Lektura i natura

Zdrowie to stan, o którym medycyna nie ma nic do powiedzenia.
W.H. Auden

na biegówkach

Motto prowokuje swym humorem, ale prawdą jest że medycyna zajmuje się przede wszystkim chorobami a nie zdrowiem. Znajduję je np. w naturze.

O naturze pisałem tu wielokrotnie, zwłaszcza wspominając swoje wyjazdy i pobyty działkowe.
Zima bez śniegu ostatnio nie usposabiała do zachwytów nad przyrodą, zatem pogrążyłem się raczej w lekturach.
To spowodowało, że postanowiłem założyć nowy blog o książkach, zwłaszcza elektronicznych (ebooki). Nazwałem go Next Boox.

Na bazie tego bloga chciałbym po trosze reaktywować swój stary koncept i wówczas (2005 r.) istniejącą stronę eboox.pl – w miarę dostępnego czasu.

Nazwa Rozwiązania na Kryzys, która pojawia się przy profilu tego bloga, bierze się z pewnej zaszłości na bloggerze – zostawiłem także ze względu, że faktycznie jesteśmy w czasie wielu kryzysów: politycznych, finansowych, gospodarczych, kulturowych, dot. bezrobocia itd.
Książki, które będę przedstawiał, w sporej mierze będą wskazywały rozwiązania…

Pozwala mi to wrócić także do stroniczki na facebooku – też przez lata prawie nieczynnej – https://www.facebook.com/futurebooks/
Na razie niewiele jeszcze tam wpisów, więc tymczasem wpraw się ‚nastrój książkowy’ także tutaj.

By powiązać wątek natury i książek zacytuję poniżej jeden z ostatnich wpisów na Next Boox:

Dziś kolejny świetny dzień rekreacji ruchowej na biegówkach.
Ponieważ w Warszawie powietrze jest zanieczyszczone  – jak podaje monitoring (pewnie są jakieś i dla innych miast) – to śmigam za miasto.

Lasy wciąż w pięknej zimowej pierzynce. Sporo narciarzy,
a podwarszawskie przyleśne wypożyczalnie cieszą się powodzeniem.
Ja polegam na swych wysłużonych, ale wciąż sprawnych atomicach.
Dziś podniosłem poprzeczkę – dość ciężki plecak i górki 🙂
Dodam, że biegi narciarskie to świetne ćwiczenie nie tylko na nogi,
ale i na ręce oraz serce i sposób na zrzucenie kilogramów. Biegówki sprawiają mi wielką przyjemność, podobnie jak nordic walking.
Uprawiam od lat, chociaż ostatnio miałem przerwę z braku śniegu w okolicach Warszawy oraz z powodu kontuzji kręgosłupa w 2015.
Intensywna rehabilitacja i ‚zabiegi mentalne’ wyprowadziły mnie na prostą
– przynajmniej na tyle aby te 5-10 km bez większego zmęczenia zaliczać
pomimo, że wiek już ogólnie osłabił…
Widzę na szlakach i starszych i młodszych – zaobserwowałem ‚wysyp’
zainteresowanych po sukcesach Justyny Kowalczyk.
Intrygująco o jej karierze i w ogóle o tym sporcie pisze Daniel Ludwiński  w swej obszernej książce „Droga do Justyny Kowalczyk. Historia biegów narciarskich”
(książka do szybkiego pobrania).

Obserwując podmiejskich biegaczy nieskromnie dodam, że niektórzy biegają nieco nieudolnie – zbyt drobiony krok, za małe wykorzystanie kijków/siły rąk dla większej posuwistości. Ale może to pierwszy krok dla wielu?

W rejonach mających naturalnie więcej śniegu i w górach zapewne jest więcej szkółek i dobrych przykładów.
Piszę z perspektywy mieszczucha i amatora. Jeśli chodzi o warszawskie
i podwarszawskie wypożyczalnie i  szkółki, to znajdziesz łatwo w google.
Oczywiście jest też na facebooku dużo stron i grup biegówkowych.
Powodzenia!

—————-
Komunikacik:
Mój komunikator internetowy to obecnie WowApp 

Reklama

Maraton warszawski

Egoizmem jest wymaganie od innych,
by żyli życiem, które akurat tobie wydaje się najwłaściwsze.
Anthony de Mello

W ostatni weekend mieliśmy w Warszawie maraton ulicami miasta.

Tak się składa, że mieliśmy wtedy także zjazd rodzinny. Nikt z nas nie wiedział o tym maratonie, wszyscy utkwiliśmy na swych trasach i nasze spotkanie zamieniło się w forum oburzenia.
To nie w porządku, żeby ułamek promila obywateli Warszawy (mam na myśli organizatorów, uczestnicy biegli trasą, jaką im wskazano) terroryzował resztę mieszkańców i przyjezdnych blokując dużą i newralgiczną część miasta na dwa dni.
Przedostanie się przez miasto (a dzień był dość gorący) było koszmarem.

Czy nie można trasy maratonu przenieść na przedmieścia, na jakieś trasy zielone, co byłoby z korzyścią zarówno dla komunikacji miejskiej (i zaoszczędzeniem publicznych środków na ochronę, organizację, itp.), jak i dla samych biegaczy – nie musieliby tłuc się rozgrzanym, twardym asfaltem?
Wcale nie chodzi o to, by centrum pozostawiać tylko samochodom itd., jak wypowiadał się ktoś na forum maratonu (GW), bo przecież organizuje się tu sporo imprez, ale żadna nie paraliżuje tak dużego obszaru.

Nie wiem kto tym wszystkim kieruje, ale czy dla środowiska biegaczy i ich sympatyków nie byłoby lepiej, by pozostali myśleli o nich przychylnie a nie z dezaprobatą? Czy nie ma w tym środowisku „instynktu społecznego” – także we własnym interesie – maratończycy nie są  sami i powinni liczyć się z pozostałymi.
To tylko wycinek zagadnienia – np. aspekty biznesowe, medialne i  zdrowotne biegania poruszę na http://www.LepszeZdrowie.info.

W skrócie: biegi, jogging – zwłaszcza po twardym podłożu – wcale nie są zdrowe, lepszy jest intensywny marsz i/lub nordic walking.