Niezbywalna wolność człowieka: wybrać swój stosunek do dowolnej okoliczności i własne odpowiednie działanie.
Viktor Frankl
Pierwszy kwartał i początek wiosny był zdominowany wszechobecnym tematem epidemii Cov-19 i wirusa SARS-CoV-2. Sprawa ma szereg aspektów. Jako że interesuję się medycyną, było to także przedmiotem przeglądu wiadomości w comiesięcznych „Nowości zdrowotne LepszeZdrowie.info” za marzec.
W skrócie (ale zobacz sam): Cztery artykuły wprowadzające i szereg wpisów szczegółowych. W szczególności podniosłem wagę naturalnej odporności i sposobów leczenia. Pytałem jak groźny jest koronawirus z Wuchan – dwie narracje i dylematy. Podałem mniej znane fakty i sposoby na koronawirusa.
Najbardziej interesuje mnie czy i jak wirus jest leczony, czy rzekomy duży (to sprawa względna porównując np. z grypą) odsetek zgonów ma inne przyczyny.
Jeśli prawdą jest że w Chinach ogłoszono zanik epidemii, to jak udało się ją zwalczyć. Zastanawia, że nasi lekarze jakby nie zadawali takiego pytania, nie próbują pójść podobną drogą. Leczenie to inne zagadnienie niż izolacja. Czyżby np. zastosowanie medycyny chińskiej uwłaczało na tyle medycynie zachodniej, że nawet kosztem zdrowia pacjentów nie przyjmą do wiadomości tamtejszych metod?
Były też doniesienia o chińskich sukcesach w leczeniu dużymi dawkami witaminy C. Zaakceptowanie tej metody oznaczałoby przyznanie racji naturoterapeutom, którzy są u nas zwalczani za takie rady. W szczególności wściele zwalczanemu „znachorowi” Jerzemu Ziębie, który merytorycznie to opisał i propagował. Pod tym względem jest on przykładem cenzury „z automatu” – cokolwiek by mówił. Zamknięto mu kanały na YouTube, vimeo i twitterze. Doprawdy – zamknięcie umysłów i siłowa obrona farmacji, która – jak widać słabo radzi sobie z epidemią.
Były doniesienia o szeregu lekarzach, którzy pokazali dużo skuteczniejsze metody, ale ich też się (jak dotąd) nie słucha, a nawet sekuje.
Przykładowo francuski dr Didier Raoult leczył 1000 pacjentów z koronawirusem ze skutecznością 99,3%. Badanie wykazało, że 100% pacjentów z koronawirusem, którzy otrzymali kombinację hydroksychlorochiny i azytromycyny, zostali wyleczeni w 6 dni. https://techstartups.com/…/french-researcher-dr-didier-rao…/
O tych i innych skutecznych (porównawczo) lekach mówił Witold Gadowski na podstawie swego śledztwa dziennikarskiego – https://gadowskiwitold.pl/aktualnosci/komentarz-tygodnia-czy-jest-lek/ , za co YT skasowało mu wypowiedź i musiał ją przenieść na vimeo. (był też ciąg dalszy, ale nie wdaję się w szczegóły – chodzi mi o fakt cenzurowania takich wypowiedzi). Dodam tylko że D. Trump rekomenduje stosowanie leków z hydroksychlorochiną – czyżby się nie liczył dla swoich polskich „sprzymierzeńców”?
Jeden ze znajomych skomentował post Gadowskiego mniej więcej tak (powtarzam z pamięci):
Samoloty budują konstruktorzy płatowców, mosty inżynierowie budownictwa, a od leków są medycy i farmaceuci.
Ale… kogo cytował W. Gadowski? Przecież lekarzy. Jak nikt inny tego nie chce ujawnić, to czyż nie jest to rolą niezależnego dziennikarza? Przy okazji – a kto wprowadza w Polsce technologię 5G i zarządza nią w imieniu rządu ministerstwem cyfryzacji? Minister M. Zagórski – bez wykształcenia technicznego, nie mówiąc o kierunkowym, v-minister W. Buk – podobnie, oraz J. Szczurek-Żelazko – pielęgniarka. Więc jak to jest z tymi kompetencjami?
To tylko przykład jeden z wielu.
Wracając do lekarzy – podobnie z ostracyzmem spotkały się osoby i stanowiska renomowanych specjalistów od wirusów i zdrowia publicznego, jeśli ich narracja odbiegała od oficjalnej. Wspomnę np. o doktorze Wolfgangu Wodargu (został za to wyrzucony z organizacji „Transparency International Deutschland”).
Ale patrząc szerzej – o czym wiele razy pisałem – mam większe zaufanie np. do inżynierów, którzy wypowiadają się w sprawach zdrowia niż do partyjnych aparatczyków oraz nawet do tych lekarzy-urzędników, którzy oddalili się od praktyki lub lekarzy tak zahukanych pracą że nie śledzą rozwoju nauki. Dodam w tym zakresie pewnego smaczku cytując wypowiedź znajomego Janusza Dąbrowskiego, autora całej serii książek o zdrowiu, innowatora i naturoterapeutę. Sam jest inżynierem i nawiązał do Jerzego Zięby – też inżyniera, ale z dwudziestoparoletnią praktyką w zakresie terapii i zdrowia:
Tytuł „INŻYNIER” – to obecnie dla niektórych słowo-narzędzie służące jako inwektywa…
Niezależnie od p. Jerzego Zięby, mnie również kilkakrotnie wyzwano od „inżynierów” 😁.
I jakoś tak jest, że ci usiłujący obrażać nijak nie są w stanie pojąć, że studia inżynierskie – to studia bardzo ścisłe – gdzie trzeba opanować m.in. matematykę, geometrię wykreślną, fizykę, chemię, projektowanie, technologie wykonania, automatykę, wytrzymałość materiałów, metaloznawstwo, mechanikę budowli itd. itp. – w zależności od profilu kształcenia. Studia takie uczą też pewnej ścisłości rozumowania – bo technika raczej niewiele ma wspólnego z dyskusjami filozoficznymi w wydaniu „małych jaśków” z piaskownic o „wyższość świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy”… I jak to jest, że ci usiłujący obrażać, nijak nie są w stanie również pojąć, że otaczają się wytworami myśli inżynierskiej jakimi są mosty, samochody, budynki, komputery, sprzęt medyczny, telefony komórkowe, statki oceaniczne, pojazdy kosmiczne, ba! nawet zwykłe garnki czy żelazka… I kiedy inżynier popełni błąd np. przy obliczaniu konstrukcji – to może dojść nie tylko do awarii urządzeń czy katastrofy budowlanej – może dojść do śmierci wielu ludzi.
I jeszcze jedno – jak inżynierowie, niebędący rasowymi polonistami, mogą pisać książki? Kto im dał do tego prawo?! jak śmią?! Na co sobie pozwalają?! Przecież nie kształcili się w kierunku „pisania” czy „mówienia”?! Prawda?! Bezczelne typy… 😁
Pozwoliłem sobie, też jako inżynier, na poniższy komentarz pod wpisem Janusza:
Coś w tym jest. Z własnego przykładu: studia techniczne dały mi bardzo dużo, ale uważam się za …humanistę. Mniejsza o wiele lat pracy w zawodzie, która coś konkretnego tworzyła, ale tak sobie porównuję – stosunkowo mało humanistów – tych tylko na tym skupionych, potrafi np. stworzyć samemu serwis internetowy, rozwiązać równanie, dobrze posłużyć się arkuszem kalkulacyjnym, napisać program, który rozwiąże mu jakiś problem, zaprojektować i wykonać jakiś mebel czy domek na działce, coś naprawić w domu, przeanalizować prawdopodobieństwo lub korelację, zrozumieć dobrze wykresy itd. – rzeczy przydatne nie tylko w zawodzie ale i w życiu prywatnym. A do tego – dla odprężenia technik sięgnie po literaturę piękną lub filozoficzną, natomiast nie sądze by humanista często sięgał po pozycje z matematyki (dla mnie uczta) lub fizyki. Zatem – nie umniejszając roli humanistów, nie dajmy się sekować za to, że jako inżynierowie lubimy poszerzać swoje horyzonty i komentować inne dziedziny.
Na Zachodzie zrozumienie tego, że nie tyle dyplom, co wiedza czyni kogoś kompetentnym, jest większe.
Biorę przykład kolejnego inżyniera – dra SHIVA Ayyadurai (MIT PhD., Inventor of Email, US Senate 2020. Scientist. Biologist. Inventor. Entrepreneur. Creating the Future. Truth Freedom Health. CytoSolve. Systems Health.EchoMail. CleanFoodCertified – jak przedstawia się hasłowo na twitterze ).
Ma wiele mądrych wypowiedzi na różne tematy, w tym obecnej sytuacji epidemicznej. Z tego względu poproszono go o wywiad w programie wRealu24, który … też został zdjęty przez YT – mimo że był merytoryczny i bez naruszenia zasad społecznościowych. Ale w przypadku tej stacji to nie pierwszy raz – poprawność polityczna przeszła w stadium poprawności prorządowej i promedycznej w postaci jawnej cenzury – na skalę już nie do zniesienia (w sensie psychicznym, ale może i faktycznym?).
We wspomnianych na LepszeZdrowie.info nowościach marcowych był zaanonsowany kolejny artykuł dyskusyjny, który pojawił się niniejszym blogu pt. Ciernie korony . Po powtórce niektórych wątków z ww. treści przeszedłem do dyskusji czy główna narracja jest prawdziwa i czy panika nie jest wyolbrzymiona. Oparłem się na szeregu wypowiedziach bynajmniej nie dyletanckich. Są coraz mocniejsze poszlaki że wirus jest sztuczny i może być elementem broni biologicznej. Fałszowane i naciągane są też dane o liczbie zgonów. Każdego zmarłego, u którego lipnym testem stwierdzono domniemanego koronawirusa, choćby miał 90 lat i był obłożnie chory na inne ciężkie choroby, zalicza się do ofiar „pandemii”. Celem takiego fałszowania statystyk jest naturalnie utrzymywanie nas w strachu i przerażeniu. Zapraszam do artykułu po szczegóły.
Zapowiedziałem kolejny artykuł poruszający aspekt cywilizacyjny i „świadomościowo-duchowy” obecnych zjawisk – niewątpliwie wstrząsnęły one ludźmi i pokazały słabość naszej technicznej cywilizacji, rządów, uczą pokory. Mówi się „już nic nie będzie takie jak dawniej”.
Jest to większe zjawisko niż wiele osób sobie uświadamia. Powstał więc wpis pt. Reset świata? (cz.1).
Będzie przynajmniej jeszcze część 2 – prawie gotowa, ale czekam na pewne potwierdzenia.
Poruszyłem w cz. 1 między innymi kontrowersyjny temat resetu w sensie pozytywnym w ujęciu zjawiska Qanon.
Co to jest (w zakresie a b c) i jakie są przewidywania – dla wielu temat nowy i szokujący…, chociaż nie wiadomo jeszcze na ile i jak się zrealizuje.
Sprawy medyczne i koronawirusa poruszam dość często na https://www.facebook.com/Zdrowie.i.Fitness/.
Ta wiosna jest inna także dlatego, że przy pięknej pogodzie zamknięto nas w domach jak w więzieniach. Narzucono drakońskie zasady poruszania się – pod groźbą wysokich kar.
Jako wielki amator lasu i ruchu cierpię z tego powodu szczególnie. Zamknięcie lasów uważam za bezsensowne. Co innego pola biwakowe (gdzie można ustanowić patrole), a co innego spacery po lesie. Ok. 40% Polaków mieszka na wsi – często w pobliżu lasów – oni też i zwłaszcza narzekają na to ograniczenie wolności.
Stosunkowo niedawno powróciłem (bo był i tutaj) do tematu Shinrin-Yoku w tym wpisie http://lepszezdrowie.info/shinrinyoku_po_polsku.htm, gdzie pokazałem korzystne dla zdrowia działanie przyrody.
Do podanych tam argumentów można dodać szereg innych, jak: korzystny wpływ jonów ujemnych z lasu (w porze ciepłej lepszy kontakt z ziemią przez dotyk masujący i uziemiający), działanie olejków eterycznych, umożliwienie ruchu, ucieczka od smogu elektromagnetycznego, czystsze powietrze, „kąpiele leśne” (relaks w szerokim zakresie…).
Ponadto zakaz wydaje się niekonstytucyjny oraz nie widać powodów dlaczego miałby coś poprawić – przeciwnie – jest zdrowotnie szkodliwy.
Chyba że chodzi o … jeszcze większe zastraszenie ludzi (stres, gniew, …), co jest czynnikiem obniżenia odporności.
Osobiście staram się jednak nie upadać na duchu, ruszam się na ile to możliwe, mam sporo zajęć w domu i przez to ten czas nie dłuży mi się za bardzo – nawet mam subiektywne uczucie szybkiego przemijania kolejnych tygodni.
Próbuję na swoją skalę stosować się do powiedzenia, że to ograniczenia czynią mistrza.
Skoro mamy utrudnienia w wychodzeniu z domu, zachęcam tych którzy mają balkony lub mogą otworzyć okna na słoneczną stronę, by w południe naświetlali się promieniami słonecznymi ok. 20 minut (lepiej nie dłużej, gdy słońce jest ostre).
Nawet to pozwoli odsłoniętej skórze wytworzyć sporą porcję witaminy D dzięki promieniowaniu UVB. A to posłuży wzmocnieniu odporności i wielu korzystnym zmianom zdrowotnym. Dlaczego i jak np. tutaj: http://lepszezdrowie.info/Slonce.htm.
Oprócz tych specyficznych aspektów – czujemy się odcięci od kontaktów, ja ubolewam że nie widziałem wnuka od 2 miesięcy, że nie spotkamy się rodzinnie w święta a może i dłużej, że pokrzyżowały się plany wyjazdowe – mimo że wszyscy czujemy się dobrze i potrafimy przestrzegać higieny.
Oprócz tego narasta kryzys suszy – kolejny rok bez zimy i opadów, coraz niższy poziom wód gruntowych, złe rokowania dla rolnictwa i spodziewany (już zresztą obserwowany) wzrost cen. W rodzinie mam osobę przekonaną, że kryje się za tym jakiś plan pognębienia Polski …
To pogłębi kryzys gospodarczy, o którym już tu nie będę pisał, bo swoje uwagi zawarłem we wspomnianych artykułach.
Do tego doszedł krajowy kryzys polityczny związany z wyborami i zamieszaniem w kręgach władzy. Chociaż uważam że wybory można przesunąć, to w sumie mniej mnie to obchodzi, ponieważ nie widzę kandydata, którego chciałbym poprzeć – chyba że dla wskazania, że nie istnieje jeden przesądzony wynik i dania ekspozycji tym, którzy jej nie mają przez właśnie… cenzurę.
Wszystko to frustruje, ale… mimo wszystko jestem dobrej myśli, bo przeczuwam że te problemy zblekną po pewnym czasie w ciszy po burzy (a dla wtajemniczonych – w czasie Q-pax, o czym będzie w kolejnym wpisie).
PS. Powtarzam się czasem w swoich wpisach/artykułach, ale ze względu na ich bardzo mały zasięg, jest to pewna metoda na trochę lepszą ekspozycję. Nie zabiegam o nią specjalnie ani nie reklamuję się, ale jeśli coś się spodobało lub nie – daj komentarz lub podziel się z innymi.
„Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby ludzie dobrej woli nic nie robili”
Edmund Burke
Ten wpis z 20 stycznia 2020 długi czas był ukryty, ujawniam go dopiero we wrześniu 2020 – na niedługo przed 19. rocznicą zamachu na WTC w Nowym Yorku.
Były pewne powody, ale dziś już mam doprawdy dość wszelkich kłamstw, które zwłaszcza w 2020 zatoczyły jeszcze szerszy krąg.
Wpis składa się z dwóch zasadniczych części – pierwsza traktuje o różnych kłamstwach i spiskach ogólnie, druga przedstawia przykład związany właśnie z WTC.
Decyzję o publikacji wsparła wypowiedź Hanny Kazahari z 3.09.20 – https://lbry.tv/@fabnews:c/Atak-na-WTC:e
(zobacz też linki).
Hanna opowiada o okolicznościach w jakich dowiedziała się o tych wydarzeniach będąc w Kuala Lumpur. Mnie zastały one też za granicą (przebywałem wtedy tydzień w Hannowerze) i podobnie to przeżywałem. Wtedy potoczna wiedza o wypadku była narzucona medialnie, dopiero później zaczęły pojawiać się liczne wątpliwości.
Ta druga część wpisu znajduje się w oddzielonej sekcji.
Tytuł pojemny, bo zahaczający o wiele tzw. mitów założycielskich (znamy to dobrze z historii i polityki), mitów medycznych (dużą część serwisu Lepsze Zdrowie poświęcam ich ujawnianiu), religijnych, innych. Nie mam zamiaru wchodzić tu na tak szerokie wody.
Gdy poruszałem w różnych miejscach (także parokrotnie na tym blogu) sprawę spisków, często spotykałem się atakiem lub wyszydzeniem.
Z takim mniej więcej jak np. w sprawie chemtrails (to krótka dygresja).
Cytuję:
Absurd, to super tajny mocodawca potrafi zamknąć gębę 150 tysiącom pilotów na całym świecie, jakieś 2 razy tylu mechanikom oraz obsłudze naziemnej, ale nie potrafił np. utrzymać w tajemnicy że Monika Lewinsky zrobiła laskę Clintonowi?
Albo:
Przecież to niemożliwe – pryskają na siebie, swoje rodziny?
Podobnie w kwestiach różnych false flags (tj. akcjach fałszywej flagi, akcji przykrywkowych, inside jobs), spiskach politycznych mających na celu wywołać wojny, przejąć władzę lub zlikwidować wrogów i niewygodne osoby, itp.
Faktycznie – trudno w to uwierzyć na pierwszy rzut oka czy pierwsze odczucie. Ale nie o wiarę tu chodzi.
Nie będę się zatrzymywał nad owym zjawiskiem chemtrails – też mam z tym pewne kłopoty – nie tyle czy istnieją, ale dlaczego i przez kogo. Chciałbym się mylić, ale nawiązując do powyższego cytatu – tylko o tym, że jednak można zarzut osłabić.
Nie 150 000 ale może 1500, są to wojskowi zaprzysiężeni w kwestii tajemnicy, niektórzy mogą być nawet indoktrynowani, że geoinżynieria jest zbawcza, może inni kupieni, więc tym bardziej się nie wychylają. Zaś wyżsi mocodawcy żyją w enklawach bezpieczeństwa oraz znają antidota na zagrożenia. Może też nie dbają o przyszłość innych, używają życia a „po nas choćby potop”.
Chemtrails jest też dobrym przykładem na zjawisko stępienia percepcji lub wypierania ze świadomości faktów, które są przed oczyma i ewidentne. W danym przypadku – patrzysz w niebo, nawet może widzisz te kratownice, ale nie dociera do ciebie, że to coś nienormalnego… Tu nawet nie chodzi o naukowe wytłumaczenie, którego wielu nie zrozumie – bywa że oni nawet tego nie dostrzegają…
Sprawę tę kiedyś (2015-16) nieco naświetliłem w tym artykule Chemtrails. Ale to oczywiście nie jedyny przykład.
Rzecz w tym jak dalece, zwłaszcza w USA, pewne tajemnice potrafią być mocno ukrywane.
Znanym tematem „spiskowym” jest UFO – rzecz jak mało która dobrze udokumentowana, a jednak oficjalnie wciąż zaprzeczana. To też duży temat – nie na teraz. Mógłbym napisać książkę o tych sprawach i zjawiskach z różnych zakresów funkcjonowania teraźniejszej i starszych cywilizacji, bo śledzę je od ponad 30 lat, zastanawiam się jednak, czy warto, bo większość ludzi i tak nadal będzie tkwić w błogiej naiwności.
Pewnie byłbym szczęśliwszy nie wiedząc o tym wszystkim. Ale byłem kiedyś bardzo oszukany, potem studiowałem zagadnienie prawdy i kłamstwa i tak się to potoczyło, że już nie było odwrotu do nieświadomości.
Powołam dwa znamienne cytaty.
Długoletni dyrektor FBI Edgar Hoover, odnosząc się do sprawy zabójstwa prezydenta Kennedy’ego, stwierdził:
Jednostka jest upośledzona, stając twarzą w twarz ze spiskiem tak monstrualnym, że nie może uwierzyć, że istnieje.
Oraz (tamże):
Czasami sprawa nas przerasta i musimy usunąć się na bok, pozwolić, aby historia potoczyła się swoim torem.
Oraz jak powiedział Marshall McLuhan:
Tylko małe sekrety muszą być strzeżone.
Wielkie trzymane są w sekrecie dzięki niedowierzaniu opinii publicznej.
Ludzie nie często zdają sobie sprawy z brutalności polityki, a zwłaszcza stopnia tej cechy. W imię interesów imperialnych lub/i biznesowych rządy lub służby nie zawahają się by posłać na śmierć tysiące ludzi z zimną krwią, a cóż dopiero mówić o pojedynczych osobach. Chociaż czyny Stalina i Hitlera są dobrą ilustracją, to na nich ten „styl działania” się nie zakończył. To styl psychopatycznych „elit”.
Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy. – Alexis de Tocqueville
Ale nie tylko w tej sferze tak się dzieje.
Jako przykład – wyszła na jaw sprawa fałszywe flagi jeśli chodzi o wojnę w Afganistanie (2001) i Iraku (2003), rozpoczętą i przeprowadzoną na podstawie spreparowanego powodu.
Jest to też okazja na pokazanie dość dobitnego przykładu manipulacji w zamachu na World Trade Center (WTC) popularnie nazywanego 9/11 – od daty kiedy wydarzenie miało miejsce.
Dalszą część artykułu poświecę temu przykładowi, bo pokazuje jak bardzo można otumanić społeczeństwo, a nawet – wydawałoby się – mądrych ludzi.
Oficjalna narracja jest wciąż ta sama – zamach terrorystyczny Al-Kaidy.
Ukazały się różne opracowania rządowe i czołowych gazet, nawet książek – w zasadzie z tym samym przekazem. Przykładowo mam książkę „11 września 2001 – Jak to się stało i co dalej” z nagłówkiem na okładce: Pierwsza poważna i wyczerpująca próba odpowiedzi najwybitniejszych ekspertów na nurtując cały świat pytania.
(Praca zbiorowa, wydana przez Amber za oryginałem „How did this happen?” jeszcze tego samego 2001 r.)
Bardzo się pospieszyli by jedyna „słuszna”interpretacja poszła w świat.
A w istocie nie jest to praca ani poważna, ani wyczerpująca, wręcz pełna pustosłowia i propagandy – może oprócz paru (na 23) ogólnikowych artykułów o geopolityce.
Mimo, że pisano o tym już wielokrotnie, jest dokumentacja filmowa, relacje świadków, to mit ataku Al-Kaidy i jego przebiegu trwa. Jest wygodny dla uzasadnienia innych posunięć politycznych, buduje pewną legendę.
Nawet jeśli niektórzy wiedzą że to legenda – im też wygodnie jest ją podtrzymywać a nawet podsycać.
Powiesz – kolejny wymysł spiskowy…
Zapytam więc – czy umiesz myśleć? Co jest dla ciebie ważne – argumenty czy kłamstwa? Jakim więc jesteś człowiekiem?…
Ale rozważmy sprawę na spokojnie.
Wiele faktów fizycznych i organizacyjnych związanych z zamachem nie da się pogodzić z podawanymi oficjalnie.
Istnieje w dowodzeniu empirycznym pewien schemat przyjmujący, że zgodność już kilkunastu czynników empirycznych z modelem matematycznym daje prawie pewność że model (teza) opisuje dane zjawisko. Ma tu zastosowanie naukowa metoda porównywania atrybutów i ew. ich koniunkcja.
W metodologii tej dwa niezależne od siebie zbiory atrybutów, jakie opisują dwa różne obiekty lub zjawiska, są z sobą porównywane w celu udowodnienia że obiekty lub zjawiska, które one opisują, są identyczne.
W danym przypadku można ją przykładowo zastosować porównując zaistniałe odkształcenia, nadtopienia, składy chemiczne, dynamikę procesu, pozostałości po zjawisku, itp. pomiędzy zaobserwowanym przebiegiem zawalenia wież i stanem gruzowiska z modelami teoretycznymi i doświadczeniami związanymi z metodologią wyburzeń.
Chociaż tutaj dysponujemy bardziej swobodnym materiałem, to co jeśli dowodów, mocnych poszlak oraz niewyjaśnionych znamion danego zjawiska jest kilkaset?
W danym przypadku posłużę się pewną publikacją. Jest to książka Michała Sawaśko z 2017 r. pt. 11 września. Niepokojące pytania.
Autor jest politologiem i działaczem społecznym.
Książka powołuje 64 źródła informacji. Ja mógłbym jeszcze dodać inne.
Ma ponad sto stron, na każdej przeciętnie są 3 do 5 takich pytań z omówieniem – z różnych punktów widzenia i dotyczących różnych aspektów wydarzenia. Zatem mamy do czynienia co najmniej z 300 elementami, które pokazują, że oficjalne stanowisko co do 9/11 jest fikcją – z prawdopodobieństwem równym 100% z pomijalnie małą odchyłką. Te fakty mają różną „moc”, ale pamiętajmy o koniunkcji prawdopodobieństw, która czyni ostateczny wniosek.
W zasadzie wystarczy parę z podanych tam argumentów, które to rozstrzygają, ale pozwól że zrobię wyciąg kilkudziesięciu, byś mógł(a) wybrać wg swego uznania, te, które akurat najlepiej do ciebie trafiają.
Zatem – zaczynamy, oto lista wybranych faktów wskazujących na to, że zamach z 11 września był operacją służb amerykańskich oraz faktów wskazujących na udział w zamachu służb izraelskich.
Będzie to miejscami „niepoprawne politycznie” – zauważ, że cytuję z książki, a tam często są cytaty z kompetentnych badaczy i polityków – nawet jeśli i ja mam pod tym względem czasem zastrzeżenia – pretensje nie do mnie. Cenzura jest wrogiem rzetelnego relacjonowania i prawdy.
———
Relacja Aarona Russo, który w wywiadzie udzielonym Alexowi Jonesowi mówił, że na 11 miesięcy przed zamachem z 11 września Nicholas Rockefeller ze słynnej rodziny bankierów i biznesmenów powiedział mu, że nastąpi pewne wydarzenie, po którym Stany Zjednoczone dokonają inwazji na Afganistan oraz Irak i będzie prowadzona „wojna z terroryzmem”.
Wypowiedź byłego prezydenta Włoch Francesco Cossigi, który w wywiadzie udzielonym gazecie „Corriere della Sera” w grudniu 2007 roku powiedział, że wszystkie służby specjalne w Ameryce , Europie dobrze wiedzą, że zamach z II września był planowany , zrealizowany przez Mossad z pomocą syjonistycznego światka w innych krajach.
Opublikowanie we wrześniu 2000 roku dokumentu zatytułowanego „Przebudowa amerykańskiego systemu obrony” pod którym podpisali się między innymi Donald Rumsfeld, Jeb Bush, Paul Wolfowitz i Dick Cheney, a w którym stwierdzono, że proces transformacji, nawet jeśli przyniesie rewolucyjne zmiany, będzie długotrwały, chyba że dojdzie do katastroficznego zdarzenia, czegoś w rodzaju nowego Pearl Harbor.
Ostrzeżenia, jakie przed zamachem otrzymało wiele osób, mówiące o niebezpieczeństwie, które ma wystąpić w dniu 11 września w Stanach Zjednoczonych. Ostrzegano przed podróżą samolotem 11 września, jak również przed przybyciem w tym dniu do bliźniaczych wieżowców WTC.
Brak odpowiedniej reakcji ze strony właściwych służb w sytuacji niedozwolonej zmiany kursu przez cztery samoloty pasażerskie, wskutek czego żaden z tych samolotów nie został przechwycony przez myśliwce. I to w sytuacji, gdy służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo wiedziały o zagrożeniu zamachem, podczas którego samoloty mają zostać wykorzystane jako pociski.
Nadzwyczajna liczba ćwiczeń wojskowych z udziałem NORAD [Północnoamerykańskie Dowództwo Obrony Przestrzeni Powietrznej], które odbywały się podczas zamachu, wyznaczonych wcześniej na dzień 11 września.
Dane pochodzące z lotniska, z którego wystartowały loty 11 i 175, dotyczące tych lotów, stojące w sprzeczności z oficjalną wersją wydarzeń.
Doświadczeni piloci nie byli u stanie wykonać na symulatorze lotów trafienia samolotem w wieżowce WTC przy prędkości, jaką miały samoloty, które 11 września uderzyły w WTC.
Na nagraniach ukazujących uderzenie samolotów w wieżowce WTC widoczny jest silny błysk następujący w momencie zetknięcia się dziobu samolotu ze ścianą budynku.
Ustalenie przez członków organizacji Pilots For 911 Truth, na podstawie danych z systemu ACARS [do komunikacji ze statkami powietrznymi poprzez wiadomości tekstowe], że lot 175 o godzinie 9.03, gdy oficjalnie uderzył w WTC2, w rzeczywistości znajdował się blisko 300 kilometrów od Manhattanu i że znajdował się w powietrzu jeszcze 20 minut po swoim rzekomym rozbiciu.
Relacje wielu świadków o eksplozjach wewnątrz wież WTC, na różnych wysokościach, które następowały po uderzeniu w nie samolotów aż do zawalenia.
Relacje świadków o jasnych błyskach, trzaskających dźwiękach oraz trzęsieniu ziemi tuż przed zawaleniem się bliźniaczych wieżowców WTC.
Relacje o eksplozji, która nastąpiła w podziemiach WTC l kilka sekund przed uderzeniem w ten wieżowiec samolotu.
Bliźniacze wieże zawaliły się szybkością bliską prędkości swobodnego spadania, co zdaniem wielu ekspertów jest niemożliwe bez udziału ładunków wybuchowych.
Po zawaleniu się wieżowca WTC 1 przez kilkanaście sekund stał jeszcze sam jego rdzeń, po czym osunął się w dół, tak jakby rozpłynął się w powietrzu.
Nadzwyczajne wydarzenia mające miejsce wewnątrz wieżowców WTC w okresie poprzedzającym zamach, takie jak ćwiczenia, podczas których wieże były częściowo ewakuowane, niespotykane wyłączenie zasilania w weekend przed 11 września, podczas którego wszystkie drzwi z elektrycznymi zamkami były otwarte, a kamery ochrony nie działały, wycofanie od 6 września psów wykrywających ładunki wybuchowe i inne.
W dniu zamachu do pracy w bliźniaczych wieżach przyszło znacznie mniej ludzi niż normalnie.
Oficjalnie nie odnaleziono czarnych skrzynek samolotów, które uderzyły w WTC. Tymczasem strażak, który pomagał w ich poszukiwaniu, Nicholas DeMasi, podał, że odnaleziono trzy spośród czterech urządzeń.
Zawalenie się wieżowca WTC7, oficjalnie z powodu pożaru, w sposób identyczny jak przy kontrolowanym wyburzaniu.
Relacje dwóch świadków, którzy znajdowali się wewnątrz wieżowca WTC7 o eksplozji, z powodu której nie mogli wydostać się z budynku, a która nastąpiła przed zawaleniem się bliźniaczych wieżowców.
Relacje świadków o eksplozjach w WTC7 poprzedzanych jego zawalenie.
Nagranie stacji CNN , na którym widać, jak policjant mówi, aby odejść od budynku WTC7, bo ten zostanie wysadzony.
Poinformowanie przez stacje CNN i BBC oraz agencję Reuters o zawaleniu się budynku WTC7 zanim do tego doszło.
Nigdy – ani przed, ani po 11 września 2001 roku żaden wieżowiec nie zawalił się w wyniku pożaru, choć zdarzały się ogromne pożary w tego typu budynkach. Tymczasem 11 września, według oficjalnej wersji wydarzeń, z tego powodu zawaliły się całkowicie trzy wieżowce.
W rumowisku powstałym po zawaleniu bliźniaczych wieżowców o WTC7 znajdowały się stopione elementy stalowe oraz płynny metal. Ruiny wygaszono ostatecznie dopiero l3 grudnia.
Odkrycie przez naukowców nanotermitu w pyle po zawaleniu wieżowców WTC oraz na stalowych elementach z rumowiska.
Zdjęcia z rumowiska po zawaleniu się bliźniaczych wież, na których widać kolumny rdzenia wieżowca ścięte pod kątem 45 stopni, tak jak jest to robione przy kontrolowanym wyburzaniu. W miejscu przecięcia widoczna jest stopiona stal.
Stwierdzenie przez, geofizyka Andre Rousscau na podstawie przeprowadzonych analiz, że fale sejsmiczne zarejestrowane 11 września 2001 roku w Nowym Jorku w czasie uderzenia samolotów oraz zawalania się budynków, mają swoje źródło w eksplozjach, co świadczy o kontrolowanym wyburzeniu trzech wieżowców WTC.
W lipcu 2001 roku kompleks WTC został, po raz pierwszy w swojej historii, wynajęty. Najemcą był miliarder Larr Silverstein, który wynajął kompleks WTC na 99 lat.
Ekipa FEMA [Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego], która prowadziła działania w WTC po zamachu, przybyła na miejsce już 10 września.
Kontrolerzy lotów obserwujący na ekranach radarów samolot, który uderzył w Pentagon, sądzili że był to samolot wojskowy. Bowiem jego prędkość, zwrotność, wykonywane manewry nie pasowały do samolotu liniowego.
Opinie doświadczonych pilotów o niemożliwości wykonania przez Boeinga 757 takiego lotu, jaki wykonał samolot uderzający w Pentagon.
Opinie instruktorów o bardzo słabych umiejętnościach pilotażu Haniego Hanjoura – człowieka mającego, według oficjalnej wersji wydarzeń, pilotować w sposób mistrzowski samolot, który uderzył w Pentagon.
Piloci z organizacji Pilots For 911 Truth próbowali na symulatorach lotów powtórzyć wyczyn przypisywany Hanjourowi, ale żadnemu z nich się to nie udało.
Aby samolot mógł uderzyć w Pentagon, musiano dezaktywować chroniącą ten budynek rakietową artylerię przeciwlotniczą.
Samolot uderzył akurat w taki fragment Pentagonu, który był remontowany i zwiększano jego odporność na atak. Gdyby uderzył w inne miejsce, zniszczenia i liczba ofiar i byłyby większe.
Rozmiary otworu powstałego w ścianie Pentagonu po uderzeniu samolotu, widoczne zanim zawaliła się zaatakowana część budynku, nie pasowały do rozmiarów Boeinga 757. Otwór był za mały na szerokość i na wysokość. Górna krawędź otworu znajdowała się na wysokości 8,5 metra nad ziemią, tymczasem wysokość Boeinga 757 wynosi 13,5 metra.
Po uderzeniu w Pentagon nie znaleziono w jego wnętrzu ani na zewnątrz prawie żadnych szczątków samolotu. Boeing 757 waży 58 ton.
W miejscu uderzenia w Pentagon obecne były po zamachu elementy samolotu nie pasujące do Boeinga 757.
Oficjalnie podano, że zidentyfikowano załogę i pasażerów samolotu, który uderzył w Pentagon, na podstawie badań DNA i odcisków palców. Jak mogły przetrwać szczątki ludzi, którzy mieli być na pokładzie samolotu, skoro ten wyparował?
Z miejsca zamachu w Pentagonie wyniesiono ogromny pakunek przykryty plandeką.
Relacje świadków o eksplozjach towarzyszących atakowi na Pentagon.
Po uderzeniu w Pentagon ludzie, którzy znajdowali się w rejonie zamachu, czuli unoszący się zapach kordytu – materiału wybuchowego używanego przez wojsko.
Nie ujawniono żadnego nagrania z kamer monitoringu znajdujących się w rejonie ataku na Pentagon, pokazującego obiekt, który uderzył w budynek, pomimo że takie nagrania powinny istnieć. Zamiast tego ujawniono nagrania dwóch kamer z parkingu Pentagonu, bardzo słabej jakości, na których widać, że coś leci i uderza w budynek, ale nie widać, co to jest.
Na ujawnionych nagraniach dwóch kamer, które zarejestrowały atak na Pentagon, widoczny jest biały dym ciągnący się za obiektem uderzającym w budynek, co nie pasuje do samolotu liniowego. Ponadto widać jasny błysk eksplozji w momencie uderzenia w budynek, co nie pasuje do eksplozji paliwa lotniczego.
Oficjalnie podano, że urządzenie CVR wchodzące w skład czarnych skrzynek lotu 77, odnalezione w Pentagonie, które rejestruje odgłosy i łączność w kabinie pilotów, niczego istotnego nie zarejestrowało.
Dane z urządzenia FDR [rejestratora parametrów lotu], które oficjalnie wchodziło w skład czarnych skrzynek lotu 77 odnalezionych w Pentagonie, wskazują na inny tor poruszania się samolotu, niż głosi oficjalna wersja wydarzeń, i wskazują, że samolot nie mógł uderzyć w parter Pentagonu, lecąc tuż nad ziemią, jak jest to widoczne na nagraniach kamer z parkingu Pentagonu.
Relacje naocznych świadków będących w pobliżu Pentagonu w czasie zamachu, mówiące, że tor poruszania się samolotu był inny, niż jest to oficjalnie podawane.
W czasie, gdy doszło do ataku na Pentagon, w jego okolicy widziano samolot wyglądający na Boeinga 747 model E-4B, będącego lotniczą jednostką Ogólnokrajowego Dowodzenia Kryzysowego. Samolot ten widziano już zanim nastąpiło uderzenie w Pentagon.
Odkrycie informatyka Warrena Stutta, który na podstawie danych z czarnej skrzynki lotu 77 ustalił, że drzwi do kokpitu były przez cały czas lotu zamknięte, na co wskazywał czujnik stanu tych drzwi.
W zaatakowanej części Pentagonu znajdowały się księgowe dane komputerowe oraz rachunki. W przeddzień zamachu ujawniono brak ogromnej kwoty będącej w gestii Pentagonu. Nie wiadomo, co się z tymi pieniędzmi stało.
Na kilka dni przed zamachem część oficerów przeniosła się ze swoich biur znajdujących się w tej części Pentagonu, która miała zostać zaatakowana, do pomieszczeń oddalonych o ponad 200 metrów od tego miejsca.
W miejscu, gdzie według oficjalnej wersji wydarzeń rozbił się lot 93, znaleziono bardzo mało szczątków samolotu i nie znaleziono ciał ofiar.
Szczątki samolotu oraz szczątki ludzkie były znajdowane w promieniu 15 kilometrów od miejsca, w którym miał rozbić się lot 93.
Relacje świadków wskazujące na możliwość zestrzelenia samolotu w okolicy Shanksville w dniu zamachu.
Zapis urządzenia CVR lotu 93, rejestrującego odgłosy i łączność w kabinie pilotów, ujawniono tylko rodzinom ofiar, które musiały podpisać zobowiązanie pod odpowiedzialnością karną, że nie będą informować nikogo o tym, co usłyszą. Ostatnich trzech minut zapisu nie ujawniono.
Opublikowane w roku 2006 zdjęcia dokumentujące odnalezienie czarnych skrzynek lotu 93 wskazują na to, że wchodzące w ich skład urządzenie CVR nie jest tym z lotu 93.
Z zapisu urządzenia FDR lotu 93, rejestrującego wszystkie parametry lotu, niemożliwe do odtworzenia były dane mówiące o jego wysokości. Jest niemożliwe, aby z całego zapisu FDR akurat te dane były niedostępne.
Odkrycie, że o 10.06 lot 93 znajdował się około 20 kilometrów na południowy wschód od miejsca, gdzie miał się rozbić, oddalając się od niego. Tymczasem według oficjalnej wersji wydarzeń lot 93 rozbił się o 10.03.
Dane z systemu ACARS wykazujące, że lot 93 o godzinie 10.10 znajdował się ponad 900 kilometrów od Shankville.
Z zapisu systemu ACARS wynika, że start lotu 93 nastąpił o 8.28. Tymczasem oficjalnie lot 93 wystartował o 8.42.
Relacja pracownika lotniska o tym. że w kokpicie lotu 93 w dniu 11 września widział jako drugiego pilota inną osobę niż ta, która oficjalnie była drugim pilotem lotu 93.
Pracownik United Airlines 10 kwietnia 2003 roku zobaczył na lotnisku Boeinga 757, na którego ogonie widniał numer, jaki miał samolot lotu 93.
Wszystkie cztery samoloty, których – według oficjalnych danych – użyto do przeprowadzenia zamachu, miały wówczas na swoich pokładach niezwykle małą liczbę pasażerów. Zajętych było w nich 20-50 procent miejsc, tymczasem inne jednostki tego dnia miały zajęte 70-90 procent miejsc.
Według oficjalnej wersji wydarzeń, kilkanaście osób będących na pokładach samolotów uprowadzonych 11 września miało w trakcie porwania prowadzić rozmowy przez telefony komórkowe. Tymczasem rozmów tych nie było w wykazach połączeń posiadanych przez sieci komórkowe.
W odpowiedzi NTSB [Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu] na prośbę o udostępnienie kopii dowodów, na podstawie których zidentyfikowano samoloty biorące udział w zamachu. stwierdzono, że NTSB nie posiada żadnych materiałów zawierających wnioskowane dane.
Natychmiast po zamachu telewizje na całym świecie wyemitowały nagranie pokazujące jakoby Palestyńczyków wiwatujący na ulicach z powodu ataku przeprowadzonego na Amerykę. W rzeczywistości nic takiego się nie wydarzyło. Wyemitowane nagranie pochodziło sprzed l l września, a widoczne na nim zachowanie ludzi było związane ze świętem.
Prezydent Bush powiedział, że w trakcie zamachu, gdy był z wizytą w szkole na Florydzie, widział w telewizji pierwsze uderzenie samolotu w wieże WTC i myślał, że był to błąd pilota. Tymczasem pierwsze uderzenie w WTC telewizje pokazały dopiero wieczorem. Jeżeli Bush widział rano nagranie tego zdarzenia, to musiało ono pochodzić z tajnego źródła, z kamery ustawionej przed zamachem. Poza tym jak Bush mógł sądzie, że był to błąd pilota, skoro przed 11 września informowano go o zagrożeniu zamachem, w którym samoloty mają być wykorzystane jako pociski, a wieże WTC już w 1993 roku były obiektem zamachu terrorystycznego przypisywanego Al-Kaidzie?
Operacje finansowe dokonane niedługo przed zamachem z 11 września przez inwestorów niezwiązanych z Al-Kaidą, świadczące, że ich autorzy wiedzieli, co się wydarzy, i chcieli na tym zarobić.
Informacje mówiące o tym, że co najmniej 9 z 19 ludzi uznanych oficjalnie za sprawców zamachu nadal żyje.
Przed zamachem z 11 września służby amerykańskie miały ogromną liczbę informacji o planach terrorystów z Al-Kaidy przeprowadzenia zamachów w Stanach Zjednoczonych, w tym o planie użycia samolotów jako pocisków, jednak nie podjęły w związku z tym odpowiednich działań.
Przed zamachem z. 11 września agentom FBI zajmującym się zwalczaniem terrorystów muzułmańskich przełożeni uniemożliwiali działanie.
Na rok przed zamachem z 11 września program antyterrorystyczny Able Danger działający w Departamencie Obrony zidentyfikował cztery osoby uznane później za sprawców zamachu, w tym Mohameda Atte, jako członków Al-Kaidy.
Niektórzy Arabowie spośród 19 uznanych za sprawców zamachu, w tym Mohamed Atta, byli na terytorium USA śledzeni przez izraelskich szpiegów.
Grupka pięciu obywateli Izraela, agentów Mossadu. obserwowała z daleka i filmowała atak na WTC, okazując wielką radość z powodu tego, co się działo, kamery skierowali na WTC zanim pierwszy samolot uderzył w wieże. Później w izraelskiej telewizji powiedzieli, że „dokumentowali wydarzenie”.
Na zebraniu Narodowej Rady Bezpieczeństwa zwołanym przez prezydenta Busha 11 września po zamachu dyrektor CIA Tenet poinformował, że podsłuchano, jak pięciu agentów Mossadu gratuluje sobie sukcesu.
Ustalenie przez brytyjski wywiad w 2002 roku, że komórki Al-Kaidy, które przeprowadziły zamach z 11 września, były infiltrowane przez Mossad.
Działalność i raport Narodowej Komisji do spraw Ataków Terrorystycznych w USA, wskazujące, że prawdziwym celem tej komisji było zatuszowanie prawdy o zamachu z 11 września.
Powiązanie Bin Ladena i Al-Kaidy z CIA, a nawet uzasadniona teza, że Bin Laden i Al-Kaida to w dużym stopniu kreacja CIA.
Gdy doszło do zamachu , armia USA była już gotowa do inwazji na Afganistan. Ustawa Patriot Act, przedstawiona jako odpowiedź na zamach z 11 września, był gotowa przed nim.
Nie wiadomo, czy terroryści z Al-Kaidy faktycznie uczestniczyli w zamachu, chociaż zbyli do tego celowo prowokowani, ponieważ istnieją poważne wątpliwości, czy rzeczywiście uprowadzili cztery samoloty pasażerskie i wykonali nimi samobójcze loty. Co prawda za takim przebiegiem wydarzeń przemawiają rozmowy telefoniczne, jakie miały być prowadzone z pokładów porwanych samolotów przez pasażerów i stewardessy, ale rozmowy te mogły zostać sfabrykowane. Wiele przemawia za tym, że samoloty, które uderzyły w WTC oraz w Pentagon, nie były tymi, o których mówi oficjalna wersja zamachu i były zdalnie sterowane, a w Shanksville nie rozbił się lot 93.
Książka M. Sawośki sugeruje celowe nietypowe detonacje. Są i inne tezy, np. działania z zewnątrz przez nieznany obiekt jak to sugestywnie i analitycznie pokazano w tym filmie.
Możliwe są też wersje operacji kombinowanej.
Analiza oficjalnych i amatorskich nagrań pokazuje, że były dokonywane różne manipulacje by ukryć prawdziwy przebieg wypadków.
Jednak niniejszy artykuł nie ma celu badawczego ani ustalenia „ostatecznej prawdy”, ale wskazanie na przykładzie jak wokół oficjalnej narracji tworzone są mity i jak oszukuje się społeczeństwo.
Nawet jeśli ten przykład i książka okazałyby się niewystarczająco celne, to zasięg tej alternatywnej narracji jest na tyle mały, że wersja oficjalna będzie jeszcze żyła długo, chyba że nastąpi coś na kształt urzędowego ujawnienia.
Są dalsze niezależne dochodzenia oraz naciski pewnych organizacji by ujawnić spisek.
Nie mam na dziś złudzenia, że rząd USA tę sprawę odkłamie, ale wierzę że kiedyś ta i inne prawdy się przebiją.
(Oczywiście to nie jedyna legenda lub mit, a nowe stale się tworzą – wkrótce tutaj o innej)
Idee łączą, ale i dzielą. Więcej szans na porozumienie mają sceptycy niż wyznawcy. Stefan Garczyński
Padają różne pomysły, zwłaszcza przed wyborami, na uzdrowienie Polski i naszej polityki.
Dziś tylko o jednej z nich – W.I.R. (lub krócej WIR).
Zaczęło się od tego, że Jerzy Zięba od lat „bije głową w mur” obojętności przedstawicieli władz i różnych środowisk opiniotwórczych, przedstawiając potężne zagrożenia dla zdrowia Polaków oraz machinacje na tym polu. Ponieważ nie daje to żadnego rezultatu (oprócz pewnego poruszenia wśród czytelników i niektórych mediów), oraz nie jest dopuszczany do mediów głównego nurtu, zajął się polityką. Nie w sensie by kandydować na jakieś stanowisko, ale edukacyjnie i przez oddolne mobilizowanie społeczeństwa do zorganizowania się dla lepszej Polski, co ma szczególne znaczenie przed wyborami.
Projekt Jerzego Zięby w największym skrócie:
1. Możliwa jest zmiana władzy w Polsce na taką, która tylko będzie formalnym wykonawcą konstytucyjnej władzy jaką jest Naród.
2. Do tego potrzeba i teoretycznie wystarczy wprowadzić trzy rozwiązania/ustawy (w skrócie WIR):
a) Weto Obywatelskie jako, że to Naród polski ma mieć pełną kontrolę nad działaniami rządu, zgodnie z podstawowymi wymaganiami konceptu demokracji. Efektem Weta Obywatelskiego, podpisanego przez określoną prawem liczbę obywateli, ma być Referendum, w którym Naród wypowie się ws. zawetowanej ustawy.
b) Inicjatywa Obywatelska, która pozwoli Narodowi polskiemu na wyrażenie swojej woli, co do konkretnego problemu ujętego w Inicjatywie Obywatelskiej, wyrażonej przez określoną prawem liczbę obywateli podpisujących tę inicjatywę. Efektem ma być Referendum, w którym to Naród wypowie się za lub przeciw proponowanej Inicjatywie.
c) Referendum, którego wynik będzie zobowiązywał rząd do bezwzględnego i natychmiastowego wdrożenia w ten sposób przedstawionej woli Narodu.
Pan J. Zięba omawiał to wielokrotnie, zobacz przykładowo mocne wystąpienie (de facto apel do Polaków).
Jednocześnie ma to wszystko umocowanie w koncepcji przedstawionej przez prof. Mirosława Matyję w jego książkach Demokracja szwajcarska szansą dla Polski? i Polska Semidemokracja oraz w wykładach.
Zięba wielokrotnie omawiał tę koncepcję z postulatami jej ulepszenia.
Obecnie te zalecenia w podobnej formie głosi też poseł Jacek Wilknp. tutaj.
Z jednego z wpisów p. Jerzego:
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej mówi :
Art. 4. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.
Czyżby? Naród polski ma zakneblowane usta!
Naród polski nie ma możliwości zawetowania ustaw wprowadzanych przez Rząd !!
To właśnie doprowadziło do tego, co jest w Polsce od prawie 30 lat.
Rząd (kilka lub kilkanaście skorumpowanych osób) robi z Polską to, co tylko im się podoba, a My, NARÓD, nie mamy nad nimi jakiejkolwiek kontroli społecznej.
Naród ma możliwość zaproponowania jakiejś ustawy, ale… Rząd zawsze to może odrzucić i… odrzuca.
Naród może wypowiedzieć się w Referendum, ale… garstka polityków, może tę WOLĘ NARODU wyrzucić do śmietnika – i wyrzuca tak jak teraz.
No więc, JAKĄ to niby, My polski Naród, mamy Władzę? Żadną.
To najważniejsze postanowienie Konstytucji jest od lat łamane, od lat!
Efekt? Obywatel boi się Rządu, a to jest tyrania i niewolnictwo, ale kiedy Rząd boi się obywatela, bo ten ma Władzę, jest to: WOLNOŚĆ.
Szwajcaria praktykuje to od 170 lat i… jest czym jest.
Malkontentów i tych, którzy mówią: „nie da się” proszę :
NAJPIERW … zapoznajcie się z WIEDZĄ, która pokaże Wam jak to można łatwo osiągnąć.
Przestańcie zrzędzić. To nic nie daje, niczego nie wnosi, a … czas ucieka…
Bez wiary potykamy się o źdźbło słomy, z wiarą przenosimy góry.
Soren Aabye Kierkegaard
Złoża gorących wód są prawie pod całą Polską (kolor pomarańczowy)
Tytułowy temat „dręczy” mnie coraz bardziej wobec „jakiejś” monstrualnej indolencji kolejnych rządów w Polsce gdy planuje się naszą gospodarkę. Wziąłem w cudzysłów „jakiejś”, bo domyśłam się przyczyn, o czym dalej.
Temat jest szeroki – dotyczy zasobów naturalnych, dyrektyw unijnych co do OZE (Odnawialne Źródła Energetyczne) oraz krajowych działań w tym zakresie, polskiego górnictwa i skandali z tym związanych, mitologii CO2 jako głównego czynnika zmian klimatu, nagonki na wiatraki, polityki antysmogowej, elektromobilności itd.
Dziś nie poruszę wszystkich tych tematów – wskażę głównie na geotermię.
Tam Krzysztof Tytko ujawnia prawdę i przekręty w sektorze energetyki i zasobów naturalnych.
Podobnie tutaj Komisja śledcza za grabież polskich złóż.
A z narady środowisk niezależnych – Wrocław – 29.X.2017 (Obywatelski Komitet Obrony Polskich Zasobów Naturalnych) – Marek Adamczyk, Krzysztof Tytko, Zbigniew Martyniak – https://youtu.be/IgtYSkvOlTk.
Jest zatem wiele materiałów – nie wymieniam wszystkich, bo teraz przechodzę do tematu bieżącego – geotermii.
Chociaż, przepraszam – „bieżącego” … od dziesięcioleci.
Oto przykładowo audycja w TVP2 z 2009 r. podczas której Jan Pospieszalski dyskutuje ze specjalistami: prof. Mariusz Orion Jędrysek, prof. Jacek Zimny, prof. Ryszard Kozłowski, Witold Maziarz – https://vod.tvp.pl/video/warto-rozmawiac,przyszlosc-polskiej-energetyki-29012009,287898
(niestety trzeba przebrnąć przez długie reklamy i nie zrażać się ew. komunikatem o niedostępności).
Linki przy nazwiskach kierują do stron dyskutantów lub innych miejsc w sieci, gdzie znajdziemy dużo ciekawych materiałów o tych osobach, ich pracach i poruszanych tu zagadnieniach).
Telegraficznie:
Polska stoi na bogatych złożach wód termalnych – wg ocen pokrywających z nawiązką (do 150 razy) krajowe potrzeby. Jest wykonanych ponad 30 000 odwiertów. Ich wykorzystanie (choćby częściowe) dla ciepłownictwa uwolniło by obciążenie istniejącej energetyki od potrzeb importu ropy i gazu, a dodawszy nasze duże pokłady tych surowców oraz podziemną gazyfikację węgla (na wodór i inne gazy palne – dla energetyki o większych mocach) spowodowałoby że stalibyśmy się docelowo eksporterem na większą skalę niż Kuwejt.
Mowa jest też o energetyce rozproszonej (odpada przesył i uzależnienie od molochów energetycznych), o balneologii, o ośrodkach SPA, które mogłyby zarabiać na turystach, służyć zdrowiu, itd.
Minęło 10 lat, były raporty i plany_rozwoju – np. http://bit.ly/EnergPL i co mamy dziś?
Nawet gdyby, zważywszy pewne trudności techniczne, wykorzystać tylko część tych możliwości – moglibyśmy być przynajmniej samowystarczalni a docelowo europejskim potentatem energetycznym.
Energetyka ma dla nas znaczenie strategiczne nie tylko w świetle aktualnego „bezpieczeństwa energetycznego” ale w budowie naszej siły gospodarczej a zatem i politycznej. .
Co do złóż i technologii oczywiście należy uwzględnić koszty dotarcia, które w niektórych rejonach będą duże, a w innych złoża są już na wyciągnięcie ręki – to kwestia odpowiedniej polityki energetycznej i ew. pomocy państwowej. Podobnie z technologią – tu moglibyśmy stać się pionierem i trendsetterem. I zarabiać na tym dodatkowo, uruchomić komplementarne innowacje, uwolnić się od obciążeń z powodu opłat emisyjnych.
Decydowałby rachunek ekonomiczny w szerszym kontekście, ale jeśli możemy zyskać np. teoretycznie 10 razy więcej niż mamy, to nawet osiągnięcie 2 razy więcej byłoby świetnym osiągnięciem. Potrzeba tylko determinacji, odwagi, wiary …
Niestety rządy jak dotąd bagatelizowały/sabotowały (?) ten olbrzymi potencjał.
Ech, polityka…
Chyba kluczem jest dewiza „Nie pytaj jak i komu możesz pomóc, ale komu zaszkodzisz” – tak +/- działali u nas politycy. Oportunizm. Ale opportunity znaczy też szansa. Jest zdradą stanu/Narodu nie skorzystanie z tak wielkiej.
Domyślam się że chodzi o interesy obecnych potentatów energetycznych, zwłaszcza tych którzy są powiązani z zagranicą. Także interesy zagranicznych koncesjonariuszy naszych złóż, którzy mają nadzieję sami je eksploatować albo je unieruchomić by nie stanowiły konkurencji.
Mam nadzieję, że ten zgubny i niemądry kierunek w polityce będzie odwrócony. Chyba że już za późno? W każdym razie dotychczasowa krótkowzroczna a prawdopodobnie i korupcyjna polityka już poczyniła wielkie szkody w naszym majątku i zabrała nam lata rozwoju. Im dalej będziemy brnęli w głupotę i dalsze nietrafione pomysły strategiczne, tym będzie trudniej i drożej.
Wśród polskich aktualnych polityków znam niewielu, którzy się o tym wszystkim wypowiadają. Oprócz posła Jarosława Sachajko zwrócę uwagę na Jacka Wilka (obecnie w ramach Konfederacji).
Z ostatnich dni – poseł Wilk był gościem na jednym z „wieców” wyborczych Roberta Biedronia na Śląsku, gdzie ku zaskoczeniu prowadzącego zyskał zainteresowanie a nawet aprobatę dla tezy o wartości węgla dla naszej gospodarki – przy wykorzystaniu jego gazyfikacji. To był przykład jak świadomość tego rozwiązania jest mała i należy to zmieniać. Nagranie: https://www.facebook.com/JacekWilkPL/videos/811423522590263/
Powtarzam – jesteśmy bardzo bogaci w surowce i moglibyśmy się stać jednym z liderów energetycznych i w powiązanych technologiach.
Pozwólmy ludziom być szczęśliwymi według ich własnego uznania. Bolesław Prus
Nastąpiło otwarcie nowej wersji bloga – tej, którą czytasz. Opisałem to w tym wpisie.
Wciąż są sprawy do poprawienia. Np. teraz piszę w innym tutejszym edytorze – będę porównywał możliwości, formatowanie itp.
Opublikowałem kolejne miesięczne resume wpisów mojego serwisu Lepsze Zdrowie – patrz Nowości kwietnia 2019. W telegraficznym skrócie przedstawiam je tym banerkiem
i tekstowo w skrócie: O technologii 5G cd., artykuły o żywności i ukł. pokarmowym, mleko i laktoza, rola układu limfatycznego, niezwykli terapeuci, nowe produkty, co jeszcze daje nam kawa, zapowiedzi imprez, sprawy polityczne (alert!), moje artykuły w innych miejscach, projekty w toku i … wiele więcej. A już po ww. nowościach ukazało się parę ważnych wpisów na fanpageZdrowie i Fitness dla Ciebie. Dla nowych odwiedzających tę stronę wyjaśniam, że fitness w nazwie był związany z pierwotną jej misją, która teraz znacznie ustąpiła ogólniejszej i ważniejszej sprawie jak zdrowie w ogóle.
Skoro o Facebooku, to wspomnę jeszcze o stroniczce Moc Wiedzy, którą powoli odbudowuję po dłuższym zastoju w poprzednich latach. Zapraszam!
Zamierzam umieścić tu wiele nowych wpisów, co do niektórych jestem pewny, co do innych chciałbym wysondować, co by Was interesowało przede wszystkim, i dlatego zamieszczam poniższą ankietę. To moje pierwsze podejście z ankietą z danej aplikacji – nie wiem jak się sprawdzi. Proszę o głosowanie. Zdaję sobie sprawę, że przy małej jeszcze odwiedzalności bloga liczba odpowiedzi będzie też mała i niemiarodajna, ale ta ankietka będzie tu Jakiś czas. Procentowy udział tematów będzie oczywiście się zmieniał wraz z kolejnymi odpowiedziami. Tematy już opracowane będę odznaczał lub usuwał.
Uwaga: uruchomienie podglądu wyników trochę trwa.
Pogoda. Koniec kwietnia a bzy w pełni rozkwitu, kwitną kasztany, w sadach już zawiązane niektóre owoce, akacje mają liście, pylą topole, w lesie konwalie i już rosnące jagódki… Wiosna przyspiesza. Jej uroki cieszą, ale … to w czerwcu będzie lato, a w sierpniu już jesień? W Warszawie w kwietniu spadły tylko dwa deszcze nie licząc czegoś na podobieństwo świątecznego kropidła. Centralną Polskę omijały niże, jest wielka susza. To bardzo niekorzystne dla rolnictwa, dla lasów (w tym duże zagrożenie pożarowe) i dla ludzi – dużo kurzu w powietrzu.
Marne jest życie ludzi, którzy kłamstwo stawiają wyżej od prawdy. Ezop z Frygii
𝙋𝙄𝙇𝙉𝙀❗ Jerzy Zięba punktuje kłamstwa i manipulacje mediów, niekompetencje „naukowców” oraz nadużycia i głupotę organów państwowych w ziązku z zamknięciem firmy Visanto. Będą procesy wobec winnych („ekspertów”, Rzecznika Praw Pacjenta,…). Sprawa rozwojowa. Pan Jerzy ma niesamowite wsparcie społeczne. Przy okazji wychodzą niepokojące aspekty polityczne. Wysłuchaj do końca. Gruba sprawa. Podaj dalej.
Głupota nie jest zabroniona, ale żeby nią epatować?
Krótka refleksja na temat obecnych wydarzeń wokół wystawy w Muzeum Narodowym, ale nie tylko.
Sporną wystawę widziałem już kiedyś w Centrum Sztuki Współczesnej (Zamek Ujazdowski). Myślę, że było to odpowiedniejsze miejsce dla takiej ekspozycji niż Muzeum Narodowe. Chociaż „dzieło” (jak teraz się to określa) było kontrowersyjne, to na tle innych podobnych z CSW nie wyróżniało się tak bardzo swoją wymową. Ilekroć tam bywałem, ekspozycje wzbudzały niesmak i estetyczny protest.
„…czasem odwiedzam Muzeum Sztuki Współczesnej w Warszawie i prawie zawsze wychodzę mocno zdegustowany. Jakieś obsceniczne instalacje, trywialność, wulgarność, bazgroły, bylejakość rzemieślnicza, nieudolność, epatowanie brzydotą, sadzenie się na oryginalność która nie służy żadnemu uczuciu oprócz żachnięcia się lub obojętności…”. To dzieje się właśnie w placówkach dotowanych z podatków. Olbrzymia sala, pośrodku jakaś jedna pseudorzeźba lub coś rozsypanego na podłodze, kilka pilnujących strażniczek muzealnych (ze zdziwieniem w oczach, że ludzie przychodzą to oglądać) – czy to dobrze zagospodarowane środki na kulturę?
Jest to tylko fragment szerszej wypowiedzi o kulturze a tytuł wpisu nawiązywał do skandalu w związku z głośnym spektaklem Śmierć i dziewczyna w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Odwołuje się tam jeszcze do wpisu Brigitte Bardot Bardzo… – też traktującego o upadku kultury. Polecam oba artykuły aby tutaj się nie powtarzać. ——
Zresztą nie tylko CSW tak zniesmaczało. Odwiedzając Zachętę miałem podobne wrażenia i nie była to zachęta do sztuki. Co do Zachęty i CSW nadmienię, że gdy byłem tam ok. dwa tygodnie temu, już nie odniosłem tak negatywnego wrażenia – widać dużo zależy od kuratorów i dyrektorów tych instytucji. Historia ekspozycji Natalii LL jest długa i ma swoje miejsce w dziejach sztuki współczesnej. Tutaj dla mnie jest to pretekst do refleksji ogólniejszej. Obecne wydarzenia układają się w serię prowokacji, przy czym wychodzą one poza schemat prowokacji czysto artystycznej. Wśród nich bodajże najgłośniej było ze sztuką Klątwa w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Widać, że w każdym przypadku występowało liczne angażowanie się celebrytów, (pseudo)artystów i polityków. Celebryci mieli okazję do pokazania się, niektórzy artyści być na afiszu i podtrzymać problematyczną wartość podobnej swojej sztuki, politycy wykorzystywali sytuację by dowalić swojej opozycji. Jest zadyma – warto się podłączyć. A może raczej ukartowana akcja? Nie chcę tu wchodzić w politykę, bardziej uderza mnie degrengolada w ramach samej kultury. Podnosi się sprawę wolności artystycznej, co jest słuszne, ale nie widzi się zasadniczego aspektu estetyki i smaku. Zamiast tego często mruganie okiem w kierunku ludycznych i najniższych gustów, skojarzeń nie zawsze zamierzonych.
I jeszcze inna niepokojąca obserwacja dotycząca … kobiet. Generalnie szanuję, ale coraz częściej widzę, że pracują na odmienne uczucie. Pewnie podpadnę za adres i dosadność, lecz trudno nie widzieć faktów. Jedzenie i ssanie banana, wypluwanie płynu na podobieństwo spermy kojarzy się dość jednoznacznie. Kto demonstruje pozy z bananami w ramach solidarności z artystką? Głównie kobiety. Czyżby tak bardzo im się TO podobało…? Niedawno mieliśmy spektakl żenujących poziomem spektakli artystyczno-dydaktycznych (?) w trakcie strajku nauczycieli. Kto tam głównie się popisywał? Nauczycielki. Czy to nie głupota? Przecież młodzież zapamięta te wygłupy i szacunek do nauczycieli jeszcze bardziej zmaleje, a ekscesy jednych nauczycieli względem drugich wywołały podobne wrażenie, także na rodzicach. Jest też w szkołach napór genderyzmu i wzorców LGBT, co dopełnia niewesoły obraz. Na ogół te same środowiska, obecnie opozycyjne, afirmują „ubogacanie kulturowe” ze strony południowych nachodźców, a nawet widzimy różne panie z transparentami „zapraszamy”. Wracając do instytucji – państwowe muzea, teatry i szkoły to miejsca publiczne, utrzymywane w znacznej mierze z pieniędzy podatników, mające też misję wychowawczą. Nie jestem za usztywnianiem postaw prawicowych i purytańską przesadą, ale widać jak przez seksualizację życia, zwłaszcza wśród dzieci, przez obniżenie poziomu sztuki, dyskusji i zachowań – idea Gramsciego, by uderzyć w kulturę dla zdemoralizowania i rozbijania społeczeństwa ma się wciąż dobrze. A nawet przybiera na sile. Niepokojące.
Każdy przecież początek to tylko ciąg dalszy, a księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie.
Wisława Szymborska
Witam wiosennie!
Chciałem z humorem nadać tytuł „Oficjalne otwarcie”, chociaż oczywiście to pikuś na tle wielu ważnych spraw jakie się dzieją. Będzie wkrótce i o tym.
Jednak dla mnie jest to pewna rubież – udało się uchronić mój stary blog (etsaman.blox.pl) przed datą zamknięcia jego platformy przez prowajdera.
Wyjaśniałem to we wpisie Nowa odsłona bloga Lapidaria, gdzie na początku kwietnia opisałem wstępnie swoje plany i cały proces przenosin.
Było sporo pracy i jeszcze będzie (np. poprawa formatów niektórych wpisów) – mniejsza z tym.
O czym jest ten blog?
Oryginalnie miał być rodzajem pamiętnika, jak to bywało w dawnych czasach – miejsce na prywatne refleksje i notatki ku pamięci. Zatem na najróżniejsze tematy.
Obecnie wiele blogów ma wyraźnie określoną tematykę i właściwie zastępuje dawne strony www. Są dedykowane zdefiniowanej grupie docelowej oraz często wspierają jakiś biznes.
W moim przypadku (jestem na emeryturze i w zasadzie nie działam biznesowo) mój cel jest inny. WYRAŻAĆ SIEBIE. Brzmi pompatycznie, ale myslę, że każdy z nas w sobie to ma.
Ja po prostu czuję taką potrzebę.
Zatem moją „grupą docelową” są … wszyscy, a przynajmniej ci, których interesują główne tematy jakie dotąd poruszałem. Z chmurki tagów (prawy margines) oraz ilości wpisów w poszczególnych kategoriach wynika, że są to (wg przyjętych skrótów):
Zdrowie, „Myśli”, Filozofia, Obserwacje, Polityka, Kultura, Prawda, …
Nie jest to precyzyjne, a brak wyraźnie określonej grupy docelowej zapewne nie będzie sprzyjał popularności bloga.
Zatem poprzestanę raczej przy tradycyjnej roli bloga-notatnika.
Tak jak dawniej zupełnie nie zabiegałem o większą ekspozycję (brak SEO, promocji, dyskusji, brak zbierania adresów i wysyłki newslettera, mało i złe tagi itp.), tak i teraz liczę raczej na naturalne (organiczne) zainteresowanie niektórych Czytelników i Przyjaciół. Tym bardziej, że nie jestem ani celebrytą ani „zawodowym” blogerem, nie wiążę swych działań z rozgłosem ani biznesem..
Użyty prosty bezpłatny szablon Karuna nawet nie umożliwia mi zainstalowania wtyczek usprawniających marketing (może kiedyś się to zmieni). Także forma pozostaje skromna i bez 𝖇𝖆𝖏𝖊𝖗ó𝖜 𝖙𝖊𝖈𝖍𝖓𝖔𝖑𝖔𝖌𝖎𝖈𝖟𝖓𝖞𝖈𝖍.
Więcej o charakterystyce, nazwie i strukturze bloga Lapidaria napisałem uprzednio w O blogu i o mnie.
Proszę więc o zwykłe polubienia, komentarze i przekazywanie dalej wybranych treści – jeśli się spodobają. Zwłaszcza teraz – na jakieś rozruszanie bloga po utracie sporej ilości dawnych czytelników, których adresów nie zbierałem.
Co do wspomnianego szablonu, to jeszcze czeka mnie trochę prac, w szczególności bardzo nie podoba mi się narzucony format stopki.
Zapraszam do zaglądania do starszych wpisów (ponad 230) wg tematyki sygnalizowanej w kategoriach i wg tagów i dzięki wyszukiwarce. Starałem się dostarczać wartości. A może spodobają CI się przynajmniej niektóre motta? 🙂
Mówiąc poważniej, jak na starszego pana przystało, chciałbym zostawić ślad w młodszym pokoleniu w sensie edukacyjnym, Tak jak kiedyś w pewnym już nie działającym moim serwisie (L-earn.net) gdzie hasłem było: Zainwestuj w siebie, daj coś innym.
Hasło to przeniosłem później do twittera uściślając punktami zdrowie,prawda,rozwój,polityka. Ten ostatni nabiera coraz bardziej znaczenia, bo okazuje się, że wszelkie pobożne życzenia naprawy świata raczej nie powiodą się bez zaangażowania w tę sferę. Osobiście nie mam ani ambicji ani możliwości w niej działać, ale podnosić świadomość zagrożeń i możliwych rozwiązań jest dość pilną potrzebą i w ramach możliwości każdego, kto już ma trochę doświadczenia życiowego lub ma tę zdolność z Góry…
Takie mam więc intencje na nowy etap blogowania.
Ale żeby nie było za poważnie – będą i lżejsze tematy, czy to z mych turystyczno-rekreacyjnych impresji jak np. ta czy dla zabawy itp.
By uhonorować to nasze nowe powitanie – prezent dla Ciebie.
Daję ulubionego e-booka o tytule – nomen-omenO dawaniu.
To elektroniczna wersja (pdf) książki Stefana Garczyńskiego, którą opracowałem wiele lat temu. Nowszy format epub do pobrania tutaj. Opis książki znajdziesz na dedykowanych stronach – tutaj oraz w Ridero .
Temat jest zawsze na czasie. O autorze przeczytaj tutaj.
Życzę pięknej majówki i zapraszam na Lapidaria!
PS. na zaczyn „rozruchu” mam serdeczną prośbę już przy tym wpisie:
a jeśli jesteś na platformie blogowej wordpress to może zgodzisz się śledzić Lapidaria?
Czas i zdrowie to dwa cenne skarby, których nie rozpoznajemy i nie doceniamy dopóki się nie wyczerpią.
Denis Waitley
1. Wróciłem ze szpitala po operacji brzusznej. Miałem trochę „pietra”, bo dysfunkcja była nietypowa (wrodzona a ujawniła się wyraźnie po 70.). I pierwsza operacja w życiu. Wygląda, że wszystko przebiegło dobrze, ale czuję się mocno osłabiony i ciężko mi się do czegoś zabrać. Ale jest nowe praktyczne doświadczenie.
Szpital nowy, elegancki, dobrze wyposażony, czystość idealna. Nieco gorzej z jedzeniem – śniadanie i kolacje – na okrągło 3 kromki chleba z margaryną (albo lekarze nie wiedzą, że to szkodliwe, albo brak funduszy na coś lepszego) i parę plasterków wędliny lub sera.
Podobnie z personelem – widać braki kadrowe, czasem trzeba długo czekać na lekarza lub pielęgniarkę – mają za dużo pacjentów. Nasłuchałem się i napatrzyłem się na ich różne niedole, i jak wiem od dawna – część z nich pochodzi od samej medycyny. Mówię o tym od lat na http://www.LepszeZdrowie.info.
2. Jak zwykle zrobiłem tam miesięczne podsumowanie miesiąca (tym razem sporo wcześniej – przed szpitalem). Zaaferowany swym sprawami zdrowotnymi tym razem jest to tylko podsumowanie zdrowotnych wpisów na Facebooku.
Telegraficznie: o perypetiach onkologii i wakcynologii, znaczenie witaminy D, Pogotowie Sepsowe i Deklaracja Helsińska, poradnik akcji ratunkowej (serce), wybudzanie ze śpiączki, o technologii 5G, wskazówki żywieniowe i dużo więcej… Zobacz – www.lepszezdrowie.info/news2.19.htm
3. Z braku tej energii już przed szpitalem odsuwam w czasie prace na zapowiedzianymi książkami (patrz wśród anonsów wpis Na zakończenie 2018 r.z odnośną wzmianką), tym bardziej że dochodzą nowe materiały i wglądy, które warto uwzględnić. Świat i polityka pędzą do przodu (przodu?). By dokonać zmian na lepsze – nie obejdzie się jednak bez polityki. Na Facebooku prawie się tym nie zajmowałem, obecnie chciałbym uaktywnić starą i nie używaną od dawna stroniczkę SiteTalkGlobal, która utraciła swoją pierwotną rolę (zmiany w firmie) i tam właśnie od czasu do czasu wrzucać niektóre refleksje i newsy. Podobnie jak na https://twitter.com/etsaman2.
4. Jak tutejsi blogowicze już wiedzą – z końcem kwietnia blox przestanie istnieć. Na razie nic z tym nie robię, ale przygotowuję się do przesiadki na wordpressa. Tymczasem rezerwuję sobie nazwę Lapidaria (chociaż nie wykluczam innej).
5. Ostatnio mamy skrajnie anormalne zjawiska pogodowe – były wielkie śniegi i mrozy w USA ( Chicago podobno do -50 st.C, co nawet uwzględniwszy zimny prąd zatokowy przedtem się nie zdarzało, to przecież miasto na równoleżniku śródziemnomorskim!). Już wiosna w Anglii, w Niderlandach, a u nas praktycznie brak zimy, a zima na Bałkanach a nawet w północnej Afryce. Co o tym sądzicie?
Podejrzewam manipulacje przy pogodzie. Ale to oddzielny temat…
Kto trzęsie drzewem prawdy, na tego spadają obelgi i nienawiść.
(Konfucjusz)
Pojęcie prawdy jest kategorią filozoficzną z długą historią i piśmiennictwem. Jest to jedno z centralnych zagadnień filozofii.
Istnieje wiele definicji prawdy – w powiązaniu z rozwojem myśli ludzkiej i na użytek różnych dziedzin wiedzy.
Modne jest stwierdzenie „że prawda nie istnieje”. Można zażartować, że jeśli to miałoby być prawdziwe, to także i to samo stwierdzenie nie jest prawdziwe. To, czy prawda istnieje, czy nie, jest kolejnym zagadnieniem filozofii.
W tym popularnym dziś podejściu do zagadnienia chodzi głównie o relatywizm prawdy. Może to być słuszne w odniesieniu do codziennych spraw i w aspekcie psychologicznym, ale nie o tym będę pisał. I nie będę się tym zajmował tak teoretycznie – znajdziesz odpowiednie prace i dyskusje w książkach i w sieci.
Interesują mnie obecne zjawiska o zasięgu społecznym, chociaż ich przyczyny sięgają przeszłości.
Uważam, że plagą współczesnego świata jest kłamstwo, którym posługują się politycy, wszelkiego rodzaju manipulatorzy, media, a nawet naukowcy. Pisałem o tym wielokrotnie w różnych kontekstach, więc poniekąd się powtarzam. Jednak ten temat tak mnie uwiera, że będę to powtarzał, tym bardziej, że może to da większą szansę by te myśli przebiły się bardziej do blogosfery.
Wybacz więc, drogi Czytelniku, że wplotę tutaj taką rekapitulację wybranych odnośnych wpisów – jak niżej Niektóre inne przywołam jeszcze dalej w tekście obecnej refleksji.
I tak, zobacz proszę:
Jednak słowo kłamstwo jest pewnym zawężeniem zagadnienia. Stąd tytuł wpisu.
Nie zawsze to samo kłamstwo wprowadza brak prawdy.
Możliwe są przynajmniej np. takie przypadki:
Wiadomo, że nasza biologiczna percepcja jest bardzo ograniczona, stąd i nasze sądy o rzeczywistości.
Aktualny stan wiedzy, nawet przy staraniach naukowców, może być niewystarczający
(Profesor Aleksander Wolszczan – polski znany astrofizyk, na pytanie dziennikarza „Jak pan ocenia procentowo, ile wiemy na temat wszechświata? Tak intuicyjne.” odpowiedział: „Zero procent”.)
Panuje rozsądne przekonanie, że wobec „nieskończonej” wielkości i złożoności wszechświata (cudzysłów użyty w sensie dosłownym lub w przenośni), do „prawdy absolutnej” o nim nigdy nie dojdziemy, chociaż możemy się do tej prawdy asymptotycznie zbliżać.
Można znać część prawdy, o której myślimy, że to cała prawda.
Wiąże się z tym nieświadomość tego, że czegoś nie wiemy (na tyle dostatecznie, by wydawać osąd), czyli „nie wiemy, czego nie wiemy”.
Także w indywidualnych przypadkach człowiek często wypiera z umysłu prawdy dla siebie niewygodne lub hołduje jakimś wyobrażeniom, nieprawdziwym przekonaniom lub uprzedzeniom.
Przejawem tego jest uporczywe trzymanie się swego stanowiska, mimo kontrdowodów leżących „przed nosem”.
Tę sytuację naszkicowałem we wpisie Arogancja a ignorancja, w którym pokazuję jak te dwie postawy nawzajem się wzmacniają.
Bywa że samo przemilczenie jakichś faktów jest kłamstwem lub tytułowym niedostatkiem prawdy.
Jednak najbardziej bulwersuje celowe manipulowanie wiedzą, ukrywanie jej elementów, przeinaczanie faktów, sztuczki erystyczne, krótko mówiąc – cały arsenał manipulacji.
Szczególnie obrzydliwe jest kłamliwe oskarżanie innych osób w imię swych partykularnych niskich pobudek. (Pamiętasz 8. przykazanie?)
Powstało pojęcie Postprawda (ang. post-truth). Opisuje ono pewne realia kultury politycznej, w której fakty są mniej ważne w kształtowaniu opinii publicznej niż odwoływanie się do emocji i osobistych przekonań. W szczególności liczy się tylko to, co przyczyni się do zdobycia elektoratu lub innego rodzaju zwolenników lub klientów.
Widzimy to w polityce, biznesie, nawet w religiach.
Czasem są to wielowarstwowe i przemyślane konstrukcje ideologiczne i medialne. Zwodnicze przez długofalowe urabianie świadomości społeczeństw lub ich grup.
Są i były w tym zakresie najróżniejsze spiski, pisanie historii po swojemu, ukrywanie faktów, matactwa, niszczenie dowodów/ dokumentów, manipulowanie umysłem – zarówno dawno znanymi środkami propagandzistów jak i nowymi środkami technicznymi. Niektóre techniki są jednak dobrze znane od dawna, np. te, które opisał N. Chomsky jako 10 sposobów oszukiwania społeczeństwa przez media.
Oparcie państw i struktur międzynarodowych na zakłamaniu ma przeważnie taki sam cel – drenowanie społeczeństw z pieniędzy i sprawowanie władzy, która to umożliwia.
Widoczna jest metoda „jednej słusznej prawdy”, co szczególnie spotyka się np. w hasłach wikipedii – każda zmiana artykułu przez kogoś „obcego” – gdy jest nie po myśli redaktorów-cerberów, jest od razu usuwana, bo często mogłoby to zagrozić czyjemuś interesowi.
Wyraźnie widać to w zakresie medycyny, gdzie broni się monopolu biznesowego. Jeden z wielu przykładów (medycyna interesuje mnie szczególnie) widać na przykładzie postępowania z niewygodnymi odkrywcami, np. J. Humble lub w sprawie szczepień – np. Wiarygodność prac naukowych (i linki).
Powszechna jest odmiana „jedynej słusznej prawdy” zwana poprawnością polityczną, która tak ogłupiła społeczeństwa – zwłaszcza zachodniej Europy, ale i Zachodu w ogóle. Oczywiście doktryny w państwach autorytarnych wywołują podobne następstwa.
Jednak nawet na tym tle, co przebieglejsi manipulatorzy wiedzą, że to zbyt toporna metoda, więc wprowadzają inną – metodę dwóch prawd lub celowe mieszanie elementów prawdy z kłamstwami, by uwiarygodnić kłamstwa jako prawdę.
Niezadługo wspomnę o tej metodzie w planowanym wpisie Co się dzieje? Metoda ta wprowadza, z jednej strony, zupełną dezorientację ludzi (obie ‚prawdy” wydają się równie prawdopodobne), a z drugiej umożliwia manipulatorom skłócanie dwóch obozów i wykorzystywanie tego do swych celów.
Po drugie, i jako element kroku pierwszego, generalnie pomocne będzie pozbycie się lenistwa umysłowego i postaranie się, by wiedzieć więcej – nie tylko z jednego źródła lub grupy konformistycznie wspierających się źródeł informacji.
Dalej mamy parę praktycznych probierzy prawdy.
Pierwsze to proste kryterium praktyki „Komu to służy?”
Trzeba poznać rodowód poglądu lub ludzi, a czasem wystarczy zastosować metodę „idź za pieniędzmi”, bo to najczęstszy trop.
Drugie podobne: Jakie są owoce danych działań? („po owocach poznacie ich„).
Na nic górnolotne teorie jeśli przez długie lata czy nawet wieki nie przyniosły dobrych rezultatów. Albo zmieniły się uwarunkowania albo u samych podstaw te teorie i stare praktyki były chybione.
Wreszcie, co zabrzmi dla wielu mniej wiarygodnie i nawet irracjonalnie – są pewne testy prawdy.
Nie mówię o wariografie czy czytaniu z mowy ciała, i podobnych technikach, co bywa przydatne, ale nie dla każdego dostępne oraz mało przystające do zagadnień społecznych.
Mam na myśli osoby, które do perfekcji opanowały poznawanie prawdy intuicyjnie, pewnymi środkami spoza tego, co potocznie racjonalne. To osobny ciekawy temat, ale są takie osoby, które pod tym względem (prawie) się nie mylą, mają jakiś głębszy wgląd.
Na pograniczu z wiedzą racjonalną znane są takie metody detekcji prawdy jak test kinezjologiczny (wg Davida Hawkinsa i podobnych popularyzatorów). Poczytaj o tym szerzej w artykule Test mięśniowy (kinezjologiczny). Są jeszcze inne o których kiedyś wspomnę.
Podobnie prawdę potrafią wykrywać niektórzy ekstrasensi swoimi metodami.
Na koniec przypomnę starszą refleksję z któregoś z wpisów:
Może – tak jak w chrześcijaństwie (i nie tylko), gdzie szatan to ‚ojciec kłamstwa’ – odejście od prawdy leży u podstaw całego ludzkiego nieszczęścia? Ale – abstrahując od religii – dlaczego tak się stało?
Tropiąc ciąg przyczynowo-skutkowy znów znajdujemy parę poglądów. Przyjmuję dziś, że wcześniejszą przyczyną może być brak … miłości do innych ludzi (i prawdziwie do siebie), nawet zwykłego szacunku. Ten brak pozwala na wszelkie niegodziwości.
Ale skąd brak miłości? Bo … nie wiemy Kim Jesteśmy.
Że stanowimy Jedno. Że wszystko jest powiązane. Że szkodząc komuś w ostatecznym rozrachunku a nawet od razu – szkodzimy sobie.
A skąd brak tej wiedzy o Jedności?
Bo nam ją zabrano, ukryto przed nami – przez lata, wieki … kłamstwem jakim się nas karmi. Ukrywającego zasadniczą prawdę: że wszyscy na równi jesteśmy emanacją jednego Źródła.
By nas podzielić i zniewolić, zastraszyć i wykorzystywać.