2025/2026

Hasło odważnego przyjęcia 2026 roku wzywa by dzielnie stawić czoła temu, co może nas spotkać i nie bać się niczego. Osobiście nie podzielam opinii, że będzie gorzej, przeciwnie – spodziewam się wiele dobrego. Ale nie chcę dziś pisać dlaczego i nic o polityce – być może dodam pod tym wpisem coś na ten temat w pierwszych dniach stycznia albo będzie to wpis nowy.

Ostatni dzień 2025 zastał nas w zaśnieżonej Warszawie. Podobnie jest w większości Polski i gdzieniegdzie przybrało to postać niemal klęski narodowej. Nie ujmując nic z dramatu tych, którym śnieg i wiatr uszkodził  dom, ktoś zamarzł lub zginął w wypadku pod złamanym drzewem lub gdy zjechał do rowu, utknął na godziny w korku itp. – śmieszy mnie to zaskoczenie, bo widziałem wiele dużo groźniejszych sytuacji, gdy mieliśmy ‚prawdziwą’ zimę.
Obudziliśmy się wreszcie z jasnym niebem, tak dawno nie widzianym. Pogoda przez ostatnie miesiące była dziwna, przygnębiająca (co często punktował na swoim blogu Jarek Kefir).
Ale dziś skłoniła nas do pięknego porannego spaceru, chociaż już przed południem niebo znów zrobiło się szare (poniżej parę fotek). Mam dużo bardziej rozsłonecznionych zdjęć z dawnych lat i pięknych wspomnień śnieżnej zimy, zobacz przykładowo jeden z moich albumów poświęconych zimie.

lasek w śniegu

Nawet kusiło mnie wzięcie biegówek, bo od dawna nie było takiej sposobności. Ale odpuściłem, ponieważ trasa naszego spaceru jest pagórkowata z przewianymi wiatrem „mieliznami” – lepiej nie kusić losu przed Sylwestrem – przypomina mi się podobna sytuacja sprzed dwóch lat, gdy skończyło się na SOR z połamanymi palcami po upadku.

warkocze oplatają mur
Dziś chcę być w dobrym nastroju i mam ku temu powody.
Po udanych świętach łącznie z Wigilią u syna poza Warszawą, zadawalaliśmy się ciepłem domowym, poświątecznym dojadaniem smakołyków (u nas nic się nie marnuje, ale też nie kupujemy nadmiarowo) oraz lokalnymi spacerami.

koraliki

Wieczór spędzimy w domu, też smacznie i wesoło. Takie nasze z żoną Hygge. Trochę telewizji, trochę muzyki. Mamy aktualnie dwa telewizory, bo także działkowy (by tam ewentualnie nie kusił złodziei), zatem można podglądać i inne kanały. Wczoraj przypadkowo natrafiliśmy na ciekawy program muzyczny na TVN (której to stacji prawie nie słuchamy) zatytułowany „Nie idziemy na Sylwestra” – oryginalne aranżacje, dobrzy młodzi wykonawcy, nie koniecznie z listy tych najbardziej promowanych. A propos – czy oni nie mogliby mieć większą reprezentację na tych flagowych imprezach telewizyjnych, gdzie wciąż prym wiodą artystyczni staruszkowie z oklepanymi przebojami – do znudzenia?
To, że spędzimy ten wieczór domowo, to nic nadzwyczajnego w przypadku wielu osób ze starszego pokolenia – przyjemnie, smacznie i w dobrym, nie przypadkowym towarzystwie – własnym.
Oczywiście młodzi lubią huczne imprezy i sytuacje gdzie mogą poznać kogoś nowego. Podobnie, gdy wyjeżdżają do kurortów by całkowicie oderwać się od obowiązków, nawet rodziny, odpocząć. W tym roku najliczniej odwiedzane jest polskie wybrzeże, zaskakująco bardziej niż góry. Może ludzie ulegli przed rezerwacją wcześniejszym wiadomościom, że śniegu tam mało i np. narty się nie udadzą.
Ale szczerze nie zazdroszczę tym, którzy będą brać udział w dużych spędach sylwestrowych na otwartym terenie, być może w śnieżycy i na mrozie.
Nie wiem czy gdziekolwiek podchwycono pomysł jaki opisałem tutaj i parokrotnie powtarzałem. Czy nie byłoby to wygodniejsze, tańsze i bardziej dla wszystkich?
Jeśli chodzi o te duże Sylwestry w Toruniu czy Katowicach, to możemy mieć to z bliska dzięki kamerom.
Ponieważ mieszkamy obok Wisły na wysokości Starego Miasta, to jeśli będą fajerwerki, to zapewne nie gorsze niż gdzie indziej i które możemy oglądać z okien lub z balkonu.

Marzeniem na początek 2026 jest by utrzymała się ładna i umiarkowanie śnieżna pogoda, ku uciesze dzieci i dla przypomnienia sobie przez starszych jak to kiedyś bywało. Dla niektórych maluchów to będzie pierwsze w ich życiu spotkanie ze śniegiem. Już widzę jak w ruch poszły sanki i tzw. jabłuszka do zjeżdżania.

Co do samej daty 31 grudnia i przejścia w nowy rok o północy, to zdajemy sobie sprawę, że to bardzo umowny moment – gdy my będziemy świętować, to na Dalekim Wschodzie 2026 już będzie miał parę godzin. Ale i tam, nie wszędzie natywna data nowego roku przypada na ten dzień, bo są różne kalendarze. Zresztą, nie dotyczy to tylko dalekiej Azji. W ogóle, bardziej logiczne byłoby przejąć początek roku z przesileniem zimowym. Ale zadziałała tradycja i inne czynniki, co jest osobnym ciekawym tematem.
Także na półkuli południowej okoliczności tej daty mogą przypominać nasze najgorętsze dni.
To banały, ale może warto o tym powiedzieć właśnie najmłodszym dzieciom.
Tak czy inaczej cieszmy się, że dzień zaczyna się wydłużać.
Jak to się zmienia pokazują poniższe ilustracje (pierwsza z długością dnia – moja)

długość dnia w roku

dynamika zmian

Na zakończenie – zazdroszczę tym, którzy w leśno-śnieżnej scenerii będą mogli doświadczyć kuligu. Przypomniał mi się mój wiersz sprzed wielu lat (obecnie umieszczony w zbiorku 6 prób):

Stary temat

Dzwonią, dzwonią sanie
mkną w biel bajeczną.

Jaka piękna sanna
Hosanna!

 Śnieżny pył na twarzy
leccyśmy jak on,
zielone świerki jakże pachną,
dzwoń dzwoneczku, dzwoń!

Jakie powietrze, jaka krasa!
i pegaz ognisty.

Twój nosek w futerku
i śmiech perlisty.

Z echem w zawody!
Z fantazją kozacką
szal powiewa i furczy,
trzymam lejce chwacko.

Przytul się i leć
to w ten blask,
to w gęstwinę ciemną.
Pędź do mnie, pędź ze mną!

(1982)

Gdziekolwiek będziesz – życzę udanego czasu i świetnej zabawy
i by nie było przykrych przygód z dojazdem w zaspach, wypadku samochodowego, korków, mandatów itp.

W 2026 roku – pomyślności i zdrowia, a dziś Sylwestrom podwójnych przyjemności!