Niedostatek prawdy

 Kto trzęsie drzewem prawdy, na tego spadają obelgi i nienawiść.
(Konfucjusz)

Pojęcie prawdy jest kategorią filozoficzną z długą historią i piśmiennictwem. Jest to jedno z centralnych zagadnień filozofii.
Istnieje wiele definicji prawdy – w powiązaniu z rozwojem myśli ludzkiej i na użytek różnych dziedzin wiedzy.

Modne jest stwierdzenie „że prawda nie istnieje”. Można zażartować, że jeśli to miałoby być prawdziwe, to także i to samo stwierdzenie nie jest prawdziwe. To, czy prawda istnieje, czy nie, jest kolejnym zagadnieniem filozofii.

W tym popularnym dziś podejściu do  zagadnienia chodzi głównie o relatywizm prawdy. Może to być słuszne w odniesieniu do codziennych spraw i w aspekcie psychologicznym, ale nie o tym będę pisał. I nie będę się tym zajmował tak teoretycznie – znajdziesz odpowiednie prace i dyskusje w książkach i w sieci.

Interesują mnie obecne zjawiska o zasięgu społecznym, chociaż ich przyczyny sięgają przeszłości.
Uważam, że plagą współczesnego świata jest kłamstwo, którym posługują się politycy, wszelkiego rodzaju manipulatorzy, media, a nawet naukowcy. Pisałem o tym wielokrotnie w różnych kontekstach, więc poniekąd się powtarzam. Jednak ten temat tak mnie uwiera, że będę to powtarzał, tym bardziej, że może to da większą szansę by te myśli przebiły się bardziej do blogosfery.
Wybacz więc, drogi Czytelniku, że wplotę tutaj taką rekapitulację wybranych odnośnych wpisów – jak niżej  Niektóre inne przywołam jeszcze dalej w  tekście obecnej refleksji.
I tak, zobacz proszę:

Kłamstwo

Manipulacja

Od klasycznej manipulacji po mind control

Spiski

Tę refleksję rozwijam we wpisie-artykule  Może nie musimy chwytać się brzytwy?

Jeszcze w kontekście politycznym Czas na polityczne otrzeźwienie

oraz polityczno-medycznym Przed wyborami – jeszcze o szczepieniach oraz Porzekadła – życie i zdrowie

 Był też wpis dający nadzieję Nowa Opowieść Wigilijna.

Jednak słowo kłamstwo jest pewnym zawężeniem zagadnienia. Stąd tytuł wpisu.

Nie zawsze to samo kłamstwo wprowadza brak prawdy.
Możliwe są przynajmniej np. takie przypadki:

  • Wiadomo, że nasza biologiczna percepcja jest bardzo ograniczona, stąd i nasze sądy o rzeczywistości.
  • Aktualny stan wiedzy, nawet przy staraniach naukowców, może być niewystarczający
    (Profesor Aleksander Wolszczan – polski znany astrofizyk, na pytanie dziennikarza „Jak pan ocenia procentowo, ile wiemy na temat wszechświata? Tak intuicyjne.”  odpowiedział: „Zero procent”.)
    Panuje rozsądne przekonanie, że wobec „nieskończonej” wielkości i złożoności wszechświata (cudzysłów użyty w sensie dosłownym lub w przenośni), do „prawdy absolutnej” o nim nigdy nie dojdziemy, chociaż możemy się do tej prawdy asymptotycznie zbliżać.
  • Można znać część prawdy, o której myślimy, że to cała prawda.
  • Wiąże się  z tym nieświadomość tego, że czegoś nie wiemy (na tyle dostatecznie, by wydawać osąd), czyli „nie wiemy, czego nie wiemy”.
  • Także w indywidualnych przypadkach człowiek często wypiera z umysłu prawdy dla siebie niewygodne lub hołduje jakimś wyobrażeniom, nieprawdziwym przekonaniom lub uprzedzeniom.
  • Przejawem tego jest uporczywe trzymanie się swego stanowiska, mimo kontrdowodów leżących „przed nosem”.
    Tę sytuację naszkicowałem we wpisie Arogancja a ignorancja, w którym pokazuję jak te dwie postawy nawzajem się wzmacniają.
  • Bywa że samo przemilczenie jakichś faktów jest kłamstwem lub tytułowym niedostatkiem prawdy.

Jednak najbardziej bulwersuje celowe manipulowanie wiedzą, ukrywanie jej elementów, przeinaczanie faktów, sztuczki erystyczne, krótko mówiąc – cały arsenał manipulacji.
Szczególnie obrzydliwe jest kłamliwe oskarżanie innych osób w imię swych partykularnych niskich pobudek. (Pamiętasz 8. przykazanie?)

Powstało pojęcie Postprawda (ang. post-truth).  Opisuje ono pewne realia kultury politycznej, w której fakty są mniej ważne w kształtowaniu opinii publicznej niż odwoływanie się do emocji i osobistych przekonań. W szczególności liczy się tylko to, co przyczyni się do zdobycia elektoratu lub innego rodzaju zwolenników lub klientów.

Widzimy to w polityce, biznesie, nawet w religiach.
Czasem są to wielowarstwowe i przemyślane konstrukcje ideologiczne i medialne. Zwodnicze przez długofalowe urabianie świadomości społeczeństw lub ich grup.
Są i były w tym zakresie najróżniejsze spiski, pisanie historii po swojemu, ukrywanie faktów, matactwa, niszczenie dowodów/ dokumentów, manipulowanie umysłem – zarówno dawno znanymi środkami propagandzistów jak i nowymi środkami technicznymi. Niektóre techniki są jednak dobrze znane od dawna, np. te, które opisał N. Chomsky  jako 10 sposobów oszukiwania społeczeństwa przez media.

Oparcie państw i struktur międzynarodowych na zakłamaniu ma przeważnie taki sam cel – drenowanie społeczeństw z pieniędzy i sprawowanie władzy, która to umożliwia.

Widoczna jest metoda „jednej słusznej prawdy”, co szczególnie spotyka się np. w hasłach wikipedii – każda zmiana artykułu przez kogoś „obcego” – gdy jest nie po myśli redaktorów-cerberów, jest od razu usuwana, bo często mogłoby to zagrozić czyjemuś interesowi.

Wyraźnie widać to w zakresie medycyny, gdzie broni się monopolu biznesowego. Jeden z wielu przykładów (medycyna interesuje mnie szczególnie) widać na przykładzie postępowania z niewygodnymi odkrywcami, np. J. Humble lub w sprawie szczepień – np. Wiarygodność prac naukowych (i linki).

Powszechna jest odmiana „jedynej słusznej prawdy” zwana  poprawnością polityczną, która tak ogłupiła społeczeństwa – zwłaszcza zachodniej Europy, ale i Zachodu w ogóle. Oczywiście doktryny w państwach autorytarnych wywołują podobne następstwa.

Jednak nawet na tym tle, co przebieglejsi manipulatorzy wiedzą, że to zbyt toporna metoda, więc wprowadzają inną – metodę dwóch prawd lub celowe mieszanie elementów prawdy z kłamstwami, by uwiarygodnić kłamstwa jako prawdę.

Niezadługo wspomnę o tej metodzie w planowanym wpisie Co się dzieje? Metoda ta wprowadza, z jednej strony, zupełną dezorientację ludzi (obie ‚prawdy” wydają się równie prawdopodobne), a z drugiej umożliwia manipulatorom skłócanie dwóch obozów i wykorzystywanie tego do swych celów.

Do czego prowadzi to zakłamanie pokazuje np. w swych książkach Igor Witkowski. Omówiłem to wstępnie we wpisie na innym blogu http://nextboox.blogspot.com/2018/11/igor-witkowski-i-jego-ksiazki.html i też do tego jeszcze powrócę w przyszłych wpisach.

Wobec tych wszystkich technik i zawikłań powstaje pytanie:
Jak zatem odróżnić kłamstwo od prawdy?

Mamy co najmniej kilka pomocnych „narzędzi”.

Po pierwsze  – szersze otwarcie umysłu, szersze spojrzenie. Kiedyś napisałem przypowiastkę, która to ilustruje Perspektywa.

Rozwijam tę myśl bardziej konkretnie w  Na kłopoty perspektywa,  O ograniczeniach z perspektywy , Perspektywa to także synteza  a w kontekście politycznym szerzej w  Źródła kryzysu z szerszej perspektywy (i cz. 2).

Po drugie, i jako element kroku pierwszego, generalnie pomocne będzie pozbycie się lenistwa umysłowego i postaranie się, by wiedzieć więcej – nie tylko z jednego źródła lub grupy konformistycznie wspierających się źródeł informacji.

Dalej mamy parę praktycznych probierzy prawdy.

Pierwsze to  proste kryterium praktyki „Komu to służy?
Trzeba poznać rodowód poglądu lub ludzi, a czasem wystarczy zastosować metodę „idź za pieniędzmi”, bo to najczęstszy trop.

Drugie podobne: Jakie są owoce danych działań? („po owocach poznacie ich„).

Na nic górnolotne teorie jeśli przez długie lata czy nawet wieki nie przyniosły dobrych rezultatów. Albo zmieniły się uwarunkowania albo u samych podstaw te teorie i stare praktyki były chybione.

Wreszcie, co zabrzmi dla wielu mniej wiarygodnie i nawet irracjonalnie – są pewne testy prawdy.
Nie mówię o wariografie czy czytaniu z mowy ciała, i podobnych technikach, co bywa przydatne, ale nie dla każdego dostępne oraz mało przystające do zagadnień społecznych.
Mam na myśli osoby, które do perfekcji opanowały poznawanie prawdy intuicyjnie, pewnymi środkami spoza tego, co potocznie racjonalne. To osobny ciekawy temat, ale są takie osoby, które pod tym względem (prawie) się nie  mylą, mają jakiś głębszy wgląd.
Na pograniczu z wiedzą racjonalną znane są takie metody detekcji prawdy jak test kinezjologiczny (wg Davida Hawkinsa i podobnych popularyzatorów). Poczytaj o tym szerzej w artykule Test mięśniowy (kinezjologiczny). Są jeszcze inne o których kiedyś wspomnę.
Podobnie prawdę potrafią wykrywać niektórzy ekstrasensi swoimi metodami.

Na koniec przypomnę starszą refleksję z któregoś z wpisów:

Może – tak jak w chrześcijaństwie (i nie tylko), gdzie szatan to ‚ojciec kłamstwa’ – odejście od prawdy leży u podstaw całego ludzkiego nieszczęścia? Ale – abstrahując od religii – dlaczego tak się stało?
Tropiąc ciąg przyczynowo-skutkowy znów znajdujemy parę poglądów. Przyjmuję dziś, że wcześniejszą przyczyną może być brak … miłości do innych ludzi (i prawdziwie do siebie), nawet zwykłego szacunku. Ten brak pozwala na wszelkie niegodziwości.
Ale skąd brak miłości? Bo … nie wiemy Kim Jesteśmy.
Że stanowimy Jedno. Że wszystko jest powiązane. Że szkodząc komuś w ostatecznym rozrachunku a nawet od razu – szkodzimy sobie.
A skąd brak tej wiedzy o Jedności?
Bo nam ją zabrano, ukryto przed nami – przez lata, wieki … kłamstwem jakim się nas karmi. Ukrywającego zasadniczą prawdę: że wszyscy na równi jesteśmy emanacją jednego Źródła.
By nas podzielić i zniewolić, zastraszyć i wykorzystywać.

I tak – wracamy do kłamstwa jako przyczyny zła

Reklama

Przed wyborami – jeszcze o szczepieniach

Kłamstwo, głoszone jako prawda, doprowadza do wściekłości.

Mikołaj Gogol

Zgony z powodu chorób zakaźnych prawie zniknęły PRZED wprowadzeniem szczepień.

Cóż, drążę temat może dość hermetyczny, ale na tym znam się raczej lepiej niż na polityce… 
Poniższy tekst jest adaptowaną (skróconą) odpowiedzią jednemu z redaktorów. Trochę się powtarzam, ale ów redaktor o tym nie wie. Uważam sprawę za ważną.
————-

Chciałbym ustosunkować się o felietonu „Pseudonauka i pseudopolityka” w ….
Rozumiem, że musiał być krótki ze względów redakcyjnych, ale niestety przez to nie daje to rzetelnego, głębszego obrazu tematu.

Podjął Pan problem, który nabrzmiewa i jest niezwykle istotny, bo dotyczy zdrowia wszystkich Polaków.
Zgadzam się z Pana opinią, że projekt obywatelski (przecież nie partyjny) w sprawie dobrowolności szczepień  powinien być dyskutowany w parlamencie. To jego obowiązek. Jak sama nazwa izby wskazuje (etymologia) jest to miejsce gdzie się rozmawia, dyskutuje, porównuje.
Nie należy zatem piętnować posłów, którzy wsparli przesłanie projektu do komisji. Nie jest jednak uprawniona sugestia, że to zrobiono „z chęci przypodobania się zorganizowanej grupie wyborców”. Odwrotnie – to jest wbrew opinii większości wyborców, którzy od lat są poddani propagandzie szczepień. Zatem nie jest to politycznie zyskowne (w domniemaniu dla PiS). Ich postawa wynika z poszanowania zasady parlamentaryzmu i głosu ponad 120 000 osób popierających projekt, a pod względem merytorycznym – co najmniej dla respektowania zasady ostrożności w tak ważnej sprawie.

Zatem nie to jest skandalem, że projekt trafił do komisji, ale taka postawa i zachowanie na trybunie sejmowej jak posła Arłukowicza i podobnie się wypowiadających – antydemokratycznie i dużą dozą arogancji. Słyszy się też o innych zdumiewających swą antyobywatelską i dyskryminacyjną wymową projektach jak to, że jednym z kryteriów dostępu dzieci do żłobków i przedszkoli ma być aktualna karta szczepień.
Albo, by zapanować nad trendem pomijania obowiązkowych szczepień, politycy mają podobno nowy pomysł – chcą zabrać świadczenia 500+ wszystkim rodzinom, które nie szczepią dzieci.
Proszę rozważyć i ocenić moralnie:
sceptycy w sprawie szczepień działają nie dla biznesu i profitów, ale z troski o zdrowie, wolność i prawdę.  Przecież nie ma przemysłu antyszczepionkowego, który by ich nagradzał. Przeciwnie – nawet narażają się, są szkalowani, wyśmiewani i sekowani także prawnie przez władze.
Natomiast, proszczepionkowcy – świadome czy nie – służą olbrzymiemu biznesowi i opresji –  chociaż mogą mieć też dobre intencje, ale tu trzeba też dotknięcia problemu od środka a nie powierzchownych emocji i głoszenia sloganów.

Stąd krzywdzące jest przypisywanie organizacji StopNOP (wolontariat społeczny) i jej sympatykom złych intencji – dochodziło też do pomówień, że są wrogiem dzieci i wyrodnymi rodzicami. Wprost przeciwnie, jak jasno wynikało w poruszającym wystąpieniu w Sejmie i w odpowiedzi podyskusyjnej Justyny Sochy – referenta projektu oraz z wielu innych wypowiedzi. Reprezentują liczne środowisko poszkodowanych rodziców i troskę o zdrowie. StopNOP nie jest też organizacją antyszczepionkową, co się sugeruje – by rzucić na nich cień w oczach opinii publicznej.
Jaka asymetria! Z jednej strony stonowana siła argumentów i glos społeczny z małym zasobem środków oddziaływania na polityków, z drugiej – argument siły uzbrojony w narzędzia władzy, media i finanse.

Większą kompromitacją było expose w trakcie omawianej debaty sejmowej utytułowanego szefa Głównej Inspekcji Sanitarnej. „Położył swój autorytet” za stwierdzeniem, że szczepionki nie zawierają neurotoksyn (glin, rtęć,…) oraz skłamał w sprawie dra Wakefielda (albo np. https://www.jeremyrhammond.com/2018/05/07/vaccines-autism-how-the-media-lie-about-the-1998-lancet-study/), by tylko wymienić parę. Ogólnie można scharakteryzować tego rodzaju wypowiedzi jako powtarzanie od lat sfałszowanych i plotkarskich wiadomości, bez dokładnego sprawdzenia źródeł.
To bulwersujące, bo te kłamstwa przedstawił Sejmowi, który ostatecznie będzie decydował o ustawie oraz poszło to w świat. Skompromitował też w ten sposób swoją instytucję, która od lat zwalcza cokolwiek się zakwestionuje w zakresie szczepień, podobnie jak korporacja zawodowa – Naczelna Izba Lekarska (notabene, która uzurpuje sobie prawo do karania lekarzy, nawet odbierania im prawa wykonywania zawodu, mimo że nie od niej je dostali).
Im wyższe stanowisko tym większa powinna być odpowiedzialność, zatem jeszcze bardziej szokuje wypowiedź ministra zdrowia:
Jeżeli ktoś mówi, że szczepienia szkodzą i nie szczepmy, a proponuje do tego terapie hochsztaplerskie, to powinno być eliminowane przy użyciu całego aparatu państwowego” – https://nczas.com/2018/10/10/minister-zdrowia-szokuje-chce-wprowadzic-myslozbrodnie-to-powinno-byc-eliminowane-przy-uzyciu-calego-aparatu-panstwowego-video/ .
Czyli – karany, aresztowany, „wyeliminowany”? Ponadto, nikt nie proponuje terapii ‚hochsztaplerskich’ zamiast szczepionek!
Czy to nie jest skandaliczna wypowiedź? To postawa ministra jest bardzo niebezpieczna, a nie posłów i StopNOP,  bo może rozciągnąć się na inne dziedziny jego zarządzania i neguje prawa obywatela. Czy chcemy takiego wzrostu opresji?
W Europie jest 20 państw, które nie narzucają obywatelom przymusu szczepień. I nic złego się nie dzieje – nawet mimo napływu imigrantów, oprócz okresowych sztucznie wywoływanych strachów, że są jakieś epidemie, chociaż ich nie ma.

Propaganda szczepień – rządowa, korporacyjna, medialna. A przecież dobrego produktu nie trzeba promować na siłę, więc …

A bodajże najbardziej bulwersuje, że te tyrady, zapewnienia i groźby, zastraszanie posłów i lekarzy … nie mają uzasadnienia merytorycznego.
Arogancja i ignorancja napędzają się nawzajem.
O tym nieco dalej.

Pana opinia, że „boję się, że część posłów robi to szczerze” szokuje. Gdyby robili to nieszczerze to byłoby lepiej?
Ale rozumiem o co Panu chodzi. O zgorszenie, że wielu ma inne zdanie o szczepieniach.

Zatem, oprócz ww. zastrzeżeń prawnych i wynikających z dobrych obyczajów,  zachodzi pytanie: kto ma rację pod względem merytorycznym?
W sprawie racji – nawet niezależnie od zakresu wiedzy i w większości zagadnień, warto zastosować dwie stare zasady:

1) Komu to służy?  2) Jakie są owoce działań? („po owocach poznacie ich”).
Zanim przejdę do p. 1.
Zapytał Pan: co poszło nie tak?
Odpowiedź jest dość prosta, tym niemniej trudna do zrozumienia i zaakceptowania przez tak wielu.

Czy problem stworzyli politycy (jak Pan pisze)? Nie,  w 90% (?) nie są oni kompetentni i w tej większości nie są antyszczepionkowcami ani wrogiem nauki – ufają głównemu jej nurtowi. Natomiast  podtrzymują to, co stwo
rzyło realny problem. To biznes stworzył obecne oblicze farmacji, medycyny a nawet sporej części nauk.

Chodzi o wszechobecne zakłamanie w imię partykularnych korzyści. Chodzi o medycynę rockefellerowską, ustanowioną ok. 100 lat temu i konsekwentnie od tamtego czasu dążąca do hegemonii. De facto ustanowili już dość dawno obowiązującą jedyną narrację, tzw. medycynę akademicką. Tyle, że w akademiach, na przekór dawnej tradycji, już się nie dyskutuje – tam się naucza wg programu. To  medycyna i farmacja nastawiona na zysk. Dziś tak potężny, że może kupić niemal każdego, zwłaszcza rządy państw, bo to gwarantuje im od razu niesamowitą dźwignię budżetowych zamówień. Szczególnie w zakresie szczepionek, bo tu możliwe jest zastraszanie całych społeczeństw i wylobbowanie przymusu stosowania. To osobny duży temat historyczny.
Siły biznesowej farmacji „wyhodowały” sobie przez wiele dziesięcioleci potężne zaplecze. W różnych dziedzinach medycyny akademickiej. W szczególności, tak szkoleni są lekarze, nawet nieświadomi fałszerstw. Medycyna zaczęła służyć farmacji a nie odwrotnie. Lekarze stali się sprzedawcami leków i automatami realizującymi narzucone procedury, których nie wolno pominąć pod groźbą ostracyzmu i wykluczenia z zawodu. Lekarze tak wyszkoleni po prostu sami nie dociekają głębiej jak to jest – ufając temu, co kiedyś przekazano (i to zdawkowo) im na studiach, a potem wierzą okólnikom i procedurom ustalonym przez urzędników. Zresztą, zostali tak omotani administracyjnie, że nie mają nawet czasu na indywidualne, niezależne studiowanie.

Korupcja w medycynie jest tak wielka jak wielka jest siła korporacji farmaceutycznych. Przykład tylko jednej takiej korporacji i tylko w odniesieniu do szczepionek:
https://martabrzoza.pl/szczepienia/kto-kupil-naczelna-rade-pielegniarek-i-poloznych-izby-lekarskie-i-przymus-szczepien/ .

O tym też dalej/więcej w artykułach, które dalej wskażę.
Zatem, w konkluzji pytania #1 – ta praktyka służy biznesowi oraz jego armii w różnych profesjach i na różnych poziomach decydowania. Jeśli chodzi o naukowców – ci bronią swych tytułów i wpływów pochodzących z grantów i przywilejów – bardziej niż prawdy. Do czego doszliśmy!

Pytanie #2 – jakie są owoce medycyny rockefellerowskiej?
Mimo dziesięcioleci łożenia miliardowych sum na badania, „programy”, akcje, doskonalenie sprzętu, postęp techniki – postępu w leczeniu chorób przewlekłych nie widać. Odwrotnie – jest coraz więcej „jednostek chorobowych” (często wymyślonych pod nowe leki), choroby dawniej wieku dojrzałego atakują coraz młodsze roczniki, przebieg niektórych chorób jest cięższy i niezrozumiały dla lekarzy.
Dlaczego tak się dzieje? Właśnie przez błędną, sfabrykowaną przez Bigpharma drogę – leczenie w nieskończoność (biznes) a nie wyleczanie, uzdrawianie. Coraz więcej chorób jatrogennych, z powikłań po medykamentach i ich interferencji.
Aktualna wiedza specjalistów nie powiązanych z medycyną rockefellerowską oraz takież badania obnażają wiele tych praktyk oraz merytorycznych kłamstw i manipulacji. 

Tu trzeba wspomnianych uwag merytorycznych.
Mam b. dużo materiałów na ten temat, ale nie mam czasu na elaboraty. Jest też wiele książek-monografii o zagrożeniach ze strony szczepionek i całej ich historii. Przykładowo:
Przede wszystkim „Dossolving illusions” – Susanne Hemprhies (setki odniesień do prac naukowych i historii szczepień).
A z polskich i przetłumaczonych na j. polski:

Bezlitosna immunizacja” – Aleksander Kotok
(ponad 700 stron, na których autor przytacza setki – jeżeli nie tysiące – potwierdzonych źródłami, szokujących faktów z historii szczepionkowego szamaństwa. Jest to historia ponura, pełna setek tysięcy, a kto wie, może w skali całego świata – może i milionów, ludzi – zupełnie zdrowych, którzy stracili życie i zdrowie, po przymusowych szczepieniach)

Epidemia szczepień. Jak korporacyjna chciwość, zakłamana nauka i represyjna władza zagrażają prawom człowieka, naszemu zdrowiu i dzieciom”, autorki: Louise Kuo Habakus, Mary Holland
Szczepienia – niebezpieczne, ukrywane fakty” Autor: Ian Sinclair
Szczepienia pełne kłamstw. Szokująca prawda o farmaceutycznych praktykach” – Andreas Moritz.
Szczepienia – przegląd ważnych badań”  –  Neil Z. Miller.
Szczepić czy nie” – Mayer Eisenstein
Szczepienia – za i przeciw” – Martin Hirte.

Jerzy Jaśkowski poświecił szczepionkom sporo uwagi w paru swych książkach z serii „Szczepienia – 300 lat oszustw”.
W telegraficznym skrócie:
• OSPA  przedstawia historię ospy w Europie, oszustwa „wynalazcy” szczepionki ospowej Jennera, powiązania idei szczepienia z hinduskim lokalnym kultem i zagadnienie ospy wietrznej,…
• MMR  omawia m.in. epidemie poszczepionkowe, skład szczepionek, sprawę dra Wakefielda i radzi jaki rozmawiać z pediatrą.
• GRYPA  m.in. o medycynie rockefellerowskiej, świńskiej grypie, powikłaniach poszczepiennych, SIDS, porady dochtora, list dr JJ do rektora GUMED-u


Zdając sobie sprawę, że te książki mogą być nieznane i trudno to ogarnąć, wybiorę więc tylko skrótowo parę podtematów odwołując się do kilku swoich wpisów:
Zatem bardzo proszę o zapoznanie się np. z:
http://lepszezdrowie.info/szczepienia-dossier4.htm
http://lepszezdrowie.info/kompromitacja.htm
http://lepszezdrowie.info/na_barykadzie.htm
http://lepszezdrowie.info/EBM2.htm
http://lepszezdrowie.info/wiarygodnosc.htm
http://lepszezdrowie.info/naukowcy.htm

i ew. z linkowaniami.
Telegraficznie: obecne szczepionki, ich skład, intensywność i kalendarium, to zupełnie co innego niż dawniej.
Co większość społeczeństwa a nawet lekarzy wie o takich zagadnieniach jak: technologia produkcji szczepionek, ceny producenta, źródła i kwalifikacja wirusów, badania przed dystrybucją, RETROwirusy, reakcja mikrogleju, stężenia adiuwantów i ich interakcji, mikrourazy neurologiczne, mimikra molekularna, autoimmunoagresja, podkliniczne stany zapalne, o przeroście ciała migdałowatego, gwałtownym pogarszaniu stanu mózgu obecnych dzieci, zmyślonych kryteriach NOP (dla statystyk), opóźnionych NOPach, o zatajanych a potem ujawnionych raportach CDC, lobbingu producentów, wyrokach sądów i milionowych odszkodowaniach, fałszowania polskich ulotek, …?

Ilość NOPów (eufemizm – chodzi o powikłania) jest nieporównywalnie większa niż tych ze sfałszowanych, niepełnych statystyk. Powikłania mogą występować nawet po wielu latach, czego w ogóle nie bierze się pod uwagę. Szczepionki nie są wiarygodnie badane przed dystrybucją, a te na grypę – w ogóle. Szczepionki są nazywane lekiem, ale niczego nie leczą ani nie przechodzą wymaganych dla leków badań (przestępstwo). Dzieci nieszczepione są zdrowsze od szczepionych i nabywają naturalną odporność przechodząc przez choroby wieku dziecięcego.
Tzw. Medycyna Oparta na Faktach (Evidence Based Medicine) jest w dużym stopniu mitem.
Zresztą, co pacjenta obchodzą teorie, gdy praktyka zawodzi?

Kryterium praktyki można więc wymienić jako trzeci probierz prawdy.

Jeszcze poniższe  uzupełnienia i uwypuklenia pewnych zagadnień.
Kursuje wiele sloganów nie mających oparcia w faktach lub mocno naciąganych. Np.:
Aby ludzie nie domyślili się, że odporność poszczepienna to oszustwo – szczepi się ich tylko na te choroby, które się lekko przechodzi, albo te dające się leczyć antybiotykami, albo na takie, które są bardzo rzadkie, albo w ogóle nie istnieją. Nawet jeśli dziecko rozchoruje się na chorobę z „grupy lekkich”, przeciwko której je zaszczepiono, to powiedzą – że dzięki szczepieniu choroba miała lżejszy przebieg, albo, że dzięki szczepieniu obyło się bez ciężkich powikłań. Znane są takie przypadki  – chorób mimo zaszczepienia – ospa, tężec, krztusiec itp…
Nie spotkamy się ze szczepionkami na choroby stosunkowo częste i o ciężkim przebiegu, bo te byłyby miarodajnym testem na skuteczność szczepień i w krótkim czasie obnażyłyby słabość systemu. Dlatego nikt nie ryzykuje wypuścić na rynek szczepionek przeciwko boreliozie (bakteria), albo WZW typu C (wirus). Jeśli po zaszczepieniu ktoś rozchorował by się na boreliozę albo WZW typu C, to pierwsza z chorób zniszczy mu mózg i stawy, ta druga rozwali wątrobę, a poszkodowany będzie walczyć w sądzie z producentem szczepionki o odszkodowanie. Producentów wykończyłyby wtedy pozwy pacjentów, którzy żądaliby zwrotu kosztów leczenia chorób przeciwko którym byli zaszczepieni. Borelioza to choroba zawodowa rolników i leśników. Państwo ponosi z tego tytułu olbrzymie koszty (renta, opieka medyczna). WZW typu C – to zmora stacji dializ (50% ludzi dializowanych zakażonych). To że nie ma takich szczepionek (na choroby stosunkowo częste i o ciężkim przebiegu) jest dla mnie w tej chwili mocnym i oczywistym dowodem w sprawie przeciwko mitowi szczepień ochronnych.

Mityczna odporność stada (zaszczepione > 95% ludności ) to też bzdura z sufitu. Zdecydowana większość dorosłych nie przyjmuje żadnych szczepionek przypominających po 18 roku życia, a przecież sami producenci mówią, że szczepienia nie dają odporności na całe życie – max 10 lat. Czyli oporność poszczepienna to bardziej hasło niż fakt.
Tu przypomina się powiedzenie, które można zastosować do całej tej problematyki: Jeśli fakty kwestionują teorię – tym gorzej dla faktów…

Np. powołuje się wykresy pokazujące jak „szczepionki uratowały świat”. To gruba manipulacja, wręcz kłamstwo – np. wg https://youtu.be/4Fhy-ZPryI0  (do uważnego obejrzenia). A w odniesieniu do tak nagłaśnianej teraz odry – od ok. 23′ prezentacji  – wiele wykresów. (tutaj w nagłówku jedna z tych ilustracji – tylko poglądowo – pokazuje jak śmiertelność naturalnie spadała przed wprowadzeniem szczepień.)
(Oczywiście cała seria 35 prezentacji warta uwagi, a dla pełnego zrozumienia zagadnienia – konieczna).

Co do odry: w USA istnieje od 1988 roku system VAERS. Według tego systemu, w okresie ostatnich 10 lat, ani jedna osoba nie umarła z powodu zachorowania na odrę. Podkreślam, ani jedna osoba nie umarła, w 320 milionowym kraju. Natomiast w wyniku szczepień przeciwko odrze zmarło w tym okresie 108 dzieci.

Coraz więcej znaczących osób, nie tylko z „alternatywnej medycyny” protestuje przeciw tym zakłamaniom.
Z tych najbardziej znanych, przykładowo Robert F. Kennedy i Robert De Niro – https://martabrzoza.pl/szczepienia/kennedy-100-000-dla-kazdego-kto-udowodni-ze-rtec-w-szczepionkach-jest-bezpieczna/.

Niestety to wciąż wyjątki, bo na ogół celebryci to klasyczne „lemingi”.
Także prezydent D. Trump (który ma dostęp do skrywanych informacji), mówi że szczepienie przeciw grypie jest największym oszustwem w historii medycyny (np. krótko o tym w https://kochanezdrowie.blogspot.com/2018/10/trump-szczepienie-przeciw-grypie-to.html ).
Mówią o tym także ruchy ujawnienia, tzw. sygnaliści (whisteblowers) oraz zbuntowani przeciw złu funkcjonariusze służb jak Qanon…
Oczywiście – są znienawidzeni i zwalczani przez zagrożony establishment.

Wspomina Pan o sile i autorytecie nauki – w opozycji do „pseudonauki”. W medycynie używa się, a nawet nadużywa  argumentu, że jest ona już wspomnianą Medycyną Opartą Na Dowodach (Evidence Based Medicine – EBM). Jaka jest jakość tych dowodów opisuję w paru miejscach, np. wspomniany artykuł Wiarygodność?  Mała.
Rozwój nauki, odkrycia, przełomy, nie bazowały na konformizmie (a co gorsza – oportunizmie), ale na innym spojrzeniu, sprzeciwie, samodzielności, odrzuceniu dogmatów i uprzedzeń.

Parokrotnie wypomina Pan też uleganie „teoriom spiskowym”. Zajmuję się tym od ponad 30 lat i zapewniam Pana – gros historii, polityki a nawet po części nauki,
to właśnie spiski. (Napoleon Bonaparte: „Historia to uzgodniony zestaw kłamstw”.)
Podobnie długo, pewne dłużej, zajmuje się tym dr n. med. Jerzy Jaśkowski i komentuje dość często w Internecie i w książkach.
Z ostatniej audycji (nr 89 danej serii) – https://youtu.be/Lyocpvgs8sM – o genezie wspólczesnego pojęcia spisków oraz przykłady z historii. Starszy człowiek, czasem się przejęzycza, ale ma realną wiedzę. Zwłaszcza w sprawach medycyny, jej historii i o szczepieniach.

Sympatyzuję z …, ale omawiany felieton nie przysporzył Panu w moich oczach uznania, niestety…

Na „pocieszenie”(?) – podobnie wypowiada się w różnych czasopismach, wielu innych publicystów, właśnie teraz – przed wyborami (przypadkowo?).
Ma to wydźwięk polityczny, ale wg mnie (jak pokazałem) – nieczysty.
Zatem – co nazwać pseudopolityką (jak w Pańskim tytule)? Chyba że ma ona stale polegać na ujarzmianiu ludzi, ich dzieleniu i wprowadzaniu w błąd.
Wolę definicję, że polityka to dążenie do dobra wspólnego.

Rozpisałem się, ale wykorzystałem urywki z poprzednich tekstów oraz z dyskusji z innymi właśnie publicystami.
Okazało się, że są bezbronni. To akurat mnie nie zaskoczyło, natomiast zaskoczyło mnie, że nawet adwersarze medyczni, często z tytułami, z całym zapleczem ich nauki, też milkną albo upierają się przy ogólnikach i mało eleganckich pouczeniach.
Ale, co też finalnie mnie zaskakuje – gdy zbierze się wszystkie omawiane tu wątki i aspekty merytoryczne, to wychodzi na to, że proszczepionkowcy … nie mają bodajże żadnych argumentów!

Proszę wybaczyć, że miejscami piszę, być może, o oczywistościach oraz z emfazą. Generalnie jestem sceptykiem oraz kontestatorem – co widać w serwisie LepszeZdrowie.info, z którego cytowałem. Ta postawa ma swoje uzasadnienie zarówno w mojej dociekliwości (rodem ze sporego stażu naukowego) jak i osobistych fatalnych doświadczeń z medycyną.


Zobacz też Kompromitacja

Arogancja a ignorancja

Arogancja i ignorancja napędzają się wzajemnie.

interakcja 

Arogancja i ignorancja napędzają się wzajemnie. Widzę to dość często wśród polityków, przedstawicieli mediów a nawet naukowców.
Pomimo tego sprzężenia, często nieodłącznego, zastanawiałem się które z tych zjawisk jest pierwotne.
Oto trochę moich dywagacji.

Ignorancja jest względna i stopniowalna. Przykładowo, na ogół student posiada więcej wiedzy niż licealista, asystent więcej od studenta, profesor więcej od asystenta, itp.
Ponadto, każdy z nich może swoją wiedzę pogłębiać. Przez to ignorancja jest potencjalnie do usunięcia i wtedy nie musi być zawsze groźna.
Bywa, że ignorancja na jakiś temat powoduje arogancję – po prostu ktoś czegoś nie wie i nie rozumie, więc postępuje arogancko wobec innych postaw i racji.
Tutaj jednak większą rolę niż poziom wiedzy może odgrywać charakter.
Są tacy, którzy mają wolę i naturalną skłonność by poszerzać swe horyzonty, a inni są na to za leniwi lub przekonani, że już wszystko wiedzą.

Szczególnie ta pewność jest nieprzyjemna i niebezpieczna, ponieważ generuje arogancję.
Tylko oni mają rację, biada krytykom.
Wiadomo też, że wykształcenie nie gwarantuje mądrości. Może być i tak, że pewne nabyte w trakcie studiów umiejętności mogą służyć złej sprawie.
Co do wykształcenia i studiów – te tracą na jakości, o czym wspomnę jeszcze dalej (*).
Występuje też przypadek, że dany osobnik działa z pobudek spoza wiedzy – wie, że nie ma racji, ale jej zaprzecza, bo ma w tym interes, jest „kupiony” przez pozycję w środowisku, przez wygodę trwania w jakimś układzie, a nawet wprost – za pieniądze.
Jest groźny przypadek szczególny, który dotyczy osób, które zarządzają dużymi strukturami.
Np. jakiś minister. Rozumiem, że ma tyle spraw na głowie, że trudno mu ogarnąć wszystkie i na wszystkim się znać. Do tego dochodzi lojalność względem linii partyjnej i ogólnej polityki rządu. W takiej sytuacji paradoksem jest (lub zdarza się), że im ważniejsze i skutkujące społecznie decyzje trzeba podejmować, tym mniejsza kompetencja. Chyba, że ma na tyle oleju w głowie i przyzwoitości, że dobiera sobie dobrych doradców i ich słucha.
Dodatkowo władza psuje, rozdmuchuje ego, jeśli ktoś nie ma mocnego i przyjaznego ludziom charakteru.
Arogancja jest zatem już bardziej cechą charakteru niż postawą wyuczoną.
Człowiek mądry, im więcej wie, tym bardziej widzi, ile pokory trzeba mieć, by przekroczyć pewne progi wiedzy na swej drodze, także wiedzy o sobie. Czasem konstatuje: „wiem, że nic nie wiem”, co napędza go do dalszych poszukiwań. To przeciwieństwo pychy.
A, jak mówią, pycha to źródło innych grzechów i przez to grzech największy. Im większa pycha tym większy możliwy upadek.
Z kolei, oportunista może w ogóle nie kierować się względami wiedzy i prawdy, ważna dla niego jest pozycja lub gratyfikacja.
Zatem, chyba wyjaśnia mi się, co jest pierwotne i groźniejsze.
W szczególności naukowca powinna cechować pokora, dociekliwość, zdolność do dyskusji, instynkt badawczy.

Dam teraz dwa przykłady praktyczne, z pola mych zainteresowań tj. medycyny.

Minister Zdrowia (nie koniecznie obecny, bo poprzedni nie byli lepsi).
Trudny przypadek, bo ochrona zdrowia w Polsce i na świecie idzie w złym kierunku i sama sobie kładzie kłody pod nogi. Nie będę rozwijał tego obszernego tematu (zobacz np. ten Edytorial z 2007 r.), bo tutaj o czym innym.
Wyniosłość i bezwzględne przekonanie o swej racji, pomimo że w wielu przypadkach jej nie ma.
Stąd i arogancja w stosunku np. do ludzi, którzy nie chcą być prześladowani a nawet karani za to, że nie decydują się na szczepienia niemowląt w myśl hasła „Jest ryzyko, musi być i wybór”.
Minister bagatelizuje niepożądane objawy poszczepienne (NOP) i twierdzi, ze jest ich mało, co nie jest prawdą, ponieważ tylko znikoma ich ilość jest oficjalnie rejestrowana (są powody administracyjne, ale to znów nie ten temat). Ponadto wspiera propagandę szczepionkową – tu podejrzewam go albo o ignorancję albo uwikłanie lobbystyczne.

Podobnie było i nadal jest w stosunku do ludzi, którzy rozpaczliwie szukają ratunku w ciężkich objawach padaczki i innych chorób (zwłaszcza związanych z bólem), na które pomaga olej z konopi (ekstrakt potocznie zwany medyczną marihuaną). Takich przypadków jest dziesiątki tysięcy albo i więcej, ale minister twierdzi, że są to przypadki pojedyncze i blokuje odnośne postulaty i procedury. Wykazuje się brakiem wiedzy, która funkcjonuje w wielu krajach, gdzie taką pomoc się świadczy. Czyli znów arogancja i arogancja.

* Przykład drugi.
Profesor X, i wielu innych z różnych branż medycznych, wygłasza ex catedra tezę, że choroba Y jest nieuleczalna, i że można ją tylko łagodzić objawowo z zastosowaniem chemioterapii lub jakiegoś medykamentu. Obie metody bardzo drogie, nieskuteczne i efektami ubocznymi, które dają dalsze powikłania lub cierpienia.
Taki profesor kształci rzesze studentów, którzy odtąd mają wbite w głowę, że nic nie da się zrobić, więc w ślad za ‚autorytetem’ nawet nie będą próbować pójść inną drogą, coś odkrywać, poszerzyć swą wiedzę o metody alternatywne lub komplementarne, zasklepią się w sztywnych procedurach. To już nie nauka, to kształcenie sprzedawców leków. Widzę dość często na forach żółtodziobów medycyny, którzy mądrzą się i nie przyjmują niczego innego do wiadomości. Co gorsza, taki profesor i jego uczniowie nie wahają się użyć inwektyw i oszczerstw w stosunku do tych, którzy poza oficjalnymi procedurami i farmakologią mają lepsze wyniki od nich.
Można powiedzieć – zrozumiałe – bronią swych pozycji. Ale akurat lekarz ślubuje służenie pacjentowi, a nie korporacji, jego praca ma charakter szczególny – to misja.
I tak mamy przykład arogancji oraz przyczynek do tezy, że szkolnictwo obniża loty.
Na usprawiedliwienie można dodać, że młodzi lekarze właśnie tak zostali nauczeni, z ich profesorowie … podobnie. Ten łańcuszek można prowadzić do czasów, gdy farmacja kierując się biznesem, zaczęła opanowywać szkolnictwo – przez granty badawcze, dotacje ogólne i stypendia kupiła sobie medycynę i ich influencerów. I tak farmacja już nie służy medycynie, ale medycyna farmacji i jej biznesowi. A przy okazji sama się obławia kosztem pacjentów oraz budżetu państwa który w ten sposób jest drenowany i końca tego drenażu nie widać.
Wszedłem znów w szersze tematy, te raczej omawiam na www.LepszeZdrowie.info.

Polityczny miesiąc

Odwaga wybrania mniejszego zła… Polityka jako profilaktyka…
Stefan Garczyński

Już po emocjach przedwyborczych. Wolą narodu, pomimo wielu nieczystych zbiegów i przeważającej sile medialnej obozu władzy, mamy elekta zmian.

Daliśmy szansę zmianom. A zmiany są potrzebne.
Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów” (Albert Einstein).

W odniesieniu do zmiany prezydenta – powiem tak:

Szaleństwem jest sądzić, że jeśli komuś było dobrze z tym co robił  przez lata, to zmieniłby znacząco postępowanie w sytuacji, gdy znów byłoby mu dobrze.

Poniżej zebrałem tylko parę wpisów jakie umieszczałem na Facebooku w ostatnich tygodniach. Były też różne moje komentarze w grupach i na innych forach, ale tego dziś już nie pozbieram…

Zaraz po Wielkanocy pisałem:

Wracamy do rzeczywistości. Zbliżają się wybory, więc będzie narastał temat polityki. Myślę, że warto zwrócić uwagę na arogancką propagandę sukcesu, który jest tylko fasadowy. To tak jakby ktoś obnosił się z sukcesem i bogactwem nie mówiąc o tym, że wszystko to opiera się nie na własnej pracy i własnych pieniądzach, tylko na pracy wynajętych firm opłacanych ze środków pożyczonych albo zrabowanych. Żadna sztuka i żadna zasługa, raczej tytuł do miana utracjusza i oszusta.

http://niewygodne.info.pl/artykul5/02111-Gigantyczny-wzrost-zadluzenia-w-2014-roku.htm


Mamy czas, że chce się wręcz krzyczeć o polityce, jej brudnych zakamarkach ale i o szansach jakie daje obecne przebudzenie w stylu ‚oburzonych’. …Będę tutaj umieszczał więcej takich politycznych kawałków, chociaż raczej unikałem wykorzystywania do tego swego profilu, ale nie mam ani grupy ani strony ‚politycznej’ gdzie byłoby to właściwsze.


Przez długie lata unikałem dotykania ‚brudu polityki’. Ale doszło do mnie, że są w świecie ‚siły zniewolenia’, którym właśnie NA TYM zależy byśmy byli obojętni i nieświadomi. Wtedy mogą nas oszukiwać, zniewalać i wykorzystywać do woli. Zatem, zanim społeczności dojrzeją do ideałów, do prymatu ducha itp. – powinniśmy zachować czujność i rozsądek. A to oznacza przynajmniej śledzenie tego co się dzieje – oczywiście lepiej ze źródeł które jeszcze nie zostały zawładnięte przez propagandę (na ile się da). I z otwartą głową.

Przy okazji: http://skop.org.pl/noam-chomsky-10-sposobow-oszukiwania-spoleczenstwa-przez-media.


Myślę że był to przejaw odwagi cywilnej, która okazało bardzo wielu Polaków, którzy mimo świadomości, że władza depcze nam po piętach gdzie może, ‘zbiera haki’, szykanuje wolnościowców, śmielej zaczęli się wypowiadać w Internecie, na wiecach i w swoich środowiskach.

Kiedy obywatele obawiają się swojego rządu, jest to tyrania. Gdy to rząd obawia się obywateli, mamy do czynienia z wolnością”. (Thomas Jefferson).

Wspomnę piękny filmik „Dare change” –

Niektórzy sceptycy powoływali żart Marka Twaina

Gdyby wybory mogły coś zmienić, to by były zakazane”.

Jednak na szczęście stało się inaczej (mam nadzieję że PKW niczego nie wykręci, a rządzący – póki są u władzy – nie spowodują jakiegoś przewrotu).


Prawdę powiedziawszy – nie widzę kandydata, który spełniałby moje oczekiwania ani współgrał z poglądami…

Bo, jak mawia Marcin Daniec „każden cosik za uszami ma„, ale ilość szkód jakie PBK ma w rejestrze (zaniedbania, złe ustawy, popieranie złej polityki i P-olski O-lewaczy, ‚obciachy’, kręcenie, podejrzane powiązania itp.) stanowi taki ładunek, że zagłosuję na A. Dudę – z nadzieją na zaczątek zmian, które potem pociągnie też oddolny ruch społeczny, w którym rolę odegra P. Kukiz ze swoim stronnictwem, społeczności przeciwne obecnym układom i wszyscy którzy mają DOŚĆ.

Arogancka postawa B. Komorowskiego nie podobała mi się od dawna. Oprócz podejrzanych powiązań, kluczenie, koniunkturalna zmiana poglądów w trakcie kampanii wyborczej.

Hasła wyborcze Komorowskiego zmieniały się także. Najpierw było o bezpieczeństwie, ale może ktoś przypomniał sztabowi powiedzenie Benjamina Franklina, że:
Ten kto przedkłada bezpieczeństwo nad wolność, nie zasługuje ani na bezpieczeństwo, ani na wolność„.

Zatem skończyło się na haśle „Prezydent naszej wolności”.
Długo by mówić o tej wolności. Straciliśmy przecież suwerenność gospodarczą, za sprawą Unii także w dużej mierze (i ponad potrzeby) polityczną, a o ‘wolności Polaków’ świadczy  zniewolenie przez banki (lichwiarskie kredyty na długie lata) oraz galopujące zadłużenie państwa.


Od samej polityki bliższe są mi sprawy ekonomii.

Zdrowo myślącego człowieka zdumiewa głupi, prymitywny fiskalizm uprawiany przez rząd.

Najniższy próg zwolnienia podatkowego i wysokie koszty pracy przez podatki to jeden z powodów ucieczki Polaków zarówno w szarą strefę jak i za granicę.
Obie te patologie ‚wspiera’ koszmarne prawodawstwo oraz biurokracja, kładące kłody pod nogi przedsiębiorcom.
Podobnie podwyższanie podatków ponad poziom optymalny, powyżej którego efekt jest odwrotny do zamierzonego (krzywa Lafera).
Dużo ponad stan optymalny, co dodatkowo prowokuje przedsiębiorców do nieposzanowania pracowników i łamania prawa.
Do tego wyprzedaż lub niszczenie tego, co mogłoby być dźwignią do wyjścia z impasu, tj. własnych bogactw i przemysłu.
Coraz większe zadłużenie, które jest nie tylko finansową pętlą na szyi, ale także narzędziem zniewolenia politycznego przez zagranicznych wierzycieli .
Jeśli rządzący tego nie wiedzą/nie widzą, to są za głupi by rządzić. A jeśli wiedzą i do tego dopuszczają, to świadomie działają na szkodę Polski. Jak to nazwać? (wstaw własne epitety…)


Lekcja ekonomii:

Szczególnie moją uwagę zwróciła ‚opłacalność’ eksploatacji złóż łupkowych (w 2/3 audycji), nonsens mierzenia wzrostu przez PKB, ryzyko bazowania na kredytach w obecnej sytuacji, szaleństwo zadłużenia, … sprawy o których przeważa ‚wołanie na puszczy’ (nieskromnie – także moje).

To tylko próbka tego, o czym się nie mówi lub czego duża część społeczeństwa nie rozumie:

Polska jest najbogatszym krajem świata!!! O te złoża toczy się III wojna światowa? (pressmix.eu).

Zatem widać, że rządzący nami (jeśli w ogóle są Polakami) to zdrajcy.

Możemy mieć TURBO gospodarkę.

Wszystko inne blednie przy potencjale geotermii – poznaj dokładniej, polub, uświadom innych np.

https://www.facebook.com/PolskaGeotermalnaAsocjacja

Podobnie na niewygodne.info.pl (dużo ciekawych artykułów):

Miliardy na elektrownie, która nigdy nie powstanie? Czy rząd topi gigantyczne pieniądze podatników?

Nie tylko niegospodarność ale i szczyt głupoty – gdy inni się z tego wycofują, nasi ślepi przewodnicy brną w kolejne absurdy. Gdyby tylko chociaż trochę tych środków poszło na geotermię…


Idą wakacje. W mediach sprawy polityki trochę przycichną. Ale – jak sądzę – oba obozy będą walczyły nadal o stawkę wyborów parlamentarnych, i to ostro.
Bądźmy więc czujni.