Pesymista: optymista z praktyką życiową.
Julian Tuwim
Kontynuuję ‚wrzutki’ ze starego bloga mirrors.
Dziś mały sarkazm z 2010-03-06. Skoro satyra – to bez urazy ew. odbiorców. Mam nadzieję, że ówczesny pesymizm może już nie ma dziś takich podstaw. Ale… czy wiele się zmieniło od tamtego czasu?
Polska przoduje (tyłuje?) w rankingu państw, które najmniej łożą na rozwój nauki.
To zła polityka, ale argumentuje się, że brak jest środków.
Żeby więcej zaoszczędzić, proponuję np. takie oto rozwiązania.
Należy dowartościować Instytut Ziemniaka przez połączenie z Instytutem Filozofii. Pracownicy tego pierwszego już nie będą nazywani kartoflami, a filozofowie sięgną bardziej do korzeni (nie tylko ziemniaków) i nie będą majaczyli o lepszej przyszłości.
Podobnie można postąpić z placówką buraczaną przy Instytucie Cukrownictwa, to dowartościuje tych, których czasem nazywają burakami. Albo tych od buraków połączyć z tymi od filozofii.
Proponuję nowe nazwy placówek: Burfil, Ziemfil, Filoziem itp.
Jak oszczędność, to powinna być i w nazwach.
A może w ogóle zlikwidować instytuty przemysłowe, skoro już prawie nie ma przemysłu?
80% (?) towarów wytwarza się lub sprowadza z Chin, więc może raczej utworzyć instytut Made in China? Byłby tani – zatrudni się grupkę Chińczyków za miseczkę ryżu (też z Chin) i po sprawie.
No i po co nam uczelnie techniczne – potrzebują laboratoriów, sprzętu, praktyk przemysłowych (ale gdzie?),…
Lepiej szkolić tysiące prawników, bo naszym największym problemem państwowym jest przecież połapanie się w monstrum przepisów, adwokatura przekrętów i oskarżanie przeciwników politycznych.
Tu pieniędzy żałować nie należy!