Czas – jak go mieć? – cz. I

Czas nie czeka na nikogo. Wczoraj jest historią, jutro jest tajemnicą.
Dziś jest darem. (Może dlatego nazywa się po angielsku PRESENT?)

[To jest wpis archiwalnywiele wymienionych wpisów i linków nie jest aktualnie dostępnych, ze względu na zawieszenie serwisu L-earn.net; mam nadzieję kiedyś to odtworzyć, a tymczasem niektóre linki w charakterze protezy odsyłają do roboczego tekstowego archiwum, sorry ...]

Żyjemy w „intensywnych” czasach, w których natłok informacji, wymagania zawodowe, liczne pokusy i wyzwania, „wyścig szczurów” a nawet zwykła potrzeba przetrwania powodują, że odczuwamy coraz większy brak czasu.

Sam tego doświadczałem (i jeszcze nie do końca się pozbyłem) i dlatego temat ten nurtuje mnie od dawna. Można powiedzieć, że gdy uruchamiałem w 2003 r. witrynę www.L-earn.net , to jedną z przyczyn była konfrontacja z tym problemem. Hasło witryny  „Efektywność i rozwój osobisty” mówią za siebie: metodą na czas jest efektywność, by ją osiągnąć – trzeba się odpowiednio rozwijać – chodzi o filozofię życia, postawy, stosowanie odpowiednich narzędzi i metod, itd.
Tak naprawdę, to moje zainteresowanie datuje się od lat młodości, gdy za Kotarbińskim i innymi uczyłem się prakseologii.

Ten artykuł będzie krótką rekapitulacją tych przemyśleń (w zasadzie tylko wg wyboru materiałów ww. serwisu publikowanych tam na przestrzeni lat – by nie przeładowywać treścią) .

Oczywiście, tematem tym zajmuje się wiele osób – wiele się od nich nauczyłem.

Z drugiej strony – czasem drażni mnie powielanie pewnych sloganów, np. „KAŻDY z nas ma tyle samo czasu – 24h na dobę”.

Nie jest to prawda – w tym sensie, że są osoby, które mają dużo czasu nie przez swoją efektywność, ale dlatego, że ich życie jest puste, bo nie mają ambitniejszych celów ani zainteresowań – „zabijają” czas telewizją, grami on-line itp. Nie o takich osobach będzie tu mowa.

Z drugiej strony- przepuśćmy, że ktoś podjął się jakiejś pracy do wykonania w tydzień, która nawet przy ostrym zaangażowaniu wymaga 140 roboczogodzin, to nawet gdyby nic innego nie robił, pozostanie mu tylko po 4 godzin snu. Takie sytuacje dotyczą zwłaszcza twórców, gdy trudno wyręczyć się kim innym (o tym jeszcze później). Trudno powiedzieć, że obie te grupy osób mają tyle samo czasu!

Podobnie, inna jest sytuacja kogoś kto ma 70 lat i nagle postanawia, że zwiedzi cały świat (czy zdąży, czy starczy mu sił?),  a inna młodego człowieka, który ma życie przed sobą, a jeśli też chce zwiedzić cały świat, to może zacząć już „dziś” – wykorzystując np. semiretirement . [Na marginesie: od S. Schabowskiego dowiecie się sporo i o optymalizacji życia, w tym – w aspekcie czasu].

Zanim dojdę do konkluzji (komu teraz zależy na czasie – może do nich przejść od razu na końcu artykułu) – jednak trochę rozważań i przykładów.
Rada: wybierz sobie po wytłuszczeniach to, co Ci rzuca się w oczy jako ważne dla Ciebie. Wtedy warto przeczytać polecony artykuł/materiał źródłowy.

Sam czas jest wielką tajemnicą – artykuł O czasie  m.in. pozwoli Ci ocenić wartość czasu oraz poznać trochę jego naturę (to jednak szerszy temat nie na tę okazję).
Wiemy wszyscy, że czas ma też aspekt subiektywny – np. Paradoks CZASU (Ernsta Pöppela).

Czas zatem jest jednym z wielkich dóbr – wiele rzeczy można kupić, gorzej z czasem. Czas = nasze życie, suma doznań, samorealizacja. Ideał: mieć czas i pieniądze – jeśli ma się pieniądze – jest prościej, bo można nie pracować w zwykłym zawodowym znaczeniu, wiele spraw zlecić innym. Ale wiele osób zapatrzonych w pieniądz zdaje się nie mieć czasu by korzystać ze swej zamożności. Zatem warto się zastanowić, jakoś to zrównoważyć – patrz np. art. Szybko-wolno  i Złota reguła 24=3×8, czyli właściwy balans w życiu.

Iwona Kubis pisze (http://l-earn.net/index.php?id=392  ):

Zwolnij, rozejrzyj się, może akurat mijasz coś pięknego, kogoś niepowtarzalnego i okazja na ich spotkanie więcej się nie powtórzy? Czy warto tak pędzić? Dla kogo? W imię czego? Może lepiej poświęcić czas na nauczenie się metod, jak żyć efektywniej nie tracąc czasu a go zyskując?

Mówi się o dobrym zarządzaniu czasem, lepiej mówić o zarządzaniu sobą w czasie, bo de facto w małym stopniu rządzimy czasem 🙂

W artykule Zarządzanie sobą w czasie  rozważa się pojęcie „złodzieje czasu”, wiele technik organizacyjnych, wśród nich paradygmat ważności, diagram Eisenhowera, zasady planowania czasu, sposoby na pokonanie odwlekania zadań.

Podobne techniki znajdziesz w Skuteczność wg Stephena R. Coveya .

Autor położył podwaliny pod nową generację metod zarządzania czasem – w ramach swej ogólnej teorii i praktyki (!) efektywności. Te generacje to:

Generacja 1. – notowanie zadań i spraw – jako wyraz jakiegoś zakresu ich ogarniania

Generacja 2. – stosowanie kalendarza do przewidywania i planowania zajęć

Generacja 3. – współczesne metody „zarządzania czasem” uwzględniające priorytety, cele o różnym horyzoncie

Generacja 4. – zarządzanie sobą w czasie dla pielęgnacji i wzmacnianiu związków, osiągania rezultatów (Covey  – zwłaszcza w jego książce 8. nawyk).
Jedną z zasad jest „Rób najpierw to, co najważniejsze” .

Wiąże się to z uogólnioną zasadą Pareto , np. Pięć sekretów stosowania w życiu zasady 80/20 .

Dla przypomnienia: Zasada głosi, że 20% przyczyn generuje 80% skutków, czyli np. pracując nad czymś prawdziwą wartość tworzysz tylko w 20% tego czasu (80%). Reszta jest już dużo mniej efektywna. Ta reguła sprawdza się chyba wszędzie z małymi odchyleniami: 20% ludzi posiada 80% bogactwa, 20% kierowców generuje 80% wypadków itd. itp.

W szczególności autor sugeruje: Zrób listę tego, czego nie masz robić. Zastanów się, co tak naprawdę liczy się dla ciebie i stanowi wartość w twoim życiu, a następnie przestań robić wszystko to, co nie ma wartości lub nie czyni cię szczęśliwym.

W Strzeż się zasady 80/20  autor daje wskazówki jak praktycznie wykorzystać tę zasadę oraz podaje ciekawą zasadę „podwójnego Pareto”.

Uważaj też na następujące prawo Parkinsona:

„Praca rozszerza się wprost proporcjonalnie do czasu wyznaczonego do jej wykonania”.

Sprowadza się to m.in. do: Wyznaczaj terminy. Krótsze terminy. Nie odwlekaj!

To element zagadnienia planowania, przewijającego się przez większość artykułów.
W Planowanie – wstęp. Cele planowania i w planowaniu podkreślam rolę wyboru celów i terminów, omawiam zasadę SMART, podaję niektóre narzędzia (od czasu publikacji artykułu bodajże w 2004 r. pojawiły się już nowe!) , podaję wykaz literatury.

część druga

Reklama

Wolna wola a predestynacja

… przeciwieństwem głębokiej prawdy może być także inna głęboka prawda.
Niels Bohr

Tytuł zabrzmiał poważnie, zapowiadając prawie rozprawkę naukową.

Uspakajam, że nie mam takiego zamiaru. Sam temat jest istotnie poważny i wałkowany od wieków;  by móc się kompetentnie na ten temat wypowiedzieć zapewne musiałbym przebrnąć przez wiele dzieł filozoficznych.

Mimo to wtrącę swoje trzy grosze, dorzucając pewne spojrzenie związane z pojęciem czasu, rolą duszy, …

Istnieje dawny spór czy wolna wola w ogóle istnieje, bo „wszystko ma swoją przyczynę” i tak idąc w łańcuszku przyczynowo-skutkowym niektórzy dochodzą do wniosku, że wszystko jest wynikiem  jakichś warunków początkowych.

Inni twierdzą, że jednak istnieje też przypadek i on to zaburza klasyczną przyczynowość.

Ich stanowisko ponoć wzmacnia teoria nieokreśloności Heisenbega, efekty kwantowe, bifurkacje i działanie atraktorów w teorii chaosu.

Inni znów wierzą w akt woli, który może się przeciwstawić zewnętrznej przyczynie lub przypadkowi. Popularne stało się stwierdzenie (za Victorem Franklem), że pomiędzy akcją a naszą reakcją jest miejsce na akt woli, że nie musimy reagować mechanicznie. Zwłaszcza przejawia się to w prawie naszego weta.

Oczywiście jest to wszystko bardziej skomplikowane.

Zastanawia mnie czy istnieje zasadniczy konflikt pomiędzy wolną wolą a determinizmem lub tzw. predestynacją, wg której wszystko w naszym życiu jest z góry przesądzone.

Wyobraźmy sobie teoretycznie dojrzałego człowieka, który MA wolną wolę. W każdym świadomym momencie dokonuje sam wyborów kierując się analizą sytuacji, uwzględniając swoje priorytety, nie oglądając się na innych. Chociaż zarówno sposób myślenia jak i owe priorytety są jakoś uwarunkowane, a nawet czasem manipulowane,  to subiektywnie człowiek taki twierdziłby że kieruje się wolną wolą, w każdym razie – nie narzekałby, że ktoś mu coś narzuca. Możemy się zgodzić, że przez wolną wolę rozumiemy tu świadomy akt wyboru uwarunkowany (jednak!) własną hierarchią wartości.

Kiedyś życie tego człowieka się kończy. Wszystkie jego przypadki i wybory zostały zamknięte i tworzą jego „księgę życia”.

W historii żywotów wszystkich ludzi mamy  na dziś tyle takich „ksiąg”, ilu było tych ludzi.

Życia te były bardziej lub mniej wolne, czasami mocno uwarunkowane i zniewolone, ale wszystkie są dziś zamknięte i gdyby były literalnie zapisane – moglibyśmy w nich czytać.

Na podobieństwo zwykłej literackiej powieści – póki ją czytamy, nie wiemy co zdarzy się dalej, bohaterowie dokonują wciąż wyborów – chociaż książka JEST już napisana i moglibyśmy podejrzeć ciąg dalszy lub zakończenie powieści.

Hipoteza, że nasze księgi życia zostały już napisane bierze się z wiary w Boga, który zna całą przyszłość, nasz ostateczny los. Stąd (?) też  bierze się doktryna predestynacji.

Nawet jeśli jest prawdziwa, to czy zaprzecza naszej wolnej woli?

Psychologicznie nie, bo jeśli uważamy że jesteśmy wolni, to nam wystarcza (pozytywizm logiczny).

Ale także teoretycznie. Bo choćbyśmy w 100% byli wolni, to nasza śmierć zamyka doczesną księgę, daje tak czy inaczej jakąś indywidualną sumę. A to że Bóg ją zna (jest poza czasem) nie oznacza predestynacji!
Ona może wydawać się prawdziwa ex post, ale do ostatniego tchnienia mamy jeszcze jakieś wybory albo wybory i wpływ czynników przypadkowych i zewnętrznych – w tym sensie, w tym momencie,  księga jeszcze nie jest ukończona, i w tym sensie – po śmierci masz los jest już zdeterminowany.

Wiele lektur, mniej lub bardziej ezoterycznych, wskazuje, że czas nie istnieje, że jest naszą ludzką iluzją, interpretacją bardziej złożonego systemu funkcjonowania wszechświata. Wszystko dzieje się synchronicznie. Zatem i nasza przyszłość dzieje się „teraz”, a czas nie jest linearny, możliwe są też „rzeczywistości równoległe”. Nasz ułomny  umysł jest dość bezradny wobec takiego stwierdzenia, co nie oznacza, że nie jest ono prawdziwe.

Jeśli jest, to otrzymamy jeszcze głębszy wgląd w zagadnienie determinizmu. Ale czy ktoś to już rozgryzł? Byłbym ciekaw.

Wydaje się, że przyszłość fizyczna świata jak i nasze indywidualne losy, nie mogą być przez nas w pełni przewidywalne, ponieważ rodziłoby to paradoksy i zaburzało wolną wolę.

W dziełach teologicznych i ezoterycznych mówi się że Bóg dałam wolną wolę i ją szanuje, można powiedzieć, że sam sobie narzucił ograniczenie, by nie ingerować w nasze wybory, ale dając to prawo wszystkim innym ludziom. Nawet jeśli podpowiada lub pomaga, to na nasze prośby lub na zasadzie sugestii – nie naruszającej naszej woli. Jest to zgodne z poglądem Tomasza z Akwinu i obecną wykładnią Kościoła.

Zacytuję jeszcze fragment z pewnego przekazu channelingowego (któremu skłonny jestem zaufać):

Wolną wolą zawiaduje ostatecznie dusza. To ona a nie świadomy rozum podejmuje w tej mierze ważne decyzje. To ona wie co chce osiągnąć i czego chce doświadczać. To ona decydowała o inkarnacji i życiu w jakie chce się uwikłać. To ona i tylko ona ma prawo decydowania o wszystkim. Kiedy już zdecyduje, przekazuje swoją decyzję poprzez twoją podświadomość, do świadomości…

Może  kłóci się to z wyobrażeniami wielu ludzi, ale uważam że tak może być. Po pierwsze potwierdza istnienie wolnej woli, a po drugie odwiązuje od wolnej woli wpływy czysto ziemskie np. biologiczne, wychowawcze, manipulacje itp., bo dusza chyba nie podlega takim wpływom…

To jednak już szersze zagadnienie filozoficzno-religijne. W szczególności należy zastanowić się jeszcze nad różnicą między wolna wolą a wyborem…