świadomego wyboru, [obywatel] podlega bezwolnie sugestii.

Środowiskiem najbardziej skłonnym do oszustw jest elita [sic!] przedsiębiorców.

Dzieci przestają odróżniać reklamę od innych programów, które są dla nich przeznaczone.

Także w rodzinach stosuje się takie klasyczne instrumenty manipulacyjne, jak gratyfikacje, zachęty do współzawodnictwa i szantaż.

Na każdym kroku spotykamy się z wypaczeniem ocen, wykorzystywaniem czyjejś słabości, graniem na uczuciach, fałszowaniem rzeczywistości lub uzależnianiem.  …[stosuje się] matactwa, nadużycia zaufania, nieposzanowanie własności publicznej, defraudację…

– – –

Niestety, od czasu publikacji książki nastąpił znaczny ‘postęp’ w mechanizmach manipulacji, która jest wspierana przez coraz bardziej centralizowane media – w Polsce dodatkowo zawłaszczane  przez obcy kapitał i ośrodki władzy.

Rola mediów jest kluczowa. Można powiedzieć, że trwa wojna informacyjna oparta na teorii wojny psychologicznej.
Dobrym przykładem jest wzmożona i stosująca różne techniki propaganda pro o anty-putinowska (ogólniej rosyjska i zachodnia).

Na dole aparatu medialnego mechanizm jest dość prosty – zachodzi wymiana usług: dziennikarz pisze w interesie polityka, ten zaś – w zamian – ułatwia dziennikarzowi pracę a nawet całą karierę.

Szerzy się konformizm, który odpowiada klasie rządzącej. Nadmierny liberalizm tworzy różne degeneracje (taka jest też konkluzja cytowanej książki).

Mamy też nowe zjawiska związane z rozwojem techniki.  Coraz doskonalsze środki inwigilacji: podsłuchu (vide np. Snowden), monitorowania nawet prywatnych maili i smsów, wszędobylskie kamery i nagrania, ukryte formy zbierania ‘haków’, śledzenie przemieszczania się,  kontrola przepływów pieniężnych i zakusy by eliminować obrót gotówkowy na rzecz kontrolowanego obrotu elektronicznego, itp. Pojawiają się coraz częściej sytuacje cenzury politycznej treści na portalach społecznościowych i w telewizji, a nawet ściganie za zadawanie niewygodnych pytań.

Ale sprawy poszły jeszcze dalej i przybierają groźniejsze formy – wywierania wpływu na umysł człowieka. I nie mam tu na myśli starych technik perswazji i odurzania, ale coś co nazywa się mind control.
O tym szerzej napiszę może kiedy indziej (bo temat jest bardzo szeroki), ale jako wstęp można obejrzeć szereg materiałów na NTV (wpisz w wyszukiwarkę mind control albo lepiej wg listy na końcu materiału, do którego link podaję dalej).

Można w sposób uzasadniony podejrzewać, że szereg zamachów terrorystycznych jest tzw. operacją fałszywej flagi (false flag), w których wykorzystuje się niezrównoważonych osobników, na których skutecznie można zdalnie wpływać tymi metodami.

Podobnie w niektórych przypadkach „seryjnych samobójców”. Mogą być wykorzystywane wszczepione czipy albo bardziej zaawansowane techniki wpływania bezpośrednio na mózg.

Te techniki były używane w armiach już wcześniej by stworzyć bezwolnego żołnierza. Dawniej stosowano tylko metody psychologiczne i indoktrynacji, dzięki którym wojskowy przemienia się w narzędzie organizacji. Dochodzi do instrumentalizacji idealnej, która różni się od manipulacji tym, że rozkazodawcę i tego, który rozkaz wykonuje, łączy konsensus oraz wewnętrzna akceptacja.

Obecnie zmierza się do celu prostszą drogą – właśnie poprzez technologiczną cyborgizację człowieka.

Bądźmy czujni i świadomi tych zagrożeń.

Myślę, że to niedawne wydarzenie
http://niezaleznatelewizja.pl/2015/03/3160/

da nam wkrótce więcej materiałów i zaktywizuje przynajmniej część społeczeństwa przeciw tej nowej opresji.

I jeszcze raz – uważajmy w  aspekcie manipulacji podczas nadchodzących wyborów.

Oportunizm

Pochlebcy przypominają przyjaciół, tak jak wilki przypominają psy.
G. Chapman

Wydawałoby się, że nie trzeba tłumaczyć czym jest oportunizm, bo chyba każdy wie o co chodzi, ew. można zajrzeć do słowników. Jednak, obserwując ludzi, dochodzę do wniosku, że nie zdają sobie czasem sprawy, że są oportunistami.

Dla ułatwienia przytoczę więc urywki z różnych  definicji i interpretacji (unikając naukowego slangu):
Oportunizm – …postawa polegająca na postępowaniu adekwatnym do zaistniałej sytuacji, warunków (często politycznych lub społecznych), mające na celu uzyskanie własnej korzyści. Wiąże się to z brakiem niezmiennych zasad, wg których postępowałoby się w życiu.
…Postawa życiowa, która charakteryzuje się rezygnacją z zasad moralnych lub przekonań ideowych dla osiągnięcia doraźnych korzyści w życiu; wybieranie zawsze tego, co jest w danej sytuacji bezpieczne i korzystne; wygodnictwo życiowe.

Oportunista … osoba bez zasad, naginająca się do panujących okoliczności dla własnego zysku.
Oportunistą nazywamy kogoś kto w sytuacji, która może przynieść mu pożytek nie waha się skorzystać z nadarzającej się okazji nawet gdy sprzeciwia się to jego zasadom lub też normom przyjętym w grupie.

Mówiąc wprost, to ktoś, kto przedkłada swoją korzyść nad korzyść ogółu czy nawet kogoś  bliskiego, przejaw egoizmu.

Oportunizm może przybrać formę komformizmu, który w uproszczeniu polega na uleganiu wpływom, podporządkowaniu się wartościom, poglądom, zasadom i normom postępowania obowiązującym w danej grupie społecznej.
(Motywy konformizmu opisane są np. na http://pl.wikipedia.org/wiki/Konformizm  – co nie jest jednak tematem tej refleksji).

Zarówno oportunista jak i konformista to jednostka, która ma większą, a nawet trwałą skłonność poddawania się autorytetom, sterowana na ogół z zewnątrz, w przeciwieństwie do „wewnątrzsterownych” nonkonformistów nie poddających się w łatwy sposób wpływom autorytetów.
Konformista i oportunista powoduje się na ogół reakcją na warunki. Nie jest proaktywny wg koncepcji S. Coveya, to jest nie stwarza sam sprzyjających okoliczności. Staje się zatem zależny, podatny na sterowanie (manipulację).
Sądzę, że jest to jeden z wyróżników postawy lewicowej (bez osobistych konotacji!), która uzależnia los jednostki od warunków zewnętrznych i obwinia za wszystko głównie „innych” a nie siebie, bardziej wymaga niż daje, ogląda się na władzę i nie potrafi wziąć indywidualnej odpowiedzialności za swe życie.

Wchodzę tu na pole polityki, ponieważ oportunizm w tej sferze najwięcej nas kosztuje i wymaga szczególnej uwagi.
Nadeszły cięższe czasy, gdy trzeba się wyraźniej opowiedzieć w obronie wartości lub przeciw szkodliwym społecznie zjawiskom. I chociaż przez lata ten blog nie służył polityce, nie mogę teraz nie wyrazić swej dezaprobaty wobec szkodliwej polityki uprawianej zwłaszcza przez oPOrtunistów.
Typowy jest tutaj brak strategii (chyba że tą strategią jest sam oportunizm), planów długofalowych, działania korelowane tylko z utrwalaniem władzy i łataniem bieżących dziur, podtrzymywaniem bieżącej popularności, utrwalanie konformizmu. Brak dbania o długofalowy interes narodowy, konformistyczna uległość wobec silniejszych i wcale nie przyjaznych państw.

Dzieją się też niepokojące zjawiska globalne, z których osobiście najbardziej niepokoją mnie zakusy w stylu NWO, których władza jakby nie dostrzega i przed którymi nie ostrzega – być może kierując się konformizmem a nawet oportunizmem.
Niektóre zagrożenia trudniej jest dostrzec konformiście, bo ma on zbytnie zaufanie do władzy, ufa ślepo autorytetom, jest wygodny w swej nieświadomości.
To na ogół prowadzi do psucia władzy – im bardziej ufamy władzy/autorytetom, tym bardziej jest zadufana i zaspakaja się doraźną popularnością i pozwala sobie na coraz większe manipulacje.
Odkrywanie tego, bycie non-konformistą, nie jest łatwe, bo wymaga niezależnego myślenia, wytrwałego bycia sobą, często drogi pod prąd, mocnego „kręgosłupa”, wreszcie – odwagi w sytuacji coraz bardziej opresyjnego systemu.
Daleko mi jeszcze do odwagi niezależnych wydawców czy działaczy głośno krytykujących publicznie złe poczynania władz, ale staram się kontestować wiele negatywnych zjawisk – tutaj lub na FB, czy w artykułach na swych stronach, np. o medycynie i farmacji.


Od polityki chcę jednak przejść do aspektu oportunizmu, który jest zdradliwy w wymiarze osobistym.
Niewątpliwie oportunizm nie kształtuje charakteru, daje też zły przykład w procesie wychowania młodzieży. Posunięty do postawy wobec własnej rodziny wpływa na nią destrukcyjnie.
W języku angielskim oportunizm  może być (i często jest) kojarzony ze słowem opportunity, czyli okazja.
W tym sensie oportunistą jest ten, kto szuka okazji. Droga życiowa wielu ludzi, zwłaszcza niektórych przedsiębiorców, jest nieustannym łapaniem się różnych okazji. Oczywiście nie jest   rozsądne nie wykorzystać dobrej okazji w biznesie, zwłaszcza w sferze swej dziedziny. Jednak nie powinno to być zasadą tworzenia biznesu, ponieważ chaotyczne działania nie prowadzą ani do wypracowania swojej marki, ani do pogłębiania specjalizacji, ani tworzenia relacji z klientami. Jest to wyraz braku strategii rozwoju swojego biznesu albo nawet braku strategii życiowej.
Istnieje uzasadniona teza, że aby osiągnąć coś więcej niż inni – powinniśmy wyjść poza strefę swojego komfortu, dać coś więcej. A komfort to domena oportunizmu.
Rzucanie się na kolejne okazje odwodzi od autentycznego i konsekwentnego zaangażowania, a często wprowadza w bardzo wyczerpujący i kosztowny proces ciągłego próbowania wszystkiego po kolei (z myślą: to dopiero okazja!) i nie kończenia żadnej rzeczy.
Przyznam, że sam miałem taki okres, który wprowadził mnie w stan totalnego „klinczu”, zagubienia i braku wyników.
Prawdopodobnie wielu czytelników chcących rozwinąć jakiś ebiznes przechodziło lub przechodzi przez zjawisko codziennie nowych „najlepszych” ofert, czy to z MLM czy z programów partnerskich, czy „systemów biznesowych”.
Od pewnego czasu dałem sobie z tym spokój – owszem, przyglądam się trendom, pozostaję w tym, co już się jakoś sprawdziło, ale nie daję się pod wpływem impulsu złapać na kolejne uwikłanie.
Takie decyzje powinny być strategiczne, układać się w ramy planu życiowego, ponieważ dobrze będziemy działać tylko tam, gdzie jest nasze serce.