W górach jest wszystko, co kocham…
z piosenki Elżbiety Adamiak
Przypomniał mi się mój wiersz o Bieszczadach, pisany bodajże w 1980 r.
Ciągnie mnie do gór…
Bieszczady wiosną
W Bieszczadach, po urokach jesieni
odkrywam piękno wiosny;
wczesnym rankiem w góry wyszedłem
jakby młodszy, radosny.
Pnę się szybko – dni mam tylko parę,
plecak wcale nie ciąży,
Połoniny błyskają w dali,
wszystko zobaczyć, dotknąć – zdążyć.
Mgły w dole zginęły,
cieplej się robi – jestem już wysoko,
w dal patrzę chciwie
– zieleń – jak sięga oko.
Jestem ptakiem i lecę!
ręce-skrzydła wyciągam ku szczytom,
widzę wszystko – daleko i blisko;
ślę pozdrowienia lasom, kwiatom,
strumykom.
Wiatr już zatyka i widok –
majestat to w słońcu, to w chmurze,
na dumnym gnieździe zasiadam
– oto jestem na górze.
I czuję się lepszy, bez grzechu:
Jestem tu, jestem! – krzyczę,
pieśń słyszę w echu:
„dalekie miasta są niczym”…
Dawne rajdy wspominam,
szczęście w zmęczonych nogach,
była kiedyś dziewczyna…
Wstaję. Dalsza czeka mnie droga.
Na drugą stronę szczytu przechodzę
i – nagle jestem w raju:
Kamieniami wśród starych traw brodzę
w dół, do doliny – białogaju.
——
Skoro tak poetycko, to posłuchaj:
Kocham góry i wiążę z nimi pewne plany…