Manipulacja medialna i społeczeństwo dezinformacyjne – bariery w komunikowaniu w sprawie suplementów i szczepionek

Najważniejszą sprawą w komunikacji
jest usłyszeć to, co nie jest powiedziane.
Peter F. Drucker

 bariery w komuikowaniu dezinformacja i zastraszanie

(Tekst zapożyczony z newslettera ZDROWIE&ZYWIENIE Renata Zarzycka-Bienias
– fragmenty istotne dla tematu, parę wtrąceń własnych w nawiasach [ ] i wyróżnień)
Więcej na stronie Autorki:
Manipulacja medialna spoleczenstwo dezinformacyjne bariery w komunikowaniu,
gdzie poruszone są i inne wątki i występują reklamy).

W ostatnich dniach, w komercyjnych mediach pojawiły się ostre ataki na antyszczepionkowców i na suplementy. Warto przyjrzeć się temu zagadnieniu z innej perspektywy, jako obserwator. W 2009 roku obserwowałam akcje propagandową ze szczepionkami przeciw ptasiej grypie. U nas aż huczało, straszyło, pokazywano w telewizji szkoły w USA, które miały być przetransformowane na szpitale i obozy dla chorych na ptasia grypę, w celu odizolowania ich. To wszystko w Polsce wyglądało strasznie. W tym czasie wyjeżdżałam wraz z dziećmi do USA na Florydę i tam spotkałam dużo osób – również Polonię amerykańską. Nikt nie słyszał tam o ptasiej grypie. Natomiast my poczuliśmy się jakby media w Polsce, z nas zrobiły idiotów. To doświadczenie zapamiętałam na całe życie. Teraz obserwuję dokładnie podobne sytuacje, jak zastrasza się ludzi w Polsce epidemiami infekcji, których tak w zasadzie nie ma. Jaki jest cel tego zastraszania? Jak myślisz? Jaka jest intencja takiego działania? O tym jest film poniżej, a na samym dole jest film tłumaczący cały proces, dlaczego tak się dzieje, że medycyna jest postawiona na głowie – prawie wszystko jest odwrotnie, niż powinno być w leczeniu, a wiele terapii zamiast leczyć, tworzy kolejne choroby. A tymczasem mądrzy, świadomi ludzie, obserwując tę sytuację piszą: „Wystarczy poczytać np. w Wikipedii piszą że w 2015 r była w Europie epidemia odry. We Włoszech parę tysięcy i na Ukrainie parę tysięcy zachorowań…

W Polsce w tym czasie zachorowało 45 osób.i żadna nie umarła. Czy wtedy była taka nagonka na antyszczepionkowców? Jedenaście zachorowań w tym roku??? Piszą też że umieralność na tę chorobę wynosi mniej niż 0,01% zachorowań czyli poniżej jeden na dziesięć tysięcy [a nawet dużo mniej] – to chyba mówi samo za siebie i daje do myślenia. W tamtym roku taką operację epidemii odry zaserwowali producenci szczepionek w USA i spotkali się z bardzo dużym sprzeciwem społeczeństwa…” – pisze Grzegorz Achrem. Wszystkim ludziom, którzy dają się wkręcać w taką manipulację informacją publiczną, polecam zostać obserwatorem obu „stron medalu”, zanim zaczną naskakiwać na siebie wzajemnie, obrażać się, obniżać swoją wartość i oceniać innych, za ich poglądy. Takie oceny i obrażanie, wszak świadczy wyłącznie o osobie, która ma takie zachowanie, bo czuje się słabsza i nie ma konkretnych argumentów [w danym przypadku mam tonę argumentów] oraz pełnej wiedzy na dany temat. W tym zagadnieniu polecam Wam kochani książkę, która jest zarówno moją lekturą pomocna w pracach przy doktoracie: „Bariery w komunikowaniu i społeczeństwo dezinformacyjne”, Marian Gołka, a szczególnie jeden rozdział: Manipulacja w społeczeństwie informacyjnym, manipulacja medialna oraz zniekształcanie informacji w mediach. A oto polecana książka dla tych, którzy lubią czytać i gimnastykować swój mięsień czyli mózg i potrafią używać umysłu – link: Bariery w komunikowaniu i spoleczenstwo dezinformacyjne …  Żyjmy bardziej świadomie Kochani i nie dajmy się wkręcać w cudzą grę, jaką uprawiają niektóre zagraniczne firmy farmaceutyczne [myślę, że wszystkie, bo to firmy dla biznesu]. Oto film, który wyjaśnia w prosty sposób proces manipulacji medialnej opinią publiczna w celu dezinformacji i przekazywania zafałszowanych treści. Mowa w nim o „strasznej” epidemii w Czechach i na Ukrainie, co faktycznie jest bzdurą i rządy tych krajów nie potwierdzają tych kłamstw. Jak wiemy z psychologii, kłamstwa wielokrotnie powtarzane w manipulacji, wpadają wreszcie w podświadomość umysłu nieświadomych ludzi i przez ich podświadomość są postrzegane jako prawdy oczywiste bez zastanowienia się nad tym, jakie śmieci wpuszczamy niekiedy w swój umysł i bez uruchomienia analitycznych filtrów informacji. Zawsze warto sobie zadać pytanie, jaka jest intencja przekazywanych nam treści, czy faktycznie chodzi o nas i nasze zdrowie, czy o marketing firm farmaceutycznych poprzez technikę starą jak świat – zastraszania nas. Zobacz bardzo ważne filmy tłumaczące, skąd bierze się takie zakłamanie i propagandowy marketing i zacznij żyć bardziej świadomie – link: https://youtu.be/INGbIzVn3_o [oraz archiwalny materiał o straszeniu nas ptasą grypą http://www.faceci.com.pl/subskrypcja10.html i świńską grypą (2005 rok) http://www.faceci.com.pl/grypa_swinska.html ] Proszę dziel się tymi informacjami z innymi ludźmi, mów im aby się uspokoili, otworzyli szeroko oczy i uszy i zaczęli myśleć, aby nie wpadali w panikę i zastraszanie, bo to blokuje rozsądne myślenie. Pomóż im w tym, aby stanęli z boku tej sytuacji i bardziej się przyglądali niż panikowali. Po prostu wyślij im link do tego artykuły na blogu, aby poczytali i dostrzegli, jak bardzo są manipulowani przez większość informacji medialnych, powtarzających jak papugi zniekształcane informacje. W taki właśnie sposób , kłamstwa powtarzane wiele razy, wpadają do naszej głowy po którymś razie i wyglądają jak prawdy oczywiste. Życzę wiele rozsądku, dojrzałości i mądrości oraz wykazania postawy obywatelskiej i pomocy spanikowanym znajomym i rodzinie. … mgr Renata Zarzycka-Bienias doktorantka w dyscyplinie „Nauki o mediach” _______________________________________________________

Wpis ten koreluje z ostatnio odrzuconym przez Sejm obywatelskim projektem, który postulował by szczepienia PREWENCYJNE nie były przymusowe. Znający temat wiedzą, że to podeptanie praw rodziców i zagrożenie zdrowia dzieci ze względu na liczne przeciwwskazania medyczne. Trwa w ogóle nowa zmasowana propaganda szczepień. Z ostatniej chwili – poniżej list otwarty w sprawie jednego z takich przejawów. 

Autor listu deklaruje chęć wystąpienia w sądzie, gdyby był oskarżony 
o pomówienie. Chce udowodnić swoje ogólne racje, z którymi osobiście 
się zgadzam.

PS. ten wpis będzie kolejnym przyczynkiem (po: Niedostatek prawdy) 
do szykowanego tutaj artykułu lub nawet ebooka Co się dzieje.

	

AI – Rubikon przekroczony

Sztuczna Inteligencja (Artificial Inteligence – AI, u nas używa się też skrótu SI), to temat coraz głośniejszy.

Dlaczego taki tytuł?
Bo to już nie fantazja, stało się…
W 2017 r. Google zaprezentował swój projekt o nazwie Auto-ML, który ma ułatwić projektowanie modeli uczenia się maszyn poprzez automatyzację tego procesu.  Pozwoliło to stworzyć NASNet – „dziecko” sztucznej inteligencji zaprojektowane do wykrywania obiektów. Ten „twór” przewyższa dotychczasowe najnowocześniejsze architektury uczenia maszynowego stworzone przez ludzi, innymi słowy nie jest to już wytwór ludzki.
Jest to Rubikon nieznanego  – w ten sposób lawinowo możemy stracić wszelką kontrolę nad pierwotnie naszymi tworami, bo … już nie są nasze i przewyższają nasze ludzkie możliwości.
Lawinowo, bo kolejne systemy będą tworzyły swoje „dzieci” jeszcze bardziej doskonałe, ale nie wiemy jak, w jakim kierunku i co z tego wyniknie.

Przykład pokazujący nie tyle (?) zagrożenia, co możliwy skok.
Od dziesięcioleci rozwijane są programy do gry w szachy.  W wyniku tej długiej ewolucji, do której włożono doświadczenia mistrzów, wiedzę programistyczną z elementami optymalizacji obliczeń, obszerne banki rozgrywek, strategie i taktyki, już dość dawno komputer przejął prym nad mistrzami szachowymi.
Niedawno badacze Google opisali swój twór z dziedziny AI o nazwie AlphaZero, który na podstawie tylko elementarnych zasad gry (zasady poruszania figurami, bez strategii, historii itp.) po 4 godzinach nauki był zdolny wygrać pojedynek z najlepszymi programami szachowymi na świecie.
Nawet  nie wiemy czy jest to wiedza o grze w szachy w naszym rozumieniu, czy coś innego.
Komputerowe boty wspomagane przez AI uczą się  … tworzenia własnych języków, przy pomocy których się porozumiewają i pomagają sobie wzajemnie. Chyba już nie wiemy o czym ze sobą „rozmawiają”.
Google prowadzi i inne podobne projekty jak Google DeepMind, zapewne także ich wyszukiwarka coraz bardziej wykorzystuje AI.
Wiadomo że istnieją systemy głębokiej inwigilacji – nie tylko w Internecie, ale …wszędzie. Też wspierane przez AI.

Dlatego tak alarmistycznie podszedł do AI Elon Musk, jak by nie było inżynier-wizjoner (założyciel SpaceX, Tesla, Neuralink i innych awangardowych projektów). Od czasu gdy opisywałem te
projekty (Elon Musk – biografia twórcy PayPala, Tesli, SpaceX ) Elon większą uwagę zwrócił właśnie na AI.

Musk obawia się możliwej, może wkrótce, nowej sztucznej inteligencji – super AI – takiej, która jest znacznie bardziej inteligentna niż najtęższe ludzkie umysły i przewyższa je w niemal każdej dziedzinie, pod względem wiedzy ogólnej a nawet i zdolności społecznych.

Od ponad 2 lat Musk  patronuje przedsięwzięciu non profit OpenAI, która monitoruje zagadnienia AI . Open AI opublikowała wiele badań, mamy też szereg wypowiedzi samego Muska np.
https://youtu.be/5taE_br3Vr8.
Najnowszy, gdy to piszę, z 30.07.2018 – https://www.inverse.com/article/47557-elon-musk-shares-rapid-a-i-advancement-the-future-is-accelerating traktuje  o przyspieszeniu badań i wykorzystaniu technologii.
Musk: AI jest fundamentalnym zagrożeniem dla istnienia ludzkiej cywilizacji (inna wypowiedź – „A.I. is Fundamental Risk to Civilization”). Mówi, że ta technologia stwarza potencjalnie większe niebezpieczeństwo niż broń nuklearna. Przesadza? Może ma na myśli brak regulacji międzynarodowych, jakich doczekała się broń jądrowa i mniejszą świadomość społeczną zagrożeń.
W popularnym wyobrażeniu mającym źródło w powieściach SF, zagrożeniem jest robot, który buntuje się przeciw człowiekowi i moze go np. zabić. W takim przypadku przewidujący konstruktor robota ogranicza jego oprogramowanie wbudowując odpowiednie zabezpieczenia i problem wydaje się zażegnany (pomijając jednak zwykłe awarie i błędy owego oprogramowania). Takiego robota można też po prostu odłączyć od energii lub fizycznie go zniszczyć.Tutaj mówimy jednak o czymś znacznie odmiennym. Autonomiczny system AI rozproszony w sieci nie ma konkretnej lokalizacji. Także jego oprogramowanie być może nie ma już ludzkich „bezpieczników”. Mało tego, taki system może się klonować w swych kopiach bezpieczeństwa, a lokalizacja tych klonów jest nieznana. To jest potencjalny potwór, który może zgotować ludzkości klęski tego rzędu jak opisywałem tutaj w „Czy czeka nas niewyobrażalny kataklizm?

Ale nie tylko E. Musk ma obawy. Podobnie Bill Gates i Stephen Hawking stwierdzili, że jeśli uda nam się stworzyć autonomiczną Sztuczną Inteligencję, będzie ona potrafiła stale się udoskonalać. Nie tylko przewyższy poziom człowieka, ale osiągnie poziomy niewyobrażalnego rozwoju. Stanie się wspomnianą Superinteligencją, której motywów nie będziemy mogli pojąć.

Musk od dawna twierdzi, że najgorszą rzeczą, jaka mogłaby się wydarzyć, jeśli chodzi o AI, to gdyby kontrolę nad nią miała jedna korporacja lub jakakolwiek inna organizacja.
Takie narzędzia już są stosowane – inwigilacja, tworzenie sztucznej rzeczywistości pod klienta by kupował, zakusy podejmowania decyzji biznesowych za klienta w otoczce reklamy. W tym kontekście musimy być przygotowani na zmianę sposobu myślenia o cyberbezpieczeństwie – na zupełnie nowe klasy ataków polegające na zatruwaniu świadomości sztucznej inteligencji przez hakerów.
Wyobraźmy sobie, że atakujący w ten sposób preparuje dane dla algorytmu, żeby osłabić jego czułość, oswoić z czymś, co jest anomalią. Jaki może być efekt? Np. beztrosko akceptowane kredyty, zgoda na bardzo niską stawkę ubezpieczenia. Możliwi są automatyczni super-hakerzy obchodzący zabezpieczenia, lub którzy na podstawie zachowań klienta zanotowanych w bazie, po cichu zaczynają wykonywać za nas transakcje finansowe czy dokonywać zakupów. To nowa jakość.  Same algorytmy sztucznej inteligencji są matematyczną czarną skrzynką nawet dla ich twórców, zatem wykrywanie i walka z tego typu atakami będzie niezwykle trudna i prawdopodobnie będzie wymagała… sztucznej inteligencji. Zatem zacznie się nowy „wyścig zbrojeń”, tak jak dotąd np. w sferze wirusów komputerowych. Nota bene i wirusy mogą być w ten sposób doskonalone.

Są oczywiście wielkie nadzieje i pozytywy AI, o których nieco dalej…

Tymczasem przypomnę ciekawy wykład – Jeremy Howard: Will Artificial Intelligence Be The Last Human Invention? (Czy sztuczna inteligencja będzie ostatnim ludzkim wynalazkiem?)

Nie tylko tytuł jest zastanawiający i prawdopodobnie trafny. Fascynujące ale i zatrważające, gdy uprzytamniamy sobie, że człowiek kiedyś … stanie się zbędny. Rozważania o deep learning przypomniały mi książkę „Golem XIV” St. Lema, który przewidział samo rozwijające się maszyny w 1981 r. (i wcześniej w innych miejscach, patrz także żartobliwe ale i filozoficzne „Bajki robotów” i inne nawiązania). Golem XIV upodobnił się do Boga, dając także odpowiedzi (lub ich unikając) na pytania filozoficzne.

Najwięcej aktualnych obaw budzą autonomiczne bronie podejmujące decyzje i akcje bez udziału człowieka. Bez rozterek i słabości – bezwzględnie wg zadanego algorytmu, albo – co gorsza  – ucząc się zabijania i podejmując w tym zakresie autonomiczne (bez kontroli człowieka) decyzje.
Przykładem są automatyczne drony bojowe. Broń taka może być autonomiczna lokalnie lub sprzężona z siecią o dużo większych możliwościach. Militarystom od dawna marzy się mechaniczny żołnierz lub żołnierz-cyborg, ze skasowaną empatią, bezwzględnie posłuszny, z podniesiona agresją, wspomagany wzmacniaczami siły.
Powstała kampania „Stop zabójczym robotom” wzywająca przywódców świata do zakazu tworzenia takiej broni.

Była dyskusja na twitterze bazująca na wypowiedzi paru polityków i influencerów. W. Putin podobno powiedział, że naród, który będzie przodował w zastosowaniach AI będzie liderem świata. Zapewne i tutaj trwa ukryty wyścig zbrojeń. Ten wyścig może być zarzewiem kolejnej wojny światowej, aczkolwiek innej niż dotychczasowe. Z drugiej strony rozwój AI jest w sporej mierze nieprzewidywalny.
Musk apeluje by politycy pilnowali naukowców i nieodpowiedzialne ośrodki (władzy, wpływów, mafijne itp.) przed ryzykownymi eksperymentami i uzyskaniem monopolu. Apeluje też o wczesne (a nie „po szkodzie”) regulacje prawne. Przyczynkiem może być kodeks zasad, którymi ludzie powinni się kierować w pracach nad AI. Stworzyli go E. Musk i prof. Stephen Hawking oraz inni i nazwali zasadami z Asimolar. Jest ich 23, a dotyczą m.in. badań i etyki.

Z kolei M. Zuckerberg oświadczył że jest optymistą i nie rozumie wspomnianych niepokojów. Zaskakująco określił „negatywistów” nieodpowiedzialnymi. Z kolei ja nie rozumiem takiego lekkiego podejścia. A może chce w ten sposób ukryć swe własne prace nad AI? Facebook ma złe notowania jeśli chodzi o prywatność i inwigilacje.

Jednym z nowych twórczych pomysłów jest by nakazywać maszynom AI nie tyle co mają robić, ale czego od nich chcemy. Podobnie roboty z AI powinny mieć wbudowane algorytmy ostrożności, podobne do ludzkich oraz mechanizm zaufania do ludzi większy niż do „siebie” (?) (opinia naukowców z Berkeley University).
Musk wskazuje nie tylko na przyszłe zagrożenia ale i na te obecne, gdy AI wykorzystuje się do kontrolowania ludzi. Oprócz wspomnianej inwigilacji tworzy się zautomatyzowane procedury rozpoznawania rzekomych terrorystów po wyglądzie, co może być pożyteczne gdyby nie bazowanie właśnie na samym wyglądzie.
Podobnie cenzorowanie/odrzucanie rzekomych fake news. Znów – to może być pożyteczne o ile nie jest na bazie algorytmów nacechowanych ideologią, zwłaszcza w duchu „poprawności politycznej” lub pod potrzeby silniejszego „wielkiego brata”.

Ostatnio głośne jest na Facebooku banowanie obrazów Rubensa i podobnych klasyków malarstwa przedstawiających nagość, ale jednocześnie zdarza się przepuszczanie pornografii i obscenicznych obrazków np. z parad i ekscesów gejów. Niedokładny głupi algorytm czy tendencyjność?
Elon Musk znany jest ze swych programów kosmicznych, myśli o AI także w kontekście zwiększenia szans ludzi w starciu z obcą sztuczną inteligencją.

Sieci neuronowe – jedna z technologii AI, nie są nowym pomysłem, ale obecna moc obliczeniowa, zwłaszcza w sieciach komputerów, dają im nowe możliwości. Sztuczna inteligencja uczy się na przykładach. Jeśli np. chcemy ją nauczyć rozpoznawać jakieś zwierzę,  nie musimy programować jego cech szczególnych. Po prostu trenujemy algorytm na setkach tysięcy zdjęć zwierząt, aż miliony matematycznych wskaźników wewnątrz algorytmu same ustawią się tak, żeby odróżniać dane zwierzę. Co doprowadziło do rozpoznania? Jaka jest wewnętrzna reprezentacja cech typowych dla gatunku wewnątrz algorytmu? Tego niestety nie wiemy.
AI rodzi nieoczekiwane pomysły o bezprecedensowych skutkach społecznych. Przykładowo, naukowcy z Nowej Zelandii chcą stworzyć pierwszego na świecie polityka AI – całkowicie wolnego od uprzedzeń, zdolnego do optymalnych decyzji i odpowiadającego na pytania wyborców.
Arabia Sudyjska nadała obywatelstwo robotowi Sophia. Zwrócono uwagę że ten żeński android ma więcej praw niż obywatelki tego kraju.
Słyszałem że podobne obywatelstwo nadała też pewnemu robotowi Holandia.

Przejdźmy krótko do pozytywów jakie AI ma do zaoferowania.

Niewątpliwie ta technologia będzie miała wpływ na wszystkie niemal dziedziny życia.
Od systemów zarządzania (w skali nawet globalnej – ale to pachnie NWO, czyli znów trzeba ostrożności i mądrości), po rozproszone, w skali pojedynczych przedmiotów, inteligentne gadżety.
Głośne są zastosowania w samochodach autonomicznych, w czym spory wkład ma właśnie E. Musk (Tesla).
Chodzi o autonomiczne pojazdy, które same podejmują decyzje, wybierają drogę i poruszają się bez udziału kierowcy. To jeszcze nie jest doskonałe – zdarzają się pojazdy, które mylą czerwone światło z zielonym czy same się kradną, ponieważ np. haker wyznaczył inne miejsce jako punkt docelowy garażowania niż podane przez właściciela.  Są i zagrożenia życia – żaden z producentów samochodów autonomicznych nie chce być tym, którego pojazd na skutek manipulacji bazy wiedzy przez hakera przestanie dostrzegać przeszkody na drodze.
Dużą dziedziną dla AI jest robotyka. Rosną możliwości różnych robotów – zakres działań, szybkość, precyzja, eliminacja błędów.
Istnieją już prawie zautomatyzowane fabryki (np. fabryka akumulatorów do samochodów elektrycznych Muska) oraz automatyczne linie produkcyjne.

Otwierają się olbrzymie zastosowania badawcze.
Zwłaszcza tam, gdzie zasób danych  do obrobienia przekraczał dotąd typowe możliwości obliczeniowe. Jest nadzieja, że dzięki sztucznej inteligencji będzie w końcu możliwe trafne przewidywanie pogody lub trzęsień ziemi.
Podobnie w diagnostyce medycznej, przykładowo by w porę wykryć nowotwory na podstawie wyników obrazowania diagnostycznego i innych wskaźników.

W zakresie  medycyny i psychologii – ich humanistycznego aspektu – na pewno nie chcielibyśmy zostać pariasem nowej technokratycznej rzeczywistości, raczej móc panować nad maszynami, umieć się z nimi porozumiewać.
E. Musk stworzył firmę Neuralink, która pracuje nad technologią pod nazwą „neural lace” – ma ona pozwolić na zamianę ludzkich myśli w polecenia zrozumiałe dla komputera i de facto umożliwić połączenie  ludzkiego mózgu z komputerem. Rozważa ona aplikacje medyczne zwłaszcza dla diagnostyki mózgu, wzmocnienia jego możliwości oraz zwalczania coraz powszechniejszych dolegliwości związanych z mózgiem jak epilepsje, depresja, udar oraz wspomaganie operacji, wbudowywanie implantów; oczekuje się rozwiązań do 2021 r.

W tym miejscu należy wspomnieć o kierunku nauki jakim jest Transhumanizm. Ray Kurzweil, jeden z pionierów transhumanizmu, konsekwentnie propaguje eksperymenty nad cyborgizacją ludzi, wizją ‚inteligentnych chmur’, itp. technologii. Zaczęło się od poszukiwania dróg do nieśmiertelności człowieka, np. przez stopniowe zastępowanie elementów jego ciała przez sztuczne mechanizmy. Jak dla mnie  – zatrważająca wizja, lansowana głównie przez psychopatów (nie tylko moja opinia), ponieważ  uważam transhumanizm za co najmniej chybiony, antyhumanistyczny 
koncept – przez brak pełnego zrozumienia życia, a przez to bardzo niebezpieczny i nieetyczny.
Także dlatego, że inteligencja jaką przypisujemy do sztucznej inteligencji to tylko ułamek ludzkiej inteligencji, na którą składa się (wg T. Buzana): i ta emocjonalna, duchowa, twórcza, społeczna, zmysłowa i fizyczna, liczbowa, przestrzenna, werbalna…
Te sprawy opisywała już przed 20 laty popularna książka Jamesa Trefil’a „Czy jesteśmy niepowtarzalni”, pokazując pryncypialną różnicę między człowiekiem i maszynami. Ale to jeszcze bardziej złożony problem,  którym tutaj się nie zajmiemy.

Superczłowiek-cyborg kusi siłą i sprawnością, ale pozbawiony protez (np. egzoszkieletu) będzie jeszcze słabszy niż przedtem. Jeśli już ulec tej pokusie, to lepiej gdyby dokonało się to przez lepsze odżywianie bez trucizn, oczyszczanie organizmu, podniesienie jego biologicznej odporności i nawyki sprzyjające zdrowiu. Jest też obiecujące pole dla zdolności na bazie ukrytych jeszcze lub nie docenianych sił umysłu. Mamy wiele nie wykorzystanych możliwości naturalnych.

Dziś o AI mówi się głównie w kontekście pracy, którą maszyny mają nam zabrać. Wydaje się, że to perspektywa odległa, ale to już się częściowo dzieje. Np. w wielu stanach USA klienci potrzebujący porady prawnej mogą skorzystać z chatbota, czyli… robotycznego prawnika, który odpowiada na pytania natury prawnej.
Na poziomie obywatela sztuczna inteligencja określi zdolność kredytową, wyznaczy ryzyko ubezpieczeniowe czy zoptymalizuje inwestycje naszego kapitału, itp.
Osobiście podzielam pogląd, że nie tyle fetyszyzowane bezrobocie jest problemem, bo w miarę postępującej automatyzacji produkcji i szeregu usług i tak to nastąpi, co zapewnienie środków utrzymania i godziwego życia dla członków przyszłego społeczeństwa.

Na koniec – żartobliwie. Może to i dobrze, że AI w wkroczy do naszego życia, zwłaszcza dla obiektywizacji polityki, bo wyraźnie wielu ludziom, politykom i publicystom … brakuje inteligencji. Oby jednak AI nie wyeliminowała całkowicie naszych unikalnych ludzkich cech, nawet z popełnianiem błędów, na których się uczymy i które wnoszą w nasze życie niespodzianki.

Powyższy krótki przegląd nie uwzględnia wielu aspektów już znanych i rozważanych, a wspomniana nieprzewidywalność AI powoduje, że prawdopodobnie także takich, których dziś nawet nie przeczuwamy…

Czy czeka nas niewyobrażalny kataklizm? (cz. 2)

 ( do cz. 1 )

Gra idzie o nasze istnienie!

kataklizm2

… Osobiście skłaniam się jednak ku tezie, że winowajcą jest niestabilne Słońce.
Od dość dawna śledzę ten temat (przyznam – amatorsko).
I tak, znam szereg książek, które opisują zjawiska cykli słonecznych.
Najbardziej znanym jest cykl 11-letni. Pisze o tym dość obszernie Andrzej Brodziak w książce Nadchodzi sztorm słoneczny (wydawnictwo KOS).
Minęło 20 lat od jej wydania, nie wszystkie przepowiednie autora się spełniły, ale historyczne wykresy dotyczące maksimów i minimów aktywności Słońca dość dokładnie pasują do różnych zjawisk społecznych, politycznych i psychologicznych, jakie miały miejsce.

Kto nie ma dostępu do tej książki, może przynajmniej zapoznać się z wywiadem z prof. Brodziakiem (wielkiego erudyty), jaki pojawił się w ” Nieznany Świat”; w numerze 2002/5 –  http://pwsz.nysa.pl/~andrzej.brodziak/minimum.htm.

Warto o tym wspomnieć (mimo pewnego „przeterminowania” ) ze względu na szeroki zakres zagadnień, jakie wiążą się z aktywnością Słońca. Są i liczne linki (niestety nie wszystkie już działają).

Książka omawia zagadnienie wpływu wiatru słonecznego, zjawiska stratosferyczne, okresy, ekscesy  i rezonanse Schumanna, charakteryzuje ważniejsze minima słoneczne i ich wpływ na wydarzenia historyczne,  ważne oddziaływanie fal elektromagnetycznych na mózg (np. rola astrocytów), korelacje aktywności Słońca z krótkoterminowymi rytmami biologicznymi, różne wątki filozoficzne, kulturowe i religijne oraz multum powiązanych tematów.

Z kolei książka Słoneczny Kataklizm, autor Lawrence E. Josph (Iluminatio, 2013 r.) podobnie szeroko i popularnie omawia „w jaki sposób Słońce ukształtowało historię i co możemy zrobić, by ocalić naszą przyszłość”.

Z noty bibliograficznej: „Za pomocą napisanych błyskotliwą prozą fascynujących opowieści Joseph pokazuje, w jaki sposób powinniśmy wykorzystać dostępną nam wiedzę i narzędzia – w tym pozyskane niedawno wyniki badań nad Słońcem oraz najnowsze zdobycze techniki, a także ludzką pomysłowość i instynkt przetrwania – w celu stawienia czoła zagrożeniom, jakie mogą nas spotkać ze strony naszej gwiazdy, a także w celu zabezpieczenia ludzkiej egzystencji, ziemskiej atmosfery, systemu satelitów, sieci energetycznej i infrastruktury jądrowej przed nadchodzącym kataklizmem”.

Z noty bibliograficznej: „Za pomocą napisanych błyskotliwą prozą fascynujących opowieści Joseph pokazuje, w jaki sposób powinniśmy wykorzystać dostępną nam wiedzę i narzędzia – w tym pozyskane niedawno wyniki badań nad Słońcem oraz najnowsze zdobycze techniki, a także ludzką pomysłowość i instynkt przetrwania – w celu stawienia czoła zagrożeniom, jakie mogą nas spotkać ze strony naszej gwiazdy, a także w celu zabezpieczenia ludzkiej egzystencji, ziemskiej atmosfery, systemu satelitów, sieci energetycznej i infrastruktury jądrowej przed nadchodzącym kataklizmem”

Pomimo wielu nader ciekawych wątków tej książki, od razu przejdę do owych zagrożeń.
Zdaniem autora pojedynczy wybuch na powierzchni naszej gwiazdy może całkowicie zniszczyć nasz obecny tryb życia. Paradoksalnie – im bardziej się rozwijamy, tym bardziej stajemy się zależni od naszych wynalazków. Cywilizacja już nie jest w stanie funkcjonować bez elektryczności. Chodzi głównie o sieci energetyczne. Gdy uderzy w nas strumień energii ze Słońca – sparaliżuje te sieci na wiele miesięcy czy nawet lat i pozbawi prądu miliony ludzi na całym świecie. Tak wynika z raportu Amerykańskiej Akademii Nauk przy współpracy z NASA z 2008 r.  pt. Severe Weather Events: Understanding Social and Economic Impacts. Brak prądu dla ludności to sprawa poważna (o czym dalej), ale jeszcze bardziej dramatyczny skutek będzie polegał na tym, że po trwającej około miesiąca (czasem znacznie krócej) przerwie w dostawie energii do elektrowni atomowych nastąpi utrata  możliwości schładzania reaktorów (prętów paliwowych), co doprowadziłoby do serii eksplozji podobnych i większych niż te w Czarnobylu i Fukushimie. Powietrze, woda i ziemia zastałyby skażone na dziesiątki lub setki lat.

Czy to możliwe?
Przywołajmy wydarzenie zwane efektem Carringtona. 28 sierpnia 1859 r. do Ziemi dotarła pierwsza z dwóch olbrzymich fal plazmy słonecznej. Przez następne 24 godziny w wielu zakątkach świata pojawiły się czerwone zorze. Następnie 2 września dotarła druga silniejsza fala. Paraliżowała linie telegraficzne, tryskały iskry, powstawały pożary. Kompasy wariowały uniemożliwiając nawigację. Słynne blackouty (zaciemnienia) w USA wynikające z podobnych zjawisk o natężeniu rzędu 15% tych z 1859 roku oraz późniejsze w 1909 i 1921 roku spowodowały zwłaszcza awarię strategicznych transformatorów w sieciach, co wyłączyło na wiele godzin prąd w szeregu stanach. Oczywiście blackouty mogą mieć rożne przyczyny jak huragany, trzęsienia ziemi, chwilowe przeciążenia przez odbiorców, awarie w systemach zabezpieczeń, błędy ludzkie. Wykaz takich awarii znajdziesz np. tutaj https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_major_power_outages#2018 . Z podanych w książce poważniejszych awarii:  13.03.1989 burza elektromagnetyczna  zniszczyła jedną z sieci elektrycznych w Kanadzie, co pozbawiło prądu 6 milionów odbiorców na wiele godzin, a niektórym przywrócono zasilanie znacznie później. W New Jersey spalił się transformator wart 36 milionów dolarów, co unieruchomiło na pewien czas elektrownię atomową. W święto Halloween w 2003 r. burza geomagnetyczna zniszczyła 13 transformatorów w RPA – usuwanie awarii zajęło mieszkańcom kraju kilka lat.

Oznaczało to w efekcie (poza ww.szkodami): brak bieżącej wody, paliwa (przy elektrycznych pompach w dystrybutorach), niemożność zasilania lodówek domowych i w magazynach żywności, ogrzewania i chłodzenia w domach, systemów wentylacji, utrudnienie działania szpitali, paraliż telekomunikacji. Obecnie, w czasie kolejnych blackoutów, doszły(by): paraliż bankowości i bankomatów, transakcji w sklepach (elektryczne kasy), w dużym stopniu różnych służb – paraliż centrów dowodzenia, w tym policyjnych, wojskowych i ratunkowych, systemów logistycznych, produkcji w fabrykach, kolei elektrycznych i sygnalizacji na traktach oraz na drogach w miastach, unieruchomienie większości samochodów w wyniku zwarć w elektronice, możliwe podobne sytuacje w samolotach i na lotniskach, awarie komputerów, telefonii komórkowej, pożary tam gdzie zwarcia skutkują iskrzeniem, unieruchomienie kuchni elektrycznych, powszechne ciemności spotęgowane dymami pożarowymi, lawiny nieprzewidywalnych skutków wtórnych, itd.
Słowem – totalny paraliż i chaos.
Równie, a może jeszcze bardziej dramatyczne – przy przedłużaniu się takiego stanu,  byłyby skutki społeczne. Gdy brak pożywienia, wody i lekarstw ludzie wpadają w nieprzewidywalne stany agresji, pojawiają się rozboje, szukanie winnego, powstają urazy psychiczne, ujawniają się patologie, zanika wszelki porządek.

Wrażliwość naszej elektroniki jest wykorzystywana przez bronie elektromagnetyczne – już używane do zdalnego unieruchomiania elektrowni lub nawigacji. Dlatego (i nie tylko dlatego) osobiście optuję stanowczo za energetyką rozproszoną – patrz dość obszerny artykuł Energetyka rozproszona-głupcze! – cz. 1 i cz. 2 (zobacz),  co było też podkreślone w omawianej książce. Sieci lokalne można zabezpieczać przed promieniowaniem dużo łatwiej, bo są niskonapięciowe i można je ekranować na krótkich odcinkach.

Czy są jakieś środki zaradcze?
Oprócz większej świadomości zagrożeń, zwłaszcza u decydentów, energetyki rozproszonej (co jednak wymaga czasu),  wspomnianych schronów (w przypadku ekstremalnym), istnieje dość proste remedium. Otóż od dawna wiadomo, że zainstalowanie przy głównych transformatorach linii przesyłowych specjalnych dławików pozwoliłoby zabezpieczyć je przed przepięciami. Wobec milionowych cen takich transformatorów, które zresztą nie są produkowane seryjnie ale na zamówienie pod szczegółową specyfikację, co wymaga czasu, koszt takiego dławika to ok. 150 tyś. dolarów. Mimo to i pomimo że od lat trwa „krucjata” na rzecz montowania dławików, prowadzona przez organizacje świadome niebezpieczeństwa oraz mimo ustawy GRID dotyczącej  niezawodności sieci energetycznej, rządy wykazują niezrozumiałą opieszałość w realizacji tego stosunkowo prostego planu. Krótkowzrocznie obawiają się skutków politycznych w ujawnianiu niebezpieczeństwa oraz proszenia obywateli o kolejny podatek, co osłabiłoby pozycję danej partii… Czy w Polsce sytuacja wygląda lepiej? Nie sądzę. Zapewne istnieją i inne możliwości zaradcze, ale to już sprawa specjalistów i sztabów kryzysowych.

Ponieważ artykuł jest już dość długi, to na koniec chcę tylko przypomnieć człowieka, od którego zaczęła się współcześnie świadomość zagrożeń ze strony Słońca i zjawisk kosmicznych. Wypada mu to oddać. To zapomniany przez wielu interdyscyplinarny geniusz Immanuel Velikovsky.
Z jego wielu zainteresowań temat Słońca i układu słonecznego opisany jest głównie w książce Zderzenie światów (oryg. Worlds in Colision – 1950 r.). W czasie 10-letnich skrupulatnych badań przestudiował źródła pochodzące ze wszystkich kultur. Wszędzie znalazł doniesienia o wielkich katastrofach naturalnych, zaskakujących swoim podobieństwem, co pozwalało mu przyjąć, że te dramatyczne wydarzenia objęły całą kulę ziemską. Pozostawało to w sprzeczności z powszechną teorią jednorodności, według której obecny stan Ziemi jest wynikiem niewielkich zmian zachodzących w długim okresie czasu, przy uwzględnieniu tylko takich procesów, jakie można zaobserwować obecnie. Ale co było jeszcze bardziej zaskakujące, to datowanie tych katastrof w czasach historycznych, kiedy według przyjętych poglądów naukowych panował spokój i wszystko pozostawało w normie. W tym samym czasie kiedy Velikovsky dowiedział się o globalnych katastrofach, odkrył też, że powszechnie przyjęta chronologia historii starożytnego Egiptu myli się o szereg wieków. W szczegółowych badaniach, przypominających dochodzenie kryminalne, zrekonstruował rzeczywisty bieg wydarzeń i znalazł proste i przekonujące wyjaśnienie wielu sprzeczności. Chcąc zweryfikować swoje odkrycia oparte na starożytnych źródłach, Velikovsky podszedł wszechstronnie do geologicznych, paleontologicznych i archeologicznych faktów, i wykazał, że – mimo sprzeczności z obowiązującą wiedzą – prowadzą one do tych samych wniosków. Unikalne podejście Velikovskiego polegało na tym, że potraktował dosłownie spisane starożytne świadectwa, zamiast interpretować je w znaczeniu metaforycznym. Jego odkrycia zgadzają się w szeregu  przypadkach z tezami podawanymi przez A. Lalaka i G. Skwarka. Tak jak szereg innych „katastrofistów” Velikovsky został publicznie zniszczony przez świat naukowy. To dość powszechny obrazek gdy ktoś próbuje podważyć paradygmaty. Większość naukowców natychmiast odrzuciła tę teorię, choć wielu z nich jednocześnie przyznawało, że NIE CZYTALI JEGO KSIĄŻKI. Wydawcę zmuszono do zerwania umowy z autorem, mimo że już w tym czasie książka stała się bestsellerem. Blokowano wszelkie próby naukowej debaty. Kuriozalne działania szacownego grona naukowego, skierowane na tępienie teorii Velikovskiego, same stały się tematem publikacji. Sytuacja powtarzała się przy następnych książkach i publikacjach dr Velikovskiego. Mimo że kolejne odkrycia potwierdziły wiele z jego przewidywań, naukowcom trudno było przyznać, że ktoś spoza wąskiego grona fachowców mógł trafnie przewidzieć fakty sprzeczne z ich poglądami. Mimo ostracyzmu Vielikovsky ma swoich następców.

Omówienia prac Velikovskiego znajdziemy np. w książkach: Zakazana Nauka (rozdz. Inkwizycja – proces Immauela Velikovkiego – J. Douglas Kenyon, tamże inne rozdziały nawiązujące do zjawiska),  w książce Zakazana Historia tego samego autora – rozdz. Męczeństwo Immanuela Velikovskiego oraz w artykułach internetowych. Znamienne tytuły, prawda?

Reasumując. Mogło być tak, że w owym krytycznym czasie (rok 1247-8 i poprzedzające katastrofy w cyklu 676 lat) nastąpiły koniunkcje jakiegoś zjawiska geofizycznego lub kosmicznego z cyklem 11-letnim. Słaba aktywność Słońca ma tak samo jak duża swe specyficzne oddziaływanie na Ziemię. Zauważmy, że na okres 2020 r.  i dalej przypada 25 cykl słoneczny o bardzo słabej aktywności i jest to aktywność praktycznie zerowa. To może wzmocnić tę hipotezę koincydencji.

Oprócz ww. cyklów występują różne inne – w dużej skali czasowej – https://pl.wikipedia.org/wiki/Masowe_wymieranie. Najbardziej znane skutki tych odległych wydarzeń, kojarzonych czasem z Kosmosem, to zagłada dinozaurów, potop(y).

Zjawiska na Słońcu wciąż jeszcze nie są dostatecznie poznane i zrozumiane. Tzw. stała słoneczna wcale nie jest stała. Co gorsza, na fali propagandy ruchu  ekologicznego w imię zapobiegania ociepleniu z tytułu działalności człowieka, wpływowe środowiska naukowe dopuszczają się kamuflowania i fałszowania odnośnych badań – jak w przypadku Vielikovskiego. Podobnie tzw. średniowieczne optimum klimatyczne, ponieważ podważa tezę o obecnym ociepleniu jako ewenemencie naszych czasów. Dlatego to drażliwy temat w kręgu klimatologów. Książka Słoneczny kataklizm dość szeroko omawia te manipulacje. Są i inne manipulacje przy pogodzie – tzw. geoinżynieria, w tym wykorzystywanie środków zmiany pogody jako broni oraz tajemnicze chemtrails. Omawiałem to kiedyś tutaj . Chociaż twierdzi się, że dokonuje się tych oprysków w celu ochrony planety przed słonecznym promieniowaniem (wtedy może byłoby to usprawiedliwione, ale jednocześnie truje się ludzi i ziemię toksynami), to trudno mi w to uwierzyć, bo rozsiewanie odbywa się i o zmroku, wczesnym rankiem i w nocy.

Nota bene ww. książka sporo miejsca poświęca prozdrowotnemu działaniu Słońca, co współgra z artykułem Słońce –zdrowe czy nie?
Temat klimatu i globalnego ocieplenia jest obszerny i skomplikowany. Kiedyś (2009 r.), przyczynkowo opisywałem to tutaj Dylemat:  człowiek – ekologia – klimat.
„Pogodę kosmiczną” z omawianymi efektami słonecznymi możemy śledzić na bieżąco na https://www.swpc.noaa.gov/.

Nawet jeśli powyższy alert jest nietrafiony lub przesadzony, powinniśmy zachować przezorność – przez wiedzę i działania zapobiegawcze. Już tylko lokalne awarie (nie koniecznie z powodu wpływów kosmicznych) scentralizowanej sieci skutkujące wybuchami i przeciekami reaktorów jądrowych stanowią śmiertelne niebezpieczeństwo. 

Gra idzie o nasze istnienie!

 

Czas leci

Nie myl wygody ze szczęściem, ani bogactwa z powodzeniem.
H. Jackson Brown

 

Zbliżamy się do końca roku. Był dość burzliwy – zwłaszcza w polityce w Polsce i w Europie – każdy to wie, więc nie o tym. Politykę czasem komentuję na twitterze. Burzliwie leci także czas, zwłaszcza gdy ma się 70+ . Tym bardziej staram się go nie marnować. Oprócz spraw prywatnych było sporo aktywności publicznej, którą chcę tu pokrótce zrekapitulować. Przede wszystkim zająłem się zdrowiem, głównie w serwisie http://www.LepszeZdrowie.info. Co miesiąc podsumowuję nowości, przy czym w grudniu zrobiłem to w połowie miesiąca tutaj, ponieważ w 2. połowie praktycznie umykam z sieci.
Zatem i nowinek było mniej, za to przygotowałem dość obszerne dwa artykuły odpowiednio o wegetarianizmie i powiązanym temacie ideologii ekologii (w ujęciu zielonych). Być może dla wielu kontrowersyjnie, ale ten temat tak ma…
Przy okazji wysłałem wcześniej życzenia świąteczne, ale tutaj z tym się jeszcze wstrzymam – mam nadzieję, że jeszcze zdążę osobnym wpisem.
Sprawy zdrowia też są polityczne – nie tylko w zakresie tego, o czym głośno przy okazji posunięć Ministerstwa Zdrowia i w ogóle kondycji “służby zdrowia”.
Bodaj ważniejsze są przyczyny jej kryzysów – działania lobby farmaceutycznego i ustawienie całej medycyny tak by mu służyło, gdy powinno być odwrotnie – to farmacja powinna służyć medycynie. Szczególnie bulwersujące są sprawy szczepień z całą opresją wobec obywateli i lekarzy, którzy wytykają wiele niebezpieczeństw i złych procedur związanych ze szczepieniami. Te sprawy przewijały się na LepszeZdrowie.info oraz na facebooku, gdzie o zdrowiu piszę częściej.
Jednak większe podsumowanie szykuję na początek roku – może być bomba. Ta polityczność medycyny to także celowe ukrywanie pewnych odkryć i metod terapeutycznych, które radzą sobie lepiej z chorobami przewlekłymi niż medycyna oficjalna. Z jednej strony to zrozumiałe z punktu widzenia biznesu i wpływów tej medycyny, z drugiej – to nieuczciwe wobec pacjentów, dla których ważne jest tylko by być zdrowym/uzdrowionym a nie ów biznes i jego procedury. Wróżę, że, ponieważ zdrowie jest sprawą wszystkich i ponad podziałami, to kiedyś będzie tym, o co potknie się każda władza – jeśli nie otworzy się na te lepsze metody i dalej będzie brnęła w kłamstwa.
Sporo czytam, i czasem komentuję książki na blogu nextboox, chociaż nie mam za wiele na to czasu (kuszą raczej czekające lektury). Moja strona www.StefanGarczynski.pl o ulubionym pisarzu niestety miała dłuższe wakacje. Wreszcie pod koniec roku zmobilizowałem się i zapuściłem w pewnym wydawnictwie ‘produkcję’ ebooka “O dawaniu”. To będzie gratis na zachętę do poznania dalszych książek Garczyńskiego, które pojawią się jako ebooki w przyszłym roku z możliwością uzyskania wersji drukowanej na żądanie. Gdy książka będzie gotowa pojawi się komunikat na blogu i w paru innych miejscach. Niech to będzie jeden ze świątecznych prezentów dla Ciebie.
Podobnie przekazuję w upominku zbiorek cytatów ‘rozwojowych’ pt. Myśl budująca. Ta mini publikacja (16 stron, pdf) odleżała się wiele lat w zagubionym szkicu – na szczęście go odnalazłem. Poczęstuj się.
Nadszedł czas prezentów, więc zadajemy sobie pytanie przy ich zakupie – na co zwrócić uwagę? by obdarowany był zadowolony, Na #użyteczność ? #zabawność ? efekt #wow ? #radość #materialność ? #cena ? #jakość ? #zaskoczenie ? itd. Mam więc kolejny prezent – tym razem już nie od siebie, ale ciekawy – filmik z poradą, który z powyższych czynników jest ważny – https://youtu.be/rwAka_nKzWE oraz ebooka z sugestiami najlepszych prezentów dla członków rodziny i przyjaciół – link pod filmem.

Rekapituluję dalej. Ważnym tematem w mej ‘publicystyce’ była technologia. Zobacz wpis Trudny los innowacji w Polsce – kiedy nastąpi przełom? który porusza sprawy energetyki, budownictwa, nowoczesnych technik diagnostyki i leczenia, kryptowalut. Jest to mini podsumowanie zagadnień, co wyręcza mnie tutaj w kolejnym omówieniu. Podobne posumowania z 2017: Drobiazgi początku listopada, Refleksje z wakacji (lżejsze tematy), Znów lapidarnie – na parę tematów, …

Wygaszam zajęcia biznesowe, w szczególności temat złota, chociaż wierzę że odżyje, natomiast zdrowie zahacza i o aspekt biznesowy w rewelacyjnym projekcie prywatnych usług medycznych oraz kawy alkalicznej.
Ok, można by sporo pisać, ale wchodzę w Twój czas przedświąteczny, więc kończę. Sam też pospieszam by zrobić liczne porządki, zwłaszcza w tysiącach maili i by pozbyć się z nich spamu (z dodatkową korzyścią…).
A jeśli jednak nie zdążę z życzeniami przed wigilią, to oto moje życzenia w skrócie:

 

Bądź szczęśliwy i chwytaj świąteczną radość!


I podziękowanie, że tu czasem zaglądasz. Do zobaczenia, a raczej przeczytania – jak mówią…

PS. myślę, że w ten czas szczególnie powinniśmy pamiętać o potrzebujących – z sercem.

#prezenty #posumowanie #rok2017 #życzenia #blog 

Trudny los innowacji w Polsce – kiedy nastąpi przełom?

Jednym z największych odkryć jakie uczynił człowiek,
i jedną z największych dla niego niespodzianek,
jest odkrycie, że może on uczynić to,
o czym ze strachem sądził, że nie potrafi uczynić.
Henry Ford

W niedawnym wpisie Drobiazgi początku listopada wspomniałem, że jako inżynier interesuję się technologiami.
Robią na mnie wrażenie różne oryginalne nowinki i gadżety ułatwiające życie. Ale jeszcze bardziej ludzie, którzy przecierają nowe drogi. Na razie często jeszcze mało znani. Np. https://youtu.be/VFuP3OBR0N0 – o tym, c
o można zrobić lepiej (wow!) a co praktykują #monopole. Jest sporo takich przykładów innowacji vs skostnienie administracyjne, biznesowe i naukowe.


Oto kolejny przykład.

Polacy mają duże osiągnięcia na polu zastosowania nanotechnologii i techniki zimnej plazmy w odniesieniu do spraw zdrowia i ekologicznego rolnictwa. Dzięki rewelacyjnym odkryciom i wynalazkom dotyczącym nanowody. Powstaje jednak pytanie – #nanowoda to kolejny sukces polskiej myśli technicznej, czy zagłuszona innowacja? Tak jak uprzednio blue ray, perowskity, itp. Zobacz:http://lepszezdrowie.info/Nanowoda.htm 


Czas na mądrzejszą politykę.

W dziedzinie zdrowia pojawia się coraz więcej innowacji, niektóre nie są wcale takie nowe, ale podobnie jak wyżej wymienione – z trudem przebijają się do medycyny.
Np. Holopatia oraz podobne techniki i technologie uzdrawiania, np. Quantec.

Jeśli o tym nie słyszałeś – zobacz to wprowadzenie: 

http://lepszezdrowie.info/holopatia.htm.

Poruszałem też parokrotnie sprawę polityki energetycznej w Polsce (np. Energetyka rozproszona, głupcze!). 

Oto kolejny ważny głosNarady środowisk niezależnych – Wrocław – 29.X.2017 (Obywatelski Komitet Obrony Polskich Zasobów Naturalnych – Marek Adamczyk, Krzysztof Tytko, Zbigniew Martyniak) – https://youtu.be/IgtYSkvOlTk 

Mamy wielkie bogactwa surowcowe i rozwiązania na ich nowoczesną eksploatację. Dlaczego rządy nie potrafią / nie chcą spojrzeć na to dalekowzrocznie?

Świętowaliśmy właśnie rocznicę niepodległości. Czy rzeczywiście jesteśmy niepodlegli?

Przy okazji – z kolei inne innowacje „idą jak burza” – przynajmniej w domenie bardziej prywatnej niż publicznej.. Np. kryptowaluty.

Czy słusznie i jakie można mieć obiekcje?
O tym ostatnio w tym artykule Kryptomania.

cdn.

Drobiazgi początku listopada

brzozy

1. Podsumowałem nowości października 2017 na mej stronie o zdrowiu – http://lepszezdrowie.info/news10.17.htm  
Między innymi: publicystyczne credo, uzdrawianie włączające umysł i ducha, o metodach psychometrycznych w diagnozach, podsumowanie konferencji Rewolucja Zdrowia, antyaging, dramatycznie o szczepieniach, anonse wydarzeń, nowatorskie odszkodowania zdrowotne, …

2. Jaka TV?

Codzienne kładzenie się spać o tej samej porze – to nudne. 
Co jakiś czas, tak jak dziś, planuję nocną TV, ale w programach prawie same horrory, thrillery i kryminały. 
Dzisiaj pewnie w końcu coś znajdę, ale generalnie wydaje mi się to dziwne a nawet patologiczne – takie filmy na wieczorne wyciszenie, uspokojenie i późniejszy dobry sen… 
Nie twierdzę, że wszystkie te filmy są złe, ani nie neguję gatunku, ale po co zmasowanie tego rodzaju rozrywki?
Przeważająca ramówka wygląda na politykę schlebiania niskim uczuciom i ich podsycania: strach, agresja, przemoc, mroczność, prymitywne motywy i zachowania…
Współczesne „chleba i igrzysk”?
Ale czy musi być krwawo i brutalnie?
To osobiste zdanie starszego pana – każdy wybiera to, co lubi…

3. Głos, który leczy?
To artykulik, który sugeruje uzdrawianie głosem pewnej piosenkarki. Nawet jeśli to naciągane (?), to przyjemnie posłuchać. A relaks, owszem – może leczyć.No i muzykoterapia, to przecież znana praktyka.

4. Jestem na twitterze. Jak tutaj, staram się nie być jednowymiarowy, tj. poruszać wiele tematów. Na twitterze, z racji że wrzucam też komentarze do aktualności politycznych, widzę głównie politykę – do znudzenia, właśnie jakby komentatorzy tylko tak jednowymiarowo widzieli świat. Chyba będę musiał zmienić środowisko…

5. Na www.StefanGarczyńki.pl dłuższy przestój – mam nadzieję ruszyć z ebookami pod koniec roku; trwają ustalenia co do praw i sposobu wydawania.

6. Nowe technologie. Jako inżynier interesuję się technologiami. Robią na mnie wrażenie różne oryginalne nowinki i gadżety ułatwiające życie. Ale jeszcze bardziej ludzie, którzy przecierają nowe drogi. Na razie często jeszcze mało znani. Np. https://youtu.be/VFuP3OBR0N0 – o tym, co można zrobić lepiej (wow!) a co praktykują monopoleJest sporo takich przykładów innowacji vs skostnienie administracyjne, biznesowe i naukowe.

7. Zapraszam na facebooka, gdzie dużo częściej piszę niż tutaj.
I życzę ładniejszej jesieni. A bywało pięknie jak np. w 2014 r. Pisałem wtedy na FB 7 listopada:

Nawet 20 st. w cieniu, a to przecież listopad! Leżenie na mchu w lesie, długie spacery. Leżak w ogródku. Piękne kolory.

Dziś ludzie wymykają z miasta na długi weekend, ale niestety pada, a ja właśnie wróciłem – po zaliczeniu pięknej pogody w swym leśnym refugium. Ja to się cieszę byle czym… (była taka piosenka). Byle czym?!

Zdjęcie na górze wziąłem z tamtej relacji.

Projekty mieszkań

Nikt nie jest niepotrzebny na tym świecie, kto zmniejsza brzemię innemu.
Charles Dickens

zły projekt mieszkania

W życiu zwykle nadchodzą zmiany: starsze pokolenie odchodzi, młodzi się wyprowadzają, potem powiększają rodzinę, niektórzy zmieniają miejsce pracy – czy  w danym mieście czy już w innym, coś komuś zaczyna przeszkadzać i musi zmienić lokum, albo warunki finansowe się pogorszyły lub polepszyły i już mamy inną sytuację, itp., itd.

I w mojej rodzinie zachodziły takie zmiany, wobec czego od paru lat śledziliśmy budownictwo mieszkaniowe.
Poznaliśmy setki propozycji.

Obecnie standard budownictwa – w porównaniu do tego sprzed 20 i więcej lat, znacznie się poprawił, lepsze materiały o dużej różnorodności, lepsze wykończenia, elewacje, więcej fantazji, dbałość o estetykę wykończenia.
Tak to wygląda z zewnątrz. Jeśli jednak chodzi o mieszkania dwu- trzypokojowe dla Kowalskiego, to zadziwia brak wyobraźni  architektów w zakresie jak w tych mieszkaniach miałaby  funkcjonować rodzina. Może to nie sprawa architektów, a deweloperów – o czym za chwilę.
Zawężę perspektywę wg własnych preferencji – rodziny aktywnej, ale myślę że takich jest coraz więcej. Zatem, gdzie tak rodzina miałby trzymać  2-3 pary nart, kije i kaski,  może sanki dla dzieci, inny sprzęt sportowy jak namiot, czasem deskę surfingową, odkurzacz, deskę do prasowania, ubrania zimowe/letnie i buty na zmianę, kilkaset książek, ew. przetwory, itp., gdy w mieszkaniu nie ma garderoby/pakamery, ani komórki lokatorskiej ani piwnicy?

Nie mówię o apartamentach, gdzie takie udogodnienia bywają, ale przecież to nie oferta dla przeciętnego obywatela.

Może to i nie wina architektów, ale raczej zachłannych deweloperów, którzy narzucają projektantom ramy w myśl hasła: wtłoczyć w daną kubaturę jak najwięcej mieszkań, wcisnąć loggię kosztem części pokoju, dać cienkie ściany działowe, zamiast kuchni aneks, budować jak najtaniej.
Mam „na pieńku” z deweloperami, bo to państwo w państwie, które żeruje na nienasyconym popycie i dodatkowo narzuca ceny znacznie powyżej swoich kosztów.
Zniesmacza to, że właściciele takich firm sami mieszkają w kilkusetmetrowych willach, a resztę traktują jak masę kliencką.
Poza tym buduje się coraz więcej na zasadzie wepchnięcia „plomby” pomiędzy istniejące budynki – bez pozostawienia jakieś powierzchni dla rekreacji i przewietrzania lub lokalizuje nowe osiedla (często molochy – kołchozy) na terenach bez dróg i usług lub w miejscach podmokłych oraz zalewowych, gdzie dawniej nikomu nie przyszłoby do głowy, by tam budować.
Jako człowiek już starszej daty pamiętam starsze budownictwo, w którym były garderoby, różne zakamarki do ew. zabudowy, schowki, spiżarki, piwnice, osobne WC, widne kuchnie, a nawet czasem osobne wejście „kuchenne”.
Ale nie chodzi mi o ekstrawagancje.
Czy osobne WC lub widna kuchnia to luksus?  W większości obecnych mieszkań, jakie widziałem, tego nie ma.

Rozumiem, że system rynkowy, kapitalistyczny z zasady różnicuje społeczeństwo, ale czy w ramach rozwoju, w państwie, które awansowało do pozycji rozwiniętego, nie powinny już obowiązywać jakieś przyzwoite minimalne standardy w zakresie wygody mieszkań?
Obecnie mówi się o programie Mieszkanie+, i chociaż to nie prywatna inicjatywa, a państwowa  – obawiam się, że skłonności oszczędnościowe będą jeszcze większe.

Najwyższy czas na refleksję – mielibyśmy kiedyś wyburzać takie nieciekawe blokowiska, jak to robiło się w Szwecji lub w Niemczech? Czy nas NA TO stać?

Dwa alarmy

Mnożymy majątki, okrajamy własne wartości.
Dalai Lama

ważne alarmy1.

Na tym blogu pisałem już parokrotnie o energetyce (np. Co z energetyką?).

Wobec przyjęcia decyzji o budowie elektrowni atomowej w Polsce (jednak) oraz skutków ostatnich nawałnic, postanowiłem zająć się energetyką ponownie. Powstał spory artykuł przeglądowy Energetyka rozproszona, głupcze! traktujący sprawę dużo szerzej. Artykułu  jednak nie umieszczam tutaj, ponieważ edytor  wariuje oraz nie pozwala na tak długie teksty.  Zatem odsyłam w inne miejsce – podzieliłem go na dwie części.

Jest to kolejna przymiarka do ważnego tematu, który zadecyduje o kierunkach rozwoju kraju.

Ale efektywność … w energetyce będzie kiedyś także elementem efektywności i wolności osobistej.
Rozwój idzie w tym kierunku. Dyskusyjne? To dobrze…

https://www.facebook.com/notes/leszek-korolkiewicz/energetyka-rozproszona-g%C5%82upcze-1/1471888926182234/ 

 cz. 2

https://www.facebook.com/notes/leszek-korolkiewicz/energetyka-rozproszona-g%C5%82upcze-2/1472037846167342/

2. Druga sprawa to już autentyczny alarm.

Zamach na prawa rodzicielskie, wolność. Medyczno-sądowy terror.

Komentarz Jerzego Zięby na FB, który przedstawia sprawę i jej kulisy

NIELEGALNY wyrok Sądu Rodzinnego w Białogardzie !!!

ALARM! PROTEST W OBRONIE RODZINY Z BIAŁOGARDU 19.09. godz. 13:00 pod sądem w Białogardzie!!

A tutaj dane szpitala :

https://www.gdzierodzic.info/placowka/675

Przesłanie na wideo

Jerzy Zięba do Jarosława Kaczyńskiego cz. 3 o końcu wolności Polaków
[emocjonalnie, ale czy można inaczej?]

https://www.youtube.com/watch?v=Qb6kYPpjZjg

Początek końca wolności Polaków… !!!

Bardzo wszystkich uprzejmie proszę, żeby nie zamieniać tego w walkę polityczną !!!
Nie o PIS tutaj chodzi. Chodzi o system.

Chodzi o ZASADY, które w bezczelny sposób pogwałcono. Napluto w twarz każdemu Polakowi… a przynajmniej ja się tak czuję.

Chodzi mi tutaj nie o szczepionki (o tym będzie później), a o sam sposób przeprowadzenia BEZPRAWNEJ akcji PRAWNEJ – i tylko na tym się skoncentrujmy, bo to będzie miało swoje konsekwencje dla wszystkich Polaków.

Dzisiaj szczepienia, a jutro ? Jutro może być już cokolwiek…

Zastanówmy się grupowo, społecznie – CO ZROBIĆ????

Nie wytykajmy sobie niczego… nie używajmy argumentów politycznych, nie ubliżajmy sobie, myślmy KONSTRUKTYWNIE… i wypowiadajmy się konstruktywnie. Bez wycieczek osobistych do Pana Jarosława Kaczyńskiego itd…

W miarę możliwości bez emocji, wiem, że w tym przypadku to trudne, ale… nie zaśmiecajmy tego wątku mową nienawiści… błagam Was o to…

+++++++++++

Ponieważ media bezczelnie kłamią tutaj jest wypowiedź ojca dziecka: 
https://www.youtube.com/watch?sns=fb&v=nbiwye5C_go&app=desktop

TUTAJ CYTOWANY TESKST ZE STOP NOP
Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach STOP NOP
15 września o 23:58
 · 


OGRANICZENIE PRAW RODZICIELSKICH DZIEŃ PO PORODZIE – RODZINĘ ŚCIGA POLICJA…

Jak nigdy dotąd teraz prosimy Was o udostępnienia! To absurdalny precedens nie tylko na skalę Europy, ale i całego świata…

Ogromny sukces Ministra Zdrowia, Prezesa Naczelnej Izby lekarskiej, Głównego Inspektora Sanitarnego i Rzecznika Praw Dziecka.

Dzięki licznym wystąpieniom publicznym wyżej wymienionych, dzięki ich szantażom i zastraszaniu, w Polsce władzę rodzicielską nad dziećmi przejmują funkcjonariusze medyczni.

Dnia 14.09.2017, w zachodniopomorskim, pewnemu młodemu małżeństwu urodziło się dziecko. Poród bez powikłań, dziecko zdrowe, 37 tydzień. Tylko gratulować. Normalna, porządna, spokojna rodzina. Błyskawicznie tego samego dnia Sąd Rodzinny postanowił wszcząć z urzędu postępowanie o ograniczenie władzy rodzicielskiej.

Już 15.09.2017 Sąd Rodzinny odbył o 8.00 rano posiedzenie w budynku szpitala, na którym wydał Postanowienie o OGRANICZENIU WŁADZY RODZICIELSKIEJ matki i ojca dziecka w zakresie decydowania o stosowaniu świadczeń zdrowotnych u noworodka oraz ustanowił nadzór Kuratora. NIE WYSŁUCHANO RODZICÓW!

Kuratorem została ustanowiona pewna Pani adwokat. Sąd upoważnił ją do wyrażania zgody na stosowanie świadczeń zdrowotnych z zakresu opieki okołoporodowej nad noworodkiem.

Powód ingerencji Sądu Rodzinnego w życie tej rodziny? Patologia, nałogi, bieda, brak warunków, choroby, przemoc? Może kwestie ratowania życia? Dziecko potrzebowało inkubatora? NIE. Normalne, spokojne, porządne małżeństwo z dobrymi warunkami, żadnych nałogów, patologii, konfliktów z prawem, biedy. Dziecko zbadane po porodzie, zupełnie zdrowe.

Powód jest tylko jeden. Funkcjonariusze medyczni donieśli do sądu rodzinnego, już w kilka godzin po porodzie, że rodzice nie zgodzili się na zaszczepienie ich dziecka przeciw BCG i WZWB, oraz podanie Wit K w zastrzyku. OD WIELU LAT NIE MA ULOTKI PO POLSKU1

To jest jedyny powód ograniczenia praw rodzicielskich. Zgodnie z wolą urzędników wymienionych w tytule. Na pewno są z siebie zadowoleni i świętują sukces.

A młoda rodzina? Zastraszona, zszokowana totalitaryzmem medycznym, nie mogąca uwierzyć w rozmiar bezprawia, zamiast przeżywać najszczęśliwsze chwile w życiu i cieszyć się potomkiem – ukrywa się ścigana przez policję. Mama, zamiast w spokoju dochodzić do siebie po porodzie, karmić, tulić i pielęgnować noworodka – przeżywa najstraszniejsze chwile w życiu. Oczywiście urzędników medycznych nie obchodzi jak taki ogromny stres wpływa na matkę i dziecko, jakim jest zagrożeniem ich zdrowia.

Sąd próbował zignorować ojca, nie pozwolił na nagrywanie sprawy odbywającej się poza siedzibą sądu – w szpitalu, nie dał szansy reprezentacji przez adwokata, nie pozwolił zadawać pytań świadkom, nie dał możliwości przedstawienia żadnych dowodów. Teraz tata chroni dziecko i matkę najlepiej jak może i potrafi. Przebywają w bezpiecznym miejscu.

TYLKO W POLSCE I W BUŁGARII SZCZEPI SIĘ NOWORODKI W PIERWSZEJ DOBIE ŻYCIA BCG I WZW B!

Tu można składać ‚podziękowania’… 
Główny Inspektorat Sanitarny
Marek Michalak
Kancelaria Premiera
Naczelna Izba Lekarska

—-

O NOP i szczepieniach w tym kontekście mówi Justyna Socha https://youtu.be/XKG7-RCAR-0, ale jest mnóstwo informacji o NOP w ogóle. 

To osobny temat (można sięgnąć do licznych publikacji np. na STOP NOP i ich stronie na FB –https://www.facebook.com/stowarzyszeniestopnop/ , kiedyś trochę różnych danych uzbierałem w tym artykule http://lepszezdrowie.info/szczepienia3.htm).

W danym przypadku chodzi o brutalność sądu i medyczny terror.

 

 

Znów lapidarnie – na parę tematów

Od lat z nikim w kraju nie zgadzam się – czy nie urodziłem się tu przez omyłkę?
Stefan Garczyński

Jak wspomniałem w poprzednim wpisie – pracuję nad nową wersją strony www.StefanGarczynski.pl.

Poszukuję zatem materiałów o pisarzu Stefanie Garczyńskim (1920-1993). Chodzi mi zwłaszcza o to, co trudno znaleźć w Internecie (materiały nieindeksowane publicznie lub nigdy nie udostępnione), głównie o osobiste refleksje o lekturach, swoje i obce recenzje oraz opinie, wspomnienia, artykuły prasowe (skany, zdjęcia), zdjęcia Autora, pamiątki, dane biograficzne itp. Z góry bardzo dziękuję i proszę o kontakt tutaj lub lepiej na admin(at)stefangarczynski.pl
I zapraszam do odwiedzin oraz komentowania wpisów i artykułów.

Głośno teraz o sprawach ekologii

Zaczęło się od smogu. Są opinie, że to jakaś akcja, nawet polityczna, bo smog bywał i wcześniej. Faktem jest, że tegoroczna zima była mniej łagodna od poprzedniej i ludzie palą w piecach. To bodajże główny czynnik. Można temu zaradzić. Samochody podobno mają w tym udział rzędu 16%. Jednak popieram gorąco plany elektromobilności – jako fan samochodów elektrycznych (patrz np. wpis o Elonie Musku).

Wielu płacze nad smogiem, a śmiało się z Jana Szyszko gdy interpelował w sprawie chemtrails. Wg mnie to nawet większy problem. Ale ten się śmieje, kto śmieje się ostatni, a płakał wśród pierwszych, jak ja nad naszym niebem (Chemtrails alert, Smugi na niebie, …)

chemtrails

(fotka z lutego, Warszawa, objąłem tylko skrawek nieba, które było pokratowane i w innych polach widzenia)

Ostatnio zaś o wycince drzew. Zawsze mnie to bolało (np. fragmenty tutaj lub tutaj), co jednak nie oznacza że dołączam do różnych kłamców, którzy wykorzystują to by dopiec rządowi. Ustawa dotyczy liberalizacji wycinki na terenach prywatnych, natomiast wycinka w miastach to sprawa samorządów, które – jak dowodzi wiele spraw – poczynają sobie wedle swych partykularnych interesów, często dając się skorumpować przez deweloperów.
Bliżej mi do wyważonej postawy Rafała Ziemkiewicza, który pokazuje manipulacje „ekologów” i wiewiórkową zadymę.

W ogóle, z tymi ekologami jest coś nie tak. Pisałem o tym parokrotnie (np. Ekologiczne?, Co z energetyką?, …). 

Animalsi tworzą lemingową religię w duchu superpoprawności politycznej. Dochodzi do tego, że ważniejsze jest życie jakiegoś skrzata leśnego niż życie dziecka. Aborcja – tak, strzelanie do dzików nie. Rozlewa się nienawiść do ludzi, a jednocześnie litowanie nad zwierzętami, nawet bez zastanowienia czy w wielu przypadkach słusznie.

dziki zbuchtowały park

A dziki wchodzą do miast, pod sam nos i robią wiele szkód. Zamiast się za to sensownie wziąć – akcje liczenia zwierza, kosztowne i nieskuteczne obławy i wywożenie poza miasto, a po jakimś czasie znów mamy je z powrotem. A wilki podchodzą już pod Kraków.
Gawrony i inne większe ptactwo rozmnożyło się niepomiernie, trzebią ptactwo mniejsze, rozwlekają śmieci z koszy, zanieczyszczają ulice.

robota bobrów

Podobnie nieskutecznie (jeśli w ogóle) działa się z bobrami, które dewastują tereny nadwiślańskie. Niedługo już brzegi będą bez drzew. Są i zagrożenia dla instalacji melioracyjnych i zagrożenia podtopieniami wywoływanymi przez żeremia.

Wreszcie, jeszcze poniekąd też z pogranicza ekologii.
Widzę sąsiadów, którzy kupują duże plastikowe worki na śmieci, w których potrafią je zbierać w domu ponad tydzień. Mówię o odpadach kuchennych. Dopiero po tym czasie wyrzucają, bo pewnie smród nie jest już do wytrzymania. Tyle że w windzie czuję go jeszcze przez pół dnia. W rodzinie w ogóle nie kupujemy takich worów, bo mamy sporo małych, jakie i tak pozostają po zakupach. Po uzbieraniu odpowiednio małej porcji odpadów od razu wyrzucamy do śmietnika. Nie ma smrodu, jest spacerek  🙂
I mam podejrzenie, że w tych worach (czasem dwóch) jest sporo „odpadów nadmiarowych” (zobacz, co mam na myśli).

Ostatnio zajmuję się głównie sprawami zdrowia, zatem zapraszam do odnośnych nowości z lutego – http://lepszezdrowie.info/news2.17.htm
oraz do bardziej bieżących informacji na https://www.facebook.com/Zdrowie.i.Fitness/ 
Jednocześnie wycofuję się z „biznesów internetowych” na rzecz działań edukacyjnych. Zresztą nie miałbym czasu na biznesy, bo pracuję nad sporą książką. Wbrew początkowym imaginacjom, zajmie mi to chyba z rok. Także projekt Garczyński też jest dość ambitny – docelowo wydanie paru jego książek w wersji ebooków, a może i drukowanych…

Stąd i rzadsze bywanie tutaj. Chyba że dla takich jak te, okresowych i lapidarnych wrzutek.

Najlepsza gra

…w życiu można uciec od wszystkiego z wyjątkiem samego siebie.
Graham Masterton

pilot tv

Gry komputerowe (i nie tylko) stały się wielkim przemysłem. Zyski z tej branży napędzają rozwój technologii – zarówno w samych grach jak i w podobnych dziedzinach np. w animacjach filmowych, reklamach, technikach wirtualnej rzeczywistości, symulatorach, itp. Zresztą to napędzanie idzie w dwie strony – zwłaszcza gdy ‚uwalniane’ są pewne rozwiązania, które były stworzone na potrzeby wojska.

Trzeba przyznać, że postęp w tych dziedzinach jest niesamowity – szczególnie gdy ogarnia się pamięcią jakże niezgrabne początki na prymitywnych komputerach.
Pamiętam to dobrze – jako facet starszej daty i ktoś, kto przez lata był (też) programistą.

Dziś chciałbym spojrzeć na gry komputerowe właśnie z perspektywy starszego człowieka.
Nie ujmując nic znaczeniu rozwoju tej techniki  przychodzi zastanowić się nad jej skutkami społecznymi.
Przyznam, po dawnych fascynacjach, sprawa już mnie osobiście nie dotyczy – nie gram.
Może z tego powodu nie powinienem się  wypowiadać o samych grach.

Prędzej o tym rodzaju rozrywki.

Dlaczego nie gram?
Cóż,  zacznę od (smutnego) zagadnienia czasu – w moim wieku ma się go już mało, a … tyle chciałoby się jeszcze przeczytać, zobaczyć, zrobić… (wspomniałem o tym na początku wpisu Czas- jak go mieć [jest tam odwołanie do strony
L-earn.net, która obecnie jest prawie nieczynna – rekonstrukcja]).
Przywilejem młodości jest nie tylko zabawa, ale poczucie, że czasu jest dużo, że „jeszcze wszystko zdążę”.

Po drugie – już dawno opuściła mnie chęć rywalizacji z kimkolwiek, a nawet podnieta zdobywania jakichś wirtualnych punktów. Zapewne frustrowałbym się tym, że już nie jestem taki sprawny.
Rywalizacja, walka w realnym świecie to wielki problem – w opozycji do współpracy i rozwoju, powiem nawet, że to zarzewie wielu problemów cząstkowych, które trapią naszą cywilizację. Nie będę rozwijał tego szerokiego tematu, natomiast mam przekonanie, że nasza kultura masowa i polityka wciąż podsyca takie nastawienia.

Widać to zwłaszcza w zalewie filmów sensacyjnych z przemocą na każdym kroku, z pompą adrenaliny, z „bij-zabij”.
Ma to przełożenie na gry komputerowe, w których wciąż jest dużo ‚strzelanek’.
Ponieważ gry są głównie dla młodych, to czy nie stoi za tym pewnego rodzaju indoktrynacja w kierunku przemocy, a nawet tego, co czasem nazywają „cywilizacją śmierci”?

To wciąga i deprawuje mniej zrównoważonych emocjonalnie. Nie bez racji są stwierdzenia, że obecny terroryzm, czy przestępstwa w ogóle, są karmione i tym wpływem. Kształtowaniem nieczułości już od najmłodszych lat.

To wciąganie staje się czasem początkiem hazardu i smutnym końcem w postaci nie tylko całkowitego uzależnienia, ale i realną katastrofą materialną – ze skutkami także dla całej rodziny.
Znam takie przypadki.
Jest w tym także pewien bardzo nieciekawy aspekt – zarabianie na wciąganiu młodzieży w ten  wirtualny świat. Jak powiedziałem na wstępie – to wielki biznes.
Sam też jestem nagabywany w sieci by przyłożyć rękę do tego biznesu jako pośrednik. Nawet gdybym miał na tym nieźle zarobić – nie mógłbym z powodów etycznych…

Młodzież teraz coraz bardziej alienuje się – i wśród rodzin i wśród rówieśników. Paradoksalnie, chociaż ilość kanałów porozumiewania się rośnie – komunikacja bezpośrednia – twarzą w twarz – powoli zanika.  Wszyscy wpatrzeni w smartfony lub siedzą wiele godzin przy komputerach zamknięci w swych pokojach.
Ma to nie tylko skutki  społeczne, ale i zdrowotne. Brak ruchu (który jest konieczny dla rozwoju ciała i jest niezastąpionym lekarstwem), zła postawa (przygarbienie), psucie oczu.

Młodzież teraz coraz bardziej alienuje się – i wśród rodzin i wśród rówieśników. Paradoksalnie, chociaż ilość kanałów porozumiewania się rośnie – komunikacja bezpośrednia – twarzą w twarz – powoli zanika.  Wszyscy wpatrzeni w smartfony lub siedzą wiele godzin przy komputerach zamknięci w swych pokojach.
Ma to nie tylko skutki  społeczne, ale i zdrowotne. Brak ruchu (który jest konieczny dla rozwoju ciała i jest niezastąpionym lekarstwem), zła postawa (przygarbienie), psucie oczu.

Wszechobecne wi-fi, smog elektromagnetyczny, dopełnia ponury obraz podstępnego psucia zdrowia.
Szczególnie smutne jest wystawianie na te zagrożenia już małych dzieci, które ‚muszą’ mieć swój smartfon, a niekoniecznie czas na zabawę ‚na podwórku’.
Z tym czasem jest coraz gorzej dla wszystkich – zagonienie rywalizacją, postawy roszczeniowe (mieć wszystko już za młodu) dokładają stresów. Z jednej strony potrzeba odprężenia jest w tej sytuacji zrozumiała, z drugiej strony – jej forma potrafi dodać jeszcze więcej stresu i zabrać dodatkowo czas, który można spożytkować korzystniej. Na rozwój, sport, lektury, spotkania towarzyskie…
Sam, chociaż też spędzam sporo czasu w sieci, to jest to moje miejsce pracy i marketingu (widzę w tym pożytki dla siebie i innych) oraz staram się równoważyć bycie w sieci z życiem w ‚realu’.

Dziś wirtualne życie coraz bardziej zastępuje prawdziwe, to surogat.

Na koniec powiem, że odkryłem już dawno pewną fascynującą grę, która przebija komputerowe.
Angażuje wszystkie zmysły, uczucia, stawia nas przed realnymi zagrożeniami ale i wynagradza realnie. Stwarza nieskończone możliwości dla chętnych i prawdziwie odważnych.

To życie. Najlepsza gra.