Czy czeka nas niewyobrażalny kataklizm? (cz. 1)

W codziennym zabieganiu, po którym znajdujemy chwile rozrywki (?) w płytkich wiadomościach telewizyjnych lub programach sensacyjno-politycznych, na ogół gubimy sprawy naprawdę ważne. W polityce widzi się niekończące się dyskusje o sprawach trzeciorzędnych, często na tematy zastępcze – aby tylko wypełnić czas, a co gorsze – oszukiwać ludzi.

A dzieją się sprawy do których pasuje przysłowie „Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy”.

Znalazło by się co najmniej kilka takich, które mogą zaważyć o losie Polski – np. planowe i długodystansowe przysłowiowe „gotowanie żaby” w postaci stopniowego oddawanie naszej suwerenności na rzecz stronnictwa żydowsko-amerykańskiego, przykryte zdradą naszych sprzedajnych (głupich) polityków. Ale to obszerny temat, który sam możesz śledzić dzięki niektórym niezależnym mediom i komentatorom. W telegraficznym skrócie ten akurat aspekt omawiam tutaj Polityczne otrzeźwienie.

Ale są sprawy potencjalnie, a może i realnie, jeszcze ważniejsze, na tyle że mogłyby połączyć wszystkich ludzi, bez względu na obecne podziały.

Piszę „mogłyby”,  bo mentalność ludzka jest na tyle dziwna, że nawet gdyby się paliło, to niektórzy albo by zaprzeczali,
że coś się wokół pali albo krzyczeli, że niech się pali. Po drugie, to, co poniżej opiszę, nie musi się zdarzyć, bo to hipoteza – chociaż prawdopodobna. Wszystko jest grą prawdopodobieństw.

I trzeba pamiętać, że tak wiele razy wieszczono globalne katastrofy, końce świata, że na ludziach nie robi to już większego wrażenia – poprzednie zapowiedzi często skompromitowały się. Przypomnijmy np.:

  • „Koniec czasów” wg różnych proroctw, zwłaszcza religijnych.

  • Kataklizm 2012 roku

  • Głód i wyczerpanie zasobów wg Raportu Rzymskiego „Granice wzrostu” z  1972 r., a wcześniej przepowiednie  teorii Thomasa Malthusa (1798 r.), że skoro liczba ludności rośnie w postępie geometrycznym, a produkcja żywności – w arytmetycznym, to nieunikniony jest stan przeludnienia i głodu. Te przepowiednie nie sprawdziły się.

  • Globalne ocieplenie i przekroczenie nieodwracalnego punktu zmian w przyrodzie – prawdopodobnie wielkie oszustwo w zakresie pokazania przyczyn.

  • Wojna atomowa – już nie raz  wieszczona.

  • Dość częste doniesienia astronomów o jakimś ciele kosmicznym, które zbliża się niebezpiecznie do Ziemi.

Zatrzymajmy się przy owych zjawiskach kosmicznych, bo to przedmiot zainteresowań i badań naukowców, a nie tylko spekulacje tabloidów i wróżbitów.
Od razu trzeba jeszcze zastrzec, że i w nauce panuje konformizm, inercja a nawet sprzedajność. Ponieważ najczęściej odnoszę się do medycyny, to jako drobny przykład podam wątpliwą wartość tzw. Medycyny Opartej Na Faktach (Evidence Based Medicine) – Jeszcze o EBM. Dalej bedzie wskazane podobne zjawisko na polu historii i klimatologii.

Ale zważmy, że nawet nie trzeba komety czy czegoś na podobieństwo meteorytu tunguskiego, by wywołać duże zamieszanie i potężne szkody. Przykładowo erupcja wulkanu Eyjafjallajökull na Islandii w 2010 roku, po której powstała chmura pyłów nad Europą, co spowodowało zamknięcie przestrzeni powietrznej w większości krajów kontynentu.  Przy okazji wydzieliło się bardzo dużo dwutlenku węgla, nieporównywalnie więcej niż ze źródeł sztucznych, które są oskarżane o gazy cieplarniane. Obecnie na Islandii budzi się wulkan Öræfajökull, a  wulkan Tambora na Sumatrze w 1815 r. spowodował tsunami, którego fala miała około 10 m wysokości. W następstwie wybuchu do atmosfery trafiło około 160 km3 materiału piroklastycznego. Jego waga sięgała w przybliżeniu 140 mld ton, a słup dymu, w którym się unosił, miał wysokość około 44 km.
Aktywność wulkanu doprowadziła do śmierci setek tysięcy osób, w tym blisko 12 tys. zginęło bezpośrednio wskutek wybuchu. Rok 1816 nazwano „rokiem bez lata”. Temperatura na całym globie spadła o 3-4 stopnie. Dochodziło też do znacznych anomalii pogodowych, których skutkiem było między innymi niemal całkowite wymrożenie upraw na półkuli północnej.
Wcześniejsze wybuchy (z tych słynnych) pogrzebały np. Pompeję.

W filmach katastroficznych, jakie wypuścił licznie Hollywood, pokazywano szereg innych możliwych scenariuszy (olbrzymie tsunami, nagłe zlodowacenie, trzęsienia ziemi…).
Mimo że barwione dramatycznie, mogą nie oddać w pełni sytuacji jeszcze bardziej katastroficznych w skutkach, chociaż może nie aż tak gwałtownych, o czym trochę dalej.

Bywało że mniejsze sensacje wzbudzały społeczny popłoch a nawet panikę. Prawie każdy słyszał o tym jak po audycji radiowej w 1938 r., na podstawie powieści Orsona Wellesa „Wojna Światów”, ludzie uwierzyli że następuje inwazja Marsjan.
Potem jeszcze wielokrotnie, jak. np. po mającej pozór naukowości  przepowiedni z książki „Jupiter Effect”, że 10 marca 1982 r. nastąpi koniec świata w wyniku koniunkcji planet. W tymże dniu na zachodnim wybrzeżu USA zapanowała panika, że w połączeniu z niespokojnym tektonicznie uskokiem kalifornijskim rzeczywiście może się to stać.

Wobec takich wydarzeń jak trzęsienia ziemi oraz wybuchy wulkanów jesteśmy w dużym stopniu bezradni, ponieważ wchodzące w grę siły są tak potężne, że żadna technologia nie daje zabezpieczenia. Ale przede wszystkim, są w dużej mierze nieprzewidywalne. Nawet alarmy na dzień czy godziny wcześniej to za mało, by zarządzić skuteczną ewakuację.

Są jednak kataklizmy, które występują cyklicznie i to w takim odstępie czasowym, że moglibyśmy się przed nimi zabezpieczyć.

Po tym przydługim wstępie dochodzę do głównego wątku, który był zainspirowany prezentacją  pt. PĘTLA CZASU – złamanie kodu bestii Grzegorza Skwarka i Artura Lalaka. To długi i dyskusyjny materiał, przy czym pominę tu wątki na pograniczu ezoteryki i symboliki oraz dywagacje historyczne (skądinąd ciekawe), skupiając się na cyklu katastrof i pandemii zilustrowanym poniższym diagramem). Wymienieni badacze opublikowali szereg podobnych materiałów jak np. https://www.youtube.com/watch?v=2bg5oNvbvQI.

Diagram nie jest wyraźny więc skomentuję, że chodzi o dość ścisły cykl 676 letni, który prawdopodobnie odpowiada za naturalną redukcję populacji ludzkiej. Ostatnia taka katastrofa miała miejsce na przełomie 1347-8 r. i podobno spowodowała śmierć ok. 90% (!) ówczesnej populacji w Europie i być może na świecie (co do tego jest mało danych). Było to wiązane z pandemią dżumy, ale prelegenci wykazują, że objawy nagłych zachorowań i szybkiej śmierci opisywane przez kronikarzy nie pasują do objawów dżumy.

Są one dużo bliższe chorobie popromiennej lub zatruciu toksycznym gazem. Cofając się w cyklu mamy kolejne trzy podobne zjawiska możliwe częściowo do odtworzenia na podstawie zapisów i badań archeologicznych, omówione w prezentacji.. Poprzednie analogiczne wydarzenia były początkiem okresu historycznej „białej plamy”, „wieków ciemnych”.
W takich sytuacjach następował swoisty reset cywilizacji, przejęcie władzy przez nowe dynastie, zaburzenie oficjalnego liczenia czasu. To inne liczenie czasu może mieć zatem wpływ na błędne datowanie różnych wydarzeń historycznych.
Dla nas istotne jest, że 1347 +  676 to rok 2023 (+/- 1 rok).
Zatem kolejna zagłada możliwa jest już „wkrótce”.

Pytanie:  założywszy np. tylko 50% prawdopodobieństwo zagłady lub nawet 5% – to, przy takim znaczeniu dla cywilizacji, czy nie powinno to być tematem pilnego zainteresowania? Czy w Polsce jest jakiś sztab kryzysowy związany z tego rodzaju zjawiskami? Na ile w ogóle rząd i naukowcy są go świadomi?!

Prawdopodobieństwo śmierci w wypadku samochodowym ocenia się na 1/113 czyli 0,8%,  przy rocznej ilości ofiar śmiertelnych w Polsce w 2017 r. w liczbie 2 831.
Jak to się ma do owego założonego arbitralnie ale minimalistycznie 5%-go prawdopodobieństwa kataklizmu na wielką skalę, w którym zginą miliony?
A sprawę wypadków drogowych mocno nagłaśnia się (słusznie) i łoży się środki na zapobieganie im, przy jednoczesnym pomijaniu dużo większego niebezpieczeństwa.

Temat możliwych przyczyn takich zjawisk omawiał Krzysztof Nowak w swej prelekcji  Wielkie zmiany małej ziemi.
Sugeruje periodyczne zjawisko przebiegunowania magnetycznego, co już wielokrotnie występowało w przeszłości. Wiąże się to ze stopniowym osłabieniem pola magnetycznego, co się właśnie obserwuje, aż do momentu gdy na parę miesięcy zaniknie ono w ogóle, a potem zacznie rosnąć przy zmieniającej się orientacji biegunów. W tym krytycznym czasie Ziemia pozostaje bez ochrony przed promieniowaniem jonizującym ze Słońca oraz promieniowaniem kosmicznym. Skutki są porównywalne z zabójczym promieniowaniem jądrowym. Stąd bodajże jedyna ochrona może być zapewniona przez głębokie lub odpowiednio dostosowane schrony i pieczary.

O ile wiem, w USA, w Niemczech i zapewne gdzie indziej są i buduje się rozległe systemy schronów podziemnych. Gromadzi się zapasy. Chyba nie bez przyczyny. A u nas?
Były budowane przez Niemców w czasie II Wojny Św. – np. jako kompleks Riese (Osówka), ale raczej w innych celach (?).
Częściowo i na niedużą skalę można wykorzystać podziemia Sandomierza, Kostrzyna, Kłodzka, wojskowe schrony w Świnoujściu i podobne obiekty.
Takie refugia były budowane i wykorzystywane w czasach prehistorycznych, przykładowo kompleks w tuneli w Visoko w Bośni.

Ale to oczywiście nie zapewni ocalenia ludności, podobnie jak amatorskie przygotowania prepersów, co najwyżej uratuje  wybrańców, jeśli będą szybko przemieszczeni w odpowiednie miejsca. Optymalnie byłoby ocalić przynajmniej elity intelektualne i specjalistów, dla zachowania dorobku naukowego  i potrzebnej wiedzy dla odbudowy po katastrofie. Ale to raczej mało prawdopodobne, by mieli pierwszeństwo przed politykami, którzy uważają się za najważniejszych… I czy będą to akurat Polacy?
Tak więc pobożne życzenia o Wielkiej Polsce, plany strategiczne rozwoju a także plany i aspiracje osobiste nas wszystkich mogą być rozjechane przez walec natury.
Jest podobno drobna nadzieja w tym, że akurat część Polski ma szczególnie korzystne warunki geomagnetyczne, co wskazały mniejsze straty w tych rejonach, niż gdzie indziej w Europie, podczas zagłady w 1347 roku.

Jeśli w ten sposób – przez zapobiegliwość –  nasi polityczni przeciwnicy zachowają swoje elity i ważniejsze zasoby, a my nie, to możemy się liczyć już z zupełną utratą państwowości.

Wspomniani prelegenci G. Skwarek i A. Lalak mają zastrzeżenia do niektórych tez K. Nowaka, zwłaszcza co do budowy Ziemi i przebiegunowania jako przyczyny zagłady, co przedstawione jest np. w polemicznym wystąpieniu https://youtu.be/JXxZCvOFMxo . Jest i więcej zastrzeżeń, chociaż i w nich (wg mnie) pojawiają się kolejne nieporozumienia.
Możliwa jest hipoteza o okresowym zbliżaniu się tajemniczej planety Nemezis o bardzo wydłużonej orbicie, która sprowadza na Ziemię rój meteorytów o wielkiej sile niszczącej lub odchylenie osi obrotu Ziemi. Istotny jest zanotowany przez kronikarzy fakt, że zagłada nastąpiła bardzo szybko i na wielkich obszarach  – w ciągu paru dni, co raczej nie pasuje do tezy o kulminacji przebiegunowania, ani przenoszenia zarazy, co jest rozciągnięte w czasie. Być może….

Tutejszy edytor Bloxa sygnalizuje mi przekroczenie objętości wpisu – cd. w części 2). 

Reklama

Tajemnica smoleńska

Tajemnice tworzą ciekawość, a ciekawość jest bazą
ludzkiego pragnienia by rozumieć.
Neil Armstrong

Piszę to tuż przed ósmą rocznicą katastrofy w Smoleńsku.

Osobiście jestem po stronie koncepcji awarii a nawet wybuchu, a nie niewiarygodnej tezy o zderzeniu z brzozą.
Abstrahując od dziesiątków różnych przesłanek, uważam za wystarczający fakt, że samolot zaczął sypać się jeszcze wcześniej nim zbliżył się do pułapu lasu, na co są świadkowie. Także rozproszenie części samolotu na ścieżce schodzenia na kilkaset metrów przed lotniskiem potwierdza, że musiało się wydarzyć coś wcześniej. Wreszcie ilość części  rozproszonych wokół wraku, i to w sporym promieniu, wskazuje na możliwość wybuchu.

Ale nie o tych faktach, które można by jeszcze mnożyć, chcę tu mówić.

Zasadnicze pytanie to: jeśli wybuch lub podobne działanie destrukcyjne, to czy było celowe (zamach), a jeśli tak, to przez kogo i po co dokonane.

Miał to wyjaśnić raport „komisji Macierewicza” do 10.04.2018, ale wygląda na to, że jeszcze nie wyjaśni. Nie przesądzam, bo jeszcze go nie ma, ale z komunikatów wynika, że raport będzie „cząstkowy”. I tu przychodzi mi do głowy dość oryginalna (?) teza, że może już wszystko (prawie) wiadomo, ale właśnie dlatego nie wszystko będzie ujawnione.
Nie, nie chodzi mi o to, że przygotowanie lotu było złe i obfitowało w wiele zaniedbań. Fakt, że to mogłoby rzucić cień na wojsko, pilotów, być może na obu Kaczyńskich, i dlatego byłyby opory przed opublikowaniem takiego wyjaśnienia katastrofy.

Jeszcze inna przyczyna opóźnienia raportu może mieć charakter czysto polityczny. Np. taki, że są „papiery” na D. Tuska powiązane z katastrofą, których użyje się w momencie, gdy będzie to dla rządzących wygodne (wybory, jakaś karta przetargowa itp.). Swoją drogą, gdyby sprawstwo było całkowicie lub głównie po stronie osób/ugrupowań z Polski, to osłabiłoby to narrację antyrosyjską, która obecnie jest potrzebna władzy zarówno wewnętrznie jak i w chórze amerykańsko-natowskim.
Albo, owszem – potwierdzony wybuch lub samoczynny zapłon mieszanki paliwowej, ale jako wynik usterki, co zdarza się w wytworach techniki, a nie zamach, co by zaprzeczało z góry przyjętej tezie.

Ale możliwa jest i inna „pułapka”, która uniemożliwia wyjawienie prawdziwej przyczyny katastrofy.

Podam parę przykładów (podkreślam, bo to bardzo daleko idące hipotezy, których nie można z zewnątrz udowodnić, to raczej skierowanie myślenia na niekonwencjonalne tory).

  1. W katastrofę są zamieszane St. Zjednoczone. Jasne, że takie ujawnienie zburzyło by główną linię polityczną i dlatego nie może być ujawnione. Podobnie, gdyby było zamieszane NATO.
  2. Samolot można zdalnie strącić tajną bronią z dużej odległości. Takie wyjaśnienie, chociaż dziś technicznie do przyjęcia, oznaczałoby, przyznanie że nikt nie jest bezpieczny i jesteśmy na łasce jakiegoś wroga. Bardzo niepopularne i w odbiorze społecznym niesatysfakcjonujące wyjaśnienie… 
  3. Katastrofa jest wynikiem gry tajnego „rządu światowego”. Przyznanie rządzących, że takowy istnieje, a zwłaszcza jeśli w jakiś sposób współdziała z rządem lub nim manipuluje, podważało by mainstreamową narrację, w szczególności o naszej suwerenności a może i o uczciwości rządu..
  4. A jeśli zamieszane są siły … jeszcze wyższego rzędu, powiedzmy źli reptylianie (obcy),  to tym bardziej taka rewelacja nie ujrzy światła dziennego, bo zaprzecza naszej religii (to nie do pomyślenia dla obecnej władzy) i w ogóle naraziłaby taką wzmianką autorów raportu na drwiny i ostracyzm, nawet jeśli taka przyczyna byłaby jak najbardziej wykazana. To by wykraczało poza uznaną naukę i paradygmat kulturowy.

Poprzestanę na tych przykładach. Pozostaje bowiem, oprócz aspektu technicznego, pytanie: w jakim celu?

W odniesieniu do powyższych hipotetycznych punktów 1 i 3 – mniej naiwni w zakresie mechanizmów globalnej polityki mogą się zgodzić, że chodzi o politykę skłócania państw i społeczeństw (także wewnętrznie) , o „dziel i rządź”. 
Istnieje  od dawna prawdopodobny i używany wątek zamachu ze strony służb rosyjskich. Powód może być taki sam, a nawet podaje się za możliwe zlecenie Putina mającego zemścić się na Lechu Kaczyńskim, a przy okazji zaszkodzić elicie Polski. W tym aspekcie możliwe jest także zastosowanie jakiejś tajnej broni (p. 2).
Jeśli przyjmiemy, że mógł zagrać czynnik #4,  to znawcy tej spiskowej (?) teorii wiedzą, że te złe pozaziemskie istoty (bardzie strawnie: istoty diabelskie) żywią się strachem, bólem i złymi emocjami, zatem też miałyby powód by takie skutki wywołać, skłócać ludzi i siać zamęt.

Pomijając takie egzotyczne możliwości – oczywiście może być i tak, że po prostu brak wraku i dostatecznej ilości części samolotu, zacieranie śladów, matactwa, a nawet celowe utrudnianie śledztwa, jego źle przeprowadzanie, upływ czasu, a obecnie presja czasu na końcowy wynik, itp. czynniki stanowią obiektywną trudność w ustaleniu prawdy.
Mówi się też o przygotowywaniu dalszych materiałów (badanie drugiego „bliźniaczego” Tupolewa) a może jeszcze innych hipotez i raportów obcych służb. Warto więc zaczekać na te dodatkowe wyniki i raporty.

Nagonka na komisję śledczą, popełniane przez nią błędy i gorsza obecnie w PiS pozycja Macierewicza też nie ułatwia sprawy. 

Czyli tajemnica smoleńska może być bardziej złożona niż się wydaje wielu osobom, zwłaszcza tym mówiącym, że wszystko wiadomo i że niepotrzebnie robi się koło tego szum.

————–

Dopisek: Dwa dni później dodałem „apendyks” – Apendyks do rzeczywistości