Legendy współczesne (na przykładzie)

3 małpy
nie zamykajmy umysłu na możliwości…

Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby ludzie dobrej woli  nic nie robili”
Edmund Burke

Ten wpis z 20 stycznia 2020 długi czas był ukryty, ujawniam go dopiero we wrześniu 2020 – na niedługo przed 19. rocznicą zamachu na WTC w Nowym Yorku.
Były pewne powody, ale dziś już mam doprawdy dość wszelkich kłamstw, które zwłaszcza w 2020 zatoczyły jeszcze szerszy krąg.

Wpis składa się z dwóch zasadniczych części – pierwsza traktuje o różnych kłamstwach  i spiskach ogólnie, druga przedstawia przykład związany właśnie z WTC.
Decyzję o publikacji wsparła wypowiedź Hanny Kazahari z 3.09.20 – https://lbry.tv/@fabnews:c/Atak-na-WTC:e 
(zobacz też linki).
Hanna opowiada o okolicznościach w jakich dowiedziała się o tych wydarzeniach będąc w Kuala Lumpur. Mnie zastały one też za granicą (przebywałem wtedy tydzień w Hannowerze) i podobnie to przeżywałem. Wtedy potoczna wiedza o wypadku była narzucona medialnie, dopiero później zaczęły pojawiać się liczne wątpliwości.
Ta druga część wpisu znajduje się w oddzielonej sekcji.


Tytuł pojemny, bo zahaczający o wiele tzw. mitów założycielskich (znamy to dobrze z historii i polityki), mitów medycznych (dużą część serwisu Lepsze Zdrowie poświęcam ich ujawnianiu), religijnych, innych. Nie mam zamiaru wchodzić tu na tak szerokie wody.

Gdy poruszałem w różnych miejscach (także parokrotnie na tym blogu) sprawę spisków, często spotykałem się atakiem lub wyszydzeniem.

Z takim mniej więcej jak np. w sprawie chemtrails (to  krótka dygresja).

Cytuję:
Absurd, to super tajny mocodawca potrafi zamknąć gębę 150 tysiącom pilotów na całym świecie, jakieś 2 razy tylu mechanikom oraz obsłudze naziemnej, ale nie potrafił np. utrzymać w tajemnicy że Monika Lewinsky zrobiła laskę Clintonowi?

Albo:
Przecież to niemożliwe – pryskają na siebie, swoje rodziny?

Podobnie w kwestiach różnych false flags (tj. akcjach fałszywej flagi, akcji przykrywkowych, inside jobs), spiskach politycznych mających na celu wywołać wojny, przejąć władzę lub zlikwidować wrogów i niewygodne osoby, itp.

Faktycznie – trudno w to uwierzyć na pierwszy rzut oka czy pierwsze odczucie. Ale nie o wiarę tu chodzi.
Nie będę się zatrzymywał nad owym zjawiskiem chemtrails – też mam z tym pewne kłopoty – nie tyle czy istnieją, ale dlaczego i przez kogo. Chciałbym się mylić, ale nawiązując do powyższego cytatu – tylko o tym, że  jednak można zarzut osłabić.

Nie 150 000 ale może 1500, są to wojskowi zaprzysiężeni w kwestii tajemnicy,  niektórzy mogą być nawet indoktrynowani, że geoinżynieria jest zbawcza, może inni kupieni, więc tym bardziej się nie wychylają. Zaś wyżsi mocodawcy żyją w enklawach bezpieczeństwa oraz znają antidota na zagrożenia. Może też nie dbają o przyszłość innych, używają życia a „po nas choćby potop”.
Chemtrails jest też dobrym przykładem na zjawisko stępienia percepcji lub wypierania ze świadomości faktów, które są przed oczyma i ewidentne. W danym przypadku – patrzysz w niebo, nawet może widzisz te kratownice, ale nie dociera do ciebie, że to coś nienormalnego… Tu nawet nie chodzi o naukowe wytłumaczenie, którego wielu nie zrozumie – bywa że oni nawet tego nie dostrzegają…

Sprawę tę kiedyś (2015-16) nieco naświetliłem w tym artykule Chemtrails. Ale to oczywiście nie jedyny przykład.

Rzecz w tym jak dalece, zwłaszcza w USA, pewne tajemnice potrafią być mocno ukrywane.
Znanym tematem „spiskowym” jest UFO – rzecz jak mało która dobrze udokumentowana, a jednak oficjalnie wciąż zaprzeczana. To też duży temat – nie na teraz. Mógłbym napisać książkę o tych sprawach i zjawiskach z różnych zakresów funkcjonowania teraźniejszej i starszych cywilizacji, bo śledzę je od ponad 30 lat, zastanawiam się jednak, czy warto, bo większość ludzi i tak nadal będzie tkwić w błogiej naiwności.

Pewnie byłbym szczęśliwszy nie wiedząc o tym wszystkim. Ale byłem kiedyś bardzo oszukany, potem studiowałem zagadnienie prawdy i kłamstwa i tak się to potoczyło, że już nie było odwrotu do nieświadomości.
Powołam dwa znamienne cytaty.

Długoletni dyrektor FBI Edgar Hoover, odnosząc się do sprawy zabójstwa prezydenta Kennedy’ego, stwierdził:

Jednostka jest upośledzona, stając twarzą w twarz ze spiskiem tak monstrual­nym, że nie może uwierzyć, że istnieje.

Oraz (tamże):

Czasami sprawa nas przerasta i musimy usunąć się na bok, pozwolić, aby historia potoczyła się swoim torem.

Oraz jak powiedział Marshall McLuhan:

Tylko małe sekrety muszą być strzeżone.
Wielkie trzymane są w sekrecie dzięki niedowierzaniu opinii publicznej.


Ludzie nie często zdają sobie sprawy z brutalności polityki, a zwłaszcza stopnia tej cechy. W imię interesów imperialnych lub/i biznesowych rządy lub służby nie zawahają się by posłać na śmierć tysiące ludzi z zimną krwią, a cóż dopiero mówić o pojedynczych osobach. Chociaż czyny Stalina i Hitlera są dobrą ilustracją, to na nich ten „styl działania” się nie zakończył.  To styl psychopatycznych „elit”.

Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy. – Alexis de Tocqueville

Ale nie tylko w tej sferze tak się dzieje.

Jako przykład –  wyszła na jaw sprawa fałszywe flagi jeśli chodzi o wojnę w Afganistanie (2001) i Iraku (2003), rozpoczętą i przeprowadzoną na podstawie spreparowanego powodu.


Jest to też okazja na pokazanie dość dobitnego przykładu manipulacji w zamachu na World Trade Center (WTC) popularnie nazywanego 9/11 – od daty kiedy wydarzenie miało miejsce.

Dalszą część artykułu poświecę temu przykładowi, bo pokazuje jak bardzo można otumanić społeczeństwo, a nawet – wydawałoby się  – mądrych ludzi.

Oficjalna narracja jest wciąż ta sama – zamach terrorystyczny Al-Kaidy.
Ukazały się różne opracowania rządowe i czołowych gazet, nawet książek  – w zasadzie z tym samym przekazem. Przykładowo mam książkę „11 września 2001 – Jak to się stało i co dalej” z nagłówkiem na okładce: Pierwsza poważna i wyczerpująca próba odpowiedzi najwybitniejszych ekspertów na nurtując cały świat pytania.
(Praca zbiorowa, wydana przez Amber za oryginałem „How did this happen?” jeszcze tego samego 2001 r.)

Bardzo się pospieszyli by jedyna „słuszna”interpretacja poszła w świat.

A w istocie nie jest to praca ani poważna, ani wyczerpująca, wręcz pełna pustosłowia i propagandy – może oprócz paru (na 23) ogólnikowych artykułów o geopolityce.

Mimo, że pisano o tym już wielokrotnie, jest dokumentacja filmowa, relacje świadków, to mit ataku Al-Kaidy i jego przebiegu trwa. Jest wygodny dla uzasadnienia innych posunięć politycznych, buduje pewną legendę.
Nawet jeśli niektórzy wiedzą że to legenda – im też wygodnie jest ją podtrzymywać a nawet podsycać.

Powiesz – kolejny wymysł spiskowy…
Zapytam więc – czy umiesz myśleć? Co jest dla ciebie ważne – argumenty czy kłamstwa? Jakim więc jesteś człowiekiem?…

Ale rozważmy sprawę na spokojnie.

Wiele faktów fizycznych i organizacyjnych związanych z zamachem nie da się pogodzić z podawanymi oficjalnie.
Istnieje w dowodzeniu empirycznym pewien schemat przyjmujący, że zgodność już kilkunastu czynników empirycznych z modelem matematycznym daje prawie pewność że model (teza) opisuje dane zjawisko.  Ma tu zastosowanie naukowa metoda porównywania atrybutów i ew. ich koniunkcja.

W metodologii tej dwa niezależne od siebie zbiory atrybutów, jakie opisują dwa różne obiekty lub zjawiska, są z sobą porównywane w celu udowodnienia że obiekty lub zjawiska, które one opisują, są identyczne.

W danym przypadku można ją przykładowo zastosować porównując zaistniałe odkształcenia, nadtopienia, składy chemiczne, dynamikę procesu, pozostałości po zjawisku, itp. pomiędzy zaobserwowanym przebiegiem zawalenia wież i stanem gruzowiska z modelami teoretycznymi i doświadczeniami związanymi z metodologią wyburzeń.

Chociaż tutaj dysponujemy bardziej swobodnym materiałem, to co jeśli dowodów, mocnych poszlak oraz niewyjaśnionych znamion danego zjawiska jest kilkaset?

W danym przypadku posłużę się pewną publikacją. Jest to książka Michała Sawaśko z 2017 r. pt.
11 września. Niepokojące pytania.
Autor jest politologiem i działaczem społecznym.
Książka powołuje 64 źródła informacji. Ja mógłbym jeszcze dodać inne.
Ma ponad sto stron, na każdej przeciętnie są 3 do 5 takich pytań z omówieniem – z różnych punktów widzenia i dotyczących różnych aspektów wydarzenia. Zatem mamy do czynienia co najmniej z 300 elementami, które pokazują, że oficjalne stanowisko co do 9/11 jest fikcją – z prawdopodobieństwem równym 100% z pomijalnie małą odchyłką. Te fakty mają różną „moc”, ale pamiętajmy o koniunkcji prawdopodobieństw, która czyni ostateczny wniosek.
W zasadzie wystarczy parę z podanych tam argumentów, które to rozstrzygają, ale pozwól że zrobię wyciąg kilkudziesięciu, byś mógł(a) wybrać wg swego uznania, te, które akurat najlepiej do ciebie trafiają.

Zatem – zaczynamy, oto lista wybranych faktów wskazują­cych na to, że zamach z 11 września był operacją służb ame­rykańskich oraz faktów wskazujących na udział w zamachu służb izraelskich.
Będzie to miejscami „niepoprawne politycznie”  – zauważ, że cytuję z książki, a tam często są cytaty z kompetentnych badaczy i polityków – nawet jeśli i ja mam pod tym względem czasem zastrzeżenia – pretensje nie do mnie.  Cenzura jest wrogiem rzetelnego relacjonowania i prawdy.

———

Relacja Aarona Russo, który w wywiadzie udzielonym Alexowi Jonesowi mówił, że na 11 miesięcy przed zamachem z 11 września Nicholas Rockefeller ze słynnej rodziny bankierów i biznesmenów powiedział mu, że nastąpi pewne wydarzenie, po którym Stany Zjednoczone dokonają inwazji na Afgani­stan oraz Irak i będzie prowadzona „wojna z terroryzmem”.

Wypowiedź byłego prezydenta Włoch Francesco Cossigi, który w wywiadzie udzielonym gazecie „Corriere della Sera” w grudniu 2007 roku powiedział, że wszystkie służby specjalne w Ameryce , Europie dobrze wiedzą, że zamach z II września był planowany , zrealizowany przez Mossad z pomocą syjonistycznego światka w innych krajach.

Opublikowanie we wrześniu 2000 roku dokumentu zatytuło­wanego „Przebudowa amerykańskiego systemu obrony” pod którym podpisali się między innymi Donald Rumsfeld, Jeb Bush, Paul Wolfowitz i Dick Cheney, a w którym stwierdzo­no, że proces transformacji, nawet jeśli przyniesie rewolucyjne zmiany, będzie długotrwały, chyba że dojdzie do katastroficznego zdarzenia, czegoś w rodzaju nowego Pearl Harbor.

Ostrzeżenia, jakie przed zamachem otrzymało wiele osób, mówiące o niebezpieczeństwie, które ma wystąpić w dniu 11 września w Stanach Zjednoczonych. Ostrzegano przed po­dróżą samolotem 11 września, jak również przed przybyciem w tym dniu do bliźniaczych wieżowców WTC.

Brak odpowiedniej reakcji ze strony właściwych służb w sytuacji niedozwolonej zmiany kursu przez cztery samoloty pasażerskie, wskutek czego żaden z tych samolotów nie został przechwyco­ny przez myśliwce. I to w sytuacji, gdy służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo wiedziały o zagrożeniu zamachem, podczas którego samoloty mają zostać wykorzystane jako pociski.

Nadzwyczajna liczba ćwiczeń wojskowych z udziałem NORAD [Północnoamerykańskie Dowództwo Obrony Przestrzeni Powietrznej], które odbywały się podczas zamachu, wyznaczonych wcześniej na dzień 11 września.

Dane pochodzące z lotniska, z którego wystartowały loty 11 i 175, dotyczące tych lotów, stojące w sprzeczności z oficjalną wersją wydarzeń.

Doświadczeni piloci nie byli u stanie wykonać na symulatorze lotów trafienia samolotem w wieżowce WTC przy prędkości, jaką miały samoloty, które 11 września uderzyły w WTC.

Na nagraniach ukazujących uderzenie samolotów w wieżowce WTC widoczny jest silny błysk następujący w momencie ze­tknięcia się dziobu samolotu ze ścianą budynku.

Ustalenie przez członków organizacji Pilots For 911 Truth, na podstawie danych z systemu ACARS [do komunikacji ze statkami powietrznymi poprzez wiadomości tekstowe], że lot 175 o godzinie 9.03, gdy oficjalnie uderzył w WTC2, w rzeczywistości znaj­dował się blisko 300 kilometrów od Manhattanu i że znajdował się w powietrzu jeszcze 20 minut po swoim rzekomym rozbiciu.

Relacje wielu świadków o eksplozjach wewnątrz wież WTC, na różnych wysokościach, które następowały po uderzeniu w nie samolotów aż do zawa­lenia.

Relacje świadków o jasnych błyskach, trzaskających dźwię­kach oraz trzęsieniu ziemi tuż przed zawaleniem się bliźnia­czych wieżowców WTC.

Relacje o eksplozji, która nastąpiła w podziemiach WTC l kil­ka sekund przed uderzeniem w ten wieżowiec samolotu.

Bliźniacze wieże zawaliły się szybkością bliską prędkości swobodnego spadania, co zdaniem wielu ekspertów jest nie­możliwe bez udziału ładunków wybuchowych.

Po zawaleniu się wieżowca WTC 1 przez kilkanaście sekund stał jeszcze sam jego rdzeń, po czym osunął się w dół, tak jak­by rozpłynął się w powietrzu.

Nadzwyczajne wydarzenia mające miejsce wewnątrz wieżowców WTC w okresie poprzedzającym zamach, takie jak ćwiczenia, podczas których wieże były częściowo ewakuowane, niespotykane wyłączenie zasilania w weekend przed 11 września, podczas którego wszystkie drzwi z elektrycznymi zamkami były otwarte, a kamery ochrony nie działały, wycofanie od 6 września psów wykrywających ładunki wybuchowe i inne.

W dniu zamachu do pracy w bliźniaczych wieżach przyszło znacznie mniej ludzi niż normalnie.

Oficjalnie nie odnaleziono czarnych skrzynek samolotów, któ­re uderzyły w WTC. Tymczasem strażak, który pomagał w ich poszukiwaniu, Nicholas DeMasi, podał, że odnaleziono trzy spośród czterech urządzeń.

Zawalenie się wieżowca WTC7, oficjalnie z powodu pożaru, w sposób identyczny jak przy kontrolowanym wyburzaniu.

Relacje dwóch świadków, którzy znajdowali się wewnątrz wieżowca WTC7 o eksplozji, z powodu której nie mogli wydostać się z budynku, a która nastąpiła przed zawaleniem się bliźniaczych wieżowców.

Relacje świadków o eksplozjach w WTC7 poprzedzanych jego zawalenie.

Nagranie stacji CNN , na którym widać, jak policjant mówi, aby odejść od budynku WTC7, bo ten zostanie wysadzony.

Poinformowanie przez stacje CNN i BBC oraz agencję Reuters o zawaleniu się budynku WTC7 zanim do tego doszło.

Nigdy – ani przed, ani po 11 września 2001 roku  żaden wieżowiec nie zawalił się w  wyniku pożaru, choć zdarzały się ogromne pożary w tego typu budynkach. Tymczasem 11 września, według oficjalnej wersji wydarzeń, z tego powodu zawaliły się całkowicie trzy wieżowce.

W rumowisku powstałym po zawaleniu bliźniaczych wieżowców o WTC7 znajdowały się stopione elementy stalowe oraz płynny  metal.  Ruiny wygaszono ostatecznie dopiero l3 grudnia.

Odkrycie przez naukowców nanotermitu w pyle po zawaleniu wieżowców WTC oraz na stalowych elementach z rumowiska.

Zdjęcia z rumowiska po zawaleniu się bliźniaczych wież, na których widać kolumny rdzenia wieżowca ścięte pod kątem 45 stopni, tak jak jest to robione przy kontrolowanym wyburza­niu. W miejscu przecięcia widoczna jest stopiona stal.

Stwierdzenie przez, geofizyka Andre Rousscau na podstawie przeprowadzonych analiz, że fale sejsmiczne zarejestrowa­ne 11 września 2001 roku w Nowym Jorku w czasie uderzenia samolotów oraz zawalania się budynków, mają swoje źródło w eksplozjach, co świadczy o kontrolowanym wybu­rzeniu trzech wieżowców WTC.

W lipcu 2001 roku kompleks WTC został, po raz pierwszy w swojej historii, wynajęty. Najemcą był miliarder Larr Silverstein, który wynajął kompleks WTC na 99 lat.

Ekipa FEMA [Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego], która prowadziła działania w WTC po zamachu, przybyła na miejsce już 10 września.

Kontrolerzy lotów obserwujący na ekranach radarów samolot, który uderzył w Pentagon, sądzili że był to samolot wojskowy. Bowiem jego prędkość, zwrotność, wykonywane manewry nie  pasowały do samolotu liniowego.

Opinie doświadczonych pilotów o niemożliwości wykonania przez Boeinga 757 takiego lotu, jaki wykonał samolot uderzający w Pentagon.

Opinie instruktorów o bardzo słabych umiejętnościach pilotażu Haniego Hanjoura – człowieka mającego, według oficjalnej wersji wydarzeń, pilotować w sposób mistrzowski samolot, który uderzył w Pentagon.

Piloci z organizacji Pilots For  911 Truth próbowali na symulatorach lotów powtórzyć wyczyn przypisywany Hanjourowi, ale żadnemu z nich się to nie udało.

Aby samolot mógł uderzyć w Pentagon, musiano dezaktywować chroniącą ten budynek rakietową artylerię przeciwlotniczą.

Samolot uderzył akurat w taki fragment Pentagonu, który był remontowany i zwiększano jego odporność na atak. Gdyby uderzył w inne  miejsce, zniszczenia i liczba ofiar i byłyby większe.

Rozmiary otworu powstałego w ścianie   Pentagonu po uderzeniu samolotu, widoczne zanim zawaliła  się zaatakowana część budynku, nie pasowały do rozmiarów  Boeinga 757. Otwór był za mały na szerokość i na wysokość.  Górna krawędź otworu znajdowała się na wysokości 8,5 metra nad ziemią, tymczasem wysokość Boeinga 757 wynosi 13,5 metra.

Po uderzeniu w Pentagon nie znaleziono w jego wnętrzu ani na zewnątrz prawie żadnych szczątków samolotu. Boeing 757 waży 58 ton.

W miejscu uderzenia w Pentagon obecne były po zamachu ele­menty samolotu nie pasujące do Boeinga 757.

Oficjalnie podano, że zidentyfikowano załogę i pasażerów samolotu, który uderzył w Pentagon, na podstawie badań DNA i odcisków palców. Jak mogły przetrwać szczątki ludzi, którzy mieli być na pokładzie samolotu, skoro ten wyparował?

Z miejsca zamachu w Pentagonie wyniesiono ogromny paku­nek przykryty plandeką.

Relacje świadków o eksplozjach towarzyszących atakowi na Pentagon.

Po uderzeniu w Pentagon ludzie, którzy znajdowali się w rejonie zamachu, czuli unoszący się zapach kordytu – materiału wybuchowego używanego przez wojsko.

Nie ujawniono żadnego nagrania z kamer monitoringu znajdujących się w rejonie ataku na Pentagon, pokazującego obiekt, który uderzył w budynek, pomimo że takie nagrania powinny istnieć. Zamiast tego ujawniono nagrania dwóch kamer z parkingu Pentagonu, bardzo słabej jakości, na któ­rych widać, że coś leci i uderza w budynek, ale nie widać, co to jest.

Na ujawnionych nagraniach dwóch kamer, które zarejestrowały atak na Pentagon, widoczny jest biały dym ciągnący się za obiek­tem uderzającym w budynek, co nie pasuje do samolotu liniowego. Ponadto widać jasny błysk eksplozji w momencie uderzenia w budynek, co nie pasuje do eksplozji paliwa lotniczego.

Oficjalnie podano, że urządzenie CVR wchodzące w skład czarnych skrzynek lotu 77, odnalezione w Pentagonie, które rejestruje odgłosy i łączność w kabinie pilotów, niczego istot­nego nie zarejestrowało.

Dane z urządzenia FDR [rejestratora parametrów lotu], które oficjalnie wchodziło w skład czarnych skrzynek lotu 77 odnalezionych w Pentagonie, wskazują na inny tor poruszania się samolotu, niż głosi ofi­cjalna wersja wydarzeń, i wskazują, że samolot nie mógł ude­rzyć w parter Pentagonu, lecąc tuż nad ziemią, jak jest to widoczne na nagraniach kamer z parkingu Pentagonu.

Relacje naocznych świadków będących w pobliżu Pentagonu w czasie zamachu, mówiące, że tor poruszania się samolotu był inny, niż jest to oficjalnie podawane.

W czasie, gdy doszło do ataku na Pentagon, w jego okolicy widziano samolot wyglądający na Boeinga 747 model E-4B, będącego lotniczą jednostką Ogólnokrajowego Dowodzenia Kryzysowego. Samolot ten widziano już zanim nastąpiło ude­rzenie w Pentagon.

Odkrycie informatyka Warrena Stutta, który na podstawie da­nych z czarnej skrzynki lotu 77 ustalił, że drzwi do kokpitu były przez cały czas lotu zamknięte, na co wskazywał czujnik stanu tych drzwi.

W zaatakowanej części Pentagonu znajdowały się księgowe dane komputerowe oraz rachunki. W przeddzień zamachu ujawniono brak ogromnej kwoty będącej w gestii Pentagonu. Nie wiadomo, co się z tymi pieniędzmi stało.

Na kilka dni przed zamachem część oficerów przeniosła się ze swoich biur znajdujących się w tej części Pentagonu, która  miała zostać zaatakowana, do pomieszczeń oddalonych o po­nad 200 metrów od tego miejsca.

W miejscu, gdzie według oficjalnej wersji wydarzeń rozbił się lot 93, znaleziono bardzo mało szczątków samolotu i nie znaleziono ciał ofiar.

Szczątki samolotu oraz szczątki ludzkie były znajdowane w promieniu 15 kilometrów od miejsca, w którym miał rozbić się lot 93.

Relacje świadków wskazujące na możliwość zestrzelenia samolotu w okolicy Shanksville w dniu zamachu.

Zapis urządzenia CVR lotu 93, rejestrującego odgłosy i łącz­ność w kabinie pilotów, ujawniono tylko rodzinom ofiar, które musiały podpisać zobowiązanie pod odpowiedzialnością kar­ną, że nie będą informować nikogo o tym, co usłyszą. Ostat­nich trzech minut zapisu nie ujawniono.

Opublikowane w roku 2006 zdjęcia dokumentujące odnalezie­nie czarnych skrzynek lotu 93 wskazują na to, że wchodzące w ich skład urządzenie CVR nie jest tym z lotu 93.

Z zapisu urządzenia FDR lotu 93, rejestrującego wszystkie parametry lotu, niemożliwe do odtworzenia były dane mówiące o jego wysokości. Jest niemożliwe, aby z całego zapisu FDR akurat te dane były niedostępne.

Odkrycie, że o 10.06 lot 93 znajdował się  około 20 kilometrów na południowy wschód od miejsca, gdzie miał się rozbić,  oddalając się od niego. Tymczasem według oficjalnej wersji wydarzeń lot 93 rozbił się o 10.03.

Dane z systemu ACARS wykazujące, że lot 93 o godzinie 10.10 znajdował się ponad 900 kilometrów od Shankville.

Z zapisu systemu ACARS wynika, że start lotu 93 nastąpił o 8.28. Tymczasem oficjalnie lot 93 wystartował o 8.42.

Relacja pracownika lotniska o tym. że w kokpicie lotu 93 w dniu 11 września widział jako drugiego pilota inną osobę niż ta, która oficjalnie była drugim pilotem lotu 93.

Pracownik United Airlines 10 kwietnia 2003 roku zobaczył na lotnisku Boeinga 757, na którego ogonie widniał numer, jaki miał samolot lotu 93.

Wszystkie cztery samoloty, których – według  oficjalnych da­nych – użyto do przeprowadzenia zamachu, miały  wówczas na swoich pokładach niezwykle małą liczbę pasażerów. Zajętych było w nich 20-50 procent miejsc, tymczasem inne jednostki tego dnia miały zajęte 70-90 procent miejsc.

Według oficjalnej wersji wydarzeń, kilkanaście osób będących na pokładach samolotów uprowadzonych 11 września miało w trakcie porwania prowadzić rozmowy przez telefony komór­kowe. Tymczasem rozmów tych nie było w wykazach połączeń posiadanych przez sieci komórkowe.

W odpowiedzi NTSB [Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu] na prośbę o udostępnienie kopii dowo­dów, na podstawie których zidentyfikowano samoloty biorące udział w zamachu. stwierdzono, że NTSB nie posiada żadnych materiałów zawierających wnioskowane dane.

Natychmiast po zamachu telewizje na całym świecie wyemitowały nagranie pokazujące jakoby Palestyńczyków wiwatują­cy na ulicach z powodu ataku przeprowadzonego na Amerykę. W rzeczywistości nic takiego się nie wydarzyło. Wyemitowa­ne nagranie pochodziło sprzed l l września, a widoczne na nim zachowanie  ludzi było związane ze świętem.

Prezydent Bush powiedział, że w trakcie zamachu, gdy był z wizytą w szkole na Florydzie, widział w telewizji pierwsze uderzenie samolotu w wieże WTC i myślał, że był to błąd pilota. Tymczasem pierwsze uderzenie w WTC telewizje pokazały dopiero wieczorem. Jeżeli Bush widział rano nagranie tego zdarzenia, to musiało ono pochodzić z tajnego źródła, z kamery ustawionej przed zamachem. Poza tym jak Bush mógł sądzie, że był to błąd pilota, skoro przed 11 września informowano go o zagrożeniu zamachem, w którym samoloty mają być  wykorzystane jako pociski, a wieże WTC już w 1993 roku były  obiektem   zamachu   terrorystycznego  przypisywanego Al-Kaidzie?

Operacje finansowe dokonane niedługo przed zamachem z 11 września przez inwestorów niezwiązanych z Al-Kaidą, świad­czące, że ich autorzy wiedzieli, co się wydarzy, i chcieli na tym zarobić.

Informacje mówiące o tym, że co najmniej 9 z 19 ludzi uzna­nych oficjalnie za sprawców zamachu nadal żyje.

Przed zamachem z 11 września służby amerykańskie miały ogromną liczbę informacji o planach terrorystów z Al-Kaidy przeprowadzenia zamachów w Stanach Zjednoczonych, w tym o planie użycia samolotów jako pocisków, jednak nie podjęły w związku z tym odpowiednich działań.

Przed zamachem z. 11 września agentom FBI zajmującym się zwalczaniem terrorystów muzułmańskich przełożeni uniemożliwiali działanie.

Na rok przed zamachem z 11 września program antyterrorystyczny Able Danger działający w Departamencie Obrony zi­dentyfikował cztery osoby uznane później za sprawców zama­chu, w tym Mohameda Atte, jako członków Al-Kaidy.

Niektórzy Arabowie spośród 19 uznanych za sprawców zama­chu, w tym Mohamed Atta, byli na terytorium USA śledzeni przez izraelskich szpiegów.

Grupka pięciu obywateli Izraela, agentów Mossadu. obserwowała z daleka i filmowała atak na WTC, okazując wielką radość z powodu tego, co się działo, kamery skierowali na WTC zanim pierwszy samolot uderzył w wieże. Później w izraelskiej telewizji powiedzieli, że „dokumentowali wydarzenie”.

Na zebraniu Narodowej Rady Bezpieczeństwa zwołanym przez prezydenta Busha 11 września po zamachu dyrektor CIA Tenet poinformował, że podsłuchano, jak pięciu agentów Mos­sadu gratuluje sobie sukcesu.

Ustalenie przez brytyjski wywiad w 2002 roku, że komórki Al-Kaidy, które przeprowadziły zamach z 11 września, były infiltrowane przez Mossad.

Działalność i raport Narodowej Komisji do spraw Ataków Terrorystycznych w USA, wskazujące, że prawdziwym celem tej komisji było zatuszowanie prawdy o zamachu z 11 września.

Powiązanie Bin Ladena i Al-Kaidy z CIA, a nawet uzasadniona teza, że Bin Laden i Al-Kaida to w dużym stopniu kreacja CIA.

Gdy doszło do zamachu , armia USA była już gotowa do inwazji na Afganistan. Ustawa Patriot Act, przedstawiona jako odpowiedź na zamach z 11 września, był gotowa przed nim.

Nie wiadomo, czy terroryści z Al-Kaidy faktycznie uczest­niczyli w zamachu, chociaż zbyli do tego celowo prowokowani, ponieważ istnieją poważne wątpliwości, czy rzeczywiście uprowadzili cztery samoloty pasażerskie i wykonali nimi samobójcze loty. Co prawda za takim prze­biegiem wydarzeń przemawiają rozmowy telefoniczne, jakie miały być prowadzone z pokładów porwanych samolotów przez pasażerów i stewardessy, ale rozmowy te mogły zostać sfabrykowane. Wiele przemawia za tym, że samoloty, które uderzyły w WTC oraz w Pentagon, nie były tymi, o których mówi oficjalna wersja zamachu i były zdalnie sterowane, a w Shanksville nie rozbił się lot 93.

Książka M. Sawośki sugeruje celowe nietypowe detonacje. Są i inne tezy, np. działania z zewnątrz przez nieznany obiekt jak to sugestywnie i analitycznie pokazano w tym filmie.
Możliwe są też wersje operacji kombinowanej.
Analiza oficjalnych i amatorskich nagrań pokazuje, że były dokonywane różne manipulacje by ukryć prawdziwy przebieg wypadków.

Jednak niniejszy artykuł nie ma celu badawczego ani ustalenia „ostatecznej prawdy”, ale wskazanie na przykładzie jak wokół oficjalnej narracji tworzone są  mity i jak oszukuje się społeczeństwo.
Nawet jeśli ten przykład i książka okazałyby się niewystarczająco celne, to zasięg tej alternatywnej narracji jest na tyle mały, że wersja oficjalna będzie jeszcze żyła długo, chyba że nastąpi coś na kształt urzędowego ujawnienia.
Są dalsze niezależne dochodzenia oraz naciski pewnych organizacji by ujawnić spisek.
Nie mam na dziś złudzenia, że rząd USA tę sprawę odkłamie, ale wierzę że kiedyś ta i inne prawdy się przebiją.

(Oczywiście to  nie jedyna legenda lub mit, a nowe stale się tworzą – wkrótce tutaj o innej)

Reklama

Tajemnice Księżyca, Marsa i …

księżyc i ziemia

Dotykam olbrzymiego tematu, który jest przebojem wielu stron poświęconych astronomii, astronautyce i … UFO, więc siłą rzeczy muszę go zawęzić do pewnej części i to bardzo skrótowo.
Części, która może mieć zaskakujące znaczenie dla ludzkości – o tym pod koniec.
Będzie głównie o Księżycu, ale szereg wątków można powiązać i z Marsem. Możesz potraktować tę notkę jako przykład science-fiction albo jako impuls do zastanowienia się czy jednak to coś więcej.
Wielu ludzi z otwartymi głowami, fantazją i wyobraźnią, którą chcą rozwijać, ciekawych świata i przygód, tęskniących za lepszym światem, wolnościowców – lubi SF. Jeśli w opowieściach SF czasem pojawia się wątek walki dobra ze złem, to zakładam, że opowiadamy się za dobrem. Nasze czasy uczą, że wczorajsze SF staje się coraz bardziej namacalną rzeczywistością…

Uwaga
– przekazuję informacje, które są dostępne w sieci – nie generuję ich, one SĄ. Dalej cytuję przykładowe wypowiedzi na tytułowy temat – nie koniecznie najnowsze. Tutaj o tych niezwykłych, na pograniczu „sensacji spiskowych”. Słowo „spisek” jest jednak dobrym narzędziem ukrywania faktów i tajnych programów. Są programy realne (tajne) i „przykrywkowe” – jawne w różnym stopniu. Zanim przejdę do wytypowanego podtematu…
Księżyc od dawna budził fascynacje i zadziwiał. W książce Kto zbudował Księżyc (Ch. Knight, A. Butler) znajdziemy taki diagram (fotografia z książki, pobierz jeśli nieczytelna).
prawidłowości liczbowe - Księżyc
Myślę, że te niezwykłe koincydencje budzą refleksje jeśli nie podziw. Oczywiście w książce jest to dokładnie i obszernie omówione. A także wiele innych tajemniczych księżycowo-ziemskich tematów.
Tytuł książki naprowadza na zagadkę pochodzenia Księżyca. Jest wiele hipotez (są w książce), żadna nie jest definitywnie rozstrzygnięta – to temat na przyszłość. Natomiast mamy sporo przesłanek na to, że może być tworem sztucznym. Powyższy diagram też to sugeruje, ponieważ taka matematyczna precyzja i koincydencja nie zdarza się samoistnie. Sugeruje to też ciężar właściwy Księżyca charakterystyczny raczej dla ciała z pustym (przynajmniej częściowo) wnętrzem. Podaję za Fundacją Nautilus:
Zanim jeszcze Armstrong poleciał na Księżyc, na jego powierzchnię zrzucono wypalone człony napędowe bezzałogowych statków, które dokonywały lotów zwiadowczych i zostawiły na Księżycu sejsmometry (urządzenia reagujące na drgania skorupy) chcąc się upewnić czy wewnątrz księżyca nie zachodzą reakcje geotermiczne. Urządzenia te za pomocą sygnałów radiowych przekazywały do Houston wyniki pomiarów drgań skorupy Księżyca. Pomiary te kilka razy wywołały zdziwienie naukowców. Okazało się bowiem, że uderzenie o powierzchnię naszego satelity dwunastotonowych członów napędowych rakiet wywołało lokalne „trzęsienie skorupy Księżyca”, przy czym zdaniem wielu astrofizyków (m.in. Harolda Ureya z USA czy H. Wilkinsona z Wielkiej Brytanii) wyglądało to tak, jakby pod powierzchnią zbudowaną ze skał znajdowała się metalowa skorupa otaczająca jądro. Księżyc zabrzmiał jak dzwon. Drgania nie trwały sekundy czy minuty czy nawet godziny lecz nikłe echo „pozostawało” przez tygodnie. Analizując szybkość rozchodzenia się drgań w tej niby metalowej skorupie, określono nawet, iż jej górna warstwa leży ok. 70 km pod powierzchnią globu i ma grubość 60-70 km. Jeden z astrofizyków stwierdził, że wewnątrz Księżyca może się znajdować niewyobrażalnie wielka, „prawie” pusta przestrzeń o objętości 73,5 miliona metrów sześciennych. Pod koniec lat 70. wykonano analizę komputerową składu chemicznego metalu, z którego miałaby być wykonana skorupa otaczająca wnętrze Księżyca. Mierząc szybkość przenoszenia się dźwięku wewnątrz tej warstwy, stwierdzono, iż głównie składa się ona z niklu, berylu, manganu, wolframu, wanadu, a przy tym zawiera stosunkowo mało żelaza. Taki stop byłby idealnym pancerzem odpornym na przebicie mechaniczne i na dodatek całkowicie antykorozyjnym! Już tylko ta analiza wykazała, iż jest niemożliwe, by skorupa ta powstała jako twór naturalny.

W powołanym artykule poruszone są skrótowo różne inne tajemnice Srebrnego Globu, które tu pomijam, natomiast polecam ciekawe zdjęcia pod artykułem (także przykłady retuszu zdjęć oficjalnych).

Tutaj wtrącę uwagę, że żadna z podanych obserwacji czy hipotez nie jest jeszcze dowodem, natomiast w tym i w innych tu omawianych zagadnieniach nagromadzenie takich cząstkowych przyczynków które się uzupełniają, coraz bardziej uprawdopodabnia stworzenie przynajmniej teorii o jakimś zjawisku, która nie ustępuje innym teoriom przyjętym w nauce [1].
Kolejną uwagą jest, że nie zajmuję się tymi sprawami na co dzień, tym bardziej nie jestem astronomem, ufologiem czy badaczem, zatem podaję przykłady arbitralnie – akurat takie które mi się przypomniały. Zainteresowanych zachęcam do własnych poszukiwań.

Nasuwa się zatem pytanie, że jeśli coś jest na rzeczy – kto, kiedy i dlaczego zbudował taką strukturę.
Inne często zadawane pytanie to, dlaczego od czasu programu Apollo NASA nie wysłała tam żadnych astronautów, mimo programu „powrotu na Księżyc”, o którym wspominał jeszcze prezydent Barack Obama. Oficjalnie uzasadniało się, że ze względu na trudności budżetowe prawdopodobnie zostanie odłożony w czasie. Kolejne obietnice i terminy są niedotrzymywane. Faktem jest też fiasko szeregu lądowań sond i utraty łączności, chociaż bywało trudno ustalić co było tego przyczyną. Wśród różnych spekulacji wokół realnych przyczyn pojawia się opinia “bo nas tam nie chcą”.
Wiąże się to z relacjami astronautów, którzy tam byli. Mieli widzieć o wiele więcej, niż to się powszechnie przyjęło sądzić. Nad powierzchnią Księżyca unosiły się Niezidentyfikowane Obiekty Latające (potocznie UFO), które bardzo uważnie śledziły kolejne fazy zdobywania Srebrnego Globu. Jest wiele domniemanych wypowiedzi, przykładowo cytuję za portalem Nautilus:
Brytyjski badacz UFO Timothy Good, w swojej książce „Beyond Top Secret” prezentuje tezę, że astronauci widzieli na Księżycu istoty pozaziemskie. Dowodem na tą kontrowersyjną teorię ma być rzekoma tajna rozmowa pomiędzy Neilem Armstrongiem a Buzzem Aldrinem z Apollo 11 a personelem naziemnej obsługi lotu, którą mieli podsłuchać radzieccy naukowcy.
Dr Władimir Ażaża, radziecki fizyk i matematyk, twierdzi, że spotkanie miało miejsce krótko po wylądowaniu, jednak relacja astronautów nigdy nie została wyemitowana publicznie, ponieważ została ocenzurowana przez NASA. Maurice Chatelain, specjalista od spraw łączności, który w tym czasie pracował dla NASA, publicznie oświadczył, że spotkanie załogi Apollo 11 z istotami pozaziemskimi jest wielką tajemnicą NASA oraz że wszystkie misje Apollo były obserwowane przez UFO.  Nota bene – NASA, wbrew powszechnemu przekonaniu nie jest ściśle cywilną organizacją, ale podlega lub jest kontrolowana przez wojsko i służby USA.
W uzupełnieniu: dokumentalny film „Apollo 11: historia niedopowiedziana”, autorzy ujawnili szerokiemu odbiorcy to, o czym wcześniej szeptano – astronauci spotkali na Księżycu UFO.
Potwierdza to Edwin „Buzz” Aldrin z załogi „Apollo 11”, który był, po Neilu Armstrongu, drugim człowiekiem na Srebrnym Globie. Aldrin oświadczył, że podczas lotu na Księżyc załoga Apollo 11 obserwowała przelot niezidentyfikowanego obiektu latającego. – Tam naprawdę coś było. Widzieliśmy to na własne oczy – twierdzi „Buzz” Aldrin.
Właśnie podczas lotów astronautów (nie tylko amerykańskich) obserwowali oni coś, co można określić jako UFO.
Z innych miejsc mamy wprost przecieki relacji astronautów. Więcej o w tym artykule.
Ale odbiegamy od tematu…
Wszystko sprowadza się do stwierdzenia – bezpośrednio  i pośrednio, że Księżyc (a także Mars) może być zasiedlony (są też domniemania, że Mars był kiedyś zasiedlony). Mogą o tym świadczyć zarówno ww. wypowiedzi jak zdjęcia powierzchni, których jest coraz więcej – nie tylko tych oficjalnych udostępnionych przez NASA, ale i z innych źródeł. Można na nich odnaleźć dziwne obiekty przypominające olbrzymie budynki i instalacje.
W rozważaniach dotyczących zagrożeń (katastroficznych lub ewolucyjnych) jakie mogą przytrafić się na Ziemi uwzględnia się tzw. Alternative 3, tj. przygotowanie do kolonizacji Marsa. Oprócz popularnych filmów (na YT na hasło alternative 3) znajdziemy zarówno takie projekty jak i wzmianki, że takie zasiedlenie już ma miejsce. Warto przy okazji wspomnieć, że niektóre kinowe filmy katastroficzne i SF przemycają też takie scenariusze – jakby w przygotowaniu ludzi do takich możliwości lub konieczności.
Że zdjęcia z Księżyca i Marsa były ukrywane, manipulowane i retuszowane przez NASA – było ujawnione przez wielu niezależnych badaczy. Były o tym audycje w NTV – Tomasz Ferre analizuje przykładowe wybrane zdjęcia z Marsa. Czasem widać jak “ordynarnie “ się to robi. Ale i interpretacje też nie są do końca pewne. Dociekliwi mogą sami spróbować analizując zdjęcia z https://www.google.com/moon/ i https://www.google.com/mars/ , chociaż nie jest to łatwe. Zdjęcia z chińskich sond pokazują inne kolory Księżyca niż te z NASA.
Parę przykładów:
Na YT można znaleźć też filmiki pokazujące statki wylatujące z Księżyca (lub odwrotnie), np. https://youtu.be/CtyFQRkhW9g 
O życiu na Księżycu i nie tylko, już dawno opowiadała Rauni Hildehttps://youtu.be/J1ooUnPBHOg od ok. 3.5′ (zginęła później prawdopodobnie przez ujawnianie różnych tajnych projektów).
Informacja o tym, że “mieszkańcy” Księżyca dysponują technologią wyprzedzającą naszą o setki lat nie powinna szokować, gdyby nie odnosiła się do … dostępności tej technologii także na Ziemi. To utajniona historia dotycząca zwłaszcza elementu ludzkiego w wydaniu prehistorycznych cywilizacji na Ziemi (słynne wimany itp.) a nowożytnie przez frakcję naukowców z III Rzeszy. Popularnie opowiadał o tym kiedyś Roman Nacht np. tutaj https://youtu.be/g_v33XjkcXY  (przykładowo, bo podobnych pogadanek i artykułów jest więcej).
Zbliżone relacje pochodzą od sygnalistów i ekstrasensów, także tych, którzy byli zaangażowani w tajne projekty wojskowe jak np. kontrowersyjny Stewart Swerdlow (~”urodzony jasnowidz, produkt genetycznej manipulacji rządu amerykańskiego, uczestnik programu Montag. Posiada w sobie DNA 12 ras z tej galaktyki, mentalista, twórca międzywymiarowego języka…”) – patrz przykładowo https://youtu.be/SvZUQ2YkOuk (2016 r.; chociaż akurat to wystąpienie budzi u mnie szereg wątpliwości, ale koncentruję się na fragmentach o Księżycu, Marsie i Ceres od ok. 23’ oraz dalej o bazach na Ziemi, zwłaszcza w samej końcówce wykładu). Jest to głównie o ciemnej stronie zagadnienia.
Bardziej fachowo od strony technicznej zaawansowane bronie niemieckie opisywał Igor Witkowski w swoich książkach, np. “Supertajne bronie Hitlera” (8 tomów), „Nowa prawda o Wunderwaffe”, „Kryptonim S-3. Największy projekt Kamimlera” …
O bazach na Księżycu mówią również wojskowi i kosmonauci z USA, np.: https://liveglobalalert.com/byly-pilot-cia-na-ksiezycu-zyje-ponad-250-milionow-ludzi-fotowideo/, tam też wypowiedź amerykańskiego astronauty Mitchell’a, który tak relacjonuje swój pobyt na Księżycu.
„MOJA SZYJA WCIĄŻ MNIE BOLI, GDYŻ MUSIAŁEM NIEUSTANNIE OBRACAĆ GŁOWĘ, GDYŻ CZULIŚMY, ŻE NIE BYLIŚMY TAM SAMI. NIE MIELIŚMY WYBORU JAK TYLKO SIĘ MODLIĆ. NASI CHŁOPCY OBSERWOWALI RUINY KSIĘŻYCOWYCH MIAST, PRZEŹROCZYSTE PIRAMIDY, KOPUŁY I BÓG WIE, CO JESZCZE, KTÓRE SĄ OBECNIE GŁĘBOKO UKRYTE W SEJFACH NASA I CZULI SIĘ JAK ROBINSON CRUSOE, KIEDY NAGLE NATKNĘLI SIĘ NA ODCISKI BOSYCH STÓP NA PIASKACH BEZLUDNEJ WYSPY”.
W literaturze ufologicznej spotkać można także rozszerzony zapis spotkania z UFO na Księżycu mówiący, że Armstrong przekazał bazie w Houston informacje na temat dwóch podłużnych obiektów, które wylądowały w pobliżu modułu księżycowego i przypuszczalnie obserwowały astronautów. Miało to być sygnałem ostrzegawczym, że Srebrny Glob jest już „zajęty” przez kogoś innego.
Mówi się nie tylko o bazach na Księżycu i Marsie, ale i dużo dalej
Podobne relacje (różna wiarygodność) na tym portalu jak np.: https://liveglobalalert.com/przygotuj-sie-amerykanska-marynarka-wojenna-i-nasa-maja-w-pelni-sprawna-kosmiczna-flote (ale to jest niższy poziom ujawnienia), bo… Uwaga – napięcie rośnie
https://porozmawiajmy.tv/grzmiaca-werwolf-i-bazy-na-marsie-dariusz-kwiecien/ od min. 46 do ok. 1h8′- jeszcze większy odlot (?). Alex Berdowicz opowiadał o tym parę razy przy innych okazjach. Bodajże najszerzej w tym wykładzie (różne tematy) – https://youtu.be/u59BeWdnw3Q.
Te elementy układanki mają swoją historię, głównie utajnioną, ale i wydobywaną przez niezależnych badaczy, przykładowo w ramach projektu Ujawnienie (Disclosure) – patrz skrót, jak sygnalistów (Wikileaks itp. – https://ripsonar.wordpress.com/category/ufo/projekt-ujawnienie/)…
O Szwabii i Niemcach na Antarktydzie uzupełniająco np. tutaj http://www.kontestator.eu/tajna-wojna-wielkiej-brytanii-w-antarktyce-(1).html  (3 części).
Ze źródeł zagranicznych, oprócz podanych przez Berdowicza, warto śledzić David Wilcock i Corey Goode (mają kanały na YT), gdzie ten temat jest fragmentem dużo większych historii np. zarysowanych na https://youtu.be/XJPMlI7G0SI (przegląd, z omówieniem filmu The Cosmos Secret).
Podobnie strona https://5dearthproject.com/ gdzie David i Corey są wiodącymi gośćmi. (Corey Goode był kiedyś relacjonowany też na stronie https://kosmiczne-ujawnienie.blogspot.com/).
Ale to już dużo szerszy temat do którego krótko wrócę na końcu. Warto wspomnieć, że te wieści potwierdzają tezy i ślady dotyczące ingerencji Obcych w rozwój ludzkości, tzw. paleoastronautyki (cała saga u E. von Dänikena i w podobnej literaturze).
Dochodzimy do istotnego pytania – jeśli tak jest, to dlaczego się to ukrywa. Odpowiedź jest dużo prostsza niż na poprzednie pytania. Oto parę punktów:
  1. Względy światopoglądowe, a zatem i religijne – ujawnienie że są wokół nas Obcy zaprzeczyło by paradygmatowi i dogmatom, powodując wstrząs społeczny
  2. Byłaby to też dyskredytacja oficjalnej nauki, która nie tylko neguje zjawiska pokroju UFO a nawet się z nich naśmiewa
  3. Ujawnienie tajemnic wojskowych jest oczywiście zagrożeniem przewagi, jakie pewne technologie dają mocarstwom
  4. Wstyd i polityczny blamaż jeśli okazałoby się, że politycy przez dziesięciolecia okłamywali społeczeństwo oraz prowadzili tajne projekty z czarnych budżetów i bez procedur demokratycznych, nawet bez uwzględnienienia Kongresu i prezydenta; przy okazji wyszłyby na jaw źródła finansowania związane z mafiami narkotykowymi i innymi wysoce nielegalnymi procedurami
  5. Było by to też przyznanie się do zwycięstwa w pewnym sensie Niemiec hitlerowskich, które wyprzedziły świat technologicznie o dziesięciolecia (USA i ZSSR sporo z tego zawłaszczyły po wojnie), a ta przewaga występuje nadal w omawianej skali kosmicznej.
  6. Byłyby zagrożone interesy wielu firm, które dyskontują obecny poziom technologii, nawet jeśli wiedzą o nowszych ich generacjach.
  7. Obecny stan oficjalnej wiedzy i technologii jest narzędziem utrzymywania ludzi w zależnosci i pozwala zarówno na korzystny dla mocarstw status quo jak i wyzysk społeczeństw.
Podobne motywy rządzą wieloma aspektami obecnego świata, gdzie ukrywa się szereg odkryć, sposobów leczenia, mechanizmy i działania finansowe, gry polityczne. Jest to ujawniane przez wiele organizacji i ruchów oporu (np. Projekt Camelot / Kerry Cassidy – kopalnia wiedzy – polski przyczynek np. tutaj).
W tym kontekście szereg oficjalnych projektów  jak CETI, projekty rakietowa NASA czy E. Muska wyglądają jak działania przykrywkowe i skądinąd projekty społeczne użyteczne pod względem zatrudnienia ludzi, i zaspokajające aktualne potrzeby (zwłaszcza biznesowe), ale jednocześnie w perspektywie nieracjonalne i bardzo kosztowne.
Dochodzimy do tego, że ponieważ świadomość ludzi rośnie, to poruszone tematy już coraz mniej szokują i ich ukrywanie jest trudniejsze. Optymiści twierdzą, że wkrótce to się skończy w akcie mocnego przełomu (apokalipsa wg źródłosłowu oznacza ujawnienie, odkrycie zasłony tajemnicy). Tę tezę rozwija szereg wizjonerów a nawet (?) badaczy Tutaj wymienię dość radykalne przekazy Haralda Thiersa (np. w tym wywiadzie, który jest częścią serii zainicjowanej w Polsce przez Stanisława Milewskiego) [ 2 ]. Prelegent powołuje się głównie na Tommy Williamsa (jego kanał na YT: https://www.youtube.com/channel/UCqFP7ftC6XfYyvhoJPCKP7A).
Wspomina o tym wielokrotnie wspomniany Alex Berdowicz na swej stronie porozmawiajmy.tv , który wywiad przeprowadzał. Podobnie działa np. Sebastian Minor prowadzący stronę Federacja Galaktyczna oraz czasem występujący na kanale Niezależnej Telewizji i jej imprezach (wśród innych podobnych osób) oraz na kanale Gaja tv (skromny odpowiednik Gaia.com).
Mamy w Polsce jeszcze wielu innych, z których wspomnę jeszcze raz Igora Witkowskiego, który opublikował już 15. i 16. tom swojego cyklu “Instrukcje przebudzenia”, a kluczowy tom 17. („Przemiany na Ziemi jako wrota do przyszłości„) jest już napisany, ale będzie ujawniony gdy zapowiadane zmiany będą miały miejsce. Jego narracja, aczkolwiek potwierdza że mamy kosmicznych opiekunów i przeciwników, skupia się bardziej na samym człowieku (pisałem o tych książkach tutaj).
Do tych zagadnień można podchodzić z różnych stron jak to robi Tadeusz Owsianko czy Neale D. Walsch, ale w tych wszystkich relacjach przewijają się wątki ezoteryczne, co jest nieuniknione przy podejmowaniu zagadnień duchowych. Zwrócę jednak uwagę, że zgodnie z określeniem słownikowym (wiedza ukryta), to właśnie utrzymywanie status quo przez drugą stronę związane jest z utajnianiem zjawisk i obroną oficjalnej doktryny i kultu religijnego, a wiedza o rzeczywistości jest przekazywana jedynie wybranym elitom, czyli jest to inne wydanie ezoteryki.
Dochodzimy w tej notatce, która zaczęła się od Księżyca, do filozoficznego ale i praktycznego zagadnienia kosmicznej walki “dobra” ze “złem”. Cudzysłów jest uzasadniony gdy spojrzymy na to z wyższej perspektywy, gdzie dostrzega się kosmiczny plan pewnej gry, w której są aktorzy “biali” i “czarni”, dla których ostatecznie nie ma innej drogi jak dobro pojmowane jako przestrzeganie boskich praw Wszechświata. Ma to jednak duże znaczenie praktyczne do Ziemi, na której doszliśmy do punktu, gdzie bez zmiany czeka nas regres a nawet upadek cywilizacji. Jest w tym jednak wątek optymistyczny, bo wg narracji Thiersa i podobnych sygnalistów, już jesteśmy po decydującym starciu dwóch kosmicznych opcji gdzie “czarni” zostali pokonani i odseparowani. Realizowany jest teraz plan zmian na Ziemi, co musi potrwać.
Sprawa jest tak obszerna – patrz cykl artykułów i filmów na https://www.exopolitics.org/, że zaupełnie nie mieści się w ramach tego wpisu, ale jest warta śledzenia, chociaż zahacza o jeszcze bardziej niesamowite zagadnienia (np. wywiad i działania wykorzystujące przemieszczanie się w czasie, Projekt Looking Glass, Projekt Pegasus, Projekt Montauk, …).
Jak głosi hasło Qanon (tajemniczy ruch wolnościowy) – “trust the plan”… Oby.
Przypisy własne
[ 1 ] Metodologicznie powinno stosować się np. metodę porównywania atrybutów, inaczej metodę porównywania parami. Porównuje się dany nieznany obiekt kolejno z obiektami podobnymi, którego cechy są znane. Z punktu widzenia rachunku prawdopodobieństwa wystarcza do konkluzywnego dowiedzenia pełnej identyczności dwóch obiektów, jeśli obiekty te wykazują posiadanie co najmniej 12 cech wspólnych. W danym przypadku jest to trudne.
[ 2 ] Krótko pisałem o tym już wcześniej – wpis Czas ujawnień
[ 3 ] O Obcych, UFO, hierarchiach władzy i niezwykłych technologiach mamy dość danych na samej Ziemi (to że niewiele o tym słyszałeś nie oznacza że różne służby mają na te tematy bardzo dużo informacji), ale aspekt Księżyca lub Marsa daje nam szerszą perspektywę i dodatkowe przesłanki by badać temat dalej oraz wysuwać wnioski. A dla czystej satysfakcji intelektualnej połączonej ze zdumieniem i zadumania się nad tym, czego nie wiemy, warto przyjrzeć się niektórym kręgom zbożowym lub artefaktom odkrywanym przez archeologów lub niezależnych badaczy.
[ 4 ] Przyczynki do tematu znajdziesz w wielu miejscach,  zwłaszcza w literaturze i w sieci nt. badań ufologów, astronautyki i poszukiwaczy tajemnic.
Oczywiście są też strony krytyczne, niektóre ze stanowisk religijnych lub twardych racjonalistów.
Ten artykuł nie ma na celu nikogo przekonywać, chyba że do spostrzeżenia jak wiele jest różnorodnych zjawisk i poglądów oraz tematów wymagających wyjaśnienia a nie ukrywania.
I dalsze w miarę pozyskania nowszych wiadomości.

Obserwując przyrodę…

 „Gdy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe,
przychodzi ktoś, kto o tym nie wie, i on to robi”.
Albert Einstein

 

Siedząc w ogrodzie obserwuję wielokrotnie owady, przy czym moją uwagę przykuwają zwłaszcza  ich „zabawy” w powietrzu. Przynajmniej trzy gatunki – od małych, wielkości komara, po duże wielkości chrabąszczy. Zbiera się grupka 5 do kilkunastu sztuk, na przestrzeni do ok. 10 m. Zawisają na dość długo nieruchomo w powietrzu niczym helikoptery i wzajemnie się obserwują. Pomimo znacznej względnej odległości od siebie, natychmiast reagują na ruchy innych osobników. Startuje zbiorowy pościg i ucieczki, przy czym przyspieszenie jest niewiarygodne (kilkadziesiąt g?). Zabawa przypomina berka – wzajemne „zbijanie” się i ucieczka na nowe stanowisko zwisu. W rzeczywistości wygląda to jeszcze bardziej skomplikowanie, bo pościgi bywają właśnie zbiorowe i w pełnej trójwymiarowej przestrzeni. Zastanawia mnie cel tej zabawy – można przyjąć, że jest nim … zabawa, bo nie wygląda to na poważną walkę. Ale nie tylko – zdumiewają mnie mechanizmy w to zaangażowane. Zarówno te biologiczne – obserwacja szerokokątna wielu obiektów na raz, zwroty w powietrzu o 90 stopni aż do nawrotów o 180 stopni w niedostrzegalnym czasie, możliwość poruszania się do tyłu z  podobną prędkością oraz mechanizmy pogoni.

W latach 70-tych zawodowo zajmowałem się dynamiką pocisków i samolotów w zagadnieniach tzw. krzywej pogoni i algorytmami sterowania takich obiektów.
To nie jest trywialne zagadnienie teoretyczne ani obliczeniowe.  Pamiętam, że wtedy – jeszcze u zarania zastosowań komputerów pokładowych, mieliśmy z tym kłopot. Potrzebne są czułe namierniki oraz dość złożone algorytmy sterowania wymagające szybkich obliczeń.
A te owady radzą sobie z  tym zabawowo i precyzyjnie! Zagadnienie, które „rozwiązują”  jest jeszcze bardziej skomplikowane niż w przypadku samolotów, bo obejmuje oprócz pogoni także aktywną ucieczkę.

Tu dygresja bardziej dla techników. Obecnie wszystko podporządkowuje się technice cyfrowej, co ma swoje zalety ale i wady, które uwidaczniają się w takich przypadkach.
Nie sądzę by owady i w ogóle świat ożywiony używał wewnętrznych komputerów cyfrowych. Obecnie stosunkowo coraz mniej osób pamięta komputery analogowe.
One nie przeprowadzały obliczeń w takim sensie jak komputery cyfrowe oraz rozwiązywały zagadnienia (wtedy niezbyt skomplikowane) praktycznie natychmiast (limitem był czas propagacji sygnału i inercja pewnych elementów technicznych).
Dla laika  – najprostszy przykład. Mamy ileś naczyń połączonych i wlewamy/uzupełniamy tam płyn. Czy cokolwiek wykonuje w tym układzie obliczenia, które doprowadzają do wyrównania poziomów w naczyniach? Nie! To się dzieje za sprawą prostego prawa fizyki.

Przy okazji inny ciekawy przykład. Zagadnienie trzech ciał. Chodzi o trzy masy w przestrzeni wzajemnie się przyciągające. Powstaje układ dynamiczny dla którego nie istnieje rozwiązanie analityczne, które opisywałoby wzajemny ruch. Nawet metody obliczeniowe są tu nie tylko niedokładne, ale ze względu na wielokrotne sprzężenia zwrotne oddziaływań – tylko chwilowo możliwe (tj. trudno przewidzieć stan po pewnym czasie).  Uogólniając – jest to tzw. zagadnienie barycentrum, które jeszcze bardziej się komplikuje przy wielu ciałach.
A jednak – planety krążą wokół centrum masy (dokładniej – barycentrum), podobnie układy słoneczne, galaktyki itd. – na tyle stabilnie, że możemy się nie obawiać nagłej katastrofy kosmicznej oraz potrafimy dość dokładnie przewidzieć dalsze stany układów – o ile nie polegamy na rozwiązywaniu klasycznych równań dla barycentrów. Ilość czynników podąża do nieskończoności a jednak system działa i jest samosterowny, utrzymuje równowagę.
Natrafiłem na dywagacje z pytaniem – kto to przelicza?
I tutaj znów widzę to jako problem analogowy. Owszem, są tu ciekawe zagadnienia punktów atraktorowych i teorii katastrof, ale to osobny, zaawansowany temat z matematyki i mechaniki nieba.

Wracając do owadów – są one dla naukowców bardzo ciekawe jeszcze wielu innych względów. Działanie skrzydełek wykonujących drgania z niesamowitą szybkością i z mechanizmem sterowania kątami. Energetyka tych ruchów – nie wygląda na to, żeby owady szybko się tym męczyły. Rzekomy (?) paradoks, że trzmiel jednak lata mając za małe skrzydła w stosunku do ciężaru. To co zaobserwował entomolog Victor Grebiennikow – zdolności antygrawitacyjne? Widzenie (?) w ciemności ciem. Instynkt/świadomość zbiorowa. Skomplikowane cykle życia i przeżycia…

A to tylko część moich fascynacji leśno-działkowych.

Istnieje polska wojskowa myśl techniczna

Tytuł mógłby nawiązywać do szeregu przykładów – zarówno zrealizowanych jak i wciąż czekających na wdrożenie. Prawdopodobnie te drugie są dziwnie blokowane ze względów politycznych (mówiąc ogólnie). Tutaj wybieram pewien fragment zagadnienia.

Ostatnio mówi się dużo o polskim uzbrojeniu w zw. z porozumieniem zawartym z USA (patrz także tutejszy wpis Błąd strategiczny Polski?).

Warto więc zauważyć, że istnieją różne polskie innowacje, niektóre mające już wiele lat, które mogłyby zwiększyć nasze moce obronne a nawet stanowić podstawę do eksportu rodzimych konstrukcji i wojskowej myśli technicznej.

Poniżej „gościnnie” zamieszczam przykład paru takich rozwiązań wg wpisu autora – dra Ferdynanda Barbasiewicza, jaki ostatnio umieścił on na swojej stronie na Facebooku. Czynię zadość prośbie autora by ten przekaz upowszechniać, jednak nie oceniam wartości merytorycznej opisanych ogólnie projektów – zarówno dlatego że nie są podane ważne szczegóły ani nie posiadam wystarczających odpowiednich kompetencji. Ufam, że płk F. Barbasiewicza je posiada – przynajmniej na poziomie pozwalającym przedstawić wspomniane projekty do rozpatrzenia. Wg autora istnieje odpowiednia dokumentacja oraz są pozytywne opinie z kraju i ze świata. Mam też zaufanie do pana Ferdynanda znając jego inne innowacyjne koncepcje, a zwłaszcza dorobek naukowy w zupełnie innej dziedzinie – jako wynalazcy metody diagnozowania i leczenia o nazwie KLAWITERAPIA, którą wielu terapeutów uważa za rewelacyjną (patrz wstępne omówienie w  artykule http://lepszezdrowie.info/klawiterapia.htm).
Podaję tekst prawie bez zmian (poprawiłem parę usterek edycyjnych) czyniąc uwagę, że jest nieco niezręcznie zredagowany – pan Barbasiewicz posługuje się językiem starszego pokolenia, do którego się zalicza (84 lata). Zachowuję tę formę mimo zastrzeżeń – przez szacunek i prawa autorskie. 

—- 

Szanowni Przyjaciele,

patriotyzm emocjonalny był dobry za czasów i wyobraźni H. Sienkiewicza, laureata literackiej Nagrody Nobla. Dzisiaj jest potrzebny patriotyzm pragmatyczny, który pozwoli wzbogacić innowacyjnie Polskę. Poza cudem OPACZNOŚCI (?) polska armia MUSI być wyposażona w skuteczną zdolność obronną. My Polacy nikomu na świecie w żaden sposób nie zagrażamy geopolitycznie i militarnie. Proponuję:

Profilaktyka zdrowotna w polityce militarnej, broń humanitarna i pojazd latający nad falą TAKŻE DLA GOSPODARKI NARODOWEJ. Autor niżej opisanych projektów obronnych

Ferdynand Barbasiewicza, Poland.

Niniejszy Apel dotyczy zdrowia i życia ludzi w szczęściu i w bezpiecznych, godnych warunkach egzystencji, bez konfliktów geopolitycznych i militarnych.

Bardzo proszę o rozpowszechnienie apelu.

APEL DR FERDYNANDA BARBASIEWICZA, HUMANISTY, DO PREZYDENTÓW PAŃSTW, PREMIEÓW, MINISTRÓW SPRAW ZAGRANICZNYCH, PARLAMENTARZYSTÓW I POLITYKÓW W RELACJACH MIĘDZYNARODOWYCH,  ORGANIZACJI NARODÓW ZJEDNOCZONYCH.

Uwaga! Najwyższy czas nastał, by w przyszłych konfliktach międzynarodowych, gdzie nieuchronnie grozi użycie siły militarnej, Sekretarz Generalny ONZ miał mandat nadany przez 4/5 Forum Zgromadzenia Narodów Zjednoczonych do wprowadzenia pokojowych sił rozjemczych ONZ z niżej opisanym niezwykle skutecznym uzbrojeniem DEFENSYWNO – HUMANITARNYM.
Propozycja personalna dla Sekretarza Generalnego ONZ jest warunkowana skutecznym i w odpowiednim czasie sprawnym dążeniem do zapobiegania ofiarom w ludziach i w unikaniu niszczenia infrastruktury egzystencji lokalnego społeczeństwa, jak: Ukraina, Syria, itp. miejsca na Ziemi.

Uzasadnienie:
Jak wiemy z dotychczasowego doświadczenia w sytuacjach konfliktowych na świecie nim Rada Bezpieczeństwa ONZ podejmie jakieś decyzje rozjemcze (lub któryś z członków Rady zawetuje), to z reguły wcześniej użyte są działania zbrojne, giną ludzie i niszczone są warunki egzystencji ludzkiej oraz zniszczenia ekologiczne zbrojnymi działaniami ofensywnymi.

Jednostki wojskowo-policyjne rozjemcze szybkiego reagowania podległe Sekretarzowi Generalnemu ONZ, powinny być wyposażone w logistyczne, niżej opisane środki humanitarno-defensywne, które w badaniach symulowanych komputerowo uzyskały bardzo dobrą oceną skuteczności w kompetentnych komórkach badawczych Dowództwa Marynarki Wojennej RP. Opinię wyrażono na piśmie przez kontradmirała Zbigniewa Badeńskiego, szefa Sztabu Marynarki Wojennej RP w dniu 30 październik 2000 roku.

NAJSKUTECZNIEJSZA I BARDZO TANIA OBRONNOŚĆ HUMANITARNO-DEFENSYWNA W DYSPOZYCJI PRAWNEJ SEKRETARZA GENERALNEGO ONZ DLA UTRZYMANIA SPOKOJU I POKOJU NA ŚWIECIE, BEZ OFIAR W LUDZIACH I BEZ NISZCZENIA INFRASTRUKTURY EGZYSTENCJI CZŁOWIEKA W WARUNKACH ROZWIĄZYWANIA KONFLIKTÓW GEOPOLITYCZNYCH, GROŻĄCYCH UŻYCIEM WOJSKOWYCH SIŁ OFENSYWNYCH PAŃSTWA AGRESORA.

HUMANITARNA GŁOWICA BOJOWA PRZEZNACZONA DO NISZCZENIA SAMOLOTÓW, HELIKOPTERÓW, RAKIET i zdalnego wyłączania napędów wszelkich jednostek pływających i jeżdżących na lądzie AGRESORA, „oślepiania” radarów także dopplerowskich, i obezwładnianie humanitarne piechoty agresora. Załączona propozycja może być pomocna także w walce z terroryzmem.

Oficer, a także doświadczony policjant po odpowiednich badaniach psychologicznych i specjalistycznym przeszkoleniu w sytuacji zbliżającego się kryzysu wojennego zakłada na głowę hełm, który jest wyposażony w swoistą kamerę elektroniczną czytnika ruchu obserwacyjnego odbicia źrenicy oka na określony obiekt lecący w powietrzu lub pływający na wodzie czy jeżdżący na lądzie, także dzięki radarowi dopplerowskiemu wykrywania temperatury spalin wszelkich pojazdów (w powietrzu, na wodzie i lądzie w warunkach nocy, mgły, chmur, gradu, śnieżycy, itp.). W pierwszym projekcie modułu, komputer zdolny do śledzenia radarem dopplerowskim temperatury spalin w ułamku sekundy obserwującego nadążnie lecącej wrogiej rakiety, bojowy samolot, helikopter, okręt, każdy pojazd lądowy, temperatura w ruchu zmęczonej fizycznie piechoty, wówczas oficer naciska przycisk kieszonkowego pilota. Następnie komputer w ułamku tysięcznej sekundy naprowadza promień lasera na obserwowany samolot lub inne obiekty wojskowe nieprzyjaciela i lokalizuje precyzyjne odległość, pułap, kierunek i prędkość lotu, jazdy, itp. ruchu. Następnie armata, lub wyrzutnia rakietowa zainstalowana na żyroskopie elektromagnetycznym z amortyzacją odrzutu, na specjalnej platformie pojazdu wojskowego, gdzie w zależności od odległości w ułamku sekundy ustawia nadążnie kierunek strzału armaty lub odpalenia rakiety z precyzyjnym programowaniem elektronicznego zapłonu w głowicy pocisku/rakiety wyprzedzającego eksplozję na 2-3 km w zależności od prędkości przed lecącym w powietrzu wrogim samolotem bojowym przeznaczonym do zniszczenia za 2 sekundy. Gdy nastąpi eksplozja głowicy pocisku lub rakiety np. na 2 km precyzyjnie w kursie lotu wrogiego samolotu przy prędkości jednego Macha, wówczas powstanie okrągły obłok rozrzuconych gęsto o średnicy 200 metrów małych skrawków foli o ściśle określonym składzie chemicznym, w które nieuchronnie wpadnie wrogi samolot. Pilot wrogiego samolotu dostaje 2 sekundy na uruchomienie katapulty i opuszczenie maszyny. W podobny sposób niszczy się skutecznie bojowe samoloty bezzałogowe, helikoptery lub wyłącza się napędy innych pojazdów wojskowych agresora ze 100% skutecznością za bardzo małe pieniądze. Np. samolot wielozadaniowy, którego cena wynosi znacznie ponad 100 milionów dolarów niszczy się ze 100% skutecznością pociskiem w średniej cenie 350-400 złotych.

Szanowni Przyjaciele, wielokrotnie czytam że samoloty i rakiety są antyradarowe, nie do wykrycia. Przecież to jest irracjonalne myślenie. Wszelkie obiekty latające w powietrzu w celach bojowych (strategicznych) jako nośniki poważnej broni rażącej, jak dotychczas są napędzane silnikami spalinowymi (odrzutowe lub rakietowe). Za każdym opisanego typu pojazdów ciągnie się potężna temperatura, która jest wykrywalna prawem radaru dopplerowskiego w każdych warunkach atmosferycznych i bez względu na odległości. Tego typu informacje nie mogą być zakłócane „wabikami”. Te pozostawione potężne energie pochodzące z procesu spalania mogą być również namierzane z odpowiednim wyprzedzeniem jako obiekty likwidowane opisanymi skrawkami foli z bardzo ścisłym programem i składem chemicznym. Podobne działanie wykonuje pocisk wystrzelony z armaty, którego głowica rozrywa się na pokładzie nadpływającego okrętu lub tuż przed jakimkolwiek nadjeżdżającym pojazdem wodnym/lądowym, gdzie skrawki foli o precyzyjnie określonym składzie chemicznym, które skutecznie zostaną zassane z powietrzem i starannie okleją na planowany czas filtry powietrza silników w/w pojazdów. Podobnie skrawki foli z ujemną jonizacją oklejają radary, czyniąc bojowy sprzęt wroga nieużytecznym, np. na godzinę lub w dłuższym czasie. Broń ręczna, karabin sterowany przez żołnierza z miernikiem laserowym, z nasadowym granatem ze skrawkami foli przyjmuje namiar obiektu do wyłączenia silnika poprzez oklejenie filtrów oraz oślepienia radaru lub obezwładnienia neuro-paralizatorem piechoty agresora. Można także dać skrawki foli z dodatkiem ferrytu, który w ułamku sekundy oklei broń ręczną żołnierza a skład chemiczny uniemożliwi uruchomienie, przeładowanie wykorzystania tej broni na ściśle planowany czas.

W głowicy pocisku lub rakiety przeznaczonej do niszczenia samolotów/helikopterów w czasie kilkutysięcznej sekundy uruchamia się program w elektronicznym zapalniku pocisku w taki sposób, żeby eksplozja nastąpiła np. na 2-3 km przed samolotem lub stosownie bliżej przed ruchomym innym obiektem napastnika. Gdy głowica pocisku osiągnie właściwą pozycję w stosownej odległości przed samolotem lub innym obiektem. Następuje programowana eksplozja głowicy, która rozrzuca dla samolotu bojowego w promieniu 100 metrów bardzo cienkie i mnogie skrawki foli o ściśle określonym składzie chemicznym, które zapalają i niszczą silniki samolotu będącego w powietrzu. Skrawki foli dla niszczenia napędu samolotów wroga w postaci zagęszczonej kulistej chmury utrzymują się w powietrzu tylko jedną minutę a następnie samoistnie utylizują się, zanikają. Pilot kraju obronnego może także gdy na tzw. „ogonie siedzi” pilot wrogiej maszyny wystrzelić i rozrzucić skrawki foli z tyłu dla zniszczenia maszyny wroga. Pilot samolotu napastnika dostaje bezwzględne 2 sekundy na uruchomienie katapulty i opuszczenie samolotu.

Drugi prosty układ elektroniczny równolegle, podobnie zainstalowany w hełmie lub na helikopterze bez załogowym, dronie pracuje na wykrywaniu silnej emisji podczerwieni spalin o bardzo wysokiej temperaturze emitowanej przez samoloty, helikoptery i rakiety w czasie lotu w dni pochmurne, nocą, mgła, śnieżyca. Komputer drogą dopplerowską ocenia w ułamku tysięcznej sekundy pułap, odległość, kierunek i prędkość lotu. Mogą być wykorzystywane także czujniki kierunku i odległości dźwięku, które też mogą namierzyć w/w parametry i zniszczyć każdy obiekt znajdujący się w powietrzu. W tym samym czasie komputer określa trajektorię wyprzedzenia kierunku lotu dla pocisku/rakiety z humanitarną głowicą bojową, która po wystrzeleniu rozrywa się na 2-3 kilometry przed samolotem wielozadaniowym nieprzyjaciela, równo w linii i kierunku lotu, tworząc chmurę o średnicy 200 metrów (w kształcie jak znane fajerwerki), w którą nieuchronnie wpadnie za 2 sekundy samolot i w ułamku sekundy zostaną zniszczone jego turbiny, silniki odrzutowe, a samolot musi spaść na ziemię. Innymi słowy wystarczy umiejętnie wrzucić garść śmieci w silniki samolotu wielozadaniowego i spada coś bardzo drogiego na za pomocą środka w cenie 350-400 złotych w seryjnej produkcji.

Posiadam także bardzo skuteczny system niszczenia wszelkich rakiet średniego i dalekiego zasięgu, które przy bardzo dużej prędkości, np. 12000 km/h za sprawą tarcia w oporze powietrza utrzymują krytycznie wysoką temperaturę powłoki rakiety. A jeśli dodamy do powierzchni rakiety przeciwnika skrawki foli z ferrytem i określonym składzie chemicznym to w kilka sekund podniesie się wyraźnie temperatura powłoki rakiety nad zbiornikiem paliwa i doprowadzi do wcześniejszej eksplozji zasilania paliwowego. Wówczas rakieta nie osiągnie celu i nie zrealizuje swojego programu albowiem będzie skutecznie zniszczona, spadnie. – Siedem ładunków skrawków foli wystrzelonej z jednej głowicy rakiety obronnej rozmieszczają się planowo w linii kierunku lotu wrogiej rakiety, w którą w ułamku tysięcznej sekundy nieuchronnie wpadnie rakieta wroga. A skład chemiczny skrawków foli z dodatkiem ferrytu sprawi przyklejenie się ich do powłoki zewnętrznej tytanu rakiety. A następnie w wyniku tarcia z powietrzem skrawki foli zapalą się i gwałtownie podniosą temperaturę substancji napędu wrogiej rakiety, aż do eksplozji zasilania paliwowego. Można drugą rakietą ewentualnie przedłużyć nagrzanie obudowy zasilania paliwowego rakiety wroga. Proponowane zastosowanie skrawków foli z ferrytem wymaga odpowiednich badań i eksperymentów w warunkach naturalnych. Natomiast jeśli rakieta pobiera powietrze do spalania paliwa to sprawa jest prosta w niszczeniu napędu skrawkami foli.
Uwaga! Odpowiednia programowa regulacja elektroniczna zapłonu głowicy obronnej zachodzi w odniesieniu do wyłączenia napędu wszelkich innych pojazdów będących w ruchu na wodzie i ziemi poprzez oklejenie skrawkami foli filtrów powietrza. Proszę sobie wyobrazić np. niemiecki atak pancernika Schleswig-Holstein 1 września 1939 roku na Polską Bazę Wojskową Westerplatte, kiedy to wystarczyła by eksplozja jednej głowicy pocisku ze skrawkami foli na pokładzie tego pancernika. Potężne silniki niemieckiego pancernika produkujące także prąd elektryczny, który decyduje o sprawności sterowania armatami, torpedami i radarami na pokładzie, nagle wyłącza się totalnie napęd okrętu. Następuje totalny bezruch wszystkich urządzeń, łącznie z oślepieniem radarów. Zasilanie akumulatorowe ma działanie w krótkim czasie. W tych warunkach następne pociski z Westerplatte spokojnie utrzymują w bezruchu silniki i radary wrogiego pancernika. Podobnie można by bez większego starania się niszczyć wówczas samoloty niemieckie, które w czasie II wojny światowej latały znacznie wolniej i znacznie niżej niż obecne oraz wszelkie pojazdy bojowe wroga na lądzie i wodzie. Skrawki foli mogą oślepiać najnowsze radary, które mają w swojej roboczej aktywności dodatnią jonizację a skrawki foli ujemną. Skrawki foli mogą zanikać w dowolnie zaprogramowanym chemicznie od przeznaczenia czasie, np. od 10, 100 i więcej minut.

Dlaczego nazwałem tę głowicę humanitarną? Bo ja jestem z natury i wykształcenia humanistą, daję pilotowi 2 sekundy na opuszczenie katapultą przeznaczonego nieuchronnie do zniszczenia samolotu lub helikoptera (w przyszłości z kabiną katapulty) lub innego wojskowego sprzętu nieprzyjaciela będącego w ruchu, itp. innych obiektów będących w ruchu, także na lądzie lub na wodzie.

Szanowni decydenci polityczni, w działaniach kryzysowych a nawet wojennych zabijanie ludzi, żołnierzy wroga oraz niszczenie infrastruktury egzystencji ludzi jest największym nieszczęściem XXI wieku. Bardzo proszę szanować, chronić w miarę możliwości życie wszelkich ludzi, w tym przyszłych jeńców w działaniach wojennych, którzy z reguły są ofiarami braku antycypacji sprawności umysłowej, niekompetencji polityków. Z powodu braku psychologicznej selekcji kadrowej i właściwych konkursów, a także niewłaściwego przygotowania w nieudanych negocjacjach pokojowych. A w konsekwencji ich nieudolności w krytycznym momencie przekazują decyzje zdesperowanym emocjonalnie dowódcom wojskowym, którym zwalono nagle odpowiedzialność za utrzymanie bezpieczeństwa w źle wyposażonej i byle jak szkolonej armii.

Jeśli chodzi o zneutralizowanie piechoty wroga lub terrorystów to do skrawków foli można dozować w zależności od warunków w jakich przebywają żołnierze wroga, ewentualnie terroryści z zakładnikami neuro-paralizator obezwładniający lub usypiający. Neuro-paralizator działa tak szybko, że żołnierz nie zdąży założyć maski gazowej i będzie do 2 minut, nieprzytomny, uśpiony(?). Ponadto można zainstalować humanitarne miny w strefie zagrożenia przygranicznego lub w ochronie ważnych obiektów z czujnikami dla wyłączenia silników pojazdów wojskowych wroga, a nawet oklejenia z usztywnieniem w ułamku sekundy ubrania i obuwia żołnierzy nieprzyjaciela, terrorystów, co także ich znacznie zniewoli ograniczając sprawność ruchową na programowany czas. Można także do skrawków foli dodać ferryt, który sprawi przyklejenie się do części metalowych karabinu, pistoletu lub armaty czy wyrzutni rakietowej a skład chemiczny uniemożliwi uruchomienie, przeładowanie na dowolnie planowany czas użycie broni wroga lub terrorysty. Proszę sobie wyobrazić lub przenieść wyobraźnię na aktualną sytuacje na południowym wschodzie Ukrainy lub w Syrii, Jemenu, i w wielu innych państwach, gdzie bezkarnie zorganizowani terroryści prowadzą działania militarne.

Do oddzielnego opracowania operacyjnego pozostaje problem taktyki reagowania wojsk lądowych i morskich na przejęcie obezwładnionych żołnierzy nieprzyjaciela, terrorystów i ich sprzętu. Np. kontroler ruchu drogowego powinien mieć znak stopu, którym usiłuje zatrzymać pojazd w momencie podświetlenia tarczy z numerem patrolu łączy się z biurem rejestru wykroczeń drogowych i tylko wówczas uruchamia czynności kontrolne, które są rejestrowane głosowo w/w biurze. Mandat wypisuje Biuro Wkroczeń Drogowych poprzez radiostację funkcjonariusza. W przypadku, gdy kierowca nie chce zatrzymać pojazdu to funkcjonariusz ustawia w ułamku sekundy drugą stronę rękojeści znaku stopu i odstrzeliwuje skrawkami foli przód samochodu, który w sekundę będzie miał oklejony filtr powietrza z wyłączonym silnikiem.

Pozostaje problem artylerii przeciwnika, który można rozwiązać poprzez wczesne rozpoznanie dronem stanowisk wroga i odpowiednie ostrzelanie humanitarną głowicą bojową z ferrytem i oklejenie mechanizmów stalowych. Atak artylerii wroga można przetrwać także poprzez ruchome stanowiska obronne w strefie przygranicznej dla własnej artylerii, a także w połączeniu z możliwością zastosowania humanitarnej głowicy bojowej wobec obsługi dział wroga lub jego wyrzutni rakietowych.

Proponuję rozpowszechnić i nagłośnić treść tego apelu, listu tak skutecznie, żeby wszystkie państwa świata zastosowały u siebie „Humanitarną głowicę bojową”, która jest bardzo skuteczna i bardzo tania, to wreszcie nie byłoby działań militarnych wobec innych państw. Koniec z barbarzyńskim niszczeniem, bombardowaniem tego co stworzył człowiek i NATURA.
„…dbając o warunki egzystencji w zgodzie z uniwersalną mądrością NATURY, szanujmy wszelki dar życia i bądźmy szczęśliwi także szczęściem innych”, – motto życiowe autora.

Zaoszczędzone pieniądze na likwidacji tradycyjnego uzbrojenia należy przeznaczyć na realizację projektów opisanych dla przyśpieszonego rozwoju Polski w mojej e-ksiązce: EDEN XXI WIEKU, czytaj na stronie: http://www.klawiterapia.com .

Łączę wyrazy szacunku i przesyłam najlepsze pozdrowienia,
– Ferdynand Barbasiewicz, autor projektów, także pojazdów latających na fali.

(Patrz niżej)

Projekt pojazdów latających na fali z szybkością 700-800 km/h, które w komputerowych badaniach symulowanych Dowódcy Marynarki Wojennej RP w Polsce uzyskały bardzo dobrą ocenę wyrażoną na piśmie w dniu 30 października 2000 roku, z podpisem kontradmirała Zbigniewa Badeńskiego, szefa Sztabu Marynarki Wojennej RP.

Pojazdy latające na fali nie wymagają lotnisk, powinny stopniowo eliminować pasażerską komunikację lotniczą na wysokości 10 000 m nad morzami i oceanami. Pojazd latający na fali z uwagi na swoją prędkość powinien pełnić funkcję wiodącą w ratownictwie morskim/oceanicznym. Pojazd latający powinien być produkowany w polskich stoczniach. Ja jestem starym żeglarzem i miałem okazję obserwować różne flotylle na Morzu Północnym, Atlantyku, Morzu Śródziemnym. Dotychczasowe Flotylle Marynarki Wojennej poruszają się na wodzie jak „mrówka w syropie” i z tego powodu stanowią łatwy cel dla broni humanitarnej. Szanowni specjaliści Marynarki Wojennej, pragnę zasygnalizować, że posiadam projekt napędu rezonansu magnetycznego dla łodzi podwodnych, który może kilkakrotnie przyśpieszyć zdolność poruszania się tego sprzętu pod wodą. A także inne rozwiązania chroniące okręt przed zatopieniem. Także zabezpieczenia ekologiczne dla ekologii. Czytaj także w …Edenie o bezpieczeństwie w żegludze i niezwykłej komunikacji tunelowej oraz oceniaj inne projekty dla ludzkości.

Kontakt z autorem: centrum@klawiterapia.com Tel/fax +48 22 7298053.

POJAZD LATAJĄCY NA FALI, cztery polskie projekty, prototypy do wykonania w naszym kraju.

Ferdynand Barbasiewicz, autor projektu.

W 1967 roku miałem okazję obejrzeć radziecki krótki film, na którym utrwalono przelot samolotu wojskowego Mig 17 z dużą prędkością pod przęsłem mostu na dużej rzece rosyjskiej. Duża energia lecącego samolotu sprawiła, że woda została rozepchana na około 20 metrów i było widać piasek dna rzeki głębokiej na około 3-4 metrów. To niesamowite energetycznie zjawisko fizyczne było wówczas inspiracją do opracowania projektu pojazdu startującego z wody i latającego 3-5 metrów nad powierzchnią wody z prędkością nawet do 800 km/h.

Duży pojazd latający na fali „Bazamat” z przeznaczeniem w komunikacji na oceanach z uwagi na prędkość podróżną 700-800 km/h i „Córa” lokalnie na akwenach morskich i większych rzekach. Należy oczekiwać, że w niedalekiej przyszłości pojazd latający nad wodą wyeliminuje pasażerską komunikację lotniczą z wysokości 10.000-12.000 metrów i transport wodny tuż nad morzami i oceanami. Ten projekt komunikacyjny nie wymaga lotnisk i portów może pływać na większych rzekach i lądować, …nawet na plaży. „Bazamat” może przyjąć na pokłady nawet 5.000 pasażerów z większym bagażem, którzy odbędą podróż w luksusowych warunkach w tym samym czasie jak w znanej komunikacji lotniczej ale całkowicie bezpiecznie. – Czytaj i oglądaj więcej na stronie internetowej: http://www.klawiterapia.com/bazamat .

W dniu 23 sierpnia 2000 roku miałem przyjemność osobiście przedłożyć panu admirałowi Ryszardowi Łukasikowi, dowódcy Marynarki Wojennej RP projekt wynalazczy z dokumentacją techniczną „pojazdu latającego na falach”. Wyrażając się ściślej przedłożyłem kilka wariantów pojazdów różnej wielkości, do wstępnej merytorycznej i logistycznej oceny. W dniu 30.10.2000 roku uzyskałem odpowiedz pisemną przez kontradmirała Zbigniewa Badeńskiego szefa Sztabu Marynarki Wojennej RP, gdzie stwierdza się min. „…koncepcja pojazdu latającego na falach będąca wizją idealnego narzędzia nowoczesnej strategii walki jest ciekawa i nie pozbawiona aspektu realizacyjnego w oddalonej przyszłości”. Oceniono jedynie pojazd największy, ofensywny – stwierdzając, że tak dużymi pojazdami mogą się zainteresować tylko nasi sojusznicy z NATO (US Navy, Royal Navy i Marynarka Francji), mające floty strategiczno-ofensywne i obronne. Według mojego rozpoznania innowacyjnego i oceny w obecnych uwarunkowaniach geopolitycznych i militarnych Marynarka Wojenna RP powinna zainteresować się przede wszystkim mniejszymi wariantami („córa”, uniwersalny i skuter) dla celów obronnych, które są min. wyposażone w nowoczesne systemy uzbrojenia z humanitarną głowicą bojową. Szacunkowa cena „córy” z pełnym wyposażeniem równa będzie w przybliżeniu wartości rynkowej trzem samolotom bojowym wielozadaniowym. Natomiast wartość obronna „córy” w warunkach wodno-lądowych jest wielokrotnie sprawniejsza niż trzy samoloty bojowe wielozadaniowe. „Córa” ma na swoim pokładzie 3 małe helikoptery, 4 pojazdy uniwersalne wodno-lądowe o sile bojowej większej niż najnowsze czołgi. Każdy pojazd uniwersalny ma na swoim pokładzie 4 skutery wodno-lądowe dwuosobowe (łącznie „Córa” ma 16 skuterów wodno/lądowych), stanowiące bardzo sprawną piechotę morską. Cena szacunkowa pojazdu „Córy” z pełnym wyposażeniem (pojazdy uniwersalne, skutery i inne uzbrojenie, humanitarne głowice bojowe, itp.), kształtuje się w szacunkowej cenie wartości 460-500 milionów dolarów. Pojazdy uniwersalne są znacznie tańsze niż nowoczesne czołgi a możliwości logistyczno-taktyczne wodno-lądowe manewrowe i bojowe w założeniach projektu są bezkonkurencyjne. Ponadto „Córa” ma: 3 wyrzutnie rakietowo-taktyczne, także z humanitarną głowicą bojową do bardzo skutecznego niszczenia napędów samolotów, helikopterów, rakiet, a także wyłączania napędów wszelkich pojazdów bojowych na wodzie i lądzie. Poza tym w wyposażeniu są wyrzutnie torped, i kierunkowych bomb głębinowych samo naprowadzających się na łodzie podwodne, i inną broń. „Córa”, uniwersalny i skuter mogą pływać do 20 metrów pod wodą. Posiadają znakomite możliwości maskujące, gdy jest na powierzchni wody i gdy jest pod wodą, sonary, monitoring podwodny, radary także dopplerowskie i nawigację satelitarną. Córa ma niezwykłe możliwości manewrowe a także prędkość podróżną osiągającą przy sprzyjających warunkach nawigacyjnych nawet 700-800 km/h. Może lądować przy brzegu, na plaży. Nie wymaga obsługi kosztownych portów lotniczych i morskich. Może prowadzić działania bojowe z rzek w warunkach śródlądowych. Duże pojazdy baza-mat, „córa”, pojazdy uniwersalne i skutery są niezatapialne, albowiem platformy tych pojazdów są w 4/5 wypełnione w bardzo licznych komorach z blachy tytanowej styropianem (jak plaster miodu) i warstwowo specjalnej jakości watą mineralną zamiast opancerzenia z otuliną zewnętrzną także z blachy tytanowej, są bardzo lekkie. Ponadto „Bazamat”, „Córa”, pojazdy uniwersalne i skutery są kompatybilne w działaniach taktyczno-obronnych i strategiczno-ofensywnych wodnych i wodno-lądowych z innymi formacjami.
– Ma możliwość wystrzelenia na wysokość do 1000 m specjalnego bardzo czułego sonaru akustycznego i radarowo dopplerowskiego, który znakomicie precyzyjnie rejestruje do 1000 km wszelkie pojazdy znajdujące w powietrzu, na wodzie i pod wodą z możliwością ich niszczenia. W/w pojazdy po zneutralizowaniu napędów głowicą humanitarną wrogich samolotów bojowych, jednostek pływających i pojazdów wojskowych na ladzie są także zdolne obezwładnić na kilka minut silną wolno-falową energią mózgi załogi agresora do sprawnego „abordażu”, którym wcześniej wyłączono zdalnie na określony czas silniki i radary także dopplerowskie humanitarną głowicą bojową.

– Problemy obronne stanowiące istotę Narodowych Sił Zbrojnych RP zostały w ocenie projektów pominięte. A przecież w/opisane pojazdy są wyjątkowo korzystne pod każdym względem w zastosowaniu obronnym. Stwierdzono także, że Oddziały Dowództwa Marynarki Wojennej nie prowadzą prac naukowych w zakresie badań podstawowych nad nowymi (nigdzie nie stosowanymi) środkami bojowymi jak i ich nosicielami.” Poinformowano także, kto zajmuje się takimi badaniami i gdzie należy kierować korespondencję w tej sprawie. Stwierdzono, że decyzję w sprawie badań i wdrożeń jest władny podjąć minister Obrony Narodowej. Odpowiedź podpisał pan kontradmirał Zbigniew Badeński – Szef Sztabu Marynarki Wojennej RP.

Oczywiście te same pisma łącznie z dokumentacją techniczną, zgodnie z zaleceniami wysyłałem pocztą internetową do kolejnych: Ministrów Obrony Narodowej, Szefów Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, Stoczni w Gdyni i Szczecinie, Centrum Budowy Okrętów w Gdańsku, Komisji Obrony Narodowej w Sejmie RP, Instytutu Lotnictwa w Warszawie, a także wedle wskazań Dowództwa Marynarki Wojennej do flot Sojuszniczych NATO: US Navy, Royal Navy i Marynarki Francji. Miłe odpowiedzi z szacunkiem i podziękowaniem otrzymałem na piśmie. – Więcej informacji jest na stronie internetowej: http://www.klawiterapia.com/bazamat i http://www.klawiterapia.com/dyskpo .

Moim zdaniem w/w pojazdy wodne i wodno/lądowe mogą mieć znakomite przeznaczenie także w gospodarce cywilnej, transporcie wodnym i rzecznym w ruchu pasażerskim. Gdzie niezwykle konkurencyjnie skraca się czas podróży z Polski np. lokalnie na Bałtyku do Sztokholmu i Helsinek w czasie jednej godziny. Pojazdy latające na fali mogą mieć rewelacyjne zastosowanie w ratownictwie morskim/oceanicznym i powinny się stać polską specjalnością eksportową.

Łączę najlepsze oczekiwania i pozdrowienia – dr Ferdynand Barbasiewicz, płk w st. spoczynku.

Błąd strategiczny Polski?

Główna narracja związana z właśnie podpisanym porozumieniem z USA pełna jest pochwalnych pień – nie tylko ze strony zwolenników obecnej polityki rządu ale także i ze strony wielu ludzi z opozycji. Być może słusznie – nie mam wglądu do tajników obecnej dyplomacji ani szczegółów porozumienia, ale czy na pewno i bezwzględnie?

Czy nie ma w tym ryzyka? Oto moje prywatne spojrzenie – szersze.

Może być nim zbytnie poleganie na sojuszu z USA. Przynależymy do Europy, której USA nie lubią (i której dyktują sankcje ekonomiczne), zresztą wzajemnie. W tej europejskiej rodzinie stajemy się pod tym względem prawie wrogiem wewnętrznym, podobnie jak z punktu widzenia Rosji. Wiążemy się z prymitywną kulturą (w porównaniu z europejską) i cywilizacją akcentującą siłę oraz przewroty i spiskowanie jako główne narzędzie polityki. USA praktycznie są rządzone przede wszystkim przez mafie bankierów i celebrytów żydowskich, którzy wspierają siły nieprzyjazne Polsce.
Chociaż UE nie jest doskonała, to gdybyśmy umiejętną polityką zmienili ją bardziej w federację niezależnych państw oraz utrzymując poprawne, ale nie wasalne związki z USA – wyszlibyśmy na tym lepiej. Mając wątpliwości czy Rosja faktycznie nam zagraża w aspekcie militarnym (Europa generalnie nie wykazuje takich obaw), sądzę że wydatkowanie olbrzymich kwot na uzbrojenie może być tylko zaspokojeniem amerykańskiego biznesu zbrojeniowego przy jednoczesnej małej użyteczności obronnej. 
Mam na myśli to, że gdyby  Rosja tylko rzeczywiście tego chciała, to dawno i łatwo by militarnie nas podbiła (ale nigdy o tym nie było nawet sygnałów) oraz że obecnie wojnę prowadzi się skuteczniej innymi środkami. A co do uzbrojenia to Rosjanie mają  w naszej okolicy środki skuteczniejsze niż Amerykanie, w tym na tyle tajne i nowatorskie, że wyprzedzają cały świat (?). W tym kontekście uzbrojenie konwencjonalne to pewnego rodzaju atrapa, użyteczna w lokalnych konfliktach i raczej jako straszak.

Także zależność ekonomiczna od USA (nie mówię o normalnym handlu) nie jest dla nas korzystna. Między innymi to inne normy jakości – przykładowo dla żywności gorsze niż nasze. To większa globalizacja a zatem uzależnienie. Sprowadzane gazu LNG ma bardziej wymowę propagandową niż jest realnym czynnikiem dywersyfikacji dostaw paliw. To mały procent potrzeb. Długoterminowe kontrakty na LNG mogłyby być absurdem, bo w realnym czasie jesteśmy w stanie opanować ekonomiczną technologię podziemnego zgazowywania węgla, co przy polskich olbrzymich głębinowych  zasobach uczyniłoby nas całkowicie niezależnym energetycznie państwem a nawet eksporterem gazu.

A propos pytanie: czy i ile gazu USA importują skoro są jego eksporterem?

Zatem refleksja: czy USA prowadzą wojnę na bliskim wschodzie ze względu na ropę i gaz, jak się często stereotypowo sądzi? Myślę, że nie przede wszystkim – chodzi o polityczne wpływy w regionie oraz wspieranie interesów żydowskich. Zauważmy przy okazji, że o ile my mamy płacić za amerykańskie uzbrojenie i utrzymanie baz, to Izrael otrzymuje od USA corocznie miliardy dolarów na zbrojenia. Wymowne.

A co do energetyki  – bardzo niepokoi mnie kontrakt na elektrownię atomową.
O absurdalności tego kierunku pisałem kiedyś np. w ramach artykułu Co z tą energetyką?  Tamże o energetyce rozproszonej, na którą powinniśmy postawić.

Podobnie jak porozumienie co do współpracy w zakresie służby zdrowia. Kto czyta moje teksty to wie, że  jestem szczególnie ‘cięty’ w tym zakresie. USA – pomimo największych na świecie nakładów na zdrowie jest najbardziej schorowanym społeczeństwem. Ich miliardowy program walki z rakiem poniósł fiasko. Wzorowanie się na amerykańskich rozwiązaniach zdrowotnych często prowadzi donikąd a kosztuje bardzo słono. To ich kolejna szansa na  biznes, wcale nie jednoznaczny z polepszeniem naszego zdrowia, i korumpowanie naszych decydentów okruchami z tego biznesu.

Wracając do stosunków między Polską a USA, to nie należy się zbytnio łudzić „przyjaźnią”, bo w polityce ważą interesy. A nasza przyjaźń ma probierz w postaci ciągłego wymogu wiz do USA (bodajże jedyny przypadek Europie). Mówi się o kryterium wskaźnika odrzuceń wizowych, który musi przedtem spaść poniżej pewnego poziomu. Zachodzi jednak pytanie: dlaczego ten wskaźnik jest duży? Podejrzewam że nie o zachowanie Polaków chodzi, ale o antypolskie nastroje w USA, a przynajmniej wśród tamtejszej administracji.

Podobnie takim negatywnym testem przyjaźni jest wspieranie przez USA roszczeń za mienie bezspadkowe … Zachowanie ambasador G. Mosbacher pokazuje jak Polska jest instrumentalnie traktowana.

Ogólnie nasze usilne zabieganie o … niesuwerenność nie licuje z silną pozycją Polski.  Bo jak inaczej nazwać dopraszanie się o stacjonowanie obcych wojsk? Może być użyte jako narzędzie polityki amerykańskiej, nawet w charakterze szantażu. A do tego jeszcze mamy za to płacić, gdy raczej za użyczenie terenów, mediów i aprowizacji powinniśmy wymagać kompensaty.

Wydatki te powinny pójść na większe nasze dozbrojenie i rozwój WP, a nie uzależnienie od obcej siły. Zauważmy, że nawet zakup bardzo drogich myśliwców F-35 (konstrukcja z 2006 r. z dalszymi modernizacjami, które nie stanowią podstawowej potrzeby obronnej polskiej armii i wciąż odnotowują niesprawności oraz będą dostarczone dopiero za parę lat) poprzez kody źródłowe awioniki i uzbrojenia będą tak czy inaczej kontrolowane z USA, z możliwością blokowania włącznie.  Może nie koniecznie te samoloty są w pełni amerykańskie, bo wiele podzespołów jest produkowanych przez Chińczyków. Jeśli Chińczycy produkują, to mogą tam umieszczać swoje czipy (?) a informacjami dzielić się z Rosją.  Nadto –  to broń ofensywna dalekiego zasięgu  (1700 do 2220 km) – kogo będziemy atakować? 
Podobnie rakiety. Gdy wspomniałem o tajnych broniach rosyjskich miałem na myśli także środki elektroniczne, które potrafią sparaliżować całą tę wysublimowaną technikę.
Już te parę czynników daje do myślenia czy to trafiona inwestycja, czy nie lepiej byłoby rozwijać naziemną broń przeciwlotniczą?

Nie wydłużając tego wpisu, bo można by jeszcze sporo dodać – mam szereg wątpliwości czy ślepe poleganie na Ameryce nie jest naiwnością  naszych polityków.

Opinie jak wyżej są głupio komentowane jako prorosyjskie. Nie mam nic wspólnego z Rosją podobnie jak bardzo wielu komentatorów, którzy mają podobne zastrzeżenia.

Obym się mylił, bo Polsce potrzebny jest dobry sojusz.

[publikowane z opóźnieniem ze względu na brak dostępu do Internetu z wakacji, co może skutkować także kłopotem z przesłaniem całości…]

Lepsza polska energetyka

Bez wiary potykamy się o źdźbło słomy, z wiarą przenosimy góry.
Soren Aabye Kierkegaard

geoteria - mapa
Złoża gorących wód są prawie pod całą Polską (kolor pomarańczowy)

Tytułowy temat „dręczy” mnie coraz bardziej wobec „jakiejś” monstrualnej indolencji kolejnych rządów w Polsce gdy planuje się naszą gospodarkę. Wziąłem w cudzysłów „jakiejś”,  bo domyśłam się przyczyn, o czym dalej.

Temat jest szeroki – dotyczy zasobów naturalnych, dyrektyw unijnych co do OZE (Odnawialne Źródła Energetyczne) oraz krajowych działań w tym zakresie, polskiego górnictwa i skandali z tym związanych, mitologii CO2 jako głównego czynnika zmian klimatu, nagonki na wiatraki, polityki antysmogowej, elektromobilności itd.
Dziś nie poruszę wszystkich tych tematów – wskażę głównie na geotermię.

Oprócz innych miejsc (np. Energetyka rozproszona, głupcze!) o energetyce pisałem już i tutaj – znajdziesz po tagu energetyka.

Przypomnę np. że ostatnio we wpisie Świat Polskich Odkrywców pisałem o ciekawych rozwiązaniach efektywnego spalania – zarówno paliw jak i odpadów. Osiąga się sprawność (wg  konstruktorów)  do 97%! i bardzo małą emisję pyłów, CO2  i szkodliwych substancji.
W Lapidaria listopadowe było o COP24, a we wpisie Koniec lata o naszych zasobach surowcowych, w tym energetycznych, gdzie powołałem materiał
Wybudźmy się z letargu medialnego: bogactwo albo pauperyzacja – skala zagrożeń bezpieczeństwa energetycznego

Tam Krzysztof Tytko ujawnia  prawdę i przekręty w sektorze energetyki i zasobów naturalnych.
Podobnie tutaj Komisja śledcza za grabież polskich złóż.
A z narady środowisk niezależnych – Wrocław – 29.X.2017 (Obywatelski Komitet Obrony Polskich Zasobów Naturalnych) – Marek Adamczyk, Krzysztof Tytko, Zbigniew Martyniak – https://youtu.be/IgtYSkvOlTk.

Jest zatem wiele materiałów – nie wymieniam wszystkich, bo teraz przechodzę do tematu bieżącego – geotermii.
Chociaż, przepraszam – „bieżącego”  … od dziesięcioleci.
Oto przykładowo audycja w TVP2 z 2009 r. podczas której Jan Pospieszalski dyskutuje ze specjalistami:
prof. Mariusz Orion Jędrysek, prof. Jacek Zimny, prof. Ryszard Kozłowski, Witold Maziarz –
https://vod.tvp.pl/video/warto-rozmawiac,przyszlosc-polskiej-energetyki-29012009,287898
(niestety trzeba przebrnąć przez długie reklamy i nie zrażać się ew. komunikatem o niedostępności).
Linki przy nazwiskach kierują do stron dyskutantów lub innych miejsc w sieci, gdzie znajdziemy dużo ciekawych materiałów o tych osobach, ich pracach i poruszanych tu zagadnieniach).

Telegraficznie:
Polska stoi na bogatych  złożach wód termalnych – wg ocen pokrywających z nawiązką (do 150 razy) krajowe potrzeby. Jest wykonanych ponad 30 000 odwiertów. Ich wykorzystanie (choćby częściowe) dla ciepłownictwa uwolniło by obciążenie istniejącej energetyki od potrzeb importu ropy i gazu, a dodawszy nasze  duże pokłady tych surowców oraz podziemną gazyfikację węgla (na wodór i inne gazy palne – dla energetyki o większych mocach) spowodowałoby że stalibyśmy się docelowo eksporterem na większą skalę niż Kuwejt.
Mowa jest też o energetyce rozproszonej (odpada przesył i uzależnienie od molochów energetycznych), o balneologii, o ośrodkach SPA, które mogłyby zarabiać na turystach, służyć zdrowiu, itd.

Minęło 10 lat, były raporty i plany_rozwoju – np. http://bit.ly/EnergPL i co mamy dziś?
Nawet gdyby, zważywszy pewne trudności techniczne, wykorzystać tylko część tych możliwości – moglibyśmy być przynajmniej samowystarczalni a docelowo europejskim potentatem energetycznym.

Energetyka ma dla nas znaczenie strategiczne nie tylko w świetle aktualnego „bezpieczeństwa energetycznego” ale w budowie naszej siły gospodarczej a zatem i politycznej. .

Co do złóż i technologii oczywiście należy  uwzględnić koszty dotarcia, które w niektórych rejonach będą duże, a w innych złoża są już na wyciągnięcie ręki – to kwestia odpowiedniej polityki energetycznej i ew. pomocy państwowej. Podobnie z technologią – tu moglibyśmy stać się pionierem i trendsetterem. I zarabiać na tym dodatkowo, uruchomić komplementarne innowacje, uwolnić się od obciążeń z powodu opłat emisyjnych.
Decydowałby rachunek ekonomiczny w szerszym kontekście, ale jeśli możemy zyskać np. teoretycznie 10 razy więcej niż mamy, to nawet osiągnięcie 2 razy więcej byłoby świetnym osiągnięciem. Potrzeba tylko determinacji, odwagi, wiary …
Niestety rządy jak dotąd bagatelizowały/sabotowały (?) ten olbrzymi potencjał.

Ech, polityka

Chyba kluczem jest dewiza „Nie pytaj jak i komu możesz pomóc, ale komu zaszkodzisz” – tak +/- działali u nas politycy. Oportunizm. Ale opportunity znaczy też szansa. Jest zdradą stanu/Narodu nie skorzystanie z tak wielkiej.
Domyślam się że chodzi o interesy obecnych potentatów energetycznych, zwłaszcza tych którzy są powiązani z zagranicą. Także interesy zagranicznych koncesjonariuszy naszych złóż, którzy mają nadzieję sami je eksploatować albo je unieruchomić by nie stanowiły  konkurencji.
Mam nadzieję, że ten zgubny i niemądry kierunek w polityce będzie odwrócony. Chyba że już za późno? W każdym razie dotychczasowa krótkowzroczna a prawdopodobnie i korupcyjna polityka już poczyniła wielkie szkody w naszym majątku i zabrała nam lata rozwoju. Im dalej będziemy brnęli w głupotę i dalsze nietrafione pomysły strategiczne, tym będzie trudniej i drożej.

Wśród polskich aktualnych polityków znam niewielu, którzy się o tym wszystkim wypowiadają. Oprócz posła Jarosława Sachajko zwrócę uwagę na Jacka Wilka (obecnie w ramach Konfederacji).

Z ostatnich dni – poseł Wilk był gościem na jednym z „wieców” wyborczych Roberta Biedronia  na Śląsku, gdzie ku zaskoczeniu prowadzącego zyskał zainteresowanie a nawet aprobatę dla tezy o wartości węgla dla naszej gospodarki – przy wykorzystaniu jego gazyfikacji. To był przykład jak świadomość tego rozwiązania jest mała i należy to zmieniać. Nagranie: https://www.facebook.com/JacekWilkPL/videos/811423522590263/

Powtarzam – jesteśmy bardzo bogaci w surowce i moglibyśmy się stać jednym z liderów energetycznych i w powiązanych technologiach.

Burfil

Pesymista: optymista z praktyką życiową.
Julian Tuwim

Kontynuuję ‚wrzutki’ ze starego bloga mirrors.
Dziś mały sarkazm z  2010-03-06. Skoro satyra – to bez urazy ew. odbiorców. Mam nadzieję, że ówczesny pesymizm może już nie ma dziś  takich podstaw.  Ale… czy wiele się zmieniło od tamtego czasu?


Polska przoduje (tyłuje?) w rankingu państw, które najmniej łożą na rozwój nauki.
To zła polityka, ale argumentuje się, że brak jest środków.
Żeby więcej zaoszczędzić, proponuję np. takie oto rozwiązania.

Należy dowartościować Instytut Ziemniaka przez połączenie z Instytutem Filozofii. Pracownicy tego pierwszego już nie będą nazywani kartoflami, a filozofowie sięgną bardziej do korzeni (nie tylko ziemniaków) i nie będą majaczyli o lepszej przyszłości.
Podobnie można postąpić z placówką buraczaną przy Instytucie Cukrownictwa, to dowartościuje tych, których czasem nazywają burakami. Albo tych od buraków połączyć  z tymi od filozofii.
Proponuję nowe nazwy placówek: Burfil,  Ziemfil, Filoziem itp.
Jak oszczędność, to powinna być i w nazwach.

A może w ogóle zlikwidować instytuty przemysłowe, skoro już prawie nie ma przemysłu?
80% (?) towarów wytwarza się lub sprowadza z Chin, więc może raczej utworzyć instytut Made in China? Byłby tani – zatrudni się grupkę Chińczyków za miseczkę ryżu (też z Chin) i po sprawie.
No i po co nam uczelnie techniczne – potrzebują laboratoriów, sprzętu, praktyk przemysłowych (ale gdzie?),…
Lepiej szkolić tysiące prawników, bo naszym największym problemem państwowym jest przecież połapanie się w monstrum przepisów, adwokatura przekrętów i oskarżanie przeciwników politycznych.
Tu pieniędzy żałować nie należy!

Świat Polskich Odkrywców

aha!

Wszyscy wiedzą, że pomysł jest nie do zrealizowania.
A potem przychodzi jakiś nieuk, który o tym nie wie.
I on właśnie dokonuje przełomu.
Albert Einstein

W danym przypadku mowa jest o projekcie telewizji Tagen o polskich, współczesnych odkrywcach i wynalazcach oraz o ich dokonaniach. Tytuł projektu (dosłowne brzmienie) może być nieco mylący, bo „odkrywca” kojarzy się często z odkrywcą geograficznym, archeologiem, itp.  a tu chodzi – jak rozumiem – o odkrycia naukowe z akcentem na technikę użytkową. Ten wpis przybliża istotę tej ciekawej i pożytecznej inicjatywy.

Ma ona character konkursu (kwiecień – czerwiec 2019), w którym zachęca się polskich wynalazców i odkrywców (naukowych) do ogólnego ujawnienia swoich pomysłów oraz widzów do oceny tych pomysłów. Ma to za zadanie pokazać nieodkryty potencjał polskiej myśli technicznej, ale także pokazać  … systemowe utrudnienia na drodze tego ujawniania, pomocy państwowej i w zakresie wdrożeń.
Projekt uważam za szczytny, poniżej wprowadzenie pomysłodawcy (Mariusza Dąbrowskiego).

Ufundowano nagrodę przynajmniej 10 000 zł dla zwycięzcy, która może być powiększona przez dotacje od widzów.  


Tutaj wypada cofnąć się przeszłość, gdyż los polskich wynalazców i odkrywców był na ogół ciężki.
W wystąpieniu wymieniono przykłady takich osób jak: Jan Szczepaniak (kolorowa fotografia), Franciszek Rychnowski (gromadzenie ‚energii eteru’), Jan Czochralski  (namnażanie kryształów krzemu – technologia stojąca u podstaw mikroprocesorów), Jacek Karpiński (prekursor nowoczesnych komputerów),  Lucjan Łągiewka (wynalazca m.in.  zderzaka dynamicznego o nieznanej dotąd zasadzie działania). 
Zatrzymam się chwilę nad p. Lucjanem, ponieważ jako inżynier mechanik kiedyś specjalnie się tym interesowałem.

Patrz wystąpienie na XII Forum Wynalazków z 2012 https://youtu.be/2XkYf9Cp0HA, jego kanał (15 filmów) na YT https://www.youtube.com/channel/UC4PS1MDv6JOgZsnRri3KgHA lub krócej (2 minuty) na przykładzie https://youtu.be/mMNsLZWKOb4.

Do tej listy osób już nieżyjących, oprócz tak powszechnie znanych i uznanych jak Maria Curie-Sklodowska, Ignacy Łukasiewicz (wynalazca lampy naftowej i pionier przemysłu naftowego) czy Ignacy Mościcki (metoda produkcji kwasu azotowego z powietrza) itp., warto dodać wielu innych – dużo mniej znanych jak:

Józef Hofmann – autor m.in. wycieraczek szyb samochodowych i resorów (oprócz tego że był wybitnym pianistą). 

Jan Szczepanik – opatentował urządzenie do fotoelektrycznego zapisu dźwięku na taśmie filmowej.

Kazimierz Żegleń – wynalazł między innymi kamizelkę kuloodporną.

Józef Stanisław Kosacki – skonstruował ręczny wykrywacz min działający na zasadzie elektromagnetycznej.

Stanisław Tołpa – biolog,  badacz torfowisk i twórca preparatów zdrowotnych.

Jan Józef Baranowski  (urządzenia dla kolejnictwa, kasownik i drukarka biletów),

i wielu innych – patrz np. https://wynalazki.andrej.edu.pl/wielcy-polacy (są tam też biogramy).
WItold Gadowski rozpoczął kiedyś w ramach swych komentarzy tygodnia przegląd niektórych takich zasłużonych polskich wynalazców (np. tu), szkoda, że to się urwało…
Oni wszyscy wnieśli znaczący wkład w rozwój nauki, przemysłu i wygodę życia ludzi, także w zakresie światowym. 

Natomiast z żyjących polskich wynalazców, wymienię dość arbitralnie (przykładowo i z różnym stopniem „zasług”) następujących ludzi, których prace w różnych dziedzinach na ogół są mało znane publicznie lub z trudem się przebijają w gospodarce: 

Stanisław Szczepaniak – chemik, autor blisko 150 patentów i wielu nagród za wynalazki na całym świecie (zwłaszcza w zakresie preparatów zdrowotnych,  wyróżnia się tym że potrafi je wdrażać – ewenement na tle innych). 
Zdzisław Oszczęda –  odkrywca metod uzyskiwania i wykorzystywania nanowody  .
Zygmunt Wilkowski – biocybernetyk, terapeuta, geodeta, matematyk, m.in. opracował nowy system diagnostyki cybernetycznej. 
Jerzy Dora – wybitny specjalista od plazmy technicznej i autor związanych z tym wdrożeń.
dr Henryk Różański (fitoterapia). 
Emil Piasecki  – badacz zagadnień antygenów i powodów dziwnych chorób, odkrywca i popularyzator zjawiska niewidzialnej transfuzji, co tworzy nowy paradygmat w wielu działach medycyny.
dr Ferdynand Barbasiewicz – odkrywca i praktyk klawiterapii – niezwykłej metody diagnostyki i szybkiego leczenia wielu chorób uważanych za nieuleczalne, pomysłodawca innych intrygujących wynalazków z różnych dziedzin.
Jan Taratajcio – zadziwiająco wszechstronny badacz-amator w zakresie zdrowia, budownictwa, energetyki, muzyki … 

Wśród wynalazców są zarówno naukowcy z dyplomami jak i amatorzy, przy czym warto przypomnieć, że wiele wynalazków powstało właśnie dzięki amatorom i ten fakt nie powinien być powodem lekceważenia.

O ile w Polsce istnieje szczególny (negatywny) stosunek do wynalazców (co widać po bardzo małej ilości patentów), to jest to także problem na świecie, gdy dany wynalazek (odkrycie) jest nie po drodze potentatom lub monopolistom w danej dziedzinie.  Podobnie, gdy jakieś odkrycie podważa istniejący paradygmat naukowy, zwłaszcza jeśli wykazuje skuteczność.  Jest wielu takich naukowców, dawnych i współczesnych, o ktorych nic sie nie mowi. Niektórych okradają z ich pomysłów ww. potentaci – albo przejmując technologię pod własnym szyldem albo chowając ją do szuflady.

Warto wspomnieć o prekursorze (prawdopodobnie nie jedynym) podobnych akcji  – Januszu Zagórskim z NTV, który prowadził wielokrotnie już wspomniane przy okazji L. Łągiewki Forum Niekonwencjonalnych Wynalazków Konstrukcji i Pomysłów (w latach 2001 – 2010, reaktywowane w 2016), gdzie występowało wielu wynalazców.

Także Alex Berdowicz na swej stronie porozmawiajmy.tv zaprasza czasem ciekawych wynalazców.

Wracając do projektu.

Gdy to piszę opublikowano Inauguracyjny (1.) odcinek cyklu wspomnianego na wstępie projektu-konkursu przedstawiającego polskich wynalazców, w którym wystepuje  Wiesław Glaner.  Jest on twórcą działających rozwiązań technicznych do zupełnego spalania różnych paliw i odpadów w systemie zamkniętym. Byłoby to niezwykle pożądane w świetle obecnego problemu smogu, efektywności energetycznej oraz utylizacji odpadów. Autor opracował projektowanie takich systemów pod różne surowce, które mogą być „przystawką” do istniejących urządzeń spalających jak i instalacjami kompletnymi. Rozwiązują one także problem emisji CO2 przez absorpcję tego gazu przez popioły w wyniku czego powstaje pewien surowiec, który może być wykorzystany w chemii budowlanej (chociaż to nie jedyny pomysł na neutralizację CO2).
Jak w innych podobnych przypadkach wynalazca boryka się z utrudnieniami patentowymi, brakiem zainteresowania ze stony nauki oraz małym zainteresowaniem podmiotów gospodarczych. Jest to też przykład człowieka, który wrócił z emigracji z nadzieją na przysłużenie się Polsce, ale te nadzieje rozbijają się o mur niezainteresowania i braku pomocy.  Jak określił to prowadzący wywiad:
„Nie ważne jest tutaj jak możesz pomóc, ale komu możesz zaszkodzić”. 

Co do metod efektywnej energetyki – uważam ten temat za bardzo ważny i dlatego jeszcze go tutaj rozszerzę.
Otóż w zakresie efektywnego spalania mamy w Polsce obecnie więcej ciekawych pomysłów. Pisałem o tym kiedyś w artykule „Energetyka rozproszona, głupcze!  z którego zacytuję ten fragment:

… Jeśli jednak [stawiamy na] węgiel, to czemu nie są wdrażane dużo efektywniejsze sposoby jego spalania?
Zwróćmy uwagę na efekt skali wynikający z pojedynczych użytkowników węgla.
Przede wszystkim piece węglowe, zwłaszcza domowe, są bardzo nieefektywne.
Od razu podam parę przykładów jak można to robić lepiej.
Czyste i ekonomiczne spalanie węgla (od góry) – bez dymu i bez strat ciepła na zewnątrz nawet w zwykłych kotłach zasypowych – https://youtu.be/BnhHedGYtiU i cz.2- efekty po dobie od rozpalenia https://youtu.be/YSdxQ_54CIk. [niestety po czasie okazało się że te filmy zginęły…]
Są i inne prezentacje takiego spalania np. https://youtu.be/pYn4rd2Lqlw (jest ich dużo, dotyczy też spalania drewna, są i wersje do spalania dolnego z podobnym efektem).
Nawet tak proste i stare rozwiązanie jak piec rakietowy podwyższa znacznie efektywność spalania.
Dziwi, że nie stosuje się takiego usprawnienia jak „spalanie wody” – patrz te ciekawe prezentacje Jerzego Orła np. https://youtu.be/0A8ajRoHvOA
i http://porozmawiajmy.tv/wolna-energia-1-wykorzystuj-wode-jako-paliwo-jerzy-orzel/.
Zatem priorytetowo powinny być stosowane i wymieniane stare piece na energooszczędne, wysokosprawne (powyżej 90% wykorzystania paliwa stałego, tj. węgla, biomasy) kotły co. i cwu., według polskich już istniejących patentów.
Równie głośna jak bezpieczeństwo energetyczne, była ostatnio sprawa smogu. Węgiel przyczynia się do tego istotnie. Istotne są też choroby od zapylenia i koszty ich leczenia oraz zgony.
Jedno z rozwiązań to “Palnik do spalania dymu wery” – przełomowy wynalazek – https://youtu.be/LkGbZpIupco, który poprawia efektywność spalania o 30% i daje brak zanieczyszczeń kominowych.


W uzupełnieniu powyższego o wynalazku Mariana Strzelczykapiec do spalania bezdymnego, który oszczędza też węgiel, https://ekostrzelczyk.pl/, 

Wynalazca podaje: Sprawność do 97%! Mała emisja – normy dopusz­cza­jące emi­sje przez piece na paliwa stałe wyno­szą w przy­padku CO 700 mg/m3, a my mamy 15 mg/m3. Dopusz­czalne normy w przy­padku emi­sji pyłów wyno­szą 60 mg/m3, a dzięki uży­ciu naszego pieca jest to zale­d­wie 18 mg/m3. Takie wyniki osią­gamy, paląc w na­szym piecu zwy­kłym węglem bez nawiewu.
Bada­nia prze­pro­wa­dzone przez Insty­tut Ener­ge­tyki potwier­dzają zalety wyna­lazku.
Wywiad z p. Marianem –http://wlocie.pl/ …/o-jego-wynalazku-mowi-sie-w-calej-europ…/

Zobacz starszy reportaż-wywiad https://youtu.be/LkGbZpIupco (krótszy ) lub dłuższy wywiad https://youtu.be/NWB—Kt6KtI.
Dopiero teraz ten wynalazek przebija się u nas do uznania i zastosowania, bo dotąd był chwalony za granicą.
W świetle powyższego wcale nie trzeba byłoby wymuszać likwidacji wszystkich pieców węglowych (jak w Krakowie) na rzecz gazu, bo wystarczy zmienić je na węglowe nowej generacji lub dokonać odpowiedniej adaptacji (zdecydowałby rachunek ekonomiczny w szerszym kontekście).

O piecach rakietowych patrz jeszcze Michał wynalazca

Pozostaje żywić nadzieję, że jeśli nie z pomocą państwową, to prywatną i w pewnego rodzaju fazie skrytej,  projekty tego typu dojrzeją i w końcu wypłyną a wtedy może będą docenione. Zdaję sobie sprawę, że stoją za tym też sprawy polityczne, ale… nadzieja umiera ostatnia.
Organizator konkursu prosi o zgłoszenia kandydatów, a ja też chętnie usłyszałbym tutaj o takich wynalazkach i odkrywcach, których znacie.

O dalszych odcinkach projektu będę komunikował.
Wspomnieliśmy też o innowatorach i odkrywcach  z dziedzin nietechnicznych (np. zdrowie), ale oczywiście na uwagę zasługuje i wiele  innych, jak historia, klimatologia, matematyka,  psychologia itd. itd., ale to osobny temat.

(Ten artykuł realizuje postulat z ankiety Czytelników umieszczonej w tym wpisie

 

Prywatne podsumowanie kwietnia 2019

Pozwólmy ludziom być szczęśliwymi według ich własnego uznania.
Bolesław Prus

 

  • Nastąpiło otwarcie nowej wersji bloga – tej, którą czytasz. Opisałem to w tym wpisie.
  • Wciąż są sprawy do poprawienia. Np. teraz piszę w innym tutejszym edytorze – będę porównywał możliwości, formatowanie itp.
  • Opublikowałem kolejne miesięczne resume wpisów mojego serwisu Lepsze Zdrowie – patrz Nowości kwietnia 2019.
    W telegraficznym skrócie przedstawiam je tym banerkiem

nowosci LZ

i tekstowo w skrócie:
O technologii 5G cd., artykuły o żywności i ukł. pokarmowym, mleko i laktoza, rola układu limfatycznego, niezwykli terapeuci, nowe produkty, co jeszcze daje nam kawa, zapowiedzi imprez, sprawy polityczne (alert!), moje artykuły w innych miejscach, projekty w toku i … wiele więcej.
A już po ww. nowościach ukazało się parę ważnych wpisów na fanpage Zdrowie i Fitness dla Ciebie.
Dla nowych odwiedzających tę stronę wyjaśniam, że fitness w nazwie był związany z pierwotną jej misją, która teraz znacznie ustąpiła ogólniejszej i ważniejszej sprawie jak zdrowie w ogóle. 

  • Skoro o Facebooku, to wspomnę jeszcze o stroniczce Moc Wiedzy, którą powoli odbudowuję po dłuższym zastoju w poprzednich latach. Zapraszam!
  • Zamierzam umieścić tu wiele nowych wpisów, co do niektórych jestem pewny, co do innych chciałbym wysondować, co by Was interesowało przede wszystkim, i dlatego zamieszczam poniższą ankietę. To moje pierwsze podejście z ankietą z danej aplikacji – nie wiem jak się sprawdzi. Proszę o głosowanie.
    Zdaję sobie sprawę, że przy małej jeszcze odwiedzalności bloga liczba odpowiedzi będzie też mała i niemiarodajna, ale ta ankietka będzie tu Jakiś czas. Procentowy udział tematów będzie oczywiście się zmieniał wraz z kolejnymi odpowiedziami. Tematy już opracowane będę odznaczał lub usuwał.

Uwaga: uruchomienie podglądu wyników trochę trwa. 

  • Pogoda. Koniec kwietnia a bzy w pełni rozkwitu, kwitną kasztany, w sadach już zawiązane niektóre owoce, akacje mają liście, pylą topole, w lesie konwalie i już rosnące jagódki…
    Wiosna przyspiesza. Jej uroki cieszą, ale … to w czerwcu będzie lato, a w sierpniu już jesień?
    W Warszawie w kwietniu spadły tylko dwa deszcze nie licząc czegoś na podobieństwo świątecznego kropidła. Centralną Polskę omijały niże, jest wielka susza. To bardzo niekorzystne dla rolnictwa, dla lasów (w tym duże zagrożenie pożarowe) i dla ludzi – dużo kurzu w powietrzu.

    Pozdrawiam majówkowiczów z mojej majówki!

Lapidaria marzec 2019

Chory jest ten, kto unika miłości.
Sokrates

1. Nowości marcowe serwisu LepszeZdrowie.info skupiły się głównie na podsumowaniu wpisów na Facebooku. Moje perypetie zdrowotne i szpitalne, które tam krótko opisuję, zabrały sporo czasu i energii. 
Teraz błąkam się od lekarza do lekarza, bo sprawy sie komplikują i widzę, że moje dawniejsze krytykowanie obecnej medycyny znajduje praktyczne i osobiste potwierdzenie. Działanie „aby-aby” i wg schematu „jednostka chorobowa” > lek > dawka – bez wnikania w przyczyny i korelacje. Poruszam na stronie między innymi takie tematy: o leczeniu i uzdrawianiu, metoda klawiterapii, rodzaje i leczenie refluksów, czy mleko jest zdrowe, niebezpieczeństwa 5G i szczepień, metody na raka, co dla duszy to i dla ciała, S7Concierge(sprawdź co to jest).

nowości marcowe LepszeZdrowie.info

2. Pewne tematy wracają. Na przekór głosom, które bagatelizują takie sprawy jak technologia 5G lub przyczyny globalnego ocieplenia, ja – nomen omen niepokornie, widzę to albo odmiennie lub przynajmniej ostrożniej.

Co do 5G, to po tutejszym wpisie Alert 5G napisałem jeszcze notatkę 5G- niebezpieczna technologia.

Temat zjawiska ocieplenia klimatu i jego źródeł jest znacznie obszerniejszy, zatem rozbijam go na odcinki o nazwie Zmiany klimatu – co o tym sądzić?
Pierwszy z przynajmniej trzech znajdziesz tutajNastępne ukażą się tamże – przewiduję że w kwietniu.
Zanim pójdę dalej pozwoliłem sobie na ogólniejsze refleksje – zarówno o klimacie jak i obliczu współczesnej nauki. Tak jak widzę degrengoladę w medycynie chorób przewlekłych, tak i dzieje się gdzie indziej. Notatka ma tytuł Uciekinierzy z systemu
A propos – czy i ty nie miewasz ochoty by wyrwać się z Sytemu?
Nawet jeśli miejscami się mylę, to przynajmniej w tym odczuwam pewien komfort, że w jakiejś mierze to mi się udało.

3. Te notatki są umieszczone na stronie Moc Wiedzy – jeszcze mało znanej. Wpadnij – może polubisz?

5. A propos wiedzy i ostatniej informacji o tym, jak mało Polacy czytają (nawet tych, którzy przeczytali chociaż jedną jest tylko 37%). Podane źródło przedstawia szereg danych szczegółowych oraz analizę przyczyn. Obawiam się że te przeczytane to często pozycje o małej wartości…
Co możemy zrobić? Wręcz mikroskpijnie wspieram czytelnictwo wpisami na Future Books, chociaż przyznam że rzadko – obecnie wolę czytać (obłożony jestem wieloma książkami) niż pisać.
Statystyki mocno podbija moja żona – przynajmniej dwie książki tygodniowo. Też na tym korzystam, bo opowiada mi o nich 🙂

6. Przypominam, że z końcem kwietnia platforma blox przestanie istnieć. Zamierzam się przesiąść z tym blogiem na wordpressa, ale zrobię to chyba nie prędzej niż w połowie miesiąca.

7. Na zakończenie akcent liryczny od mojego ulubionego wykonawcy i autora – Kortez śpiewa Hej, wy! Zwróć uwagę także na słowa.