Wszystkie nasze marzenia mogą stać się rzeczywistością
– jeśli mamy odwagę je realizować.
Walt Disney
(z perspektywy Warszawiaka, pisane 3 lata temu – temat ożył po kolejnej wizycie w Bieszczadach).
Dlaczego marzą mi się góry na miejsce zamieszkania?
Kocham góry. Wiele razy tam bywałem, tam stawiałem swoje pierwsze kroki jako dziecko, tam poznałem żonę. Góry są piękne.
Niziny bywają piękne, ale trochę monotonne i widokowo nie mogą się równać z widokami górskimi.
Góry dają dalekie perspektywy nie tylko dosłownie – gdy stanie się na którymś ze szczytów, ale i w szerszym sensie.
Dają poczucie siły, spojrzenia na wiele spraw właśnie „z góry”. Tam najłatwiej znaleźć spokój i prywatność. Z drugiej strony – współcześnie dobre zaopatrzenie dociera prawie wszędzie, a gdy chcemy – przez TV, Internet, telefony – mamy natychmiastowy kontakt z całym światem.
Tam mamy dwa-trzy-cztery atrakcyjne sezony– dla siebie i dla gości (turystycznie – większa dochodowość w przypadku wynajmu pokoi lub innych usług).
Piękne lato, kolory jesieni i przepiękna zima. Słoneczna wiosna jeszcze z topniejącymi śniegami też urzeka. Przyroda zachwyca nie tylko widokami – to mnogość roślin, form skalnych, szmer strumieni i wodospadów, słońce na połoninach i orzeźwiający cień lasów i ich magiczny majestat.
Kto lubi górskie wędrówki, zdrowy wysiłek – ma pole do popisu.
Góry zapewniają więcej ruchu – dla zdrowia (kondycja, dobre powietrze). Tereny górskie na ogół ekologicznie są czystsze – tam nie ma przemysłu, w szczególności czysta woda górska, a bywa że wody są lecznicze/mineralne.
Las to nie tylko rekreacja i zdrowie, to opał, budulec, wszelkie inne dary lasu.
Staje się realne uprawianie narciarstwa nie tylko akcyjnie raz w roku, w tym biegowego i snowboardu lub saneczek.
W pobliżu zalewów i jezior – rekreacja wodna, żeglarstwo, bojery, wędkarstwo, itp. – dodatkowy atut dla turystów, także widokowy. Wtedy także łatwiej o ryby (także pstrągi z hodowli – dla zdrowia!).
Popularna staje się turystyka konna – jest już sporo dostosowanych szlaków.
Morze jest OK., ale ogranicza cię z jednej strony; natomiast góry (nie za duże) dają punkt wypadowy na 4 strony świata. Ponieważ znajdują się na południu Polski, to jest bliżej Europy „cywilizowanej” – Czech, Niemiec, itd. Bliżej do ciepłych mórz i atrakcji turystycznych południa – granice przecież nie istnieją, a drogi są dobre! (np. z Kotliny Kłodzkiej do Chorwacji Płn. lub Triestu niecałe 600 km, a do Świnoujścia 400, z Bieszczad nad Adriatyk 750 km, a do Zalewu Wiślanego 600 km, a do Świnoujścia nawet 850 km –wszystkie odległości teoretyczne – w linii prostej).
Z kolei, do naszej kulturalnej stolicy – Krakowa też bliżej niż z Warszawy (lub do Wrocławia oraz wielu uroczych, zabytkowych miasteczek pogórza). Ew. bliskość granicy umożliwia(ła) dokonywanie zakupów niektórych produktów po niższych niż u nas cenach, a może nawet jakiś handel transgraniczny? Chociaż jest to trochę kłopotliwe, to niektórzy mieszkańcy Bieszczad zaopatrują się w benzynę i inne produkty na Ukrainie sporo zyskując.
A w ogóle życie w tych miejscowościach górskich, które poznałem, jest tańsze niż w Warszawie – porównując ceny produktów. Jeśli ktoś umie i chce – może mieć też większą samowystarczalność na bazie ogródka, sadu lub hodowli.
Marzy mi się np. sytuacja, gdy kiedyś Ukraina będzie w Unii E. lub złagodzi obostrzenia graniczne – wtedy dostęp z Bieszczad do pięknego Lwowa z jego bogatą ofertą kulturalną i tanim dla nas życiem byłby gratką i fajnym przerywnikiem dla wsiowego życia.
Drogi w Bieszczadach (i nie tylko) są dobre (miejscami b. dobre – zwłaszcza w porównaniu z ukraińskimi).
Dla mieszczucha możliwy jest i taki wariant: mieszkanko np. w uroczym Przemyślu z pełnym dostępem do walorów sporego miasta plus chata górska z dojazdem w godzinę lub mniej – na weekendowe wypady lub na dłuższy pobyt w przypadku emerytów lub wolnych zawodów.
Przy budowie domu w górach możliwe są dodatkowe oszczędności, bo naturalne materiały budowlane (kamień, drewno, żwir,…) są łatwiej dostępne, a siła robocza w przystępnej cenie (górale znani są z tego, wynajmuje się ich w całej Polsce).
To budowanie na skale – dosłownie i w przenośni (po sprawdzeniu usuwisk). Miejscami istnieje możliwość wykorzystania źródeł termalnych do ogrzewania domu lub kąpieli.
W górach realna jest także naturalna energetyka wodna i wiatrowa (na małą skalę – potrzeby domowe) oraz słoneczna – zwłaszcza w przypadku stoku południowego. W takim położeniu istnieje też możliwość uprawy winorośli. Widziałem niejednokrotnie jak tam wszystko ładnie rośnie. Coraz modniejsze i opłacalne stają się uprawy ekologiczne.
Dla patrzących dalekowzrocznie – wobec przepowiedni zalania terenów nadmorskich w zw z przewidywanym ociepleniem klimatu – w górach będzie bezpieczniej, bezpieczniej może być też wobec kataklizmów przez osłonięcie i w przypadkach ekstremalnych (sic!) – przez ew. bliskość jaskiń w niektórych rejonach. Mówiąc poważniej – może być bezpieczniej na co dzień – można w sposób naturalny utrudnić dostęp intruzom, mieć teren pod wzrokowym nadzorem. Ale – jak widzę w Bieszczadach – większość domostw jest nie ogrodzonych, bo właściciele czują się bezpiecznie. Bo i ludzie są życzliwsi – nie tylko w tym że mówią sobie „dzień dobry” na szlaku.
Tu żyje się spokojniej niż w mieście, czas jakby płynął wolniej.
Także aklimatyzacja społeczna w Bieszczadach (gdzie indziej sytuacja będzie inna) jest względnie łatwa – tutejsza ludność jest w większości napływowa, a ostatnio budujący się to dobrowolna, pasjonacka emigracja miejska. Myślę, że są to ludzie z którymi nadaję i odbieram na jednych, typowo górskich „falach”. 🙂 Góry kształtują charaktery, i mieszkańców i turystów – tu spotkałem zawarłem wartościowe znajomości, tu jest inna „publiczność” – nie leniwa (leżeć bykiem na plaży) i zabawowa (bary i dyskoteki) lecz szukająca piękna i refleksji…
Działki w górach nie są jeszcze relatywnie drogie. Nawet jeśli pomysł zamieszkania w górach nie ziści się, to warto rozważyć inwestycję właśnie tam – do odsprzedania za jakiś czas (a tymczasem można by tam dla siebie postawić jakiś wakacyjny baraczek?) lub/i na wynajem.
Także mieszkania w miasteczkach górskich są tańsze niż w Warszawie czy innych większych miastach.
Cytuję wypowiedzi agentów nieruchomości, na przykładzie Bieszczadów (sprzed 3 lat):
„…Ale Bieszczady i tak są skazane na sukces, analitycy wróżą im karierę w ciągu najbliższych kilku lat.
– Stygnie rynek nieruchomości w dużych miastach, a rozpoczyna się gorący czas dla miejscowości turystycznych. Czas na Bieszczady dopiero nadejdzie. Myślę, że w ciągu pięciu lat – prognozuje Jaromir Rajzer.”
„Już teraz Bieszczady odkryło wielu bogatych Polaków. Jak zdradzają podkarpaccy pośrednicy nieruchomości, coraz więcej rośnie w Bieszczadach ekskluzywnych letniskowych chat wartych po około miliona złotych każda. – Są całe enklawy oddalone od drogi, np. w okolicach Rajskiego, gdzie stoją takie chaty…. to osoby ze świata kultury – piosenkarze, aktorzy, są też biznesmeni, znani architekci.”
Oczywiście, trzeba znaleźć odpowiednie miejsce – spełniające szereg wymienionych warunków, w tym ze względnie dobrym dojazdem i mediami.
Dlaczego Góry?
Oto parę wypowiedzi pod którymi się podpisuję:
Nie tylko dla pięknych widoków ze szczytu – głównie dla/dzięki ludziom, z którymi się w górach spotkałem, ludziom – z którymi nadaję na jednych, typowo górskich falach.
—-
W górach gdy się potknę i wywrócę, nikt nie spojrzy podejrzliwie że może pijana jestem, za to wyciągną się do mnie życzliwe, pomocne dłonie, za to spotkam się z pełnym troski pytaniem czy nie potrzebuję pomocy. Nikogo nie obchodzi w co jestem ubrana. No, może czasem jaki bardziej doświadczony turysta (poznaję ich po znoszonych butach) łagodnie zasugeruje, że klapki to nienajlepsze obuwie na Giewont, a na Zawrat lepiej wziąć coś ciepłego…Byłam świadkiem scen gdy ludzie dzielili się z obcą , przygodnie poznaną osobą kanapką i piciem, gdy na trudniejszym przejściu podawali sobie rękę, lub cierpliwie czekali na wąskim przejściu na osobę słabszą. Góry uwalniają tolerancję.
… Na ogół – panuje powszechna życzliwość i tolerancja. Dlaczego jeszcze ? Dlatego, że by dostać nagrodę w postaci pięknego widoku, najpierw trzeba się zmęczyć, pokonać własną słabość, często lęk wysokości.
…
„Dalekie miasta są niczym” – jak mówi rajdowa piosenka, ale przecież można dość szybko do nich się dostać, gdy trzeba.
Co o tym wszystkim sądzicie? Może ktoś ma jakieś doświadczenia i takie plany przeniesienia się z interioru Polski w góry?